Wycinki z gazet:
,,22.05.2014 – Zaginął chłopiec państwa Norisów. Według opisu zdarzeń jego rodziców chłopiec był w swoim pokoju, lecz w pewnym momencie zaczęły wydobywać się stamtąd odgłosy tłuczonego szkła. Po wejściu do pokoju chłopca nie było, ale szyba została rozbita od zewnątrz. Więcej na ten temat...”
,,,25.05.2014 – Chłopiec został znaleziony. Czy raczej... sam się odnalazł. Przyszedł do stacji benzynowej. Policja i jego rodzina zaczęli mu zadawać pytania, jednak na żadne nie odpowiedział.”
Dan Noris miał dzisiaj ciężki początek dnia. Całą noc dręczył go koszmar o torturach i o dziwnej postaci. Sen kończył się zawsze w momencie, gdy czołgał się do lustra. Mieszkał on w małym domu rodzinnym, wraz z siostrą, bratem i rodzicami.
- Cześć, synku. -usłyszał,
Cześć, mamo.
Jak tam noc?
- Wolę o tym nie mówić.
- Rozumiem.
Dan zamyślił się na chwilę.
- (Ta... fajnie, że mnie rozumie. Ale nie słucha, gdy zaczynam mówić o koszmarach).
- ...Dan?
- Eeee...tak?
- Czy ty słuchasz?
- ...nie?
- Zaspałeś!
- O KURWA!!!
Wziął plecak, kurtkę i pobiegł do szkoły. Na jej progu zorientował się, że...
- CHOLERA! Mam piżamę na sobie!
To wystarczyło, aby cała szkoła się z niego śmiała. Chłopak ze wstydu pobiegł pod klasę. Pod klasą spotkał Johna, swojego kumpla, któremu ufał bardziej niż reszcie świata.
- Znowu zaspałeś. Kolejne koszmary?
- Taa. Gdzie twój mundurek?
- W praniu.
- Dyro nas zabije za nasze ubrania!
- Wiem,ale śmiesznie trochę zginąć w piżamie.
Koledzy mieli spory ubaw aż do końca lekcji. Uwielbiali rozmawiać o Batmanie i Jokerze. To były ich ulubione postacie. Za dziecka udawali, że Dan jest Jokerem a John Batmanem. Z tym, że Joker zawsze przegrywał i dosyć szybko znikał. Była już 17:00, więc postanowili wrócić do domu. Dan zjadł kolację, wyszykował na jutro wszystko i położył się spać. Tym razem jego sen miał inny obrót. Był on w jakimś budynku, który przypominał jego dom. Był spalony i doszczętnie zniszczony. Na jego progu znalazł jakieś zwłoki. Delikatnie podniósł jedno z nich i zdał sobie sprawę, że to jego ojciec. Reszta ciał prawdopodobnie należała do jego rodziny. Wszystkie zostały rozstrzelane. Chłopca coś ciągnęło wprost do gruzów. Zbliżył się do lustra, które zaczęło się świecić. Światło tak go raziło, że zamknął na chwile oczy. Po otworzeniu zauważył, że nie ma swojego odbicia. W lustrze stała za to tajemnicza osoba. Miała zielone włosy i białą cerę. Z jego oczu widać było żądze mordu. Postać stała z szerokim uśmiechem na twarzy. Dan próbował zorientować się, o co chodzi, gdy nagle postać zaczęła się poruszać sama.
- Widzisz, co nas czeka?
Odezwała się postać. Chłopak zaniemówił i próbował odejść, ale nie mógł się ruszyć. Odbicie zaczęło wychodzić z lustra i zbliżać się do Dana.
- Od przyszłości nie uciekniesz.
- KIM JESTEŚ?!
- Nie poznajesz samego siebie?
- Ja tak nie wyglądam!
- Jeszcze nie. JESZCZE NIE!AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAH!
,,25.05.2016 – Minęły dwa lata od zaginięcia syna państwa Norisów . Nasz nowy prezydent, Janusz Korwin-Mikke, zaczyna akcję wyszukiwawczo-eliminacyjną.”
,,30.06.2017 – Prezydent zaginął dzień po przesłuchaniu ofiary wybuchu. Nie znaleziono nic, co pomogłoby go znaleźć”.
Tym razem Dan się wyspał. Zdążył założyć ubranie i pobiegł do szkoły. Wszyscy mówili o nowym prezydencie.
- Dan!
- Cześć John.
- Słyszałeś już o nowym rządzie?
- Cholera, nie. Opowiesz? Nie rozeznany w polityce jestem.
- Janusz Korwin-Mikke, nasz nowy prezydent wierzy, że działania nazistowskie są skuteczne.
- CO?! I kto by na niego głosował?!
- Jak widać spora liczba ludzi. Czasy pokoju właśnie poszły się jebać.
- E tam. To nie nasz interes.
- Eeee...
- Co?
- Zacznie on stałą kontrole wszystkich szkół. W tym naszej. Wybrał dwójkę zabijaków z naszej klasy do raportowania i eliminowania przeciwnych.
- TO JAKIŚ ŻART?!
- Chciałbym, uwierz mi.
Po lekcjach chłopak poszedł do toalety. Jak wyszedł spotkał dwójkę większych i napakowanych mężczyzn.
- Coś wspominałeś o naszym prezydencie!
- Nie. Wcale nie!
- Ach tak? To o czym rozmawiałeś z Johnem przed lekcją?
- C-c-co? S-s-s-skąd to w-w-wiecie?
- A byliśmy całkiem niedaleko.
Po tych słowach dwójka prześladowców walnęła chłopaka w brzuch. Dan zwymiotował. Jeden z nich złapał go za ręce i przytrzymał, a drugi wyjął nóż motylkowy.
- Zaraz cię, kurwa, nauczymy szacunku do władzy!
Po czym zranił go w rękę. Chłopiec syczał z bólu.
- Masz coś do powiedzenia?
- P-p-PIERDOL SIĘ!!!
To wystarczyło, aby go torturowali jeszcze dłużej. Kiedy dali mu odejść chłopiec był cały w ranach i swoim śniadaniu. Po drodze czuł czyjąś obserwację. Kiedy wrócił cala rodzina najpierw chciała mu robić wyrzuty sumienia, ale po zobaczeniu jego wyglądu zadzwonili do szpitala. Po dotarciu na miejsce okazała się potrzebna operacja płuc, jelit i nerek. Cztery dni później Dana odwiedził John. Był przerażony jego wyglądem, ale mimo wszystko podszedł do niego.
