18 stycznia 2018

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XXVI - Dzień wolny [Would That Make You Happy? - A Day Out - tłumaczenie PL]

Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej.
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Po jakimś czasie Sansowi udało się Ciebie przekonać, abyś została w domu, ale zarządzałaś od niego godziny tulenia się na kanapie i obiadu z Grillbyego, tak abyś nie musiała nic robić w domu. Szczerze, sama myśl o burgerze i frytkach brzmiała świetnie. W pierwszej kolejności trzeba było załatwić Frisk szkołę. Nie miałaś pojęcia jakie są różnice między potworzą szkołą, a tą dla ludzi. Ale to i tak lepsze niż nic. Wiedziałaś też, że dziecko nudziło się w ciągu dnia. Po tym jak wszystkie dzieciaki ze Snowdin szły do szkoły, pozostawał w towarzystwie dorosłych. Wolałaś, aby spędzał czas z dziećmi (potworami czy nie). Sans poszedł z wami ramię w ramię. Szkoła to niewielki czerwony budynek, taki jaki widziałaś w książeczkach. W środku, sekretariat był zaraz przy wejściu i dwie sale klasowe. Zerknęłaś szybko do jednej z nich. Wygląda na to, że dzieci w różnym wieku były wsadzone do jednej grupy. Przypominało to raczej jedną z tych szkół domowych o jakich czytałaś kiedy byłaś dzieckiem. Snowdin jest małe, a więc nie mieli możliwości zorganizować to w inny sposób by dostosować nauczanie do progu wiekowego dzieci. Nauczycielka i jednocześnie dyrektorka szkoły już Cię znała. Była krępym, pomarańczowym gadem, okazała się też być matką potwora bez rąk – który swoją drogą nazywał się Kid – tego, w którego obronie stanęłaś mierząc się z Undyne. Uśmiechnęła się do Ciebie czule, uścisnęłyście sobie ręce i usiadłyście naprzeciwko siebie przy jej biurku. Podała Ci plik papierów, zerkając na Friska zainteresowanego wystrojem sekretariatu. Największą jego uwagę przyciągnęło zdjęcie zrobione w zeszłym roku, w większości to dzieci, ale znalazło się tam kilkoro dorosłych, to pewnie personel szkoły. Sans stał za Twoim krzesełkiem i słyszałaś, jak jego kościste palce stukają po klawiszach telefonu. 
-Chciałabym ci bardzo podziękować, za to co zrobiłaś by pomóc Kidowi – powiedziała przełamując ciszę. Popatrzyłaś na dokumentację obracając długopis w palcach. Znowu mile się uśmiechnęła szczerząc zęby
-Nie ma sprawy, to był bardziej impuls, ale cieszę się, że ostatecznie nikt nie został ranny. 
-Kapitan Undyne przyszła kilka dni po incydencie... Domyślam się, że teraz wszyscy mieszkają razem z tobą? - Przeniosła wzrok na Sansa, nic nie powiedział, ale musiał przytaknąć, bo dyrektorka mówiła dalej – Cóż. Przyszła przeprosić. Powiedziała też, że to całe dziwne zamieszanie było przez to, że wzięła ciebie i twoje dziecko za ludzi! Ani chwilę w to nie wierzyłam, bo jaki człowiek ryzykowałby własnym życiem, aby ocalić potwora? I miałam rację, kapitan powiedziała mi, że się myliła – wzruszyła ramionami wzdychając – Powinna być bardziej ostrożna! Wyobraź sobie, co by było gdyby zamieniła was w proch przez głupie nieporozumienie! - Oh. Więc to dlatego nic nie uległo zmianie w Snowdin. Undyne się postarała, aby nie zniszczyć Ci reputacji, tak aby tylko ona, Sans i Papyrus wiedzieli, że jesteście ludźmi. Będziesz musiała jej podziękować. Starałaś się też nie brać komentarzy o ludziach dyrektorki zbyt do siebie. Skoro pod górą jest uwięziona cała rasa potworów, domyślasz się, że za to odpowiedzialni są ludzie. No i nie byłaś pewna, czy aby nie miała racji oceniając tak Twój gatunek. Przytaknęłaś w odpowiedzi i wróciłaś do papierów. 
-po tym jak skończymy tutaj, będziesz chciał iść do sklepu kupić rzeczy do szkoły, dzieciaku? - zapytał Sans, kiedy byłaś zajęta
-Tak! Ja... - zawahał się – Mamo, możemy? 
-Jasne. I tak będzie mu musieli to zrobić, więc czemu nie dzisiaj – odparłaś skupiona na pytaniu z kwestionariusza. „Magiczne manifestacje”, pierwszym co przyszło Ci do głowy to jego dusza, ale... zaznaczyłaś odpowiedź „żadne”. Sans położył rękę na Twoim ramieniu tak, abyś zwróciła na niego uwagę. Pokazał Ci telefon, a tam wiadomość, jaką napisał ale nie wysłał. 

