Autor obrazka: Kaweii
Paperjam właśnie wychodził z budynku opery, gdy ujrzał coś w ciemnym zaułku. To był jego dobry przyjaciel zataczający się z wyczerpania.
Przyjrzał się i zmniejszył dystans. On był poważnie ranny i gdy tylko to zauważył od razu podbiegł.
-Fresh! Co się stało?! - krzyknął o mało nie potykając się o sukienkę.
Przyjrzał się i zmniejszył dystans. On był poważnie ranny i gdy tylko to zauważył od razu podbiegł.
-Fresh! Co się stało?! - krzyknął o mało nie potykając się o sukienkę.
-Hmm? - odwrócił głowę w jego stronę mocniej ściskając ramię.
-Chodź, musimy Cię opatrzyć! - nakazał obejmując rannego.
Ale Fresh syknął z bólu i odskoczył na pół metra.
-Masz iść ze mną! Już! - PJ tupnął szpilką.
-D-dobrze. - kiwnął głową i zaczął podążać za Paperjamem.
Wyszli z centrum miasta i szli wzdłuż ulicy do coraz to ciemniejszej okolicy.
-G-gdzie... - nie dokończył.
-Do mnie do domu, oczywiście! Mam wszystko czego Ci trzeba, a najbliższy szpital jest dziesięć kilometrów stąd. - uśmiechnął się życzliwie.
Fresh pokiwał głową, ale czuł jak robi mu się słabo. Nogi zaczynały się pod nim uginać.
-Jammy, ja zaraz... - nie dokończył bo zemdlał.
Paperjam nie do końca wiedząc jak go wybudzić po prostu podniósł jego wątłe ciałko i niczym pannę młodą zaniósł do domu.
Położył go na łóżku i dokładnie się przyjrzał. Miał wiele pęknięć i nacięć. Przypuszczał, że został pobity. Zrobił mu z ręcznika ciepły okład i usiadł na krawędzi łóżka.
I czekał... i czekał... Sam się nie zorientował kiedy usnął.
Po jakimś czasie się ocknął, ale nie był zadowolony z tego co zobaczył. Łóżko było puste. Od razu się zerwał i chciał biec go szukać, gdy usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z kuchni.
Jest! - powiedział do siebie w myślach.
Przeszedł korytarz i stanął w progu. Fresh ewidentnie przeszukiwał jego szafki w poszukiwaniu czegoś.
Odchrząknął, a ranny aż się wzdrygnął.
-Nie martw się, klucze zawsze trzymam przy sobie. - mówiąc pokazał pęk.
-Emmm...
-Ale po co niby miałbyś uciekać, ja się tobą dobrze zajmę.
-N-nie trzeba...
PJ podszedł i złapał go za ramię na co ten aż wrzasnął.
-Nie wiem co ukrywasz, ale odłuż to na potem. Twoje zdrowie jest ważniejsze.
-Mhmm... - przytaknął Fresh lekko obawiając się towarzysza.
-Mam w sypialni dobrze wyposażoną apteczkę, chodź.
Gdy znaleźli się w pomieszczeniu usiedli na łóżku, a Paperjam spod niego wyjął potrzebne medykamenty.
-Rozbierz się.
-S-słucham? - spytał Fresh z przerażeniem w głosie.
-Jak mam Ci pomóc to musisz się rozebrać. - nalegał PJ.
Ranny zaczął się pocić ze stresu, ale zdjął kurtkę i koszulę.
-Pozwól mi się obejrzeć.
-Mhmm
Paperjam przyjrzał się jego klatce piersiowej i kręgosłupowi. Prawie wszystkie żebra były popękane i podrapane.
-Jesteś w strasznym stanie, kto Ci to zrobił? - spytał wyciągając z apteczki masę podobną do gipsu.
-Starzy... znajomi...
Aż kwiknął gdy PJ dotknął jego żeber. Ten nie mógł się powstrzymać, żeby się lekko nie zaśmiać.
-Nie bój się, zadbam o Ciebie. - puścił oczko.
Wtenczas Fresh się uspokoił i pozwolił sobie wypełnić pęknięcia białą masą. Paperjam bardzo delikatnie wsmarował ją w każdą nawet najmniejszą rysę, a gdy zaczęła wysychać przemył kości wodą.
-Masz złamaną kość ramienia. - oznajmił wyciągając wiertarkę.
Na ten widok Fresh jeszcze bardziej zbladł jeżeli to w ogóle możliwe.
-C-co chcesz z-zrobić? - spytał trzęsąc się ze strachu.
-Muszę połączyć kości śrubami bo inaczej się nie zrosną prawidłowo.
-A n-nie ma innego sposobu?
-Oczywiście, że jest. Żartowałem głuptasie. - znowu zaczął grzebać w apteczce. - nasmaruję twoją rękę maścią leczącą i nałożę opaskę uciskową. To wystarczy.
