18 listopada 2016

Undertale: Te ciche momenty - Jedna tequila, dwie tequile... [In These Quiet Moments - One Tequila, Two Tequila... - tłumaczenie PL]

autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry. Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem:
SPIS TREŚCI:
Niedługo po świętach przychodzi Sylwester i byłaś z tego powodu podekscytowana. Nowy Rok to okazja nie tylko do hulanek, ale i do zaczęcia wszystkiego od nowa, tak przynajmniej sobie wmawiałaś. Miasto było pełne życia, a ludzie na ulicach wyglądali na szczęśliwych, to ostatnie dni grudnia. Wraz z grupką przyjaciół postanowiłaś na tę okazje udać się do klubu. Okazało się, że Kyle ma przyjaciela, przyjaciela, który zna przyjaciela, mającego przyjaciela... W każdym razie udało się wam zarezerwować lożę na tę okazję. Zamierzałaś się tam dobrze bawić, a potem oglądać fajerwerki. No i choć raz na rok mogłaś być nieco ekstrawagancka.
Spotkacie się w stałym składzie. Twoja bestia i jej Kyle, Hannah, Anna z Jamesem, Allison z Erickiem i kilkoro innych ludzi, których kojarzyłaś tylko z widzenia. Jakimś cudem Will też dostał się na listę zaproszonych gości, bo jakby nie patrzeć jest przyjacielem... któregoś z przyjaciół? Ale na całe szczęście się nie pojawi. Cieszyłaś się, że nie będziesz musiała oglądać jego mordy.
Wcześniej zapraszałaś KościoBraci na imprezy, ale ta była nieco inna. Nie szliście do baru, ale do klubu w którym będzie tysiąc ludzi no i jeszcze więcej na ulicach. W tym czasie ludziom troszeczkę odbija, więc boisz się o bezpieczeństwo kościotrupów. Spotkałaś się z Sansem po tym jak skończył pracę pewnego popołudnia w celu omówienia wspólnego wypadu.
-Cześć Sans – pomachałaś do niego. Stał oparty o ścianę bawiąc się telefonem. Podniósł głowę jak tylko Cię usłyszał i uśmiechnął się. Jackie Ci powiedziała, że w jej mniemaniu, kiedy patrzy na Ciebie jego uśmiech jest nieco inny od zwyczajnego. Odmachał Ci i podszedł.
-cześć, czyżbyś myślała o jakimś latte?
-Zgadza się – zaśmialiście się razem – Chodź. - poszliście wzdłuż bloku, zatrzymując się na skrzyżowaniu – Jak minęła praca?
-powoli, boże narodzenie się skończyło i ludzie odkryli, że mają puste konta bankowe, tak mi się wydaje. teraz chomikują resztki drobniaków, aby mieć za co kupić alkohol na sylwestra – ruszyliście na zielonym świetle
-Chyba tak. Co robiłeś wcześniej w Nowy Rok? - podeszliście do kawiarni. Wzruszył ramionami.
-nic, papyrus spotykał się z kilkoma innymi potworami i razem oglądali filmy – otworzył Ci drzwi kłaniając się przy tym
-Dziękuję, mości panie – dygnęłaś niezgrabnie – Nawet jak wyszliście na powierzchnię?
-tak, to znaczy wiem że jak przyjechała undyne to cały czas imprezowali, ale nikt tak naprawdę nie chciał z nią zadzierać – zachichotał – nie będę kłamać, moim zdaniem większość z nas jest zbyt nieśmiała by wmieszać się w zwariowany tłum uh... lubimy szaleć, ale nie przy świadkach – Uniosłaś brwi
-Rozumiem. - Może to nie jest dobry pomysł. Ostatnią rzeczą, którą chciałaś było to aby Sans albo Papyrus byli obrażani, albo jeszcze gorzej, zaatakowani przez jakichś idiotów. Podeszliście do lady i zamówiłaś swoje latte, a Sans kawę. Stanęliście przy barze czekając – Więc w Nowy Rok nigdzie się nie wybierasz, tak? - Wzruszył ramionami
-nie mam planów, jeżeli o to pytasz, papyrus wspominał że chce zobaczyć fajerwerki, ale możemy to zrobić z dachu- przyszło zamówienie i usiedliście przy stoliku – dlaczego pytasz?
-Tak właściwie to chciałam was zaprosić na imprezę noworoczną – westchnęłaś i odwróciłaś wzrok – Ale po tym co usłyszałam, to chyba nie jest dobry pomysł. Idziemy sporą grupką do Voodoo Lounge, mamy tam zarezerwowaną lożę vipowską. Em... znaczy się, byłeś kiedyś w nocnym klubie?
-nie – wzruszył ramionami – nie mieliśmy takich, wiem że są. internet to dobre źródło informacji, dużo światła, głośny bass, kupa ludu, wiele tańca.
-Tak, właściwie to tak. Jest też sporo picia jak zawsze w Sylwestra. No, ale jesteś członkiem klubu początkujących alkoholików, więc myślę, że z tym problemu byś nie miał – zachichotałaś. Sans zamyślił się na chwilę.
-będę z tobą szczery, to nie w moim stylu, ale ej, można spróbować czegoś nowego na nowy rok, co? - uśmiechnął się nagle – nie obiecuję, że będę tańczyć
-Sprawiedliwie. To też nie w moim guście, ale choć raz do roku mogę zabalować, wiesz? Wyjść na kilka godzin, napić się, wytańczyć dupsko, wrócić do domu z kim.... - ugryzłaś się w język. Sans podniósł swoją kawę i głośno siorbnął unosząc wysoko brwi. Chrząknęłaś – Wrócić do domu i iść spać, wiesz.
-to dla mnie coś nowego, więc myślę że będziesz musiała być moim przewodnikiem. - Rozpogodziłaś się
-Czyli idziesz? - zaśmiał się
-tak, tak, idę, tak dla odmiany spróbujemy czegoś nowego, co? - rozsiadł się wygodnie w krzesełku – papyrus pewnie też będzie się dobrze bawił, lubi tańczyć. i to nawet jak nie gra żadna muzyka, lubi tańczyć
-Widziałam jak gibie się w kuchni podczas gotowania – wyszczerzyłaś się – Ale serio, boję się o wasze bezpieczeństwo. Chodzi mi o to, że fajnie brzmi zabawa i takie tam, ale.. - Sans podniósł dłoń uciszając Cię
-hej nie sil się, magia, pamiętasz? - uśmiechnęłaś się głupkowato – mogę się teleportować, nie dam się zgnieść na parkiecie.
-Racja. Wiesz, nigdy nie dopytywałam cię zbyt wiele o te sprawy – upiłaś łyk latte
-tak? a co chcesz wiedzieć? - zmarszczył brwi
-Cóż... jak to działa? Możesz się teleportować gdzie chcesz? Myślisz i puff jesteś? Gdziekolwiek na świecie? - podrapał się po boku czaszki
-eh, to nie do końca tak. pomyśl o tym jak o ... wejściach, dla mnie otwarte drzwi to możliwość. wszystkie otwarte drzwi to miejsca, gdzie mogę iść, ale nie dostanę się tam gdzie drzwi są zamknięte, rozumiesz?
-Chyba? To jak jakiś ... obszar o ograniczonym dostępnie?
-tak i nie, jeżeli gdzieś już byłem, tak, mogę się tam udać kiedy tylko chce. oczywiście wszystko ma swoje limity. mogę znaleźć się na drugim końcu miasta w chwilę – podwinął rękawy koszuli, nadal zaskakiwał Cię fakt, że to same kości – ale jeżeli chcę się przenieść dalej muszę otworzyć więcej drzwi
-A możesz ich otworzyć tyle, aby okrążyć ziemię?
-mogę, ale to by mnie pewnie zabiło – powiedział jasno. Otworzyłaś szerzej oczy – widzisz, za każdym razem, kiedy otwieram drzwi, korzystam z mojej magii, a wtedy ja... ej idziemy na hot doga? - Zamrugałaś zdziwiona nagłą zmianą tematu
-Uhhh, jasne?
-wybacz, jestem głodny, nie jadłem obiadu
-Raaany, oczywiście. Idziemy na rynek?
-tak – dopił kawę. Ty wyszłaś ze swoją w ręku, w trakcie spaceru wznowił temat
-więc, za każdym razem kiedy się teleportuję i przenoszę materię wraz z duszą, używam magii. nie wiem jak to jest z innymi potworami, ale ja i papyrus potrzebujemy jej więcej niż reszta – upiłaś latte słuchając go z zafascynowaniem
-Dlaczego?
-popatrz na mnie – złapał za materiał swojej koszuli i lekko go ścisnął zobaczyłaś wystające żebra – jestem chodzącym szkieletem, jak myślisz dlaczego się nie rozpadam?
-Magia?
-bingo, pytałaś się mnie o to jakiś czas temu, nigdy ci nie odpowiedziałem, teraz już wiesz – poklepał się po brzuchu – to magia, ty masz skórę, mięśnie, ścięgna, a ja magię, która porusza moim ciałem – Byłaś zadowolona, że w końcu Ci to wyjaśnił. Dlaczego nie zapytałaś o to wcześniej?
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że to jest kurewsko ciekawe? - Zachichotał.
-ta, wiesz, że wy też mnie bardzo ciekawicie. sposób w jaki ja działam wydaje mi się całkiem prosty, ale ludzka anatomia? skomplikowana jak dupa diabła, te wszystkie systemy i układy są po prostu takie... zjawiskowe – powiedział podekscytowany. Uśmiechnęłaś się lekko, zadowolona z tego powodu, że w jakimś stopniu go interesujesz – znaczy się, wasza skóra to żyjący, czujący, oddychający organ, ciało cały czas samoczynnie się porusza, bez udziału waszej świadomości. to niesamowite
-A ja myślałam, że myślisz, że jestem ładna – wyszczerzyłaś się
-ej no wiesz – zatrzymał się przed budką z hot dogami – chcesz?
-Nie dzięki, już jadłam – zamówił biorąc oczywiście dodatkowy keczup. Usiedliście na ławce patrząc się na plac.
-w każdym razie, otwieranie tych... drzwi, jest wyczerpujące, a jak zabieram kogoś ze sobą? tym bardziej... nie mam nic przeciwko skrótom to tu to tam, ale lubię też spacerować, brać taksówkę, zdecydowanie lubię taksówki, ale cieszę się, że ty zawsze wolisz wszędzie chodzić.
-Tak taniej! - powiedziałaś – No i zdrowej. Może ty nie musisz się martwić o wagę, ale ja tak – puknęłaś go – Zalałeś mnie informacjami, a wyjaśnisz mi jeszcze to? Jesteś głodny, jesz hot doga... ale nie masz żołądka? I proszę nie machaj palcami i nie mów maaaagia bo cię uderzę.
Popatrzył na Ciebie z ukosa i powoli zasłonił rękami twarz przyjmując obronna pozycję
-eh... cóż... ale właściwie to jest magia, mówiąc o technicznych aspektach... ja i papyrus musimy jeść, to co spożywamy zamienia się w energię, a ta uzupełnia zapasy naszej magii, jeżeli nie będę spał czy jadł stanę się wrakiem
-A więc to ładuje twoje baterie? - wyszczerzyłaś się. Wywrócił oczami
-tak i jestem z tego dumny, problem? - wytarł keczup z twarzy. Założyłaś nogę na nogę.
-A jest coś co chcesz wiedzieć o tym jak my działamy? - zapytałaś – Skoro już jesteśmy przy takim temacie.
-nic mi nie przychodzi do głowy... jak powiedziałem, internet to dobre miejsce z dużą ilością informacji – kiedy to mówił szybko odwrócił się na bok, lecz dostrzegłaś niewielki niebieski rumieniec na jego twarzy, który szybko znikł
-póki nie uczysz się historii ludzkości z memów – zaśmiał się lekko
-racja – dogryzł hot doga. Przyglądaliście się jak przechodnie spacerują po rynku, co jakiś czas ktoś na was rzucił okiem, ale nic więcej
-Więc, chcę się upewnić, balujemy w Sylwestra?
-zdecydowanie – wyszczerzyłaś się
-Super. Będzie zajebiście, obiecuję. I jakoś wyciągnę cię na parkiet
-marne szanse – powiedział – nie próbuj, będę się przyglądał
-Ale myślałam, że jesteśmy dobrymi partnerami do tańca – skrzywiłaś się sztucznie. Potrząsnął głową i zaśmiał się.
-bo jesteśmy, choć ostatnio mniej tańczymy dookoła różnych rzeczy. - Właśnie o tym myślałaś
-Więc hm... co robisz jutro wieczorem?
-nic, dlaczego pytasz?
-Najpierw powinnam zapytać, czy pojutrze musisz iść do pracy?
-pozwól, że sprawdzę szybko – wyciągnął telefon zerkając na kalendarz – nie, pracuję jutro do popołudnia, a potem mam wolny dzień
-Wyskoczymy na drinka?
-oh boże, tylko obiecaj że nie pozwolisz papyrusowi się uchlać znowu, znaczy fajnie się zachowuje, ale nie chcę aby znowu bolała go głowa – westchnął. Wzięłaś głębszy wdech.
-Tak właściwie, myślałam tylko o ... nas – spuściłaś wzrok nie mogąc spojrzeć mu w oczy
-oh – odpowiedział. Zaczęłaś się strasznie stresować, jednak nic nie mówił więc...
-Znaczy się... nie musimy być tylko my. Myślałam, że fajnie by było...
-tak, nie, pasuje mi to – uśmiechnął się do Ciebie – koniec z piruetami, czas na poważne dziewczęce pogaduchy
-Dokładnie. Cieszę się, że się rozumiemy – szturchnęłaś go łokciem. Zachichotał.
-dlaczego pytałaś czy potem mam wolne?
-Możemy przesadzić z tymi drinkami. Pamiętasz, że jesteśmy w klubie?
-ah tak, cóż... honorowi członkowie klubu początkujących alkoholików. to jutro będzie nasze pierwsze klubowe spotkanie – zaśmiałaś się lekko.
-Super. - oparłaś się i popatrzyłaś na niebo – Ładna pogoda
-tak – odpowiedział – chcesz coś jeszcze robić?
-Nie. Zazwyczaj chodzę sobie bez konkretnego celu patrząc po witrynach, znasz mnie – wstał, poprawił ubranie, a potem wyciągnął do Ciebie rękę
-pospacerujmy więc bez celu – chwyciłaś go i wstałaś. Popołudnie spędziliście chodząc powoli po uliczkach rynku, a potem wróciliście do domu nim zrobiło się za późno.