- CHOLERA! Widzisz mnie?!
- T-t-tak.
- Bogu dzięki.
- H-h-hej. A co z lekcjami?
- To jest mniej ważne. Próbuję się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierasz. Zadzwoniłem do twojej rodziny, a oni mi wszystko opisali.
- Więc przyszedłeś. Dzięki.
Po powrocie do domu Dan poszedł do swojego pokoju. Rany zniknęły, ale miał poważny problem z biciem serca. Musiał brać od tej pory adrenalinę, aby mógł w ogóle żyć.
- To tylko początek. Później będzie gorzej.
Usłyszał, jednak w pokoju nikogo nie było.
- Już się znamy. A nie, chwila. Wciąż nie masz pojęcia jak mam na imię?
- KTO TU JEST?!
- Ciii! Bo jeszcze rodziców obudzisz.
Dan usłyszał dźwięki w lustrze. Podszedł do niego a jego oczom ukazała się postać podobna do koszmarnego odbicia.
- N-n-nie, chwila. Ty nie istniejesz. To tylko zły sen!
- Oj, nie tym razem. To, co ci zrobili zabija ciebie a budzi mnie. A, i jeszcze nie jestem prawdziwy.
- T-t-to jak masz na imię?
- A jak byś mnie nazwał?
- N-n-nie wiem.
- W takim razie jestem bezimienny. Bądź zdecydowany!
- E-e-Eleven. Odpowiada?
- Może być.
- Czego chcesz?
- Zemsty na nich. Tak jak ty. Byłem z tobą przez całe życie, zamknięty w umyśle, ale wolny poprzez ból. Sam jesteś słaby. Ale zmieniając temat... masz dziewczynę? Jak tak, to chyba przeszkadzam.
Dan się zdziwił.
- Nie mam. Czemu pytasz?
- Mam wrażenie, że nasze rozmowy zabrały ci słuch.
- Dlaczego?
- Kim jest ta dziewczyna za tobą?
Chłopak się odwrócił, ale został już znokautowany.
,,09.11.2016 – Kampania nazistowska zaczęła wyłapywać tajemniczych ludzi i osoby mające kontakt z nimi. Rodziny są mordowane na ich oczach. Nikt nie ma prawa interweniować. Jeżeli ktoś spotka kogoś podejrzanego lub osobę mającą z nią kontakt należy natychmiast powiadomić władzę!”
„01.10.2017 – Kolejne liczby ofiar przez tajemniczą postać. Nikt nie jest w stanie dowiedzieć się kto to jest. Ocaleni opisali na razie, że pachnie od niego chemią i krwią.”
Dan obudził się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Wszędzie było ciemno i zimno. Był przywiązany do jakiegoś słupa a w buzi miał knebel. Po długich staraniach udało mu się go wypluć.
- Nareszcie wstałeś. Myślałam, że cię zabiłam.
Kobiecy głos dobiegał z ciemności.
- Co... się... dzieje...?
- Oj spokojnie. Skoro rozmawiasz z lustrem to nie powinno cię to zdziwić.
- CO?! - Dan zakaszlał - Nie wiem o czym...
- Mów prawdę!
- ...Widziałem tak jakąś postać. Wyglądał prawie jak ja.
- Aha.
- A ty to kto?
- Aż tak chcesz wiedzieć?
Księżyc zaświecił przez okno i oświetlił część pomieszczenia. Postać weszła pod światło i można było nieco się jej przyjrzeć.
- Więc? Kim jestem?
- C-c-c-c-CLOCKWORK?!
- Brawo. Widać, że coś tam jednak wiesz.
Dan bał się co się wydarzy, ale coś kazało mu nie panikować.
- A ty jak masz na imię?
- D-D-Dan. Dan Noris.
- Wiesz, czemu pytam? Obserwuje cię od tamtego zdarzenia. Prawię cię zmasakrowali. Jeden mi uciekł, ale drugi to inna bajka. I mam dla ciebie prezent.
Po tych słowach Clockwork pokazała mu nóż motylkowy. Ten sam, którym został skrzywdzony. Położyła go przed nim. -Poznajesz?
- Tak.
- Jakbym cię chciała zabić, to już dawno gryzłbyś piach.
- Ty... chcesz rozmawiać?
Natalie obróciła się w jego stronę.
- O proszę. Jednak inteligent. A inni mówili mi, że pacan jesteś.
-Inni?
- Toby i reszta tych Proxy. Ale czemu odbicie nazwałeś Elevenem? Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu. Zauważył kałużę i postać w niej.
- Powiedz jej prawdę.
- Bo...bo nie miał imienia.
- Rozumiem. A opowiesz mi o swoich koszmarach?
Po chwili wahania Dan opisał jej, co się w jego snach działo. Zauważył, że dziewczyna słucha go niezwykle uważnie. Czuł, że poza Johnem zalazł osobę, która go słucha. Kiedy skończył Clockwork rozcięła liny.
- Wiesz co? Dam ci żyć. Jak chcesz opowiem ci swoją historię.
- Ok.
I tak spędzili pół nocy na rozmowie. Dwójka rozmawiała ze sobą jak by się znali od zawsze.
- Ej. A lubisz czarny humor?
- Zależy jaki.
Chłopak opowiedział jej o Jasiu i sprzęcie medycznym. Jak doszedł do momentu, w którym okazało się, że Jaś ukradł dziadkowi aparat tlenowy Natalie wybuchła wraz z Danem śmiechem.
Chwila. Ile ja tak leżę?
Z trzy dni.
TRZY DNI?! Wybacz, ale muszę wrócić do domu.
Dziewczyna otworzyła mu okno.
Najbliższa stacja benzynowa jest pół kilometra stąd. Tam cię chyba znajdą.
Dzięki.
Ale odezwij się czasem, co?
Um...ok.
Chłopak wziął nóż, pożegnali się i poszli w swoją stronę. Po dojściu na miejsce pracownik zadzwonił po policję. Twierdził, że zagubiony się odnalazł. Rodzina, policja i reporterzy przyjechali na miejsce. Wszyscy zadawali mu pytania co się stało, ale na żadne nie odpowiedział. Powiedział tylko, że to nie ma żadnego znaczenia i że chce wrócić do domu.
,,02.09.2016 – Została założona grupa do zwalczania psychopatów. Kolejne porwania nie zostaną już odnotowane…”
- (Chwalą dzień, przed zachodem słońca).
