Notka od autora: W opowiadaniu mogą się pojawić przemoc, przekleństwa, Treści obrażające wartości społeczne, przekonania religijne, światopogląd. Brak treści pornograficznych.
Prosimy nie wrzucać bez pozwolenia na inne strony lub wattpada. Ciemne, mroczne królestwo, ukrywające w swych mrokach najciemniejsze moce i złowieszcze demony, karmiące się bólem i cierpieniem upadłych dusz. Gdzie usłyszysz tylko jęki i lamenty grzejników, morderców, złodziei, gwałcicieli, terrorystów, którzy z własnej głupoty zginęli w imię wierzeń oraz Szalonych Yaoistów i fandomu, skazanych na wieczne męki, rozdzierającą rozpacz, wżerające się w umysł ofiar oraz memów internetowych które zalały Internet. To raj płynący mlekiem i miodem niegodziwości, gdzie złe uczynki to chleb powszedni dla demonów. W tym świecie jest jedna zasada...
Zabijaj albo Giń!
Zabijaj albo Giń!
Nasza historia zaczyna się przy zapomnianym przez demony wejściu, przy samej górze Mt.Ebott, w ludowych przekazach nazywaną " góra samobójców". Tam właśnie pewien nieszczęśnik miał pecha i wpadł do ciemnej czeluści góry, po czym słuch o nim zaginął... Czy na pewno? Tak się zaczęła Nasza opowieść....
Autor: GrimAngel
Beta: Turpistyczna
Spis treści:
W ciemnej, mrocznej jaskini, w złej sławie górze Mt.Ebott, do której ledwie dochodziły promienie słońca, na samy dnie, prawie nie było widać leżącego nastolatka.
- Ymmmm - jęknął chłopiec, który ledwie ocknął się z długiego snu. Przez pierwsze minuty spoglądał na miejsce, w który teraz był, nie wiedział gdzie jest, jak tutaj się dostał . otworzył swoje oczy i zauważył przed siebie ciemną i mroczną Ścieżkę. przewrócił się na plecy, co spowodowało, że przypomniał sobie, że ma na sobie plecak oraz latarkę, która mocno i natrętnie wbija mu się w kręgi kręgosłupa ! Zignorował ból, który przeszywało jego ciało, bo wszystkie części ciała były tak obolałe, że nie potrafił rozpoznać, która część ciała mocniej go boli. Spojrzał w sufit ciemnej dziury, w której leżał, zauważył, że koło siebie ma cztery filary, prawdopodobnie z okresu antyku czy coś w tym stylu... nigdy nie był dobry z historii więc nie potrafił stwierdzić, z jakiego okresu pochodzą te zabytkowe filary. Próbował wstać z małej polanki kwiatów, której nie znał...
Ledwie wstał i poczołgał się w stronę najbliższej ściany, oparł się na lewej dłoni, która z prędkością światła uświadomiła go, że jest złamana. Ból tak był porażający, że jego biedny mózg wysłał najbardziej przerażającą myśl jaka mu wpadła, tylko jedno słowo, bardziej zdanie mu przez usta przeszły – Siostra Faustyna....
- O Boże, jestem następną ofiarą siostry Faustyny !!! - powiedział z przerażeniem nastolatek. Wiedział od samego początku, że kiedyś ta kobieta zrobi mu krzywdę, przerażało go, że on skończy tak samo jak poprzednie dzieci. Jak Danny, który próbował zaćpać się na śmierć żelkami z Biedronki, a lekarze nie wiedzieli co robić - ratować dzieciaka czy robić smart fonami fotki dzieciakowi, który zapchał się żelkami ! Albo jak Melanie, która próbowała się zaciąć żelowym mydełkiem Fa przy muzyce Krzysztofa Krawczyka, albo jak Arturowi, który był ukochanym uczniem Siostry Faustyny, co spowodowało, że po ukończeniu liceum ubzdurał sobie, że jest reinkarnacją Hitlera!
Biedak przez 2 tygodnie chodził po Wrocławiu w kostiumie zielonego ogórka, krzyczał, że jest Hitlerem, a z jego komórki leciała piosenka dla dzieci o nazwie „ cztery zielone Słonie”.
