autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry.
Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się
żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne
życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy
nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem: ♠To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI:
Rozdział I // Punkt widzenia Sansa
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile...
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone] (obecnie czytany)
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile...
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone] (obecnie czytany)
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
I nastał ostatni dzień roku. Jackie
przyszła do Ciebie wcześniej by się przygotować,
opowiadałaś o tym co miało miejsce z Sansem. Była jakby nie
patrzeć Twoją najlepszą przyjaciółką, więc detale się jej
należały
-A więc... - wsadzała w głowę już chyba
tysięczną przypinkę – Jesteś pewna, że coś POCZUŁAŚ, tak?
-Oh poczułam kutasa. Uh... dużego – Twoje
policzki zrobiły się czerwone. Cholera jasna, rumieniłaś się
nawet teraz...
-Jak w ogóle działa? Ma to cały czas w
spodniach? Boże, wyobraziłam sobie go z gigantycznym, oklapłym
drągiem – zaczęłaś się głupio śmiać
-Jesteś okropna! Nie! Widziałam jego nogi, nosił
wcześniej te szorty, pamiętasz? No i jakiś czas temu siedziałam
na jego kolanie... - zamyśliłaś się – Wtedy zdecydowanie nic
nie czułam.
-Siedziałaś na jego kolanie? Szczwany lisie, a mnie
to nie łaska o tym powiedzieć było. - potraktowała fryzurę
lakierem – Może to... - zaczęła się śmiać – Maaaaaagia?
-Pieprz mnie, odkrycie tej tajemnicy to priorytet
mojego istnienia. Może to magia. Ma wielkiego magicznego chuja,
który strzela tęczą, albo jakimś laserem – zaśmiałaś się
ignorując to, że się czerwienisz – Może nawet gra jakieś
melodyjki?
-Takie efekty mogę zrobić na snapczacie –
szturchnęła Cię swoim biodrem, abyś zrobiła jej miejsce –
Albo... oh! Oh! Nie mówiłam ci o jego snapie! Kurwa, poczekaj! -
wybiegła z łazienki i z torebki wiszącej na wieszaku wyciągnęła telefon. Podeszłaś do niej.
-Zaraz, proszę tylko mi nie mów, że wysłał ci
zdjęcie swojego kutasa
-Nie! Nie, patrz... - otworzyła swoją galerię –
Skoro już nie bawicie się w udawanie, że nic do siebie nie
czujecie, to koniecznie musisz to zobaczyć. - pokazała Ci ekran, na którym był
zrobiony skrin snapa jakiego jej wysłał. To byłaś Ty, przy barze, uśmiechałaś się do niczego. Dodał napis
„jest taka piękna”. Uderzyłaś się otwartą dłonią w czoło,
Twoje policzki były tak gorące, że aż bolało – Kiedy to
dostałam o 1:00 nad ranem miałam ochotę rzygać tęczą
-O mój Boże – gapiłaś się na telefon nie mogąc
przestać się śmiać – Byłam taka głupia, tak strasznie głupia Jackie
-Mówiłam. Czy ty mnie kiedykolwiek słuchasz? Nie.
Mogłaś mieć to za sobą już jakiś miesiąc temu, albo nawet dwa.
-Zamknij się! - oddałaś jej komórkę i wróciłaś
do łazienki by skończyć swój makijaż – Miesiąc albo dwa temu
nadal próbowałam się przystosować do tego, że jest zrobiony z
kości i hokusów pokusów
-Kobieto, widziałam twój strój. Wygląda na to, że
naprawdę dobrze się przystosowałaś – wyszczerzyłaś się
-Oh, dzisiaj będzie zabawnie - lubieżnie
przygryzłaś wargi. Jackie się zaśmiała - Mam taką nadzieję.
-Proszę. Wcześniej nie mógł oderwać od ciebie
oczu, a teraz nie oderwie od Ciebie rąk. Masz przejebane
-Iiiii o to właśnie chodzi – właśnie brałaś
eyeliner. Zachichotała.
-Będę mieć na ciebie oko, aby się upewnić, że
nie stchórzysz
-To jest popierdolone – starałaś się, aby kreski
były równe. Kurwa mać, schrzaniłaś drugie oko, zmyłaś je i
zaczęłaś od nowa – Czy to znaczy, że będziesz chodzić za nami
wszędzie z różowymi pomponami krzycząc „dalej, dalej, dalej”?
-Tak.
-Ugh – wywróciłaś oczami – Nie, zamiast tego
patrz na tę pierdoloną kupę ścierwa, która została zaproszona
-Kto, Will? - puszyła włosy – Wyślę go na stos
jeżeli tylko się do ciebie zbliży
-Masz moje błogosławieństwo. Nadal nie mogę
uwierzyć, że Erick go zaprosił
-On nic nie wie, to ty nie chcesz nikomu powiedzieć
– wzruszyłaś ramionami
-Cóż... tak, teraz go nienawidzę, ale nie chcę
zniszczyć mu życia
-Jesteś wspanialszą osobą niż ja. Ja wsadziłabym
jego jaja w imadło albo coś takiego, gdybym była na twoim miejscu
-Kto powiedział, że tego nie zrobiłam? -
wyszczerzyłaś się. Popatrzyła na Ciebie upewniając się, że
żartujesz, a potem zachichotała
-Wyślij mi zdjęcia
-Gdybym takie tylko miała – skończyłaś makijaż
– Dobra czas założyć kieckę. Pośpisz się, zostało nam 20
minut. - weszłaś do sypialni, rozebrałaś się, a potem otworzyłaś
swoją szufladę z bielizną – Jackie, majtki z koronką czy
stringi?
-Stringi – krzyknęła z łazienki – Mniej
materiału – Zaśmiałaś się
-Racja. Niech będą więc stringi – Twoja czarna
suknia była bardzo obcisła, lecz o to właśnie chodziło.
Miała niebezpiecznie niski dekolt z cięciem w V, taki sam
tylko ze jeszcze większy na plecach, zasznurowany na X rzemieniem. Czułaś się
jak seks bomba w tym stroju. Wyszłaś z sypialni. Jakckie
przyglądała Ci się w osłupieniu.
-Kurwa, dziewczyno. Będziesz miała szczęście
jeżeli dojdziesz do klubu – powiedziała – Ta kiecka jest tak
kurewko krótka.
-Taaaa pewnie będę całą noc balować – zaczęłaś
wstydliwie pociągać za kieckę w dół – No, ale Twoja jest
równie wyzywająca, więc nie osądzaj mnie.
-Ej, ja już mam faceta! Muszę mieć pewność, że
nadal jest mną zainteresowany – zachichotała. Jej strój też był
prowokacyjny, miała szerszy dekolt
odsłaniający jej ramiona, jej spódnica choć nadal krótka,
nie była tak bardzo jak Twoja. Założyła do tego swoje szpilki,
wiedziałaś, że to doprowadzi Kyle do białej gorączki.
-Wykonałaś kupę dobrej roboty, bestio – Kiedy
weszła do Twojej sypialni, Ty poszłaś do łazienki nakładając
szminkę na usta. Dobra, dzisiaj Ci się uda. Będziesz gorąca jak diabli, będziesz się znakomicie bawić. W końcu to zrobisz.
Robiłaś się podekscytowana, a w brzuchu zalęgły się motyle.
Cały czas powtarzałaś sobie, że masz się zachowywać normalnie,
a nie jak jakaś zdesperowana dziwka. Choć biorąc pod uwagę Twój
strój...Jackie wyszła i mrugnęła do Ciebie ponętnie
-Ta da! I co myślisz?
-Myślę, że jeżeli Kyle niedługo ci się nie
oświadczy, ja to zrobię – uśmiechnęłaś się głupkowato, a
ona się zaśmiała. Usiadłyście na kanapie i rozmawiałyście, po
jakiś 5 minutach, ktoś zapukał do drzwi. Podniosłaś oczy, Jackie
się uśmiechnęła cwanie i ponagliła Cię abyś otworzyła.
Wzięłaś głęboki wdech i podeszłaś do wejścia przekręcając
klamkę.
-Czeeeeeeeść Papyrus! - Wyglądał naprawdę
przystojnie, założył jasno szary garnitur, oraz miał czerwony
krawat. Wyszczerzyłaś się – Wyglądasz zniewalająco! - Ten
popatrzył na Ciebie, na jego twarzy zaczął pojawiać się
pomarańczowy rumieniec. To dobry i zły znak.
-TY ... RÓWNIEŻ... WYGLĄDASZ DOBRZE – powiedział
– CZY PANIE SĄ GOTOWE NA NOCNE IMPREZOWANIE?
-O tak! - krzyknęła Jackie z tyłu – Gdzie Sans?
-OH, NIE ŚPIESZY SIĘ JAK ZAWSZE. WYDAJE MI SIĘ, ŻE
TAK NAPRAWDĘ WIĄŻE SWOJE BUTY, ZAJMIE MU TO CHWILE – pochylił
się i szepnął – MAM WRAŻENIE, ŻE ZAPOMNIAŁ JAK SIĘ TO ROBI –
zaśmiałaś się.
-Chyba tak. No nic. Powiedz mu aby sprężył poślady
– Papyrus przytaknął i wystawił głowę przez próg i krzyknął
-SANS! POŚPIESZ SIĘ! ZARAZ WYRUSZAMY! - Popatrzył
na Jackie i podał jej łokieć z niezwykłą gracją – POZWOLISZ?
-Oh Wielki Papyrusie, oczywiście! Zachichotała i
złapała go pod ramię, a potem oboje popatrzyli na Ciebie –
Będziemy czekać na was na dole – Uśmiechnęłaś się, zeszli po
schodach rozmawiając o restauracji do której najpierw się udacie.