Kolejnego dnia byłaś zestresowana. Co prawda nie zaprosiłaś go bezpośrednio na randkę, żadne z was nie wiedziało, że to była randka. Więc co, przyjacielskie chlańsko? Nie byłaś pewna. Czułaś jakbyś zaraz miała wybuchnąć. Pisałaś do Jackie przez cały dzień, a ona powtarzała Ci co jakiś czas

Jackie: Uspokój cyce

Ale to nie pomagało...

Przebierałaś się chyba sześć razy, ostatecznie doszłaś do wniosku, że nie chcesz wyglądać jakbyś się starała. Chciałaś być słodka, troszeczkę kokieteryjna. No i nie miałaś pojęcia co mogłoby mu się podobać, miałaś nadzieję że jego gust będzie jak każdego innego mężczyzny, założyłaś więc luźną czarną bluzkę z wyraźniejszym dekoltem i ściągnięciami na biodrach, oraz swoje zabawne, słodkie, fioletowe dżinsy. Myślałaś o założeniu obcasów, ale i tak byłaś nieco wyższa od niego więc postanowiłaś z tego zrezygnować. Bawiłaś się nerwowo palcami. Myślałaś o nim. Jaki będzie koniec tej przygody? Co jeżeli głupie ludzkie uczucia zniszczą waszą przyjaźń? Co jeżeli źle odczytywałaś jego zachowanie i jest ono normalne u potworów? Powinnaś się go o to zapytać wtedy kiedy opowiadał Ci o swojej magii. Zaśmiałaś się okropnie, kiedy wyobraziłaś sobie jak ściągasz jego majtki w dół tylko po to by zobaczyć jeszcze więcej kości, a on na to 'a czego ty tutaj kurwa szukasz?'
No właśnie, czego po nim oczekiwałaś?
Ałć, to takie frustrujące. Zerkałaś na zegarek chyba z dwieście razy odliczając minuty do końca jego zmiany. Powinnaś napić się kawy, powiedziałaś mu, że spotkacie się w knajpie. Założyłaś na siebie kurtkę i zeszłaś schodami by wstąpić do pobliskiego sklepu. Piłaś swoje latte, kochana jesteś tak podjarana, że raczej nie potrzebujesz więcej kawy w swoim ciele. Wibracja telefonu

Sans: cześć

Sans: skończyłem pracę

Ty: Spotkanie aktualne?

Sans: tak, powiedz jeszcze raz, gdzie?

Ty: Na rynku, bar nazywa się Róża i Korona

Wieczór miał być tylko Twój i Sansa. Czułaś jak żołądek kręcił fikołki, a serce bawiło się w motylka za każdym razem kiedy o tym myślałaś. Często spotykaliście się na przerwie obiadowej, albo okazjonalnie, ale to wyjście było zdecydowanie inne. Dla Ciebie, w każdym razie. Bez Jackie, bez tego debila Willa, bez dramy, tylko dwójka przyjaciół, która chce się dobrze bawić. Dwójka przyjaciół, gdzie jedno z nich zakochało się w drugim, ale pfff co z tego? Czułaś się jak nastolatka. Telefon się odezwał, praktycznie wypadając Ci z ręki.

Sans: oh tak, przechodziłem obok niego wcześniej

Sans: spotkamy się tam?

Ty: Tak, zajmiesz nam miejsce jeżeli będziesz pierwszy?

Sans: tak

Wyszłaś z kawiarni naprawdę szybko. Zimne powietrze zaczęło szczypać Cię po policzkach, więc owinęłaś się szalikiem ciaśniej. To tylko drink z przyjacielem. Spotykałaś się z nim wiele razy. Jasne, może powinnaś go zapytać o intencje jakimi się kierował, lecz spotkanie na płaszczyźnie przyjacielskiej też było dobre. Dlatego bądź naturalna, dobrze? Kurwa mać, prawie się potknęłaś, za szybko idziesz. Róża i Korona to był niewielki barek w pobliżu O'Henry, miał jednak zdecydowanie inny klimat. W każdy weekend występował ktoś na żywo (zazwyczaj jazzmen), mieli też całkiem dobre jedzenie, ceny drinków przystępne. Ogólna atmosfera całkiem przyjazna. Przed wejściem pokazałaś swój dowód, aby zostać wpuszczoną do środka. Było już sporo ludzi, zaczęłaś rozglądać się szukając Sansa. Jak na złość, nie siedział przy stoliku, ale przy barze. Wygląda na to, że znalazł czas aby się przebrać nim wpadł tutaj, miał na sobie swoją niebieską kurtkę, pod spodem czarną koszulę i czarne dżinsy. Podeszłaś do niego i pacnęłaś w ramię. Popatrzył na Ciebie wyrwany z zamyślenia.
-Przepraszam proszę pana, czy to miejsce jest wolne? - odwrócił się i uśmiechnął szeroko
-zajęte dla pewnej ładnej pani – zaczęłaś odchodzić
-Przepraszam zatem! Już sobie idę.
-czy powiedziałem ładnej? miałem na myśli olśniewającej! - poklepał miejsce nakłaniając Cię do spoczęcia. Serce szybciej Ci zabiło. Czy właśnie z Tobą flirtował? Czy to flirt? Czy to przyjaźń? Niczego nie jesteś już pewna.
-Rany, łatwo ci zaimponować – uśmiechnęłaś się, a on się zaśmiał
-tak, jakby, fajne spodnie – pokazał na nie. Zerknęłaś bardzo szybko i pogładziłaś materiał.
-Podobają się? Jackie mówi że są paskudne, a ja uważam że urocze
-jedna z was ma racje
-Która?
-myślę, że możesz się domyślić – zachichotał. Wywróciłaś oczami
-Mniejsza o to. Jak minął dzień?
-dobrze, czekałem na wieczór, sprawdzałem czas chyba z dwieście razy, ale mniejsza o to, co pijesz? - Myślałaś przez chwilę. Na co masz ochotę? Oh, już wiesz.
-Zaskocz mnie.
-jesteś tego pewna? - zapytał zerkając na Ciebie z szczwanym uśmieszkiem. Uniosłaś brwi
-Wypiję cokolwiek zamówisz, kolego. Z wyjąt... - Sans już zrobił swoje.
-dwa kieliszki tequili poproszę – popatrzył na Ciebie z ukosa
-Z wyjątkiem tequili. Chciałam powiedzieć tequili. - barman podał zamówienie – Uh, tequila to nie jest raczej dobry pomysł.
-chorujesz po niej? - choć zapytał to jego głos brzmiał tak jakby coś wiedział. Starałaś się znaleźć na jego twarzy odpowiedź.
-Nie... tylko... uh – podrapałaś się po karku – Ubrania mają tendencje do znikania przy tequili. To nie jest zbyt bezpieczne dawać mi się jej napić.
-mmm – postukał palcem w drewniany bar – jeżeli nie wypijesz, znikające ubrania nie będą problemem – uśmiechnął się, ale inaczej niż normalnie. Nie znałaś tego uśmiechu. Zaśmiałaś się nerwowo i wyciągnęłaś telefon.
-Nie, wypiję. Ostrzegam tylko przed konsekwencjami.