Najgorzej miała mała Sara, która nie dawno pojawiła się w sierocińcu Św. Jakuba, malutka po kilku godzinach postanowiła, że musi uciec! Wpadła na pomysł, że zostanie tancerką Go Go. Na szczęście nikt nie chciał zatrudnić 4-letniej dziewczynki do klubu Go Go. A teraz opiekun socjalny pilnuje małolaty, żeby nie wpadła w gorsze tarapaty albo na inne pomysły tego typu, np. takie jak sprzed tygodnia! Czyli zostać prostytutką w żłobie....
- Ymmmm - jęknął chłopiec, który ledwie ocknął się z długiego snu. Przez pierwsze minuty spoglądał na miejsce, w który teraz był, nie wiedział gdzie jest, jak tutaj się dostał . otworzył swoje oczy i zauważył przed siebie ciemną i mroczną Ścieżkę. przewrócił się na plecy, co spowodowało, że przypomniał sobie, że ma na sobie plecak oraz latarkę, która mocno i natrętnie wbija mu się w kręgi kręgosłupa ! Zignorował ból, który przeszywało jego ciało, bo wszystkie części ciała były tak obolałe, że nie potrafił rozpoznać, która część ciała mocniej go boli. Spojrzał w sufit ciemnej dziury, w której leżał, zauważył, że koło siebie ma cztery filary, prawdopodobnie z okresu antyku czy coś w tym stylu... nigdy nie był dobry z historii więc nie potrafił stwierdzić, z jakiego okresu pochodzą te zabytkowe filary. Próbował wstać z małej polanki kwiatów, której nie znał...
Ledwie wstał i poczołgał się w stronę najbliższej ściany, oparł się na lewej dłoni, która z prędkością światła uświadomiła go, że jest złamana. Ból tak był porażający, że jego biedny mózg wysłał najbardziej przerażającą myśl jaka mu wpadła, tylko jedno słowo, bardziej zdanie mu przez usta przeszły – Siostra Faustyna....
- O Boże, jestem następną ofiarą siostry Faustyny !!! - powiedział z przerażeniem nastolatek. Wiedział od samego początku, że kiedyś ta kobieta zrobi mu krzywdę, przerażało go, że on skończy tak samo jak poprzednie dzieci. Jak Danny, który próbował zaćpać się na śmierć żelkami z Biedronki, a lekarze nie wiedzieli co robić - ratować dzieciaka czy robić smart fonami fotki dzieciakowi, który zapchał się żelkami ! Albo jak Melanie, która próbowała się zaciąć żelowym mydełkiem Fa przy muzyce Krzysztofa Krawczyka, albo jak Arturowi, który był ukochanym uczniem Siostry Faustyny, co spowodowało, że po ukończeniu liceum ubzdurał sobie, że jest reinkarnacją Hitlera!
Biedak przez 2 tygodnie chodził po Wrocławiu w kostiumie zielonego ogórka, krzyczał, że jest Hitlerem, a z jego komórki leciała piosenka dla dzieci o nazwie „ cztery zielone Słonie”.
Najgorzej miała mała Sara, która nie dawno pojawiła się w sierocińcu Św. Jakuba, malutka po kilku godzinach postanowiła, że musi uciec! Wpadła na pomysł, że zostanie tancerką Go Go. Na szczęście nikt nie chciał zatrudnić 4-letniej dziewczynki do klubu Go Go. A teraz opiekun socjalny pilnuje małolaty, żeby nie wpadła w gorsze tarapaty albo na inne pomysły tego typu, np. takie jak sprzed tygodnia! Czyli zostać prostytutką w żłobie....
Im dłużej szedł przez mroczny korytarz, tym bardziej przypominały mu się legendy o „ukochanych” podopiecznych siostry Faustyny. Teraz on został jej pupilkiem ! Najgorszy koszmar każdego ucznia podstawówki lub sieroty Św. Jakuba - w normalnych sierocińcach jak ktoś zostaje ulubieńcem to ma fory u opiekunów oraz nienawiść innych sierot, ale nie w tej placówce! Bo każdy wie, że ta siostra to kłopoty! Wszystkie dzieciaki omijały ją na kilometr, a reszta opiekunów nic nie robiła, bo kto będzie dyskutować z dyrektorką placówki? Przez tą kobietę 5 razy wylądował w szpitalu, 10 razy był zagrożony w szkole, 16 wyjazdów na jakiekolwiek wakacje, wczasy, ferie czy też zieloną szkołę, 27 razy obawiał się o życie.... 38 razy zniweczyła próbę adopcji ! Za każdym razem kiedy nasz bohater miał nadzieję, że wreszcie ucieknie z tego piekła - zakonnica niweczyła te plany i robiła z dzieciaka ofiarę lub wariata, co spowodowało, że już nigdy więcej nie widział potencjalnych rodziców.
