Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział IX - Dotyk (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
-Chcę żyć.
-Dobry wybór. - Sans uśmiechnął się. Szło dobrze,
no póki nie przyszedł drugi dzień. Mimo wszystko nie porzucił
swoich nadziei, dalej bawił się jej włosami. Opuściła głowę
kładąc ją na jego kolanach. Była taka delikatna. Miała rozkosznie ciepłe ciało. Nigdy do tej pory nie dzielił tak bliskiej relacji z
żadnym z potworów w Podziemiu. Jego ograniczone HP oznaczało, że
powinien mieć się na baczności, nawet przed tymi, którym ufa. Właściwie to tutaj nie powinno się ufać nikomu. Potwory mogą
pozagryzać się wzajemnie tylko dla jakiegoś ochłapu, ale równie
dobrze mogą kontrolować swój temperament. Nie traci się już raz zdobytego LV, nawet
jeżeli chcesz zmienić się na lepsze. Jedyną osobą, której mógł
zaufać był jego brat. Może nie zawsze zgadzali się we wszystkim,
jednak był pewien, że ten nie będzie chciał go obrócić w
pył. Oczywiście, Papyrus dobrze władał
swoją mocą. Sans mógł oglądać go w akcji kilka razy.
W pokoju nastała cisza. Sans nie był pewien, czy dziewczyna
usnęła, lecz wszystkie znaki wskazywałyby na to, że tak. Była
zrelaksowana, odprężona, uspokojona. Była na niego teraz otwarta, to wzbudzało w nim jakieś dziwne niemalże prymitywne żądze. Podobało mu się to. Znacznie bardziej niż przypuszczał,
kiedy zabierał tę duszę do siebie uważając ją za zdatną do
użytku. Oczywiście, chodziło o to aby pozostała otwartą na jego
zabiegi, nie przeciwstawiała się, nie zadawała pytań i co
ważniejsze nie walczyła z nim. Musiał się zastanowić, czy będzie mógł skorzystać z jej duszy kiedy ta
będzie w ciele.
Mógł po prostu próbować nad nią pracować. To byłoby znacznie
mniej kłopotliwe. No, ale ostatecznie wtedy musiałby się bać tego,
że dusza będzie z nim walczyć w swoim naturalnym ruchu obronnym.
Ale nawet jeżeli uda mu się nakłonić ją, aby zharmonizowała
się z jego magią, nadal pozostanie problem połączenia ich. On i
Alphys szybko znaleźli wiele zastosowań dla ludzkiej psyche, nawet
dla zniszczonych. Mogli załadować w nie niemalże śmiertelną
dawkę determinacji i wsadzać ją w ciała potworów. Te dusze nie
kontaktują póki nie są potrzebne. To na swój sposób było dobre,
jednak aby uzyskać pełnię siły trzeba komunikować się z duszą,
a ta w takim stanie zwyczajnie nie odpowiadała. Mogli też korzystać
z serc uśpionych, ale te mogły być użyte zaledwie pięć razy
nim zaczynały pękać. Ludzie nadal żyli w takim stanie, a ciała
potworów trzymały się w jednym kawałku mimo, że były
wypełnione duszami z przerażającą ilością determinacji. Jednak
aby osiągnąć pełnię mocy trzeba było skłonić ludzkie ciała
do tego, aby chciały pozostać przytomne.
Sans starał się znaleźć inny sposób, chciał, aby człowiek
nadal żył, lecz był jakby odurzony. Miał nawet dobre wyniki,
problem pojawiał się wtedy kiedy starał się zwiększyć dystans
między ciałem, a duszą. Znowu w innych przypadkach odległość nie miała
znaczenia, następowało to wtedy kiedy nie miał zamiaru
korzystać z potęgi, jaka była zamknięta w małym ludzkim sercu.
Pół mili to było za wiele dla człowieka, a za mało dla potwora.
Nie było tez łatwo trzymać w uwięzi silną ludzką duszę. W ten
sposób stracili już troje dobrych i potężnych potworów. Wsadzone w jego pobratymców ludzkie psyche ze stresu po prostu spalały od środka ciała potworów
Z początku to nie miało sensu. Dusza w ciele powinna być
bardziej stabilna, niż ta kompletnie go pozbawiona. Taka powinna być
„martwa”. Te tworzyły dookoła siebie specyficzną barierę,
jakby coś chciało mieć pewność, że nie zostaną wykorzystane.
To tylko teoria, ale duchy mogły w tym przypadku stanowić dowód na
jej słuszność.
Alphys nie interesowała się spekulacjami na ten temat, wolała
pracować nad mechanizmami działania duszy niż nad organizmem
ludzkim. Natomiast Sans... cóż, miał potrzebę spróbowania czegoś
nowego. Była tam pewna dziewczyna o zielonej duszy, poczciwa i
dobra, nie skrzywdziłaby muchy. Tak strasznie przypominała mu jego
brata z czasów zanim to wszystko się schrzaniło. Zaczął więc
wprowadzać pewne drobne zmiany co do jej harmonogramu, rezygnując z
rzeczy jakie mogły być dla niej szkodliwe. Czasem rozmawiał z nią
dłużej niż przypuszczał. Te małe rzeczy, błahe z pozoru
znaczyły dla niej wiele. Lgnęła do nawet najmniejszego przejawu
jego życzliwości, uśmiechała się kiedy wchodził do pokoju.
Właśnie wtedy zdał sobie sprawę z tego, że jej dusza chce się
dostosować do jego. To był pierwszy raz kiedy udało mu
się zaobserwować takie zjawisko. Do tej pory było to coś
normalnego dla potworów jakie ze sobą żyją, albo.... robią inne
rzeczy razem. To był sposób charakterystyczny dla potworów jakie
łączą się w pary by uzupełnić się wzajemnie. Skłonić
człowieka do zharmonizowania się z potworem, oh to byłby wielki
postęp oraz sposób na wygranie wojny.
Sedno problemu polegało na wymieszaniu dwóch kolorów. Jeżeli
weźmiemy żółty i niebieski i wylejemy je obok siebie tak by się
połączyły to stworzą inny kolor zupełnie nowy, jednak nie od
razu. Chodziło o coś podobnego, tylko że w przypadku magii,
znacznie bardziej skomplikowanego. Zawsze któregoś koloru mogło być
więcej, a to zmieniało odcień tego nowego. Tutaj harmonia musiała
dotyczyć wszystkiego. Balansu między jej duszą, a jego magią.
Ludzie nie posiadali magii (ich psyche było czystą energią) jednak
przez harmonizację pomógł ustabilizować zielone serce.
Sprawiło to też, że stała się znacznie bardziej uległa Sansowi,
użyczając mu moc swojej duszy.
Sans powinien kontynuować swój eksperyment w prywatności. Nie
mógł winić Alphys za jej reakcję, no przynajmniej nie w całości.
Bała się. Widziała jak ludzka dusza wypala potwora od środka, nie
chciała podejmować raz jeszcze tak wielkiego ryzyka. Jej praca nad
pękniętymi zaczęła w końcu przynosić pozytywne efekty.
Złamane dusze miały podobną naturę do martwych, z tą różnicą,
że ich ciała nadal żyły i mogły do nich wrócić. Problemem było
to jak słabe i wątłe są. No i jeszcze te incydenty z determinacją
oraz jej odpowiednią ilością dostosowaną nie tylko do człowieka,
ale i do potwora.
Sans powinien zostawić to tak jak było. Czy gra była warta
świeczki? Tego nie wiedział. Jeżeli popełniłby błąd ryzykował
nie tylko swoim życiem. Nie było nawet takiej możliwości, aby
zostawił Papyrusa samego. Ten za wiele już wycierpiał. Jednak...
było coś w tej pulsującej duszy, coś co nakazywało mu ją
bronić. Nie trzeba było długo czekać, aż Alphys zorientowała się
w tym co miało miejsce, zaproponowała mu więc kompromis...
Rozumiał, że bała się konsekwencji, chciała tylko znaleźć
sposób na lepszą kontrolę ludzkiej duszy tak by zachowała swoją
siłę i jednocześnie nie zraniła duszy potwora czy jej nie
wchłonęła. Kiedy wezwała zieloną do eksperymentu i
zobaczył, jak niewielkie kawałki serca niczym rozbite szkło walają się
po podłodze... właśnie wtedy zrozumiał, że po prostu musi wyjść.
Nie mógł już pracować z Alphys. Nie zrobiła tego przez przypadek
jak w przypadku amalgamatów, jak w przypadku Undyne. Zniszczyła ją
umyślnie.
Od tego czas minęły już trzy miesiące. Z technicznego punktu
widzenia nadal tam pracował i sprawował kontrolę nad kilkoma
pomniejszymi eksperymentami, ale zarówno on jak i ona unikali się
wzajemnie utrzymując jedynie kontakt mailowy informując się o
postępach. Wiedział, że jest na dobrej drodze aby zharmonizować
się z duszą, jednak potrzebował więcej kontroli nim z
niej skorzysta. Musiał mieć pewność, że dusza nie odwróci się
przeciw niemu, nie będzie próbować przejąć kontroli.
Potrzebował duszyczki wiernej, skorej spełnić każde jego
życzenie.
Jasne, pojmanie byle jakiej duszy i czekanie aż samo się stanie byłoby głupotą. Dusza mogła spędzić miesiące w otoczeniu
potworów i nie wykazać nawet najmniejszego śladu przywiązania.
Miały one w sobie coś świecącego, co trzymało je jak hak. Trzeba
wywołać mocne stężenie emocji, aby nad nimi zapanować. Sprawić
by były bliskie śmierci, osiągnęły granice stresu, odgrodzić je
od reszty... uprawiać z nimi seks, to wszystko i jeszcze kilka
innych rzeczy mogło doprowadzić do ich uległości.
I tak postanowił przejąć jednego z ludzi jaki miał iść do
laboratorium. Dusze szły w grupie, a ona była jedną
z tych, której serce połyskiwało nadzieją, rozglądała się w
poszukiwaniu czegoś co pomoże jej uciec, i w odróżnieniu od
innych, nie kierowała nią wściekłość. Kiedy wszyscy stracili
już własną nadzieję ta mała dziewczynka ściągnęła na siebie jego
uwagę. Czy można nazwać to przeznaczeniem? Nawet psy nie wyczuły
go, dym z cygara wykonał swoją robotę w zmasowaniu zapachu.
Wtedy udowodniła, że jest na niego otwarta.
Potem pochwycił ją kiedy mało nie spadła w przepaść, była
mu wdzięczna za ocalenie życia, a więc jeszcze bardziej ku niemu
lgnęła. Czuł, że zarówno jej ciało jak i dusza desperacko
starają się chwycić choć najcieńszej nici nadziei która pozwoli jej zachować życie. Co ważniejsze, nie cofnęła się kiedy zobaczyła swoje serce. Powoli musiał pozyskać jej zaufanie by chciała
współpracować, jej dusza drżała jak mały ptaszek wyciągnięty
z gniazda, kiedy pierwszy raz oddzielił ją od jej ciała. To było
nawet słodkie, upewnił się też, że musi mieć na nią oko.
Skorzysta z każdej możliwości by uciec.
Ale prawdziwy test miał miejsce w lesie, zdała go z kolorowymi
fajerwerkami mimo oporu. Jeszcze nigdy nie widział tak jasno
świecącej osobowości i ta nieokiełznana moc go zachwyciła. Błyszczała
dookoła jego duszy, rozpaczliwie poszukując czegoś co pochwyci ją w
spazmach rozkoszy. Sans był zamknięty, jego psyche grało swoją
rolę – gładkiego kamyka pozwalającego by nurt rzeki biegł swoim
rytmem. Jednak wtedy... samolubnie chciał spróbować soku z jej owocu. Delikatnie się rozluźnił, odsłaniając nieco, lecz ta
szczelina wystarczyła by zawładnąć nim, zapragną ją mieć.
Przywykł do tego, że był zamknięty na wszystkich – nawet na
Papyrusa – więc ten delikatny dotyk jej duszy sprawił, że jego
własna zaczęła migotać.
Nie zajęło mu długo, w sekundę, kiedy tak jego mały ptaszek
trzepotał delikatnie przy nim, zdał sobie sprawę, że ma dokładnie
to czego potrzebował. Dusza, której będzie mógł nadać kształt,
uczynić własną. Gdyby tylko mógł zanieść ją do swojej pracy
ostatnia bariera jaka blokuje gatunek potworów zostałaby
przełamana. To było nawet zabawne, gdyby spojrzeć na to z boku.
Jedyną możliwością, aby zakończyć to co ludzie zaczęli było
zrobić to co było początkiem tego wszystkiego – powołać strach
i nienawiść do życia.
Wracając do teraźniejszości. Sans popatrzył na dół i
zauważył jak miękki jest jego człowiek, jak delikatnie oddycha, a
jej gorący oddech pieści jego kość udową. To było... miłe,
odpoczywać w towarzystwie drugiego ciała lezącego obok,
dotykającego go swoją skórą. Miał nadzieję, że ona
poczuje się prawie jak w domu, prawie ludzko. Nadal szukał sposobów
aby mu odpowiedziała, jak uczynić jej duszę jaśniejszą. Ludzie
są tak straszliwie skomplikowani, ich ciała były znacznie
bardziej złożone niż te potworów. Był wdzięczny, ludzkiemu
internetowi, znalazł tam wiele informacji. Jedynym problemem było
oddzielenie tych prawdziwych od tych fałszywych.
Miał nadzieję, że nie zajmie jej długo odprężenie się przy
nim, zaprzestanie walki i rozpocznie reagować z własnej woli.
Cierpliwości miał wiele, ale cholera, niektóre z dźwięków jakie
wydawała... Jej miękka skóra... Jej smak. Boże, chciał spróbować
każdego kawałka jej ciała swoim językiem, przylgnąć do niej by
wydawała te rozkoszne dźwięki, wypełnić jej umysł niczym więcej
jak sobą, spętać jej duszę i zatrzymać dla siebie. Sans
potrząsnął głową starając się uspokoić myśli.
Napalenie się teraz nie jest dobrym pomysłem. Starczy mu po
poranku. Walczył sam ze sobą by nie dotknąć jej podczas kiedy ona
skakała na jego nodze, w trakcie tego małego przedstawienia w
którym ukazała jak bardzo pruderyjna potrafi być. Lecz kiedy
odchyliła głowę na bok, po prostu musiał posmakować jej ciała.
A fakt, że doszła wtedy kiedy jego język dotknął jej karku
obudziło w nim rządzę nakazującą mu wziąć ją wtedy na
kanapie. Całe szczęście jego ręce były zajęte budowaniem
połączenia między jego magią a jej duszą. Wiedział ile
ryzykował w lesie, nie tylko swoje serce. Znacznie bezpieczniej
było przyzwyczaić fioletową do niego na samym początku,
nim przywyknie do jego dotyku. Bezpieczniej... tak...
Mimo to czuł się sfrustrowany. Z całych sił starał się
zignorować kłębiącą się w nim magię, ale z nią u swojego
boku, ciepłą, pachnącą ciałem i płcią, z ledwością udawało
mu się trzymać się w jednym kawałku. Jego palce przedzierały się
przez jej włosy, nie miał zamiaru jej puścić. W tej chwili jego
dotyk był stanowczy, ale odprężony, wszystko w jego ciele i na jego osobowości mówiło jedno słowo:
M o j a.
Rozpoznawał świat za pomocą swojej magii. Wiedział, że Twoja
dusza jest zbyt słaba w tej chwili by usłyszeć jego. Nie byłaś
potworem, byłaś człowiekiem, mimo to nadal nie był w stanie
uspokoić swoich nerwów z tego powodu, że nie znał Twojej
odpowiedzi. Rano ... to zabrnęło za daleko, musiał wyjść. Udał się
do Waterfall by zmoczyć ciało w najzimniejszej wodzie jaką
znalazł. Pomogło. Pozbył się tez tych śmierdzących łachów.
Nie ma mowy aby je wyczyścił.
W Hotlandzie pojawił się dosłownie na chwilę, zaglądając do
laboratorium, biorąc kilka rzeczy i by rzucić okiem na wyniki
eksperymentów Alphys. Nic ważnego, z wyjątkiem tego że zrobiła
postępy z nowym organiczno-mechanicznym kontenerem. Psy też zdały
raport z pochwycenia sześciu ludzi ukrywając zaginięcie jednego.
Idealnie. Spotkanie z Muffet jednak nie było tak cudowne. Sans nie
miał ochoty kupować od niej czegokolwiek, cena za każdym razem
wzrastała, kiedy korzystało się z jej usług. No ale nie poszczuła
go swoim zwierzaczkiem, więc chyba miała nawet dobry nastrój.
Przypomniał sobie uczucie spokoju, kiedy wrócił do domu. Nie skorzystał z
drzwi w obawie że jego mały ptaszek będzie chciał wylecieć.
Jednak to co zobaczył, jak siedzi tam gdzie ją zostawił
wstrząsnęło nim.
Praktycznie zaciągała się słodkościami, a wtedy kiedy zapytała
grzecznie o wodę... Nie przypuszczał, że może czuć większą
dumę. Jasne, walczyła z nim nadal. Była wszak silną duszą. Jenak
za każdym razem, kiedy próbowała zaatakować z innych stron, jej
wysyłki okazywały się bezowocne. Zbliżał się do niej. Powoli,
ale sukcesywnie, kroczek po kroczku pozyskiwał nad nią większą
kontrolę. Praktycznie widział, jak jej dusza stara się
zharmonizować trochę tu i trochę tam, łapiąc się wszystkiego co
pomoże jej przetrwać, co ją ochroni, to wystarczyło by wypełniła
go nadzieja. Jednak bez względu na to, chciał WIĘCEJ. Nie
mógł powstrzymać siebie, kiedy jadła pączka. Jak widział
delikatne pulsowanie jej duszy, nagie ciało, jej ciało okrywał
rumieniec, sposób w który cukier zbierał się w kącikach jej
warg... pączki jeszcze nigdy nie smakowały tak dobrze. Ludzie mogą
być całkiem słodcy, pomyślał i wtedy usłyszał dźwięk dzwonka
swojego telefonu.
Tylko kilka potworów znało jego numer, a jeszcze mniej by do niego
dzwoniło. Uniósł nieco swoje biodro nie dbając o to czy ona się
obudzi. Wyciągnął telefon z kieszeni i popatrzył na wyświetlacz
by zobaczyć kto się do niego dobija. Papyrus. Cóż, będzie musiał
go odebrać.
Jeszcze jeden rozdział do...hehe ( ͡° ͜ʖ ͡°) Eh znowu za szybko przeczytałam to ;_:
OdpowiedzUsuńZawsze możesz przeczytać drugi raz ^^
UsuńHihihi, ta 10 jest tak blisko..
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, nagle
- Uprawiać z nimi seks.
Ja takie:
- Nawet nie wiesz co się stanie w przyszłym rozdziale. ( mówi jakby do Sansa)
~ Andgora
Małe grzesznice, tylko na 10 czekają xDD
UsuńOch. To ta chwila, o której mówiłaś parę rozdziałów wcześniej, Yumi. O uczuciach niepożądanych, które budzą się w Sansie. Dotykać czy nie dotykać... Może to nie miłość, tak jak niektóre dziewczyny uważają, ale nie bez powodu chciałby językiem zwiedzić każdy centymetr naszego ciała sprowadzając nas do czystej rozkoszy. Pączek z naszych ust jest o wiele smaczniejszy niż cokolwiek innego.
OdpowiedzUsuńJak do tej pory to wygląda na hm... pożądanie xD A nie na miłość xD
UsuńAaaale... Jak do tej pory. Ja juz wybiegam w przyszłość. Widzę Ci na słowo, że będzie ciekawie :>
UsuńPoza tym jesteśmy takie seksowne, że pożądanie z blaku laku też może być x) no bo co mu się dziwić, że nie może się oprzeć.
Doooooookładnie ^^ *gryzie się po wardze, aby nie spojlerować* xD
UsuńWiem, że tego chcesz x)
UsuńChociaż troszeczkę oj no.
Kolejny rozdział z punktu widzenia Sansa to będzie numerek 19. Tam też będzie opisane jakie uczucia mu towarzyszą kiedy myśli, że umarłyśmy ... ^^
UsuńProszę o jakieś milusie zdanie wyrwane z kontekstu. :D
UsuńPo ang czy machniom od razu po polsku? xD
UsuńJjjak Ci wygodnie :D
Usuń“Sweetheart? Come on, please. Say something.” Sans waited for an answer, every second stretching for eternity. He felt his soul pinch. Nononono, not like this.
Usuń“Come on human, anything! Hit a rock, make a noise. Pet… please.” Still there was nothing, not even the sound of running water. The skeleton lowered his skull to his free hand, his sockets closing as he accepted that whatever her fate, right now he was alone.
“Please, please be okay.” Shit, this was all his fault. He had really fucked up this time. He hoped his little bird had flown the coop, because if the rest of the cave was like this, then… Sans didn’t want to think about it. Why did humans have to be so damn fragile!
*ciężki oddech*
Usuń"kochanie(...), Człowieku(...), Suczko (...)". Użył chyba każdego epitetu, którym sie do nas zwraca przez całe opowiadanie x)
Dlaczego Sans użył określenia, że to jego wina? Co nam takiego zrobił, że oskarża siebie?
Serce mi wręcz drży jak czytam ten moment: “Come on human, anything! Hit a rock, make a noise. Pet… please.”
UsuńGeneralnie fabuła jest taka, że zabrał nas do Waterfall no i po epizodzie jak hm... liże naszą duszę i takie tam erotyczne rzeczy różne... khem... no w każdym razie ziemia jakby się zapadła i jakby zgniotło mu rękę i jakby tak... no nie wie co się z nami stało bo zostaliśmy rozdzieleni. Obwinia się o to, że pozwolił nam się wykąpać w Wodospadzie zamiast w domu. Że chciał nam pokazać podziemie etc.
UsuńChryste. Aż nie wiem co powiedzieć. Znaczy się odnośnie lizania duszy, to ten...
UsuńAle jeżeli chodzi o fabułę, to w sumie słodkie, że chciał nam pokazać podziemie. Ale pewnie inne słodkie rzeczy też na juz robił...
Tak czy inaczej powiedz mi tylko jako ostatnie, bo nie zasnę: jak reaguje jak otwieramy oczęta? :3
Hmmm ale kiedy? Bo jeżeli chodzi o teraz to po prostu oleje i nas obudzi bo ma telefon, żadna rewelacja.
UsuńNie nie. W momencie kiedy w sumie myśli, że nie żyjemy. Bo rozumiem, że w końcu te oczy otwieramy, tak? Qqq
UsuńNaaah znajdzie nas całe i zdrowe u Gastona
Usuń“I thought… I thought I’d lost ya. Sweetheart. I was so scared I’d never see ya again.” Sans could see the fight of emotions on her face. Was she going to run? She couldn’t run. She couldn’t leave him. Not now. Not when he was so close to fixing everything!
“Please sweetheart, come home. I promise, everything will be different now. Please, don’t leave me alone. I need you.” Sans took another step, his soul reaching out painfully as he tried to feel anything from her.
Myślałam, że to zaspokoi moje żądze, ale grubo się pomyliłam. Niby mogłabym to przeczytać po angielsku, ale nie da mi to takiej satysfakcji i przyjemności jak czytanie Twojego tłumaczenia. Będę poczciwie czekać na kolejne rozdziały (a widzę, że kolejny jest... Ciekawy :>)
UsuńNie wiem co tam się wydarzy w późniejszym etapie tej historii, ale jestem w szoku o jego wypowiedzi. Jaki nagle kochany i błagający.
Phe he he he he he
UsuńMwa ha ha ha ha ha
Tooo teraz życzę Ci kolorowych snów ^^
Yumi...daj mi coś jeszcze bo inaczej moja dusza będzie żądna mordu ;-; Ja nie wytrzymam normalnie '3 I jeszcze tak słodko się do nas zwraca ;-; Mmmm...chęć przeczytania tego opowiadania po angielsku jest niedościgniona, ale...no po polsku jest lepiej. Bardziej, jakby to powiedzieć...jesteśmy bliżej Sans'a czytając to po polsku ;-; Nah...
UsuńNah, dość spojlerów. Będzie po prostu fajnie i już
UsuńTylko jeden malusi ;-;
UsuńTo jest z 22 rozdziału:
Usuń“Ugh, Sans. Why does everything have to be a dirty joke with you?” Repositioning yourself, you sit cross legged on the sofa so you don’t have to twist to reach him.
“Cause it’s fun watching your reactions.” He tilts his skull to one side.
“Sometimes it makes ya skin flush, or ya shiver and those tiny hairs on your skin stand on end.” He brushes his phalanges lightly down your arm.
“Heh heh, just like that.” The creep just liked to watch you squirm. It was no different than how people would scare their cats to watch them puff out their fur. The comparison was not a pleasant one.
“Sometimes I can even make you smile.” Your eyes widen as he speaks, you had not been expecting that. His voice and smile softens “I like it when ya smile.”
Arigato *-*
UsuńAnime =*.*=
UsuńDziekuje za przetlumaczenie kolejnego rozdziału, Yumi... jestes wielka <3!
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to 160cm aaaaale i tak czuję się wielka xD
UsuńA ja mam 170cm xD'
UsuńJa 180 :P
UsuńTT_TT Dryblasy!
Usuń155 wzrostu. (Od kilku dobrych lat nie rosnę.) 18 lat. Kto pobije? ~Ayaa.
Usuń149 cm (no ale mam dopiero 14 XD)
UsuńKhem *pokazuje na znacznik +18* -_- Oh taaaaaak?
UsuńMiss, jestem młodsza a mam 153 cm (Swag)
UsuńJak widzicie, dziewczyny - znacznik jest od +18, więc nie ma się czym chwalić. Teoretycznie nie powinno was tu być.
Usuń░░░░░░░░░░▄▐
OdpowiedzUsuń░░░░░░░░░░░▄██▄
░░░░░( ͡° ͜ʖ ͡°)░░░░░▀█▄
░░░░░░░░░░░░░░░░▀█
░░░░▄▄▄██▀▀▀▀▄▄▄▄▄▀▀
░░░█▀▄▄▄█░▀▀
░░░▌░▄▄▄▐▌▀▀▀
▄░▐░░░▄▄░█░▀▀
▀█▌░░░▄░▀█▀░▀
░░░░░░░▄▄▐▌▄▄
░░░░░░░▀███▀█░▄
░░░░░░▐▌▀▄▀▄▀▐▄
░░░░░░▐▀░░░░░░▐▌
░░░░░░█░░░░░░░░█
░░░░░▐▌░░░░░░░░░█
░░░░░█░░░░░░░░░░▐▌
( ͡0 ͜ʖ ͡ 0)----@- Yass
Phahaha coś ta główka tak z boczku troszeczkę wyszła xD
UsuńW sumie tak miało być xD
Usuń*kojarzy się jej z odciętą głową Papyrusa* emmmm jaaaaaaaasne :x
UsuńJezus. Już zryta psycha.
UsuńMnie się skojarzył ten ziomeczek z phoneguyem z fnaf'a
A mi z Perple Gayem.
UsuńFnafowa piąteczka!!!
Hehe chcem 10 rozdział *lenny* A kiedy o bdz?
OdpowiedzUsuńPod koniec tego tygodnia, jak wszystko pójdzie po mojej myśli ^^
Usuń>35 kom
OdpowiedzUsuń>Znowu jakiś "rozpiździej"?
>Wchodzę czytać komy. C: ~Ayaa.
Yumi!!!!!
OdpowiedzUsuńLudzie dostali szału!!!
Śledzę twojego bloga od dwóch miesięcy i jeszcze nigdy nie miałaś tylu komentarzy!!!
Gratuluję ilości czytelników!
Ale z tego opowiadania widać, że Sans jest zdolny do uczuć do człowieka.
OdpowiedzUsuń