Stałaś oparta o ścianę na klatce schodowej, czekając aż otworzy
drzwi.
-cze... łoł, cześć – mierzył cię wzrokiem.
Uśmiechnęłaś się.
-Cześć, cholera, ładnie ci – Nie kłamałaś,
nie miał co prawda pełnego garnituru jak jego brat, lecz ubrał na
siebie błękitną marynarkę i pasujące do niej
spodnie. Jego buty były na całe szczęście zawiązane. Nadal na
Ciebie patrzył, jego wzrok prześlizgiwał się po Twoim ciele.
Zachichotałaś – Ej koleżko, oczy mam tutaj
-huh? oh, tak, przepraszam. wyglądasz... zjawiskowo
– byłaś pewna, że jego mózg działa teraz na przyśpieszonych
obrotach starając się sprawdzić czy wczorajszy sms był
prawdziwy
-Dziękuję. Gotowy? Już powinni po nas przyjechać
– przytaknął zaciskając mocniej zęby. Pierwsza ruszyłaś ku
schodom, aby zobaczył tył Twojej sukienki, usłyszałaś jego
przerywany oddech. Idealnie. Zerknęłaś na niego przez ramie idąc
dalej
-zabijasz mnie – mruknął podążając za Tobą
Jackie i Papyrus stali na chodniku czekając na
pojazd. Erick załatwił limuzynę aby wszystkich zebrać. „Bo tak
łatwiej” powiedział. Osobiście myślałaś, że to lekka
przesada, ale jeszcze nigdy nie jechałaś limuzyną więc byłaś
tym faktem i tak dość podekscytowana. W trakcie kilku minut stania
Sans był dziwnie cichy, pojazd w końcu zajechał. Byliście
ostatni na liście, wszyscy znajdowali się już w
środku. Po przyjaznych powitaniach i grzecznym przedstawieniu
Papyrusa i Sansa zajęliście wolne miejsca. Poczułaś rękę
obejmującą Cię od tyłu, zdałaś sobie sprawę, że to starszy z
braci. Uśmiechnęłaś się przytulając się do niego
odrobinę. Jackie zaczęła dźgać Papyrusa w nogę, starając się
dyskretnie wskazać waszą dwójkę (nie wychodziło jej to
najlepiej), wyższy z braci uśmiechał się szeroko. Para
gości, jakich nie znałaś za dobrze, gapiła się na was
niegrzecznie, ale zignorowałaś to. Podróż do restauracji była
zabawnie krótka, ale tak to był dobry pomysł aby
zebrać wszystkich. Weszliście do środka. Szczęście,
jedno z was (nie jesteś jednak pewna które) zrobiło rezerwację
prawie trzy tygodnie wcześniej, więc nie musieliście czekać.
Usiadłaś przy stole, Jackie rozglądała się na boki
-Kyle się spóźni, ugh. Korki.
-Po co ten kretyn prowadzi? - uniosłaś wysoko brwi
-Nie prowadzi, wziął taksówkę! Ale wiesz jak to
jest – wzruszyła ramionami. Przytaknęłaś
Wszyscy rozmawiali wesoło, opowiadając o wielu
sprawach. Obok Ciebie Allison mówiła o loży jaką będziecie
mieli, bardzo się z tego powodu ekscytowałaś. Dyskoteki to
świetna sprawa, ale są chujowe jeżeli w końcu chce się gdzieś
usiąść. A tak to będziecie mieli swoje własne miejsce. Miałaś
przeczucie, że Sans nie będzie chciał ruszyć swojej leniwej dupy
by potańczyć. Kyle pojawił się po 20 minutach. Praktycznie
wypadła mu szczęka z zawiasów, kiedy zobaczył Jackie, musiałaś
dostawić krzesełko aby usiadł obok niej. I tak znalazłaś się obok
Papyrusa, a przed Tobą był Sans, który starał się
patrzeć wszędzie, tylko nie w Twoją stronę. Nagle poczułaś, jak
coś Ci zaczęło wibrować, sms. Otworzyłaś go i zerknęłaś, a
potem zamrugałaś kilka razy czytając wiadomość jeszcze raz.
Sans: ta sukienka nie jest sprawiedliwa
Teatralnie wsadziłaś telefon do swojej kopertówki
i zamknęłaś ją, a potem oparłaś się łokciami o stół, i na
nadgarstkach położyłaś ręce, tym samym dając Sansowi przyjemny
widok wprost na Twój dekolt. Uniosłaś jedną brew do góry, kąciki
Twoich ust nieznacznie się uniosły kiedy dostrzegłaś niewielkie
krople potu na jego czaszce. Dobra, wygląda na to, że zdecydowanie
działa na niego to samo co na ludzkich samców. Zastanawiałaś się
jak bardzo zboczona możesz być przy stole pełnym ludzi, ale
postanowiłaś nie męczyć widowni. Powoli zaczynało robić
się coraz goręcej, nie chciałaś aby przez Twoje pożądanie, znajomi cierpieli całą noc, tym bardziej, że właśnie starali się
coś zjeść. Mrugnęłaś do niego, uśmiechnął się zaraz po tym.
Papyrus i Kyle rozmawiali żywiołowo komentując podane im potrawy
(„Zrobiłbyś to lepiej!” - WIEM, ALE I TAK WYSZŁO IM CAŁKIEM
DOBRZE!), Jackie dorwała Allison i Ericka. Siedziałaś na końcu
stołu zastanawiając się ile jeszcze będziecie tutaj siedzieć,
chciałaś znaleźć się już na dyskotece, a bezczynne siedzenie w
tej chwili zabijało powoli. W końcu wszyscy skończyli jeść
i wyszli udając się do klubu. Poczułaś gładką rękę na swoich
plecach.
-Co tam? - przekręciłaś głowę uśmiechając się
do Sansa. Patrzył się na Ciebie z wyraźnie napiętą miną.
-dzisiaj grasz nieczysto, wiesz o tym? - zapytał
niskim tonem głosu, praktycznie mruczał. O, to coś nowego.
-Nie bawisz się dobrze? - przyłożyłaś palec do
ust – Mogę przestać, jeżeli chcesz
-nie, ostrzegam tylko, mam pecha i często przegrywam
– Poczułaś jak przesuwa rękę nieco niżej
-A więc spróbuj tak dla odmiany zacząć wygrywać.
Potrzymasz? - zapytałaś podając mu swoją kopertówkę. Wziął ją,
zrobiłaś mu małe show poprawiając kieckę, która powędrowała
nieco za bardzo do góry. Usłyszałaś jak głośniej wciągnął
pokaźny haust powietrza, zabrałaś torebkę – Dziękuję, jesteś
kochany.
-kości zostały rzucone – drgnął jakby przeszył
go dreszcz. Na jego twarzy pojawił się ten sam co zawsze leniwy
uśmiech – grasz?
-Gram – to mówiąc złapałaś go pod łokieć i
podążyliście za resztą.
Klub był pełen ludzi. Voodoo Lounge to całkiem
pokaźnej wielkości dyskoteka z dwoma piętrami, położona obok
niewielkiego hotelu. Wystrój był przyjemny,
pomieszczenia wypełnione czerwonymi i fioletowymi światłami i
gdyby nie te lasery i neony praktycznie nic by się zobaczyć nie
dało. Udaliście się do swojej loży zajmując miejsca
-Chcę JUŻ tańczyć – Jackie popatrzyła na
Ciebie wymownie. To będzie dobra metoda na podręczenie Sansa, więc
z przyjemnością zgodziłaś się na jej pomysł.
-Plan jest taki jak zawsze? Spotykamy się, trochę
się pobawimy razem, a potem każdy rozchodzi się w swoim kierunku?
- popatrzyłaś na kilka osób z waszej ferajny Jackie wzruszyła
ramionami
-Tak, chyba tak. No i będziemy się śmiać z
maruderów jak zawsze.
-Przynajmniej nie ze mnie! - zawołał Kyle. Rok temu
Jackie nie mogła przyjść na imprezę, więc przesiedział
praktycznie całą noc sam, nie chcąc się z nikim bawić. Ponad to
zgubił klucze do domu i musiałaś go przenocować u siebie.
-Nie, tym razem nie z Ciebie – poklepałaś go po
głowie jak psa. Wywrócił oczami lecz nadal się uśmiechał. Sans
i Papyrus rozmawiali w rogu o czymś co wyglądało na poważny
temat, postanowiłaś więc im nie przeszkadzać.
-Wiem, że nie chcesz pić dzisiaj, ale to prawie
tradycja. Napij się ze mną martini – Jackie szturchała
Cię w ramię
-Dobra, ale tylko jedno. Chcę być dzisiaj trzeźwa
– Nie chciałaś powtórki z wcześniejszego wypadu. Oczy Sansa
śledziły Cię w ciemnościach, czułaś się prześwietlana na
wylot i na swój dziwny, pokręcony sposób, spodobało Ci się to
uczucie.
-Racja. Dobra, to idziemy zaszaleć na parkiecie? -
zaczęła poprawiać sukienkę
-Kurwa tak! Idziesz Kyle? - ten potrząsnął głową
-Nie, zostaję tutaj, pooglądam – mrugnął do
Jackie. - Zaufaj mi, nie przegapię niczego – ta się o niego
słodko uśmiechnęła. Chwyciłaś ją za nadgarstek i pociągnęłaś
za sobą. Muzyka była wszystkim czego w tej chwili potrzebowałaś.
Razem dobrze się bawiłyście kręcąc się dookoła w
niezgrabnych podrygach. Co jakiś czas czułaś to ciężkie uczucie
jakby ktoś Cię obserwował – wiedziałaś, że to prawda. To
spojrzenie było dziwne, drapieżne. Zauważyłaś dwa świecące
punkciki znajdujące się tam gdzie była wasza loża. Po
jakimś czasie byłyście zmęczone, wróciłyście tam gdzie
zostawiłyście chłopców. Jackie usiadła na kolanach Kyle bardzo
szybko przylegając do niego ciałem. Wywróciłaś oczami i
wcisnęłaś się między KościoBraci.