Ty/Jackie: GADAŁAŚ Z NIM!

Jackie: Co?

Ty: Mówiłam CI, że idziemy na drinki. Co MU powiedziałaś?

Jackie: Miłej zabawy! Kocham cię! <3

Jackie: NIE MYŚL TYLKO SIĘ BAW!

Jackie: Wyślij mi snapy!

Warknęłaś pod nosem. Czy ona bawi się w cholerną swatkę? Jackie, niech aniołowie mają ją w opiece, chciała pomóc, ale to tylko mogło pogorszyć sprawę. W końcu zdałaś sobie sprawę z tego co do niego czujesz, ale łączenie rozognionych hormonów z gorzałką raczej nie było dobrym pomysłem. No, ale Sans gadał z Jackie. Czy to oznacza, że jest zainteresowany? A może ona tylko mu pomagała? Powiedziała mu co lubisz pić, a on stara się być tylko miły? A co jeżeli on tak naprawdę...
-nie martw się tym tak – powiedział nagle i przysunął oba kieliszki do siebie. Zmarszczyłaś brwi patrząc na niego, chwyciłaś za swój
-Nie. To jest bardzo smaczna tequila, nie podzielę się - Chwyciłaś za telefon – Mogę zrobić ci snapa?
-jasne - ustawiłaś kamerę na niego i zrobiłaś zdjęcie podpisując ją "PIEPRZ SIIIIIĘ" po czym wysłałaś je do Jackie.
-Gotowe. Pijemy? - popatrzyliście po swoich szotach i napiliście się. Piekło, ale przyjemnie. To miasto naprawdę robiło z Ciebie początkującego alkoholika. Nim się do niego przeniosłaś piłaś może trzy albo czterech razy na miesiąc, a teraz prawie w każdy weekend.
-chcesz zamówić kolejnego? - przesunął po szkle swoim palcem. Popatrzyłaś na niego.
-Nie. Powierzam się dzisiaj tobie. Ja zazwyczaj zamawiam szoty, co nie? - zachichotałaś – Może ty wprowadzisz jakąś zmianę choć raz – Sans zaśmiał się gardłowo
-mnie się podoba – jego uśmiech lekko drgnął, dostrzegłaś ślad tych pojedynczych kłów, powoli zaczynały się pojawiać. Nie masz zielonego pojęcia jak to robi, ale ich widok przyśpiesza Ci tętno. Stawałaś się powoli coraz bardziej świadoma, że założyłaś bluzkę z dekoltem, poczułaś też że Twoje spodnie robią się jakby ciaśniejsze. Zabrał puste szklanki – zadbam więc dzisiaj o nas
-Dzięki – z trudem przełknęłaś ślinę. - Więc um... pracujesz w Nowy Rok? - zapytałaś, desperacko pragnąc porozmawiać o czymkolwiek.
-huh? oh, tak, nowy rok jest dla mnie wolny, ale muszę pracować kolejnego dnia, mam poranną zmianę, chujowo. papyrus też i zdecydowanie nie jest z tego powodu zadowolony – powiedział – ale nie martw się, idziemy na imprezę, no i oboje mamy potem wolne. masz jakieś plany?
-Tak! Myślałam właściwie o jakiejś zabawie w śniegu. Wiesz, jeżeli będzie – Sans uśmiechnął się
-jakoś nie moje klimaty, ale papyrus będzie zachwycony, tęskni za tym, wiesz? tam gdzie mieszkaliśmy śnieg był cały czas, stąd też jest nasze nazwisko
-Serio? Snowdin? Zaraz... Czy twoje nazwisko to pierdolony kawał? - popatrzył na Ciebie jak najszczęśliwszy szkielet na świecie. Warknęłaś teatralnie – Jesteś OKROPNY, wiesz?
-mogliśmy wybrać nasze nazwiska. żaden z potworów wcześniej takiego nie miał, a więc mogliśmy mieć takie od miejsca z którego pochodziliśmy, albowymyślić. papyrus je polubił, i oczywiście ja też – poprawił się w siedzeniu i przechylił, zamówił coś u barmana, ale nie słyszałaś co mówił
-Co teraz pijemy?
-zobaczysz, nie tequila, nie bój się – jakaś część ciebie była tym zawiedziona, ale to chyba nawet lepiej – ją zamówimy później – zarechotał – w każdym razie, powiedziano nam, że bez nazwiska nie będziemy mogli legalnie korzystać z waszych ludzkich udogodnień. sans snowdin brzmi przystępnie
-Mnie się podoba. - uśmiechnęłaś się – Zdecydowanie lepsze niż Sans Szczytgóry czy Sans Podziemny, albo coś takiego.
-chciałbym powiedzieć, że mieliśmy lepsze nazwy, ale skłamałbym – zachichotał – nasz król nie był dobry w wymyślaniu określeń. wiesz... popatrz na to... był taki obszar nazwany hotland tylko dlatego, że było tam gorąco?
-Co? Poszalał! Teraz powiedz mi, że miejsce gdzie była woda została nazwana wodospadem – zaśmiałaś się. Sans popatrzył na Ciebie przez chwilę.
-właściwie... tak, to nazwa kolejnego obszaru
-Robisz sobie jaja
-nie tym razem
-Łoł, serio nie męczył się z wymyślaniem nazw. Czy pokazał na miasto i powiedział „To będzie nasz Nowy Dom” ponieważ to pierwsze co zobaczył?
-wolałbym już na ten temat się nie wypowiadać – zaśmiał się. Barman podał wam drinki, Sans podsunął Twój – w każdym razie masz, klasyka
-Klasyka czego? - uśmiechnęłaś się, pachniało jakby ktoś dodał tam środków czystości, mocny towar
-klasyczny potworzy drink – szczerzył się. Wzruszyłaś ramionami zastanawiając się co to kurwa jest.
-Dobra, do dna! - przechyliłaś kieliszek. Pierwszy łyk palił jak diabli, zaczęłaś się krztusić, ale w smaku nie było takie złe. Otarłaś wargi. - Dobry Boże, co mi dałeś?
-nie mogę powiedzieć, to tajemnica – mrugnął do Ciebie. Popatrzyłaś na pozostały trunek podejrzliwie, a potem wzruszyłaś ramionami. Był całkiem smaczny, ale zdecydowanie powinnaś zwolnić. Sans w tym czasie wypił już ponad połowę swojego – więc czym są snapy?
-Oh to taka głupia aplikacja na telefon, wysyłasz zdjęcia, ale nie na zawsze. Tak na chwilę. Ludzie używają tego właściwie to sextingów – zaśmiałaś się. Sans uniósł brwi
-sextingów? czy chcę wiedzieć co to jest?
-Ehhh, wyjaśnię potem. Ale właściwie to chodzi o zdjęcia, wysyłasz je komuś ze znajomych i ma tylko kilka sekund na zobaczenie, a potem fotka znika. Puf! Na zawsze. To zabawny sposób na dzielenie się chwilami ze swojego życia bez zawalania pamięci komórki– Sans przyglądał Ci się – Oh, po prostu daj swój telefon, zaraz ci pokażę.
Wyciągnął go i podał Ci, ściągnęłaś aplikację.
-Jaki chcesz mieć nick?
-nie wiem, sans?
-To dziwne... ale jest zajęte
-wymyśl mi więc – wpisałaś 'sansszkielet' ale jesteś kreatywna. Oczywiście, to było wolne.
-Dobra. Zaraz dodam cię do znajomych, i wyślę zaproszenie do Jackie i Kyle, bo ich znasz. O, a teraz pokażę ci jak to działa – Zrobiłaś sobie zdjęcie własnym aparatem i wysyłałaś mu. Dostał powiadomienie i spojrzał.
-ah, ej zaraz, zniknęło – powiedział – jak mogę je odzyskać?
-Nie możesz. Znika zaraz po tym jak je zobaczysz. To znaczy możesz zrobić skrina, ale to oszukiwanie, no i ta druga osoba dostaje powiadomienie, że to zrobiłeś. Oh no i możesz przesyłać filmiki – Sans bawił się w tym czasie telefonem nagrywając Cię.
-heh, powiedz cześć
-Uh, cześć!
-ok, więc jak mogę to wysłać do znajomych? to ty?
-Tak, a to Jackie i Kyle. Wybierasz jedno z nich, albo kilka osób i wysyłasz. Szybko łapiesz techniczne zagwozdki, więc rozgryziesz co i jak – wzruszył ramionami i wsadził telefon do kieszeni
-całkiem fajne, oh zaraz, dostałem coś
-Ehhh taaa, jakby to powiedzieć Jackie jest uzależniona od snapchata – powiedziałaś – możesz wyłączyć powiadomienia – Na Twój telefon też coś przyszło, zdjęcie Jackie i Kyle trzymających za Ciebie kciuki.
-super, dostałem zdjęcie gdzie mi machają – odparł – podoba mi się, będę musiał powiedzieć o tym moim znajomym, jestem pewien że nie wiedzą co to jest
-A tak, twoi znajomi z Podziemia? Wspominałeś, że przyjadą niedługo, tak?
-tak, undyne i alphys. undyne i papyrus to dobrzy kumple, a ja dogaduję się z alphys – upił swojego drinka – jesteśmy w stałym kontakcie z nimi, powiedzieliśmy im że jest tutaj naprawdę przyjemna atmosfera, więc przyjadą przyjrzeć się miastu bo u siebie mają jakąś gównianą akcję – zmarszczyłaś brwi.
-Chujowo. Czy to też szkielety, jak wy?
-nie, pap i ja to jedyne szkielety jakie znam. czekaj, pokażę ci zdjęcie – wyciągnął telefon i przesunął palcem omijając kilka zdjęć, a potem na jednym się zatrzymał – ta po lewej to undyne, a ta po prawej to alphys – poznałaś od razu swoje szkielety w centrum, ale Undyne wyglądała jak wielka ryba z czerwonymi włosami, a Alphys była... dinozaurem? Jaszczurką?
-Super – powiedziałaś – Macie wiele różnych gatunków, co? - przytaknął – Koniecznie będziesz musiał mi kiedyś powiedzieć o tym jak potwory się rozmnażają – biedak zakrztusił się swoim drinkiem – Wszystko dobrze?
-ta, dobrze – wytarł buzię w serwetkę. Jego twarz była cała niebieska. Zachichotałaś.
-Jesteś uroczy – pokazałaś na jego policzki – Podobają mi się
-łał, dzięki, cała przyjemność po mojej stronie – próbował brzmieć sarkastycznie, ale i tak się uśmiechał.

