19 listopada 2016

Undertale: Te ciche momenty - [wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone] [In These Quiet Moments - [insert joke about 'Bone Zone' here] - tłumaczenie PL] [+18]

autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry. Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem:
SPIS TREŚCI:
I nastał ostatni dzień roku. Jackie przyszła do Ciebie wcześniej by się przygotować, opowiadałaś o tym co miało miejsce z Sansem. Była jakby nie patrzeć Twoją najlepszą przyjaciółką, więc detale się jej należały
-A więc... - wsadzała w głowę już chyba tysięczną przypinkę – Jesteś pewna, że coś POCZUŁAŚ, tak?
-Oh poczułam kutasa. Uh... dużego – Twoje policzki zrobiły się czerwone. Cholera jasna, rumieniłaś się nawet teraz...
-Jak w ogóle działa? Ma to cały czas w spodniach? Boże, wyobraziłam sobie go z gigantycznym, oklapłym drągiem – zaczęłaś się głupio śmiać
-Jesteś okropna! Nie! Widziałam jego nogi, nosił wcześniej te szorty, pamiętasz? No i jakiś czas temu siedziałam na jego kolanie... - zamyśliłaś się – Wtedy zdecydowanie nic nie czułam.
-Siedziałaś na jego kolanie? Szczwany lisie, a mnie to nie łaska o tym powiedzieć było. - potraktowała fryzurę lakierem – Może to... - zaczęła się śmiać – Maaaaaagia?
-Pieprz mnie, odkrycie tej tajemnicy to priorytet mojego istnienia. Może to magia. Ma wielkiego magicznego chuja, który strzela tęczą, albo jakimś laserem – zaśmiałaś się ignorując to, że się czerwienisz – Może nawet gra jakieś melodyjki?
-Takie efekty mogę zrobić na snapczacie – szturchnęła Cię swoim biodrem, abyś zrobiła jej miejsce – Albo... oh! Oh! Nie mówiłam ci o jego snapie! Kurwa, poczekaj! - wybiegła z łazienki i z torebki wiszącej na wieszaku wyciągnęła telefon. Podeszłaś do niej.
-Zaraz, proszę tylko mi nie mów, że wysłał ci zdjęcie swojego kutasa
-Nie! Nie, patrz... - otworzyła swoją galerię – Skoro już nie bawicie się w udawanie, że nic do siebie nie czujecie, to koniecznie musisz to zobaczyć. - pokazała Ci ekran, na którym był zrobiony skrin snapa jakiego jej wysłał. To byłaś Ty, przy barze, uśmiechałaś się do niczego. Dodał napis „jest taka piękna”. Uderzyłaś się otwartą dłonią w czoło, Twoje policzki były tak gorące, że aż bolało – Kiedy to dostałam o 1:00 nad ranem miałam ochotę rzygać tęczą
 klik
-O mój Boże – gapiłaś się na telefon nie mogąc przestać się śmiać – Byłam taka głupia, tak strasznie głupia Jackie
-Mówiłam. Czy ty mnie kiedykolwiek słuchasz? Nie. Mogłaś mieć to za sobą już jakiś miesiąc temu, albo nawet dwa.
-Zamknij się! - oddałaś jej komórkę i wróciłaś do łazienki by skończyć swój makijaż – Miesiąc albo dwa temu nadal próbowałam się przystosować do tego, że jest zrobiony z kości i hokusów pokusów
-Kobieto, widziałam twój strój. Wygląda na to, że naprawdę dobrze się przystosowałaś – wyszczerzyłaś się
-Oh, dzisiaj będzie zabawnie - lubieżnie przygryzłaś wargi. Jackie się zaśmiała - Mam taką nadzieję.
-Proszę. Wcześniej nie mógł oderwać od ciebie oczu, a teraz nie oderwie od Ciebie rąk. Masz przejebane
-Iiiii o to właśnie chodzi – właśnie brałaś eyeliner. Zachichotała.
-Będę mieć na ciebie oko, aby się upewnić, że nie stchórzysz
-To jest popierdolone – starałaś się, aby kreski były równe. Kurwa mać, schrzaniłaś drugie oko, zmyłaś je i zaczęłaś od nowa – Czy to znaczy, że będziesz chodzić za nami wszędzie z różowymi pomponami krzycząc „dalej, dalej, dalej”?
-Tak.
-Ugh – wywróciłaś oczami – Nie, zamiast tego patrz na tę pierdoloną kupę ścierwa, która została zaproszona
-Kto, Will? - puszyła włosy – Wyślę go na stos jeżeli tylko się do ciebie zbliży
-Masz moje błogosławieństwo. Nadal nie mogę uwierzyć, że Erick go zaprosił
-On nic nie wie, to ty nie chcesz nikomu powiedzieć – wzruszyłaś ramionami
-Cóż... tak, teraz go nienawidzę, ale nie chcę zniszczyć mu życia
-Jesteś wspanialszą osobą niż ja. Ja wsadziłabym jego jaja w imadło albo coś takiego, gdybym była na twoim miejscu
-Kto powiedział, że tego nie zrobiłam? - wyszczerzyłaś się. Popatrzyła na Ciebie upewniając się, że żartujesz, a potem zachichotała
-Wyślij mi zdjęcia
-Gdybym takie tylko miała – skończyłaś makijaż – Dobra czas założyć kieckę. Pośpisz się, zostało nam 20 minut. - weszłaś do sypialni, rozebrałaś się, a potem otworzyłaś swoją szufladę z bielizną – Jackie, majtki z koronką czy stringi?
-Stringi – krzyknęła z łazienki – Mniej materiału – Zaśmiałaś się
-Racja. Niech będą więc stringi – Twoja czarna suknia była bardzo obcisła, lecz o to właśnie chodziło. Miała niebezpiecznie niski dekolt z cięciem w V, taki sam tylko ze jeszcze większy na plecach, zasznurowany na X rzemieniem. Czułaś się jak seks bomba w tym stroju. Wyszłaś z sypialni. Jakckie przyglądała Ci się w osłupieniu.
-Kurwa, dziewczyno. Będziesz miała szczęście jeżeli dojdziesz do klubu – powiedziała – Ta kiecka jest tak kurewko krótka.
-Taaaa pewnie będę całą noc balować – zaczęłaś wstydliwie pociągać za kieckę w dół – No, ale Twoja jest równie wyzywająca, więc nie osądzaj mnie.
-Ej, ja już mam faceta! Muszę mieć pewność, że nadal jest mną zainteresowany – zachichotała. Jej strój też był prowokacyjny,  miała szerszy dekolt odsłaniający jej ramiona, jej spódnica choć nadal krótka, nie była tak bardzo jak Twoja. Założyła do tego swoje szpilki, wiedziałaś, że to doprowadzi Kyle do białej gorączki.
-Wykonałaś kupę dobrej roboty, bestio – Kiedy weszła do Twojej sypialni, Ty poszłaś do łazienki nakładając szminkę na usta. Dobra, dzisiaj Ci się uda. Będziesz gorąca jak diabli, będziesz się znakomicie bawić. W końcu to zrobisz. Robiłaś się podekscytowana, a w brzuchu zalęgły się motyle. Cały czas powtarzałaś sobie, że masz się zachowywać normalnie, a nie jak jakaś zdesperowana dziwka. Choć biorąc pod uwagę Twój strój...Jackie wyszła i mrugnęła do Ciebie ponętnie
-Ta da! I co myślisz?
-Myślę, że jeżeli Kyle niedługo ci się nie oświadczy, ja to zrobię – uśmiechnęłaś się głupkowato, a ona się zaśmiała. Usiadłyście na kanapie i rozmawiałyście, po jakiś 5 minutach, ktoś zapukał do drzwi. Podniosłaś oczy, Jackie się uśmiechnęła cwanie i ponagliła Cię abyś otworzyła. Wzięłaś głęboki wdech i podeszłaś do wejścia przekręcając klamkę.
-Czeeeeeeeść Papyrus! - Wyglądał naprawdę przystojnie, założył jasno szary garnitur, oraz miał czerwony krawat. Wyszczerzyłaś się – Wyglądasz zniewalająco! - Ten popatrzył na Ciebie, na jego twarzy zaczął pojawiać się pomarańczowy rumieniec. To dobry i zły znak.
-TY ... RÓWNIEŻ... WYGLĄDASZ DOBRZE – powiedział – CZY PANIE SĄ GOTOWE NA NOCNE IMPREZOWANIE?
-O tak! - krzyknęła Jackie z tyłu – Gdzie Sans?
-OH, NIE ŚPIESZY SIĘ JAK ZAWSZE. WYDAJE MI SIĘ, ŻE TAK NAPRAWDĘ WIĄŻE SWOJE BUTY, ZAJMIE MU TO CHWILE – pochylił się i szepnął – MAM WRAŻENIE, ŻE ZAPOMNIAŁ JAK SIĘ TO ROBI – zaśmiałaś się.
-Chyba tak. No nic. Powiedz mu aby sprężył poślady – Papyrus przytaknął i wystawił głowę przez próg i krzyknął
-SANS! POŚPIESZ SIĘ! ZARAZ WYRUSZAMY! - Popatrzył na Jackie i podał jej łokieć z niezwykłą gracją – POZWOLISZ?
-Oh Wielki Papyrusie, oczywiście! Zachichotała i złapała go pod ramię, a potem oboje popatrzyli na Ciebie – Będziemy czekać na was na dole – Uśmiechnęłaś się, zeszli po schodach rozmawiając o restauracji do której najpierw się udacie. Stałaś oparta o ścianę na klatce schodowej, czekając aż otworzy drzwi.
-cze... łoł, cześć – mierzył cię wzrokiem. Uśmiechnęłaś się.
-Cześć, cholera, ładnie ci – Nie kłamałaś, nie miał co prawda pełnego garnituru jak jego brat, lecz ubrał na siebie błękitną marynarkę i pasujące do niej spodnie. Jego buty były na całe szczęście zawiązane. Nadal na Ciebie patrzył, jego wzrok prześlizgiwał się po Twoim ciele. Zachichotałaś – Ej koleżko, oczy mam tutaj
-huh? oh, tak, przepraszam. wyglądasz... zjawiskowo – byłaś pewna, że jego mózg działa teraz na przyśpieszonych obrotach starając się sprawdzić czy wczorajszy sms był prawdziwy
-Dziękuję. Gotowy? Już powinni po nas przyjechać – przytaknął zaciskając mocniej zęby. Pierwsza ruszyłaś ku schodom, aby zobaczył tył Twojej sukienki, usłyszałaś jego przerywany oddech. Idealnie. Zerknęłaś na niego przez ramie idąc dalej
-zabijasz mnie – mruknął podążając za Tobą
Jackie i Papyrus stali na chodniku czekając na pojazd. Erick załatwił limuzynę aby wszystkich zebrać. „Bo tak łatwiej” powiedział. Osobiście myślałaś, że to lekka przesada, ale jeszcze nigdy nie jechałaś limuzyną więc byłaś tym faktem i tak dość podekscytowana. W trakcie kilku minut stania Sans był dziwnie cichy, pojazd w końcu zajechał. Byliście ostatni na liście, wszyscy znajdowali się już w środku. Po przyjaznych powitaniach i grzecznym przedstawieniu Papyrusa i Sansa zajęliście wolne miejsca. Poczułaś rękę obejmującą Cię od tyłu, zdałaś sobie sprawę, że to starszy z braci. Uśmiechnęłaś się przytulając się do niego odrobinę. Jackie zaczęła dźgać Papyrusa w nogę, starając się dyskretnie wskazać waszą dwójkę (nie wychodziło jej to najlepiej), wyższy z braci uśmiechał się szeroko. Para gości, jakich nie znałaś za dobrze, gapiła się na was niegrzecznie, ale zignorowałaś to. Podróż do restauracji była zabawnie krótka, ale tak to był dobry pomysł aby zebrać wszystkich. Weszliście do środka. Szczęście, jedno z was (nie jesteś jednak pewna które) zrobiło rezerwację prawie trzy tygodnie wcześniej, więc nie musieliście czekać. Usiadłaś przy stole, Jackie rozglądała się na boki
-Kyle się spóźni, ugh. Korki.
-Po co ten kretyn prowadzi? - uniosłaś wysoko brwi
-Nie prowadzi, wziął taksówkę! Ale wiesz jak to jest – wzruszyła ramionami. Przytaknęłaś
Wszyscy rozmawiali wesoło, opowiadając o wielu sprawach. Obok Ciebie Allison mówiła o loży jaką będziecie mieli, bardzo się z tego powodu ekscytowałaś. Dyskoteki to świetna sprawa, ale są chujowe jeżeli w końcu chce się gdzieś usiąść. A tak to będziecie mieli swoje własne miejsce. Miałaś przeczucie, że Sans nie będzie chciał ruszyć swojej leniwej dupy by potańczyć. Kyle pojawił się po 20 minutach. Praktycznie wypadła mu szczęka z zawiasów, kiedy zobaczył Jackie, musiałaś dostawić krzesełko aby usiadł obok niej. I tak znalazłaś się obok Papyrusa, a przed Tobą był Sans, który starał się patrzeć wszędzie, tylko nie w Twoją stronę. Nagle poczułaś, jak coś Ci zaczęło wibrować, sms. Otworzyłaś go i zerknęłaś, a potem zamrugałaś kilka razy czytając wiadomość jeszcze raz.