-cześć – wyszczerzył się – całkiem dobrze
tańczysz
-Dzięki, zauważyłeś? - uśmiechnęłaś się.
Zachichotał
-tak, uważnie obserwowałem –
poczułaś jego rękę na swojej nodze, przesuwał ją powoli. Chciałabyś poczuć tę dłoń na
innych częściach swojego ciała, jednak to uczucie było w tej
chwili nieodpowiednie. Popatrz dookoła. Za dużo ludzi. Musisz
poczekać.
-Jesteś pewien, że nie chcesz iść ze mną na
parkiet? - westchnął lekko
-naprawdę, nie jestem dobrym tancerzem
-Patrzyłeś na gości tutaj? Nikt nie umie tańczyć!
-ŚMIEM SIĘ NIE ZGODZIĆ! JA TAŃCZĘ WYŚMIENICIE!
-Wiem, że lubisz i umiesz Papyrus – patrzyłaś
jak ludzie szaleją – Tańczysz pewnie najlepiej spośród tutaj
zgromadzonych – zarumienił się
-DZIĘKUJĘ! CIESZĘ SIĘ, ŻE DOSTRZEGŁAŚ MOJE
UMIEJĘTNOŚCI TANECZNE
-Pójdę dla nas po drinki – powiedziałaś –
Ktoś sobie czegoś życzy?
-Z PRZYJEMNOŚCIĄ SPRÓBUJĘ APPELTINI –
zamrugałaś kilka razy zaskoczona. Wyglądał na niego zakłopotanego
– PODAJEMY JE W PRACY, SĄ NAPRAWDĘ SMACZNE
-Doooobra, jedno appeltini, Sans?
-pójdę z tobą – powiedział. Wzruszyłaś
ramionami i wstałaś. Twoja spódniczka uniosła się odrobinę za
wysoko i musiałaś ją opuścić wprost naprzeciwko biednej twarzy
Sansa. Usłyszałaś dźwięk podobny do krztuszenia się, wstał
bardzo szybko. Poszliście we dwójkę w stronę baru, kiedy nagle
poczułaś jak wpycha Cię do pustego pokoju dla VIPów. Byłaś wyraźnie zmieszana, niespodziewanie pchnął Cię mocniej wprost na ścianę i w sekundę przylgnął do Ciebie
wbijając łapczywie palce w Twoją talię.
-ty... - wycedził przez zęby – jesteś bardzo
niegrzeczną dziewczynką
-To problem? - starałaś się oddychać stabilnie,
podczas kiedy ręce przesunęły się na Twoje biodra. Poruszałaś
nimi na boki, wbił czubki palców w Twoją skórę.
-może się pojawić. nie wiedziałem, że taka
jesteś – dostrzegłaś kontury jego kłów – a może to normalne
ludzkie zachowanie, hmm? - przysunęłaś się do niego oplatając
ramiona dookoła jego szyi
-Nie, niezupełnie. Ja tylko... czekałam na to od
dawna – odparłaś szczerzej niż chciałaś, usłyszałaś. Nie...
poczułaś jak zaczyna mruczeć niczym dzikie zwierzę.
-nie mogę się doczekać, aby się o tym
przekonać – Twoja noga powoli zaczęła unosić się do góry
wzdłuż jego ciała. Spuścił wzrok, krawędzie Twojej kiecki
uniosły się niebezpiecznie wysoko. Miałaś na sobie jedynie
stringi (w tej chwili bardzo niewygodne), czyli praktycznie nic. Po
jego minie widziałaś, że wywarłaś na nim dokładnie takie
wrażenie jakie chciałaś. Poczułaś jak jego gładka ręka
namiętnie prześlizguje się po podniesionej nodze, powoli kierując
się w górę. Nie byłaś pewna gdzie samej zacząć go pieścić.
Był tak szczelnie opakowany koszulą, guzikami i zamkami więc
chwyciłaś za to za co mogłaś. Odsłonięty kark. Przyciągnęłaś
go do siebie i delikatnie zaczęłaś przygryzać jego szyję.
Poczułaś jak sztywnieje pod tym doznaniem. Czubkiem języka
zaczęłaś kreślić szlaczki na jego kościach znowu czując ten
dziwny smak węgla, soli i czegoś jeszcze. Praktycznie drżał
oddychając ciężko. Jego oczy zapłonęły ogniem jakiego do tej
pory jeszcze nie widziałaś.
-Sans... - dyszałaś, nie dlatego że było
duszno. Choć w tej chwili złapanie każdego kolejnego oddechu
przychodziło Ci z trudnością. Nagle dostrzegłaś w jego lewym oku
wyraźne niebieskie światło. Co on wyprawia? Otworzył zęby
i wystawił miękki, lekko świecący, niebieski język. To... coś...
dziwnego. Nie dał Ci za wiele czasu na przeanalizowanie sytuacji,
ponieważ naparł na Ciebie z większą siłą, gryząc i liżąc
Twój kark tak samo jak Ty robiłaś to jemu, tylko że znacznie
bardziej wulgarnie. Czułaś jak robisz się mokra, cicho jęknęłaś.
Powoli wycofał się, przyglądając Ci się z uwagą, w jednej
chwili jego oczy przestały świecić, język zniknął, zrobił krok
do tyłu dysząc jak po maratonie.
-chodźmy lepiej po te drinki – powiedział.
Co? O Boże, nie, dlaczego przestał? Dlaczego ten chuj przestał?
Przyglądał się zmieszaniu na Twojej twarzy, nawet nie krył się z
tym, że mu się to podoba. Ohhh ten popierdoleniec.
-Sans, przysięgam na Boga...
-co, nie możesz sobie wziąć tego co chcesz? -
uśmiechnął się zawadiacko. Opuściłaś sukienkę i poprawiłaś
włosy.
-Pożałujesz. Ooo tak, jeszcze tego pożałujesz –
wyszliście z pustego pokoju. Cieszyłaś się niewyobrażalnie, że
nikt w tym czasie nie przerwał wam dobrej zabawy.
Dotarliście do szynku, Twoje myśli kłębiły
się w głowie. Jest dopiero 21, nie możecie wyjść przed północą,
prawda? A może jest tutaj jakieś miejsce gdzie możecie się
schować? Jakaś ciemna uliczka, łazienka, auto, gdziekolwiek.
Jesteś tak mokra, że teraz strasznie żałujesz założenia
stringów. Jak tylko stałaś przy barze, czekając na zamówienie
ścisnęłaś nogi, co tylko pogorszyło sprawę. Sans stał za Tobą,
przyglądając się uważnie Twojemu zachowaniu, postanowiłaś się
zemścić. Powoli przybliżyłaś się do niego, miał za sobą spory
tłum więc nigdzie nie mógł uciec. Zaczęłaś się o niego
ocierać. Poczułaś jak kładzie prawą rękę na Twoim biodrze
próbując ustabilizować Cię. Oh, urocze. Odpowiedziałaś
przybliżając się jeszcze bardziej do jego bioder.
Zmarszczyłaś brwi, bo nie czułaś tego czego się
spodziewałaś. Mogłaś usłyszeć jak Sans cicho stęknął. Muzyka
była głośna, lecz Ty byłaś tak na niego wyczulona, że
słyszałaś. Nagle sam przybliżył się do Ciebie, pochylając się
na Tobą pozornie łapiąc za słomkę znajdującą się na szynku.
Poczułaś coś twardego z tyłu. Oh, tutaj się schował. Odwróciłaś
głowę w jego stronę, wyglądał po prostu... biednie.
-Dobrze się bawisz? - poruszałaś brwiami w
górę i w dół. Sans miał krótki, przerywany oddech
-całkiem – wyszczerzył się – przypomnij
mi, dlaczego od tak dawna dookoła siebie tańczyliśmy?
-Noc się jeszcze nie skończyła. Możesz się
rozmyślić – zachichotała – Jestem pewna, że znajdziesz coś w
ludzkiej anatomii co cię przerazi – nie dostrzegłaś w tym
świetle jego rumieńców, ale wiedziałaś że właśnie spłonął
na niebiesko.
-nie, wydaje mi się, że podoba mi się wszystko –
mruknął. Już miałaś zacząć się dopytywać, kiedy wasze
zamówienie w końcu przyszło. Zapłaciłaś i podałaś mu jego drinka, biorąc pozostałe dwa. Wróciliście do grupki. Papyrus
siedział nadal, ale delikatnie stukał stopą w podłogę w rytm
muzyki.
-OHHH! DZIĘKUJĘ _____! PO TYM JAK SIĘ NAPIJEMY
DASZ ZAPROSIĆ SIĘ DO TAŃCA?
-Oczywiście – upiłaś swojego, Sans zataczał
szklanką tak jak zawsze pozwalając by trunek zamoczył ściany
naczynia, patrzył się na Ciebie, jego oczy cały czas się
świeciły. Na ten widok zacisnęłaś rękę tak bardzo, że
rozbolał Cię kciuk. Ciekawe czy widzi w ciemnościach. Allison
podskoczyła do waszej trójki.
-Hej! _____! A więc to są twoi sąsiedzi? - objęła
Cię
-Tak, to Sans i Papyrus – pokazałaś na nich.
Allison pomachała im, bracia odmachali – Więc, co tam?
-Stara bida. No i po świętach stało się to –
pokazała Ci rękę, na serdecznym palcu miała pierścionek
zaręczynowy
-NIE MÓW! Moje gratulacje! - przytuliłaś ją
mocno. Chwilę porozmawiałyście właściwie o niczym, dopiłaś
drinka – W każdym razie ja i Papyrus idziemy pobalować, dołączysz
się?
