PS. Wiem, że może być dużo dialogów, wybaczcie!
Autor: Filip Domin
Autor obrazków: Evil Angel
Spis treści:
1 | 2 (obecnie czytany)|
Edd - Sally Marvel
Tom - Filip Domin
Matt - Psycho Art
Tord - Evil Angel
Paul - Samael
Patryk - Yumi
Paul - Samael
Patryk - Yumi
Po tym co się wydarzyło Filip postanowił poszukać dla siebie nowego domu. Szukał gdzie się dało. Nigdzie nie było tak dobrze jak w domu. Częściowo był zły, ale także tęsknił za domem.
- NIEEEE!!!!! - krzyknęła Psycho -
Mój popcorn....
Dramat to był wielki, ponieważ popcorn był bardzo smaczny.
Sally: Ciekawe kiedy Filip wróci?
Angel: Szyyy to jest najlepsza część!
( z telewizora )
Darth Vader : Nie, to ja jestem twoim ojcem!
Luke Skywalker: Nie... Nie. . .
Nieeeeeee!
Chwilę później Luke w akcie desperacji puścił się i spadł w dół.
Sally: Myślę, że wszystko z nim dobrze...
Angel: Nie martw się! To mistrz
Jedi Luke...
Widzisz? Żyje! Wpadł do jednego z szybów!
Sally: Nie. Chodzi mi o Filipa....
Angel: OH! Pfft! Wszystko z nim będzie dobrze!
Natomiast nie było z nim tak dobrze w rzeczywistości...
Filip: Ahh! Mój wymarzony dom!
Wymarzonym domem okazał się karton który był raczej słabym domem...
Koza w bluzie poczęła płakać.
Nagle ktoś wyskoczył ze śmietnika.
??? : Witaj nowy sąsiedzie! Co Cię tu sprowadza?
Filip: A nic! Po prostu stary przyjaciel wrócił. Zaszpanował swoim sprzętem i ich udobruchał. I jestem na niego wkur... ekhem wkurzony. Moi przyjaciele są głupi...
??? : Przyjaciele?! Kto potrzebuje przyjaciół skoro masz szczurze kukiełki?! Dalej chłopaki! Zacznijmy przedstawienie!
Zaczął śpiewać piosenkę początkową, ale Filipa to już nie interesowało. Nawet wystawił swój ,,wymarzony dom'' na sprzedaż. Kiedy Sally i Psycho zaczęły oglądać szóstą część Star Wars, Angel postanowiła pójść do swojego pokoju i coś sprawdzić. Podeszła do obrazu na którym się znajdowała i miała dorysowane rogi i diabelski ogon.
Obok był napis : Angel śmierdzi!
Było to napisane przez Filipa, który bardzo nie lubił się z Angel.
Bez przejęcia się tym dziewczyna zdjęła obraz, za którym był kolejny obraz z wielką czaszką na czerwonym guziku. Zdjęła go i za nim znalazła dźwignię którą tu zamontowała wiele lat temu. Pociągnęła za wajchę i ściana obok uniosła się, ujawniając dziwny pokój. Wchodząc do niego miała szeroki, złowieszczy uśmiech. Zamierzała nacisną wielki turkusowy przycisk znajdujący się na piedestale
Angel: I w końcu będę miała to co mi potrzebne!
Zaczęła się diabelsko śmiać, już miała nacisnąć guzik, ale nagle do pokoju weszła Sally.
Sally: Cześć Angel!
Angel: Eee Cześć Sally! Jak widzisz, to jest eee.... moja stara pralnia!
Sally: Ok...? O patrz guziki!
Nagle do pokoju wtargnęła z szerokim bananem na twarzy Psycho.
Psycho: Czy ktoś powiedział guziki ?! Kocham guziki!
Angel: Emm
Komputer: System obronny domu aktywowany.
Angel: O nie...
Nagle wszystko zaczęło się zmieniać. Lodówka została podzielona na pół, biały tron zaczął chodzić i prosić o wymazanie pamięci. Zamiast łóżka Sally pojawił się czołg.
A wszystko zaczęło się od rzucenia wyzwania przez Sally, które polegało na tym kto naciśnie więcej guzików. Ona czy Psycho...
Angel z widoczną złością zatopiła twarz w ręce. Nagle Psycho spojrzała na piękny, turkusowy guzik znajdujący się na wcześniej wspomnianym piedestale. Ucieszyła się z tego powodu.
Psycho: Uuuu! To jest dopiero guzik!
Już zamierzała go nacisnąć, ale nagle stała się rzecz nie spodziewana!
ANGEL: NIE!
Z wielką furią dziewczyna w turkusowej bluzie uderzyła śliczną twarzyczkę narcyztycznej dziewczyny. Wylądowała na ziemii, zrozpaczona.
Psycho: Moja twarz...
Akcja rozwinęłaby się, ponieważ już wkurzona dziewczyna miała przyłożyć gdyby nie interwencja Sally.
Sally: Angel
Angel: Eh! Co za bałagan! Kto chce iść na lody!?
Zapytała jak gdyby nigdy nic...
Psycho: Ja?
Angel: I to się nazywa nastawienie! Kto jest moim dzielnym żołnierzem? Sally, idziesz?
Sally: Ta, pewnie.
Po tym wszystkim Sally wzięła portfel i cała trójka poszła do sklepu. Przenieśmy się do Filipa, ponieważ zostawiliśmy go i nie wiemy co z tą kozą w okularach się stało. Udał on się na kupno nowego domu.
Filip: Jeden dom poproszę!
Pan Rombie: No pewnie! Jak ma wygl....
Filip wyciągnął kartkę gdzie był narysowany zamek gdzie on był królem, a Sally z Psycho błagały o przebaczenie. Natomiast Angel była martwa i leżała zgniła obok reszty.
Pan Rombie: Ok. Jak dużo ma pan pie....
Koza w szarej bluzie postawiła wielką świnkę skarbonkę. Pan Rombie postanowił rozbić ją młotkiem, w niej znajdowała się mniejsza. Po tym jeszcze mniejsza, a na koniec prawdziwy wieprz, w którym była masa pieniędzy. Pan Rombie był bardzo zdziwiony, natomiast Filip uśmiechał się jak głupi. Podczas uzgadniania rzeczy powiązanych z nową posiadłością reszta bohaterów była w sklepie.
Staruszka: Panienko, czy mogłabyś podać mi ten słoik ogórków?
Sally: Pewnie!
Staruszka został posadzona przy ogórkach.
Staruszka: Dziękuję kochaniutka!
I zaczęła się nimi zajadać.
Angel: Bring! Bring!
Angel udając, że ktoś próbuje się do niej dodzwonić podnosi banana.
Angel: Halo? O! Ok! Sorry ludziska, muszę się z kimś spotkać.
Psycho spostrzegła coś bardzo ważnego.
Psycho: To nie telefon, to banan...
Angel: Eee... to do Ciebie.
Psycho: Halo?! Panie Duda!
Angel: Wrócę za sekundę!
Wybiegając ze sklepu, bramki wyczytały, że wyniosła coś bez płacenia.
Sally: Hej Psycho. Nie wydaje Ci się, że Angel zachowuje się jakoś podejrzanie?
Psycho: Wybacz. Gadam z prezydentem przez banana.
Tymczasem Filip wychodząc z budynku obok marketu, trzymał w ręce klucze do nowego domu.
Filip: Ach! Mój własny dom. Tamten szalony i bezdomny koleś miał rację. Nie potrzebuje przyjaciół.
Nagle spojrzał w swoje prawo i zobaczył coś, czego nie widział wcześniej. Najszybciej zerwał kartkę z poszukiwanym i biegł jak najszybciej mógł do domu.
Sally: O! Patrz to Filip...
Psycho: Kto?
Sally: Czuję, że będą kłopoty....
Angel klikając guziki do przygotowania czegoś, nie spodziewała się gościa, który rozwalił drzwi nogą.
Angel: O! Filip! Co ty tutaj robisz?
Filip: Mogę Cię zapytać o to samo! Czemu ty jesteś tutaj.
Na kartce była twarz Angel tylko w wojskowym mundurze.
Angel: No dobra! Masz mnie... wróciłam tylko po coś co zostawiłam...
Filip: Co zostawiłaś?
Angel: TO.
Nacisnęła turkusowy guzik. W suficie otworzył się otwór, z którego wystawało coś co zjeżdżało w dół.
Angel: Moją czapkę!
Był to czarno żółty poniemiecki hełm z czasów II wojny światowej. Filipa zbiło to z tropu.
Filip: Emm
Angel: Co? Co myślałeś, że zamierzam zrobić?
Filip: Ja.. emm
Angel: Poza tym, pasuje świetnie do mojego wielkiego robota!
Filip: Hahaha! Chwila! CO?!
Z uśmiechem na twarzy nacisnęła guzik i otworzyła się pod nią podłoga. Wylądowała w wielkim robocie. Dokładnie była to głowa maszyny. Filip patrzył w tą dziurę, kiedy nagle usłyszał dziwne dźwięki na dworze.
Spojrzał przez okno. Wielki robot przygotowywał ostrzał na dom, ale głównym celem był przeciwnik Angel. Filip.
FILIP: JASNA CHOLE...
Filip nie zdążył dopowiedzieć do końca, a ona zaczęła w niego strzelać. Biegł najszybciej jak mógł przed pociskami. Natomiast dziewczyna cieszyła się tym co robi. Nagle Sally z Psycho wróciły ze sklepu i nie mogły uwierzyć w to co widzą.
Sally: Angel! Co się dzieje?!
Angel: Hej Sally! Wybacz! Nie mogłam tak to po prostu zostawić! Dzięki za trzymanie mi tego przez tyle lat! Dziwne, że nikt tego nie znalazł!
Sally: Ale... ale myślałam, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi!
Angel: HA! Nie. Na co mi przyjaciele, skoro mam to?! Jestem niepowstrzymana! HA HA HA HA!
Nagle dziewczyna w robocie usłyszała głos, który ją zawsze denerwował.
FILIP: HEJ! SUNSHINE LOLIPOPS! ( nie miałem pomysłu) USIĄDŹ SOBIE NA SWOJEJ DUPIE!
W tym momencie Filip rzucił w nią kostką, która go wcześniej przygniotła.Próba osłabienia przeciwnika w taki sposób nie pomogła.
Angel: Oh weź się zamknij!
Mówiąc to wytoczyła wielkie działo. Wielka rakieta zaczęła lecieć w jego stronę.
Filip: Słabo...
Rakieta uderzyła w dom, przy czym dostał także Filip. Dziewczyny nie spodziewały się, że jest do tego zdolna.
PSYCHO: NIEEE! MOJE WSZYSTKO!!!
SALLY: FILIP! NIE!
Angel z triumfem patrzyła jak jej plan wypalił. Było jej do śmiechu. Myślała, że już nigdy nie usłyszy głosu kozy w okularach.
Angel: Ah! Co za widok! HA HA! No więc, przybyłem po to co musiałam! Żegnaj Sally! Świat sam się nie zdominuje!
Nagle robot zaczął odkładać się pięściami sam siebie. Właścicielkę to zdziwiło.
Angel: Co jest z tym źle?!
Okazało się, że była to Psycho, która naciskała przyciski przez które robot bił sam siebie.
Psycho: To jest za dom.
To jest za mojego przyjaciela
I TO JEST ZA MOJĄ TWARZ!!!!!!
Teraz Angel jednym słowem miała przesrane.
Sally: Czy mogę się dołączyć?
Angel: Nie. Nie możesz.
Psycho: Bądź mym gościem...
Postanowiły, że pomszczą swojego przyjaciela. Ale coś ciekawego przykuło ich uwagę. Sąsiad który trzymał swojego współlokatora na kolanach i płakał nad nim.
Sąsiad 1: Ej! Stary! Powiedz coś! Powiedz coś ty idioto!
Sąsiad 2: Coś heh heh.......
Jego ubrania były bardzo podobne do ubrań Filipa, dlatego przyjaciółki pomyliły go z Filipem.
Sally: Chwila. Jeśli to on. To w takim razie gdzie jest Fil-...
Dokończenie pytania tego przerwał laser który rozwalił ostatnią nadzieję.
Angel: HA! Żegnajcie starzy przyjaciele!
Dziewczyny z niedowierzaniem patrzyły jak maszyna odlatuje. Nagle usłyszały jak coś lub ktoś wynurza się z ruin domu.To był Filip. Miał ze sobą działo na harpuny.
FILIP: NIE JESTEM TWOIM PRZYJACIELEM!
Po tym strzelił z działa i trafił w głowę machiny.Robot wybuchł, pozbyli się jej. W końcu mogli być bezpieczni.
Filip: Mówiłem, że harpuny i to działo się przydadzą.
Głowa robota leżała daleko od ruin domu, a dokładnie na pewnym wysokim wzniesieniu. Podjechał turkusowy samochód, z którego wysiadły dwie kobiety ubrane w mundury wojskowe.
Ze szczątek turkusowej maszyny wyłoniła się inna kobieta. Była tak ranna, że aż zaszokowało to stojące za nią osoby.
Na ich mundurach były napisane imiona. Były to Yumi i Samael. Ranna kobieta spojrzała w około siebie, zobaczyła robotyczną rękę. Podniosła ją i spojrzała na dym unoszący się z miejsca jej starego domu. Kobiety zabandażowały ranne miejsca i zabrały ją ze sobą. Kobietą tą była Angel, która stała się teraz Evil Angel. A co stało się z naszą trójką? Znaleźli nowy dom. Tym nowym domem był ten który kupił Filip. To było szczęście, że go kupił.
* parę dni później *
W nowym domu właśnie wszystko już było na swoim miejscu.
Sally: To wszystkie twoje rzeczy które pozostały ze starego domu.
Filip: Oh! Dzięki! Em. Połóż je do reszty. Ta reszta jak i ostatnie przyniesione rzeczy były to tylko prochy. Filip przez ten czas naprawił swoją gitarę.
Sally: Dobrze, że kupiłeś to miejsce.
Filip: Ta. Najgorsze jest to, że jest tylko jeden pokój dla mnie, który na zdjęciu wyglądał na większy.
Sally: Eh. U mnie też za dużo miejsca nie ma. Psycho właśnie skończyła dekorować swój.
Cały pokój wypełniony był obrazami narcyztycznej dziewczyny.
Psycho: AH! Świetnie!
Wracając do Filipa i Sally, dziewczyna stała na progu.
Sally: No cóż. Myślę, że już czas na mnie.
Filip: Ale co dopiero przyszłaś!
Sally: Będę tęskniła za tym starym miejscem...
Filip: Ale to jest pierwszy raz kiedy tu jesteś!
Sally: Tak! Wiele wspomnień!
Filip: Cześć Sally...
Sally: Cześć Filip...
Mówiąc to zamknęła drzwi i ze smutkiem na twarzy miała pójść, ale ktoś ją zatrzymał.
Psycho: Cześć sąsiedzie!
Sally: O! Cześć Psycho!
Psycho: Chcesz obejrzeć Star Wars 7 ?
Sally: No pewnie!
Już siedziały na kanapie i oglądały, przyszedł także Filip.
Miał ze sobą popcorn. Nagle Sally coś zauważyła.
Sally: Hej! Filip...
Filip: Tak?
Sally: Zawsze się zastanawiałam, czemu jesteś kozą?
Psycho: Taaaa, czemu?!
Filip: To zabawna historia! Zaczęło się to kiedy byłem mały.
I Filip zaczął zajadać się popcornem. Przez co nikt nie mógł zrozumieć co mówi.
Sally: Filip, nie wyraźnie mówisz, Filip!
I tak zakończyły się poczynania naszych bohaterów. Cieszyli się życiem. Nie musieli się niczego obawiać Ich przygody się skończyły...
Ale czy na długo ???
Koniec
- NIEEEE!!!!! - krzyknęła Psycho -
Mój popcorn....
Dramat to był wielki, ponieważ popcorn był bardzo smaczny.
Sally: Ciekawe kiedy Filip wróci?
Angel: Szyyy to jest najlepsza część!
( z telewizora )
Darth Vader : Nie, to ja jestem twoim ojcem!
Luke Skywalker: Nie... Nie. . .
Nieeeeeee!
Chwilę później Luke w akcie desperacji puścił się i spadł w dół.
Sally: Myślę, że wszystko z nim dobrze...
Angel: Nie martw się! To mistrz
Jedi Luke...
Widzisz? Żyje! Wpadł do jednego z szybów!
Sally: Nie. Chodzi mi o Filipa....
Angel: OH! Pfft! Wszystko z nim będzie dobrze!
Natomiast nie było z nim tak dobrze w rzeczywistości...
Filip: Ahh! Mój wymarzony dom!
Wymarzonym domem okazał się karton który był raczej słabym domem...
Koza w bluzie poczęła płakać.
Nagle ktoś wyskoczył ze śmietnika.
??? : Witaj nowy sąsiedzie! Co Cię tu sprowadza?
Filip: A nic! Po prostu stary przyjaciel wrócił. Zaszpanował swoim sprzętem i ich udobruchał. I jestem na niego wkur... ekhem wkurzony. Moi przyjaciele są głupi...
??? : Przyjaciele?! Kto potrzebuje przyjaciół skoro masz szczurze kukiełki?! Dalej chłopaki! Zacznijmy przedstawienie!
Zaczął śpiewać piosenkę początkową, ale Filipa to już nie interesowało. Nawet wystawił swój ,,wymarzony dom'' na sprzedaż. Kiedy Sally i Psycho zaczęły oglądać szóstą część Star Wars, Angel postanowiła pójść do swojego pokoju i coś sprawdzić. Podeszła do obrazu na którym się znajdowała i miała dorysowane rogi i diabelski ogon.
Obok był napis : Angel śmierdzi!
Było to napisane przez Filipa, który bardzo nie lubił się z Angel.
Bez przejęcia się tym dziewczyna zdjęła obraz, za którym był kolejny obraz z wielką czaszką na czerwonym guziku. Zdjęła go i za nim znalazła dźwignię którą tu zamontowała wiele lat temu. Pociągnęła za wajchę i ściana obok uniosła się, ujawniając dziwny pokój. Wchodząc do niego miała szeroki, złowieszczy uśmiech. Zamierzała nacisną wielki turkusowy przycisk znajdujący się na piedestale
Angel: I w końcu będę miała to co mi potrzebne!
Zaczęła się diabelsko śmiać, już miała nacisnąć guzik, ale nagle do pokoju weszła Sally.
Sally: Cześć Angel!
Angel: Eee Cześć Sally! Jak widzisz, to jest eee.... moja stara pralnia!
Sally: Ok...? O patrz guziki!
Nagle do pokoju wtargnęła z szerokim bananem na twarzy Psycho.
Psycho: Czy ktoś powiedział guziki ?! Kocham guziki!
Angel: Emm
Komputer: System obronny domu aktywowany.
Angel: O nie...
Nagle wszystko zaczęło się zmieniać. Lodówka została podzielona na pół, biały tron zaczął chodzić i prosić o wymazanie pamięci. Zamiast łóżka Sally pojawił się czołg.
A wszystko zaczęło się od rzucenia wyzwania przez Sally, które polegało na tym kto naciśnie więcej guzików. Ona czy Psycho...
Angel z widoczną złością zatopiła twarz w ręce. Nagle Psycho spojrzała na piękny, turkusowy guzik znajdujący się na wcześniej wspomnianym piedestale. Ucieszyła się z tego powodu.
Psycho: Uuuu! To jest dopiero guzik!
Już zamierzała go nacisnąć, ale nagle stała się rzecz nie spodziewana!
ANGEL: NIE!
Z wielką furią dziewczyna w turkusowej bluzie uderzyła śliczną twarzyczkę narcyztycznej dziewczyny. Wylądowała na ziemii, zrozpaczona.
Psycho: Moja twarz...
Akcja rozwinęłaby się, ponieważ już wkurzona dziewczyna miała przyłożyć gdyby nie interwencja Sally.
Sally: Angel
Angel: Eh! Co za bałagan! Kto chce iść na lody!?
Zapytała jak gdyby nigdy nic...
Psycho: Ja?
Angel: I to się nazywa nastawienie! Kto jest moim dzielnym żołnierzem? Sally, idziesz?
Sally: Ta, pewnie.
Po tym wszystkim Sally wzięła portfel i cała trójka poszła do sklepu. Przenieśmy się do Filipa, ponieważ zostawiliśmy go i nie wiemy co z tą kozą w okularach się stało. Udał on się na kupno nowego domu.
Filip: Jeden dom poproszę!
Pan Rombie: No pewnie! Jak ma wygl....
Filip wyciągnął kartkę gdzie był narysowany zamek gdzie on był królem, a Sally z Psycho błagały o przebaczenie. Natomiast Angel była martwa i leżała zgniła obok reszty.
Pan Rombie: Ok. Jak dużo ma pan pie....
Koza w szarej bluzie postawiła wielką świnkę skarbonkę. Pan Rombie postanowił rozbić ją młotkiem, w niej znajdowała się mniejsza. Po tym jeszcze mniejsza, a na koniec prawdziwy wieprz, w którym była masa pieniędzy. Pan Rombie był bardzo zdziwiony, natomiast Filip uśmiechał się jak głupi. Podczas uzgadniania rzeczy powiązanych z nową posiadłością reszta bohaterów była w sklepie.
Staruszka: Panienko, czy mogłabyś podać mi ten słoik ogórków?
Sally: Pewnie!
Staruszka został posadzona przy ogórkach.
Staruszka: Dziękuję kochaniutka!
I zaczęła się nimi zajadać.
Angel: Bring! Bring!
Angel udając, że ktoś próbuje się do niej dodzwonić podnosi banana.
Angel: Halo? O! Ok! Sorry ludziska, muszę się z kimś spotkać.
Psycho spostrzegła coś bardzo ważnego.
Psycho: To nie telefon, to banan...
Angel: Eee... to do Ciebie.
Psycho: Halo?! Panie Duda!
Angel: Wrócę za sekundę!
Wybiegając ze sklepu, bramki wyczytały, że wyniosła coś bez płacenia.
Sally: Hej Psycho. Nie wydaje Ci się, że Angel zachowuje się jakoś podejrzanie?
Psycho: Wybacz. Gadam z prezydentem przez banana.
Tymczasem Filip wychodząc z budynku obok marketu, trzymał w ręce klucze do nowego domu.
Filip: Ach! Mój własny dom. Tamten szalony i bezdomny koleś miał rację. Nie potrzebuje przyjaciół.
Nagle spojrzał w swoje prawo i zobaczył coś, czego nie widział wcześniej. Najszybciej zerwał kartkę z poszukiwanym i biegł jak najszybciej mógł do domu.
Sally: O! Patrz to Filip...
Psycho: Kto?
Sally: Czuję, że będą kłopoty....
Angel klikając guziki do przygotowania czegoś, nie spodziewała się gościa, który rozwalił drzwi nogą.
Angel: O! Filip! Co ty tutaj robisz?
Filip: Mogę Cię zapytać o to samo! Czemu ty jesteś tutaj.
Na kartce była twarz Angel tylko w wojskowym mundurze.
Angel: No dobra! Masz mnie... wróciłam tylko po coś co zostawiłam...
Filip: Co zostawiłaś?
Angel: TO.
Nacisnęła turkusowy guzik. W suficie otworzył się otwór, z którego wystawało coś co zjeżdżało w dół.
Angel: Moją czapkę!
Był to czarno żółty poniemiecki hełm z czasów II wojny światowej. Filipa zbiło to z tropu.
Filip: Emm
Angel: Co? Co myślałeś, że zamierzam zrobić?
Filip: Ja.. emm
Angel: Poza tym, pasuje świetnie do mojego wielkiego robota!
Filip: Hahaha! Chwila! CO?!
Z uśmiechem na twarzy nacisnęła guzik i otworzyła się pod nią podłoga. Wylądowała w wielkim robocie. Dokładnie była to głowa maszyny. Filip patrzył w tą dziurę, kiedy nagle usłyszał dziwne dźwięki na dworze.
Spojrzał przez okno. Wielki robot przygotowywał ostrzał na dom, ale głównym celem był przeciwnik Angel. Filip.
FILIP: JASNA CHOLE...
Filip nie zdążył dopowiedzieć do końca, a ona zaczęła w niego strzelać. Biegł najszybciej jak mógł przed pociskami. Natomiast dziewczyna cieszyła się tym co robi. Nagle Sally z Psycho wróciły ze sklepu i nie mogły uwierzyć w to co widzą.
Sally: Angel! Co się dzieje?!
Angel: Hej Sally! Wybacz! Nie mogłam tak to po prostu zostawić! Dzięki za trzymanie mi tego przez tyle lat! Dziwne, że nikt tego nie znalazł!
Sally: Ale... ale myślałam, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi!
Angel: HA! Nie. Na co mi przyjaciele, skoro mam to?! Jestem niepowstrzymana! HA HA HA HA!
Nagle dziewczyna w robocie usłyszała głos, który ją zawsze denerwował.
FILIP: HEJ! SUNSHINE LOLIPOPS! ( nie miałem pomysłu) USIĄDŹ SOBIE NA SWOJEJ DUPIE!
W tym momencie Filip rzucił w nią kostką, która go wcześniej przygniotła.Próba osłabienia przeciwnika w taki sposób nie pomogła.
Angel: Oh weź się zamknij!
Mówiąc to wytoczyła wielkie działo. Wielka rakieta zaczęła lecieć w jego stronę.
Filip: Słabo...
Rakieta uderzyła w dom, przy czym dostał także Filip. Dziewczyny nie spodziewały się, że jest do tego zdolna.
PSYCHO: NIEEE! MOJE WSZYSTKO!!!
SALLY: FILIP! NIE!
Angel z triumfem patrzyła jak jej plan wypalił. Było jej do śmiechu. Myślała, że już nigdy nie usłyszy głosu kozy w okularach.
Angel: Ah! Co za widok! HA HA! No więc, przybyłem po to co musiałam! Żegnaj Sally! Świat sam się nie zdominuje!
Nagle robot zaczął odkładać się pięściami sam siebie. Właścicielkę to zdziwiło.
Angel: Co jest z tym źle?!
Okazało się, że była to Psycho, która naciskała przyciski przez które robot bił sam siebie.
Psycho: To jest za dom.
To jest za mojego przyjaciela
I TO JEST ZA MOJĄ TWARZ!!!!!!
Teraz Angel jednym słowem miała przesrane.
Sally: Czy mogę się dołączyć?
Angel: Nie. Nie możesz.
Psycho: Bądź mym gościem...
Postanowiły, że pomszczą swojego przyjaciela. Ale coś ciekawego przykuło ich uwagę. Sąsiad który trzymał swojego współlokatora na kolanach i płakał nad nim.
Sąsiad 1: Ej! Stary! Powiedz coś! Powiedz coś ty idioto!
Sąsiad 2: Coś heh heh.......
Jego ubrania były bardzo podobne do ubrań Filipa, dlatego przyjaciółki pomyliły go z Filipem.
Sally: Chwila. Jeśli to on. To w takim razie gdzie jest Fil-...
Dokończenie pytania tego przerwał laser który rozwalił ostatnią nadzieję.
Angel: HA! Żegnajcie starzy przyjaciele!
Dziewczyny z niedowierzaniem patrzyły jak maszyna odlatuje. Nagle usłyszały jak coś lub ktoś wynurza się z ruin domu.To był Filip. Miał ze sobą działo na harpuny.
FILIP: NIE JESTEM TWOIM PRZYJACIELEM!
Po tym strzelił z działa i trafił w głowę machiny.Robot wybuchł, pozbyli się jej. W końcu mogli być bezpieczni.
Filip: Mówiłem, że harpuny i to działo się przydadzą.
Głowa robota leżała daleko od ruin domu, a dokładnie na pewnym wysokim wzniesieniu. Podjechał turkusowy samochód, z którego wysiadły dwie kobiety ubrane w mundury wojskowe.
Ze szczątek turkusowej maszyny wyłoniła się inna kobieta. Była tak ranna, że aż zaszokowało to stojące za nią osoby.
Na ich mundurach były napisane imiona. Były to Yumi i Samael. Ranna kobieta spojrzała w około siebie, zobaczyła robotyczną rękę. Podniosła ją i spojrzała na dym unoszący się z miejsca jej starego domu. Kobiety zabandażowały ranne miejsca i zabrały ją ze sobą. Kobietą tą była Angel, która stała się teraz Evil Angel. A co stało się z naszą trójką? Znaleźli nowy dom. Tym nowym domem był ten który kupił Filip. To było szczęście, że go kupił.
* parę dni później *
W nowym domu właśnie wszystko już było na swoim miejscu.
Sally: To wszystkie twoje rzeczy które pozostały ze starego domu.
Filip: Oh! Dzięki! Em. Połóż je do reszty. Ta reszta jak i ostatnie przyniesione rzeczy były to tylko prochy. Filip przez ten czas naprawił swoją gitarę.
Sally: Dobrze, że kupiłeś to miejsce.
Filip: Ta. Najgorsze jest to, że jest tylko jeden pokój dla mnie, który na zdjęciu wyglądał na większy.
Sally: Eh. U mnie też za dużo miejsca nie ma. Psycho właśnie skończyła dekorować swój.
Cały pokój wypełniony był obrazami narcyztycznej dziewczyny.
Psycho: AH! Świetnie!
Wracając do Filipa i Sally, dziewczyna stała na progu.
Sally: No cóż. Myślę, że już czas na mnie.
Filip: Ale co dopiero przyszłaś!
Sally: Będę tęskniła za tym starym miejscem...
Filip: Ale to jest pierwszy raz kiedy tu jesteś!
Sally: Tak! Wiele wspomnień!
Filip: Cześć Sally...
Sally: Cześć Filip...
Mówiąc to zamknęła drzwi i ze smutkiem na twarzy miała pójść, ale ktoś ją zatrzymał.
Psycho: Cześć sąsiedzie!
Sally: O! Cześć Psycho!
Psycho: Chcesz obejrzeć Star Wars 7 ?
Sally: No pewnie!
Już siedziały na kanapie i oglądały, przyszedł także Filip.
Miał ze sobą popcorn. Nagle Sally coś zauważyła.
Sally: Hej! Filip...
Filip: Tak?
Sally: Zawsze się zastanawiałam, czemu jesteś kozą?
Psycho: Taaaa, czemu?!
Filip: To zabawna historia! Zaczęło się to kiedy byłem mały.
I Filip zaczął zajadać się popcornem. Przez co nikt nie mógł zrozumieć co mówi.
Sally: Filip, nie wyraźnie mówisz, Filip!
I tak zakończyły się poczynania naszych bohaterów. Cieszyli się życiem. Nie musieli się niczego obawiać Ich przygody się skończyły...
Ale czy na długo ???
Koniec
Kocham xD
OdpowiedzUsuńŚwietnie poszła ci przeróbka filmiku, a Angel postarała się z przerobieniem kadrów z filmu :3
A dziękuję. :3
UsuńDziękuję.
UsuńCieszę się, że się podoba
👍
OdpowiedzUsuń