Następnego dnia chłopiec dostał SMS'a od Johna:
,,Dan. Zostałem wybrany na lidera nowej grupy do zwalczania psychopatów. Ale to oznacza, że... raczej będziemy daleko od siebie. Wybacz. Dołączyłem ze względu na twoje bezpieczeństwo. Mam nadzieję, że zrozumiesz.”
Dan czuł się przez to przegrany. Nikt inny się w szkole z nim nie kolegował. Nagle dostał SMS'a od nieznanej osoby:
,,Cześć. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. To ja, Natalie, Clockwork. Obróć się. ;-)”
Chłopak spojrzał za siebie. Ona rzeczywiście za nim stała.
Co tam?
Skąd masz mój numer?
Mam znajomych.
Aha.
Zgaduję, że masz problem z przyjacielem.
Nie mam mu za złe. Jego marzenia się spełniły. Da radę.
Serio? Ale będzie musiał ze starszymi od siebie walczyć.
Cóż... dałby radę i byka powalić.
Spędzili pół godziny na wspólnej rozmowie, gdy jakiś przechodzeń zauważył chłopaka rozmawiającego z zakapturzoną dziewczyną. Zauważył u niej zegarek w oku i od razu zadzwonił po armię. W drodze do domu Dan zobaczył prezydenta i jego żołnierzy.
-Dzień dobry?
-Jedziesz ze mną. TERAZ!
Chłopak został siłą wepchany do auta, po czym odjechali do jego domu. Jego dom stał w płomieniach, a jego rodzina wyprowadzona na zewnątrz.
-CO TU SIĘ ODPIERDALA!?
-Nic szczególnego. Palimy wiedźmy i diabły.
Po tych słowach wydał rozkaz rozstrzelania ich. Na jego własnych oczach rodzina umarła. Był on bliski płaczu.
-Nie czujesz się... wolny?
-Ja...ja...
-Ty...co?
-JA CIĘ ZAPIERDOLE JAK PSA! CIEBIE I TĘ TWOJĄ...
Nie dokończył, ponieważ go zakneblowali i zabrali do dziwnego ośrodka. Tam został poddawany różnym torturom i przesłuchaniom. Po drodze zobaczył innych ludzi. Część była martwa a reszta błagała o śmierć. Przez ten widok czuł jak coraz bardziej jego ciało odlatuje. Nagle pojawił się jeden z jego prześladowców.
-Cześć śmieciu. Pamiętasz mnie? Przez tę twoją kumpelę mój brat nie żyje. Nadeszła pora rewanżu.
Po tych słowach zaczął go bić. Dan tracił przytomność, kiedy nagle usłyszał głos Elevena.
-Zabili ci rodzinę, spalili ci dom, zabrali przyjaciela i prawdopodobnie twoja luba teraz jest na terapii elektrycznej, jeżeli nie gwałcona. I ty chcesz na to pozwolić?
Nagle chłopak poczuł się potężniejszy i szybszy. Cała adrenalina spowodowała, że mógł żyć bez normalnych leków. Wyciągnął nóż i dźgnął nim napastnika w oko. Mężczyzna krzyczał wniebogłosy, po czym Dan przeciął mu gardło.
-He he he! Pozdrów brata ode mnie!
Jeden ze strażników chciał go zestrzelić, ale ten dźgnął go w rękę i upuścił pistolet. Dan go zabrał, zestrzelił strażnika i celował w prezydenta. Nagle przybyła reszta straży.
-NO CHODŹCIE! ZABAWMY SIĘ!!!
Bez problemu załatwił resztę, jednak jego główny cel uciekł do sterowni. Dobiegł tam mordując wszystko na swojej drodze. W sterowni uwolnił więźniów i dał im dostęp do broni palnej.
-Oh prezydeeeencieeeee! Gdzie się chowasz?
Nagle ktoś rzucił chemikaliami w jego oczy. Dan jęczał, ale zaraz potem przestał widzieć ciemność. Teraz widział wszystko, jak na dłoni.
-Tu cie mam!
Wycelował w dyktatora, ale amunicja się skończyła. To dało Korwinowi czas na zagazowanie go. Chłopak zaczął się dusić, po czym wpadł na resztę chemicznych odpadów, które zaczęły wylewać się na jego głowę i włosy. Część dostała się do jego płuc, przez co brzmiał jak mutant.
-W imię władzy, gówniarzu!
Mężczyzna podniósł go i wywalił do mieszarki. Po wyjściu z ośrodka zauważył on rozlaną benzynę. Podpalił ją i uciekł. Po chwili wszystko wybuchło. Chłopiec leżał przez chwilę, po czym wstał i próbował doczołgać się do domu. Dwie godziny później dopiął swego. Wszystko wyglądało jak w jego koszmarze. Doczołgał się do lustra, po czym spojrzał na swoje odbicie. Brązowe włosy przybrały miętowego koloru. Jego cera była biała jak śnieg a jego oczy były czerwone.
-Widać nie mogłem od przyszłości uciec.
-Nie mogłeś. Teraz wyglądamy tak podobnie.
-Co mi radzisz zrobić?
-Proste. Zabij tych, którzy ci to zrobili. I całe społeczeństwo.
Po raz pierwszy od tak długiego czasu na twarzy Dana pojawił się uśmiech i maniacki śmiech.
EPILOG:
Janusz Korwin-Mikke obudził się w dziwnym pomieszczeniu. Wyglądał on na pokój luster w wesołym miasteczku. Mężczyzna był szczelnie przypięty do ściany. Nagle z ciemności wyszła jakaś postać.
-Jak tam podróż minęła, panie prezydencie?
-Gdzie...gdzie ja jestem?
-Eh. Pytania bez odpowiedzi. Bolesne, prawda? Też ich nie otrzymałem.
-Co? KIM TY JESTEŚ?!
-Już mnie nie pamiętasz? To ty mnie tak tam zmasakrowałeś. Ty, twoi ludzie i twój wyznawca. Ale teraz czuje się silniejszy niż przedtem.
-D-d-Dan?
-Już nie! ZABIŁEŚ GO! JA! JESTEM! ELEVEN!!! AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH!
Prezydent zaczął się pocić ze strachu.
-Ty... nie możesz mnie zabić! JESTEM WŁADZĄ DO CHOLERY!
-Tak? Bo ja widzę to inaczej. Choć tak, masz rację. Nie zabiję cię... teraz. Mało to zabawne. CHCĘ PATRZEĆ, JAK CIERPISZ!