Sans: ta sukienka nie jest sprawiedliwa

Teatralnie wsadziłaś telefon do swojej kopertówki i zamknęłaś ją, a potem oparłaś się łokciami o stół, i na nadgarstkach położyłaś ręce, tym samym dając Sansowi przyjemny widok wprost na Twój dekolt. Uniosłaś jedną brew do góry, kąciki Twoich ust nieznacznie się uniosły kiedy dostrzegłaś niewielkie krople potu na jego czaszce. Dobra, wygląda na to, że zdecydowanie działa na niego to samo co na ludzkich samców. Zastanawiałaś się jak bardzo zboczona możesz być przy stole pełnym ludzi, ale postanowiłaś nie męczyć widowni. Powoli zaczynało robić się coraz goręcej, nie chciałaś aby przez Twoje pożądanie, znajomi cierpieli całą noc, tym bardziej, że właśnie starali się coś zjeść. Mrugnęłaś do niego, uśmiechnął się zaraz po tym. Papyrus i Kyle rozmawiali żywiołowo komentując podane im potrawy („Zrobiłbyś to lepiej!” - WIEM, ALE I TAK WYSZŁO IM CAŁKIEM DOBRZE!), Jackie dorwała Allison i Ericka. Siedziałaś na końcu stołu zastanawiając się ile jeszcze będziecie tutaj siedzieć, chciałaś znaleźć się już na dyskotece, a bezczynne siedzenie w tej chwili zabijało powoli. W końcu wszyscy skończyli jeść i wyszli udając się do klubu. Poczułaś gładką rękę na swoich plecach.
-Co tam? - przekręciłaś głowę uśmiechając się do Sansa. Patrzył się na Ciebie z wyraźnie napiętą miną.
-dzisiaj grasz nieczysto, wiesz o tym? - zapytał niskim tonem głosu, praktycznie mruczał. O, to coś nowego.
-Nie bawisz się dobrze? - przyłożyłaś palec do ust – Mogę przestać, jeżeli chcesz
-nie, ostrzegam tylko, mam pecha i często przegrywam – Poczułaś jak przesuwa rękę nieco niżej
-A więc spróbuj tak dla odmiany zacząć wygrywać. Potrzymasz? - zapytałaś podając mu swoją kopertówkę. Wziął ją, zrobiłaś mu małe show poprawiając kieckę, która powędrowała nieco za bardzo do góry. Usłyszałaś jak głośniej wciągnął pokaźny haust powietrza, zabrałaś torebkę – Dziękuję, jesteś kochany.
-kości zostały rzucone – drgnął jakby przeszył go dreszcz. Na jego twarzy pojawił się ten sam co zawsze leniwy uśmiech – grasz?
-Gram – to mówiąc złapałaś go pod łokieć i podążyliście za resztą.