Bawiliście się dobrze, opowiadając różne historie i generalnie świetnie spędzając czas. Jezzowa muzyka była fajna, Sans troszeczkę przymilkł po jakimś czasie. Zamawiając więcej tego ich drinka, był naprawdę dobry. Cieszyłaś się mogąc mieć szkieleta przy sobie. Co jakiś czas między zamawianymi trunkami, pojawiała się tequila to tu to tam, rozluźniłaś się już dość mocno by nie zwracać na to uwagi. Zdecydowanie byłaś już pijana. Nie tak źle pijana, ale na sposób „wszytko jest wspaniałe, chcę każdego przytulić, strasznie mi gorąco w tych ubraniach”. Ale co ważniejsze, Sans też tracił kontrolę. Jego zwyczajne opory przy kontaktach z innymi ludźmi zniknęły, dlatego zaczepiał ich przy barze. Uśmiechałaś się, nie przejmując się tym, że w tej chwili z Tobą nie rozmawiał. Zaczął się dogadywać z kilkoma osobami siedzącymi po jego stronie. Alkohol czasem czynił cuda, bywalcy baru nie zwracali większej uwagi na to, że jest kościotrupem, na co zareagowałaś z radością. Kilkoro rozpoznało go z miejsca pracy, albo z ulicy więc przedstawiało się i zagadywało, niszcząc tym samym wszelkie bariery. Dawno nie było Ci tak miło na pijackim wypadzie. Przywykłaś do tego, że najczęściej w miejscach publicznych nikt nie reaguje na niego zbyt przyjaźnie, mijając z dziwnym wyrazem twarzy, krzyczą bez powodu, ale teraz? Teraz było wspaniale. Czy to jest właśnie ten duch świąt o którym się tyle mówi? Sans był zajęty wymieniając się z ludźmi snapami, więc szybko jego liczba znajomych się powiększyła. Właśnie robił sobie selfi odwrócony do Ciebie plecami, a Ty popijałaś drinka przyglądając się butelkom na regale. Byłaś szczęśliwa. Założyłaś kosmyk włosów za ucho, praktycznie czułaś jak procenty wymieszały Ci się z krwią. Wysłał zrobione zdjęcie dwóm osobom z listy i odwrócił się do Ciebie.
-przepraszam za to, już się tobą zajmuję
-Jaja sobie robisz? Świetnie się bawię. - uśmiechnęłaś się szeroko. Położyłaś swoją rękę na jego powoli przesuwając palce po jej zewnętrznej części– Zawsze się świetnie z tobą bawię
-mam tak samo, wiesz, nigdy nie poznałem kogoś takiego jak ty – w jego głosie dało się usłyszeć ciche warczenie. Trudno dostrzegalne, lecz wychwyciłaś je, więc przystawiłaś do niego ucho.
-Jak ja? Co masz na myśli? - zaczęłaś – Kogoś kto chleje jak szewc, ma okropny gust modowy i żre jak ludzki śmietnik? - ścisnęłaś go za rękę śmiejąc się cicho.
-nie, właściwie znam kilka osób z tymi cechami – zachichotał. Niespodziewanie odwrócił dłoń i zacisnął palce dookoła twojej – nie, mówię o tobie, jesteś... jedyna w swoim rodzaju, wspaniała, piękna – wziął głębszy oddech, przestrzeń między wami powoli przestawała istnieć. Znowu poczułaś serce w gardle, drżało. Jego druga ręka zaczęła gładzić Cię po ramieniu, powoli przesuwając się wzdłuż talii. Przybliżył swoją twarz do Twojej, bez problemu widziałaś pustkę w jego oczodołach i te dwa świecące figlarnie punkciki. Kiedyś się tego bałaś, ale teraz byłabyś szczęśliwa mogąc patrzeć w nie cały czas. Zamknął oczy i przyłożył delikatnie swoje czoło do Twojego. Uśmiechnęłaś się i również opuściłaś powieki zamyślając się. Trwaliście tak kilka minut, a potem powoli popatrzyliście się wzajemnie w oczy. Oboje bardzo się rumieniliście. Jedno na czerwono, drugie na niebiesko.
-Popatrz na nas, jaką parę tworzymy – zaśmiałaś się lekko
-no nie mów, jak niepasujące do siebie skarpetki
-Czasem takie noszę – napiłaś się... cokolwiek tam znajdowało się w Twoim kieliszku, było silne i podobało Ci się to.
-więc czym jest ten sexting o którym mówiłaś wcześniej? - dopił swój trunek. Spojrzałaś na niego
-To .. em... heh. - zastanawiałaś się jak mu to wyjaśnić. Zaśmiał się
-jesteś słodka kiedy się peszysz, wiesz? - zmierzyłaś go wzrokiem
-Chwileczkę – odwróciłaś się, ścisnęłaś piersi razem i sugestywnie przystawiłaś palec do ust robiąc sobie zdjęcie. A potem mu je wysłałaś. Zerkał starając się zobaczyć co robisz, a wtedy jego telefon się odezwał.
-napisałaś do mnie? jest napisane, że od ciebie.
-Otwórz – uśmiechnęłaś się głupkowato. Zrobił to, a wtedy jego twarz zrobiła się ciemno niebieska
-oh
-Sexting – zaśmiałaś się – Kiedy dwójka ludzi flirtuje ze sobą przez telefon. O to chodzi. Zdjęcia i teksty mogą być bardzo zboczone, jeżeli wiesz o co chodzi – z trudem przełknął
-tak – zapisał zdjęcie na swoim telefonie. Zachichotałaś.
-Raaaany Sans, jeżeli chcesz więcej zdjęć po prostu poproś – ok miałaś stanowczo za dużo alkoholu w ciele
-naprawdę? - uniósł brwi – więc mówisz, że jeżeli ... grzecznie poproszę... dostanę wszystko to co chcę? - powoli się do niego przysunęłaś przystawiając swoje usta tam, gdzie powinien mieć uszy. Nie miałaś pojęcia jak słyszy, ale teraz miałaś to gdzieś.
-Chciałabym, abyś powiedział mi o tym osobiście. Lubię bezpośredniość, jeżeli o to chodzi – przesunęłaś palcami wzdłuż jego kręgosłupa, poczułaś jak sztywnieje pod Twoim dotykiem – Czasami chcę by mi mówić co mam robić.
-chcesz? - zawarczał nisko. Poczułaś jak w jednej chwili temperatura Twojego ciała wzrasta i coś zaciska się na żołądku. Twoje myśli zaczęły rozpaczliwie gnać w różnych kierunkach. Lubiłaś się z nim droczyć w ten sposób, to była fajna gra, ale kto ostatecznie będzie zwycięzcą?
-Tak, zaraz wrócę. Łazienka – podniosłaś się i weszłaś do niewielkiej ubikacji by pozbierać myśli. Dobra hormony, uspokójcie się. Jesteś odważna, ale może za bardzo. Wibracja, oh to telefon.

Sans: chyba nie załapałem o co chodzi w tym sextingu

Sans: dostanę jakiś inny przykład?