Eleven przekręcił dźwignię i na Korwina spadł deszcz kwasu.
-To dopiero początek. Przejdźmy do tej bolesnej części!
-Co proszę?
-Korwin, Korwin, Korwin - mówił spokojnie Eleven – ty chyba nie myślisz, że z tobą skończyłem? NIE! Zabrałeś mi rodzinę, przyjaciela, normalne życie. Tak w tajemnicy – zaczął mówić szeptem – i tak nie było ciekawe.
To mnie wypuść!
Kiedy zabawa jeszcze trwa. Cały świat zobaczy, że nie ma szans na uniknięcie szaleństwa. A wszystko przez jeden, zły dzień. Jak ja.
A-a-ale nie musimy...
Zanim skończył, chłopak wyjął nóż motylkowy i dźgnął go w ramię. Następnie rozciął mu je i zbliżył zapałkę do krwawiącej ręki.
To co powiesz na małe fajerwerki?
Zapytał, po czym posypał ranę prochem i podpalił. Mikke krzyczał z bólu.
No co? Boli? Mniej więcej tak wygląda pierwsza kąpiel w odpadach toksycznych. Z tym faktem, że na całym ciele. To co? Gotowy po więcej bólu?
Po tych słowach rozciął mu pierś i wyciągał płuca.
Przeżyjesz. Osobiście tego dopilnowałem.
Eleven wyciągnął z ciemnej części pomieszczenia torbę. Otworzył ją i wyciągnął coś, co wyglądało jak paczka.
Mały prezent ode mnie – po czym wrzasnął – CZĘSTUJ SIĘ!
Chłopak na siłę wepchnął mu ją w otwór w klatkę piersiową.
Mała niespodzianka dla reporterów, albowiem dzisiaj cię wypuszczę.
S-s-s-skończ to. Proszę.
TERAZ PROSISZ?! PO TYM WSZYSTKIM CO ZROBIŁEŚ?! Chyba sobie żartujesz – przez chwilę wybuchł szaleńczym śmiechem, po czym dodał – ja nawet nie przyszykowałem cię na powitanie. No to teraz mniej zabawnie.
Wyjął golarkę, i zaczął obcinać mu włosy i zarost.
Teraz wyglądasz jak łysy menel. He he he he. To było niezłe. Ale coś na finał zostawiłem.
Elek zszył ranę i polał Korwina benzyną.
Słyszałeś o Jeffie? Nie? Zazdroszczę. Ale nie zmienia to faktu, że mam coś jeszcze do zrobienia.
Po czym założył na siebie fioletowy frak.
Jak Joker, nie?
Zanim wyszedł podpalił całe pomieszczenie. Janusz nie wytrzymał psychicznie. Nie reagował nawet, kiedy ogień powoli go przejmował.
To do zobaczenia, panie „prezydencie”. To nasze ostatnie spotkanie.
Po czym zamknął drzwi.
Tej nocy reporterzy zebrali się w parku. Przybyło wojsko i policja.
-Z ostatniej chwili. Dostaliśmy wiadomość, że prezydent wróci do parku i abyśmy się z tej okazji zebrali... chwila. Ktoś jest w krzakach.
Janusz wyszedł z krzaków. Był nagi, łysy i zraniony. Cała jego skóra została podpalona. Miał on na sobie szeroki uśmiech i coś wszytego w klatce piersiowej. Po zadaniu pytania, co się stało on powiedział:
-E-E-ELEVEN!
Nagle wybuchł śmiechem. Jego klatka piersiowa zaczęła piszczeć i wszystko wybuchło. Jedna kamera uchwyciła wszystko. Nagle zbliżył się do niej Eleven. Rechotał z zaistniałej sytuacji. Ostatnie słowa w nagraniu przed zniszczeniem brzmiały:
-Who's Laughing Now?! AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!
,,22.05.2014 – Zaginął chłopiec państwa Norisów. Według opisu zdarzeń jego rodziców chłopiec był w swoim pokoju, lecz w pewnym momencie zaczęły wydobywać się stamtąd odgłosy tłuczonego szkła. Po wejściu do pokoju chłopca nie było, ale szyba została rozbita od zewnątrz. Więcej na ten temat...”
,,,25.05.2014 – Chłopiec został znaleziony. Czy raczej... sam się odnalazł. Przyszedł do stacji benzynowej. Policja i jego rodzina zaczęli mu zadawać pytania, jednak na żadne nie odpowiedział.”
Dan Noris miał dzisiaj ciężki początek dnia. Całą noc dręczył go koszmar o torturach i o dziwnej postaci. Sen kończył się zawsze w momencie, gdy czołgał się do lustra. Mieszkał on w małym domu rodzinnym, wraz z siostrą, bratem i rodzicami.
- Cześć, synku. -usłyszał,
Cześć, mamo.
Jak tam noc?
- Wolę o tym nie mówić.
- Rozumiem.
Dan zamyślił się na chwilę.
- (Ta... fajnie, że mnie rozumie. Ale nie słucha, gdy zaczynam mówić o koszmarach).
- ...Dan?
- Eeee...tak?
- Czy ty słuchasz?
- ...nie?
- Zaspałeś!
- O KURWA!!!
Wziął plecak, kurtkę i pobiegł do szkoły. Na jej progu zorientował się, że...
- CHOLERA! Mam piżamę na sobie!
To wystarczyło, aby cała szkoła się z niego śmiała. Chłopak ze wstydu pobiegł pod klasę. Pod klasą spotkał Johna, swojego kumpla, któremu ufał bardziej niż reszcie świata.
- Znowu zaspałeś. Kolejne koszmary?
- Taa. Gdzie twój mundurek?
- W praniu.
- Dyro nas zabije za nasze ubrania!
- Wiem,ale śmiesznie trochę zginąć w piżamie.