wiele potów nie ma w sb mgii, nic friskowi nie bdz

Widząc tę wiadomość miałaś ochotę burknąć, ty zawsze starasz się pisać poprawnie wiadomości, ale zrozumiałaś jego przekaz. To, że Frisk nie czaruje, nie przeszkodzi mu w edukacji, ani nie sprawi, że inni zaczną coś podejrzewać. To dobrze. Przytaknęłaś uśmiechając się do niego szybko. 
-Dobrze. Dzięki – popatrzyłaś na dyrektorkę, która nie widziała niczego dziwnego w waszym zachowaniu, była skupiona na papierach. Sans przytaknął, ściskając Twoje ramię mocniej nim zabrał rękę. Skończyłaś wypełniać wszystko, podałaś plik dokumentacji dyrektorce, zaś ona zapewniła dziecko, że od jutra może zacząć przychodzić na zajęcia, jeżeli oboje tego chcecie. Zapewniłaś ją, że tak właśnie jest. 
Patrzyłaś na Frisk chodzącego między regałami jednego ze sklepów w Snowdin. Wszystko na półkach wyglądało na zorganizowane, zgodnie z funkcją do jakiej właściciel sklepu myślał, że powstały dane przedmioty, choć i tak nadal było trochę chaotycznie. Przypominało Ci to trochę te Tanie Sklepy, po których ciągała Cię matka, ale niczego Ci tam nie kupowała, wszystko co miałaś było już używane. Tak właściwie, twoja ulubiona para spodni – tą, którą masz na sobie – pochodzi z Taniego Sklepu. Ignorując wspomnienie z matką, czułaś ciepłe, znajome uczucie w piersi. Zawsze wydawała się szczęśliwa kiedy kupowała różne rzeczy. Jedno z najlepszych wspomnień jakie masz z nią, to właśnie chodzenie po sklepach nim zaszłaś w ciążę.
-Mamo patrz! Mają długopisy w dziwnych kolorach! Kolor przy początku jest inny od koloru na końcu! - powiedział Frisk trzymając w ręku paczkę tak, abyś mogła zobaczyć. Szczerzył się szeroko. Opakowanie było trochę pożółkłe i widać, że miało swoje lata, ale długopisy były w dobrym stanie. Przypominały Ci, te dziecinne duperele które zawsze chciałaś mieć, bardzo chciałaś zobaczyć Frisk z czymś, czego Ty nigdy nie miałaś. Ale w tyle głowy miałaś straszny głos, który upominał, że beznadziejnym pomysłem będzie marnowanie pieniędzy na coś, co nie jest niezbędne. Zwyczajne długopisy będą o ponad połowę tańsze.
-Może weź te niebieskie, kochanie. Będziesz miał ich o wiele więcej za tę samą cenę – powiedziałaś starając się nie czuć winy za zniknięcie uśmiechu dziecka. Nie udało się. Frisk chciał protestować, zaś Ty zaczęłaś zastanawiać się czy nie zmienić zdania, lecz nim którekolwiek cokolwiek powiedziało, Sans wziął opakowanie długopisów z rąk Friska i położył je na niewielkiej górze zeszytów jaką miałaś w rekach. Popatrzyłaś na niego badawczo, a on tylko się uśmiechnął jak zawsze.
-nie martw się ceną, możemy sobie na to pozwolić – zerknął na dziecko chowając ręce do kiszeni – bierz co chcesz, dzieciaku – Frisk popatrzył na Ciebie, jakby czekając na Twoją zgodę, niepewnie przytaknęłaś. Znowu się uśmiechnął i pobiegł między półki z wielkim wigorem. Sans nie myślał o tym co powiedział, stał po prostu za Tobą patrząc jak śledzisz wzrokiem swoje dziecko. Możemy sobie na to pozwolić. W pierwszej chwili myślałaś, że ma na myśli siebie i Papyrusa, ale nie wydaje Ci się. Odkryłaś, że liczba mnoga oznacza Ciebie i jego. Poczułaś przyjemne mrowienie w brzuszku, Sans przybliżył się i położył rękę na Twoich plecach. Zerknęłaś na niego, lecz ten patrzył na Frisk, śledząc go swoimi źrenicami. Wyglądał na zadowolonego. Ręka na Twoich plecach zsunęła się niżej, aż jej palce zacisnęły się na Twoim pośladku. To jego nowy zwyczaj, przyznasz, że ci się podoba, ale fakt, że jesteście w miejscu publicznym sprawiał, że rumieniłaś się. Szturchnęłaś go ramieniem, ale nie ruszył się. Popatrzył na Ciebie jak niewiniątko
-no co? nie poradzę nic na to, że jesteś wyższa niż ja, a to jest na moim poziomie – wyszczerzył się – no i muszę się czegoś trzymać, aby mieć pewność, że nie zostawisz mnie z tyłu – ścisnął pośladek. Zaśmiałaś się szturchając go mocniej, uniósł rękę na Twoją talię, przyciągnął Cię do siebie by cmoknąć Cię w policzek.
-Potrzebuję linijki? - zapytał Frisk stojąc za wami, zupełnie nie zwracając uwagi na wasze zachowanie
-z nią życie będzie prostsze – powiedział Sans szczerząc się szeroko. Odsunął się od Ciebie i poszedł pomagać dziecku w doborze reszty rzeczy. Nie byłaś zaskoczona tym, że ten kawalarz będzie umiał każdy przedmiot szkolny obrócić w żart. Patrzyłaś na nich z uśmiechem na twarzy. Nigdy do tej pory nie przyuważyłaś jakiejś specjalnej interakcji między nimi, Frisk zdecydowanie wolał towarzystwo Papyrusa i Undyne. A skoro Sans pomógł Ci z Frisk, mógł też spędzić z nim trochę czasu. Czasami miałaś wrażenie, że jest między nimi jakaś bariera, ale nie wiesz o co chodzi. Lecz jak tylko Frisk dał się złapać na kawał z poduszką pierdziuszką ukrytą między zeszytami, doszłaś do wniosku, że zaczynają się dogadywać. Było Ci jednak źle, kiedy Sans zmierzwił włosy Frisk tak jak Ty to robisz. Winę za swoją reakcję zwaliłaś na hormony. Kiedy w końcu Frisk miał to co chciał poszliście na dział z ubraniami. Chciałaś się upewnić, ze będzie wyglądał dobrze w pierwszym dniu, tak aby zrobić jak najlepsze wrażenie. Wybrałaś kilka rzeczy – nieco za dużych – znaleźliście się w dziale ze swetrami w paski.
-Chcesz nowy? Te niebieski nosisz już długo i lada dzień z niego wyrośniesz – powiedziałaś zerkając na to co miał na sobie Frisk.
-Hmmm, może – przesunął ręką po różnych kolorach ubrań. Nie spodziewałaś się, że wyciągnie zielony z żółtym paskiem. Nie przypominasz sobie, aby lubił zielony i żółty, ale sweter sam w sobie wydawał się dobry. Po chwili, stanął przy Tobie z ubraniem
-Chcę ten. 
Czasami Sans zapominał, że Frisk i Frisk z najgorszych linii czasowych to to samo dziecko. Patrzył jak razem szliście do Grillbys. Nie chciał, ale widok dziecka zakrwawionego w ciemnościach złotego pokoju nawiedzało go. Zimny nóż dzierżył w małych dłoniach. Na twarzy wymalowany diabelski uśmiech. Łzy ciekły mu po policzkach, potem wypuszczał nóż i biegł w jego ramiona. Te resety w których Frisk dawał mu Łaskę były najgorsze. Zabić go po tym jak oddawał swoje serce. Krew na podłodze. I małe, połamane ciałko. Zadrżał wracając do rzeczywistości kiedy małe palce wślizgnęły się w jego rękę. Trzymał was oboje idąc między wami. Popatrzyłaś na dziecko, potem w jego oczy, uśmiechałaś się szeroko, rumieniłaś się. Sans czuł się coraz bardziej winny za swoje wspomnienia, ale i tak się uśmiechnął. Wzrokiem wrócił do dzieciaka. Ten patrzył na Ciebie, ścisnęłaś mocniej jego rękę. Ciemne brązowe włosy, nie w dokładnie tym samym kolorze co Twoje, zasłaniały mu już oczka, przypominał Ciebie, kiedy się uśmiechał. To powinno sprawić, że Sans czułby się jeszcze gorzej, ale... to nie to samo dziecko z którym walczył wcześniej. Nie może nim być. Ten Frisk nie ma w sobie nic z tamtego mordercy. Cała jego uwaga jest na Tobie. Frisk dźwignął się na waszych rękach. Uniosłaś rękę. Sans zrobił to samo. Frisk nie dotykał nogami ziemi. Zimne powietrze przepełnione zostało jego śmiechem. Szybko złe wspomnienia zniknęły, gdy skupił się na tym co ma teraz. I cholera, zdał sobie sprawę, że teraz ma jeszcze jedną osobę, której nie chce stracić. 
Share:

17 stycznia 2018

Opowiadanie: Magic Universe - Wyjaśnienie

No dobra. To akurat nie jest część opowiadania, tylko sprostowanie... WSZYSTKIEGO! I nie mówię o pisaniu. To postaram się poprawić. Szybko się uczę. Problem polega na fabule i co konkretnie dzieje się w tym świecie. O postaciach nie wspomnę. No więc od początku: Ciemność i Światło, wcześniej anioł i demon. Ciemność to uczeń szatana, a Światło to uczeń Boga. To nie są ludzie, bo powstali zaraz po narodzeniu się świata. Wraz z nimi narodziły się żywioły. W takim razie są one tak samo stare i potężne. Ciemność przerósł mistrza i postanowił zawładnąć jego światem i każdą inną rzeczywistością. Nauczył się tworzyć istoty na jego podobieństwo. Jednego z nich nazwał Omikorionem, i używał go jako swojego ciała. Światło, czyli Stary Mędrzec, chciał zatrzymać jego plan, walcząc z nim, ale nie udało mu się, ponieważ był na niego za słaby. Jednak wierzył, że nadal ma szansę ocalić ludzkość. Wyruszył w świat, by zdobyć żywioły, którymi chciał potroić swoją siłę. Jednak nie miał nic, w czym mógłby zamknąć taką moc. Zatem znalazł kryształy, które oryginalnie w tym świecie nazywa się szklaną pułapką, ponieważ można w niej było zamknąć esencję życia i dość potężną moc. Zamknął w nich esencję żywiołów i wyzwał Omikoriona ponownie. Tym razem z taką mocą był silniejszy i wysłał go do jednego ze światów, którego teoretycznie być nie powinno. Obiecał powrót i szukał kogoś, kto go uwolni. W tym samym czasie Mędrzec oddał kryształy ludziom, aby sami mogli strzec swojego świata. On sam zaś został ich nauczycielem. Jednak istnieją istoty potężniejsze od nich. Stwórca, czyli ja, i Czas. Czas dobrał się do kryształów i stworzył klęski żywiołowe. Ludzkość, bojąc się tej mocy, postanowili poukrywać kryształy w różnych częściach świata. I dochodzimy do czasu aktualnego. Tyron i Otto byli kiedyś najlepszymi przyjaciółmi (poza Bobem). Jednak któryś z nich musiał wygrać skrzydła, co oznacza, że demon wreszcie dorósł. Otto był silniejszy od Tyrona, ale ten trochę oszukiwał. Rzucił błotem w jego oczy i oślepił go na chwilę. Chłopak jednak chciał wygrać to uczciwie, i próbował wstrzymać walkę, aby pomóc kuzynowi, jednak ten trafił kulą energii prosto w swoją twarz. Otto przegrał, co oznaczało, że Tyron otrzyma skrzydła. Kuzyn jest święcie przekonany, że zrobił to specjalnie i uciekł. Ciemność go znalazł i zaproponował mu współpracę. Ten odzyska wszystkie kryształy i berła, a on zdezintegruje Taia i odda jego skrzydła. Zgodził się i stąd mamy już dwójkę antagonistów. Jednak może przybyć ich znacznie więcej. Creepypasty SĄ w tym świecie, więc nie widzę problemu, aby ich tu nie było. Przynajmniej ja. Fabuła powinna być teraz jasna. Bracia muszą znaleźć kryształy żywiołów i zatrzymać coś, co jest potężniejsze od demona. Mam nadzieję, że teraz jest wszystko jasne da administratorki i czytelników. Ten tekst nie ma na celu obrażenia kogokolwiek, tylko sprostowanie fabuły i wyjaśnienie celu. Jak coś jest nie jasne, to proszę mi to napisać w komentarzu, a ja na wszystko odpowiem. I tyle. Pisał Twórca.

Autor: Mateusz Nocuń
Share:

Moje OC - pillyy091 - ??