W tej chwili już przestał marzyć o normalnej rodzinie, własnym pokoju, małym piesku, rodzeństwie albo planowaniu z rodzicami wakacji lub studiów prawniczych, lub ewentualnie politologii, nie wspominając o normalnym dzieciństwie, którego nie ma i nie będzie miał! Dwa tygodnie temu stuknęła mu 13-nastka, wraz tortem oraz zwęglonymi prezentami i firankami zniknęła nadzieja, że znajdzie dom, bo nikt nie chce adoptować 13-nastolatków... Wiele razy błagał psychologów i nauczycieli, żeby zgłosili opiece społecznej, żeby go przenieśli do innej placówki lub rodziny zastępczej. Ale nikt mu nie wierzył.. siostra Faustyna tak załatwiła, że wszyscy uważają go za kłamcę i świra. To nie jest tak, że kobieta się nad nim znęca czy bije. Tylko, że jest przykładem przysłowia „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" , dosłownie! Ma tysiące „dobrych pomysłów”, które powodują katastrofy gorsze od huraganu Irma! Przy niej organizacja ISIS to mały pikuś. Pan Pikuś! Kiedy ledwie doszedł obolały do końca korytarza postanowił, że jak wydostanie się z tego miejsca to pójdzie do najwyższej instancji kraju i wyjawi prawdę na temat tego sierocińca! Dla dobra innych
dzieci całego świata, dla byłych podopiecznych, którzy do dzisiaj mają traumę i najważniejsze - dla samego siebie. Poczuł w sobie tak wielką determinację, że zapomniał o zawodach bólu jakie jego ciało tej chwili rozgrywało. Doszedł do wielkich otwartych drzwi, było widać po kolumnach piętno czasu, na samym górze kolumn, może bardziej łuków widniał dziwny symbol, chłopak nie potrafił rozpoznać symbolu ani nawet opisać, co dokładnie na nim jest. Chłopiec przez chwilę poczuł na sobie jakiś mroczny oraz nieprzyjemny wzrok. Spojrzał za siebie, ale nikogo nie było. Czuł, że ktoś lub coś go obserwuje.
Bardzo szybko postanowił, że pójdzie dalej bo czuł się zagrożony. Przeszedł przez drzwi i zobaczył następne ciemne pomieszczenia, na samym środku była jasna mała polanka, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szczegół. Na małej polance były kwiaty, ale nietypowe kwiaty!
- Siemanko! - odezwał się złoty kwiat - jestem Kwiatek (Flowey), Kwiatek kwiatuszek –uśmiechnęła się roślinka. Chłopiec zdębiał, nigdy w życiu nie widział i nie słyszał, żeby kiedykolwiek kwiaty mówiły ani uśmiechały się, nie mówiąc że kwiaty nie posiadają ust, oczu , nawet nie widział, żeby stokrotka, bo tak się wydawało mu, że może być stokrotką, posiadała twarz. To nie ma sensu, pomyślał, kwiaty nie mają strun głosowych , nie mają organów... może mają, nie wiem, bo z biologii też jestem „noga” . Flowey przez chwilę słodko spoglądał na naszego bohatera , poruszał łodygą w rytmie nie słyszalnej melodii. - Hmmm, jesteś tu nowy w podziemiu? –zapytał się kwiatek. Chłopiec instynktownie kiwnął głową. - Ojejku! Musisz być zdezorientowany - odpowiedział kwiat, który coraz bardziej mu się przyglądał. W tym się zgodził chłopiec w myślach, jest bardzo zdezorientowany, nie wiedział, co odpowiedzieć, przez kilka sekund była niezręczna cisza, było tylko słychać bzyczenie jakiejś pszczoły... normalnie spodziewał by się świerszcza jak w kreskówkach, które oglądał przez dziurkę w drzwiach. Nagle kwiatek zakłócił nieprzyjemną ciszę – ktoś powinien Cię nauczyć jak tu wszystko działa ! Myślę, że taki koleżka jak ja świetnie się do tego nada. Gotowy? No to lecimy!
Nagle zrobiło jeszcze bardziej ciemno i mroczno a na klatce piersiowej pojawiło czerwone serduszko.
- Widzisz to serduszko? To Twoja dusza, w niej kumuluje się Twoje istnienie ! – powiedział kwiatek, chłopiec próbował dotknąć lewitujące serduszko, które koło niego latało, jak zwyczajna mała pszczoła.
- Twoja dusza jest słaba, ale może urosnąć w siłę jeśli dam trochę LV.
- LV? - zapytał nastolatek, kojarzył Level z gry "Fire Emblem", ale nigdy w życiu, na co dzień czy coś w tym stylu.
- Nie wiesz co oznacza LV? To oczywiste, to LOVE! – odpowiedział szybko Kwiatuszek.
Chłopcu wydawało się, że ten skrót to chyba nie jest Love i chciał zapytać czy na pewno, gdy nagle poczuł dziwne mrowienie w prawej nodze. - Może chcesz trochę Love? - zapytał kwiat z niewinną miną. Nastolatek chwilę się przyglądał, jednocześnie próbował ignorować dziwne mrowienie, które wspinało się po jego nodze coraz wyżej, tak jak by coś po nim chodziło. Kwiatek kontynuował odpowiadanie na pytania, które nie padły. - Nie martw się. Podzielę się z Tobą trochę LOVE! - a potem uroczym uśmiechem mrugnął.
- Brzmi jak rasowy pedofil grasujący w okolicach mojej podstawówki - odpowiedział młodzieniec. Nagle w powietrzu pojawiły się białe ziarna, które wyglądały trochę niebezpieczne, ale chłopak uznał, że takie ziarna nic mu nie zrobią.
-Spójrz tutaj - pokazał Kwiatek listkami na ziarenka - podzielę się z Tobą troszkę Love dzięki tym malutkim „przyjaznym ziarenkom” . Jesteś gotowy ? No to ruszamy ! Złap ich jak najwięcej! Nagle ziarenka leciały w stronę chłopca miał właśnie trafić w duszę, gdy nagle chłopiec poczuł straszne ukłucie w nodze, powodujące, że ziarna nie trafiły . -Hej, kolego, ominąłeś je - powiedział z wyrzutem kwiatek - spróbujmy jeszcze raz, dobrze? – znowu ziarno poleciało w stronę dzieciaka, ale ten walczył z czymś, co atakowało jego ciało. Ziarna znowu ominęły duszę nastolatka! Chłopiec miotał się i walczył z czymś co dziwnym trafem było pod spodniami i ciągłe żądliło. Po krótkiej chwili upadł na ziemie i z nogawki wyleciała pszczoła. - Czy to jakiś żart? - zapytał co raz bardziej rozdrażniony Flowey.
- Przepraszam, ja nie chciałem! – odpowiedział dzieciak.
- Czy Twoja czaszka jest pusta? – zapytał wkurzony Flowey który patrzył z politowaniem na dzieciaka.
- Nie, nie , nie - próbował tłumaczyć bohater, Nagle Flowey znowu przywołał ziarnka – KIERUJ W KIERUNKU ZIARENEK!!! Znaczy przyjacielskich Ziarenek – poprawił się Kwiatek.
- Okey,okey nie krzycz ! Postaram się - powiedział chłopiec i się nie ruszał oraz zamknął oczy. Ziarenka powoli kierowały się w stronę bohatera, nastolatek stał twardo na miejscu, gdy nagle przerażając ból przeszedł po całym ciele, upadł na ziemię i otworzył oczy! Zauważył, że lewa dłoń została przebita przez „przyjacielskie ziarnka”, ze świeżej rany wypływała krew, całe jego ubranie było podziurawione, jak szwajcarski ser! Spojrzał w stronę kwiatka, któremu słodka buzia zmieniła się o 360 %!
- Ty IDIOTO- powiedział przerażający Flowey, patrząc na chłopca, a potem zaśmiał się złowieszczo - w tym świecie jest jedna zasada! GIŃ ALBO ZABIJ! Chłopca sparaliżowało ze strachu oraz bólu. Nie mógł wstać, bo jego rany uniemożliwiały jakikolwiek ruch. - Dlaczego miałbym przepuści tak wspaniałą okazję?!
Wokół chłopca pojawiła się paleta ostrych ziaren, tysiące ziaren wisiało nad głową dzieciaka! Młody próbował uciec, ale jego ciało nie współpracowało z nim.
- GIŃ! - rozdarł się Kwiat i okrutnie zaśmiał, palety ziaren leciał w stronę dziecka! Chłopiec modlił się w duszy, żeby ktoś go uratował. Gdy ziarna doleciał, poczuł miłe uczucie i jego rany zostały uleczone. To był cud - pomyślał młodzieniec. Sam Flowey był zaskoczony gdy nagle w jego stronę poleciała ognista kula. Flowey poleciał tak daleko, że nie było widać gdzie oraz na jakie graty wpadł, bo były typowe trzaski i dźwięki z kreskówek.
- Auć - powiedział Kwiatek.
- Co za przerażająca kreatura, torturuje biedną i niewinną istotę... - powiedział tajemniczy głosy kobiety. Nagle z czeluści wyłoniła się kobieta o jasnych włosach z różowymi pasemkami, które były spięte w kok. Była ubrana w czarną suknię z białymi rękawkami oraz coś, co wyglądało jak pelerynka ze skóry czy coś w tym stylu.
- Och nie bój się, moje dziecko - powiedziała niewiasta, która szybko pomogła mu wstać. Chłopiec bardziej jej się przyjrzał i zauważył, że ma spiczaste uszy a za nimi szare rogi! ROGI! - Mam na imię Toriel, jestem opiekunką tych ruin - powiedziała, a potem mocno przytuliła bohatera. Chłopiec został zmiażdżony przez wielki biust,a coś ostrego i skórzanego wbijało mu się w brzuch, co powodowało że nie mógł łapać powietrza.
- Eaeaaa po.. .eeee ....powietrza..- wykrztusił bohater. Kobieta puściła go i uśmiechnęła do młodzieńca.
- O, przepraszam, słoneczko - dopiero teraz Toriel zauważyła, że tak mocno przytulała chłopca że biedaczek zrobił się czerwony jak pomidor w pełnym słońcu, delikatnie odłożyła go na ziemię. Czasami Toriel zapominała, że ma taką wielką siłę, że jak przytula to nie tylko dusi piersiami, ale jeszcze podnosi ich do góry „swoje ofiary troski”.
- Przychodzę tutaj każdego dnia, żeby zobaczyć czy ktoś nie spadł ze świata ludzi. Dziecinko moja, jesteś pierwszym człowiekiem od wielu lat, który pojawił się w ruinach. Chodź, moje dziecko - pokazała Toriel drogę przed siebie - proszę, chodź ze mną, zaopiekuję się Tobą – a potem spojrzała za siebie i delikatnie uśmiechnęła do dziecka. - Oprowadzę bezpiecznie przez ruiny. Proszę tędy, słodziutki – i pokazała drogę tak, jakby chciała, żeby chłopiec natychmiast podążył za nią, odwróciła się w stronę drzwi i zniknęła za nimi.
- chwila! Co miałaś na myśli mówiąc „ ze świata ludzi”? - zapytał młodzieniec, ale nie dostał odpowiedzi. Rozejrzał się wokół, szukając Kwiatuszka oraz tych gratów, na które może Kwiatuszek wpadł, bo trzeba jakoś wyjaśnić skąd się wzięły te kreskówkowe hałasy, które dobiegały nie wiadomo skąd, ale nic nie widział w tych egipskich ciemnościach. Było pusto jak portfelu studenta pierwszego roku studiów filozofii. Nagle uświadomił sobie, że został sam i – proszę pani, proszę poczekać na mnie - spanikował i szybciej biegł za Toriel, nieświadomy tego, że od momentu spotkania Flowey ..........życie diametralnie się zmieni na zawsze.
********
Nareszcie , przybyła siódma dusza, nie mogłem się doczekać tego dnia! Liczyłem każdy dzień, każdą godzinę i minutę, żeby pojawiła się moja upragniona siódma duszyczka... Bohaterowie, Anioł, Demon Oraz Bogowie Nie macie pojęcia jaki ja wam los zgotowałem..... Mmmmyhhh.... Muah ha ha ha haha Tfuu ech ech czy to mucha?! Jaki cudem ona mi w leciała do ust? Bleeeee, ohyda, dajcie mi wodę! Zaraz zacznę rzygać, jakie to gorzkie, bleeee, niedobrze mi jest kiedy o tym myślę......