Koledzy mieli spory ubaw aż do końca lekcji. Uwielbiali rozmawiać o Batmanie i Jokerze. To były ich ulubione postacie. Za dziecka udawali, że Dan jest Jokerem a John Batmanem. Z tym, że Joker zawsze przegrywał i dosyć szybko znikał. Była już 17:00, więc postanowili wrócić do domu. Dan zjadł kolację, wyszykował na jutro wszystko i położył się spać. Tym razem jego sen miał inny obrót. Był on w jakimś budynku, który przypominał jego dom. Był spalony i doszczętnie zniszczony. Na jego progu znalazł jakieś zwłoki. Delikatnie podniósł jedno z nich i zdał sobie sprawę, że to jego ojciec. Reszta ciał prawdopodobnie należała do jego rodziny. Wszystkie zostały rozstrzelane. Chłopca coś ciągnęło wprost do gruzów. Zbliżył się do lustra, które zaczęło się świecić. Światło tak go raziło, że zamknął na chwile oczy. Po otworzeniu zauważył, że nie ma swojego odbicia. W lustrze stała za to tajemnicza osoba. Miała zielone włosy i białą cerę. Z jego oczu widać było żądze mordu. Postać stała z szerokim uśmiechem na twarzy. Dan próbował zorientować się, o co chodzi, gdy nagle postać zaczęła się poruszać sama.
- Widzisz, co nas czeka?
Odezwała się postać. Chłopak zaniemówił i próbował odejść, ale nie mógł się ruszyć. Odbicie zaczęło wychodzić z lustra i zbliżać się do Dana.
- Od przyszłości nie uciekniesz.
- KIM JESTEŚ?!
- Nie poznajesz samego siebie?
- Ja tak nie wyglądam!
- Jeszcze nie. JESZCZE NIE!AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAH!
,,25.05.2016 – Minęły dwa lata od zaginięcia syna państwa Norisów . Nasz nowy prezydent, Janusz Korwin-Mikke, zaczyna akcję wyszukiwawczo-eliminacyjną.”
,,30.06.2017 – Prezydent zaginął dzień po przesłuchaniu ofiary wybuchu. Nie znaleziono nic, co pomogłoby go znaleźć”.
Tym razem Dan się wyspał. Zdążył założyć ubranie i pobiegł do szkoły. Wszyscy mówili o nowym prezydencie.
- Dan!
- Cześć John.
- Słyszałeś już o nowym rządzie?
- Cholera, nie. Opowiesz? Nie rozeznany w polityce jestem.
- Janusz Korwin-Mikke, nasz nowy prezydent wierzy, że działania nazistowskie są skuteczne.
- CO?! I kto by na niego głosował?!
- Jak widać spora liczba ludzi. Czasy pokoju właśnie poszły się jebać.
- E tam. To nie nasz interes.
- Eeee...
- Co?
- Zacznie on stałą kontrole wszystkich szkół. W tym naszej. Wybrał dwójkę zabijaków z naszej klasy do raportowania i eliminowania przeciwnych.
- TO JAKIŚ ŻART?!
- Chciałbym, uwierz mi.
Po lekcjach chłopak poszedł do toalety. Jak wyszedł spotkał dwójkę większych i napakowanych mężczyzn.
- Coś wspominałeś o naszym prezydencie!
- Nie. Wcale nie!
- Ach tak? To o czym rozmawiałeś z Johnem przed lekcją?
- C-c-co? S-s-s-skąd to w-w-wiecie?
- A byliśmy całkiem niedaleko.
Po tych słowach dwójka prześladowców walnęła chłopaka w brzuch. Dan zwymiotował. Jeden z nich złapał go za ręce i przytrzymał, a drugi wyjął nóż motylkowy.
- Zaraz cię, kurwa, nauczymy szacunku do władzy!
Po czym zranił go w rękę. Chłopiec syczał z bólu.
- Masz coś do powiedzenia?
- P-p-PIERDOL SIĘ!!!
To wystarczyło, aby go torturowali jeszcze dłużej. Kiedy dali mu odejść chłopiec był cały w ranach i swoim śniadaniu. Po drodze czuł czyjąś obserwację. Kiedy wrócił cala rodzina najpierw chciała mu robić wyrzuty sumienia, ale po zobaczeniu jego wyglądu zadzwonili do szpitala. Po dotarciu na miejsce okazała się potrzebna operacja płuc, jelit i nerek. Cztery dni później Dana odwiedził John. Był przerażony jego wyglądem, ale mimo wszystko podszedł do niego.
- CHOLERA! Widzisz mnie?!
- T-t-tak.
- Bogu dzięki.
- H-h-hej. A co z lekcjami?
- To jest mniej ważne. Próbuję się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierasz. Zadzwoniłem do twojej rodziny, a oni mi wszystko opisali.
- Więc przyszedłeś. Dzięki.
Po powrocie do domu Dan poszedł do swojego pokoju. Rany zniknęły, ale miał poważny problem z biciem serca. Musiał brać od tej pory adrenalinę, aby mógł w ogóle żyć.
- To tylko początek. Później będzie gorzej.
Usłyszał, jednak w pokoju nikogo nie było.
- Już się znamy. A nie, chwila. Wciąż nie masz pojęcia jak mam na imię?
- KTO TU JEST?!
- Ciii! Bo jeszcze rodziców obudzisz.
Dan usłyszał dźwięki w lustrze. Podszedł do niego a jego oczom ukazała się postać podobna do koszmarnego odbicia.
- N-n-nie, chwila. Ty nie istniejesz. To tylko zły sen!
- Oj, nie tym razem. To, co ci zrobili zabija ciebie a budzi mnie. A, i jeszcze nie jestem prawdziwy.
- T-t-to jak masz na imię?
- A jak byś mnie nazwał?
- N-n-nie wiem.
- W takim razie jestem bezimienny. Bądź zdecydowany!
- E-e-Eleven. Odpowiada?
- Może być.
- Czego chcesz?
- Zemsty na nich. Tak jak ty. Byłem z tobą przez całe życie, zamknięty w umyśle, ale wolny poprzez ból. Sam jesteś słaby. Ale zmieniając temat... masz dziewczynę? Jak tak, to chyba przeszkadzam.
Dan się zdziwił.
- Nie mam. Czemu pytasz?
- Mam wrażenie, że nasze rozmowy zabrały ci słuch.
- Dlaczego?
- Kim jest ta dziewczyna za tobą?
Chłopak się odwrócił, ale został już znokautowany.
,,09.11.2016 – Kampania nazistowska zaczęła wyłapywać tajemniczych ludzi i osoby mające kontakt z nimi. Rodziny są mordowane na ich oczach. Nikt nie ma prawa interweniować. Jeżeli ktoś spotka kogoś podejrzanego lub osobę mającą z nią kontakt należy natychmiast powiadomić władzę!”
„01.10.2017 – Kolejne liczby ofiar przez tajemniczą postać. Nikt nie jest w stanie dowiedzieć się kto to jest. Ocaleni opisali na razie, że pachnie od niego chemią i krwią.”
Dan obudził się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Wszędzie było ciemno i zimno. Był przywiązany do jakiegoś słupa a w buzi miał knebel. Po długich staraniach udało mu się go wypluć.
- Nareszcie wstałeś. Myślałam, że cię zabiłam.
Kobiecy głos dobiegał z ciemności.
- Co... się... dzieje...?
- Oj spokojnie. Skoro rozmawiasz z lustrem to nie powinno cię to zdziwić.
- CO?! - Dan zakaszlał - Nie wiem o czym...
- Mów prawdę!
- ...Widziałem tak jakąś postać. Wyglądał prawie jak ja.
- Aha.
- A ty to kto?
- Aż tak chcesz wiedzieć?
Księżyc zaświecił przez okno i oświetlił część pomieszczenia. Postać weszła pod światło i można było nieco się jej przyjrzeć.
- Więc? Kim jestem?
- C-c-c-c-CLOCKWORK?!
- Brawo. Widać, że coś tam jednak wiesz.
Dan bał się co się wydarzy, ale coś kazało mu nie panikować.
- A ty jak masz na imię?
- D-D-Dan. Dan Noris.
- Wiesz, czemu pytam? Obserwuje cię od tamtego zdarzenia. Prawię cię zmasakrowali. Jeden mi uciekł, ale drugi to inna bajka. I mam dla ciebie prezent.
Po tych słowach Clockwork pokazała mu nóż motylkowy. Ten sam, którym został skrzywdzony. Położyła go przed nim. -Poznajesz?
- Tak.
- Jakbym cię chciała zabić, to już dawno gryzłbyś piach.
- Ty... chcesz rozmawiać?
Natalie obróciła się w jego stronę.
- O proszę. Jednak inteligent. A inni mówili mi, że pacan jesteś.
-Inni?
- Toby i reszta tych Proxy. Ale czemu odbicie nazwałeś Elevenem? Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu. Zauważył kałużę i postać w niej.
- Powiedz jej prawdę.
- Bo...bo nie miał imienia.
- Rozumiem. A opowiesz mi o swoich koszmarach?
Po chwili wahania Dan opisał jej, co się w jego snach działo. Zauważył, że dziewczyna słucha go niezwykle uważnie. Czuł, że poza Johnem zalazł osobę, która go słucha. Kiedy skończył Clockwork rozcięła liny.
- Wiesz co? Dam ci żyć. Jak chcesz opowiem ci swoją historię.
- Ok.
I tak spędzili pół nocy na rozmowie. Dwójka rozmawiała ze sobą jak by się znali od zawsze.
- Ej. A lubisz czarny humor?
- Zależy jaki.
Chłopak opowiedział jej o Jasiu i sprzęcie medycznym. Jak doszedł do momentu, w którym okazało się, że Jaś ukradł dziadkowi aparat tlenowy Natalie wybuchła wraz z Danem śmiechem.
Chwila. Ile ja tak leżę?
Z trzy dni.
TRZY DNI?! Wybacz, ale muszę wrócić do domu.
Dziewczyna otworzyła mu okno.
Najbliższa stacja benzynowa jest pół kilometra stąd. Tam cię chyba znajdą.
Dzięki.
Ale odezwij się czasem, co?
Um...ok.
Chłopak wziął nóż, pożegnali się i poszli w swoją stronę. Po dojściu na miejsce pracownik zadzwonił po policję. Twierdził, że zagubiony się odnalazł. Rodzina, policja i reporterzy przyjechali na miejsce. Wszyscy zadawali mu pytania co się stało, ale na żadne nie odpowiedział. Powiedział tylko, że to nie ma żadnego znaczenia i że chce wrócić do domu.
,,02.09.2016 – Została założona grupa do zwalczania psychopatów. Kolejne porwania nie zostaną już odnotowane…”
- (Chwalą dzień, przed zachodem słońca).
Następnego dnia chłopiec dostał SMS'a od Johna:
,,Dan. Zostałem wybrany na lidera nowej grupy do zwalczania psychopatów. Ale to oznacza, że... raczej będziemy daleko od siebie. Wybacz. Dołączyłem ze względu na twoje bezpieczeństwo. Mam nadzieję, że zrozumiesz.”
Dan czuł się przez to przegrany. Nikt inny się w szkole z nim nie kolegował. Nagle dostał SMS'a od nieznanej osoby:
,,Cześć. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz. To ja, Natalie, Clockwork. Obróć się. ;-)”
Chłopak spojrzał za siebie. Ona rzeczywiście za nim stała.
Co tam?
Skąd masz mój numer?
Mam znajomych.
Aha.
Zgaduję, że masz problem z przyjacielem.
Nie mam mu za złe. Jego marzenia się spełniły. Da radę.
Serio? Ale będzie musiał ze starszymi od siebie walczyć.
Cóż... dałby radę i byka powalić.
Spędzili pół godziny na wspólnej rozmowie, gdy jakiś przechodzeń zauważył chłopaka rozmawiającego z zakapturzoną dziewczyną. Zauważył u niej zegarek w oku i od razu zadzwonił po armię. W drodze do domu Dan zobaczył prezydenta i jego żołnierzy.
-Dzień dobry?
-Jedziesz ze mną. TERAZ!
Chłopak został siłą wepchany do auta, po czym odjechali do jego domu. Jego dom stał w płomieniach, a jego rodzina wyprowadzona na zewnątrz.
-CO TU SIĘ ODPIERDALA!?
-Nic szczególnego. Palimy wiedźmy i diabły.
Po tych słowach wydał rozkaz rozstrzelania ich. Na jego własnych oczach rodzina umarła. Był on bliski płaczu.
-Nie czujesz się... wolny?
-Ja...ja...
-Ty...co?
-JA CIĘ ZAPIERDOLE JAK PSA! CIEBIE I TĘ TWOJĄ...
Nie dokończył, ponieważ go zakneblowali i zabrali do dziwnego ośrodka. Tam został poddawany różnym torturom i przesłuchaniom. Po drodze zobaczył innych ludzi. Część była martwa a reszta błagała o śmierć. Przez ten widok czuł jak coraz bardziej jego ciało odlatuje. Nagle pojawił się jeden z jego prześladowców.
-Cześć śmieciu. Pamiętasz mnie? Przez tę twoją kumpelę mój brat nie żyje. Nadeszła pora rewanżu.
Po tych słowach zaczął go bić. Dan tracił przytomność, kiedy nagle usłyszał głos Elevena.
-Zabili ci rodzinę, spalili ci dom, zabrali przyjaciela i prawdopodobnie twoja luba teraz jest na terapii elektrycznej, jeżeli nie gwałcona. I ty chcesz na to pozwolić?
Nagle chłopak poczuł się potężniejszy i szybszy. Cała adrenalina spowodowała, że mógł żyć bez normalnych leków. Wyciągnął nóż i dźgnął nim napastnika w oko. Mężczyzna krzyczał wniebogłosy, po czym Dan przeciął mu gardło.
-He he he! Pozdrów brata ode mnie!
Jeden ze strażników chciał go zestrzelić, ale ten dźgnął go w rękę i upuścił pistolet. Dan go zabrał, zestrzelił strażnika i celował w prezydenta. Nagle przybyła reszta straży.
-NO CHODŹCIE! ZABAWMY SIĘ!!!
Bez problemu załatwił resztę, jednak jego główny cel uciekł do sterowni. Dobiegł tam mordując wszystko na swojej drodze. W sterowni uwolnił więźniów i dał im dostęp do broni palnej.
-Oh prezydeeeencieeeee! Gdzie się chowasz?
Nagle ktoś rzucił chemikaliami w jego oczy. Dan jęczał, ale zaraz potem przestał widzieć ciemność. Teraz widział wszystko, jak na dłoni.
-Tu cie mam!
Wycelował w dyktatora, ale amunicja się skończyła. To dało Korwinowi czas na zagazowanie go. Chłopak zaczął się dusić, po czym wpadł na resztę chemicznych odpadów, które zaczęły wylewać się na jego głowę i włosy. Część dostała się do jego płuc, przez co brzmiał jak mutant.
-W imię władzy, gówniarzu!
Mężczyzna podniósł go i wywalił do mieszarki. Po wyjściu z ośrodka zauważył on rozlaną benzynę. Podpalił ją i uciekł. Po chwili wszystko wybuchło. Chłopiec leżał przez chwilę, po czym wstał i próbował doczołgać się do domu. Dwie godziny później dopiął swego. Wszystko wyglądało jak w jego koszmarze. Doczołgał się do lustra, po czym spojrzał na swoje odbicie. Brązowe włosy przybrały miętowego koloru. Jego cera była biała jak śnieg a jego oczy były czerwone.
-Widać nie mogłem od przyszłości uciec.
-Nie mogłeś. Teraz wyglądamy tak podobnie.
-Co mi radzisz zrobić?
-Proste. Zabij tych, którzy ci to zrobili. I całe społeczeństwo.
Po raz pierwszy od tak długiego czasu na twarzy Dana pojawił się uśmiech i maniacki śmiech.
EPILOG:
Janusz Korwin-Mikke obudził się w dziwnym pomieszczeniu. Wyglądał on na pokój luster w wesołym miasteczku. Mężczyzna był szczelnie przypięty do ściany. Nagle z ciemności wyszła jakaś postać.
-Jak tam podróż minęła, panie prezydencie?
-Gdzie...gdzie ja jestem?
-Eh. Pytania bez odpowiedzi. Bolesne, prawda? Też ich nie otrzymałem.
-Co? KIM TY JESTEŚ?!
-Już mnie nie pamiętasz? To ty mnie tak tam zmasakrowałeś. Ty, twoi ludzie i twój wyznawca. Ale teraz czuje się silniejszy niż przedtem.
-D-d-Dan?
-Już nie! ZABIŁEŚ GO! JA! JESTEM! ELEVEN!!! AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH!
Prezydent zaczął się pocić ze strachu.
-Ty... nie możesz mnie zabić! JESTEM WŁADZĄ DO CHOLERY!
-Tak? Bo ja widzę to inaczej. Choć tak, masz rację. Nie zabiję cię... teraz. Mało to zabawne. CHCĘ PATRZEĆ, JAK CIERPISZ!
Eleven przekręcił dźwignię i na Korwina spadł deszcz kwasu.
-To dopiero początek. Przejdźmy do tej bolesnej części!
-Co proszę?
-Korwin, Korwin, Korwin - mówił spokojnie Eleven – ty chyba nie myślisz, że z tobą skończyłem? NIE! Zabrałeś mi rodzinę, przyjaciela, normalne życie. Tak w tajemnicy – zaczął mówić szeptem – i tak nie było ciekawe.
To mnie wypuść!
Kiedy zabawa jeszcze trwa. Cały świat zobaczy, że nie ma szans na uniknięcie szaleństwa. A wszystko przez jeden, zły dzień. Jak ja.
A-a-ale nie musimy...
Zanim skończył, chłopak wyjął nóż motylkowy i dźgnął go w ramię. Następnie rozciął mu je i zbliżył zapałkę do krwawiącej ręki.
To co powiesz na małe fajerwerki?
Zapytał, po czym posypał ranę prochem i podpalił. Mikke krzyczał z bólu.
No co? Boli? Mniej więcej tak wygląda pierwsza kąpiel w odpadach toksycznych. Z tym faktem, że na całym ciele. To co? Gotowy po więcej bólu?
Po tych słowach rozciął mu pierś i wyciągał płuca.
Przeżyjesz. Osobiście tego dopilnowałem.
Eleven wyciągnął z ciemnej części pomieszczenia torbę. Otworzył ją i wyciągnął coś, co wyglądało jak paczka.
Mały prezent ode mnie – po czym wrzasnął – CZĘSTUJ SIĘ!
Chłopak na siłę wepchnął mu ją w otwór w klatkę piersiową.
Mała niespodzianka dla reporterów, albowiem dzisiaj cię wypuszczę.
S-s-s-skończ to. Proszę.
TERAZ PROSISZ?! PO TYM WSZYSTKIM CO ZROBIŁEŚ?! Chyba sobie żartujesz – przez chwilę wybuchł szaleńczym śmiechem, po czym dodał – ja nawet nie przyszykowałem cię na powitanie. No to teraz mniej zabawnie.
Wyjął golarkę, i zaczął obcinać mu włosy i zarost.
Teraz wyglądasz jak łysy menel. He he he he. To było niezłe. Ale coś na finał zostawiłem.
Elek zszył ranę i polał Korwina benzyną.
Słyszałeś o Jeffie? Nie? Zazdroszczę. Ale nie zmienia to faktu, że mam coś jeszcze do zrobienia.
Po czym założył na siebie fioletowy frak.
Jak Joker, nie?
Zanim wyszedł podpalił całe pomieszczenie. Janusz nie wytrzymał psychicznie. Nie reagował nawet, kiedy ogień powoli go przejmował.
To do zobaczenia, panie „prezydencie”. To nasze ostatnie spotkanie.
Po czym zamknął drzwi.
Tej nocy reporterzy zebrali się w parku. Przybyło wojsko i policja.
-Z ostatniej chwili. Dostaliśmy wiadomość, że prezydent wróci do parku i abyśmy się z tej okazji zebrali... chwila. Ktoś jest w krzakach.
Janusz wyszedł z krzaków. Był nagi, łysy i zraniony. Cała jego skóra została podpalona. Miał on na sobie szeroki uśmiech i coś wszytego w klatce piersiowej. Po zadaniu pytania, co się stało on powiedział:
-E-E-ELEVEN!
Nagle wybuchł śmiechem. Jego klatka piersiowa zaczęła piszczeć i wszystko wybuchło. Jedna kamera uchwyciła wszystko. Nagle zbliżył się do niej Eleven. Rechotał z zaistniałej sytuacji. Ostatnie słowa w nagraniu przed zniszczeniem brzmiały:
-Who's Laughing Now?! AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!
Autor: Mateusz Nocuń
O matku. Dzięki, Yumi. :)
OdpowiedzUsuńMasz chłopaku jaja. Napisałeś opowiadanie w czasach gdzie władza patrzy na rēce i fb. Gdzie władzy nikty nie podskoczy a prezydenty j3st marionetka w rekach szregowego posła. Powiedzi mi czy te opowiadanie jest maniwestem pogładów czy poprostu tak widziszy nasz kraj? Sama w sobie opowiadanie jest intrygujące i mam wrazenie ze bohater to naprawde ty ;)
OdpowiedzUsuń...Mam się bać? XD Ok, ta postać to jedno z moich OC. Nie cierpi rządu i dla niego koniec świata to błogosławieństwo. Więc... nie tyle kraj, co świat tak widzę.
UsuńPamiętajcie, mały brat patrzy. ;D
UsuńYumi kiedy aftertale?
OdpowiedzUsuńWtedy kiedy będę miała ochotę przetłumaczyć.
UsuńProszę, nie pytaj się o takie rzeczy, bo to naprawdę denerwujące.
Ale to troll czy nie xD Bo nie wiem, co sądzić.
OdpowiedzUsuńW jakim sensie troll? Bo opowiadanie z mojej ręki.
UsuńCóż... Opowiadanie było... Ciekawe. Nie czytam creepypast, bo według mnie są nudne i nie potrafią mnie przestraszyć, więc nie mam porównania do innych creepypast. Błędów ortograficznych raczej nie widzę, co jest na naprawdę duży plus, bo wiem, że duża część "świeżych" pisarzy ma problemy z ortografią, do składni też przyczepić się nie mogę, jednakże... Jest kilka poważnych problemów. Chodzi mi o rozwój akcji i to, w jakim czasie wszystko się dzieje i zapis opowiadania. Po pierwsze - wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko. Widzę, że historię miałeś zaplanowaną, i to jest świetne, ale... Wyjaśnię to w ten sposób - te jedno opowiadanie, które napisałeś, normalnie rozpisałoby się w jakiś 10 rozdziałach. Musisz poćwiczyć nad rozwojem akcji, bo wszystko dzieje się ZA SZYBKO. Dodawaj przymiotniki, przysłówki i inne określenia, aby lepiej przedstawić czas w opowiadaniu; wszystko powinno trwać trochę dłużej, nawet, jeżeli wydaje ci się to nudne, to buduje to napięcie. Następnie - zapis. Dialogi są trochę chaotyczne i czasami nie wiadomo, co kto mówi i o czym. Musisz przećwiczyć zapis dialogów, bo nie wszędzie pojawiają się "- [...] -", a to jest potrzebne do zbudowania wypowiedzi, bo inaczej wygląda to jak zwykły tekst. Jest też kilka errorów, np: imiona to Dan i John, ale kraj akcji to Polska, widząc Janusza Korwina - Mikke (Który moim zdaniem na prawdę byłby zdolny do stwierdzenia, że nazizm był dobry, a jeżeli ktoś dysponuje czymś nadzwyczajnym, to jest wiedźmą lub innym nadczłowiekiem). Rozumiem, ze mogą ci pasować angielskie imiona i nie uważasz, że jakiekolwiek polskie by pasowało, ale spróbuj jakoś to wpleść w fabułę. Np - ojciec (lub matka) był z Anglii lub USA i tam poznała go matka protagonisty. Zakochali się, wzięli ślub, ona zaszła w ciążę, ale uznała, że chce wychowywać dziecko w Polsce i w wieku na przykład 4 lat, Dan i jego rodzina przenieśli się do Polski. Podobnie możesz zrobić z Johnem. Sama mam wiele OC, które mają angielskie imiona, ale są powiązane z Polską, bo na przykład kiedyś mieszkały w Polsce jako dzieci, ich rodzice lub nawet dziadkowie byli rodowitymi Polakami, lub coś w tym stylu. W każdym razie - polecam ci codziennie ćwiczyć pisanie. Nawet, gdyby było to tylko kilka słów, które i tak idą do śmietnika, nie poddawaj się. Powodzenia w dalszym pisaniu, mam nadzieję, ze te rady ci pomogą. ^^
OdpowiedzUsuńOk. Dzięki.
UsuńMoim zdaniem zamiast nazizm powinieneś napisać totalitaryzm, ponieważ nazizm to poglądy o tym że narud niemiecki jest nad innymi, a to w państwie totalitarnym jest tak że to wódz jest najważniejszy i każda osoba która uważa że wódz jest zły ma zostać zabita albo coś tam. Ale opowiadanie nawet ok =)
OdpowiedzUsuńNaród*
UsuńWell, but it's look perfekt.
UsuńEleven...Zemścił się za bycie żyrafą.LOL
OdpowiedzUsuńXDDDD Jak tylko zobaczyłam "Eleven", też pomyślałam o tym Elevenie. XDDDD
UsuńNo nie mówię o Matim. XD Aż tak, to on przerąbanie nie ma.
Usuń"A wszystko przez jeden, zły dzień"- czy tylko mi ten cytat skojarzył się z komiksem "Zabójczy Żart"?
OdpowiedzUsuńGenialne zauważenie. Tak, to małe nawiązanie.
UsuńSpoko to opowiedanie ...a nawet super!
OdpowiedzUsuńDzięki. :-)
Usuń