 Imię: Nieznane

Nazwisko: Nieznane

Wiek: Około 22 lat

Rasa: Zły duch

Płeć: Mężczyzna

Historia: Jego zwłoki znaleziono niedaleko rzeki, która przepływała przez las w którym został zamordowany. Dźgnięto go 4 razy w okolicach klatki piersiowej, odcięto dłoń u prawej ręki oraz palec środkowy i wskazujący u lewej. Umarł z wykrwawienia w środku lasu. Nie miał żadnych bliskich. Mordercy nie odnaleziono.

Sposób zabijania: Jako duch czycha na swoje ofiary na czatach z kamerką. Jego nick na nich brzmi pillyy091. Zabija zmuszając podświadomie do popełnienia samobójstwa. Jego ofiarami są głównie mężczyźni w wieku 19 lat. Większość z nich dźga się nożem w klatkę piersiową, a reszta znika w tajemniczych okolicznościach. Dotychczas zabił mniej więcej 15 osób.

Wygląd: Gdy przyjrzysz się jego kamerce można zauważyć w niej dość mocno rozmazaną twarz. Jako człowiek miał krótkie brązowe włosy oraz piwne oczy. Miał bladą karnacje. Był też szczupły. Ubrany był w niebiesko-białą koszulę w kratkę, biały T-shirt oraz czarne spodnie dresowe. Na stopach miał trampki w tym samym kolorze co spodnie i białe skarpety.

Charakter: Gdy był jeszcze człowiekiem nie lubił przebywać w towarzystwie ludzi. Wolał siedzieć nosem w książce i czytać Stephena Kinga. Nie lubił psów. Zawsze denerwowało go to szczekanie. Kochał jednak rybki, ponieważ one po prostu są. Musiał je jedynie karmić. Gdy teraz stał się duchem jest bezlitosny. Nie obchodzi go błaganie innych. Uwielbia rozlew krwi, gdy jego ofiary dźgają się w klatkę piersiową i błagają o litość, której i tak nie dostają.

Jakieś info ode mnie: Miniaturkę i jego kamerkę rysowałem całkowicie ja, a żeby narysować go jako człowieka korzystałem z base.

Share:

Moje OC - PolskaRainbow - Rainbow Art i Ternes

Autor: PolskaRainbow
Fandom: MLP
Obie postacie nadal żyją i mają się świetnie

Imię: Rainbow Art
Przezwisko/a: Arty
Wiek: 22 lata (+kilka poprzednich wcieleń)
Charakter: Arty z charakteru to taka trochę przerysowana Pinkie Pie. Jest niezwykle optymistyczna i nadpobudliwa, dużo gada. Najbardziej w świecie uwielbia sproszkowaną tęczę i Ternesa. Łatwo się zachwyca. Ciężko jest jej skupić się na jednej rzeczy, no chyba że chodzi o proszkowanie tęczy. Czasem bywa bardzo natrętna.
Rodzina:
> Matka: Pretty Bun
> Ojciec: Vic Echo

Z ciekawostek mogę powiedzieć, że Arty po każdej śmierci odradza się jako nowy kucyk nie pamiętając nic z poprzedniego życia. Zachowuje jednak świadomość swojej reinkarnacji.
A, no i jest adoptowana.




Imię: Ternes
Przezwisko/a: Master Heheszek
Wiek: 22 lata
Charakter: Ternes, tak jak kolorystycznie, tak i charakterem jest przeciwieństwem Arty. Pesymistyczny i mało towarzyski kucyk z zamiłowaniem do kwiatów. Mimo, że minę ma zawsze podobną do Grumpy Cat'a, czasem dziwne odpały Arty sprawiają, że nie może powstrzymać uśmiechu. Jest też w stosunku do niej bardzo opiekuńczy. Głównie dlatego, że skrycie się w niej podkochuje. Oczywiście, jeśli ktoś o tym wspomni, Ternes zaprzeczy pokrywając się rumieńcem i zmieni temat.
Rodzina:
> Matka: Mirror Diamond
> Ojciec: Lucky Arrow
> Starszy brat: Free Light 

Cóż, o Ternesie wiele dopowiadać nie trzeba. Może poza tym, że nie do końca znane jest znaczenie jego znaczka~



Share:

16 stycznia 2018

Undertale: Patrontale - Część III - A więc można powiedzieć, że to koniec buntu?

Notka od autora: Jest to w całości wymyślone przeze mnie AU. Jego charakterystyka znajduje się w tej notce. 

SPIS TREŚCI
Część I
 Część III
 Prolog
Ludzie są odrażający.
Apel.
A więc można powiedzieć, że to koniec buntu? (obecnie czytany)
Patrzyli sobie w oczy pierwszy raz od czasu narodzin. 
-A więc można powiedzieć, że to koniec buntu? Że zdradziecka buntowniczka Chara nie zagraża już spokojowi naszego świata?- zapytała młoda reporterka w studio telewizyjnym nadającym transmisję na żywo.
-Heh - Frisk nerwowo podrapał się po nosie, poprawił marynarkę i wyprostował w fotelu splatając ręce na kolanach - Nim odpowiem na pani pytania, przyczepię się do słów... - kobieta patrzyła na niego niepewnie, nie wiedząc jak zareagować na jego słowa - Przede wszystkim, nie ma żadnego buntu i nie możemy sobie pozwolić na takie myślenie. Było po prostu kilka ... incydentów... - ostrożnie dobierał słowa - ... których źródła doszukuje się w czerwonej duszy Chary. Skoro nie ma buntu, to samą dziewczynę nie powinno się nazywać buntowniczką - skrzywił się na dźwięk tego słowa - Wierzy ona po prostu we własne racje, które są odmienne od.. naszych. A co za tym idzie, nie należy określać jej jako zdrajczyni, bo z tego co wiemy z jej akt, nigdy nie czuła się częścią naszej społeczności, a więc nigdy do niej nie przynależąc, nie mogła jej zdradzić. - Frisk uśmiechnął się poczciwie przenosząc wzrok na reporterkę - A teraz odpowiadając na pytanie, jakie pozwolę sam sobie zadać - chrząknął - Czy wszystko wróciło do normy? Nie. Nie wróciło i nigdy nie wróci. Nie możemy udawać, że nic się nie stało, a całej sytuacji nie możemy zamieść pod dywan. Odważne wystąpienie Chary sprawiło, że cała Rada zwróciła uwagę na problem, którego do tej pory nie dostrzegała. Na to, że ludzie nie zawsze chcą być chronieni. A więc, aby zrealizować wszystkie ich potrzeby, powoli, ale skutecznie będzie zmieniane prawo, by ci mogli realizować się w .. swobodnym życiu obok potworów.
-Dlaczego wystąpienie jednej dziewczyny w jednej z wielu szkół miało taki wpływ na całe społeczeństwo?
-Chara ma bardzo rzadki dar...
-Dar?
-Dar. Ma jednokolorową duszę, to z jej pomocą udało się jej ... nakłonić innych do wyznawania jej racji.
-Jak możesz mówić, że jednokolorowa dusza to dar - reporterka popatrzyła w kamerę i zaśmiała się nerwowo - To przekleństwo!
-Ależ nie, to jest dar. Widzi pani, ja też posiadam jednokolorową duszę i proszę mi powiedzieć, czy czuje się pani źle w moim towarzystwie? Czuje pani niepokój? Ma wrażenie, że próbuję wpłynąć na pani wolę? Czy buntuję w tym momencie panią przeciwko patronowi?
-N-nie... nie wiem... przepraszam, ale...
-Spokojnie, nic się nie dzieje. Jedyne do czego pragnę dążyć to spokój dla nas wszystkich. Osoby agresywne zostały oddzielone od społeczeństwa, w izolatkach będą czekać, aż wpływ Chary zwietrzeje. Wtedy wrócą do domów i po jakimś czasie, gdy zmiany zostaną w pełni wprowadzone i zaakceptowane przez Radę, będą mogły podjąć decyzję, czy chcą ... tego czym nazywają wolność, czy nie. - Chłopak popatrzył w obiektyw kamery swoimi wielkimi pełnymi wiary oczami - Charo, jeżeli teraz mnie widzisz i słyszysz, chcę abyś wiedziała, że nie jestem twoim wrogiem. Nie zgadzam się z tym co robisz, ale nie jestem twoim wrogiem. Chcę osiągnąć to samo co ty, szansę, lecz w inny sposób.... Charo, jeszcze nie jest za późno, możesz się wycofać, wyjść z kryjówki, przyjść do Rady. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze. Asrielu! Twoja matka za tobą tęskni, boi się o ciebie, proszę, daj jej jakiś znak, że żyjesz!
-F-Frisk... jesteś po ich stronie? - wtrąciła się oszołomiona reporterka, nerwowo zerkała za ramię na stojącego za nią jej patrona. Frisk uśmiechnął się tylko pewnie i usiadł już spokojnie na krzesełku
-I tak i nie. Uważam, że należy zmienić prawo, lecz pokojowymi sposobami. Popieram Charę, lecz nie metody jakimi się posługuje. ....