Ooo KURWA! To jest to. O to właśnie chodziło. Nie miałaś wątpliwości, że zrozumiał o co chodzi w sextingach. A więc wszystko było już oficjalne. Poczułaś narastające ciepło między nogami, zastanawiałaś się chwilę co mogłabyś mu wysłać, ale... nie. Byłaś w kiblu! Naciągnęłaś majtki i spodnie na dupę wzdychając ciężko. Po chwili wróciłaś do niego i usiadłaś obok, chcąc wznowić przerwany temat kiedy...
-Obrzydlistwo – usłyszałaś głos po prawej. Odwróciłaś się by zobaczyć kilka dziewczyn przyglądających się wam – Serio? Tak publicznie? Rzygać mi się chce.
Sans zaskoczył Cię tym, że ... milczał. Odwrócił głowę patrząc na bar, zmarszczył brwi. Miałaś wrażenie, że chce zapaść się pod ziemię. Dlaczego nic nie mówi? Z grupki wychylił się jakiś typek
-Nie możesz znaleźć księcia, księżniczko? Będziesz pierdolić się z potworem? - zaśmiał się jak świnia. Kilka osób z jakimi Sans nawiązał dobry kontakt co prawda spiorunowało go wzrokiem, ale też siedziało cicho. Dlaczego nikt nic nie mówił? Odezwij się.
-Odwal się. - poczułaś czystą, niepohamowaną wściekłość – Zajmij się sobą, debilu
-Próbujemy – odezwała się dziewczyna – Ale niszczycie atmosferę. To było fajne miejsce, póki nie pojawiły się potwory. - zmarszczyła niebezpiecznie brwi. Dobra. A więc jesteś kochanką potwora.
-Co za szkoda. Więc pójdę do domu z moim potworkiem – chwyciłaś Sansa za ramię i odciągnęłaś od baru. Był wyraźnie zaskoczony – A potem będziemy się pierdolić tak, że sąsiedzi wyjdą na papierosa po wszystkim. Wasz kolega nigdy was tak nie zaspokoi dziwki. - pokazałaś na typka z nimi – Będzie próbował i z osiemset razy, ale żadnej z was nie usatysfakcjonuje. Kiedy będziecie pod nim leżeć zaczniecie się zastanawiać, czy ta laska z kościotrupem jest zadowolona. I wiecie co wam powiem? Tak, jestem. Każdej. Cholernej. Nocy. - Twarz Sansa jeszcze nigdy nie była tak niebieska jak teraz, ale miałaś to gdzieś.
-uh
-Chodź Sans, IDZIEMY. Będziemy się rżnąć jak króliki i nikomu nic do tego – wyszłaś szybko ciągnąc go za sobą. Dziewczyny były bardzo zaskoczone, nie wiedziały co odpowiedzieć. Facet z nimi natomiast uśmiechał się dziwacznie. Zapomniałaś swojego szalika, więc zimno jakie Cię otoczyło na zewnątrz ostudziło Twoją złość. Odeszliście kawałek i oparłaś się o ścianę ciężko dysząc. Sans podszedł do Ciebie nadal analizując sytuację.
-co to kurwa miało znaczyć?
-Cholera, przepraszam Sans. Byli tacy kurewsko chujowi, a ja ... Boże, mam nadzieję że nie zawstydziłam cię jakoś bardzo. - Popatrzyłaś na niego przyćmiona alkoholem, bałaś się, że coś spierdoliłaś... Kiedy nagle uderzył otwartą ręką w ścianę obok Twojej głowy przybliżając się do Ciebie bardzo blisko
 klik
-czy to jest to czego chcesz? - powiedział z uśmiechem, jego oczy niebezpiecznie zamigotały. Wstrzymałaś na chwilę oddech, a potem uśmiechnęłaś się i położyłaś ręce na jego plecach
-Tak – wypuściłaś powietrze przez nos. Jego głowa natychmiast znalazła się przy szyi, czułaś gorące powietrze jakie wypuszczał, a słowa pieściły Twoją skórę.
-jesteś tego pewna? - poczułaś jak delikatnie przygryza płatek ucha
-Boże. Tak. - stęknęłaś powoli unosząc swoją prawa nogę by położyć ją na jego biodrach. Przylgnął do Ciebie, w jednej chwili poczułaś jak sztywne i ostre są jego zęby. To doznanie było takie inne, nowe. Oh. Oh tak. Bez zastanowienia Twoje dłonie zaczęły błądzić po jego klatce piersiowej, bokach, plecach, odkrywając na nowo znane Ci tylko z widoku tereny. Sans warknął czując jak Twoje palce pieszczą jego kości.
-uh, może powinniśmy iść. nie tutaj, gdzie indziej, byle nie tutaj – przytaknęłaś, ale Twoja głowa znalazła się przy jego karku
-Taksówka, załatw taksówkę – Przesunęłaś językiem po jego karku. Był troszeczkę jak kreda, lecz nie sypał się tak jak ona. Smakował coś jak jak węgiel i sól i jeszcze coś czego nie mogłaś rozpoznać. Kiedy to zrobiłaś poczułaś jak jego lewa ręka mocno ściska za pośladek przybliżając Twoje biodra do jego.
-tak, taksówka, wezmę taksówkę – Zrobił krok do tyłu poprawiając kurtkę. Złapał taryfę w rekordowo szybkim czasie. Twoje ciało było rozpalone, bez chwili zwłoki weszłaś do auta. Kierowca popatrzył na was w lusterku, natychmiast podałaś adres. Krótko po tym jak ruszyliście poczułaś dłoń prześlizgującą się po Twoim udzie, zatrzymał ją dopiero na samym szycie, od Twojej kobiecości dzieliły go tylko spodnie i bielizna, prawie zadławiłaś się nagle wciągniętym haustem powietrza. Popatrzyłaś na jego twarz, a potem przeniosłaś wzrok na jego spodnie, było tam wyraźne wybrzuszenie. Jezu Chryste, marnujecie czas! Jego ręka mocniej naparła na Ciebie, wiedziałaś że czuje Twoje pożądanie, praktycznie nim emanowałaś. Zerknęłaś upewniając się, że kierowca nie patrzy, a potem sama przesunęłaś swoją rękę na jego nogę, która jak pająk znalazła drogę do tego cudownego kształtu, jaki zarysował się na jego dżinsach, oplotłaś go palcami. Sans zadrżał pod Twoim dotykiem i zaczął oddychać znacznie ciężej. Wydawało Ci się, że taksówkarz się wlecze, wasze palce mocno atakowały intymne rejony drugiej osoby co tylko pogarszało sprawę. Taryfa z końcu dojechała na miejsce
-To będzie 22,60$ - powiedział kierowca. Dałaś mu dwie dwudziestki do ręki
-Reszta dla ciebie, dzięki, pa! - praktycznie wyskoczyłaś z pojazdu. Nadal byłaś strasznie pijana. Sans tak samo. Złapaliście się pod ramiona próbując wspólnie utrzymać równowagę. Śmiejąc się jak dzieci weszliście na górę po schodach.
-Do mnie – wyciągnęłaś klucze – Zdecydowanie do mnie- otworzyłaś drzwi i wywróciłaś się na ziemię przez przypadek. Miałaś to gdzieś, mógł równie dobrze zerżnąć Cię w progu. Wiedziałaś, że go chcesz. Strasznie go chcesz. Zaśmiałaś się nie wstając z podłogi uważając, że to naprawdę zabawny widok. Jednak jego oblicze zmieniło się. Pomógł Ci wstać, prawie sam tracąc równowagę, zaczęłaś składać pocałunki na jego żuchwie. Oddychał ciężko, lecz nic nie robił. Mogłaś powiedzieć, że siłuje się z czymś.
-Co jest? - popatrzyłaś na niego
-to – pokazał na waszą dwójkę. Zrobiłaś krok do tłu. Poczułaś się źle. Rozczytał mowę Twojego ciała i mrugnął – nie! nie nie, nie o to mi chodziło, znaczy się... jezu – złapał się za głowę sfrustrowany – boże, nie łapiesz _____, pragnę cię, strasznie cię pragnę
-Więc dlaczego nie przyjdziesz i sobie mnie nie weźmiesz? - warknęłaś na wpół zrozpaczona na wpół wściekła. Sans złapał Cię czule za policzki.
-wezmę, jeżeli będziesz chciała, ale nie kiedy jesteśmy... tacy. nie chcę abyś obudziła się w łóżku obok potwora z głową pełną wyrzutów sumienia, wiesz? - Otworzyłaś szerzej oczy, czy on... właśnie Cię odrzucił? Odrzucił Cię! Will też Cię odrzucił, a teraz zostałaś odrzucona przez kurewskiego kościotrupa?!
-Ta, wyrzuty sumienia – mruknęłaś oschle. Sans zamrugał. Nie to miałaś na myśli, lecz nie byłaś na siłach tłumaczyć się. - Dzięki za odprowadzenie mnie do domu, dobrze się bawiłam.
-_____, ej – odwróciłaś się do niego plecami. Nie chciałaś, aby zobaczył wściekłość w Twoich oczach
-Chyba zapomniałeś zabrać swojej karty z baru, powiedz jeżeli naliczą ci jakieś dodatkowe drinki, czasem tak robią. Oddam ci forsę – głos Ci się łamał. Chciał chwycić Cię za ramię, lecz nim to uczynił odtrąciłaś jego rękę – DOBRANOC, Sans.
-dobranoc _____ - wyszedł w ciszy, usłyszałaś jak zamyka drzwi do swojego mieszkania. A kiedy tak się stało krzyknęłaś wkurwiona. Kopnęłaś krzesełko, raniąc się w stopę, skandowałaś jakieś monosylaby. A wtedy zaczęłaś rzygać. Wszędzie. Dobry Boże, może to dobrze że Sans sobie poszedł? Chwiejnym krokiem poszłaś do łazienki by się umyć, usnęłaś nad klozetem.

Śniłaś o tym, że byłaś ścigana przez gang motocyklowy. Jackie rzucała w nich jakimś obiadem. Nagle przed Tobą otworzyły się wielkie drzwi z których wyszedł pingwin chcąc przedstawić Cię władcy.

Obudziłaś się kolejnego ranka. Chwyciłaś się za głowę i warknęłaś. Chryste Panie, to wyjście nie miało tak wyglądać. Weszłaś pod prysznic by zmyć z siebie smród. Już nigdy więcej nie będziesz chlać. Koniec z tym. Wypisujesz się z klubu początkujących alkoholików. Wtedy szare komórki powoli zatrybiły. S a n s. Kurwa mać. Wczoraj zachowałaś się jak jakaś pijana dziwka. Zaczęłaś myć włosy, przeklinając pod nosem. Starał się być dżentelmenem, nie powinnaś mieć mu tego za złe. Był miły. Będziesz musiała z nim pogadać, przeprosić za to że go zraniłaś, myślenie o tym sprawiło Ci ból. Wyszłaś spod prysznica okręcając się ręcznikiem. Wzięłaś telefon. Był zawalony wiadomościami

Jackie: Jak noc?

Jackie: Wnioskuję po ciszy że dobrze. MASZ MI OPOWIEDZIEĆ!

Papyrus: MOŻESZ DO MNIE PRZYJŚĆ JAK BĘDZIESZ MIEĆ JUŻ WOLNY CZAS? CHCIAŁBYM Z TOBĄ POROZMAWIAĆ.

Sans: przepraszam

Sans: naprawdę przepraszam

Sans: spierdoliłem

Serce Ci pękło czytając trzy ostatnie smsy. Szybko zaczęłaś wszystkim odpisywać.

Ty/Jackie: Opowiem ci później. Mogło pójść lepiej

Ty: Muszę przestać pić. Nie żartuję

Ty/Papyrus: Tak, będę za 10 minut, tylko wysuszę włosy

Ty/Sans: NIE spierdoliłeś. Pogadamy potem, dobrze?

