Notka od autora:
Nycto i Amity to normalne nastolatki, które jak wszyscy, mają marzenia i
starają się dążyć do wybranych celów. Uwielbiają chodzić do centrów
handlowych na różne wyprzedaże, jeść razem żarcie na mieście czy po
prostu spędzać ze sobą czas. Wiodą beztroskie życie. Do czasu... Ich
spokojne życie zachwiało się gdy do ich uniwersum wtargnął nieznany
dotąd wróg. Wiele znajomych i bliskich wtedy zginęło. Część z nich udało
się w pewien sposób uratować przez Nycto. Przez miesiąc razem z Amity
stworzyły specjalne urządzenie, które umożliwiło im przenoszenie się po
innych wymiarach. Opuściły swoje domy, które i tak zostały zniszczone
przez ich wroga. Uciekając widziały za sobą destrukcje, smutek i pewną
nieznaną pustkę w duszy. Przyjaciółki przechodzą między wymiarami, aby
znaleźć wymarzone miejsce, w którym mogłyby żyć.
Autor: 010PsychoUnicorn101
Spis Treści
Po
krótkim poznaniu się Error i Fresh gdzieś poszli, a my zostaliśmy z artystą.
Fresh to naprawdę spoko koleżka, aż pachnie od niego „świeżością”. Jego jedynym
komentarzem na nasze ostre wejście (zabijanie zombie) było zdjęcie swoich
okularów i powiedzenie „tylko
nie róbcie tego tutaj moje super-duper koleżanki”. Nie ma
problemu, przyjacielu. Mnie to całkowicie przekonuje, amigo. Aż się wzdrygam na
samo przypomnienie jego wzroku. Uh… To było creepy… Aż zachciało mi się
makaronu. „Strasznego makaronu”.
Error
wyszedł w trakcie naszych rozmów nie wiele mówiąc. Dowiedziałam się tylko jak
ma na imię i czym się zajmuje tutaj. No i, że jest totalnym dupkiem, ale na
osądzanie przyjdzie jeszcze czas. Muszę go bliżej poznać. Zgrywa
niedostępnego... O nie, dearie,
nie przy mnie. Nie było warunków, więc po prostu
siedziałyśmy na ziemi i słuchałyśmy. Ink, bo tak nazywa się kolorowy artysta,
zaczął odpowiadać na to wcześniejsze pytanie aż nazbyt szczegółowo. Przestrzeń
Po-za. Tak nazwał to miejsce. Tak naprawdę trudno to nazwać miejscem. Nie ma tu
niczego innego niż oni. Po prostu strzegą stąd inne uniwersa…
- Czekaj uniwersa?
Że wszystkie? - zabłyszczały mi oczy z podekscytowania. - Rany… Ile to daje
możliwości i i… - Amity przymknęła mi japę. Zabrałam jej rękę. W sumie ma rację
jak zacznę gadać to rzadko kiedy udaje mi się zamknąć usta – Dobra. Zrozumiałam,
zrozumiałam. - powiedziałam nieco zła, że mi przerwała. Spojrzała na mnie
zadowolona z siebie i odwróciła się do Inka.
- Możesz już
kontynuować.
- Muszę cię
zasmucić, Nycto, ale nie wydaje mi się, że mam dostęp do wszystkich uniwersów.
Głównie pilnuje tych, które zostały stworzone przez innych twórców i które są
związane z Undertale... - teraz to Szarlocia pisnęła.
- Undertale?! -
teraz to ja zamknęłam jej usta, a w wyniku małej szamotaniny leżałyśmy na
podłodze śmiejąc się same z siebie. Po chwili postanowiłyśmy jednak wstać. - To
najlepsza gra RPG w jaką grałam!
- Śmiem zaprzeczyć.
Lost Sphear czy One Shot jest lepsze. - zamyśliła się.
- Nooo może i tak,
ale to było coś innego…
- Mogłam nie kupować
ci tej gry…
- Mogłam nie dawać
ci grać w tą grę! - zaśmiałam się.
- Mogłaś. -
poruszyłam zabawnie brwiami. Też się zaśmiała.
- Boże, ale z ciebie
idiotka…
- Howdy. I’m Flowey.
Flowey the Flower. - zrobiłam głupkowatą minę, a ona zaczęła cicho chichotać.
Splotłam ręce i przyłożyłam je do policzka. - You want some LOVE, don’t ya?
Don’t worry, I’ll share some with you! - po czym przytuliłam ją. Była cała zesztywniała.
- A czego ty się spodziewałaś? Ziarenek przyjaźni? Golly, nie jestem rośliną. -
odepchnęła mnie ze śmiechem.
- Znacie Undertale?
- Inkowi zaczęły się zmieniać kształty tych jego światełek w oczodołach.