Papyrus wyłączył telewizor...
-EJ! Ja to oglądałam! - krzyknęła Chara siedząc na kanapie.
-I nic dobrego by z tego nie wyszło - pogroził jej drewnianą łyżką. Papyrus to młodszy brat Sansa, z którym od wielu lat nie utrzymuje kontaktu. Znaczy się nie utrzymywał do niedawna. Sans pojawił się w jego domu dzień po tym, jak młodszy z braci zaoferował możliwość zostania u siebie uciekinierom. Teraz to już nie tylko Chara i Asriel, ale także Felix, który okazał się być bardzo pomocny.
Frlix jest mieszańcem. Dokładnie. Mieszańcem. Całe jego ciało pokryte jest niewielką niebieską szczecinką, ma niewielkie kły, jest szybki, zręczny, ale nie jest silny. Jego magia jest ograniczona, bo jest mieszańcem. Dezerter społeczeństwa, jak to sam się określa, postanowił wieść życie pustelnicze (tak średnio mu to wyszło) po tym, jak jego ojciec i matka zostali zamordowani zabrani przez służących Radzie fanatyków. Ojcem Felixa był potwór, zaś matką jego pupilka. Łączyło ich wiele, nie tylko dziecko, które było owocem miłości ich związku. Jednak takowe, bywały zakazywane... Dlatego Felix jest tu gdzie jest. To on przyprowadził Charę i Asriela do Papyrusa.
A co i gdzie robi Papyrus? Ma niewielka farmę oddaloną od stolicy świata o wiele, wiele kilometrów. Zawsze tu cicho, spokojnie, prawie nikt nie przyjezdna. A, że jest gościnny i miły, to cóż, nie umiał odmówić, albo raczej nie chciał tego zrobić. Tym bardziej dla przyjaciela i jego przyjaciół. No, a potem dla brata. Gdy Sans dotarł do miejsca był bardzo zaskoczony. Omiótł wzrokiem Asriela, złożył mu wyrazy współczucia i bez okazania jakiejkolwiek emocji powiedział to, co spotkało jego ojca i dlaczego. Wspomniał też o swoim. Nie uśmiechało mu się nic z tego co miało miejsce w ostatnich miesiącach. Radzie wyznał, że potrzebuje odpoczynku i na swoje miejsce wyznacza Violenca. Ten był naprawdę bardzo zadowolony z faktu, że zajmuje miejsce w Radzie i niemal natychmiast zaczął głosić swoje hasła o tym, że należy Charę schwytać i .... naprawić nim będzie za późno. Wprawny mówca głośno mówił o tym, co czaiło się w zakamarkach wszystkich potworów, więc łatwo pozyskał sobie poparcie.

Tak więc teraz mamy trzy obozy. Pierwszym jest Chara. Kilka tygodni po ich przybyciu do Papyrusa i uspokojeniu sytuacji, pozornie, zaczęły napływać do nich tabuny ludzi i garście potworów, jakie nie chciały czekać na decyzje Rady i pragnęły tego co chce Chara - wolności. Dopatrywali się w niej swojego idola. Kogoś, kto poprowadzi ich ku nowemu lepszemu jutru, a ona...
-Nie prosiłam się o to! - krzyczała chodząc po kuchni cała zdenerwowana - Czego oni chcą ode mnie? Ja ich nie poprowadzę! Nie jestem w stanie im pomóc! Chcę wolności, ale nie wiem czym jest ta wolność!
-Uspokój się - mówiła Ghostlin, partnerka Papyrusa, która mieszkała z nim od bardzo dawna. Była potworem, na którym Gaster swojego czasu eksperymentował. Poddała się testom oczywiście z własnej woli, a gdy te się skończyły ... cóż, coś się w niej zmieniło. Choć miała zasłonięte oczy, dokładnie wiedziała gdzie jest dziewczyna. Ponad to była od niej wyższa, tak wysoka, że ledwo mieściła się w drzwiach. Spokojna, pogodna, takie uosobienie idealnej matki. - Nikt cię do niczego nie zmusza.
-Oni mnie zmuszają!
-Jak?
-....są! Są tu! Ja tu chciałam się schować! Uciec! Przemyśleć kolejny ruch! A oni nagle zaczęli... być i się mnie o wszystko pytać! Widziałaś? Rozbili namioty na całej waszej ziemi! Nie denerwuje cię to, czy Papyrusa?
-No.. to jest... trudne, ale ten dom jest dla każdego otwarty, prawda Sans?
-a no - mruknął wyciągając z regału wódkę - to ja idę do swojego pokoju - i znikł
-Ech, widziałaś? Ostatnio nie ma dnia bez wódki...
-Stacza się.
-Trzeba będzie mu pomóc - potworzyca przystawiła szaro-siną rękę do twarzy zastanawiając się.
-Ha, mi tutaj świat wali się na głowie, a ty myślisz o tym, że ten dupek ma problemy z alkoholem?
-Martwię się i o ciebie i o niego - skarciła ją srogo.
-Moim zdaniem.. powinnaś.. no.. pogadać z Frisk - zaproponował Asriel do tej pory milczący, oparty o ścianę.
-Pogadać?
-A no. Mówił, że cię popiera.
-Oni wszyscy tak mówią!
-Mówił, że też chce wolności!
-To co on oferuje to nie wolność! To, że ludzie w mieście będą mieć szansę sami sobie dupy podcierać to nie jest wolność tylko zezwolenie! Taka psychomanipulacja na naprawdę wysokim poziomie - skrzywiła się
-Nie chcesz ich obronić przed tą manipulacją?
-Nie. Sami powinni się bronić jeżeli chcą wolności.
Drugim obozem był obóz Friska działający w mieście. Gerson bacznie sprawował kontrolę nad chłopcem, pilnował, aby wywiady nie zapędzały go w kozi róg, miał oko na przemowy i wystąpienia publiczne jakie skutecznie łagodziły zapał. Czerwień w duszach mieszkańców nie znikała, po prostu przybierała innego odcienia, spokojniejszego i bardziej łagodnego.. Pragnęli zmian, Frisk im je obiecał.
Trzecim obozem był ten założony przez Violenca. Niewielki, najmniej publicznie aktywny, a celujący najwyżej. To co chciał zrobić, nie było miłe, nie było przyjemne, ale szybkie rozwiązanie problemu kusiło niektórych do przyłączenia.

Dni mijały, miesiące za miesiącami. W sytuacji nic się nie zmieniło. Sans pił. Papyrus wraz ze swoją oblubienicą Ghost stali się ... opiekunami wielu, naprawdę wielu ludzi i potworów, tak wielu, że przyciągnęło to większą uwagę stronnictwa Violenca, który widział, że prośby Frisk, aby ta przestała się ukrywać i do niego dołączyła, były daremne i nic nie przynosiły postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Nic więc dziwnego, że pewnego dnia w szeregi buntowników Chary, osób spragnionych wolności zakradł się skrytobójca. Człowiek, którego serce było prawie w całości czerwone. Nakręcił się on bardzo. Wcześniej popierał Friska i naprawdę bardzo chciał, aby ta wojna domowa się skończyła. Bardzo chciał, aby Chara przestała być taką samolubną suką, wyszła z ukrycia, przyszła do miasta i podała Frisk rękę. Przecież tylko o tyle chodziło. Ale ona tego nie robiła, więc ów człowiek się wkurzał i wkurzał i stał się niebezpieczny. Więcej V nie potrzebował.
Czy spisek został odkryty? Można tak powiedzieć. Tego dnia jednak wszyscy zapłacili. A najwięcej Felix, który zareagował najszybciej, gdy z nożem człowiek rzucił się na Charę.
To był zapalnik.

Ludzka wyobraźnia i determinacja to straszliwa broń, Sans to wiedział dokładnie, gdy z butelką wódki w ręku i papierosem między zębami przyglądał się poczynaniom gromady na ziemi jego brata. Z dosłownie niczego robili bronie. Dwa kamienie i sznurek? Oczywiście, da się połączyć i rzucać. Deska z płotu też się nada. Grabie? Hohohohooh. Chara dzierżąc nóż jakim próbowano ją zamordować zdecydowała się nagrać pierwszą i ostatnią odpowiedź do Frisk.

-Już po ciebie idę

I jak powiedziała, tak zrobiła. Poszła, na czele ludzi, których prowadzić nie chciała. W stronę z której uciekała. By zrobić to, czego nie chciała. Czy to właśnie, jest jej wolność?



###
Wasze OC - Violenc i Ghostlin - Usterka
Felix - Thekappa




Share:

10 Błędów: najczęściej popełnianych podczas opisywania scen erotycznych [+18]

...moim zdaniem

Po opisie seksu w opowiadaniu bez większych problemów można odkryć, czy autor ma za sobą swój pierwszy raz, czy opisuje kolory choć sam jest ślepcem. Zwłaszcza, kiedy do opisu scen erotycznych zabierają się... no nie czarujmy się  - dzieci - które śmieją się słysząc słowo "kutas" czy "cipa"... Dobra, hormony i takie tam, ja też nigdy święta nie byłam, ba, nie próbuję za taką uchodzić! 
To co jednak przytłacza, to fakt, że wielu osobom pozostaje tendencja do ... niewłaściwego opisywania seksu. W tej notce przedstawię dziesięć powodów, które moim zdaniem są najbardziej rażące w opisach scen erotycznych. 
I tak, mam świadomość, że kilka z tych punktów pojawia się w tłumaczonych przeze mnie opowiadaniach i jestem tego świadoma. Tam też to mnie denerwuje. 

1 - Dojdźmy razem! 
To na trzy, czte-ry! OHHHHH!!!
Heh. Nie wiem gdzie i kiedy utarło się, że baaaardzo romantycznie będzie (jak już w seksie musi być coś romantycznego) jak para będzie wspólnie szczytować. Neeeh. Wspólny orgazm nadal jest marzeniem wielu par i nie gwarantuje zwiększonych doznań seksualnych, a jednie no... dojście w tym samym czasie. Tylko tyle. Oczywiście! W sieci znajdziecie książki, a nawet poradniki jakie mają pomóc osobom we wspólnym dojściu. 
Okej, naszej parze udało się raz, czy dwa razy nawet, ale jak za każdym razem się im to udaje, tooo już jest coś nie tak, prawda? 
Z punktu widzenia medycznego, wspólnemu orgazmowi pomaga możliwość wielokrotnego orgazmu u kobiety, oraz umiejętność wstrzymywania własnego orgazmu u mężczyzn. Gdzie to pierwsze to raczej kwestia natury oraz wprawnego kochanka, a to drugie to kwestia wyćwiczenia mięśnia kegla. 
Jak ćwiczyć mięsień kegla? Heh. Pamiętam jak wujek mojego byłego przy rodzinnym stole podczas oglądania jakiegoś filmu fantasy bardzo dokładnie tłumaczył to mojemu ex, kiedy ja siedziałam obok. To było... zabawne, przyznam się szczerze. 
A więc, kiedy siusiacie, musicie wstrzymywać i puszczać mocz. I tak kilka razy. W ten sposób ćwiczy się mięsień kegla i dłużej będzie się mogło uprawiać seks. Po kilku miesiącach można dojść do wprawy i to działa. 
Ale wracając do tematu. Bo w anatomię zagłębimy się bardziej przy innym punkcie. 
Skoro przy szczytowaniu jesteśmy, jak już mówiłam wielokrotny orgazm u kobiety jest również możliwy, ale tak samo jak temat wyżej - bardzo rzadki. Kobieta może dojść na kilka sposobów, to fakt. Wprawny i doświadczony kochanek, da sobie radę z tym wyzwaniem. Jednak gdy postać szczytuje od samego wsadzenia chuja czy czegokolwiek innego gdziekolwiek, to już jest coś nie tak. Ponad to, orgazm w przypadku kobiety bardzo ją męczy. Nogi są jak z waty, serce bije jak szalone. Więc im więcej orgazmów, tym ta będzie bardziej zmęczona. To samo jeżeli chodzi o mężczyzn. Mało który facet jest w stanie robić to dwa razy w którym upływie czasu. Natury się nie przeskoczy. Bywają takie seksy, gdzie zarówno u niego jak i u niej nie ma orgazmu. No i chuj. 

2 - Znowu to samo?
Jednym z powodów przez które przestałam czytać one-shooty erotyczne jest to, że wszystkie są właściwie do siebie podobne. Zdecydowanie bardziej preferuję jak w wątek erotyczny stanowi margines historii, albo też jest jej częścią, lecz nie jest cóż... taki sam w każdym rozdziale. Czasem ma się wrażenie, że jak przeczytało się jeden erotyk to przeczytało się wszystkie. 
Ona robi laskę mu, on robi jej minetę, potem pcha w cipę, czasem w dupę, czasem zmienia dziury i szczytują razem! A, no i żeby było romantycznie, to nawet powie "kocham cię" po wszystkim... albo ona jemu, że nikt jej tak dobrze w życiu nie zrobił... 
Kochani, macie świadomość, że pod kołdrą mało co jest prawdziwe, a słowa najczęściej przepełnione są kłamstwem? 

3 - Ale masz dużego!
Wielkość członków, cycków i wszystkiego, a także wylewanej spermy jest przesadzona. To cechuje osobę, która właściwie nie pisała pornoli, a swoją wiedzę opiera na tych z xvideos. Kobieta ma zawsze duże, wrażliwe cycki. Facet długiego i grubego z którego wylewają się hektolitry zawsze białego nasienia, po którym partnerka się oblizuje. 
Tooo teraz złamiemy cały mit. Wychowani na pornolach popadacie w kompleksy dotyczące własnego ciała. Naprawdę. Cycki są różnej wielkości i nie są równe. Są obwisłe, sterczące, na boki, krzywe. To samo z pochwami, gdzie wargi sromowe układają się na różne sposoby, zaś wielkość i wrażliwość łechtaczki jest naprawdę ... cóż, można powiedzieć, że każdy jest unikatowy i niepowtarzalny, również tam na dole. Cechy takie jak głębokość, płytkość, szerokość i wąskość mieszają się na wszystkie możliwe sposoby. Natura! Lecz z facetami jest podobnie. Zarówno wielkość członka jak i jaj jest różna. Czy napletek zawsze jest na wierzchu, czy schodzi, czy nie ma go w ogóle, czy żołądź jest większy czy mniejszy, czy moszna jest bardziej obwisła czy ściśnięta. Naprawdę, można być tutaj straszliwie kreatywnym i pozwolić sobie na eksperymenty, szczególnie w kwestii opowiadań! 



Ale nie. 
Bo w większości takich on ma wielkiego kutasa, który ledwo wchodzi i to ma jej sprawiać zawsze przyjemność. Albo jemu. A cycki zawsze są wielkie i wrażliwe. 
Serio? 
Nie róbcie sobie kompleksów ^^

4 - Ohhh Ahhh Saaaans!
Ten punkt zawsze śmieszy Samael, mnie też, od czasu kiedy zwróciła uwagę na to. Teraz muszę jej przyznać, że w wielu opowiadaniach jest ... krzyczenie imienia partnera podczas seksu, a tym częściej się je wymawia i głośniej krzyczy im jest się bliżej orgazmu. 
Serio? Są różni partnerzy, jedni głośni, inni cisi, a innym się morda nie zamyka i świntuszą jakieś głupstwa rodem z pornola. 

5 - W dupę nie boli!
TEGO najwięcej jest w opowiadaniach o relacji miłości męsko męskich. W dupę nigdy nie boli i zawsze można prosto ze spaceru. Wiecie jak ja bardzo doceniam opowiadania, w którym jak już dochodzi do zbliżenia między facetami, to oni nim zrobią co trzeba pójdą do ubikacji się ogarnąć oraz wezmą prezerwatywę? 
Ten kutas zawsze wchodzi tak łatwo w dupę, bez żadnego problemu i zawsze sprawia to przyjemność! 
Otóż nie. Bez znaczenia co myśli się o seksie analnym i czy ma się w głowie teraz stosunek męsko-męski czy damsko-męski (albo damsko-damski) w dupę boli. Przede wszystkim osoba musi być odpowiednio przygotowana. Co przez to rozumiem? 
Wyczyszczona.
Natura.
Dupa jest od srania.
I to, że teraz nie chce się wam srać nie znaczy, że panuje tam sterylny porządek.
Nie.
W zakamarkach nadal czai się gówno. Czy tego chcemy czy nie
Aby pozbyć się fekaliów z organizmu stosuje się lewatywy. Najczęściej i najskuteczniej. Czyli wprowadza się do odbytu wodę, jaka wypłukuje resztki kału. 
Teraz robi się obrzydliwie, wiem, ale to też ciało i aby dobrze cokolwiek opisać musicie WIEDZIEĆ o czym piszecie. Khem. Pamiętam, jak oglądałam wywiad z jednym aktorem porno, który opowiadał o kulisach swojej pracy. Wspominał, że w jednym z nagrań miał zaruchać babę właśnie od tyłu. Mówiła ona, że wyczyściła się przed seksem.... Khe, cóż, jak wyszedł z niej, miał kupę na czubku chuja. 
Nie wspominając już, że jeżeli nie jest się dobrze tam na dole wyczyszczonym, to ani palca się nie wsadzi, ani języka. Bo jak się domyślacie, kupa nie smakuje jak czekolada.
Dlatego zapamiętajcie, jak już seks w dupę, to tylko po oczyszczeniu i tylko w prezerwatywie. To dotyczy nie tylko opowiadań, ale i życia! 
A więc dobra, dupsko czyste i prezerwatywa założona. To wszystko? Nie-e. Kolejną przeszkodą w seksie analnym jest odbyt sam w sobie. A dokładniej - zwieracze. Ich naturalną i biologiczną funkcją jest trzymanie kupy, aby nie wyszła i pilnowanie, aby nie dostało się do jelita coś, co dostać się nie powinno. A więc zwieracz... zwiera. W dupsku macie dwa zwieracze (spotkałam się też z tym, że są trzy, ale nie wiem ile w tym prawdy). By można było spokojnie sobie pobaraszkować właśnie tam, partner/ka musi być ... odprężony/a bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. A więc trzeba pieścić i stosować nawilżacze. Aby był poślizg. 
Seks analny przeważnie bywa bolesny, ale wszystko zależy od indywidualnych preferencji i doświadczenia partnera, który pcha chuja w dupę. 
Boże, uwielbiam WTP, choć jest w tych komiksach coś obrzydliwego co sprawia, że chce mi się rzygać ale po prostu nie umiem przestać xD

6 - Idziemy w ślinę?
Ten punkt może dotyczy bardziej pocałunku samego w sobie, no i będzie krótki, aniżeli seksu jako takiego. Zauważyłam, że wiele opowiadań ma coś, co mnie personalnie obrzydza... 
Pocałunek jest... ugh...
Serio, trzeba od razu lecieć w ślinę? Serio trzeba od razu pchać sobie ozor do gęby i serio, trzeba zawsze kończyć pocałunek cienką nicią śliny łączącą kochanków? Ile to już opowiadań odepchnęłam od siebie po tego podobnym opisie pocałunku.... 

7 - Ej dziecko, ile masz lat?
Kolejna ważna rzecz jaką się zapomina w erotykach, czy też opowiadaniach jakie później stają się erotykami to wiek. Wiek postaci oczywiście. Zauważyłam przerażająco dużo takowych, gdzie główny bohater to 10-13 letnie dziecko, zaś w 2 czy 3 rozdziale dochodzi do zbliżenia seksualnego z jakimś innym bohaterem opowiadania - oczywiście starszym. Khem.
Wiecie, że wedle panującego prawa to pedofilia, a jeżeli ktoś z waszego otoczenia dałby cynk gdzie trzeba to moglibyście mieć problemy? A no. 
Tak więc uważajcie ile lat mają poszczególne postacie i w jakim wieku pakujecie je do łóżka

8 - Idziesz się ruchać, czy trzeba z tobą chodzić?
To też spotykam często i denerwuje mnie za każdym razem. W pierwszym akapicie postacie się spotykają, w drugim idą do łóżka. Jeżeli opowiadanie nie zakłada, że to celowy zabieg i część fabuły (jak w przypadku np prostytucji, czy spotkań z góry ustalonych na seks bez zobowiązań) to dziwne, że wszystko dzieje się tak strasznie szybko. Okej, jeżeli zaznaczymy moment pierwszego spotkania, skipniemy czas o kilka miesięcy i opiszemy seks. Okej. Lecz ile to już opowiadań czytałam, gdzie to bohater poznał bohaterkę w szkole, a tego samego dnia wrócił z nią do domu, zaruchał, a potem jeszcze byli o siebie zazdrośni i miłość od pierwszego wsadzenia! 
Zadajcie sobie pytanie, czy Wy, jako autorzy i narratorzy, w prywatnym życiu, poszlibyście do łóżka z przypadkową osobą, jaką znacie od chwili? 

9 - A skoro już o tym mowa...
Mało w którym opowiadaniu poruszany jest ten wątek, a powinien w każdym. Ciąża. HIV. I inne choroby. Ty masz kiłę, ja rzeżączkę więc podajmy sobie rączkę. Zauważyliście, że mało jest opowiadań w których para zachodzi w ciążę, choć on wlał w nią z hektolitr swojego nasienia rżnąc ją praktycznie wszędzie? 
Ja wiem, czepiam się... Ale taka już jestem. 

10 - Chuj? Kutas? Prącie? 
Baton, berło, bolek, chuj, członek, dydek, dzida, fajfus, falus, fiut, flet, Fred, jednooki waż, pała, siur, siusiak, pyton, gała.
Cipa, brzoskwinia, cipuszka, cipcia, myszka, muszelka, dziura, szparka, szpareczka, pizda, pochwa.
Cycki, piersi, biust, sutki, brodawki. 
Wargi sromowe, płatki, falbanki. 
Łechtaczka, guziczek szczęścia, magiczny guziczek....
Powiem, że mi to zawsze sprawiało najwięcej problemów oraz spędziłam trochę czasu ze słownikiem wulgaryzmów na kolanach zastanawiając się, jakim określeniem powinnam nazywać intymne części ciała w opowiadaniach. Pozostałam wierna kutasowi, bo wydaje mi się ani chamskie, ani obleśne. Kobiecość, bo właściwie żadne określenie na to co kobieta ma między nogami mi się nie podoba. Albo za dziecinne, albo zbyt ... obleśne. Wiecie jak są wargi sromowe po angielsku? Labia. Jak to ładnie brzmi. A u nas? Srom. 
Kurwa.
Mimo mnogości synonimów tych słów trudno jest dobrać takie, które będzie no... miłe dla oka i ucha. Język polski pozostaje tutaj paskudnym kochankiem. Dlatego osobiście zwracam uwagę na to, jakie słowa zostały wybrane przez pisarza. Jeżeli już jakieś. Te co bardziej podwórkowe, mają najczęściej wydźwięk pejoratywny, 
Wsadził swojego fiuta w jej pizdę.
Brzmi dziecinnie, obrzydliwie, obleśnie. 
Wsadził członka w jej cipę.
Brzmi głupio. 
Wsadził prącie w jej waginę.
Brzmi medycznie. Zupełnie jakby opisywał seks lekarz ginekologii z wieloletnim stażem. 
Yhhhh... 

Dlaczego mam wrażenie, że ta notka z wykładu o tym jak pisać erotyki, zamieniła się troszeczkę w lekcję seksuologii? xDDD

Khem, powstaje więc pytanie, czy da się napisać idealny erotyk? Da się. Jest wiele pozycji które mogę polecić w tej materii, wiele posiada chociaż jedną negatywną cechę jaką tutaj umieściłam, ale nie odstraszyła mnie przed czytaniem dalej.
Za jednak prawdziwy majstersztyk uznam trylogię Śpiącej Królewny - Anne Rice. Trzy tomy gdzie praktycznie na każdej stronie jest seks i co więcej, to ma fabułę i jest tak cudownie opisane, że oh i ah. No i jest wszystko. Seks normalny, seks homoseksualny zarówno kobiecy jak i męski, tortury, tresura, ćwiczenia, miłość, seks grupowy, a nawet taki jeden motyw z kotem i śmietaną...
Chętnym udostępniam trzy tomy tutaj.

A jakie są Wasze uwagi co do opowiadań erotycznych? Co w nich lubicie, a czego nie? 
Share:

15 stycznia 2018

10 Błędów: które popełnia każdy początkujący pisarz

...moim zdaniem

Nim przejdę do tematu, powiem:
Zastanawiałam się długo jakie punkty umieścić. Zaznaczam też, że notka ta powstała w przypływie inspiracji, oraz po wielu, wielu latach siedzenia w powieściach autorskich wszej maści i kategorii. Nie chcę też, aby niniejsza lista zabrzmiała jak .... nie wiem... mowa nadętego bufona, bo za takiego się nie uważam.... A jeżeli nim jestem - dajcie znać, a zjem własnego kapcia. 

Heh.

Nie musicie się ze mną zgadzać. Wasza hierarchia może być zupełnie inna, punkty jakie ja umieszczę u Was mogą się nigdy nie pojawić oraz to czego nie ma u mnie, może być u Was. 


1 - Ortografia i interpunkcja
Nikt się nie dziwi, że to znalazło się tutaj. Mogłabym dawać printscreeny z rozmów na poczcie mailowej na temat błędów jakie się pojawiają w opowiadaniach. Owszem, zobowiązałam się je redagować i nie narzekam na to w tym znaczeniu. Tutaj piszę ogólnie.
Dobrze, masz dysleksję i dysortografię średnio zaawansowaną. Pracujesz z tym, albo masz to w dupie i gówno robisz. Mnie jako potencjalnego czytelnika to nie interere. Tekst z błędami bardzo ciężko się czyta. CHYBA, że jest to zabieg celowy i na ten przykład, wasze opowiadanie jest w jakimś stopniu pisane przez bohatera, który nie umie poprawnie pisać. Ale to nie zmienia faktu, że tekst w którym jest błąd na błędzie czyta się źle. Trzeba pamiętać o przecinkach, o konstrukcji zdań. Te wszystkie nudne rzeczy jakie uczą Was w szkole tutaj się przydadzą i choć nie będziecie wiedzieć że z nich korzystacie - to tak się dzieje właśnie.
Męczą długie zdania. Dla przykładu.
W pewien piękny słoneczny dzień, szedł sobie suchą szosą stary rębajło z okolicy Pszczyny dzierżąc w lewej ręce swój pamiątkowy z dziana na dziada przekazywany topór, zaś w prawej miał zawiniętą przez żonę kanapeczkę w folii, którą zapewne znowu gdzieś wyrzuci pod krzakiem, tym co zawsze go mijał idąc do pracy w ten piękny słoneczny dzień.
To jest jedno zdanie. Bardzo długie. Można je napisać krócej i rozbić. Czytelnicy wolą i milej czyta się zdania złożone, ale krótsze.
Gdzieś w połowie drogi do fabryki, rębajłę naszły złe przeczucia. Znaczy nie złe-złe. Po prostu zaczął się zastanawiać, dlaczego właściwie tam idzie. A tak, dla pieniędzy. Wyciągnął z siatki kanapkę i zaczął ją jeść. Przeżuwając dokładnie myślał, czy pójdzie i się spóźni, czy nie pójdzie w ogóle i wróci do domu. Do ciepłego łóżeczka i kochanej żonki.
Długie zdania, głównie do opisów, tak naprawdę nie wnoszą wiele treści w danym fragmencie, stosowane znowu zbyt często - znudzą czytelnika. Jak myślicie, dlaczego Nad Niemnem tak wielu osobom się nie podoba? Właśnie przez te opisy!
Wracając do ortografii. Jeżeli chcesz napisać opowiadanie/nowelę, a masz problemy z robieniem tego - czytaj. Wszelkie programy i przeglądarki mają opcję wyszukiwania polskich słów i podkreślania tych błędnych, prawda? Korzystaj z nich. Ucz się. Bo im bardziej będziesz walczyć z własną słabością, tym lepszym człowiekiem wtedy się staniesz. Poważnie. Sama mam dysortografię. Gdyby nie pisanie, czytanie, no i to podkreślanie tekstu, waliłabym do teraz byk za bykiem.
Dlatego, nie wolno zapominać o ważnej roli przecinków, kropek, średników, wykrzykników, znaków zapytania i myślników.
A więc.
Kropka jest ZAWSZE na końcu zdania. Zdanie kolejne, oddzielone od wcześniejszego kropą, zaczynamy WIELKĄ LITERĄ.
Wielokropek znany z potocznego trzykropkiem - kiedy jest w formie bez nawiasu ... może on być w zdaniu, dialogu, wszędzie i jest dłuższą przerwą lub niedomówieniem. Jeżeli jest on na końcu zdania, nie stawia się po wielokropku kolejnej kropki. Jeżeli wielokropek jest w środku zdania, nie trzeba zaczynać kolejnego słowa wielką literą. 
Przed znakami zapytania, wykrzyknikami i innymi nie stawiamy przerwy. Mają one przywierać do ostatniego słowa w wyrazie.
W języku polskim, stosujemy ?!, nie !?
Wykrzykniki i znaki zapytania mogą być DO trzech na końcu zdania,. Jeżeli używa się więcej, odbiorca widzi w tym zachowaniu - chamskość.
Kolejnym bardzo często pojawiającym się błędem jest zabawa z "tą" i "tę" - mało kto wie kiedy to stosować, zaś zasada jest naprawdę bardzo prosta. 
Tą/tę opisuje konkretną rzeczy/osobę o jakiej chcemy powiedzieć. Dlatego trzeba zobaczyć jak odmieni nam się to na co zwracamy uwagę. Dla przykładu. 
tą książką
tę dziewczynę
Jeżeli między słowami pojawiają nam się słowa opisowe forma nadal jest taka sama jak wyżej, czyli
tą śliczną, wysoką dziewczyną 
tę starą poszarpaną książkę


2 - Mary Sue / Emo Mary Sue
Znacie Mary i Martego? Znaaaacie. Są to postacie idealne. Przerysowane. Wspaniałe. Piękne, mądre, utalentowane. Mary to dziewczynka, Marty to chłopczyk (Larry czasem też go nazywają). I ja naprawdę rozumiem, bo w pierwszych powieściach pisarze utożsamiają się z głównym bohaterem, jednocześnie nadają mu obraz swojej... duszy... jakby chcieli coś powiedzieć światu... albo próbowali się dowartościować... Tya...
Generalnie Mary denerwuje i to bardzo potencjalnego czytelnika. Nie wiem jak wspaniała musiała by być fabuła, aby zostać tylko dla tej postaci. Właściwie ludzie nie przepadają za idealnymi tworami, szukają czegoś bardziej... ludzkiego
Tak więc mamy idealną panią domu, kobietę sukcesu, która szydełkowania nauczyła w przedszkolu, kochają ją zwierzęta, dzieci i w ogóle cały świat... no i w zestawieniu mamy Emo Mary Sue.
Kim jest Emo? Emo to cóż... odwrotność Mary, a jednocześnie jest w niej ten sam mianownik - idealność. Emo cóż... to bohaterowie literaccy, którzy ... doświadczyli, doświadczają, będą doświadczać... wiele "złego". 
Nie wiem skąd moda na krzywdzenie bohaterów i nadawanie im straszliwej przeszłości. To jest naprawdę nudne! Sierota, albo dziecko którym rodzice się nie interesują, albo rodzice piją, biją, nienawidzą, czy też zostali zamordowani w bardzo brutalny sposób albo ciotka/brat/wujek/stryjek ciotecznego brata.... Są to osoby które spotyka tragiczny los, bo otoczenie go nienawidzi, świat nie rozumie, a te osoby mają w sobie coś więcej! Jakąś pasję! Coś czego nikt nie widzi. Nikt z wyjątkiem Księcia z Bajki. Albo księżniczki... W zależności od tego kogo przeruchać chce narrator. Takie Sierotki Marysie.... 
Tak więc, tworząc postacie należy zakładać im wady i skazy. Tak, aby te postacie były bardziej realne. Można też dać jakieś tiki nerwowe... Pamiętam, jak tworzyłam swoją Vic, jest to postać która "żyje" w świecie post-apokaliptycznym. Walczy z robotami wszej kategorii i nabawiła się takiej traumy przez nie, że nie ufa żadnej maszynie. Ani komputerowi, Ani mikrofali. Ani telefonowi.  Boi się ich i od razu je niszczy, soł... Pamiętam też, jak opisywałam historię niewidomej wampirzycy. Pisałam nowelkę z głuchą malarką. Wady fizyczne i psychiczne powinny się pojawić... 
Emo Mary znowu jest dzieckiem z czystej patologii ukośnik dramato-horroru jaki tworzy się w głowie pisarza. Dobra. Postawienie postaci w tak strasznym i trudnym świecie jaki najczęściej jest opisywany przez młodych narratorów może miałoby nawet ręce i nogi, gdyby pisarz cokolwiek wiedział o zaburzeniach psychicznych oraz o prawie jakie panuje czy o socjologii. No bo słuchajcie, jak chcecie opisać bohatera, który jest psychopatą... Wiecie w ogóle CO TO ZNACZY BYĆ PSYCHOPATĄ? Nieee, to nie jest morderca, który z uśmiechem na ustach morduje i torturuje kogoś innego. Psychopata to osoba, która nie czuje nic. Nie oznacza to jednak tego, że jest zła. Psychopata może być świetnym lekarzem, księgowym, prawnikiem. Jego brak jakiejkolwiek emocjonalności sprawia, że zachowa stoicki spokój w miejscach gdzie innym ludziom samoistnie podnosi się adrenalina. 
Ubrania - łaaaaa dam mu zakrwawione ciuchy, będzie wyglądał straaaaszniej. Nie kurwa, nie będzie. Powiedz mi, jakbyś zareagował widząc kogoś kto obryzgany krwią chodzi po mieście? Ta osoba nie zwróciłaby uwagi policji, straży miejskiej, babci ze spożywczaka? 
I tym sposobem przejdę do kolejnego punktu na mojej liście, a mianowicie...


3 - Na chuj z realizmem!
Na chuj! Spalić go! Wszystko da się wytłumaczyć "bo tak". Akcja dzieje się w świecie fantasy, główny bohater to mag. A chuj, może też dzielnie walczyć mieczem, świetnie blokować tarczą i jeszcze pogrywa sobie na lutni wieczorami w karczmie. Nie do kurwy nędzy. Ten punkt łączy się z wcześniejszym. Realizm postaci i świata. Nawet opisując światy mityczne, obce, nieznane, sci-fi, musimy trzymać się podstawowych praw fizyki. Albo praw jakichkolwiek... Wiadomo, że jak wyrzucimy postać z ósmego piętra na twardy chodnik, to nie wstanie tylko poobijana. No chyba, że jest jakimś mutantem czy czymś tam, ale to też będzie wiązało się z innymi ograniczeniami. 


4 - Femme Fatale!
Ohhh, jak ja tych opowiadań nie lubię. Między innymi to jeden z powodów przez które nie umiem grać w visual novel. Wszyscy kurwa kochają bohatera. Jeżeli jest to kobieta, to stereotypowo szara myszka, w której kochają się wszyscy chłopcy. Jeżeli jest to chłopak, to oczywiście każda chce mu wskoczyć do łóżka. 
Trzeba naprawdę umieć pisać haremówki, aby się za nie brać i aby wyszło to dobrze, a i tak w 99% przypadków, bohater takiego opowiadania jest postrzegany jako puszczalski, bo czytelnik obrał sobie inną postać i wolałby, aby bohater się z nią związał. Znowu haremówka musi mieć zakończenie jakieś, więc... 


5 - Piszę książkę
To nie jest złe myślenie, naprawdę! Trzeba zakładać wysoko, aby wiedzieć gdzie skakać! Jeeeeednak, trzeba mieć też realizmu trochę więcej. Zacznę może od rozróżnienia, to co mnie najbardziej wkurwia... Bierze się to z szeroko rozwiniętej społeczności wattpada... 
"piszę książkę"
"to jest moja książka z komiksami"
"napisałam jeden rozdział książki"
"w mojej książce są różne śmieszne obrazki"
Wyjaśnijmy sobie coś, dobrze? Prace na wattpadzie to NIE SĄ KURWA KSIĄŻKI. 
TO JEST KSIĄŻKA
Słownik języka polskiego, hasło książka opisuje następująco: 
1. arkusze papieru zadrukowane tekstem literackim lub użytkowym, zbroszurowane i oprawione razem;
2. dzieło literackie wydane drukiem lub przygotowane do wydania;
Waszą pracę będziecie więc mogli nazwać książką dopiero wtedy, kiedy ją wydacie! Nie wcześniej i nie później. Nie ma też czegoś takiego jak "książka z komiksami"... Mamy KOMIKS czyli ilustrowaną opowieść obrazkową. Kurwa mać. Nawet nie wiecie jak mi to działa na nerwy... 
To co piszecie na wattpadzie i na blogu, to są albo opowiadania, albo novele, albo one-shooty.. Rozumiecie? 
Tak więc NIE piszecie książki, tylko OPOWIADANIE, które MOŻE kiedyś w przyszłości będzie książką. Może, bo wydanie swojej pracy nie jest takie łatwe. 
Ah, no i wiecie, że można wydawać niektóre fanficki? A no. Ewa Filocha napisała opowiadanie do anime/mangi Fullmetal Alchemist o tytule Orchidea  uwaga, yaoi z Edem i Mustangiem. Lecz jak widzicie, wydać fanficka wiąże się z hejtem na autora, bo każdy pisarz uważa się za lepszego, a co za tym idzie - chujnia, prawda? Wydanie książki to nie jest takie hop siup, tym bardziej musicie pokazać wydawnictwu, że będzie mogło na was zarobić. Dlatego warto publikować, brać udział w konkurach, pokazać, że są czytelnicy, którzy wydadzą 20 zł na książkę. 


6 - A tak właściwie... to ... widział ktoś fabułę?
Nie, ja nie widziałam. Gdzieś umarła w trzecim, a nawet drugim rozdziale. A no. Pokój nad jej duszą. 
Nim zabierzemy się do pisania naszego opowiadania trzeba się zastanowić, jakie informacje będą nam potrzebne i konieczne do pociągnięcia fabuły oraz wątku głównego. Dajmy na to, że nasza historia jest miłosna, a więc będzie się obracać dookoła głównej pary. Ich rodziny mogą być wspomniane na marginesie, albo zarysowane mniej więcej, nie trzeba opisywać co robił ojciec z matką 4 września 20 lat przed akcją opowiadania. Naprawdę. Zbyt dokładne opisywanie świata sprawia, że umyka główna fabuła i znika. A potem trudno ją znaleźć. Jeżeli ma się kilka pomysłów do zarysowanego świata - można opisać je wszystkie, prawda? W kilku różnych opowiadaniach.
Fabuła też ginie, kiedy naprawdę nie wie się po chuj się pisze. Okej, mam w głowie scenę, jaką chcę opisać... To się ją opisuje, a nie robi całe opowiadanie dla tej jednej, konkretnej sceny... 


7 - Plan czy inspiracja
Moja rada? Inspiracja wsadzona w plan. Wena to złośliwa kochanka. Mnie uwielbia nawiedzać nocą, albo kiedy siedzę na kiblu. Nie wiem jak u Was. Powieści stricte zaplanowane bez inspiracji i weny, nie są zazwyczaj ciekawe - zazwyczaj, bo są wyjątki. Znowu inspiracja i wena ma to do siebie, że lubi uciekać, a kiedy znika, można siedzieć nad komputerem, patrzeć się na monitor i ... 
No właśnie.
Dlatego osobiście polecam, wtedy kiedy ma się przypływ weny, napisać plan, a potem nawet jak weny nie ma, realizować go. 


8 - Czytelnik to kretyński geniusz! 
Pisarz pisząc swoje opowiadanie często popada w skrajności, albo zakłada, że czytelnik nie wie nic, dlatego trzeba mu wszystko dokładnie i szczegółowo wyjaśnić; albo że wie wszystko, dlatego nie należy tłumaczyć nic. Tutaj nigdy na dobrą sprawę, nie wiesz z kim masz do czynienia, a co za tym idzie, trzeba w ślepo opisywać jakieś zdarzenia próbując znaleźć złoty środek. Dla przykładu
I poprowadził swoją armię, niczym Kara Mustafa, słynny mistrz Krzyżaków, który poprowadził armię murzynów przez Alpy na Kraków. 
Heh, jeżeli uważaliście choć trochę na zajęciach to wiecie, że nic z tego prawdą nie jest. Ale wracając. Moim zdaniem najlepiej jest po prostu opowiedzieć sobie w głowie historię, potem pisać ją tak, jakbyś chciał/a opowiedzieć ją komuś innemu, nawet przy ognisku. 
Męczące są też takie powieści, w których pisarz zakłada, że czytelnik wie tyle samo co on i podobać mu się będzie to samo! 


9 - Narrator to debil
Czyli Ty. Tak Ty. Jesteś debilem. Jeżeli nie uczysz się i nie dokształcasz do własnej powieści, aby najlepiej jak się da opisać niektóre sceny. Wielu rzeczy się nie dowiesz. Nie przeskoczysz samego siebie. To fakt. Nie poznasz bólu umierania. Życzę Ci tego z całego serca. Trzeba jednak jak już opisujemy sceny śmierci - trzeba wiedzieć co się dzieje z ciałem. Dla przypadku, jak mężczyzna wiesza się na sznurze, bardzo często ma erekcję. Prawie każda śmierć wiąże się z obsikaniem się, albo obesraniem przez świeżego trupa. Głowy nie odrąbiesz jednym ciosem miecza w trakcie walki, ucięcie głowy toporem nie idzie zawsze tak łatwo i gładko. Zwłaszcza, jak kat jest pijany. A tak też bywało. 
Nim zabierzesz się za opisanie jakiejś sceny, albo za opisanie jakiejś choroby czy też uzależnienia, należy koniecznie zapoznać się z materiałem. Trzeba się dokształcać, rozumieć i wiedzieć to z czym się je kanapkę. Rozumiecie? 


10 - Ej! Mam pomysł! A nie, to głupie... Ej! Mam kolejny pomysł! 
Czyli robienie pięćdziesiąt rzeczy jednocześnie, albo nie robienie tego w ogóle. Pisz. Nawet jeżeli zauważyłeś, że popełniasz wiele błędów jakie tutaj wymieniłam, pisz. Nie przestawaj pisać. Praktyka czyni mistrza. Tylko przez pisanie wyrobisz w sobie ... no nie wiem... kunszt? Swoje pióro? Zdobędziesz czytelników? Dlatego pisz, pisz i jeszcze raz pisz. Nawet jeżeli pomysł wydaje Ci się głupi, naciągany i bez sensu - pisz. 
Ale pamiętaj, skończ jedno i zacznij drugie. Osobiście nic mnie tak nie denerwuje, jak niedokończone opowieści, opowiadania. Pamiętaj, że jest, gdzieś, tam, ktoś komu naprawdę się podoba historia, więc jeżeli z niej zrezygnujesz po kilku, kilkunastu rozdziałach to postąpisz chamsko. Dokończ, nawet walnij jeden rozdział zamykający całą scenę. Ale dokończ i bierz się za kolejne.
Share:

POPULARNE ILUZJE