Ty: To ja zachowałam się jak suka. Ty nic złego nie zrobiłeś.

Przetarłaś się ręcznikiem, założyłaś jakieś wygodne ubranie i związałaś włosy w kok. Poszłaś do mieszkania braci i zapukałaś nerwowo w drzwi. Czekałaś chwilę, Papyrus otworzył.
-DZIEŃ DOBRY _____. NIE WYGLĄDASZ ZA DOBRZE
-Nie miałam dobrej nocy – uśmiechnęłaś się koślawo. Westchnął
-WEJDŹ, POGADAJMY – zastanawiałaś się, czego mógł od Ciebie chcieć. Pewnie chodziło o Sansa. Usiadł z Tobą na kanapie i odwrócił się w Twoją stronę, wyraźnie zmartwiony - _____ CHCĘ SIĘ CIEBIE O COŚ ZAPYTAĆ.
-Tak? - byłaś naprawdę bardzo zakłopotana
-JAKIE MASZ INTENCJE WOBEC MOJEGO BRATA? - zamrugałaś kilka razy. Czekał, wyraz jego Twarzy nie zmieniał się. Nigdy nie widziałaś go aż tak poważnego
-Moje intencje?
-TAK. WIESZ O CO MI CHODZI. WIĘC JAKIE SĄ? - patrzyłaś na niego przez dłuższą chwilę
-Papyrus, ja... ja nie wiem. Co chcesz abym ci powiedziała? - Wbiłaś palce we włosy. Zmarszczył brwi.
-CHCĘ ABYŚ POWIEDZIAŁA, ŻE NIE ZAMIERZAŁAŚ GO SKRZYWDZIĆ – popatrzyłaś na niego zaskoczona
-Nie! Nie, w ogóle. Papyrus, nie mam zielonego pojęcia co robić. Twój brat... zależy mi na nim. Bardzo. Ale nie wiem do kurwy nędzy co wyprawiam – pozwoliłaś by uczucia wyszły na wierzch – Znaczy się, popatrz na nas! Nie chce brzmieć jak największy cham na ziemi, ale hej! Jestem człowiekiem. On jest potworem. To nie jest właściwie status quo.
-MASZ RACJĘ, TO NIE JEST STATUS QUO – przyglądał się Tobie z uwagą – A WIĘC TYM DLA CIEBIE MÓJ BRAT JEST? POTWOREM?
-Co? Nie! To mi nie przeszkadza. Nie wiem jak to wszystko działa. Jak jestem z nim, nie myślę o tym jakiego jest gatunku. Dla mnie jest sobą. To Sans. Zachowuję się jakby nie było żadnych różnic między nami, jakby był człowiekiem. Traktuję go jak człowieka. I tutaj zaczyna się moje zagubienie. Czy tak powinno być? Nie wiem! - Popatrzył na Ciebie czule, znacznie przyjaźniej.
-MOŻE POWINNAŚ PRZESTAĆ SIĘ TYM TAK PRZEJMOWAĆ. SANS JEST SZCZĘŚLIWY KIEDY JEST Z TOBĄ, I TY TEZ WYGLĄDASZ NA SZCZĘŚLIWĄ KIEDY JESTEŚ Z NIM. CZY TO NIE WYSTARCZY? - schowałaś twarz w dłoniach wzdychając ciężko
-Tak, może masz rację. Przy nim jestem taka szczęśliwa... - uśmiechnęłaś się do Papyrusa. Niespodziewanie przybliżył się do Ciebie patrząc bacznie w Twoje oczy.
-WIĘC WYJAŚNIJ MI, DLACZEGO PRZEZ CIEBIE SANS BYŁ SMUTNY WCZORAJ. -jego głos dosłownie ociekał jadem. Dreszcz przerażenia przebiegł Ci wzdłuż kręgosłupa. Nigdy wcześniej nie widziałaś go takiego.
-S...smutny? O Boże, Papyrus, to było głupie nieporozumienie. Zamierzałam go przeprosić po tym jak z tobą porozmawiam. Czuję się strasznie przez to co się stało. To nie była jego wina, chciał być miły, ale moja głupia pijana dupa tego nie zauważyła.
-MOŻE OBOJE POWINNIŚCIE PRZESTAĆ PIĆ TE WASZE GŁUPIE SFERMENTOWANE OWOCE – zniżył głos – NIGDY NIC Z TEGO DOBREGO NIE WYCHODZI
-Nie będę się z tobą sprzeczać – powiedziałaś – Odstawiam je na długo, na bardzo długo.
-TO DOBRY PLAN – uniósł brwi, odsunął się i skrzyżował ręce na piersi – CHCIAŁAŚ PRZEPROSIĆ SANSA, DOBRZE, ALE NIE WIEM GDZIE JEST. ZNIKNĄŁ Z SAMEGO RANA
-Zniknął? Co to znaczy „zniknął”?
-ZNIKNĄŁ CZYLI NIE WIEM GDZIE JEST – wyglądał na podirytowanego. Nie znałaś go od tej strony – WYDAJE MI SIĘ, ŻE Z ŁATWOŚCIĄ GO ZNAJDZIESZ, A POTEM GO PRZEPROŚ I POWIEDZ JAK SIĘ CZUJESZ, ABY MÓGŁ WRÓCIĆ DO DOMU
-Tak, tak zrobię, przepraszam Papyrus. Naprawdę. Straszna ze mnie dupa wołowa
-CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ, ŻE SIĘ ZGADZAM, ALE TO BYŁOBY KŁAMSTWO – jego gniew powoli znikał - _____, TY TEŻ JESTEŚ DLA MNIE WAŻNA. NIE W TEN SAM SPOSÓB, ALE NA MOC PRZYJAŹNI, PROSZĘ... - objął Cię nagle – PROSZĘ, BĄDŹ MIŁA DLA MOJEGO BRATA.
-Oh Papyrus – Odwzajemniłaś uścisk – Oczywiście, że będę. Nigdy nie miałam na celu go zranić. Nigdy. Przepraszam, że spierdoliłam sprawę do takiego stopnia, że musiałeś ze mną porozmawiać
-OD CZEGO SĄ BRACIA... - pogładził się po ramieniu – A TERAZ ZNAJDŹ GO, ZJEMY SPAGHETTI KIEDY WRÓCI! - wrócił jego normalny ton głosu. Uśmiechnęłaś się słabo
-Jasne, zaraz się z nim skontaktuję
-DZIĘKUJĘ! DAJ MI ZNAĆ CO Z NIM! - Przytuliłaś go przepraszająco i wyszłaś z mieszkania. Po tym jak znalazłaś się w swoim chwyciłaś za telefon, wybrałaś Sansa i zadzwoniłaś. Odebrał niemal natychmiast.
-cześć
-Cześć! Gdzie jesteś?
-wyszedłem, co tam?
-Słuchaj. Chcę pogadać. Spotkamy się? Przyjdziesz? Cokolwiek, chce z tobą porozmawiać.
-przyjdę, będę za minutę – rozłączył się. Zmarszczyłaś brwi, a potem usłyszałaś pukanie do drzwi. Otworzyłaś niemal natychmiast.
-cześć, wziąłem skrót
-Oh Sans. - objęłaś go. Nie interesowałaś się tym, czy tego chce czy nie, musiałaś go przytulić. - Tak strasznie cię przepraszam. Tak kurwa mać strasznie mi przykro – pozwolił się przytulić i westchnął ciężko
-myślałem...
-Zamknij się. Nie martw się o to. Robiłeś dobrze. Jesteś dobrą osobą. Jesteś wspaniałym przyjacielem. - ścisnęłaś go nieco mocniej – Sans, byłam upita w sztok. Źle to wszystko zrozumiałam. Potraktowałam cię paskudnie i przepraszam – puściłaś go, nadal stał w drzwiach, czuł się niezręcznie – Chcesz wejść?
-nie, właściwie strasznie mnie boli głowa – pogłaskał się po czaszce – ale dzięki i dzięki za rozmowę – zaczął się odwracać, kiedy nagle chwyciłaś go za kaptur kurtki
-Sans. Poczekaj. Słuchaj – powiedziałaś niespokojnie. Zatrzymał się w oczekiwaniu. Teraz, albo nigdy – Zależy mi na tobie. Naprawdę bardzo. Przestaję tańcować, mam dość tańców. Tak strasznie się bałam, że spierdolę coś tym wyznaniem albo ... nie wiem. Chcę mieć cię przy sobie, to najważniejsze dla mnie. - Nie drgnął przez chwilę, a potem przytaknął.
-zdajesz sobie sprawę, że czuję to samo, prawda?
-A więc kurwa mać, jesteśmy głupi, że dopiero teraz to mówimy, co nie? - zaśmiałaś się słabo
-całkiem – zachichotał. Staliście nie wiedząc co zrobić i powiedzieć.
-Nadrobimy wszystko, ale teraz – pocałowałaś go w czaszkę – może weź jakieś leki, zdrzemnij się? Będziesz gotowy na jutro, co nie? - uśmiechnął się do Ciebie
-tak, będę
-I NIE piję. Wczoraj praktycznie wszystko zarzygałam i potem musiałam to czyścić.
-a więc ja nie mam żalu za to że wczoraj wróciłem sam do domu – zawstydziłaś się – prawie
-Bywało lepiej. W każdym razie. Weź aspirynę, połóż się, odpocznij i wyzdrowiej, dobrze? - spojrzałaś się na niego figlarnie
-dobra, dobra, do jutra. o której się widzimy?
-Spotykamy się około 19:00 na kolacji, więc bądź gotowy wcześniej. No i ubierz się ładnie!
-ugh, dobrze – wywrócił oczami. Uśmiechnęłaś się
-Do zobaczenia, Sans
-do zobaczenia – odwrócił się i wszedł do mieszkania
Zamknęłaś drzwi, poczułaś jakby głaz spadł Ci z serca. Mimo, że wasze spotkanie nie poszło zgodnie z Twoim planem, a zima szalała za oknem, miałaś wrażenie że wiatr przyniósł ze sobą zapach wiosny do Twojego życia. W końcu wiedział co czujesz i co ważniejsze, on odwzajemniał Twoje uczucia. Oboje nie mieliście zielonego pojęcia co się dzieje, co robicie, i dokąd to wszystko prowadzi. Ale to coś z czym możesz sobie dać radę. W końcu, nie byłaś sama w swoim zakochaniu. Musiałaś pozbyć się wątpliwości jakie pojawiały się w Twojej głowie,. Wiedziałaś, że jest Tobą zainteresowany w taki sam sposób jak Ty nim. To dobrze. Zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego nie wyznałaś mu swoich uczuć wcześniej. Bo to byłoby zbyt łatwe, debilko. Wywróciłaś oczami do swoich myśli i poszłaś oglądać TV. Już wcześniej wybrałaś ubranie na jutro, cieszyłaś się z wypadu. Odezwał się telefon, sprawdziłaś kto do Ciebie pisze.

Papyrus: DZIĘKUJĘ, WRÓCIŁ MU HUMOR!

Papyrus: WŁAŚNIE NUCI SOBIE COŚ POD NOSEM! CIESZĘ SIĘ, ŻE WYTŁUMACZYLIŚCIE SOBIE WSZYSTKO. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JUTRA!

Ty: Ja też! Będzie zabawa! Upewnij się, że twój brat ubierze się jak trzeba!

Papyrus: NIE BÓJ SIĘ, TAK ZROBIĘ! MAM WSPANIAŁY GUST

Ty: Zdecydowanie lepszy niż on, w każdym razie

Papyrus: PROSZĘ, NIE DRWIJ SOBIE ZE MNIE PRZEZ TELEFON, WIEM JAK BLOKOWAĆ NUMERY

Zaśmiałaś się. Biedny, biedny Papyrus. Twój telefon znowu się odezwał.

Sans: serio? powiedziałaś papowi aby mnie ubrał?

Sans: a ciebie kto ubierze?

Ty: Sama się ubiorę, mam wyczucie stylu.

Sans: cokolwiek założysz na siebie, upewnij się że będzie dało się to szybko zdjąć

Łoooooł. Kurwa mać. Poczułaś jak fala gorąca wypełnia Twoje ciało. Ok, może rozmowa przebiegła lepiej niż przypuszczałaś.

Ty: Oh naprawdę? Dlaczego?

Sans: mam swoje powody

Ty: Niech lepiej będą dobre

Sans: będzie bardzo dobrze, zadbam o to, nie bój się

Sans: ;)

Czy on przesłał ci... pierdolonego emotikona... który mruga?! Oh, ten skurwysyn szybko uczy się grać w tę grę. Obracałaś komórkę w dłoni zastanawiając się jak masz odpisać. Przygryzłaś wargę.

Ty: Chcesz powtórki z tego kostiumu co go dostałam?

Sans: założysz ten kostium?

Ty: Nie, ale nic nie będę mieć pod ubraniem

Nie odpisał, zachichotałaś. Oczami wyobraźni widziałaś jak jego głupia facjata rumieni się na niebiesko. Weszłaś do sypialni i otworzyłaś szafę. Ok, jednak założysz coś innego. Może coś odważnego, ale nie aż tak bardzo niegrzecznego. No ale co się stało to się nie odstanie, już zapewne myśli o tym co masz, albo raczej czego mieć nie będziesz więc trzeba wybrać jakiś strój który tylko podsyci jego pragnienie. Oh, odpisał.

Sans: czy ty masz w ogóle pojęcie co mi robisz?

Ty: Jakieś pojęcie mam. Do jutra.

Zachichotałaś i odłożyłaś telefon. Chwilę kompletowałaś ubranie i tak masz zamiar wyglądać jak gorąca laska. Uśmiechnęłaś się nie mogąc doczekać się jutra
Share:

90 komentarzy:

  1. Słowem wstępu, idę czytać. Nie ma rozwinięcia. Bye *zapierdala na górę strony*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *patrzy jak zapierdala leząc sobie wygodnie na kanapie i paląc papierosa* miłego czytania Sansy ^^

      Usuń
  2. przez ostanie jakieś 2 godziny odświeżałam cały czas żeby tylko móc przeczytać ten rozdział i moja reakcja po przeczytaniu to "Jakie to kurwa zajebiste" serio czekam z niecierpliwością na następny. Świetnie tłumaczysz i miłej nocy(lenny face)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huuuuum, niczego nie obiecuję, ale jak nikt nie będzie mi przeszkadzał toooo kolejny rozdział pojawi się jutro wieczorem, a jak będą przeszkadzać to dwa dni komiksów a potem się pojawi na poniedziałek

      Usuń
  3. T.T Nowe tłumaczenie a ja nie mam siły czytać :T

    Ehhhmmm... no cóż szkoda poczytam jutro.. ~

    Na pewno jest świetnie Yumi ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy piszą że to tak cudowne T.T


      Pierdole i czytam... jak padne to trudno...

      Ten kto walczy nie jest przegranym !

      XP

      Usuń
    2. Pozostań zdeterminowana i będzie git

      Usuń
    3. Z trudem ale przeczytałam to! A TERAZ PALULKU

      Dobranoc kochasie :*

      Usuń
    4. Yumi z trudem bo oczka bolą i zmeczenie, ale opowiadanie świetnie przetłumaczone jak zwykle :*

      Usuń
    5. Tylko dlatego że takie świetne dałam radę ^.^

      Usuń
  4. Ten rozdział powalił mnie na nogi.CO JA MAM DODAĆ?! WIEDZIAŁAM,ZE TO BEDZIE HIT! Cholera,czy tylko mi jest teraz tak gorąco? XDDDDDDDDDD Nie znałam Papyrusa od tej strony..kurcze,jak wspomniał o ''krzywdzeniu'' brata,przed oczami miałam obrazek Chary..JEJU PRAWIE PRAWIE PRAWIE 'TO' ZROBILI ;] Umarłam przez tego snapa,oplułam się colą XDDDD emotka sansa najlepsza,ale cwaniak :DDDD Ale wieeeeeem jedno,coś się stanie,gorącego ( ͡° ͜ʖ ͡°) No ale nie powiem,ciekawie to poszło jak się upiliśmy z Sansem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro ten rozdział jest dla Ciebie hitem, to nie wiem jak określisz kolejny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
      I tak praaaaawie, ale prawie robi wielką różnice. :3

      Usuń
    2. A właśnie,przez poprzedni rozdział miałam dziwny sen,byłam z Papyrusem na zakupach w BIEDRONCE,to kara dla mnie,nie czytać przed snem..no chyba,że erotycznym ( ͡° ͜ʖ ͡°) boże jaka ja jestem zboczona ehhhhh

      Usuń
    3. Boże, aż to sobie wyobraziłam. Piękne. Papyrus w Biedronce xD

      Usuń
  5. EWFKERIWYBORGFQIEWNQFMOURWFUEHUFHFERHCURFCREF7DGWEHFG7ERGFVYWEGFBQNI7EADGBS7NYGFYE8STYER76GEYWDFUYDGVUDBUAWGE7EHFUIHRIUWEIOFJEWIGFYGERBCYUGFVBWEUGYUGFHOICYJSDFIV - Wing Ding Sansy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Sansy, Skarbie. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią. :3
      YUMI! Mokro mi i gorąco w kurwy.
      I ta radość, że Sans ma penisa, no kurwa hit.
      Zajebiste tłumaczenie, serce wali jak młotem po żebrach. Nie zasne, póki nie przeczytam kolejnego rozdziału, jestem za bardzo podniecona.

      Usuń
    2. Tak, teraz trza to rozszyfrować.

      Usuń
    3. Kejti, no to jedziesz maleńka na ręcznym :3

      Usuń
    4. Nie pomogło i to jest najgorsze. Fuck.
      Jakoś mogę Cię wspomóc w tworzeniu tłumaczenia kolejnego rozdziału? :>
      I moze jakiś spojler specjalnie dla mnie? :3 rozpal mnie!

      Usuń
    5. "Sans..." you whispered, grabbing his collar and pulling him down close to your face, "...I want you to show me how much of a monster you can be tonight." Sans facial expression changed, like he was struggling heavy with something, but it eased into something almost terrifying - feral.
      "that dress. off. now." he said, his words clipped. You sensed an urgency, and shakily reached for the zipper on the side, slowly dragging it down. His eyes watched the entire process, and you looked at him.


      Sama się o to prosiłaś xD

      Usuń
    6. A co do pomocy, spokojnie :3 daję radę, komentarze takie ja te mnie motywują i napełniają DETERMINACJĄ, a więc tak jak powiedziałam wcześniej, jeżeli nikt mi nie będzie przeszkadzał, to kolejny rozdział pojawi się jutro

      Usuń
    7. I jeszcze przygląda jak się rozbieramy. Och, G...
      Ale będziemy się pieprzyć. Czy jak tam wolisz - rżnąć ostro.
      Weny, Boże. Życzę Ci jej tak mocno jak nigdy chyba. I determinacji. Tak. Jej też Ci dużo życzę.
      Jeżeli bedzie jutro wieczorem rozdział, to będę miała, uch... Upojną noc.

      Usuń
    8. Nie mogę się skupić na pisaniu książki, a do tego, chyba mój telefon kaput...a miałam tam całą pracę ;-; Czekam na ten rozdział tak nie cierpliwie, że ahhhh.

      Usuń
    9. Cierpliwi zostaną nagrodzeni

      Usuń
  6. Chyba se jaja robisz. Przed chwilą dopiero przeczytałam tamten rozdział. Jej! Na tamtym idk czemu wybuchałam śmiechdm/chichotem. >.> Nie wiem czy zacząć ten, bo zmęczona jestem i jeszcze usnę. D: Kc mimo to, przecież wiesz... Z tamtego rozdziału narysuję nas w szkieletowym kigurumi śpiące z Sansem. Mam nadzieję, że dam radę. :o Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  7. *leżąc na kanapie i popijając drinka. Dobra okej wiem po przeczytaniu że picie likieru z sokiem malinowym w kufle na piwo było złym pomysłem .
    A przy okazji jak zwykle dzięki za kolejny rozdział bo trza coś czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czytanie to dobra rzecz :3

      Usuń
    2. o boże naprawde za dużo wypiłem bo widze papayrusa strzelającego z gaster blastera spagetti zamiast laserem

      Usuń
    3. Z tego fajnego komiksu?

      Usuń
  8. Kurwa. Miałam fangirling 5 stopnia. JAK ZACZĄŁ SIÉ DO NAS PRZYBLIŻAĆ I CAŁOWAĆ W SZYJE TO PŁAKAŁAM ZE SZCZĘŚCIA. Jezuuu.

    Rżnijcie się już plz.

    PLZPLZOZLZOZZLPZZLPZLZPZ.

    Kocham ten rozdział motzno.

    PRZYNAJMNIEJ WIEMY, ŻE MA KUTASA.

    I te SmS, AAAAAAAA.

    Co ja bym bez ciebie zrobiła? Powiedz mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wniosła nudny żywot pozbawiona seksualności sansowatości? xD

      Usuń
    2. Chyba tak :') Moje życie nie miałoby sensu. Jeszcze zjebany okres dziś dostałam, a akurat taki zajebisty rozdział wyszedł, co ja zrobię z * może* jutrzejszym rozdziałem? Oni bara bara w łóżku, a ja z okresem :(

      Usuń
    3. Ja mam okres od tygodnia ;-; To chyba najdłuższy jaki dotąd miałam, no i co tu począć!

      Usuń
    4. A mi się okres spóźnia już 2 miesiąc :c
      W sumie to się cieszę, pewność mam, że nie zaciążyłam, chyba że wiatropylnie albo z Sansem :3
      No ale z okresem też się pieprzyć można, a są tacy co nawet w trakcie minetę mogą strzelić...

      Usuń
    5. "Wiatropylnie" Muszę komuś opchnąć ten tekst xD (oczywiście podam nazwę użytkownika od którego to zasłyszałam xDD)
      A ja jestem jakiś tydzień przed i czuję w sobie burzę, huragan, lawinę hormonów. Dzięki Ciche momenty, dzięki... :) Boje się Yumi, że masz rację i jutro (w sumie już dziś) czego już sklejać xdd

      Usuń
    6. Mam dni płodne. Nic więcej nie trza dodawać jak bardzo ruszył mnie ten rozdział :>

      Usuń
    7. Nie mam patentu na ten tekst, sama go gdzieś usłyszałam xD

      Usuń
  9. Sans bardzo ładnie się zachował. Tak bardzo, bardzo.
    Nie mogę się doczekać rozdziałów z jego perspektywy, aaaaa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale trzeba będzie na to chyba naprawdę długo poczekać...

      Usuń
  10. Hmmm jakby tu napisać aby trafnie przekazać moje emocje? A już chyba wiem
    LIHSBRVPWENFOQIEBRPUVFIBWER[OUVFQEORBVGPIUWERBGFP9UQENROFERIHVBPIUERBFVE RFHERWPIUBFIUERF
    Chyba mniej więcej tak będzie dobrze :)
    Booooooożżżeeeeeeeee Cieszę się, że nie tylko mi było gorąco (nadal jest xd) czytając to. Zastanawiam się tylko, czy inne też paliły się od środka xd
    Matko, to jak my prawie za barem...on...my...a później taksówka...iii AAAAAHHHHH (krzyk bezradności xD)
    Yumi, jeżeli ktoś ci przeszkodzi w tłumaczeniu, to ja oraz (jak podejrzewam) pozostali czytelnicy, "dopilnujemy" aby już nigdy nie przeszkodził =)
    Przesyłam ci pozytywną energię i DETERMINACJĘ!
    Cholera, jak ja teraz zasnę? xD Ty specjalnie wstawiłaś to tak późno xD
    Jutro mam babski wypad z przyjaciółką. Będę jej opowiadać jak bardzo... spodobały mi się ostatnie rozdziały xD (Możecie już przesyłać współczucia dla niej. Jak się rozkręcę jestem wodospadem słów :>)
    Yumi wybawicielko świata. PISZ! Błagam cię! Zaklinam cię ja i pozostali czytelnicy.
    NIECH DETERMINACJA BĘDZIE Z TOBĄ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy macie ten klej, o który prosiłam pod poprzednim rozdziałem? Bo właśnie eksplodowałam na tysiące małych kawałeczków :>

      Usuń
    2. Neeeh nie mam, ale pod kolejną notką to już nie będzie co z Ciebie zbierać :3
      Hah ja już tłumacze, a jako, że nie chce mi się spać tooo >.> Mheh heh heh

      Usuń
    3. Jesteś aniołem! Zaprawdę ci to powiadam! Moja zbawicielka *-*
      No wiesz... ja teraz też nie zasnę, a czuję się jak po wyjściu z sauny (Otworzyć okno kosztem przeziębienia? Chyba nie warto xd)

      Usuń
  11. #Ten uczuc kiedy inne laski jarają się tym że szkielet ma penis i jest im gorąco, a tobie nie wypada bo masz chłopaka xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pff ja mam chłopaka i ani mi ani jemu to nie przeszkadza:) dodatkowo wiedząc co czytam droczy się że mną i mi telefon chowa;)

      Usuń
    2. Jak ja byłam z moim ex miałam fazę na L z Death Note do takiego stopnia, że był zazdrosny o niego :x

      Usuń
    3. Moj bywa zazdrosny ale o bardziej cielesne postacie np wiedzmin

      Usuń
    4. Geralt... Nikt nie działa tak na mnie, oprócz Sansa oczywiście >:3/~Triss

      Usuń
  12. Aaaa... Yumiiiii miałam ci ja napisać kiedy blog czy cóś założę >.> A więc

    http://fenixxowerysunki.blogspot.com/?m=1

    I je gites >.>

    Nie wiem jak na priv więc tu to zostawię a jak cos to usunem >.>

    OdpowiedzUsuń
  13. Wut. Akcja się ostro rozkręca.. B)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu najzajebiaszczy z rozdziałów ma tak mało komentarzy? Co się dzieję? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wszyscy mają zajęte ręce.
      Ot co. :>

      ~Kejti

      Usuń
    2. Może to przez godzinę publikacji notki? Dość późno i jakoś się nie zgadałyście.
      Właśnie tłumaczę kolejny rozdział jestem w 1/3 ale szybko pójdzie. Dopiero teraz mogłam sobie na spokojnie przysiąść bo jednak ktoś mi oczywiście dupę zawrócić musiał -_-

      Usuń
  15. Kiedy masz internet tylko na chwilkę, więc szybko drukujesz rozdział i czytasz go z kartki... :') /~TrissNaWyjeździeBezInternetu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jestem ciekawa jaka będzie Twoja opinia xD

      Usuń
    2. Najprawdopodobniej wepnę sobie te 14 kartek zapisanych drobnym druczkiem (wow, dopóki nie wkleiłam tego wszystkiego do worda, nie zdawałam sobie sprawy, że to AŻ TYLE pracy) do segregatora pt "Na te trudne dni" i będę czytać za każdym razem, kiedy dopadnie mnie chandra. Rozdział jest po prostu wspaniały, ten flirt, ta niecierpliwość w taksówce... Wszystko to wywarło na mnie bardzo... gorące wrażenie xD No i ten Papyrus, kto by się spodziewał, że będzie w stanie powiedzieć coś "jadowitym tonem"? Sexting... W tym momencie naprawdę nie wytrzymałam, nieźle się uśmiałam :D Znalazło się tu wszystko: pożądanie, erotyzm, humor, nieco dramatu i komedii, delikatny jak i również ostry flirt... Nawet snapchat! Bardzo się cieszę, że wydrukowałam sobie ten rozdział, teraz na pewno zostanie ze mną na długo C: Z każdym kolejnym jest coraz ciekawiej! No i tak ślicznie wszystko przetłumaczyłaś! W wielu opowiadaniach kiedy pojawiają się momenty +18, autor pisze w taki sposób, który mnie po prostu...obrzydza? Nie wiem jak to nazwać ;-; Tu wszyściutko ujęłaś w taki delikatny(ale i bardzo pobudzający sposób XD) sposób. Widać, ile pracy włożyłaś w to tłumaczenie. /~Triss

      Usuń
  16. Rany jak się cieszę nowy rozdział ale dopiero w następnym będzie naprawdę ciekawie. Yumi jesteś niesamowita i pozostań ZDETERMONOWANA. Jeszcze do tego eleven będzie robił live z undertale. Nowy rozdział + eleven i undertale = jestem w niebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phahaha no widzisz jak świat Cię rozpieszcza? xD

      Usuń
    2. Hah, no chyba nie za bardzo nas rozpieścił, bo live się nie odbył. XD :/ :c

      Usuń
  17. Yumiś, rysuję coś dla ciebie..

    Kontury nie moje, bo nie umiem rysować, ale pytałam o zgodę autorkę i się zgodziła, so..

    Skończę za około godzinę? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jaką cerę masz, więc dam ci jasną, bo raczej szybko nie odpiszesz.

      Usuń
    2. Jeeej jak fajnie :3
      I zgadłaś z cerą, jest jasna. Nienawidzę słońca więęęęc

      Usuń
    3. http://m.imgur.com/vYBV0X8 < zdjęcie z telefonu, bo nie mam internetu i nie mam jak dodać normalnie.

      Usuń
    4. Andgora na jakim programie to rysasz?

      Usuń
    5. XD

      Paint mnje nie lubi :T

      Usuń
    6. Wczoraj rysowałam półprzytomna i dziś patrzę na swe dzieło....... . . . . n.. . . . .. .

      Ten komiks który zrobiłam mnie przeraża ... ... ... ...

      I się zastanawiam ... ... ... Co mi odjebało

      Usuń
    7. Jest to komiks o miłości Sansa... i Lampy ... o.O

      Usuń
    8. Ale Andgora... Podziwiam cię za to że tyw paincie takie cudeńka..

      Używasz czegoś w stylu tabletu graficznego?

      Usuń
    9. Naaaa to ja? xDDD Dziękuję Andgora xDDD Genialne! Naprawdę paint rządzi xD

      Usuń
    10. Ta, wersja ludzka ciebie xD

      Usuń
  18. To tak jak ja :p

    Zbyt leniwa aby kupić... a po za tym ...

    Moja zajebista xyz-letnia myszka wymiata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups... miało być jako odp do komentarza :v

      Musze zacząć myśleć :/

      Usuń
  19. Aaaaaaa....omg omg <3 <3 Co to opowiadanie ze mna robi XC Ide czytac kolejny rozdzial *-*

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE