Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell.
Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe.
Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik
są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie
przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało.
Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli
siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że
treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM,
gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie
lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie
będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział VII - Smak (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./
Nie chciałaś leżeć na Sansie ani chwili dłużej, dlatego
byłaś wdzięczna, że nie złościł się kiedy usiadłaś na
kanapie. Prawdę powiedziawszy nie patrzył na Ciebie, miałaś nawet
wrażenie, że zamknął oczy. Choć nie jesteś do końca pewna jak
szkielet mógł w ogóle to zrobić... Ale w sumie chodził i nie
rozpadał się, nawet jadł. Chciałaś odsunąć się od niego
najdalej jak to możliwe, lecz w tym momencie złapał Cię kurczowo
za włosy. Zaraz potem po gwałtownym szarpnięciu zaczął
delikatnie je przeczesywać palcami. Wiadomość była nazbyt
jasna, masz siedzieć obok niego. Robiłaś to co chciał bo bałaś się bólu i... nienawidziłaś siebie za to. Siedzenie obok nie krzywdziło Cię przecież. Lecz poczułabyś go z pewnością, gdybyś starała
się teraz walczyć. Zresztą i tak nie miałaś teraz najmniejszej
szansy na wygraną, lepiej więc poczekać i naładować baterie.
Rozsiadając się bardziej na kanapie odprężyłaś się. Efekty
wcześniejszej zabawy oraz uczucie bycia głaskaną po głowie
zrobiły swoje. Wiesz, że nie powinno tak być, nie póki ten potwór
jest tak blisko, ale... było Ci naprawdę dobrze. W związku z tym
wiedziałaś, że wcześniejszy zastrzyk adrenaliny przestał
działać. Byłaś po prostu zmęczona.
Sans musiał to zauważyć bo zaczął mruczeć... zupełnie jak wielki kot.
Przybliżając się nieznacznie do niego poczułaś jak jego kości
wibrują od dźwięku, a może to wibrowanie kości wytwarzało ten
dziwny odgłos? Wpatrywałaś się w jego nogę, nogawkę nadal miał
podniesioną odsłaniając tym samym kolano. Starałaś się to
zignorować. Jego kości nie ruszały się, więc może to tylko jego
klatka piersiowa? Wzrok wędrował Ci po jego ciele, kiedy zdałaś
sobie sprawę z tego, że przyglądasz mu się z większym
zaciekawieniem niż powinnaś. Właściwie to jego ciało było innej
budowy niż ludzki szkielet, choć nadal wyglądał tak jak on. Nie
mogłaś powstrzymać dreszczu jaki Cię przeszył, postanowiłaś
uciec wzrokiem w inne miejsce choć trudno było zawiesić oko na
czymkolwiek w pomieszczeniu.
Wróciłaś myślami do tego momentu kiedy poczułaś na swoim
ciele c o ś mokrego i gorącego, byłaś przekonana, że to był jego
język wędrujący po Twoim karku i plecach. W końcu widziałaś coś
podobnego wtedy kiedy jadł. Jeżeli to faktycznie był język to
istnieje duże prawdopodobieństwo, że ma też... inne rzeczy. Choć
właściwie nigdy nie widziałaś go bez ubrań, jego ręce, nogi,
kark ... jasne... ale nie wiedziałaś co skrywał pod resztą
garderoby. Rumieniec pojawił Ci się na twarzy.
W końcu poczułaś niewielką ulgę, kiedy Sans postanowił puścić
Twoje włosy i wstał. Szybko spuściłaś wzrok nie chcąc patrzeć
mu w oczy. Zignorował Cię i zaczął sprzątać miednicę. Miałaś nadzieję, że są tutaj inne
metody kąpieli, bo wizja bycia mytą jeszcze raz przez Sansa
wywołała u Ciebie gęsią skórkę. A skoro o tym mowa, nadal
jesteś naga i nie czujesz się z tym dobrze. Jedną ręką
zasłoniłaś swoje piersi, drugą swoje krocze. To było daremne,
lecz tylko to mogłaś w tej chwili zrobić. Po krótkiej chwili Sans
wrócił z kuchni, lecz jak tylko zaczął zakładać buty
wiedziałaś, że nie zostanie.
-Pójdę po coś do jedzenia.- Nie patrzył na Ciebie. Zarzucił
na ramiona płaszcz i wyciągnął z kieszeni jedno cygaro. - Jak
będziesz grzeczna to dostaniesz jakiś psi smakołyk. - Podniosłaś
gwałtownie głowę i spojrzałaś mu w oczy. Psi smakołyk! Prowokował
Cię i doskonale sobie z tego zdawałaś sprawę. Zacisnęłaś usta
mocniej aby nie powiedzieć czegoś, czego będziesz potem żałować.
Siedziałaś tak i patrzyłaś się, a on zaczął się śmiać z
Twojej reakcji. Nie spuściłaś z niego wzroku, nawet kiedy stał
przy otwartych drzwiach. Znowu czułaś się jak bezradne dziecko,
lecz nic więcej nie mogłaś zrobić. Pieprzyć to.
Oczywiście, mogłaś raz jeszcze spróbować uciec, ale nie
jesteś na tyle głupia. Pierwszy raz to był błąd, powinnaś
poczekać nieco dłużej, może trafiłaby się lepsza szansa? A
teraz siedzisz tu w dodatku nago. Próba ucieczki z domu w takim
stanie byłaby z góry skazana na niepowodzenie. Zwłaszcza, że
przypuszczałaś, że Sans może zaczaić się gdzieś niedaleko domu
i czekać, aż Ty będziesz próbować uciec. Poczułaś, że
zrobiło Ci się zimno. Podciągnęłaś kolana pod brodę starając
się zachować odrobinę ciepła.
-Zostań, suczko. Nie będzie mnie za długo. - Z tymi słowami,
poszedł sobie, a drzwi zamknął na zamek.
Głowa opadła Ci na kolana, a palce wplotły się we włosy.
Zaczęłaś nimi szarpać, chciałaś aby miejsca w których czułaś
jego palce Cię bolały, ból był lepszy niż jego dotyk.
-KURWA! - krzyknęłaś sfrustrowana, przez chwilę zaczęłaś
nasłuchiwać, czy aby to nie cofnęło go z drogi i nie wrócił.
Chciałaś uciec od Sansa najdalej jak się da. Miałaś problemy z
myśleniem, ze skupieniem się. Pewnie dlatego, że przez ostatnią
dobę mało co jadłaś i piłaś. Mózgu działaj! Musisz wymyślić
plan jak stąd uciec. Skup się. Skup się na faktach. Wtedy pomyśl
nad tym co dalej zrobić.
Siedzisz naga na kanapie należącej do demonicznego
kościotrupa. Dooooobra, ta informacja nie była właściwie pomocna.
Przydałaby się lepsza myśl. Jakieś pomysły? Mimo kilku siniaków,
nic Ci nie było. To nie była wysoka cena biorąc pod uwagę wszystko przez co musiałaś przejść. Bez wzroku Sansa na sobie
czułaś się bardziej swobodnie, mogłaś obejrzeć własne ciało.
Na Twoim ramieniu był wielki siniak, ech zagoi się. Na karku nadal
czułaś jego zaciśnięte palce, ale tylko z tyłu, z przodu
wszystko wygląda dobrze. Biorąc pod uwagę, jaką dysponuje siłą
ten pieprzony szkielet był wobec Ciebie dość delikatny.
Myślami powędrowałaś w stronę jego kościstych palców, które
bawiły się Twoimi włosami. I ten jego gorący oddech na Twoim
karku jak Cię mył, aż zrobiło Ci się słabo.
Odrzuciłaś tę myśl na bok tak szybko jak się pojawiła. Nie
masz pojęcia co Sans planuje, ale skupianie się na...
p r z y j e m n i e j s z y c h aspektach jego osobowości nie zmieni faktu, że ty
N I E chcesz tutaj być i zdecydowanie N I E podoba Ci się to co z Tobą
robi. Jesteś już dużą dziewczynką by wiedzieć, jak Twoje ciało
będzie reagowało na jego dotyk, jednak to nic nie znaczy. Jego noga
równie dobrze mogła być podłokietnikiem kanapy i właściwie to
może on byłby wygodniejszy. Nie to Cię gryzło, to byłaś Ty, a
to był on, wykorzystałaś to co miałaś by na chwilę uciec od
rzeczywistości. To nic złego. To normalna sprawa. Cóóóóż, na
tyle normalna na ile mogła być w tej sytuacji.