Klub był pełen ludzi. Voodoo Lounge to całkiem pokaźnej wielkości dyskoteka z dwoma piętrami, położona obok niewielkiego hotelu. Wystrój był przyjemny, pomieszczenia wypełnione czerwonymi i fioletowymi światłami i gdyby nie te lasery i neony praktycznie nic by się zobaczyć nie dało. Udaliście się do swojej loży zajmując miejsca
-Chcę JUŻ tańczyć – Jackie popatrzyła na Ciebie wymownie. To będzie dobra metoda na podręczenie Sansa, więc z przyjemnością zgodziłaś się na jej pomysł.
-Plan jest taki jak zawsze? Spotykamy się, trochę się pobawimy razem, a potem każdy rozchodzi się w swoim kierunku? - popatrzyłaś na kilka osób z waszej ferajny Jackie wzruszyła ramionami
-Tak, chyba tak. No i będziemy się śmiać z maruderów jak zawsze.
-Przynajmniej nie ze mnie! - zawołał Kyle. Rok temu Jackie nie mogła przyjść na imprezę, więc przesiedział praktycznie całą noc sam, nie chcąc się z nikim bawić. Ponad to zgubił klucze do domu i musiałaś go przenocować u siebie.
-Nie, tym razem nie z Ciebie – poklepałaś go po głowie jak psa. Wywrócił oczami lecz nadal się uśmiechał. Sans i Papyrus rozmawiali w rogu o czymś co wyglądało na poważny temat, postanowiłaś więc im nie przeszkadzać.
-Wiem, że nie chcesz pić dzisiaj, ale to prawie tradycja. Napij się ze mną martini – Jackie szturchała Cię w ramię
-Dobra, ale tylko jedno. Chcę być dzisiaj trzeźwa – Nie chciałaś powtórki z wcześniejszego wypadu. Oczy Sansa śledziły Cię w ciemnościach, czułaś się prześwietlana na wylot i na swój dziwny, pokręcony sposób, spodobało Ci się to uczucie.
-Racja. Dobra, to idziemy zaszaleć na parkiecie? - zaczęła poprawiać sukienkę
-Kurwa tak! Idziesz Kyle? - ten potrząsnął głową
-Nie, zostaję tutaj, pooglądam – mrugnął do Jackie. - Zaufaj mi, nie przegapię niczego – ta się o niego słodko uśmiechnęła. Chwyciłaś ją za nadgarstek i pociągnęłaś za sobą. Muzyka była wszystkim czego w tej chwili potrzebowałaś. Razem dobrze się bawiłyście kręcąc się dookoła w niezgrabnych podrygach. Co jakiś czas czułaś to ciężkie uczucie jakby ktoś Cię obserwował – wiedziałaś, że to prawda. To spojrzenie było dziwne, drapieżne. Zauważyłaś dwa świecące punkciki znajdujące się tam gdzie była wasza loża. Po jakimś czasie byłyście zmęczone, wróciłyście tam gdzie zostawiłyście chłopców. Jackie usiadła na kolanach Kyle bardzo szybko przylegając do niego ciałem. Wywróciłaś oczami i wcisnęłaś się między KościoBraci.
-cześć – wyszczerzył się – całkiem dobrze tańczysz
-Dzięki, zauważyłeś? - uśmiechnęłaś się. Zachichotał
-tak, uważnie obserwowałem – poczułaś jego rękę na swojej nodze, przesuwał ją powoli. Chciałabyś poczuć tę dłoń na innych częściach swojego ciała, jednak to uczucie było w tej chwili nieodpowiednie. Popatrz dookoła. Za dużo ludzi. Musisz poczekać.
-Jesteś pewien, że nie chcesz iść ze mną na parkiet? - westchnął lekko
-naprawdę, nie jestem dobrym tancerzem
-Patrzyłeś na gości tutaj? Nikt nie umie tańczyć!
-ŚMIEM SIĘ NIE ZGODZIĆ! JA TAŃCZĘ WYŚMIENICIE!
-Wiem, że lubisz i umiesz Papyrus – patrzyłaś jak ludzie szaleją – Tańczysz pewnie najlepiej spośród tutaj zgromadzonych – zarumienił się
-DZIĘKUJĘ! CIESZĘ SIĘ, ŻE DOSTRZEGŁAŚ MOJE UMIEJĘTNOŚCI TANECZNE
-Pójdę dla nas po drinki – powiedziałaś – Ktoś sobie czegoś życzy?
-Z PRZYJEMNOŚCIĄ SPRÓBUJĘ APPELTINI – zamrugałaś kilka razy zaskoczona. Wyglądał na niego zakłopotanego – PODAJEMY JE W PRACY, SĄ NAPRAWDĘ SMACZNE
-Doooobra, jedno appeltini, Sans?
-pójdę z tobą – powiedział. Wzruszyłaś ramionami i wstałaś. Twoja spódniczka uniosła się odrobinę za wysoko i musiałaś ją opuścić wprost naprzeciwko biednej twarzy Sansa. Usłyszałaś dźwięk podobny do krztuszenia się, wstał bardzo szybko. Poszliście we dwójkę w stronę baru, kiedy nagle poczułaś jak wpycha Cię do pustego pokoju dla VIPów. Byłaś wyraźnie zmieszana, niespodziewanie pchnął Cię mocniej wprost na ścianę i w sekundę przylgnął do Ciebie wbijając łapczywie palce w Twoją talię.
-ty... - wycedził przez zęby – jesteś bardzo niegrzeczną dziewczynką
-To problem? - starałaś się oddychać stabilnie, podczas kiedy ręce przesunęły się na Twoje biodra. Poruszałaś nimi na boki, wbił czubki palców w Twoją skórę.
-może się pojawić. nie wiedziałem, że taka jesteś – dostrzegłaś kontury jego kłów – a może to normalne ludzkie zachowanie, hmm? - przysunęłaś się do niego oplatając ramiona dookoła jego szyi
-Nie, niezupełnie. Ja tylko... czekałam na to od dawna – odparłaś szczerzej niż chciałaś, usłyszałaś. Nie... poczułaś jak zaczyna mruczeć niczym dzikie zwierzę.
-nie mogę się doczekać, aby się o tym przekonać – Twoja noga powoli zaczęła unosić się do góry wzdłuż jego ciała. Spuścił wzrok, krawędzie Twojej kiecki uniosły się niebezpiecznie wysoko. Miałaś na sobie jedynie stringi (w tej chwili bardzo niewygodne), czyli praktycznie nic. Po jego minie widziałaś, że wywarłaś na nim dokładnie takie wrażenie jakie chciałaś. Poczułaś jak jego gładka ręka namiętnie prześlizguje się po podniesionej nodze, powoli kierując się w górę. Nie byłaś pewna gdzie samej zacząć go pieścić. Był tak szczelnie opakowany koszulą, guzikami i zamkami więc chwyciłaś za to za co mogłaś. Odsłonięty kark. Przyciągnęłaś go do siebie i delikatnie zaczęłaś przygryzać jego szyję. Poczułaś jak sztywnieje pod tym doznaniem. Czubkiem języka zaczęłaś kreślić szlaczki na jego kościach znowu czując ten dziwny smak węgla, soli i czegoś jeszcze. Praktycznie drżał oddychając ciężko. Jego oczy zapłonęły ogniem jakiego do tej pory jeszcze nie widziałaś.
-Sans... - dyszałaś, nie dlatego że było duszno. Choć w tej chwili złapanie każdego kolejnego oddechu przychodziło Ci z trudnością. Nagle dostrzegłaś w jego lewym oku wyraźne niebieskie światło. Co on wyprawia? Otworzył zęby i wystawił miękki, lekko świecący, niebieski język. To... coś... dziwnego. Nie dał Ci za wiele czasu na przeanalizowanie sytuacji, ponieważ naparł na Ciebie z większą siłą, gryząc i liżąc Twój kark tak samo jak Ty robiłaś to jemu, tylko że znacznie bardziej wulgarnie. Czułaś jak robisz się mokra, cicho jęknęłaś. Powoli wycofał się, przyglądając Ci się z uwagą, w jednej chwili jego oczy przestały świecić, język zniknął, zrobił krok do tyłu dysząc jak po maratonie.
-chodźmy lepiej po te drinki – powiedział. Co? O Boże, nie, dlaczego przestał? Dlaczego ten chuj przestał? Przyglądał się zmieszaniu na Twojej twarzy, nawet nie krył się z tym, że mu się to podoba. Ohhh ten popierdoleniec.
-Sans, przysięgam na Boga...
-co, nie możesz sobie wziąć tego co chcesz? - uśmiechnął się zawadiacko. Opuściłaś sukienkę i poprawiłaś włosy.
-Pożałujesz. Ooo tak, jeszcze tego pożałujesz – wyszliście z pustego pokoju. Cieszyłaś się niewyobrażalnie, że nikt w tym czasie nie przerwał wam dobrej zabawy.
Dotarliście do szynku, Twoje myśli kłębiły się w głowie. Jest dopiero 21, nie możecie wyjść przed północą, prawda? A może jest tutaj jakieś miejsce gdzie możecie się schować? Jakaś ciemna uliczka, łazienka, auto, gdziekolwiek. Jesteś tak mokra, że teraz strasznie żałujesz założenia stringów. Jak tylko stałaś przy barze, czekając na zamówienie ścisnęłaś nogi, co tylko pogorszyło sprawę. Sans stał za Tobą, przyglądając się uważnie Twojemu zachowaniu, postanowiłaś się zemścić. Powoli przybliżyłaś się do niego, miał za sobą spory tłum więc nigdzie nie mógł uciec. Zaczęłaś się o niego ocierać. Poczułaś jak kładzie prawą rękę na Twoim biodrze próbując ustabilizować Cię. Oh, urocze. Odpowiedziałaś przybliżając się jeszcze bardziej do jego bioder. Zmarszczyłaś brwi, bo nie czułaś tego czego się spodziewałaś. Mogłaś usłyszeć jak Sans cicho stęknął. Muzyka była głośna, lecz Ty byłaś tak na niego wyczulona, że słyszałaś. Nagle sam przybliżył się do Ciebie, pochylając się na Tobą pozornie łapiąc za słomkę znajdującą się na szynku. Poczułaś coś twardego z tyłu. Oh, tutaj się schował. Odwróciłaś głowę w jego stronę, wyglądał po prostu... biednie.
-Dobrze się bawisz? - poruszałaś brwiami w górę i w dół. Sans miał krótki, przerywany oddech
-całkiem – wyszczerzył się – przypomnij mi, dlaczego od tak dawna dookoła siebie tańczyliśmy?
-Noc się jeszcze nie skończyła. Możesz się rozmyślić – zachichotała – Jestem pewna, że znajdziesz coś w ludzkiej anatomii co cię przerazi – nie dostrzegłaś w tym świetle jego rumieńców, ale wiedziałaś że właśnie spłonął na niebiesko.
-nie, wydaje mi się, że podoba mi się wszystko – mruknął. Już miałaś zacząć się dopytywać, kiedy wasze zamówienie w końcu przyszło. Zapłaciłaś i podałaś mu jego drinka, biorąc pozostałe dwa. Wróciliście do grupki. Papyrus siedział nadal, ale delikatnie stukał stopą w podłogę w rytm muzyki.
-OHHH! DZIĘKUJĘ _____! PO TYM JAK SIĘ NAPIJEMY DASZ ZAPROSIĆ SIĘ DO TAŃCA?
-Oczywiście – upiłaś swojego, Sans zataczał szklanką tak jak zawsze pozwalając by trunek zamoczył ściany naczynia, patrzył się na Ciebie, jego oczy cały czas się świeciły. Na ten widok zacisnęłaś rękę tak bardzo, że rozbolał Cię kciuk. Ciekawe czy widzi w ciemnościach. Allison podskoczyła do waszej trójki.
-Hej! _____! A więc to są twoi sąsiedzi? - objęła Cię
-Tak, to Sans i Papyrus – pokazałaś na nich. Allison pomachała im, bracia odmachali – Więc, co tam?
-Stara bida. No i po świętach stało się to – pokazała Ci rękę, na serdecznym palcu miała pierścionek zaręczynowy