-Uff... - westchnął Fresh z ulgą.
Tak jak zapowiedział tak zrobił i teraz poszkodowany siedział memłając potworze cukierki obserwując każdy ruch swojego wybawcy.
-Teraz obejrzę twoje plecy, odwróć się.
Fresh wykonał polecenie, a Paperjama aż ciarki przeszły. Na łopatkach miał wyryte inicjały sprawców.
-Wiem kto to zrobił... zapłacą za to... - warknął PJ z nienawiścią.
-Co? - spytał próbując przeczytać.
-No kto inny jak nie czerwony gang byłby w stanie zrobić coś takiego.
Kilka głębszych wdechów na uspokojenie i PJ smarował plecy Fresha. Po wszystkim sprawdził jego HP, które było już wysokie, ale powoli spadało.
-Gdzie jeszcze boli? - spytał z troską.
-Już nigdzie, dziękuję za pomoc... - już miał wstać gdy Paperjam go powstrzymał.
-Mnie nie oszukasz. Powiedz co Ci jest. - nalegał przytrzymując rannego na miejscu.
-Emm... - Fresh spuścił wzrok.
-PJ znalazł punkt na który patrzał poszkodowany.
-Cholera. - wyszeptał.
Przez chwilę panowała chwila zastanowienia, ale Paperjam ją zakończył.
-Pokaż, na rzecz wyższego dobra.
-D-dobrze. - zarumienił się lekko i rozebrał się od pasa w dół.
PJ nie mógł uwierzyć w to co widzi. Miednica Fresha była zmiażdżona, kości udowe pocięte, a cała okolica zabrudzona od karmazynowej magii.
Już wiedział co się stało i łzy zaczęły mu płynąć po policzkach. Zaczął się obwiniać, że nie spotkali się odrobinę wcześniej.
-Jammy? - spytał cicho. - Ty płaczesz?
-Tak mi przykro... - mówił Przez łzy.
-Ale nic mi nie jest, uratowałeś mnie. - objął go zdrowym ramieniem. - Może pójdę się wykąpać, a ty zdejmiesz tę sukienkę?
-Ale Fresh... - nie dokończył, bo ten zatkał mu usta.
-Dokończymy jutro, teraz musimy iść spać.
-Dobrze.
-Kocham Cię. - wyszeptał wychodząc myśląc, że nie usłyszy.
-Ja Ciebie też! - wykrzyknął PJ i podbiegł aby go pocałować.
-Chodź, musimy Cię opatrzyć! - nakazał obejmując rannego.
Ale Fresh syknął z bólu i odskoczył na pół metra.
-Masz iść ze mną! Już! - PJ tupnął szpilką.
-D-dobrze. - kiwnął głową i zaczął podążać za Paperjamem.
Wyszli z centrum miasta i szli wzdłuż ulicy do coraz to ciemniejszej okolicy.
-G-gdzie... - nie dokończył.
-Do mnie do domu, oczywiście! Mam wszystko czego Ci trzeba, a najbliższy szpital jest dziesięć kilometrów stąd. - uśmiechnął się życzliwie.
Fresh pokiwał głową, ale czuł jak robi mu się słabo. Nogi zaczynały się pod nim uginać.
-Jammy, ja zaraz... - nie dokończył bo zemdlał.
Paperjam nie do końca wiedząc jak go wybudzić po prostu podniósł jego wątłe ciałko i niczym pannę młodą zaniósł do domu.
Położył go na łóżku i dokładnie się przyjrzał. Miał wiele pęknięć i nacięć. Przypuszczał, że został pobity. Zrobił mu z ręcznika ciepły okład i usiadł na krawędzi łóżka.
I czekał... i czekał... Sam się nie zorientował kiedy usnął.
Po jakimś czasie się ocknął, ale nie był zadowolony z tego co zobaczył. Łóżko było puste. Od razu się zerwał i chciał biec go szukać, gdy usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z kuchni.
Jest! - powiedział do siebie w myślach.
Przeszedł korytarz i stanął w progu. Fresh ewidentnie przeszukiwał jego szafki w poszukiwaniu czegoś.
Odchrząknął, a ranny aż się wzdrygnął.
-Nie martw się, klucze zawsze trzymam przy sobie. - mówiąc pokazał pęk.
-Emmm...
-Ale po co niby miałbyś uciekać, ja się tobą dobrze zajmę.
-N-nie trzeba...
PJ podszedł i złapał go za ramię na co ten aż wrzasnął.
-Nie wiem co ukrywasz, ale odłuż to na potem. Twoje zdrowie jest ważniejsze.
-Mhmm... - przytaknął Fresh lekko obawiając się towarzysza.
-Mam w sypialni dobrze wyposażoną apteczkę, chodź.
Gdy znaleźli się w pomieszczeniu usiedli na łóżku, a Paperjam spod niego wyjął potrzebne medykamenty.
-Rozbierz się.
-S-słucham? - spytał Fresh z przerażeniem w głosie.
-Jak mam Ci pomóc to musisz się rozebrać. - nalegał PJ.
Ranny zaczął się pocić ze stresu, ale zdjął kurtkę i koszulę.
-Pozwól mi się obejrzeć.
-Mhmm
Paperjam przyjrzał się jego klatce piersiowej i kręgosłupowi. Prawie wszystkie żebra były popękane i podrapane.
-Jesteś w strasznym stanie, kto Ci to zrobił? - spytał wyciągając z apteczki masę podobną do gipsu.
-Starzy... znajomi...
Aż kwiknął gdy PJ dotknął jego żeber. Ten nie mógł się powstrzymać, żeby się lekko nie zaśmiać.
-Nie bój się, zadbam o Ciebie. - puścił oczko.
Wtenczas Fresh się uspokoił i pozwolił sobie wypełnić pęknięcia białą masą. Paperjam bardzo delikatnie wsmarował ją w każdą nawet najmniejszą rysę, a gdy zaczęła wysychać przemył kości wodą.
-Masz złamaną kość ramienia. - oznajmił wyciągając wiertarkę.
Na ten widok Fresh jeszcze bardziej zbladł jeżeli to w ogóle możliwe.
-C-co chcesz z-zrobić? - spytał trzęsąc się ze strachu.
-Muszę połączyć kości śrubami bo inaczej się nie zrosną prawidłowo.
-A n-nie ma innego sposobu?
-Oczywiście, że jest. Żartowałem głuptasie. - znowu zaczął grzebać w apteczce. - nasmaruję twoją rękę maścią leczącą i nałożę opaskę uciskową. To wystarczy.
-Uff... - westchnął Fresh z ulgą.
Tak jak zapowiedział tak zrobił i teraz poszkodowany siedział memłając potworze cukierki obserwując każdy ruch swojego wybawcy.
-Teraz obejrzę twoje plecy, odwróć się.
Fresh wykonał polecenie, a Paperjama aż ciarki przeszły. Na łopatkach miał wyryte inicjały sprawców.
-Wiem kto to zrobił... zapłacą za to... - warknął PJ z nienawiścią.
-Co? - spytał próbując przeczytać.
-No kto inny jak nie czerwony gang byłby w stanie zrobić coś takiego.
Kilka głębszych wdechów na uspokojenie i PJ smarował plecy Fresha. Po wszystkim sprawdził jego HP, które było już wysokie, ale powoli spadało.
-Gdzie jeszcze boli? - spytał z troską.
-Już nigdzie, dziękuję za pomoc... - już miał wstać gdy Paperjam go powstrzymał.
-Mnie nie oszukasz. Powiedz co Ci jest. - nalegał przytrzymując rannego na miejscu.
-Emm... - Fresh spuścił wzrok.
-PJ znalazł punkt na który patrzał poszkodowany.
-Cholera. - wyszeptał.
Przez chwilę panowała chwila zastanowienia, ale Paperjam ją zakończył.
-Pokaż, na rzecz wyższego dobra.
-D-dobrze. - zarumienił się lekko i rozebrał się od pasa w dół.
PJ nie mógł uwierzyć w to co widzi. Miednica Fresha była zmiażdżona, kości udowe pocięte, a cała okolica zabrudzona od karmazynowej magii.
Już wiedział co się stało i łzy zaczęły mu płynąć po policzkach. Zaczął się obwiniać, że nie spotkali się odrobinę wcześniej.
-Jammy? - spytał cicho. - Ty płaczesz?
-Tak mi przykro... - mówił Przez łzy.
-Ale nic mi nie jest, uratowałeś mnie. - objął go zdrowym ramieniem. - Może pójdę się wykąpać, a ty zdejmiesz tę sukienkę?
-Ale Fresh... - nie dokończył, bo ten zatkał mu usta.
-Dokończymy jutro, teraz musimy iść spać.
-Dobrze.
-Kocham Cię. - wyszeptał wychodząc myśląc, że nie usłyszy.
-Ja Ciebie też! - wykrzyknął PJ i podbiegł aby go pocałować.
Autor: Wichan
Czerwony gang, starzy znajomi? Nic mi to nie mówi... Jakaś podpowiedź ^^
OdpowiedzUsuńTo na pewno sprawka czerwonego wiewióra!
UsuńXD "Czerwony gang" do którego należą "złe" Sansy posługujące się czerwoną magią. (m. in. Killer, SwapFell, Horror i wszystkie Fell wersje wszystkich) to taki smaczek do opowiadania.
UsuńA, i jest tam jeszcze Hate
Usuń