-Jasne, złapię tylko Ericka – popatrzyłaś na
Sansa
-Jesteś pewien, że nie chcesz iść? - potrząsł
głową.
-nie, dobrze mi tu – Wzruszyłaś ramionami
-Jak chcesz. Chodź Papyrus, zabalujmy!
-TAK! PROSZĘ ZABALUJ ZE SZKIELETEM! - stanął na
równe nogi. Czekałaś na Allison i Ericka, a potem we czwórkę
udaliście się na parkiet. Papyrus niemal natychmiast przejął
dowodzenie, zaskakując Cię niektórymi całkiem zgrabnymi ruchami
-Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć? - zapytałaś
przekrzykując muzykę
-YOUTUBE! - krzyknął. Zaśmiałaś się. Złapał Cię za dłoń i okręcił dookoła,
zachichotałaś łapiąc równowagę. Allison i Eric przyglądali się
wam ze zdziwieniem na twarzach.
-Fajna muza! - krzyknęłaś do znajomej,
przytaknęła. Po jakimś czasie szalenia na parkiecie cała się
spociłaś, przetarłaś czoło dłonią i zerknęłaś w stronę
Sansa. Jego wzrok był wbity w Ciebie. Kyle siedział obok
niego. Doszłaś do wniosku, że Twój taniec powinien być nieco
bardziej prowokacyjny, zaczęłaś poruszać rytmicznie biodrami,
oplatając ciało swoimi dłońmi tak troszeczkę bardziej
sugestywnie. Za Twoimi plecami pojawił się zwyczajny imprezowy
podrywacz. Nie powiesz, aby nie był atrakcyjny. Zbliżył się do
Ciebie.
-Cześć – poruszał się w rytm muzyki – Fajnie
tańczysz
-Dzięki! - pierwszy raz miałaś gdzieś, że ktoś
zwrócił na Ciebie uwagę. Nadal się poruszałaś, lecz znacznie
mniej prowokacyjnie skoro ten gość stał za Tobą. Przesunęłaś się
w inne miejsce, podążył nie łapiąc o co Ci chodzi,
szczerzył się tylko. Wywróciłaś oczami. Nagle usłyszałaś
jakieś bełkotanie za plecami, a kiedy się odwróciłaś by
zobaczyć co się dzieje zobaczyłaś stojącego Sansa.
-zachciało mi się tańczyć – zmierzył
podrywacza takim spojrzeniem jakby patrzył na jakiegoś insekta.
Koleś zamarł w miejscu nie ruszając się nawet o milimetr.
Dostrzegłaś na chwilę pojawiające się i znikające szybko
niebieskie światło w oczach Sansa, typ zakasłał, a potem szybko
zaczął iść w przeciwnym kierunku. Zmierzyłaś Sansa spojrzeniem.
Czy on właśnie...? Doszłaś do wniosku, że lepiej o to nie pytać.
Chwyciłaś go za dłoń
-Cieszę się, że w końcu dotarłeś –
przybliżyłaś się do niego. Wyszczerzył się, jego kły były
jasno zarysowane. Wciągnęłaś powietrze przez nos. Jedną rękę
położył na plecach, drugą zaś objął Cię niebezpiecznie
nisko i powoli zaczął się poruszać w rytm muzyki
-zmieniłem zdanie – odparł prosto patrząc na
Ciebie wygłodniałym spojrzeniem. Przystawiłaś swoje usta do jego
czaszki
-Więc co jeszcze fajnego możesz zrobić z tej
swojej niebieskiej magii? - Jego uśmiech wykrzywił się w nieznanym
Ci do tej pory wyrazie
-przekonasz się, ale nie teraz bo nie chce straszyć
tych biednych ludzi – powiedział – myślę, że masz
bilety na jednoosobowy pokaz dzisiaj w nocy
-Hej, czekałam na niego od dawna
-racja – jego dłoń ześlizgnęła się na Twój
tyłek niespodziewanie go ściskając. Stęknęłaś lekko,
uśmiechnął się diabolicznie i puścił. Kiedy stał się w tym
taki dobry? Zaraz, czy nie jesteś....?
-Wygląda na to, że wiesz dokładnie co ze mną
robić, pozwolisz że zapytam: skąd? - zamrugał i zdecydowanie się
zarumienił
-Ja uh... - zaczął niepewnie
-Ty uh... ty co? Tylko mi nie mów, że nie jestem twoim pierwszym człowiekiem, bo będę troszeczkę zazdrosna – zachichotałaś.
Kłamałaś, byłabyś strasznie zazdrosna. Potrząsnął głową.
-Ja... uh, widziałem sporo filmów – powiedział
tak cicho, że z trudnością go usłyszałaś. Otworzyłaś szerzej
oczy, a potem z trudnością powstrzymywałaś głośny śmiech
-O mój Boże, oglądałeś porno? - uśmiechałaś
się tak szeroko, że aż bolało. Był bardzo zawstydzony, zerknął
na Ciebie z ukosa.
-nie moja wina, fascynowałaś mnie od dawna i
myślałem że ... cóż, będą pomocne – powiedział – z
niektórych... dowiedziałem się sporo
-Mmmm, mam nadzieję, że myślałeś o mnie
kiedy je oglądałeś – zachichotałaś. Nagle przybliżył się do
Ciebie, poczułaś jego gorący oddech przy uchu
-myślałem o tobie za każdym razem jak
doszedłem – rozkosz rozpłynęła się wzdłuż Twojego
kręgosłupa. Chryste, jak długo jeszcze będziecie ze sobą w ten
sposób pogrywać? Delikatnie jęknęłaś, poczułaś jak całe jego
ciało sztywnieje, a potem się odprężył – usiądźmy
-Tak, usiądźmy – Puknęłaś w ramię
Papyrusa, który był zajęty tańcowaniem z innymi,poinformowałaś go, że Ty i
Sans schodzicie z parkietu i idziecie spocząć. Przytaknął i
mrugnął. Sans chwycił Cię za dłoń i wyciągnął z tłumu, a
potem znaleźliście się przy waszej loży, która była
pusta. Oparł się wygodnie o kanapę i zachichotał.
-robisz się niebezpieczna, kiedy się ciebie lepiej
pozna. - Praktycznie dyszałaś z podniecenia. Bawił się Tobą całą
noc.
-Oh ho nie. Jestem grzeczna jak aniołek – zaczęłaś
jeździć palcem w górę i w dół po jego ręce. Popatrzył na
Ciebie i wyszczerzył się zawadiacko
-a co z tobą?
-Co ze mną?
-no wiesz... - zamarł
-Oh, zastanawiasz się czy myślałam o tobie kiedy
bawiłam się ze sobą w nocy? - oblizałaś wargi. Śledził ten gest,
a potem uśmiechnęłaś się cwanie – Odpowiedź, jakiej szukasz
brzmi: tak
-kurwa – warknął i popatrzył na swój zegarek –
dopiero 23, musimy zostać do północy?
-Więcej zabawy – Wiedziałaś, że jeżeli
jeszcze raz Cię dotknie to nie będziesz dała rady się powstrzymać.
Byłaś spragniona, całe Twoje ciało pragnęło jego pieszczot
- ... no ale wiesz, nikogo tutaj nie ma – z trudem szło Ci
powstrzymywanie własnych żądzy.
-...i? - uniósł brwi. Nie dałaś mu wiele czasu na
zastanowienie się, przerzuciłaś nogę przez jego biodro siadając
na nim. To nie była żadna nowość, ludzie do kurwy nędzy często
robili tak w klubach, no i nikt nie patrzył. Z
trudem zaczerpnął powietrza, popatrzył na Ciebie niepewnie –
uh... hej...
-Nikt się nie przyczepi Sans – powiedziałaś
delikatnie chcąc go uspokoić. Przybliżyłaś się do niego przez
chwilę wpatrując mu się w oczy – Chyba, że nie chcesz
-kurwa chcę – niespodziewanie chwycił Cię mocno
za biodra. Czułaś jak sztywnieje pod Tobą, lekko westchnęłaś –
tylko... nie przywykłem do tego, są tutaj ludzie i .. ty i... uh –
widać było po jego twarzy, że walczy ze sobą. Ta agresja w jego
oczach, a potem nagła niepewność. Stwierdziłaś, że coś
sprawdzisz, zaczęłaś odpinać górne guziki jego koszuli – eh,
co ty...?
-Ciii – pochyliłaś się nad jego karkiem. Ani
drgnął, zaczęłaś delikatnie całować jego obojczyk,
przynajmniej tę jego cześć, która była na widoku. Wtedy zrobiłaś
to czego wcześniej nie próbowałaś, objęłaś językiem jego
kość. Poczułaś jego ręce mocno ściskające Twoją skórę,
poruszył biodrami do góry w Twoim kierunku. Delikatnie
przygryzałaś kość, nie byłaś pewna jak bardzo wrażliwy jest.
Czerpałaś przyjemność z twardego wybrzuszenia jakie czułaś
pod jego spodniami. Choć, był cały z kości, niezbyt
wygodnie się na nim siedziało, lecz nie było aż tak źle. Kiedy
się podniosłaś by na niego spojrzeć, wyraz jego twarzy zmienił
się. Białe światełka w jego oczach jaśniały, oddychał ciężko,
okryłaś też, że obudziło się między wami coś prymitywnego, jakby jakiś
dziki instynkt. Kurwa, podniecałaś się wcześniej tym, że z nim
flirtowałaś, a teraz praktycznie rżniesz się z nim w klubie.
Dokąd zaprowadzą Cię te hormony? Zachichotałaś, ciesząc się z
tego jak bardzo sfrustrowany się stawał, tak powinno być, prawda?