Rozejrzałaś się dookoła. Może powinnaś przeszukać dokładnie
pomieszczenie skoro nie ma Sansa, ale... nie ma szans aby zostawił
coś co przyda Ci się w ucieczce. I zdecydowanie nie ma żadnego wyjścia z tego domu, nawet jeżeli znalazłabyś jakieś
ubrania. Zaraz zaraz... to test? Lepiej siedź na dupsku i czekaj, aż
przyjdzie z jedzeniem. Jeżeli będziesz dość cierpliwa to może na
horyzoncie pojawi się lepsza szansa na ucieczkę, co nie? Nie ma
wątpliwości, że kiedyś znowu będzie musiał zostawić Cię samą
w domu, wtedy zwiejesz mu. Musisz tylko obserwować i
być czujną.
Przeniosłaś wzrok na drzwi zastanawiając się, jak długo mu
zejdzie. Biorąc pod uwagę to jak głodna byłaś, zadowoliłabyś
się kolejnym kubkiem wody. Może drzemka pomoże, nie ma go więc
nic nie zrobi z Twoją duszą, tak jak ostatniej nocy. Twoje ciało
przeszył dreszcz na wspomnienie o tym jak wyrwał Twoją duszę.
Nadal nie mogłaś uwierzyć w to, że coś takiego jak dusza w ogóle
istnieje. Czy to naprawdę było to? Dlaczego dopiero tutaj się o
tym dowiedziałaś?
Znasz wiele historii o demonach pragnących ludzkich dusz, ale
żadna nie tłumaczy dlaczego one są tak bardzo pożądane przez
nie. Może się im podobają? Może zwiększają ich moc? A może ją
dają? Przypomniały Ci się wilkołaki, poczułaś nagły wstręt do świata. One zeżarły duszę tamtego człowieka. Czy to ma
spotkać i Ciebie? Czy to co Ci robi to rodzaj ... przyprawiania dla lepszego
smaku nim ją pochłonie?!
Starałaś się bardziej wtulić w kanapę, podciągnęłaś nogi
pod piersi, nie chciałaś, aby była znowu porwana.
Nie będziesz obiadem żadnego potwora, a nawet jeżeli to utkniesz
mu w gardle aby się zakrztusił i zdechł. Bez żadnego zegara lub
czegokolwiek co mierzy czas zaczęłaś się bać o swoją
przyszłość.
Sansowi schodziło naprawdę długo, nadal uważałaś że testuje
Cię, sprawdza Twoją cierpliwość. Może czeka gdzieś na Twój
ruch? Jakie ma plany wobec Ciebie i wobec Twojej duszy? Oj nie, nie
chcesz tego wiedzieć. Boisz się, że odpowiedź przeraziłaby Cię
jeszcze bardziej. Musisz uporządkować myśli, a panika w niczym nie
pomoże. Jedzenie, woda, ubranie. Sen też nie będzie złym
pomysłem. Uciekniesz kiedy nadarzy się ku temu okazja. To kiepski
plan, ale zawsze jakiś. No i czujesz się nieco lepiej mając
jakikolwiek. Nie wiesz nawet kiedy usnęłaś.
Przestraszyłaś się, kiedy usłyszałaś metaliczny dźwięk
obok siebie.
-To tylko ja, suczko. Pomyślałem, że może chcesz pusty nocnik.
- Sans zaśmiał się mierząc Cię wzrokiem i bez ceregieli położył naczynie. Podskoczyłaś delikatnie, ale tylko dlatego, że usiadł
gwałtownie obok Ciebie na kanapie.
-Gdzie moje ubrania? - Starałaś się zapanować nad wrogością
w swoim głosie, denerwowanie go w niczym by Ci nie pomogło. Sans
jednak zignorował Cię.
-Masz, kochanie. Smacznego. - rzucił papierowa torbę na Twoje
kolana i wychylił się by chwycić za pilota do telewizora.
Zdenerwowana tym, że olał Twoje pytanie, postanowiłaś odstawić
ten problem na potem. Ubranie może poczekać, jedzenie nie.
Otworzyłaś pakunek, uderzył Cię gorący i przyjemny zapach
słodkości. To pączki. Oh, nie chcesz nawet pytać skąd je wziął.
Liczy się to, że możesz teraz zatopić swoje zęby w nadal
ciepłych, puchatych bułeczkach rozkoszy. Wiesz, gadasz tak bo jesteś
głodna, lecz nic nie poradzisz na to, że w tej chwili te pączusie wydają
Ci się najlepsze spośród tych, jakie kiedykolwiek w życiu jadłaś.
Jasne, mają nieco inny, dziwaczny smak, lecz nie oznacza to tego, że
Ci nie smakują. No i masz pewność, że możesz je jeść sama,
Sans nie będzie Ci przeszkadzał.
A skoro mowa o wielki, złym, kościotrupie... zorientowałaś
się, że przez ten cały czas się na Ciebie gapi.
-Smakuje, kochanie? - powoli przytaknęłaś. Jakimś dziwnym
sposobem jedzenie stało się jakby ... cięższe, bardziej ciągliwe,
trudniejsze do połknięcia. Być może dlatego, że zdałaś sobie
sprawę z tego, że jesteś w centrum uwagi. Chciałaś przełknąć
to co miałaś w ustach... z ledwością Ci się udało. Zakrztusiłaś
się troszeczkę. Została jeszcze połowa, ale nie chcesz ryzykować
udławienia się. Oczywiście, możesz spróbować poprosić szkielet
o wodę. Spokojnie, nie ma się czego bać.
-Sans, czy mogę.. - musiałaś przełknąć resztki jakie zostały
Ci w buzi – czy mogę dostać coś do picia? Proszę?
-Awww, jasne kochanie, skoro tak ładnie prosisz. - Ugryzłaś
się w język by nie powiedzieć niczego złośliwego. Czy on
naprawdę musiał być taki... protekcjonalny? Wzięłaś głęboki
wdech i powoli go wypuściłaś starając się uspokoić. Nie ma
znaczenia co mówi, albo w jaki sposób to mówi. Liczyło się teraz
dostanie czegoś o picia. „Grzeczny piesek, przynieś” pomyślałaś
sobie wyobrażając Sansa jako psa. Ta myśl poprawiła Ci humor,
nawet jeżeli nic nie powiedziałaś głośno.
Kiedy Sans wrócił z kubkiem wody, nadal nie byłaś pewna skąd
ją bierze. Czekałaś aż usiądzie i odwróci się w Twoją stronę
zakładając nogę na nogę. Nie zauważyłaś, że powoli przystawia
kubek do Ciebie. Twoje wyciągnięte ręce zostały zignorowane, zaś naczynie teraz znajdowało się przy Twoich ustach. Instynktownie Twoje
dłonie powędrowały w kierunku jego starając się je
odepchnąć.
-Puść, suczko. - jego głos był niższy o oktawę, albo nawet
dwie. Zdałaś sobie sprawę, że to był błąd i przyciągnęłaś
dłonie do swoich piersi. - Grzeczna dziewczyna. Pij. - Spróbowałaś
raz jeszcze zabrać od niego kubek, ale uniósł go wyżej. - Nieee.
Ostatnim razem kiedy ci go dałem rzuciłaś nim we mnie. - Dooobra,
punkt dla niego. Tylko, że Ty nie rzucałaś nim w niego, chciałaś
go trafić... Aaaale Ci nie wyszło. No cóż, prawdopodobnie jest
nadal na Ciebie zły, przez to, że chciałaś uciec. Nawet jeżeli
dostałaś już swoją karę. Opuścił kubek przystawiając go do
Twojej twarzy.
-To chce ci się pić, czy nie? - Oblizałaś wargi by zlizać z
nich cukier i przystawiłaś je do naczynia starając się zignorować
uśmiech jakim obdarzył Cię Sans. Znowu cicho zamruczał i powoli
oraz delikatnie przechylił kubek byś mogła swobodnie pić. Nie
było łatwo czerpać wodę w tempie w jakim była oferowana, kilka
kropel wymsknęło się i popłynęło ciurkiem po Twojej brodzie, ześlizgując się niżej na Twoją skórę. Wyglądały trochę jak krople
deszczu zastygłe na Twoich piersiach i brzuchu. Nie zabrał
kubka póki ten nie był pusty. Całe szczęście, że byłaś dość
spragniona, aby sobie z tym poradzić.
Szkielet upewnił się, że naczynie znajduje się daleko od Ciebie
tak, byś nie mogła po niego sięgnąć i wrócił do oglądania
telewizji; czy to przypadkiem nie leci jakiś serial? Starałaś się
ręką wytrzeć wodę jaka była na Twojej klatce piersiowej, lecz
ostatecznie ją tylko rozmazałaś. No przynajmniej wyschnie
szybciej.
Skoro Twoje pragnienie zostało zaspokojone, zdecydowałaś się
skończyć połowę pączka nim zrobisz albo powiesz coś głupiego i
stracisz posiłek bezpowrotnie. Po pogryzieniu i połknięciu kilku kawałków, zaryzykowałaś.
-Gdzie są moje ubrania?
-Na zewnątrz. - No bez jaj... Zostawił je tam? Może schną albo
coś... Serio kobieto? Czy Sans wygląda na kogoś kto będzie prał
Twoje obszczane łachy?
-Mogę je odzyskać? - postanowiłaś sprawdzić jak daleko uda Ci
się zajść w tej rozmowie
-Nie.
-Dlaczego?
-Podoba mi się to co teraz masz na sobie. - Iiii to koniec
konwersacji. Poddałaś się i szybko wsadziłaś ostatni kawałek
pączka do ust. Pustą torebkę odstawiłaś na stół przed sobą.
Kiedy ponownie usiadłaś na kanapie poczułaś jak koścista dłoń
łapie Cię mocno za dolną szczękę. Otworzyłaś szerzej oczy
zdając sobie sprawę z tego jak blisko Ciebie był teraz Sans
-Nie ruszaj się, masz coś na twarzy.
Byłaś zaskoczona, chciałaś zapytać się co takiego zobaczył,
jednak jedyne co mogłaś dostrzec to przyjemne czerwone światło. C o ś przedzierało się przez Twoje wargi wprost
do Twoich ust. To było c o ś bardzo ciepłego, mokrego, giętkiego.
Nie byłaś nawet w stanie logicznie myśleć. Zachowywałaś się
trochę tak jak jeleń wpatrzony w reflektory nadjeżdżającego
tira. Sans odsunął się od Ciebie. Krwisto czerwone c o ś oblizało
okolice jego zębów nim zniknęło w jego gębie.
Po krótkiej chwili, kiedy zaczęłaś kontaktować, zdałaś sobie
sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza – Sans zdecydowanie ma język; i
druga – ukradł Ci ostatni kawałek pączka.
haha az nie mogę się doczekać jak dalej potoczy się akcja tego opowiadania
OdpowiedzUsuńHej Sans, mój pączek :c
OdpowiedzUsuńSANS TY SUKISYNIE!!!!!
OdpowiedzUsuńODDAWAJ MOJEGO PĄCZKA!!!!!
Złodziej jebany...
OdpowiedzUsuńCiesze się, że to był spokojniejszy rozdział. Moje biedne serce nie wytrzymałoby kolejnej dawki erozy
OdpowiedzUsuńKobity on ukradł i wyrzucił nam ubranie! A wy się skupiacie na pączku?!
OdpowiedzUsuńa wiec tym bardziej seksowne :)))))
UsuńSerio byś na coś takiego sobie pozwoliła? Porwanie, gwałt, znęcanie się psycho-fizyczne? Ja bym na coś takiego nie pozwoliła realnemu facetowi, a co dopiero jakiemuś obrzydliwemu szkieletowi z piekła rodem!
Usuńto nie jest taki zwyły szkielet to Sans :)))
UsuńBo pączki są słodkie, a Sans nam ukradł ostatni kawałek!!!
UsuńSukisyn jeden!!!
Ubrania można kupić nowe, a jak widać było na naszej duszy ten cały ,,gwałt" się nam podobał!
Jesteście głupie.
Usuńsłuchaj
Usuńjak ci się nie podoba to nie czytaj tego opowiadania
sama jesteś głupia!
Wszystko wygląda tak. Opowiadanie mówi o syndromie sztokholmskim w który wpada powoli postać przedstawiona w opowiadaniu. Wy macie nadal wyobrażenie fandomowego Sansa, który jest milusi, kochany, ma ciepłe łapeczki i jest słodki. Ten Sans jest inny. To wielki, śmierdzący fajkami potwór, który nas porwał, zgwałcił, uwięził, rozebrał, teraz niszczy naszą duszę i ciało, dodaje jakiejś magii do napoju (może też do posiłku). Nikt by się nie czuł komfortowo w takiej sytuacji i wątpię by którakolwiek z was tego chciała. Wierzycie w miłość, w to że Sans zakocha się w postaci, w was. Ten Sans jednak wydaje się być inny, mroczniejszy, nie traktuje postaci jak człowieka! Traktuje ją jak narzędzie. Nie pokocha jej. A jak pokocha jakimś sposobem to będę uważać, że autor spieprzył opowiadanie i uległ wpływowi czytelników, a nie własnej wizji. Jeżeli zdanie sobie sprawy z tego jak wygląda świat opowiadania to głupota - tak jestem najgłupsza z was wszystkich. Naga, uwięziona, w świecie potworów - i ma mi być mokro przez to, że Sans ukradł pączka, pogłaskał, czy przytulił. Ze wstrętu bym umarła!
Usuńa ja tam chce happy end i nie zgadzam się z toba
Usuńsyndrom jest ale czy to sprawia ze sans nic nie czuje?
dodatkowo nie wiesz jaką wizję ma autorka a napewno nie możesz powiedzieć czy zepsuje swoją własną wizję czy nie.
UsuńJak na razie wiemy tylko, że w 10 rozdziale będzie ruchanie. Seks ze szkieletem. Z wielkim, obleśnym, śmierdzącym szkieletem. Nie lubię tego Sansa, lubię opowiadanie. Czy to takie trudne do zrozumienia? Mój ulubiony Sans to Blue, Blue jest słodki, fajny, zabawny, dziecinny. UF!Sans obleśny, zboczony, odrażający.
UsuńNadal nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego ON się wam podoba. To irracjonalne!
a ja nie moge zrozumiec jak moze podobac ci sie ten dzieciak
Usuńbluebarry jest taki blue no...........
...........
pedofilia.
Bluebarry?
UsuńKto to taki?
Czy chodziło Ci o Swap!Sansa?
Moją ulubioną wersją jest Flowerfell.
Jest tam tak romantycznie...
Co do tego syndromu nie mam pojęcia czym on jest.
Wiem, że SansxMy nie ma prawa wystąpić jak narazie w tym opowiadaniu.
Może za jakieś 6 części powoli zaczną do siebie lgnąć ale różnice w ich zachowaniu muszą pojawiać się stopniow i powoli tak aby czytelnik zauważył to dopiero kiedy będzie czytał 1 a zaraz potem naprzykład 13 cześć.
Wtedy ten związek miałby jakieś szanse...
Moją wypowiedź można jakoś skomentować.
Chętnie poznałabym wasze opinie na temat tego związku, lub też które AU jest wasze ulubione
Tak, chodziło mi o Swap!Sansa.
UsuńFlowerFell wydaje mi się takie za romantyczne, ckliwe, cukierkowo, smutne. Jakby zostało stworzone przez emo które nie wie czego chce.
Relacja między Sansem a nami w tym opowiadaniu wydaje mi się dość oczywista. Ona go nienawidzi, a on ją trzyma jako eksperyment naukowy. Nie ma mowy o miłości. Nawet jej reakcja organizmu jest naturalna. To normalne, że pod wpływem pewnych bodźców reagujemy tak, a nie inaczej. Sans to wykorzystał.
"Nadal nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego ON się wam podoba. To irracjonalne!" Irracjonalne jest to, że w ogóle podoba nam się jakiś nieistniejacy szkielet, z wymyślonej gry. Te wszystkie AU przedstawiają zupełnie inną osobę, niz oryginalny Sans. AlE JEBAC, I TAK MI SIĘ TO PODOBA XDDD
UsuńPodoba mi się Twój tok rozumowania
UsuńJest pierdyliant sansów ;-; Nie wszystkie wersje są urocze i romantyczne. Ja wiem, że fajne to uczucie, kiedy się czyta sansXczytelnik, ale ludzie... są też obrażające wersje ;__;
Usuńpewnie zostane zjedzone ale nie znam orginalnej postaci, trafiłam tu przez przypadek i wciągnęłam się. jednak nie dałabym się tak traktować za żadne skarby albo z racji że ktoś jest moim kimś tam. wracam się natomiast po to byście sobie darowali takie komętarze i uszanowali czyjeś odmienne zdanie bez względu jak bardzo was krew zalewa czytając czyjąś opinie.
OdpowiedzUsuńdziękuję za uwagę :)
tym wlasnie jest dyskusja
Usuńkazdy ma inne zdanie i o nim móawimy
po to są komentarze
ja sansowi oddałabym wszystko bo mi takie traktowanie odpowiada
dyskusja jak najbardziej:) ale można bez obrażania siebie nawzajem, prawda?
OdpowiedzUsuńa kto sie obraża?
Usuńokej, myślałam że określenie głupia jest choć delikatnie, to obraźliwe. skoro jednak nie to co tu po mnie? już się nie wtrącam.
UsuńZastanawiam się czy się wciąć w dyskusję czy patrzeć dalej xD
OdpowiedzUsuńTo takie zabawne xD
Naprawdę cieszę się jako tłumacz, że opowiadanie się spodobało i w imieniu autorki, że wywołuje tyle uczuć w Was. ^^
A teraz bijcie się dalej xD
Będzie mięso xD
Opka nie czytam od 2 rozdziału, ale widząc ile komentarzy, wyczułam co się dzieję. I przyszłam, poczytać. Niestety, tym razem nie twoją ciężką pracę a tę dyskusję c: Ciekawe czy to już koniec. :s ~Ayaa.
UsuńNo dziękuję za szczerość xDDDD
UsuńNawet jeśli czasami nie ma komentarzy to nie znaczy, że ludziom się nie podoba.
UsuńPo prostu wszyscy jednomyślnie się zgadzają, że jest to świetny komiks/opowiadanie.
Tutaj natomiast występuje odmienność zdań przez co rozpoczęła się (nie będę zaprzeczać, że ciekawa) dyskusja. Miłej nocy drogim komentatorkom i Yumi (naszej ulubionej tłumaczce) życzę.
Oby pod wieloma innymi opowiadaniami były podobne dyskusje.
U mnie zawsze, Yumi. c: xD Może wolisz, żebym pisała Ci pod każdym postem jak bardzo Cię "kc" za te tłumaczenia? To też się da załatwić. *lenny* ~Ayaa.
UsuńTo opowiadanie ma to do siebie, że budzi skrajne emocje. Po każdym nowym rozdziale sama nie wiem co ze sobą zrobić i nie wiem co właściwie czuję. Właśnie dlatego jest ono takie dobre. ^^
UsuńA co do komentarzy, to zdaję sobie z tego sprawę, jednak jako autor bloga, czy też tłumacz - lubię jak są komentarze, nawet krótkie, głupie - bo wtedy wiem, że ktoś autentycznie przeczytał. Komuś się autentycznie spodobało albo nie. Miło mi się czyta komentarze, a już jak wchodzicie w dyskusje między sobą to oh wow. Normalnie siódme niebo.
Komentarze zachęcają mnie do tłumaczenia więcej i częściej ^^
Dlatego ja skomentowała prawie wszystkie komiksy z Mobtale.
UsuńPrzez chwilę bałam się, że z powodu braku komentarzy przestaniesz tłumaczyć, ale na szczęście tak się nie stało
Lol, czy tylko ja tu wolę seksi szkieleta od pączka? Czy tylko ja mam już taki mózg zrypany, że takie coś mnie podnieca? Help me
OdpowiedzUsuń~ Andgora
Przeczytałam w tramwaju. Żałuję, że właśnie tam, a nie w łóżeczku - pod kołderką. "Całujący" Sans na koniec był kulminacją wszystkiego.
OdpowiedzUsuńWielki szacun za to,co robisz.Mi by się w ogóle nie chciało tłumaczyć tak długich rozdziałów,nie wspominając o pisaniu..czekam na dalsze tłumaczenia! :)
OdpowiedzUsuń