W tej chwili już przestał marzyć o normalnej rodzinie, własnym pokoju, małym piesku, rodzeństwie albo planowaniu z rodzicami wakacji lub studiów prawniczych, lub ewentualnie politologii, nie wspominając o normalnym dzieciństwie, którego nie ma i nie będzie miał! Dwa tygodnie temu stuknęła mu 13-nastka, wraz tortem oraz zwęglonymi prezentami i firankami zniknęła nadzieja, że znajdzie dom, bo nikt nie chce adoptować 13-nastolatków... Wiele razy błagał psychologów i nauczycieli, żeby zgłosili opiece społecznej, żeby go przenieśli do innej placówki lub rodziny zastępczej. Ale nikt mu nie wierzył.. siostra Faustyna tak załatwiła, że wszyscy uważają go za kłamcę i świra. To nie jest tak, że kobieta się nad nim znęca czy bije. Tylko, że jest przykładem przysłowia „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" , dosłownie! Ma tysiące „dobrych pomysłów”, które powodują katastrofy gorsze od huraganu Irma! Przy niej organizacja ISIS to mały pikuś. Pan Pikuś! Kiedy ledwie doszedł obolały do końca korytarza postanowił, że jak wydostanie się z tego miejsca to pójdzie do najwyższej instancji kraju i wyjawi prawdę na temat tego sierocińca! Dla dobra innych
dzieci całego świata, dla byłych podopiecznych, którzy do dzisiaj mają traumę i najważniejsze - dla samego siebie. Poczuł w sobie tak wielką determinację, że zapomniał o zawodach bólu jakie jego ciało tej chwili rozgrywało. Doszedł do wielkich otwartych drzwi, było widać po kolumnach piętno czasu, na samym górze kolumn, może bardziej łuków widniał dziwny symbol, chłopak nie potrafił rozpoznać symbolu ani nawet opisać, co dokładnie na nim jest. Chłopiec przez chwilę poczuł na sobie jakiś mroczny oraz nieprzyjemny wzrok. Spojrzał za siebie, ale nikogo nie było. Czuł, że ktoś lub coś go obserwuje.
Bardzo szybko postanowił, że pójdzie dalej bo czuł się zagrożony. Przeszedł przez drzwi i zobaczył następne ciemne pomieszczenia, na samym środku była jasna mała polanka, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden mały szczegół. Na małej polance były kwiaty, ale nietypowe kwiaty!
- Siemanko! - odezwał się złoty kwiat - jestem Kwiatek (Flowey), Kwiatek kwiatuszek –uśmiechnęła się roślinka. Chłopiec zdębiał, nigdy w życiu nie widział i nie słyszał, żeby kiedykolwiek kwiaty mówiły ani uśmiechały się, nie mówiąc że kwiaty nie posiadają ust, oczu , nawet nie widział, żeby stokrotka, bo tak się wydawało mu, że może być stokrotką, posiadała twarz. To nie ma sensu, pomyślał, kwiaty nie mają strun głosowych , nie mają organów... może mają, nie wiem, bo z biologii też jestem „noga” . Flowey przez chwilę słodko spoglądał na naszego bohatera , poruszał łodygą w rytmie nie słyszalnej melodii. - Hmmm, jesteś tu nowy w podziemiu? –zapytał się kwiatek. Chłopiec instynktownie kiwnął głową. - Ojejku! Musisz być zdezorientowany - odpowiedział kwiat, który coraz bardziej mu się przyglądał. W tym się zgodził chłopiec w myślach, jest bardzo zdezorientowany, nie wiedział, co odpowiedzieć, przez kilka sekund była niezręczna cisza, było tylko słychać bzyczenie jakiejś pszczoły... normalnie spodziewał by się świerszcza jak w kreskówkach, które oglądał przez dziurkę w drzwiach. Nagle kwiatek zakłócił nieprzyjemną ciszę – ktoś powinien Cię nauczyć jak tu wszystko działa ! Myślę, że taki koleżka jak ja świetnie się do tego nada. Gotowy? No to lecimy!
Nagle zrobiło jeszcze bardziej ciemno i mroczno a na klatce piersiowej pojawiło czerwone serduszko.
- Widzisz to serduszko? To Twoja dusza, w niej kumuluje się Twoje istnienie ! – powiedział kwiatek, chłopiec próbował dotknąć lewitujące serduszko, które koło niego latało, jak zwyczajna mała pszczoła.
- Twoja dusza jest słaba, ale może urosnąć w siłę jeśli dam trochę LV.
- LV? - zapytał nastolatek, kojarzył Level z gry "Fire Emblem", ale nigdy w życiu, na co dzień czy coś w tym stylu.
- Nie wiesz co oznacza LV? To oczywiste, to LOVE! – odpowiedział szybko Kwiatuszek.
Chłopcu wydawało się, że ten skrót to chyba nie jest Love i chciał zapytać czy na pewno, gdy nagle poczuł dziwne mrowienie w prawej nodze. - Może chcesz trochę Love? - zapytał kwiat z niewinną miną. Nastolatek chwilę się przyglądał, jednocześnie próbował ignorować dziwne mrowienie, które wspinało się po jego nodze coraz wyżej, tak jak by coś po nim chodziło. Kwiatek kontynuował odpowiadanie na pytania, które nie padły. - Nie martw się. Podzielę się z Tobą trochę LOVE! - a potem uroczym uśmiechem mrugnął.
- Brzmi jak rasowy pedofil grasujący w okolicach mojej podstawówki - odpowiedział młodzieniec. Nagle w powietrzu pojawiły się białe ziarna, które wyglądały trochę niebezpieczne, ale chłopak uznał, że takie ziarna nic mu nie zrobią.
-Spójrz tutaj - pokazał Kwiatek listkami na ziarenka - podzielę się z Tobą troszkę Love dzięki tym malutkim „przyjaznym ziarenkom” . Jesteś gotowy ? No to ruszamy ! Złap ich jak najwięcej! Nagle ziarenka leciały w stronę chłopca miał właśnie trafić w duszę, gdy nagle chłopiec poczuł straszne ukłucie w nodze, powodujące, że ziarna nie trafiły . -Hej, kolego, ominąłeś je - powiedział z wyrzutem kwiatek - spróbujmy jeszcze raz, dobrze? – znowu ziarno poleciało w stronę dzieciaka, ale ten walczył z czymś, co atakowało jego ciało. Ziarna znowu ominęły duszę nastolatka! Chłopiec miotał się i walczył z czymś co dziwnym trafem było pod spodniami i ciągłe żądliło. Po krótkiej chwili upadł na ziemie i z nogawki wyleciała pszczoła. - Czy to jakiś żart? - zapytał co raz bardziej rozdrażniony Flowey.
- Przepraszam, ja nie chciałem! – odpowiedział dzieciak.
- Czy Twoja czaszka jest pusta? – zapytał wkurzony Flowey który patrzył z politowaniem na dzieciaka.
- Nie, nie , nie - próbował tłumaczyć bohater, Nagle Flowey znowu przywołał ziarnka – KIERUJ W KIERUNKU ZIARENEK!!! Znaczy przyjacielskich Ziarenek – poprawił się Kwiatek.
- Okey,okey nie krzycz ! Postaram się - powiedział chłopiec i się nie ruszał oraz zamknął oczy. Ziarenka powoli kierowały się w stronę bohatera, nastolatek stał twardo na miejscu, gdy nagle przerażając ból przeszedł po całym ciele, upadł na ziemię i otworzył oczy! Zauważył, że lewa dłoń została przebita przez „przyjacielskie ziarnka”, ze świeżej rany wypływała krew, całe jego ubranie było podziurawione, jak szwajcarski ser! Spojrzał w stronę kwiatka, któremu słodka buzia zmieniła się o 360 %!
- Ty IDIOTO- powiedział przerażający Flowey, patrząc na chłopca, a potem zaśmiał się złowieszczo - w tym świecie jest jedna zasada! GIŃ ALBO ZABIJ! Chłopca sparaliżowało ze strachu oraz bólu. Nie mógł wstać, bo jego rany uniemożliwiały jakikolwiek ruch. - Dlaczego miałbym przepuści tak wspaniałą okazję?!
Wokół chłopca pojawiła się paleta ostrych ziaren, tysiące ziaren wisiało nad głową dzieciaka! Młody próbował uciec, ale jego ciało nie współpracowało z nim.
- GIŃ! - rozdarł się Kwiat i okrutnie zaśmiał, palety ziaren leciał w stronę dziecka! Chłopiec modlił się w duszy, żeby ktoś go uratował. Gdy ziarna doleciał, poczuł miłe uczucie i jego rany zostały uleczone. To był cud - pomyślał młodzieniec. Sam Flowey był zaskoczony gdy nagle w jego stronę poleciała ognista kula. Flowey poleciał tak daleko, że nie było widać gdzie oraz na jakie graty wpadł, bo były typowe trzaski i dźwięki z kreskówek.
- Auć - powiedział Kwiatek.
- Co za przerażająca kreatura, torturuje biedną i niewinną istotę... - powiedział tajemniczy głosy kobiety. Nagle z czeluści wyłoniła się kobieta o jasnych włosach z różowymi pasemkami, które były spięte w kok. Była ubrana w czarną suknię z białymi rękawkami oraz coś, co wyglądało jak pelerynka ze skóry czy coś w tym stylu.
- Och nie bój się, moje dziecko - powiedziała niewiasta, która szybko pomogła mu wstać. Chłopiec bardziej jej się przyjrzał i zauważył, że ma spiczaste uszy a za nimi szare rogi! ROGI! - Mam na imię Toriel, jestem opiekunką tych ruin - powiedziała, a potem mocno przytuliła bohatera. Chłopiec został zmiażdżony przez wielki biust,a coś ostrego i skórzanego wbijało mu się w brzuch, co powodowało że nie mógł łapać powietrza.
- Eaeaaa po.. .eeee ....powietrza..- wykrztusił bohater. Kobieta puściła go i uśmiechnęła do młodzieńca.
- O, przepraszam, słoneczko - dopiero teraz Toriel zauważyła, że tak mocno przytulała chłopca że biedaczek zrobił się czerwony jak pomidor w pełnym słońcu, delikatnie odłożyła go na ziemię. Czasami Toriel zapominała, że ma taką wielką siłę, że jak przytula to nie tylko dusi piersiami, ale jeszcze podnosi ich do góry „swoje ofiary troski”.
- Przychodzę tutaj każdego dnia, żeby zobaczyć czy ktoś nie spadł ze świata ludzi. Dziecinko moja, jesteś pierwszym człowiekiem od wielu lat, który pojawił się w ruinach. Chodź, moje dziecko - pokazała Toriel drogę przed siebie - proszę, chodź ze mną, zaopiekuję się Tobą – a potem spojrzała za siebie i delikatnie uśmiechnęła do dziecka. - Oprowadzę bezpiecznie przez ruiny. Proszę tędy, słodziutki – i pokazała drogę tak, jakby chciała, żeby chłopiec natychmiast podążył za nią, odwróciła się w stronę drzwi i zniknęła za nimi.
- chwila! Co miałaś na myśli mówiąc „ ze świata ludzi”? - zapytał młodzieniec, ale nie dostał odpowiedzi. Rozejrzał się wokół, szukając Kwiatuszka oraz tych gratów, na które może Kwiatuszek wpadł, bo trzeba jakoś wyjaśnić skąd się wzięły te kreskówkowe hałasy, które dobiegały nie wiadomo skąd, ale nic nie widział w tych egipskich ciemnościach. Było pusto jak portfelu studenta pierwszego roku studiów filozofii. Nagle uświadomił sobie, że został sam i – proszę pani, proszę poczekać na mnie - spanikował i szybciej biegł za Toriel, nieświadomy tego, że od momentu spotkania Flowey ..........życie diametralnie się zmieni na zawsze.
********
Nareszcie , przybyła siódma dusza, nie mogłem się doczekać tego dnia! Liczyłem każdy dzień, każdą godzinę i minutę, żeby pojawiła się moja upragniona siódma duszyczka... Bohaterowie, Anioł, Demon Oraz Bogowie Nie macie pojęcia jaki ja wam los zgotowałem..... Mmmmyhhh.... Muah ha ha ha haha Tfuu ech ech czy to mucha?! Jaki cudem ona mi w leciała do ust? Bleeeee, ohyda, dajcie mi wodę! Zaraz zacznę rzygać, jakie to gorzkie, bleeee, niedobrze mi jest kiedy o tym myślę......
Ten uczuć gdy masz na imię Sara i czytasz początek xD Opowiadanie posiada okrutny i głupkowaty humor, który uwielbiam xD więc krótko pisząc, spodobało mi sie i biorę sie za kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńSzkoda nie dalo skopiowac dopiski-tam sa jeszcze lepsze jazdy xD
OdpowiedzUsuń