Przyglądałaś się jego zębom, oh te cudowne kły. Czy to źle, że
tak na Ciebie działają? Opuściłaś się lekko i otworzyłaś
szerzej oczy, to co miał w spodniach zdecydowanie robiło się
większe. Oczywiście, pewnym było co się skrywa pod jego
rozporkiem, ale byłaś pod wrażeniem, że nadal... tam było!
-Dobrze się bawisz? - bez ostrzeżenia
zaczęłaś kręcić biodrami. Wywrócił oczami i nagle schował
twarz między Twoim ramieniem, a karkiem w szale. Jego oko zaświeciło
na niebiesko, dostrzegłaś między jego zębami niebieski język.
-zdajesz sobie sobie sprawę z tego, że to czuję? -
praktycznie warknął w ucho, rozkoszne wibracje przeszyły całe
Twoje ciało. Lekko zaskomlałaś.
-Czujesz co? - zaczęłaś się pocierać o tę
rozkoszną twardość. Skubnął zębami Twoją skórę,
włoski na ciele się podniosły.
-czuję twoją chuć, czuję jak mokra jesteś...
kurwa... twój zapach – warczał ochrypniętym głosem – nie
dotrwamy do północy jeżeli dalej będziesz mnie tak dręczyć –
Wciągnęłaś powietrze
-Boże, mnie tam to nie przeszkadza – dalej
poruszałaś biodrami, niespodziewanie jego ręce zatrzymały je,
zmierzył Cię wzrokiem.
-dotrwamy do północy, zrobimy to jak trzeba, ale
jeżeli dalej taka będziesz to teraz cię stąd wyciągnę –
mruknęłaś cicho, co dodało mu tylko sił, przyciągnął Cię do
siebie. Otworzyłaś szerzej oczy, uśmiechnął się zawstydzony.
Niechętnie zeszłaś z jego kolan i usiadłaś obok ze złączonymi
nogami. Siedzieliście tak w ciszy przez chwilę.
-Więc... możesz czuć mój zapach? - popatrzyłaś
na niego, zasłonił twarz ręką wyraźnie zakłopotany
-jestem potworem, czego się spodziewałaś? w tej
chwili praktycznie ociekasz seksem – westchnął ciężko. Oboje
się rumieniliście.
-Przepraszam. Chyba trochę przesadziłam, co?
-tak myślisz? - powoli odzyskiwał normalny oddech –
nie narzekam
-Zaczynam się zastanawiać, czy dobrze się czujesz
– popatrzył na Ciebie wyraźnie zmieszany – Nie opowiedziałeś
ani jednego chujowego kawału dzisiaj
-daj mi czas, nadrobię zaległości
i opowiem tak suchy, że niagara wyschnie
-Proszę, nie – zaśmiałaś się – Boże, nie.
Ale mniejsza... o czym rozmawiałeś z Papyrusem?
-ja... uh... poprosiłem go aby został u jakiegoś
przyjaciela
-Jesteś całkiem pewny siebie jeżeli chodzi o
dzisiejszą noc, co? - drażniłaś się z nim. Uniósł brwi
-proszę, a mam powody nie być? mam ci
przypomnieć to co się działo choćby 30 sekund temu? -
zaśmialiście się oboje
-A więc u ciebie – zachichotałaś. W tej chwili
bardzo się cieszyłaś, że ma nowe łóżko.
-mój pokój jest na rogu, więc nie dzielę z nikim
ścian – odparł prosto. Zarumieniłaś się nagle.
-Dobrze, idę do łazienki, zaraz wrócę –
starałaś się spowolnić swój oddech. Przytaknął, wstałaś i
skierowałaś się do kibla. W drodze tam wpadłaś na Jackie
-Przerwa na siuśki? - zapytała, złapałaś oddech
-O mój Boże, tak.
-Ooooh! Jesteś cała CZERWONA, wchodź!
Wchodź! - praktycznie wepchnęła Cię do środka. Załatwiłyście
to co miałyście załatwić, a potem oparła się o ścianę, kiedy
Ty poprawiałaś makijaż w lustrze – Dobrze, zgubiłam was po tym
jak ja i Kyle poszliśmy zrobić sobie dzidziusia, więc jak się
sprawy mają? Patrząc na ciebie, cholernie dobrze
-Lepiej niż dobrze – zaśmiałaś się – Oboje
chcemy j u ż t e r a z z a r a z wyjść
-To co tutaj jeszcze robicie? - uniosła brwi.
Wzruszyłaś ramionami.
-Tradycja? No i mam wrażenie, że oboje czerpiemy
jakąś chorą przyjemność z dręczenia się wzajemnie. Robimy to odkąd
tutaj przyszliśmy – Przypomniałaś sobie o tym co Ci wcześniej
powiedział. Wyobraziłaś go sobie dotykającego siebie... jakoś...
myśląc o Tobie, całe Twoje ciało nagle przeszył elektryczny
impuls.
-Podręczmy go zatem – wyszczerzyła się
przebiegle. Zmierzyłaś ja wzrokiem, machała telefonem w ręce.
-Oh Jackie, NIE
-Oh Jackie, TAK – zachichotała – Dawaj telefon
-Nie! - już grzebała w Twojej kopertówce –
Przestań, głupia suko! - zignorowała Twoje słowa i wyciągnęła
komórkę
-Zrób coś seksownego, już już! - włączyła
aparat. Warknęłaś, ale stanęłaś pod ścianą – No, bądź
seksowna!
-W kiblu? - rozejrzałaś się dookoła
-Wiesz, jest opcja zoom z jakiegoś powodu. Zoom,
zoom, dziwko! No dawaj! - westchnęłaś starając się przybrać
jakąś uwodzicielską pozę. To było dziwne... - Ugh, nie. Połóż
rękę... kurwa.. nie.. Stań może... aaa pieprzyć to. Pokaż cyce!
-Mam się przed tobą rozebrać?
-Jakbym ich nigdy nie widziała.
-Jesteś okropna. - powiedziałaś – dawaj to, sama
się tym zajmę. - Włączyłaś snapa, zachichotała. Czy właśnie
tego chciała?
-Będę czekać na zewnątrz! Jeżeli tego nie
zrobisz, przestanę cię lubić! - zaśmiała się. Suka. Stałaś w
kabinie z telefonem w ręku, zastanawiając się co masz teraz do
kurwy nędzy zrobić. Westchnęłaś. Po chwili olśniło cię.
Pierdolić zdjęcia. Odświeżyłaś telefon, pokażesz mu możliwości
tej głupiej appki.
Oczami wyobraźni zobaczyłaś go, późną nocą w
pokoju, jak ogląda ludzkie porno, starając się zrozumieć jak
działasz. Cóż, tego typu filmy nie były najlepszym źródłem
informacji, wszystko w nich było takie przesadzone. Ale nie to się
tutaj liczyło. On myślał o Tobie. Poczułaś jak krew napływa Ci
do uszu, włączyłaś kamerę. Zsunęłaś ramiączka sukienki
odsłaniając piersi, chwyciłaś za jedną i mocno ścisnęłaś,
niewielki jęk wydobył się z Twoich ust. Nie miałaś zielonego
pojęcia, czy usłyszy go przez zagłuszający bass w klubie, ale
miałaś to gdzieś. Kolejne nagranie było prawie podobne, z tą
różnicą, że potem Twoja ręka przesunęła się niżej zaciskając
się na Twojej płci. Kurwa mać, ja pierdolę, dosłownie z Ciebie
kapało. Ostatnim co dostał, było zdjęcie jak mu słodko mrugasz,
umieściłaś też napis „23:45! Już prawie!”. Czułaś się jak
rasowa suka. Wyszłaś z łazienki chwilę potem, Jackie praktycznie
na Ciebie wpadła.
-O mój Boże, cokolwiek mu wysłałaś wygląda
jakby został postrzelony!
-Obserwowałaś go? - zarumieniłaś się. Zaśmiała
się.
-Powiedziałam mu, że cię szukam, i zapytałam czy
aby przypadkiem do niego nie napisałaś. Musiałaś mu wtedy to coś
wysłać, ponieważ ... o mój BOŻE – pisnęła – Zostawiam was
samych
-Nie, nie rób tego. To fatalny pomysł –
zachichotałaś – Wyrzucą nas z klubu. Poczekaj. Nie chcę
przegapić otwierania szampana
-Przyznaj się, że po prostu chcesz go dalej
torturować
-To też – wyszczerzyła się
-Poczekaj tutaj. Wezmę Kyle i pójdziemy razem
jakbyśmy właśnie na siebie wpadli – pośpieszyła się. Oparłaś
się o ścianę patrząc na swoją dłoń. Jeszcze nigdy nie byłaś
tak odważna, skąd to się w Tobie wzięło? Jackie zdecydowanie Cię
podpuszczała. Wcześniej był tylko ten dupek Will. Kręciłaś się
dookoła niego bez większego rezultatu, a teraz... Teraz masz w
końcu kogoś, kto również jest Tobą zainteresowany i nie macha Ci
przed nosem pierdoloną marchewką na wędce. On Cię chce. Jackie
wróciła z Kyle po chwili i w trójkę wróciliście do siedziska.
Sans siedział nieruchomo.
-Cześć Sans! - Kyle pomachał do niego
-cześć – uśmiechnął się słabo. A potem
spiorunował Cię spojrzeniem, po którym dreszcz przeszył Twój
kręgosłup. Usiadłaś obok niego, przechylił się w Twoją stronę
– ty...
-Ja?
-ty, jesteś... - starał się znaleźć odpowiednie
słowo.
-Wspaniała? Cudowna? Czadowa? - odwróciłaś się w
jego stronę, jego twarz była ciemno niebieska
-zapłacisz za to – jego głos był niski i
wibrujący. Zadrżałaś i uśmiechnęłaś się.
-A ile? Pamiętam, że ktoś chciał zrozumieć jak
działa to ustrojstwo – oczy mu zamigotały
-mmmm – tylko tyle powiedział. Jackie usiadła
naprzeciw Ciebie
-Za 10 minut północ! Papyrus zapytał się nas czy
może zostać na noc – powiedziała z uśmiechem – Oczywiście,
że się zgodziliśmy – Pochyliła się nad Tobą i szepnęła Ci
do ucha – Poświęcam się dla ciebie, nie zmarnuj tego. -
Przytaknęłaś.
-Super! On i Kyle będą mieli świetne piżama-party!
-Żartujesz? Już robimy plany na śniadanie –
powiedział z wielkim uśmiechem.
-A więc Jackie nie ma co narzekać, że będzie
głodna – zachichotałaś. Poczułaś jak Sans otacza Cię
ramieniem, oparłaś się o niego z niewielkim uśmiechem
-Więc teraz trzymacie się razem, czy co? - zapytał
Kyle nagle. Ty i Sans popatrzyliście po sobie otwierając szeroko
oczy. W jednej chwili wzruszyliście ramionami – Odbieram to jako
tak.
-W końcu – Jackie się zaśmiała. Wywróciłaś
oczami, Sans zacisnął swoją rękę na Twoim ramieniu uśmiechając
się.
-nie chce kłamać, lubię cię trzymać.
-Tylko mnie nie puszczaj – zaśmiałaś się
-jesteś wredna, wiesz o tym?
-No co ty nie powiesz.
-chcę się tylko upewnić – przeniósł wzrok na
Jackie – nie ma żadnych planów po północy, tak?
-Huh? Nie, zazwyczaj wszyscy się jeszcze bawią, a
potem rozchodzą, dlaczego pytasz?
-bez powodu, uprzedzam tylko, że możemy zwinąć
się wcześniej – popatrzył na Ciebie z zawadiackim uśmieszkiem.
Serce mocniej Ci zabiło. Kyle zerknął na zegarek
-2 minuty! - krzyknął. Jakaś grupka ludzi
zatrzymała się w pobliżu, Papyrus w końcu wrócił z parkietu.
-TU JEST FANTASTYCZNIE! - krzyknął siadając obok
Ciebie – WIELE LUDZKICH SAMIC POWIEDZIAŁO MI, ŻE RUSZAM SIĘ JAK
JAGGED
-Masz na myśli ruchy Jaggera? - poprawił Kyle,
Papyrus przytaknął
-TAK DOKŁADNIE! KIM JEST JAGGER? - zaśmialiście
się, Papyrus wyglądał na zmieszanego
-Pokaże Ci w domu, Papyrus – powiedział Kyle –
To muzyk, jest też taka piosenka.
-SKORO TAK MÓWISZ – wzruszył ramionami. Wszyscy
wstali wpatrując się w wielki zegar wyświetlony na głównym
bilbordzie
-30 sekund! - Jackie przybliżyła się do Kyle,
podałaś rękę Sansowi
-Chodź tutaj.
-jest dobrze – wzruszył ramionami
-Jest taka tradycja, jeżeli pocałujesz osobę o
północy w Nowy Rok, kolejny spędzisz u jej boku – podszedł
do Ciebie niemal natychmiast
-skoro to tradycja – objął Cię ramieniem
przenosząc wzrok na zegar. Przyglądaliście jak wielkie cyfry się
zmieniają, poczułaś motylki w brzuchu. Kiedy jasnym się stało, że
oboje na siebie lecicie, jak jakieś napalone nastolatki, wkroczyłaś
na nieznane Ci terytorium. Lubiłaś go nie tylko za jego
osobowość. Lubiłaś Sansa, całego w swojej okazałości. Jak
zegar pokazał 15 sekund te powoli przekręcił się w Twoją
stronę – jesteś pewna, że chcesz spędzić kolejny rok z takim
klaunem jak ja?
-Nie mam żadnych wątpliwości –
uśmiechnęłaś się serdecznie, odwzajemnił ten uśmiech. Dookoła
was zaczęło robić się głośniej.
-3... 2... 1! - krzyczeli ludzie –
Szczęśliwego Nowego Roku!
Sans nie marnował nawet sekundy. Objął Cię
ramionami przybliżając Twoją twarz do swojej. Nie dbałaś nawet o
logikę czy sposób w jaki miał zamiar Cię pocałować. Chciałaś
mieć go przy sobie. Najpierw przyłożył swoje czoło do Twojego, a
potem zęby do Twoich warg. Całowałaś je czując coś czego
wcześniej nie zaznałaś. Wiedziałaś, że nie ma ust, ale te
doznania... jakbyś całowała wargi, ciepłe, namiętne, magiczne.
Położyłaś rękę na jego plecach łapiąc oddech przez chwilę.
Kiedy otworzyłaś oczy miałaś wrażenie, że widzisz gwiazdy.
-szczęśliwego nowego roku – szepnął nisko
-Szczęśliwego Nowego Roku – odpowiedziałaś.
Tłum dookoła stał się absolutnie nieznośny.
Posypało się konfetti. Popatrzyłaś do góry i zaśmiałaś się.
Kilka wpadło między Twoje piersi i już miałaś je
wyciągnąć, kiedy nagle się zatrzymałaś. Przejechałaś palcami po skórze,
Sans przyglądał się temu z wielkim zainteresowaniem – Dlaczego
ty mi tego nie wyciągniesz? - zachichotałaś. Podniósł na Ciebie
wzrok i przysunął się.
-mam nadzieję, że wzięłaś moją radę z
wczoraj do serca – powiedział. Z trudem łapałaś powietrze, jego
oczy zamigotały na żółto. Naparł na Ciebie, zrobiliście kilka
kroków i kolejną rzeczą, jaką dostrzegłaś było ich mieszkanie.
Popatrzyłaś na niego zaskoczona – chciałaś sobie iść, prawda?
-Boże, tak – dyszałaś. W ich domu
było ciemno i jedyne źródła światła jakie widziałaś w
ciemnościach chciwie się na ciebie patrzyły. Zrobiłaś krok do
tyłu, zderzyłaś się z czymś, co okazało się stołem. Nie
miałaś zbyt wiele czasu na zebranie myśli, ponieważ gładkie ręce
zaczęły badawczy taniec po Twoim ciele. Sapałaś opierając się
trochę o mebel, pozwalając by jego dłonie łapczywie błądziły
po Tobie. Przyciągnęłaś go do siebie prawą nogą, oparłaś
łokcie o stół. Odpowiedział Ci cichym pomrukiem,
ocierając się o Ciebie, jego ręce powędrowały do góry łapiąc
za Twoje piersi. Jęknęłaś delikatnie, jego ciało nieznacznie
zesztywniało.
-zrób tak jeszcze raz – powiedział chowając
swoją głowę w Twoim karku, delikatnie mruczał. Zaśmiałaś się
gardłowo.
-Musisz sobie na to zapracować – chciałaś się z
nim podroczyć. Poczułaś, jak jego dłoń szarpnęła za materiał
sukienki odsłaniając pierś. Jego ręka chwyciła za nią, a potem
ścisnęła za stwardniały sutek, odpowiedziałaś mu przeciągłym
stęknięciem.
-nie myślałem, że pójdzie tak łatwo – jego
oddech był przerywany. Wierciłaś się pod jego pieszczotą.
-Sans... może pójdziemy do twojego pokoju? -
zapytałaś, chcąc zejść ze stołu i zniknąć w sypialni. Mruknął
coś do siebie i odszedł od Ciebie, patrząc na Twoje ciało.
Poszłaś przodem odnajdując drogę w ciemnościach, otworzyłaś
drzwi. Jego pokój był taki sam jak zawsze, nudny z kupą skarpet
pod ścianą, ale jego łóżko było zaścielone. Włączyłaś
światło aby lepiej wszystko widzieć i już miałaś walnąć jakiś
kawał kiedy nagle pchnął Cię na posłanie całkowicie Cię tym
zaskakując, chwilę potem już był na Tobie dysząc ciężko.
Ścisnęłaś swoje nogi, starając się pohamować żądze.
-boże... chciałbym cieszyć się tym długo... ale
nie wiem czy dam radę... - jego spojrzenie było takie wygłodniałe.
W tej chwili nie miałaś kurwa ochoty na takie zabawy
-Sans – szepnęłaś chwytając go za kołnierz,
przybliżając jego twarz do swojej -... Chcę abyś mi pokazał
jakim potworem potrafisz być– Jego wyraz twarzy się zmieniał, jakby
toczył wewnętrzną walkę sam ze sobą, ostatecznie jego oblicze
było takie... dzikie.
-ta sukienka, ściągaj ją, natychmiast –
powiedział krótko. Odczułaś instynktownie, że przelewki się
skończyły, rozsunęłaś zamek i powoli zaczęłaś zsuwać ją z
siebie. Śledził wzrokiem cały ten proces, spojrzałaś na niego.
-Jeżeli mam ją ściągnąć to muszę wstać –
nie chciałaś, aby z Ciebie schodził. Warknął i przekręcił się,
wstałaś cały czas czując na sobie jego wzrok, wyślizgnęłaś
się z sukienki. Stałaś tam ubrana jedynie w majtki, które i tak
były praktycznie niczym. Jego wzrok palił Cię. Byłaś cała
czerwona, zawstydzona. Wstrzymałaś oddech, kiedy ściągnął
marynarkę rzucając ją gdzieś i zaczął rozpinać guziki koszuli. Już nie jesteście
na placu zabaw, zdałaś sobie z tego sprawę. Położyłaś się z
nim na łóżku, patrząc na jego ciało, nie mogąc zrozumieć
cudowności magi i kości. Nie dał Ci wiele czasu, znowu znalazł
się na Tobie, łapiąc Cię za nadgarstki, przytrzymując je ponad
Twoją głową. Jęknęłaś i uśmiechnęłaś się uwodzicielsko, powściągliwość Sansa doprowadzała Cię do białej gorączki. Jego
oko zaświeciło na niebiesko, język wyślizgnął się spomiędzy
zębów. Zaczęłaś szybciej oddychać.
-tak długo na to czekałem – zbliżył się do
Twojego karku, teraz ekstremalnie wyczulonego i delikatnego. Poczułaś
jak smakuje Cię, zadrżałaś. Uwolnił Twoje ręce, mruknęłaś
kiedy jego język zaczął zwiedzać Twoje ciało. Jedyne co
udało Ci się znaleźć w takiej pozycji to niewielka wystająca
kość na jego kręgosłupie, którą delikatnie złapałaś w dwa
palce i zaczęłaś pocierać. Jego odpowiedź była niemal
natychmiastowa. Wolna ręka wbiła się w Twoją nogę, potem
przesunęła się do góry i odchyliła materiał zakrywający Twoje
wejście. Ooo kochana, masz przejebane. Przejechał palcem po Twojej
mokrej kobiecości, zaczęłaś oddychać ciężej za każdym razem
kiedy zwiększał siłę nacisku.
-Sans... błagam... błagam... - prosiłaś,
pragnęłaś by Cię dotykał. Potrzebowałaś tego. „Proszę” to
magiczne słowo, w jednej chwili jego język zaczął bawić
się Twoim sutkiem, gładki palec wślizgnął się w Twoje
wnętrze. Wzięłaś głębszy oddech starając się przybliżyć do
jego ręki, warknął cały czas liżąc i przygryzając Twoją
pierś. Przytrzymał Cię z większą siłą. Jego palec zagłębił
się w Ciebie powoli, jakby badał, potem podrażnił Twoją
łechtaczkę, wygięłaś się w łuk. Przestał interesować się
Twoją piersią, lekko się podniósł by przyglądać się reakcjom
na Twojej twarzy. Znowu przejechał palcem po Twoim czułym guziku,
gwałtownie szarpnęłaś głową na bok. Czułaś, że płoniesz od
środka, jego najmniejszy dotyk był jak eksplozja. Uśmiechnął się
głupkowato i bez najmniejszego ostrzeżenia wsadził dwa palce w
Twoją rozognioną płeć. Krzyknęłaś z przyjemności, powoli poruszał nimi, całkowicie odpłynęłaś nie mając siły i nie
chcąc o czymkolwiek myśleć. Wsunęłaś swoją dłoń między nogi
i zaczęłaś dogadzać sobie palcami tak jak lubiłaś
po pulsującej łechtaczce, popatrzyłaś mu się prosto w oczy.
-kurwa – warknął przyśpieszając tempo,
zaczęłaś piszczeć. Byłaś tak blisko...! Jęknęłaś głośno,
wtedy zacisnął zęby na Twoim sutku. To było wszystko czego potrzebowałaś, wykrzyczałaś
jego imię kiedy biodra zaczęły Ci drżeć, czułaś elektryczne
dreszcze przeszywające całe ciało, zacisnęłaś trzęsące
się nogi. Po chwili odrętwienia opadłaś na łóżko ciężko
sapiąc. Zabrałaś rękę spomiędzy nóg i popatrzyłaś na niego. Wyciągnął palce, zadrżałaś lekko.
-Naprawdę mam nadzieję, że nie doprowadzisz mnie
do ruiny – szepnęłaś, to prawdopodobnie jednocześnie dobre i
złe słowa jakie mogłaś powiedzieć w tym momencie. Rozpiął
pasek i rozsunął zamek. Miałaś przed sobą najdziwniejszą,
najbardziej egzotyczną rzecz jaką kiedykolwiek widziałaś. W jego
kościstej dłoni stał gotowy i spragniony, świecący, niebieski
kutas. Oblizałaś swoje wargi,
pochylił się nad Tobą.
-zapytam tylko raz – oddychał szybko – jesteś
tego pewna?
-Jeszcze nigdy nie byłam tak pewna w swoim cholernym
życiu – zawodziłaś. Jęknął lekko, poczułaś jak czubek jego
członka naciera na Twoje wejście. Zamarłaś i czekałaś, pocierał
go o Ciebie. Dlaczego jeszcze nie jest w środku? Potrzebujesz go w
środku, teraz! Znowu się z Tobą droczył? Nie czas na to!
Popatrzyłaś na niego i dostrzegłaś, że znowu się z czymś
siłuje.
-pokażę ci, jakim potworem jestem, tak jak
chciałaś – warknął i wszedł w Ciebie z pełnym impetem.
Straciłaś na chwilę oddech, delektując się jednocześnie faktem,
że jesteś wypełniona oraz rozkosznym doznaniem jego członka. Nie
mogłaś tego zrozumieć, ale wszystko było takie ... właściwe,
choć jego tekstura była inna, nie jak skóra. Ale to teraz nie
miało znaczenia, ponieważ zaczął poruszać się w Tobie w takim
tempie i z taką siłą o jaką byś go nie podejrzewała. Krzyknęłaś
głośno, kiedy kościste palce niemalże boleśnie zacisnęły się
na Twoim ciele, gdy trzymał ręce na twoich biodrach. Przez jęki
wołał Twoje imię, lecz nie byłaś dłużna, również nawoływałaś
go między głośnymi stęknięciami. Jego twarz przybrała oblicze
jakiego nigdy wcześniej nie widziałaś, była taka... zwierzęca.
Polował na swoją ofiarę całą noc i teraz w końcu ją dorwał.
-k...kurwa... ja... zaraz... - dyszał,
otworzyłaś nagle oczy. Nie myślałaś wcześniej o tym. Jak to w
ogóle działa? Nie chciałaś zabić jego orgazmu, więc
wyślizgnęłaś się z jego objęć i szybko chwyciłaś za jego
męskość poruszając na niej ręką w górę i w dół. Dookoła
czubka zacisnęłaś własne wargi – oh... KURWA – zamknął oczy
i wystrzelił w Twoje usta, ciepłą substancją. Połknęłaś.
Dziwne, ale nie miała żadnego smaku. Opadł na plecy, choć jego
kutas nadal stał w pełni okazałości, drgając jeszcze w ostatnich
dreszczach orgazmu. Polizałaś go, w odpowiedzi zadrżał.
-Jesteś całkiem dobrym potworkiem – uśmiechnęłaś
się
-oh, to była zaledwie pierwsza runda – zaśmiał
się nienaturalnie. Aż zawirowało Ci w głowie
-Pierwsza runda? - popatrzyłaś na niego, a on na
Ciebie. Uśmiechał się nikczemnie.
-nie wiesz za wiele o potworach, co nie? - wsunął
palce w Twoje włosy. Cholera, w co żeś się wpakowała?- a mimo to
jesteś tutaj, w ramionach jednego z nich
-Jestem bardzo zadowolona z tego co umie mój potwór
– podsunęłaś się i położyłaś obok niego. Zdałaś sobie
sprawę, że nigdy nie ściągnął swoich spodni. - Czy mogę się
zdrzemnąć przed rundą drugą? - Sans zachichotał
-oczywiście, ale mogę obudzić cię z niespodzianką
-Oh kocham niespodzianki! - Wsunął rękę pod
Ciebie abyś mogła położyć na niej głowę i odpocząć, z
początku było naprawdę niewygodnie, ale szybko do tego przywykłaś.
- Jesteś moją ulubioną niespodzianką.
-heh, a ty moją – Objęliście się wsłuchując
się w hałasy za oknem. Powoli zaczęłaś usypiać.
Nie miałaś dość czasu na sen.
Patrzę czy jest kolejny rozdział a tu nic:( dobrze ze odswierzylam:) powinnaś dostać pierdolonego Nobla za swoją prace:) koniec slodzenia idę czytać XD
OdpowiedzUsuńTo ja tego pierdolongoe Nobla chce wymienić na pierdolonego papierosa bo mi się skończyły, a chce mi się palić xD
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ROOOOOZDZIAŁ! Idem, bye ~ Aonomi Ohh, G ~ Kejti
OdpowiedzUsuńUh uh uh? xDDD
Usuńodpowiedź jest tylko jedna ZA-JE-BI-STE kocham i proszę szybko tłumacz następny
OdpowiedzUsuńpozdrawiam buziaki :*
Neeeeeeeee
Usuńteraz komiksy, muszę odpocząć
też spoko co nie zmienia faktu że to opowiadanie to sztos aż ide czytać po raz drugi
UsuńSztos? A ... co to jest sztos? Domyślam się, że to coś pozytywnego, ale ... pierwszy raz się z tym słowem spotykam.
UsuńWydaje mi się, że po prostu coś co "zwala z nóg", proste wyrażenie, iż uważa się coś za naprawdę super zajebistego i najnaj. Też nie nadążam za tymi slangami. .-.
UsuńChyba możesz mieć rację xD
UsuńOjej..ojej...za ten rozdział kupuje ci paczkę fajeczek...NARESZCIE TO SIĘ STAŁO,DAMMMIIIIIIIT NADJASJFHSDBUSDRFBURHFRGFBRUGBEGBBHBSBFDSBBSBUISFHUBUI TEN POCAŁUNEK,TEN TANIEC PAPYRUSA,TE SNAPY,TO WSZYSTKO OJEZU MARIA...MOGĘ UMIERAĆ :)))))))) JAPIERDOLE CO MAM WIĘCEJ DODAĆ?! TAK BĘDĘ PISAĆ CAPSEM BO PISZCZE Na CAŁY DOM,I KOTY UCIEKŁY MI Z KOLAN,I WYLAŁAM NA SIEBIE GORĄCĄ HERBATĘ :))) YUMI MOJA NAJWSPANIALSZA,KOCHAM CIE!
OdpowiedzUsuńTrzymam za słowo. Lubię mentole i jagodowe :3
UsuńA teraz zmień ubranie </////< K?
oki doki,jeszcze raz bardzo dziękuje za rozdział! >/////< ♥
UsuńDo usług :3 Przebrana?
UsuńW ciepłe body!
UsuńMmmmyhym No to teraz spać, iiiiiii po tej notce rączki mogą iść pod kołderkę
UsuńJ a P i e r d o l ę.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie było mi tak mokro. Kurwa zjebany okresie.
Yumi,kupię ci miesięczny zapas papierosów za to tłumaczenie.
NO KURWA NO :(((((
Czemu Sans istnieję tylko w mojej wyobraźni? Zawsze wyobrażam sobie co noc, że jest obok (na) mnie.
I JEST KUREWSKO CUDOWNIE.
IDĘ TO CZYTAĆ JESZCZE RAZ I PIERDOLĘ TO, ŻE MAM OKRES.
Na Indianina!
Usuńhttp://imgur.com/igGz7H7 < kocham za tą moją koleżankę. ≥﹏≤
OdpowiedzUsuńPhaha fajne To Ty? :3
UsuńTak i Sansik, aaa. Jestem blondynką, która żyje w świecie Undertale i nie ma przyjaciół.
UsuńChyba jednak masz bo ktoś narysował Cię i Sansa, a to już coś znaczy :3
UsuńI teraz czy czytać to zaraz po przeczytaniu tamtego rozdziału i już jaraniu się zdecydowanie zbyt bardzo? ;-;
OdpowiedzUsuńJeżeli już się jarasz to nie dolewaj oliwy do ognia i ochłoń trochę :3
UsuńEmmmm
OdpowiedzUsuńYumi
Wszystko świetnie tak czekałam.. jest superaśnie..
Ale..
Um..
Czy..
Ze mną jest cos nie tak że mi nie mokro?
Zakurwiscie mi się to podoba
Ale
Ducha jak sahara jestem :p
*sucha
OdpowiedzUsuńAutokorekta jebana
Sahara czy tam sucha na jedno wychodzi.
UsuńChoć nie bo Sahara jest gorąca xD
Ale w sumie Ty żyjesz więc też jesteś gorąca.
Chyba.
W każdym razie xDDD Spokojnie, może Ci nie być mokro, co kto woli xD
Aaa to jest c u d o w n e. Dołączam się i również kupuje Ci fajki za to.
OdpowiedzUsuńTo mam podawać adres na który możecie słać paczki? XD
UsuńSkoro wszyscy się wypowiadają to i ja się dołączę. Podbijam stawkę: trzymiesięczny zapas fajek! :DD
OdpowiedzUsuńBoże Yumi... to było takie.... UHHHH XD
Dziękuję za to, że jesteś, że tłumaczysz, że masz DETERMINACJĘ i... za wszystko xD
Zobacz ile tylko twoich blogowych grzesznic na to czekało ;>
Nie powiem, chyba tej nocy nie zasnę. Mam energię to pisania... nie do rysowania! Nie... Do jednego i drugiego.... Kurwa, nie wiem, ale nadmiar energii spożytkuję na wszystkie dostępne sposoby ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zasłużyłaś na odpoczynek. Tak bardzo się dla nas postarałaś^^
Czuję się zobowiązana aby podziękować za to, że to tłumaczysz i jesteś ^^ :DD
Trzymam za słowo!
UsuńNaprawdę wiele dla mnie znaczy to, że jesteście i że czytacie i w ogóle. To tak fajnie dzielić się z kimś swoim popierdoleniem xD
Podziel się tym co spłodzisz :3 Z przyjemnością sobie poczytam :3
Wiesz Yumi, na pewno nie będę w stanie tak świetnie opisywać scen erotycznych jak autorka Cichych momentów więc się za to nie zabieram xd Mam jednak bloga, na którym piszę książkę, jeżeli jesteś jakkolwiek zainteresowana mogę wysłać ci linka :>
Usuń*wywraca oczami* Duuuuuh dawaj linka nooo
Usuńwww.tajemniczypierscien.blogspot.com
UsuńMam nadzieję, że nie zniechęcisz się po prologu xdd
Jeśli dobrze pójdzie, będę szukała wydawnictwa ^^
Oczywiście jestem otwarta na komentarze innych lecz jak widać wieje tam tylko pustką, a w kątach powiewa pajęczyna Muffet xd
Dodałam do obserwowanych i przy odrobinie wolnego czasu przeczytam opowiadanie i skomentuję :3
UsuńKwestia wydania nie jest taka trudna jeżeli ma się odpowiednią kwotę na koncie, sama znam sporo drukarni dość tanich. Jeżeli jednak mogę coś poradzić - opowiadania blogowe obecnie nie cieszą się zbyt wielkim uznaniem, blogi przechodzą do lamusa jeżeli o to chodzi. Ja założyłam swojego bloga nie licząc na popularność, robiąc tylko to co lubię. Jeżeli nie dysponujesz gotówką - musisz zdobyć popularność i posłuch.
A to uzyskasz zarówno poprzez częstotliwość publikacji (jeden rozdział na miesiąc to stanowczo za mało), oraz poprzez wygląd bloga. Tak wygląd. Ludzie oceniają po okładce i obecnie wzięciem cieszą się blogi, które są dość jasne... To nie tak że się czepiam bo każdy artysta ma własną wizję. Po prostu kilka moich koleżanek wydało swoje książki które wcześniej były opowiadaniami blogowymi i ... znam warsztat tego procesu.
Naprawdę dziękuję Yumi^^ Rady są pomocne, z pewnością prędzej czy później je wykorzystam. Wiesz, założyłam bloga chcąc podzielić się z kimś swoją wizją, aby sprawdzić, czy ludziom się ona rzeczywiście spodoba i czy jest warta kontynuowania jej. Zdaję sobie sprawę, że jeden rozdział na miesiąc to stanowczo za mało, jednak sama wiesz jak w tych czasach jest z wolnym czasem u ludzi. Tak czy siak miło mi, że się zainteresowałaś :)
Usuńhttps://zapodaj.net/9b88dbc65b42f.png.html https://zapodaj.net/2708906b11f9e.png.html https://zapodaj.net/9145184681c64.jpg.html To się dzieje kiedy jeestem z Kejti...Kocham ją normalnie XDDD Gaster jest zdegustowany...
OdpowiedzUsuńJeżeli co tutaj link na pokazywarce ;) http://pokazywarka.pl/qsgo9l/
Usuń"My zadbamy o erekcję!" xDDDDD Made my .... night!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńTen pierwszy obrazek... był "ELEMENTEM. NIEBIESKIM ELEMENTEM" Naszej ciekawej, bardzo ciekawej, baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo ciekawej rozmowy, której wynikiem byłoby, że Papyrus patrzył by na nas swoim "chcesz wpierdol" wzrokiem do końca życia.
Usuń. . . .
UsuńKoniec świata
Um...
OdpowiedzUsuńCzytałam to dzisiaj po południu...
Siedząc naprzeciwko mamy i babci...
Kurwa
Kurwa
Kurwa
Kurwa Yumi bierz moje pieniądze kupuj tyle papierosów ile chcesz (co z tego, że ich nie nawidzę). Mój Boże. Cudo xD Aż moja babcia raz mnie spytała czy wszystko ze mną w porządku i czy nie jestem chora, ponieważ moja twarz była cała czerwona :")
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńPozdrów Babcię i wytłumacz jej, że rumienisz się do kościotrupa z kutasem xD
Heh, babcia pozdrowiona xD Ale to drugie zostało wykonane w wyobraźni. Taka maaaaaagiaaaaaaa jakby to Sans powiedział XDD
UsuńChyba wykończę cały tusz w drukarce! xD Zaraz zdam relacje ( ͡° ͜ʖ ͡°) /~TrissNadalBezStałegoInternetu
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać :3
UsuńCzuje się zazdrosny o moją Fenixxs
OdpowiedzUsuń* hugu* nie oddam
Oj shhhh >.>
Usuń*tula*
Czo mnie uciszasz >.> a cio zazdrosni będą?
Usuń* kissu *
ŚWIECIE ONA JEST MOJA I NIE TYKAC
. . . Trampek . . . Nie rób mi siary i jazd w necie! > . <
UsuńBędę bo Cię kocham * kissu w usta i nie daje jej odpowiedzieć... huga*~
UsuńJadem do ciebie i pogadamy >.>
UsuńChętnie ~
Usuń[ insect lenny face here]
Czekam z moim długim duzym czarnym mieczem
Mry mry
Tym drewianym pomalowanym pasta do butow xD
. . . Trampek . . . Nie rób mi siary i jazd w necie! > . <
Usuń..............nawet nie wiem jak to skomentowac.... Kompletny rozpierdol mozgu.... kocham cie za to ze tlumaczysz i autorke za to ze to pisze <3
OdpowiedzUsuńPhehehe do usług :3
UsuńJa jestem wrogi paleniu ale mogę ci wysłać małą buteleczke wina (małą ponieważ mało mi go wyszło)
OdpowiedzUsuńNie ufam winu domowej roboty w dodatku ręki dziecka :x
UsuńNo to nie
Usuń23 w nocy, słucham sobie The Monster przez słuchawki xD i rozdzialik. Po prostu cie kocham 💙
OdpowiedzUsuńMam tylko jedno pytanie. Czy kutas Sansa jest z kości czy z mięsa?
OdpowiedzUsuńEktoplazma!
UsuńNie! On jest z 🌈 MAGII🌈
Usuń