Autor obrazka: Kaweii
W laboratorium miał miejsce MAŁY wypadek. Gdy Red dokręcał śrubki magicznego silnika, który robił z Sci on wybuchł, a przez jakiś niezidentyfikowany błąd Cherry zmniejszył się do rozmiaru lalki.
Ten stan nie chciał przeminąć, więc musieli znaleźć na niego lekarstwo. A w między czasie Sci się delektował każdą chwilą z malutkim kochankiem.
-Skarbie, wstań już. Mam dla Ciebie śniadanko. - zawołał Sci wchodząc do pokoju.
Red przetarł oczy i usiadł na poduszce, na której spał.
-Dobry kochanie, co jest dzisiaj w menu?
-Kanapka z szynką, kawałek ogórka i kieliszek soku pomarańczowego. - mówiąc położył mały talerzyk na łóżku.
Red podziękował i zaczął jeść kawałek chleba.
-A jak idzie w laboratorium? - spytał popijając.
-W porządku. Dokonałem kilku poprawek w naszych obliczeniach i zabieram się za silnik.
-Co?! - zakrztusił się sokiem. - Co jeżeli Ci też się coś stanie?
-Nie martw się, będzie dobrze.
-To może chociaż zrób sobie przerwę, od czasu tej wpadki nie zająłeś się mną należycie.
-C-co? Przecież przychodzę na zawołanie, gotuję, kąpię Cię, sprzątam...
-Nie denerwuj się słońce, nie to miałem na myśli. Dobrze się sprawujesz.
-To co miałeś na myśli? - Sci skrzyżował ręce na piersi.
-No wiesz... - uśmiechnął się zawadiacko łapiąc za gumkę od spodni.
-Ooooo... rozumiem... ale wiesz, że to raczej nie wykonalne tak?
-Dla chcącego nic trudnego~
Sci czekał, aż jego małżonek skończy posiłek i przysiadł na krawędzi łóżka. Po chwili odstawił talerzyk na szafkę nocną i położył się na brzuchu.
Ten stan nie chciał przeminąć, więc musieli znaleźć na niego lekarstwo. A w między czasie Sci się delektował każdą chwilą z malutkim kochankiem.
-Skarbie, wstań już. Mam dla Ciebie śniadanko. - zawołał Sci wchodząc do pokoju.
Red przetarł oczy i usiadł na poduszce, na której spał.
-Dobry kochanie, co jest dzisiaj w menu?
-Kanapka z szynką, kawałek ogórka i kieliszek soku pomarańczowego. - mówiąc położył mały talerzyk na łóżku.
Red podziękował i zaczął jeść kawałek chleba.
-A jak idzie w laboratorium? - spytał popijając.
-W porządku. Dokonałem kilku poprawek w naszych obliczeniach i zabieram się za silnik.
-Co?! - zakrztusił się sokiem. - Co jeżeli Ci też się coś stanie?
-Nie martw się, będzie dobrze.
-To może chociaż zrób sobie przerwę, od czasu tej wpadki nie zająłeś się mną należycie.
-C-co? Przecież przychodzę na zawołanie, gotuję, kąpię Cię, sprzątam...
-Nie denerwuj się słońce, nie to miałem na myśli. Dobrze się sprawujesz.
-To co miałeś na myśli? - Sci skrzyżował ręce na piersi.
-No wiesz... - uśmiechnął się zawadiacko łapiąc za gumkę od spodni.
-Ooooo... rozumiem... ale wiesz, że to raczej nie wykonalne tak?
-Dla chcącego nic trudnego~
Sci czekał, aż jego małżonek skończy posiłek i przysiadł na krawędzi łóżka. Po chwili odstawił talerzyk na szafkę nocną i położył się na brzuchu.
-Więęęc co teraz? - Red spojżał się na niego wymownie.
Ten nic nie opowiedział tylko zdjął mu kurteczkę i sweterek.
-Ale pięknie wyglądasz... jesteś taki delikatny.
Ten się zarumienił i zdjął spodenki oraz bieliznę. Na poduszce stał malutki, nagi szkielecik, Sci sam nie mógł uwierzyć w to co widzi.
-Przytul mnie! - przerwał ciszę Red.
-Tak jest! Mój liliputku. - powiedział przykładając go sobie do policzka.
Było tak miło, ale oboje czuli, że tracą panowanie. Sci wytknął język i polizał kochanka po klatce piersiowej.
-Mogę? - spytał dla pewności.
-Tak!
Naukowiec poprowadził język wzdłuż kręgosłupa, a następnie po miednicy na co Red stęknął. Spodobało mu się to, więc został tam gdzie był i lizał go tylko między nogami.
-S-Sci! J-ja zaraz... Nngh!!! - doszedł opadając na dłoń ukochanego.
-Już się zmęczyłeś skarbie? Chwila przerwy? - spytał z troską w głosie.
-Chwilkę, ale ty odpoczniesz ze mną.
-Dobrze. - uśmiechnął się życzliwie i położył się kładąc sobie Reda na klatkę piersiową.
Oboje usnęli.
Ten nic nie opowiedział tylko zdjął mu kurteczkę i sweterek.
-Ale pięknie wyglądasz... jesteś taki delikatny.
Ten się zarumienił i zdjął spodenki oraz bieliznę. Na poduszce stał malutki, nagi szkielecik, Sci sam nie mógł uwierzyć w to co widzi.
-Przytul mnie! - przerwał ciszę Red.
-Tak jest! Mój liliputku. - powiedział przykładając go sobie do policzka.
Było tak miło, ale oboje czuli, że tracą panowanie. Sci wytknął język i polizał kochanka po klatce piersiowej.
-Mogę? - spytał dla pewności.
-Tak!
Naukowiec poprowadził język wzdłuż kręgosłupa, a następnie po miednicy na co Red stęknął. Spodobało mu się to, więc został tam gdzie był i lizał go tylko między nogami.
-S-Sci! J-ja zaraz... Nngh!!! - doszedł opadając na dłoń ukochanego.
-Już się zmęczyłeś skarbie? Chwila przerwy? - spytał z troską w głosie.
-Chwilkę, ale ty odpoczniesz ze mną.
-Dobrze. - uśmiechnął się życzliwie i położył się kładąc sobie Reda na klatkę piersiową.
Oboje usnęli.
Autor: Wichan
Awwwwwwww
OdpowiedzUsuń*^*
Też chcę taką szkielecią lalkę!
OdpowiedzUsuńKażdy by chciał :' )
Usuń