-NIE MÓW! Moje gratulacje! - przytuliłaś ją mocno. Chwilę porozmawiałyście właściwie o niczym, dopiłaś drinka – W każdym razie ja i Papyrus idziemy pobalować, dołączysz się?
-Jasne, złapię tylko Ericka – popatrzyłaś na Sansa
-Jesteś pewien, że nie chcesz iść? - potrząsł głową.
-nie, dobrze mi tu – Wzruszyłaś ramionami
-Jak chcesz. Chodź Papyrus, zabalujmy!
-TAK! PROSZĘ ZABALUJ ZE SZKIELETEM! - stanął na równe nogi. Czekałaś na Allison i Ericka, a potem we czwórkę udaliście się na parkiet. Papyrus niemal natychmiast przejął dowodzenie, zaskakując Cię niektórymi całkiem zgrabnymi ruchami 
-Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć? - zapytałaś przekrzykując muzykę
-YOUTUBE! - krzyknął. Zaśmiałaś się. Złapał Cię za dłoń i okręcił dookoła, zachichotałaś łapiąc równowagę. Allison i Eric przyglądali się wam ze zdziwieniem na twarzach.
-Fajna muza! - krzyknęłaś do znajomej, przytaknęła. Po jakimś czasie szalenia na parkiecie cała się spociłaś, przetarłaś czoło dłonią i zerknęłaś w stronę Sansa. Jego wzrok był wbity w Ciebie. Kyle siedział obok niego. Doszłaś do wniosku, że Twój taniec powinien być nieco bardziej prowokacyjny, zaczęłaś poruszać rytmicznie biodrami, oplatając ciało swoimi dłońmi tak troszeczkę bardziej sugestywnie. Za Twoimi plecami pojawił się zwyczajny imprezowy podrywacz. Nie powiesz, aby nie był atrakcyjny. Zbliżył się do Ciebie.
-Cześć – poruszał się w rytm muzyki – Fajnie tańczysz
-Dzięki! - pierwszy raz miałaś gdzieś, że ktoś zwrócił na Ciebie uwagę. Nadal się poruszałaś, lecz znacznie mniej prowokacyjnie skoro ten gość stał za Tobą. Przesunęłaś się w inne miejsce, podążył nie łapiąc o co Ci chodzi, szczerzył się tylko. Wywróciłaś oczami. Nagle usłyszałaś jakieś bełkotanie za plecami, a kiedy się odwróciłaś by zobaczyć co się dzieje zobaczyłaś stojącego Sansa.
-zachciało mi się tańczyć – zmierzył podrywacza takim spojrzeniem jakby patrzył na jakiegoś insekta. Koleś zamarł w miejscu nie ruszając się nawet o milimetr. Dostrzegłaś na chwilę pojawiające się i znikające szybko niebieskie światło w oczach Sansa, typ zakasłał, a potem szybko zaczął iść w przeciwnym kierunku. Zmierzyłaś Sansa spojrzeniem. Czy on właśnie...? Doszłaś do wniosku, że lepiej o to nie pytać. Chwyciłaś go za dłoń
-Cieszę się, że w końcu dotarłeś – przybliżyłaś się do niego. Wyszczerzył się, jego kły były jasno zarysowane. Wciągnęłaś powietrze przez nos. Jedną rękę położył na plecach, drugą zaś objął Cię niebezpiecznie nisko i powoli zaczął się poruszać w rytm muzyki
-zmieniłem zdanie – odparł prosto patrząc na Ciebie wygłodniałym spojrzeniem. Przystawiłaś swoje usta do jego czaszki
-Więc co jeszcze fajnego możesz zrobić z tej swojej niebieskiej magii? - Jego uśmiech wykrzywił się w nieznanym Ci do tej pory wyrazie
-przekonasz się, ale nie teraz bo nie chce straszyć tych biednych ludzi – powiedział – myślę, że masz bilety na jednoosobowy pokaz dzisiaj w nocy
-Hej, czekałam na niego od dawna
-racja – jego dłoń ześlizgnęła się na Twój tyłek niespodziewanie go ściskając. Stęknęłaś lekko, uśmiechnął się diabolicznie i puścił. Kiedy stał się w tym taki dobry? Zaraz, czy nie jesteś....?
-Wygląda na to, że wiesz dokładnie co ze mną robić, pozwolisz że zapytam: skąd? - zamrugał i zdecydowanie się zarumienił
-Ja uh... - zaczął niepewnie
-Ty uh... ty co? Tylko mi nie mów, że nie jestem twoim pierwszym człowiekiem, bo będę troszeczkę zazdrosna – zachichotałaś. Kłamałaś, byłabyś strasznie zazdrosna. Potrząsnął głową.
-Ja... uh, widziałem sporo filmów – powiedział tak cicho, że z trudnością go usłyszałaś. Otworzyłaś szerzej oczy, a potem z trudnością powstrzymywałaś głośny śmiech
-O mój Boże, oglądałeś porno? - uśmiechałaś się tak szeroko, że aż bolało. Był bardzo zawstydzony, zerknął na Ciebie z ukosa.
-nie moja wina, fascynowałaś mnie od dawna i myślałem że ... cóż, będą pomocne – powiedział – z niektórych... dowiedziałem się sporo
-Mmmm, mam nadzieję, że myślałeś o mnie kiedy je oglądałeś – zachichotałaś. Nagle przybliżył się do Ciebie, poczułaś jego gorący oddech przy uchu
-myślałem o tobie za każdym razem jak doszedłem – rozkosz rozpłynęła się wzdłuż Twojego kręgosłupa. Chryste, jak długo jeszcze będziecie ze sobą w ten sposób pogrywać? Delikatnie jęknęłaś, poczułaś jak całe jego ciało sztywnieje, a potem się odprężył – usiądźmy
-Tak, usiądźmy – Puknęłaś w ramię Papyrusa, który był zajęty tańcowaniem z innymi,poinformowałaś go, że Ty i Sans schodzicie z parkietu i idziecie spocząć. Przytaknął i mrugnął. Sans chwycił Cię za dłoń i wyciągnął z tłumu, a potem znaleźliście się przy waszej loży, która była pusta. Oparł się wygodnie o kanapę i zachichotał.
-robisz się niebezpieczna, kiedy się ciebie lepiej pozna. - Praktycznie dyszałaś z podniecenia. Bawił się Tobą całą noc.
-Oh ho nie. Jestem grzeczna jak aniołek – zaczęłaś jeździć palcem w górę i w dół po jego ręce. Popatrzył na Ciebie i wyszczerzył się zawadiacko
-a co z tobą?
-Co ze mną?
-no wiesz... - zamarł
-Oh, zastanawiasz się czy myślałam o tobie kiedy bawiłam się ze sobą w nocy? - oblizałaś wargi. Śledził ten gest, a potem uśmiechnęłaś się cwanie – Odpowiedź, jakiej szukasz brzmi: tak
-kurwa – warknął i popatrzył na swój zegarek – dopiero 23, musimy zostać do północy?
-Więcej zabawy – Wiedziałaś, że jeżeli jeszcze raz Cię dotknie to nie będziesz dała rady się powstrzymać. Byłaś spragniona, całe Twoje ciało pragnęło jego pieszczot - ... no ale wiesz, nikogo tutaj nie ma – z trudem szło Ci powstrzymywanie własnych żądzy.
-...i? - uniósł brwi. Nie dałaś mu wiele czasu na zastanowienie się, przerzuciłaś nogę przez jego biodro siadając na nim. To nie była żadna nowość, ludzie do kurwy nędzy często robili tak w klubach, no i nikt nie patrzył. Z trudem zaczerpnął powietrza, popatrzył na Ciebie niepewnie – uh... hej...
-Nikt się nie przyczepi Sans – powiedziałaś delikatnie chcąc go uspokoić. Przybliżyłaś się do niego przez chwilę wpatrując mu się w oczy – Chyba, że nie chcesz
-kurwa chcę – niespodziewanie chwycił Cię mocno za biodra. Czułaś jak sztywnieje pod Tobą, lekko westchnęłaś – tylko... nie przywykłem do tego, są tutaj ludzie i .. ty i... uh – widać było po jego twarzy, że walczy ze sobą. Ta agresja w jego oczach, a potem nagła niepewność. Stwierdziłaś, że coś sprawdzisz, zaczęłaś odpinać górne guziki jego koszuli – eh, co ty...?
-Ciii – pochyliłaś się nad jego karkiem. Ani drgnął, zaczęłaś delikatnie całować jego obojczyk, przynajmniej tę jego cześć, która była na widoku. Wtedy zrobiłaś to czego wcześniej nie próbowałaś, objęłaś językiem jego kość. Poczułaś jego ręce mocno ściskające Twoją skórę, poruszył biodrami do góry w Twoim kierunku. Delikatnie przygryzałaś kość, nie byłaś pewna jak bardzo wrażliwy jest. Czerpałaś przyjemność z twardego wybrzuszenia jakie czułaś pod jego spodniami. Choć, był cały z kości, niezbyt wygodnie się na nim siedziało, lecz nie było aż tak źle. Kiedy się podniosłaś by na niego spojrzeć, wyraz jego twarzy zmienił się. Białe światełka w jego oczach jaśniały, oddychał ciężko, okryłaś też, że obudziło się między wami coś prymitywnego, jakby jakiś dziki instynkt. Kurwa, podniecałaś się wcześniej tym, że z nim flirtowałaś, a teraz praktycznie rżniesz się z nim w klubie. Dokąd zaprowadzą Cię te hormony? Zachichotałaś, ciesząc się z tego jak bardzo sfrustrowany się stawał, tak powinno być, prawda? Przyglądałaś się jego zębom, oh te cudowne kły. Czy to źle, że tak na Ciebie działają? Opuściłaś się lekko i otworzyłaś szerzej oczy, to co miał w spodniach zdecydowanie robiło się większe. Oczywiście, pewnym było co się skrywa pod jego rozporkiem, ale byłaś pod wrażeniem, że nadal... tam było!
-Dobrze się bawisz? - bez ostrzeżenia zaczęłaś kręcić biodrami. Wywrócił oczami i nagle schował twarz między Twoim ramieniem, a karkiem w szale. Jego oko zaświeciło na niebiesko, dostrzegłaś między jego zębami niebieski język.
-zdajesz sobie sobie sprawę z tego, że to czuję? - praktycznie warknął w ucho, rozkoszne wibracje przeszyły całe Twoje ciało. Lekko zaskomlałaś.
-Czujesz co? - zaczęłaś się pocierać o tę rozkoszną twardość. Skubnął zębami Twoją skórę, włoski na ciele się podniosły.
-czuję twoją chuć, czuję jak mokra jesteś... kurwa... twój zapach – warczał ochrypniętym głosem – nie dotrwamy do północy jeżeli dalej będziesz mnie tak dręczyć – Wciągnęłaś powietrze
-Boże, mnie tam to nie przeszkadza – dalej poruszałaś biodrami, niespodziewanie jego ręce zatrzymały je, zmierzył Cię wzrokiem.
-dotrwamy do północy, zrobimy to jak trzeba, ale jeżeli dalej taka będziesz to teraz cię stąd wyciągnę – mruknęłaś cicho, co dodało mu tylko sił, przyciągnął Cię do siebie. Otworzyłaś szerzej oczy, uśmiechnął się zawstydzony. Niechętnie zeszłaś z jego kolan i usiadłaś obok ze złączonymi nogami. Siedzieliście tak w ciszy przez chwilę.
-Więc... możesz czuć mój zapach? - popatrzyłaś na niego, zasłonił twarz ręką wyraźnie zakłopotany
-jestem potworem, czego się spodziewałaś? w tej chwili praktycznie ociekasz seksem – westchnął ciężko. Oboje się rumieniliście.
-Przepraszam. Chyba trochę przesadziłam, co?
-tak myślisz? - powoli odzyskiwał normalny oddech – nie narzekam
-Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze się czujesz – popatrzył na Ciebie wyraźnie zmieszany – Nie opowiedziałeś ani jednego chujowego kawału dzisiaj
-daj mi czas, nadrobię zaległości i opowiem tak suchy, że niagara wyschnie
-Proszę, nie – zaśmiałaś się – Boże, nie. Ale mniejsza... o czym rozmawiałeś z Papyrusem?
-ja... uh... poprosiłem go aby został u jakiegoś przyjaciela
-Jesteś całkiem pewny siebie jeżeli chodzi o dzisiejszą noc, co? - drażniłaś się z nim. Uniósł brwi
-proszę, a mam powody nie być? mam ci przypomnieć to co się działo choćby 30 sekund temu? - zaśmialiście się oboje
-A więc u ciebie – zachichotałaś. W tej chwili bardzo się cieszyłaś, że ma nowe łóżko.
-mój pokój jest na rogu, więc nie dzielę z nikim ścian – odparł prosto. Zarumieniłaś się nagle.
-Dobrze, idę do łazienki, zaraz wrócę – starałaś się spowolnić swój oddech. Przytaknął, wstałaś i skierowałaś się do kibla. W drodze tam wpadłaś na Jackie
-Przerwa na siuśki? - zapytała, złapałaś oddech
-O mój Boże, tak.
-Ooooh! Jesteś cała CZERWONA, wchodź! Wchodź! - praktycznie wepchnęła Cię do środka. Załatwiłyście to co miałyście załatwić, a potem oparła się o ścianę, kiedy Ty poprawiałaś makijaż w lustrze – Dobrze, zgubiłam was po tym jak ja i Kyle poszliśmy zrobić sobie dzidziusia, więc jak się sprawy mają? Patrząc na ciebie, cholernie dobrze
-Lepiej niż dobrze – zaśmiałaś się – Oboje chcemy j u ż   t e r a z   z a r a z wyjść
-To co tutaj jeszcze robicie? - uniosła brwi. Wzruszyłaś ramionami.
-Tradycja? No i mam wrażenie, że oboje czerpiemy jakąś chorą przyjemność z dręczenia się wzajemnie. Robimy to odkąd tutaj przyszliśmy – Przypomniałaś sobie o tym co Ci wcześniej powiedział. Wyobraziłaś go sobie dotykającego siebie... jakoś... myśląc o Tobie, całe Twoje ciało nagle przeszył elektryczny impuls.
-Podręczmy go zatem – wyszczerzyła się przebiegle. Zmierzyłaś ja wzrokiem, machała telefonem w ręce.
-Oh Jackie, NIE
-Oh Jackie, TAK – zachichotała – Dawaj telefon
-Nie! - już grzebała w Twojej kopertówce – Przestań, głupia suko! - zignorowała Twoje słowa i wyciągnęła komórkę
-Zrób coś seksownego, już już! - włączyła aparat. Warknęłaś, ale stanęłaś pod ścianą – No, bądź seksowna!
-W kiblu? - rozejrzałaś się dookoła
-Wiesz, jest opcja zoom z jakiegoś powodu. Zoom, zoom, dziwko! No dawaj! - westchnęłaś starając się przybrać jakąś uwodzicielską pozę. To było dziwne... - Ugh, nie. Połóż rękę... kurwa.. nie.. Stań może... aaa pieprzyć to. Pokaż cyce!
-Mam się przed tobą rozebrać?
-Jakbym ich nigdy nie widziała.
-Jesteś okropna. - powiedziałaś – dawaj to, sama się tym zajmę. - Włączyłaś snapa, zachichotała. Czy właśnie tego chciała?
-Będę czekać na zewnątrz! Jeżeli tego nie zrobisz, przestanę cię lubić! - zaśmiała się. Suka. Stałaś w kabinie z telefonem w ręku, zastanawiając się co masz teraz do kurwy nędzy zrobić. Westchnęłaś. Po chwili olśniło cię. Pierdolić zdjęcia. Odświeżyłaś telefon, pokażesz mu możliwości tej głupiej appki.
Oczami wyobraźni zobaczyłaś go, późną nocą w pokoju, jak ogląda ludzkie porno, starając się zrozumieć jak działasz. Cóż, tego typu filmy nie były najlepszym źródłem informacji, wszystko w nich było takie przesadzone. Ale nie to się tutaj liczyło. On myślał o Tobie. Poczułaś jak krew napływa Ci do uszu, włączyłaś kamerę. Zsunęłaś ramiączka sukienki odsłaniając piersi, chwyciłaś za jedną i mocno ścisnęłaś, niewielki jęk wydobył się z Twoich ust. Nie miałaś zielonego pojęcia, czy usłyszy go przez zagłuszający bass w klubie, ale miałaś to gdzieś. Kolejne nagranie było prawie podobne, z tą różnicą, że potem Twoja ręka przesunęła się niżej zaciskając się na Twojej płci. Kurwa mać, ja pierdolę, dosłownie z Ciebie kapało. Ostatnim co dostał, było zdjęcie jak mu słodko mrugasz, umieściłaś też napis „23:45! Już prawie!”. Czułaś się jak rasowa suka. Wyszłaś z łazienki chwilę potem, Jackie praktycznie na Ciebie wpadła.
-O mój Boże, cokolwiek mu wysłałaś wygląda jakby został postrzelony!
-Obserwowałaś go? - zarumieniłaś się. Zaśmiała się.
-Powiedziałam mu, że cię szukam, i zapytałam czy aby przypadkiem do niego nie napisałaś. Musiałaś mu wtedy to coś wysłać, ponieważ ... o mój BOŻE – pisnęła – Zostawiam was samych
-Nie, nie rób tego. To fatalny pomysł – zachichotałaś – Wyrzucą nas z klubu. Poczekaj. Nie chcę przegapić otwierania szampana
-Przyznaj się, że po prostu chcesz go dalej torturować
-To też – wyszczerzyła się
-Poczekaj tutaj. Wezmę Kyle i pójdziemy razem jakbyśmy właśnie na siebie wpadli – pośpieszyła się. Oparłaś się o ścianę patrząc na swoją dłoń. Jeszcze nigdy nie byłaś tak odważna, skąd to się w Tobie wzięło? Jackie zdecydowanie Cię podpuszczała. Wcześniej był tylko ten dupek Will. Kręciłaś się dookoła niego bez większego rezultatu, a teraz... Teraz masz w końcu kogoś, kto również jest Tobą zainteresowany i nie macha Ci przed nosem pierdoloną marchewką na wędce. On Cię chce. Jackie wróciła z Kyle po chwili i w trójkę wróciliście do siedziska. Sans siedział nieruchomo.
-Cześć Sans! - Kyle pomachał do niego
-cześć – uśmiechnął się słabo. A potem spiorunował Cię spojrzeniem, po którym dreszcz przeszył Twój kręgosłup. Usiadłaś obok niego, przechylił się w Twoją stronę – ty...
-Ja?
-ty, jesteś... - starał się znaleźć odpowiednie słowo.
-Wspaniała? Cudowna? Czadowa? - odwróciłaś się w jego stronę, jego twarz była ciemno niebieska
-zapłacisz za to – jego głos był niski i wibrujący. Zadrżałaś i uśmiechnęłaś się.
-A ile? Pamiętam, że ktoś chciał zrozumieć jak działa to ustrojstwo – oczy mu zamigotały
-mmmm – tylko tyle powiedział. Jackie usiadła naprzeciw Ciebie
-Za 10 minut północ! Papyrus zapytał się nas czy może zostać na noc – powiedziała z uśmiechem – Oczywiście, że się zgodziliśmy – Pochyliła się nad Tobą i szepnęła Ci do ucha – Poświęcam się dla ciebie, nie zmarnuj tego. - Przytaknęłaś.
-Super! On i Kyle będą mieli świetne piżama-party!
-Żartujesz? Już robimy plany na śniadanie – powiedział z wielkim uśmiechem.
-A więc Jackie nie ma co narzekać, że będzie głodna – zachichotałaś. Poczułaś jak Sans otacza Cię ramieniem, oparłaś się o niego z niewielkim uśmiechem
-Więc teraz trzymacie się razem, czy co? - zapytał Kyle nagle. Ty i Sans popatrzyliście po sobie otwierając szeroko oczy. W jednej chwili wzruszyliście ramionami – Odbieram to jako tak.
-W końcu – Jackie się zaśmiała. Wywróciłaś oczami, Sans zacisnął swoją rękę na Twoim ramieniu uśmiechając się.
-nie chce kłamać, lubię cię trzymać.
-Tylko mnie nie puszczaj – zaśmiałaś się
-jesteś wredna, wiesz o tym?
-No co ty nie powiesz.
-chcę się tylko upewnić – przeniósł wzrok na Jackie – nie ma żadnych planów po północy, tak?
-Huh? Nie, zazwyczaj wszyscy się jeszcze bawią, a potem rozchodzą, dlaczego pytasz?
-bez powodu, uprzedzam tylko, że możemy zwinąć się wcześniej – popatrzył na Ciebie z zawadiackim uśmieszkiem. Serce mocniej Ci zabiło. Kyle zerknął na zegarek
-2 minuty! - krzyknął. Jakaś grupka ludzi zatrzymała się w pobliżu, Papyrus w końcu wrócił z parkietu.
-TU JEST FANTASTYCZNIE! - krzyknął siadając obok Ciebie – WIELE LUDZKICH SAMIC POWIEDZIAŁO MI, ŻE RUSZAM SIĘ JAK JAGGED
-Masz na myśli ruchy Jaggera? - poprawił Kyle, Papyrus przytaknął
-TAK DOKŁADNIE! KIM JEST JAGGER? - zaśmialiście się, Papyrus wyglądał na zmieszanego
-Pokaże Ci w domu, Papyrus – powiedział Kyle – To muzyk, jest też taka piosenka.
-SKORO TAK MÓWISZ – wzruszył ramionami. Wszyscy wstali wpatrując się w wielki zegar wyświetlony na głównym bilbordzie
-30 sekund! - Jackie przybliżyła się do Kyle, podałaś rękę Sansowi
-Chodź tutaj.
-jest dobrze – wzruszył ramionami
-Jest taka tradycja, jeżeli pocałujesz osobę o północy w Nowy Rok, kolejny spędzisz u jej boku – podszedł do Ciebie niemal natychmiast
-skoro to tradycja – objął Cię ramieniem przenosząc wzrok na zegar. Przyglądaliście jak wielkie cyfry się zmieniają, poczułaś motylki w brzuchu. Kiedy jasnym się stało, że oboje na siebie lecicie, jak jakieś napalone nastolatki, wkroczyłaś na nieznane Ci terytorium. Lubiłaś go nie tylko za jego osobowość. Lubiłaś Sansa, całego w swojej okazałości. Jak zegar pokazał 15 sekund te powoli przekręcił się w Twoją stronę – jesteś pewna, że chcesz spędzić kolejny rok z takim klaunem jak ja?
-Nie mam żadnych wątpliwości – uśmiechnęłaś się serdecznie, odwzajemnił ten uśmiech. Dookoła was zaczęło robić się głośniej.
-3... 2... 1! - krzyczeli ludzie – Szczęśliwego Nowego Roku!
Sans nie marnował nawet sekundy. Objął Cię ramionami przybliżając Twoją twarz do swojej. Nie dbałaś nawet o logikę czy sposób w jaki miał zamiar Cię pocałować. Chciałaś mieć go przy sobie. Najpierw przyłożył swoje czoło do Twojego, a potem zęby do Twoich warg. Całowałaś je czując coś czego wcześniej nie zaznałaś. Wiedziałaś, że nie ma ust, ale te doznania... jakbyś całowała wargi, ciepłe, namiętne, magiczne. Położyłaś rękę na jego plecach łapiąc oddech przez chwilę. Kiedy otworzyłaś oczy miałaś wrażenie, że widzisz gwiazdy.
-szczęśliwego nowego roku – szepnął nisko
-Szczęśliwego Nowego Roku – odpowiedziałaś. Tłum dookoła stał się absolutnie nieznośny. Posypało się konfetti. Popatrzyłaś do góry i zaśmiałaś się. Kilka wpadło między Twoje piersi i już miałaś je wyciągnąć, kiedy nagle się zatrzymałaś. Przejechałaś palcami po skórze, Sans przyglądał się temu z wielkim zainteresowaniem – Dlaczego ty mi tego nie wyciągniesz? - zachichotałaś. Podniósł na Ciebie wzrok i przysunął się.
-mam nadzieję, że wzięłaś moją radę z wczoraj do serca – powiedział. Z trudem łapałaś powietrze, jego oczy zamigotały na żółto. Naparł na Ciebie, zrobiliście kilka kroków i kolejną rzeczą, jaką dostrzegłaś było ich mieszkanie. Popatrzyłaś na niego zaskoczona – chciałaś sobie iść, prawda?
-Boże, tak – dyszałaś. W ich domu było ciemno i jedyne źródła światła jakie widziałaś w ciemnościach chciwie się na ciebie patrzyły. Zrobiłaś krok do tyłu, zderzyłaś się z czymś, co okazało się stołem. Nie miałaś zbyt wiele czasu na zebranie myśli, ponieważ gładkie ręce zaczęły badawczy taniec po Twoim ciele. Sapałaś opierając się trochę o mebel, pozwalając by jego dłonie łapczywie błądziły po Tobie. Przyciągnęłaś go do siebie prawą nogą, oparłaś łokcie o stół. Odpowiedział Ci cichym pomrukiem, ocierając się o Ciebie, jego ręce powędrowały do góry łapiąc za Twoje piersi. Jęknęłaś delikatnie, jego ciało nieznacznie zesztywniało.
-zrób tak jeszcze raz – powiedział chowając swoją głowę w Twoim karku, delikatnie mruczał. Zaśmiałaś się gardłowo.
-Musisz sobie na to zapracować – chciałaś się z nim podroczyć. Poczułaś, jak jego dłoń szarpnęła za materiał sukienki odsłaniając pierś. Jego ręka chwyciła za nią, a potem ścisnęła za stwardniały sutek, odpowiedziałaś mu przeciągłym stęknięciem.
-nie myślałem, że pójdzie tak łatwo – jego oddech był przerywany. Wierciłaś się pod jego pieszczotą.
-Sans... może pójdziemy do twojego pokoju? - zapytałaś, chcąc zejść ze stołu i zniknąć w sypialni. Mruknął coś do siebie i odszedł od Ciebie, patrząc na Twoje ciało. Poszłaś przodem odnajdując drogę w ciemnościach, otworzyłaś drzwi. Jego pokój był taki sam jak zawsze, nudny z kupą skarpet pod ścianą, ale jego łóżko było zaścielone. Włączyłaś światło aby lepiej wszystko widzieć i już miałaś walnąć jakiś kawał kiedy nagle pchnął Cię na posłanie całkowicie Cię tym zaskakując, chwilę potem już był na Tobie dysząc ciężko. Ścisnęłaś swoje nogi, starając się pohamować żądze.
-boże... chciałbym cieszyć się tym długo... ale nie wiem czy dam radę... - jego spojrzenie było takie wygłodniałe. W tej chwili nie miałaś kurwa ochoty na takie zabawy
-Sans – szepnęłaś chwytając go za kołnierz, przybliżając jego twarz do swojej -... Chcę abyś mi pokazał jakim potworem potrafisz być– Jego wyraz twarzy się zmieniał, jakby toczył wewnętrzną walkę sam ze sobą, ostatecznie jego oblicze było takie... dzikie.
-ta sukienka, ściągaj ją, natychmiast – powiedział krótko. Odczułaś instynktownie, że przelewki się skończyły, rozsunęłaś zamek i powoli zaczęłaś zsuwać ją z siebie. Śledził wzrokiem cały ten proces, spojrzałaś na niego.
-Jeżeli mam ją ściągnąć to muszę wstać – nie chciałaś, aby z Ciebie schodził. Warknął i przekręcił się, wstałaś cały czas czując na sobie jego wzrok, wyślizgnęłaś się z sukienki. Stałaś tam ubrana jedynie w majtki, które i tak były praktycznie niczym. Jego wzrok palił Cię. Byłaś cała czerwona, zawstydzona. Wstrzymałaś oddech, kiedy ściągnął marynarkę rzucając ją gdzieś i zaczął rozpinać guziki koszuli. Już nie jesteście na placu zabaw, zdałaś sobie z tego sprawę. Położyłaś się z nim na łóżku, patrząc na jego ciało, nie mogąc zrozumieć cudowności magi i kości. Nie dał Ci wiele czasu, znowu znalazł się na Tobie, łapiąc Cię za nadgarstki, przytrzymując je ponad Twoją głową. Jęknęłaś i uśmiechnęłaś się uwodzicielsko, powściągliwość Sansa doprowadzała Cię do białej gorączki. Jego oko zaświeciło na niebiesko, język wyślizgnął się spomiędzy zębów. Zaczęłaś szybciej oddychać.
-tak długo na to czekałem – zbliżył się do Twojego karku, teraz ekstremalnie wyczulonego i delikatnego. Poczułaś jak smakuje Cię, zadrżałaś. Uwolnił Twoje ręce, mruknęłaś kiedy jego język zaczął zwiedzać Twoje ciało. Jedyne co udało Ci się znaleźć w takiej pozycji to niewielka wystająca kość na jego kręgosłupie, którą delikatnie złapałaś w dwa palce i zaczęłaś pocierać. Jego odpowiedź była niemal natychmiastowa. Wolna ręka wbiła się w Twoją nogę, potem przesunęła się do góry i odchyliła materiał zakrywający Twoje wejście. Ooo kochana, masz przejebane. Przejechał palcem po Twojej mokrej kobiecości, zaczęłaś oddychać ciężej za każdym razem kiedy zwiększał siłę nacisku.
-Sans... błagam... błagam... - prosiłaś, pragnęłaś by Cię dotykał. Potrzebowałaś tego. „Proszę” to magiczne słowo, w jednej chwili jego język zaczął bawić się Twoim sutkiem, gładki palec wślizgnął się w Twoje wnętrze. Wzięłaś głębszy oddech starając się przybliżyć do jego ręki, warknął cały czas liżąc i przygryzając Twoją pierś. Przytrzymał Cię z większą siłą. Jego palec zagłębił się w Ciebie powoli, jakby badał, potem podrażnił Twoją łechtaczkę, wygięłaś się w łuk. Przestał interesować się Twoją piersią, lekko się podniósł by przyglądać się reakcjom na Twojej twarzy. Znowu przejechał palcem po Twoim czułym guziku, gwałtownie szarpnęłaś głową na bok. Czułaś, że płoniesz od środka, jego najmniejszy dotyk był jak eksplozja. Uśmiechnął się głupkowato i bez najmniejszego ostrzeżenia wsadził dwa palce w Twoją rozognioną płeć. Krzyknęłaś z przyjemności, powoli poruszał nimi, całkowicie odpłynęłaś nie mając siły i nie chcąc o czymkolwiek myśleć. Wsunęłaś swoją dłoń między nogi i zaczęłaś dogadzać sobie palcami tak jak lubiłaś po pulsującej łechtaczce, popatrzyłaś mu się prosto w oczy.
-kurwa – warknął przyśpieszając tempo, zaczęłaś piszczeć. Byłaś tak blisko...! Jęknęłaś głośno, wtedy zacisnął zęby na Twoim sutku. To było wszystko czego potrzebowałaś, wykrzyczałaś jego imię kiedy biodra zaczęły Ci drżeć, czułaś elektryczne dreszcze przeszywające całe ciało, zacisnęłaś trzęsące się nogi. Po chwili odrętwienia opadłaś na łóżko ciężko sapiąc. Zabrałaś rękę spomiędzy nóg i popatrzyłaś na niego. Wyciągnął palce, zadrżałaś lekko.
-Naprawdę mam nadzieję, że nie doprowadzisz mnie do ruiny – szepnęłaś, to prawdopodobnie jednocześnie dobre i złe słowa jakie mogłaś powiedzieć w tym momencie. Rozpiął pasek i rozsunął zamek. Miałaś przed sobą najdziwniejszą, najbardziej egzotyczną rzecz jaką kiedykolwiek widziałaś. W jego kościstej dłoni stał gotowy i spragniony, świecący, niebieski kutas. Oblizałaś swoje wargi, pochylił się nad Tobą.
-zapytam tylko raz – oddychał szybko – jesteś tego pewna?
-Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna w swoim cholernym życiu – zawodziłaś. Jęknął lekko, poczułaś jak czubek jego członka naciera na Twoje wejście. Zamarłaś i czekałaś, pocierał go o Ciebie. Dlaczego jeszcze nie jest w środku? Potrzebujesz go w środku, teraz! Znowu się z Tobą droczył? Nie czas na to! Popatrzyłaś na niego i dostrzegłaś, że znowu się z czymś siłuje.
-pokażę ci, jakim potworem jestem, tak jak chciałaś – warknął i wszedł w Ciebie z pełnym impetem. Straciłaś na chwilę oddech, delektując się jednocześnie faktem, że jesteś wypełniona oraz rozkosznym doznaniem jego członka. Nie mogłaś tego zrozumieć, ale wszystko było takie ... właściwe, choć jego tekstura była inna, nie jak skóra. Ale to teraz nie miało znaczenia, ponieważ zaczął poruszać się w Tobie w takim tempie i z taką siłą o jaką byś go nie podejrzewała. Krzyknęłaś głośno, kiedy kościste palce niemalże boleśnie zacisnęły się na Twoim ciele, gdy trzymał ręce na twoich biodrach. Przez jęki wołał Twoje imię, lecz nie byłaś dłużna, również nawoływałaś go między głośnymi stęknięciami. Jego twarz przybrała oblicze jakiego nigdy wcześniej nie widziałaś, była taka... zwierzęca. Polował na swoją ofiarę całą noc i teraz w końcu ją dorwał.
-k...kurwa... ja... zaraz... - dyszał, otworzyłaś nagle oczy. Nie myślałaś wcześniej o tym. Jak to w ogóle działa? Nie chciałaś zabić jego orgazmu, więc wyślizgnęłaś się z jego objęć i szybko chwyciłaś za jego męskość poruszając na niej ręką w górę i w dół. Dookoła czubka zacisnęłaś własne wargi – oh... KURWA – zamknął oczy i wystrzelił w Twoje usta, ciepłą substancją. Połknęłaś. Dziwne, ale nie miała żadnego smaku. Opadł na plecy, choć jego kutas nadal stał w pełni okazałości, drgając jeszcze w ostatnich dreszczach orgazmu. Polizałaś go, w odpowiedzi zadrżał.
-Jesteś całkiem dobrym potworkiem – uśmiechnęłaś się
-oh, to była zaledwie pierwsza runda – zaśmiał się nienaturalnie. Aż zawirowało Ci w głowie
-Pierwsza runda? - popatrzyłaś na niego, a on na Ciebie. Uśmiechał się nikczemnie.
-nie wiesz za wiele o potworach, co nie? - wsunął palce w Twoje włosy. Cholera, w co żeś się wpakowała?- a mimo to jesteś tutaj, w ramionach jednego z nich
-Jestem bardzo zadowolona z tego co umie mój potwór – podsunęłaś się i położyłaś obok niego. Zdałaś sobie sprawę, że nigdy nie ściągnął swoich spodni. - Czy mogę się zdrzemnąć przed rundą drugą? - Sans zachichotał
-oczywiście, ale mogę obudzić cię z niespodzianką
-Oh kocham niespodzianki! - Wsunął rękę pod Ciebie abyś mogła położyć na niej głowę i odpocząć, z początku było naprawdę niewygodnie, ale szybko do tego przywykłaś. - Jesteś moją ulubioną niespodzianką.
-heh, a ty moją – Objęliście się wsłuchując się w hałasy za oknem. Powoli zaczęłaś usypiać. 

Nie miałaś dość czasu na sen.
Share:

63 komentarze:

  1. Patrzę czy jest kolejny rozdział a tu nic:( dobrze ze odswierzylam:) powinnaś dostać pierdolonego Nobla za swoją prace:) koniec slodzenia idę czytać XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja tego pierdolongoe Nobla chce wymienić na pierdolonego papierosa bo mi się skończyły, a chce mi się palić xD

      Usuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ROOOOOZDZIAŁ! Idem, bye ~ Aonomi Ohh, G ~ Kejti

    OdpowiedzUsuń
  3. odpowiedź jest tylko jedna ZA-JE-BI-STE kocham i proszę szybko tłumacz następny
    pozdrawiam buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neeeeeeeee
      teraz komiksy, muszę odpocząć

      Usuń
    2. też spoko co nie zmienia faktu że to opowiadanie to sztos aż ide czytać po raz drugi

      Usuń
    3. Sztos? A ... co to jest sztos? Domyślam się, że to coś pozytywnego, ale ... pierwszy raz się z tym słowem spotykam.

      Usuń
    4. Wydaje mi się, że po prostu coś co "zwala z nóg", proste wyrażenie, iż uważa się coś za naprawdę super zajebistego i najnaj. Też nie nadążam za tymi slangami. .-.

      Usuń
    5. Chyba możesz mieć rację xD

      Usuń
  4. Ojej..ojej...za ten rozdział kupuje ci paczkę fajeczek...NARESZCIE TO SIĘ STAŁO,DAMMMIIIIIIIT NADJASJFHSDBUSDRFBURHFRGFBRUGBEGBBHBSBFDSBBSBUISFHUBUI TEN POCAŁUNEK,TEN TANIEC PAPYRUSA,TE SNAPY,TO WSZYSTKO OJEZU MARIA...MOGĘ UMIERAĆ :)))))))) JAPIERDOLE CO MAM WIĘCEJ DODAĆ?! TAK BĘDĘ PISAĆ CAPSEM BO PISZCZE Na CAŁY DOM,I KOTY UCIEKŁY MI Z KOLAN,I WYLAŁAM NA SIEBIE GORĄCĄ HERBATĘ :))) YUMI MOJA NAJWSPANIALSZA,KOCHAM CIE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo. Lubię mentole i jagodowe :3
      A teraz zmień ubranie </////< K?