- Grałyśmy. Co
miałeś na myśli z tymi twórcami?
- Ci którzy napiszą,
narysują, zrobią fanowską grę – zaczął wyliczać - czy chociażby wymyślą
historię, to to wszystko trafia tu. To tu żyją, według nich, ich wymyślone
postacie. Mam do tego wszystkiego dostęp i mogę ich odwiedzać jeśli chcę lub
muszę… - spojrzał w tył na odwróconego Errora. - Poczekajcie chwilę.
Tam gdzie stał
wszystko było takie jakieś ciemniejsze. Ink westchnął, wstał i podszedł do
niego. My też wstałyśmy. Wyjęłam z plecaka dysk i zeszyt. Zapisałam parametry
na ten wszechświat i schowałam rzeczy.
- Jak myślisz można
im ufać? - szepnęłam do Amity.
- Taa. Nie wydają
się być groźni. - machnęła ręką.
- A co jeśli… -
przerwała mi głośna wymiana zdań między Inkiem, a Errorem.
- Nie można Cię
spuścić na chwilę z oczodołu! - warknął Ink.
-To już twój błąd. -
zaśmiał się Error.
Ink
machnął swoim pędzlem na Errora ochlapując go niemal całego farbą. Zaśmiałyśmy
się przez minę wkurzonego szkieletu. Tusz pstryknął palcami, a farba zmieniła
się w łańcuchy. Odebrał od niego małe, białe odwrócone serduszko. To dusza, nie? Znów
machnął pędzlem, a przed nim pojawiła się dziura prowadząca do innego uniwersum
– wywnioskowałam to po wcześniejszej rozmowie. Więc tak dostaje się do tych światów.
Oddał duszę właścicielowi coś mówiąc do tej osoby, gdy Error wychodził z
więzów. Jednak nie słyszałam i nie dostrzegłam kto to był – byłam za daleko.
Ocknęłam się z zamyślenia. Dość często zdarza mi się zamyślać do takiego
stopnia, że często nawet nie wiem co mówił mój rozmówca, a potem zawsze pada
pytanie „c-coś mówiłeś/aś?” lub przytakuje udając, że słucham „tak, tak. Mów dalej”. Na szczęście Ami się do
tego przyzwyczaiła i albo się z tego śmieje albo sprawdza czy słuchałam. Przez
takie częste sytuacje zaczęłam bardziej przykuwać uwagę przy rozmowie z
przyjaciółką. Raany, znów to
zrobiłam. Do Szarloty zaczęły się zbliżać jakieś
niebieskie sznurki. Instynktownie zasłoniłam ją swoim ciałem i nici złapały
mnie. Świetnie… Zaczęłam podążać wzrokiem za ich źródłem… Error? Gdy nasz wzrok
się spotkał uśmiechnął się przebiegle i pociągnął za nici, w wyniku czego
znajdowałam się w jego objęciu. Zarzucił mnie sobie na ramię. Nie wygodnie tu.
Zaczęłam się wierzgać.
- Nie jestem
pierdolonym workiem ziemniaków! Puść mnie! - krzyknęłam, ale nawet nie
zareagował! Otworzył inny portal i wszedł ze mną.
-
Skoro zabierasz mi moją duszę to ja zabiorę ci twoją nową
przyjaciółkę. - fuknął, a portal się zamknął. Co za dziecko... Przewróciłam oczami.
Postawił mnie na ziemię.
-Możesz
mnie rozwiązać? - mruknęłam sfrustrowana. Zlustrował mnie wzrokiem trochę nie
ufając. Wzruszyłam ramionami na nie zadane pytanie. - Wiesz... Mogłeś od razu
powiedzieć, że lubisz takie zabawy. - spojrzałam mu w oczy i
zakręciłam biodrem, a on walnął mocnego facepalma z mojego tekstu. Nie mogłam
się dłużej powstrzymać. Zaśmiałam się. - To może w końcu uwolnisz swojego
niewolnika, o wielki panie dominacie? - nadal trzymał dłoń na głowie. Sam już
nie mógł i się zaśmiał. Więzy się poluzowały, a ja z nich wyszłam. Ktoś się
zaśmiał z tyłu i zaczął klaskać w… kości. Dobra, co oni z tym mają?! Przecież nie są jakimiś lordami ciemności
czy czymś takim. No dobra… Może Error jest. To w żadnym
razie nie było rasistowskie, w ogóle. Odwróciłam się w stronę postaci. Okazało
się, że to Sans. Ale nie ten zwyczajny. Co to to nie. Było by przecież za
nudno.
-Heya Killer. -
rzekł leniwie Error. Ej! Ja tu chciałam dać opis na całą stronę! Eh… Nie ważne.
Panie i Panowie powitajcie Killera.
0 komentarze:
Prześlij komentarz