      Usuń
    2. oki doki,jeszcze raz bardzo dziękuje za rozdział! >/////< ♥

      Usuń
    3. Mmmmyhym No to teraz spać, iiiiiii po tej notce rączki mogą iść pod kołderkę

      Usuń
  5. J a P i e r d o l ę.

    Jeszcze nigdy nie było mi tak mokro. Kurwa zjebany okresie.

    Yumi,kupię ci miesięczny zapas papierosów za to tłumaczenie.

    NO KURWA NO :(((((

    Czemu Sans istnieję tylko w mojej wyobraźni? Zawsze wyobrażam sobie co noc, że jest obok (na) mnie.

    I JEST KUREWSKO CUDOWNIE.

    IDĘ TO CZYTAĆ JESZCZE RAZ I PIERDOLĘ TO, ŻE MAM OKRES.


    OdpowiedzUsuń
  6. http://imgur.com/igGz7H7 < kocham za tą moją koleżankę. ≥﹏≤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i Sansik, aaa. Jestem blondynką, która żyje w świecie Undertale i nie ma przyjaciół.

      Usuń
    2. Chyba jednak masz bo ktoś narysował Cię i Sansa, a to już coś znaczy :3

      Usuń
  7. I teraz czy czytać to zaraz po przeczytaniu tamtego rozdziału i już jaraniu się zdecydowanie zbyt bardzo? ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli już się jarasz to nie dolewaj oliwy do ognia i ochłoń trochę :3

      Usuń
  8. Emmmm


    Yumi

    Wszystko świetnie tak czekałam.. jest superaśnie..

    Ale..

    Um..

    Czy..

    Ze mną jest cos nie tak że mi nie mokro?

    Zakurwiscie mi się to podoba


    Ale

    Ducha jak sahara jestem :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Sahara czy tam sucha na jedno wychodzi.
      Choć nie bo Sahara jest gorąca xD
      Ale w sumie Ty żyjesz więc też jesteś gorąca.
      Chyba.
      W każdym razie xDDD Spokojnie, może Ci nie być mokro, co kto woli xD

      Usuń
  10. Aaa to jest c u d o w n e. Dołączam się i również kupuje Ci fajki za to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam podawać adres na który możecie słać paczki? XD

      Usuń
  11. Skoro wszyscy się wypowiadają to i ja się dołączę. Podbijam stawkę: trzymiesięczny zapas fajek! :DD
    Boże Yumi... to było takie.... UHHHH XD
    Dziękuję za to, że jesteś, że tłumaczysz, że masz DETERMINACJĘ i... za wszystko xD
    Zobacz ile tylko twoich blogowych grzesznic na to czekało ;>
    Nie powiem, chyba tej nocy nie zasnę. Mam energię to pisania... nie do rysowania! Nie... Do jednego i drugiego.... Kurwa, nie wiem, ale nadmiar energii spożytkuję na wszystkie dostępne sposoby ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zasłużyłaś na odpoczynek. Tak bardzo się dla nas postarałaś^^
    Czuję się zobowiązana aby podziękować za to, że to tłumaczysz i jesteś ^^ :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo!
      Naprawdę wiele dla mnie znaczy to, że jesteście i że czytacie i w ogóle. To tak fajnie dzielić się z kimś swoim popierdoleniem xD
      Podziel się tym co spłodzisz :3 Z przyjemnością sobie poczytam :3

      Usuń
    2. Wiesz Yumi, na pewno nie będę w stanie tak świetnie opisywać scen erotycznych jak autorka Cichych momentów więc się za to nie zabieram xd Mam jednak bloga, na którym piszę książkę, jeżeli jesteś jakkolwiek zainteresowana mogę wysłać ci linka :>

      Usuń
    3. *wywraca oczami* Duuuuuh dawaj linka nooo

      Usuń
    4. www.tajemniczypierscien.blogspot.com
      Mam nadzieję, że nie zniechęcisz się po prologu xdd
      Jeśli dobrze pójdzie, będę szukała wydawnictwa ^^
      Oczywiście jestem otwarta na komentarze innych lecz jak widać wieje tam tylko pustką, a w kątach powiewa pajęczyna Muffet xd

      Usuń
    5. Dodałam do obserwowanych i przy odrobinie wolnego czasu przeczytam opowiadanie i skomentuję :3
      Kwestia wydania nie jest taka trudna jeżeli ma się odpowiednią kwotę na koncie, sama znam sporo drukarni dość tanich. Jeżeli jednak mogę coś poradzić - opowiadania blogowe obecnie nie cieszą się zbyt wielkim uznaniem, blogi przechodzą do lamusa jeżeli o to chodzi. Ja założyłam swojego bloga nie licząc na popularność, robiąc tylko to co lubię. Jeżeli nie dysponujesz gotówką - musisz zdobyć popularność i posłuch.
      A to uzyskasz zarówno poprzez częstotliwość publikacji (jeden rozdział na miesiąc to stanowczo za mało), oraz poprzez wygląd bloga. Tak wygląd. Ludzie oceniają po okładce i obecnie wzięciem cieszą się blogi, które są dość jasne... To nie tak że się czepiam bo każdy artysta ma własną wizję. Po prostu kilka moich koleżanek wydało swoje książki które wcześniej były opowiadaniami blogowymi i ... znam warsztat tego procesu.

      Usuń
    6. Naprawdę dziękuję Yumi^^ Rady są pomocne, z pewnością prędzej czy później je wykorzystam. Wiesz, założyłam bloga chcąc podzielić się z kimś swoją wizją, aby sprawdzić, czy ludziom się ona rzeczywiście spodoba i czy jest warta kontynuowania jej. Zdaję sobie sprawę, że jeden rozdział na miesiąc to stanowczo za mało, jednak sama wiesz jak w tych czasach jest z wolnym czasem u ludzi. Tak czy siak miło mi, że się zainteresowałaś :)

      Usuń
  12. https://zapodaj.net/9b88dbc65b42f.png.html https://zapodaj.net/2708906b11f9e.png.html https://zapodaj.net/9145184681c64.jpg.html To się dzieje kiedy jeestem z Kejti...Kocham ją normalnie XDDD Gaster jest zdegustowany...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli co tutaj link na pokazywarce ;) http://pokazywarka.pl/qsgo9l/

      Usuń
    2. "My zadbamy o erekcję!" xDDDDD Made my .... night!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
    3. Ten pierwszy obrazek... był "ELEMENTEM. NIEBIESKIM ELEMENTEM" Naszej ciekawej, bardzo ciekawej, baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo ciekawej rozmowy, której wynikiem byłoby, że Papyrus patrzył by na nas swoim "chcesz wpierdol" wzrokiem do końca życia.

      Usuń
  13. Um...

    Czytałam to dzisiaj po południu...

    Siedząc naprzeciwko mamy i babci...

    Kurwa
    Kurwa
    Kurwa

    Kurwa Yumi bierz moje pieniądze kupuj tyle papierosów ile chcesz (co z tego, że ich nie nawidzę). Mój Boże. Cudo xD Aż moja babcia raz mnie spytała czy wszystko ze mną w porządku i czy nie jestem chora, ponieważ moja twarz była cała czerwona :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
      Pozdrów Babcię i wytłumacz jej, że rumienisz się do kościotrupa z kutasem xD

      Usuń
    2. Heh, babcia pozdrowiona xD Ale to drugie zostało wykonane w wyobraźni. Taka maaaaaagiaaaaaaa jakby to Sans powiedział XDD

      Usuń
  14. Chyba wykończę cały tusz w drukarce! xD Zaraz zdam relacje ( ͡° ͜ʖ ͡°) /~TrissNadalBezStałegoInternetu

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuje się zazdrosny o moją Fenixxs

    * hugu* nie oddam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czo mnie uciszasz >.> a cio zazdrosni będą?

      * kissu *

      ŚWIECIE ONA JEST MOJA I NIE TYKAC

      Usuń
    2. . . . Trampek . . . Nie rób mi siary i jazd w necie! > . <

      Usuń
    3. Będę bo Cię kocham * kissu w usta i nie daje jej odpowiedzieć... huga*~

      Usuń
    4. Jadem do ciebie i pogadamy >.>

      Usuń
    5. Chętnie ~


      [ insect lenny face here]

      Czekam z moim długim duzym czarnym mieczem




      Mry mry





      Tym drewianym pomalowanym pasta do butow xD

      Usuń
    6. . . . Trampek . . . Nie rób mi siary i jazd w necie! > . <

      Usuń
  16. ..............nawet nie wiem jak to skomentowac.... Kompletny rozpierdol mozgu.... kocham cie za to ze tlumaczysz i autorke za to ze to pisze <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jestem wrogi paleniu ale mogę ci wysłać małą buteleczke wina (małą ponieważ mało mi go wyszło)

    OdpowiedzUsuń
  18. 23 w nocy, słucham sobie The Monster przez słuchawki xD i rozdzialik. Po prostu cie kocham 💙

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam tylko jedno pytanie. Czy kutas Sansa jest z kości czy z mięsa?

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE