8 lutego 2017

Undertale: Klatka z kości -Rozdział XV - Dom [Cage of bones - Home - tłumaczenie PL] [+18]

Obrazek autorstwa: Golen-dragons-flower
Notka od tłumacza: Jest to opowiadanie z serii NSFW, osadzone w alternatywnym uniwersum (AU) gry Undertale nazywanym Underfell. Czym się charakteryzuje ta rzeczywistość? Frisk dobry - potwory złe. Floweya w tym wypadku nie ma w opowiadaniu. Autorką  jest Golden thread (Lusewing). Co warto jeszcze zaznaczyć? A tak, głównym bohaterem opowiadania jesteś... cóż TY. Tak, Ty. Opowiadania pokroju Postać x Czytelnik są dość modne poza granicami naszego zaścianka i jakkolwiek za nimi nie przepadam tak to opowiadanie wyjątkowo mnie do siebie przekonało. Jeżeli komuś nie odpowiada taka forma tekstu może wyobrazić sobie w roli siebie np Friska czy własne ulubione OC. Warto jednak zaznaczyć, że treść jest dostosowana pod kobiecego czytelnika.Główna para to Ty x Sans (Underfell)
W opowiadaniu występuje BDSM, gdzie kobieta jest uległa, a mężczyzna jest dominujący - jeżeli nie lubisz takich rzeczy - zrezygnuj z dalszego czytania (chociaż pewnie będziesz żałować). To by było chyba na tyle.
Oryginał: klik
Spis treści:
Rozdział XV - Dom (obecnie czytany)
/Na prośbę autora - dalsze tłumaczenie zostało przerwane./


-Gotowa by iść do domu, suczko? – Tym razem nie miałaś nic przeciwko temu, aby nazywał Cię „suczką”. Byłaś zbyt głodna, zmęczona psychicznie i fizycznie. Nie będąc w stanie nic powiedzieć, po prostu przytaknęłaś, powoli podeszłaś w jego kierunku opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Gdyby nie nadgarstek byłabyś gotowa rzucić się na jego szyję i mocno przytulić. Chciałaś po prostu wrócić do d… jego domu. To nadal było Twoje więzienie, ale wolałaś już jego towarzystwo niż Grillbiego. – Byłaś grzeczną dziewczynką kiedy mnie nie było? – Znowu przytaknęłaś, lecz Sans wyraźnie był zaniepokojony Twoim służalczym zachowaniem. Chwycił Cię za brodę zmuszając, abyś się na niego spojrzała. Powinnaś się uśmiechnąć? A może go odepchnąć? Kurwa, co powinnaś zrobić? Chciałaś dostać po prostu coś do jedzenia i pójść spać, Sans jednak odkrył, że coś było nie tak. Jego oczodoły zrobiły się nieco ciemniejsze jak zawsze kiedy się złościł. – Suczko? – z trudem mówiłaś.
-Ja tylko… jestem zmęczona i … um… głodna – te słowa jednak nie tłumaczyły Twojego zachowania, nadal się na Ciebie patrzył.  – I ja… - zamarłaś, nie byłaś pewna co powiedzieć na temat poparzenia. Mogłaś poczekać, aż sam je znajdzie, a potem machnąć ręką że to zwyczajny wypadek, że zapomniałaś. Udać, że było to coś tak mało istotnego, że nic nie znaczyło. Lecz Ty nie umiałaś o tym zapomnieć. Nadal bolało, nadal było świeże, nadal piekło. Szkielet patrzył się czekając, na kolejne słowa. Uniosłaś zranioną dłoń i pokazałaś mu – Przypaliłam się przy grillu. – Puścił Twoją brodę i skierował wzrok na rękę. Ostrożnie chwycił Cię za nadgarstek.
-Przy grillu? – nie brzmiał na przekonanego, powinnaś powiedzieć mu to w inny sposób, bardziej naturalnie. Może gdybyś powiedziała mu o tym jak wrócicie do mieszkania… cóż teraz już na takie myśli za późno. Musisz dalej kłamać.
-Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był gorący – O to chodzi, uwierz we własne kłamstwo. – Zahaczyłam o niego nadgarstkiem, kiedy odstawiałam talerze – Nie stawiałaś się kiedy przysunął bardziej ku sobie ranę, aby lepiej się jej przyjrzeć. Tylko trochę spalonej skóry i zaczerwienienie. Jak Sweetpea i inni są w stanie żyć i pracować z znacznie poważniejszymi, tego nie wiesz i nie chcesz wiedzieć. Całe szczęście ich ubrania robocze całkowicie zakrywały rany. Twoja była wrażliwa na tyle, by czuć oddech Sansa nad uszkodzeniem. – Boli – syknęłaś, aby szkielet przyjął to do świadomości nim zapragnie dotknąć rany. Widać było, że pierwszy raz może zobaczyć jak skóra reaguje na ogień; to kościotrup co by nie było. Miałaś nadzieję, że zlituje się nad Tobą i poszuka jakiegoś opatrunku aby nie wdało się żadne zakażenie. Nie prosiłaś Grillbiego o nic mając świadomość, że nie daje nic za darmo i jego pomoc będzie kosztowna.
-Nie martw się suczko, jak wrócimy sprawię, że będzie lepiej – Pogładził Cię wolną ręką po włosach. Jego kościste palce przesunęły się po Twoim karku. Miałaś przeczucie, że mówi nie tylko o ranie, ale i o wszystkim przez co przeszłaś. Przygryzłaś zęby aby nic nie powiedzieć. Puścił zranioną rękę, przystawiłaś ją do piersi. Potem położył obie dłonie na Twoich ramionach i kciukami zaczął zataczać niewielkie koła, aby rozluźnić Twoje mięśnie. Dotyk był tak lekki i jednocześnie przyjemny, lecz po co to robił? Mógł przecież po prostu mocno Cię przytulić. Objął Cię w pasie ramieniem i wyprowadził z kuchni zaciągając prosto do baru. Zauważyłaś szybko Grillbiego. Trudno w każdym razie nie zauważyć kogoś zrobionego z fioletowego płomienia. Stał za szynkiem i czyścił szklanki. Całe szczęście Sans był między wami. Lepsze znane zło pomyślałaś sobie.  – Więc, Grillbz. Moja suczka miała wypadek w kuchni – miałaś nadzieję, że szkielet nie zauważył jak zadrżałaś słysząc te słowa. Próbowałaś zachować spokój. Może lepiej było powiedzieć prawdę? Przyglądałaś się barmanowi, temu co zrobi lub powie, prawda była ryzykowna dla Sweetpea. Grillby jednak był spokojny.
-I?
-Miałem nadzieję, że dasz nam trochę tej maści którą trzymaszMaści? Wstrzymałaś oddech. Sans prosił o coś na oparzenia, aby Ci ulżyć. Wszystko dobrze. Wierzy Ci. Możesz zapomnieć o całej tej sprawie. To wypadek, oparzyłaś się o grill. To mogło zdarzyć się każdemu. Ludziom się to przytrafia cały czas. Po prostu. Sans delikatnie gładził Cię po tyle karku. Grillby cmoknął nim pochylił się by wygrzebać coś spod lady. Po chwili położył na niej metalowe pudełko z niebieskim żelem w środku. – No weź, Grillbz. Pracowała tutaj cały dzień, prawda? Myślę, że zapracowała na maść – Poczułaś jak jego uścisk się na Tobie zaciska. Cieszyłaś się, że Sans docenia pracę jaką wykonałaś i teraz próbuje znaleźć sposób aby załagodzić Twoje poparzenie. Grillby podał wam pojemniczek, Sans wziął kremu na dwa palce i zaczął wmasowywać go w Twoją ranę. Syknęłaś lekko, lecz poczułaś przyjemny chłód. Pomagała. Mimo wszystko, Sans był bardzo ostrożny. Za każdym razem, kiedy był delikatny zaskakiwał Cię. Balsam szybko się wchłonął i ukoił poparzenie. Nadal co prawda bolało, ale było o wiele lepiej. Potem z zaskoczeniem przyglądałaś się jak Sans pozbywa się z kościstych palców resztek mazi jakby ściągał rękawiczki. Ścisnęłaś się za ranę, nieprzyjemne uczucie, ale już nie bolało. – Lepiej? – przytaknęłaś i uśmiechnęłaś się przyciągając znowu do klatki rękę. Nie byłaś do końca pewna co czuć w tej chwili. Może wdzięczność? Nie… nadal byłaś głodna, zmęczona, mokra, uwięziona w świecie pełnym potworów. No, ale lepiej z Sansem niż z kimś innym, po nim wiedziałaś czego się spodziewać. – Do zobaczenia później Grillbz. – Wychodząc zauważyłaś, że Sweetpea oraz pozostali mężczyźni znowu czyszczą stoły zupełnie tak, jak wtedy kiedy ich spotkałaś. Zmarszczyłaś brwi, czy to oznacza, że knajpa jest otwierana dwa razy w ciągu dnia? Pewnym było, że nie spędziłaś tam całego dnia. Dlaczego nie ma tutaj żadnych zegarków? Brak czasu jednocześnie Cię denerwował i martwił. Od jak dawna tutaj jesteś? Spałaś… raptem dwa razy? A więc to trzeci dzień? Jak to? Zaledwie trzeci dzień? Masz wrażenie, że tkwisz tu od przynajmniej tygodnia, a to tylko trzy dni? Sans otworzył Ci drzwi. Chciałaś wyjść, najdalej jak się dało uciec od Grillbiego, ale nie mogłaś zostawić tutaj Sweetpea. Sans jednak błędnie odczytał Twoje zawahanie. – Zimno w stopy? Heh, nie będziemy na zewnątrz tak długo, suczko, ruszaj się – zapomniałaś jak zmarzłaś idąc tutaj. Jednak on miał rację.
-Sans czy… - nie patrzył na Ciebie, lecz mogłaś zauważyć jak jego źrenice świecą się bardziej, wyraźnie nad czymś myślał. – Czy Sweetpea może iść z nami? – zatrzymał się i popatrzył na Ciebie z pytającym wyrazem czaszki.
-Awww, już chcesz powiększyć nasz związek? Ja ci nie wystarczam kochanie? – ton jego głosu i ten jego uśmiech…. NIE O TO zdecydowanie Ci chodziło.
-NIE nienie, nie. Ja tylko… - starałaś się wyjaśnić, ale Sans nie był w humorze. Jego oczy zajaśniały, a dłoń znalazła się na Twoim karku. Nienawidziłaś kiedy tak Cię obejmował, ale zrozumiałaś prosty przekaz, abyś się po prostu zamknęła.
-Suczko. Mam z nim układ, jeżeli Grillby jej nie chce to niech sam sobie z tym poradzi – Wyraźnie nie chciał, abyś mu odpowiadała. Więc co dalej? Sweetpea miała tylko dwie drogi? Żyć gdzie każdego dnia sadystyczny potwór pali ją kawałek po kawałku, albo śmierć? Na jej miejscu co sama byś wybrała? Technicznie rzecz ujmując, trzymasz się cały czas nadziei, że będziesz żyć. Wychodzi na to samo. Wszystkie słowa jakie chciałaś wypowiedzieć w obronie albo proteście zamarły Ci w gardle, kiedy szłaś do domu. Zimno sukcesywnie kradło ciepło ciału. Twoje bose stopy z trudem robiły kolejne kroki. Trudno skupić się na czymkolwiek w takim mrozie. Robiłaś co mogłaś, aby dotrzymać mu kroku. W końcu weszliście do mieszkania, odetchnęłaś. Ciepłe powietrze było błogosławieństwem, powoli ogrzewającym zamarznięte komórki. Oczywiście nadal było Ci bardzo zimno, za duża koszulka wcześniej wyraźnie zmoczona też nie pomagała. Sans puścił Cię i mogłaś sama się poruszać. Zaczęłaś pocierać ręce. Zajęło Ci chwilę zdanie sobie spraw,y że pokój jakby się zmienił. Wyglądał tak samo, ale inaczej pachniał. Ładnie pachniał. Jak obiad. Twoje nogi praktycznie same poniosły Cię do kuchni. Pomidory i warzywa… zapach Nirwany. Niebo.
-A ty gdzie się wybierasz, suczko? – zatrzymałaś się unosząc ramiona w geście obrony.
-Sans. Nie jadłam nic przez cały dzień. Jestem głodna. Proszę, czy mogę dostać trochę jedzenia?
-Więc Grillby cię nie nakarmił – potrząsnęłaś głową
-Nie. O-on oferował, ale ja nie chciałam… powiedziałeś abym trzymała się wody– wiedząc to co wiesz teraz, zastanawiałaś się co by się stało gdybyś weszła razem z innymi do ciemnego pokoju by coś zjeść. Nakarmiłby Cię? A może kazał oglądać jak torturuje innych? Teraz to nie ma znaczenia. Zrobiłaś tak jak mówił, byłaś cały czas przy zlewie. Nie mógł mieć więc Ci tego za złe… prawda?
-Aww, co za grzeczna dziewczynka – podszedł bliżej i objął Cię. Nie próbowałaś uciec. Twoje ciało właściwie z wdzięcznością przywitało ciepło jego kości. Jego dłoń zaczęła czule pieścić Cię po włosach. – Szkoda, że nie mogę wierzyć we wszystko co mówią te małe kłamliwe usteczka – pieszczota zamieniła się w torturę. Zaczęłaś panikować.
-Sans. Proszę. Mówię prawdę. Nie jadłam nic przez cały dzień. Na talerzach nie było nawet resztek. Proszę. Sans. Ranisz mnie. – próbowałaś się wyrwać, lecz jego szczelny chwyt nawet nie drgnął.
-Nie mówię o jedzeniu. Mówię o poparzeniu – Zamarłaś. On wie. – Spróbujmy jeszcze raz. Gdzie się sparzyłaś? – Łzy nabiegły Ci do oczu, nie mogłaś już panować nad uczuciami. Strach, poczucie winy, złość, frustracja, nienawiść. I pomyśleć że przez chwilę cieszyłaś się, że go widzisz. – Czekam – warknął.
-Grillby...
-Grillby co?
-Grillby mnie poparzył – pauza, nic nie słyszałaś, czułaś jak Sans warczy cicho. Jego kości drżały z gniewu. Po dłuższej chwili puścił Twoje włosy lecz zacisnął palce na szyi.
-Dlaczego to zrobił? – oczywiście, że nie będzie usatysfakcjonowany póki nie usłyszy całej historii. Może uda Ci się ominąć ten fragment z Sweetpea.
-Upuściłam szklankę na podłogę. Przez przypadek. St-stłukła się. Powiedział, że trzeba za nią zapłacić i … Błagam Sans, mówię prawdę. – Czas dłużył się gdy czekałaś na jego odpowiedź, niepewna czy uwierzył Ci czy będzie próbował dowiedzieć się czegoś jeszcze. Może powinnaś powiedzieć mu wszystko? Może nie zależało mu na tym co się działo z Sweetpea i innymi? Był obojętny na ich cierpienia? Nie mogłaś ryzykować. Nie powinnaś decydować o jej życiu lub śmierci. W końcu poczułaś jak jego uścisk staje się lżejszy.
-Dobrze, wierzę ci – przesunął dłoń na Twoje ramię, pochylił się szepnął Ci do ucha. – Ale chcę abyś zapamiętała coś bardzo ważnego, dobrze? – mówił pewnie i zdecydowanie. Przytaknęłaś cicho odpowiadając, tak. Jego koścista dłoń powędrowała na Twoją klatkę piersiową na wysokość mostka. Chwycił za materiał koszulki. Drugą złapał za szyję. – Już nigdy mnie nie okłamiesz, zrozumiano? – poczułaś jak jego uścisk się zaciska. Ostatnie słowo wywarczał. Nie mogłaś się ruszać, z ledwością oddychałaś. Ręce w panice chwyciły go za nadgarstek starając się go odepchnąć. Poczułaś jak po plecach spływa Ci zimny pot, a krew napływa do głowy. Obraz przed oczami zaczął się rozmywać. Kiedy nie miałaś już sił go trzymać i opuściłaś ręce, ten zwolnił swój uścisk. Zachłysnęłaś się powietrzem. – Idź tam i siadaj – resztką sił udałaś się na kanapę. Cała jeszcze drżałaś, chciałaś znaleźć się najdalej od niego na ile to było możliwe. Nie dane było Ci się odprężyć, czułaś jak Twoje ciało cierpli. Bolał nadgarstek, piekła szyja. Zerknęłaś w kierunku kuchni w której zniknął Sans. Nie widziałaś go, ale słyszałaś. Jakim sposobem, ta sama dłoń która z łatwością może Cię zabić, jest w stanie w innych okolicznościach być tak czuła i delikatna?  
Kiedy w końcu wrócił postanowiłaś go ignorować. Tylko, że wielki talerz spaghetti, pachnący sos pomidorowy i przyprawy uniemożliwiały Ci to. Sam zapach wystarczył, aby zaczęła ciec ślina, a żołądek grał marsza. Zacisnęłaś pięści starając się panować nad sobą. To tylko dzień. Ludzie mogli przeżyć tygodnie bez jedzenia, to nie tak jakbyś była głodująca. Lecz nie o to chodziło. Faktem było to, że choć Twoje ciało będzie w stanie przeżyć bez pokarmu dłuższy czas, nie oznacza, że będzie zadowolone z tego powodu. W ustach zebrało Ci się dość dużo śliny, którą musiałaś przełknąć. Sans ignorował Cię. Nie podobało Ci się to. To nie tak, że chciałaś aby zwracał na Ciebie uwagę, masz jej dość na całe życie. On po prostu miał jedzenie. Talerz, którym najwyraźniej nie zamierzał się podzielić. Może chciał, abyś o nie błagała? Dobra. Będziesz błagać. To nie tak, że zostało Ci jakiekolwiek poczucie godności. No i to tylko słowa. Nie musisz wierzyć w ich znaczenie, daj satysfakcje temu dziwakowi. Użyj pustych słów. Miałaś jednak świadomość, że pozostawią mdławy smak w Twoich ustach. Wpierw poproś, błagaj potem… może, Boże to żarcie pachnie tak smacznie.
-Sans. Mogę dostać trochę jedzenia? Proszę? – przyglądałaś się jak nabierał na widelec makaron w pysznie wyglądającym sosie. Wiedziałaś, że Cię dręczy, biorąc pod uwagę jak długo to czynił. Resztką sił powstrzymywałaś się, aby po prostu nie rzucić się na talerz. Jak tylko podniósł widelec pozwalając aby kilka kropli sosu kapało na pozostałą część, oblizałaś usta i przełknęłaś ślinę. Wiedziałaś ze makaron smakuje tak dobrze jak wygląda i pachnie. Jedzenie było blisko, gorące, świeże i pachnące. Lecz widelec nie zmierzał w Twoim kierunku, Sans przystawił go do swojej twarzy, otworzył paszczę zerkając na Ciebie z ukosa i w jednej chwili połknął potrawę z satysfakcją.
-Nie możemy pozwolić, abyś teraz nabałaganiła, co nie? Ściągnij. Ubranie. – Przebiegły, pieprzony, drań. Zacisnęłaś zęby. Dobra. Przywykłaś do biegania nago dookoła niego. Prawdopodobnie i tak zerwałby materiał gdybyś odmówiła, no i byłaś głodna. Chwyciłaś za koszulkę, aby ściągnąć ją przez głowę, ale potwór miał inny pomysł. – O nie, suczko. Staniesz tam, przed telewizorem i się rozbierzesz. Powoli. – Ostatnie słowo przeciągnął zbyt długo w wypowiedzi. Wiedziałaś, że nadal karze Cię za kłamstwo. A może po prostu się bawi? W tej chwili to zdaje się nie ma znaczenia. Po prostu to kolejne wspomnienie jakie dodasz do listy tych, o których zapomnisz kiedy już wydostaniesz się z tej piekielnej dziury… Jeżeli się wydostaniesz. Nie, nie możesz nawet tak myśleć. Musisz być pewna i silna. 
Wstrzymując oddech udałaś się przed TV. Sans tym czasem rozsiadł się wygodnie na kanapie. Położył nogi na stole, zaś talerz wziął w ręce i postanowił nabrać kolejny widelec. Wygląda na to, że ten chuj chce nie tylko kolacji ale i przedstawienia. Przełykając resztki swojej dumy zaczęłaś powoli unosić koszulkę do góry. To nie był pokaz pierwszych lotów, ale Sans wyglądał na szczęśliwego przyglądając Ci się jak powoli pozbywasz się jego koszulki i odsłaniasz skórę. Cmoknął z przyjemności i przymknął oczy. Zatrzymałaś się na chwilę przed piersiami, pozwalając by na samym początku wyszły sutki, a potem cała reszta. Kościotrup wydobył z siebie jęk na pograniczu westchnięcia i pomruku, wywołując przyjemny dreszcz na Twoim ciele. Był taki… dziki, zwierzęcy. Nie mogłaś znieść tego drania, ale nie panowałaś też nad reakcją własnego ciała. Wszyscy pragniemy być chciani, a w tej chwili on patrzył się na Ciebie tak, jakbyś była jego deserem. Jak koszulka w końcu została ściągnięta, rzuciłaś ją na podłogę. Może przywykłaś do jej zapachu, ale to nie zmieniało nadal faktu, że śmierdziała. Miałaś nadzieję, że nie przesiąknęłaś tym zapachem. Z szortami było trudniej. Nie dość, że były ciasne to jeszcze ten cholerny pasek z kości. 
–Chodź kochanie. Pomogę ci. – zamarłaś kiedy odłożył nadal pełny talerz na stół i ściągnął z niego nogi. Przesunął mebel na bok aby nie było żadnej przeszkody między wami. Z każdym krokiem jego twarz wydawała się bardziej szczwana. Kiedy byłaś już dość blisko chwycił za pasek i przyciągnął do siebie. Przyglądałaś mu się jak bawi się zamkiem. Demon wyglądał tak, jakby właśnie rozpakowywał wyśniony prezent gwiazdkowy. Ty jednak nie podzielałaś tych doznań. Kiedy wyciągnął go całkowicie owinął kości dookoła dłoni. Nawet nie chcesz wiedzieć skąd go miał – No już, dalej – najwyraźniej miałaś dokończyć dzieła sama. Z tego powodu byłaś zadowolona. Cofając się o kilka kroków, tak aby nie być już w zasięgu jego łap, chwyciłaś szorty po bokach i już miałaś je ściągnąć kiedy.. – Odwróć się kochanie. – cóż, przedstawienie prawie się kończyło. No i nie będziesz musiała myśleć o tym, że się na Ciebie gapi. Kiedy tak zrobiłaś w monitorze telewizora dostrzegłaś jego odbicie. Miał otwartą szczękę, czerwonym językiem oblizywał kły. Jak w końcu pozbyłaś się całkowicie ubrania stanęłaś twarzą do niego.
-Teraz mogę jeść, Sans?
-Hmmm, nie wiem, nie wiem. Widzisz suczko, problemem jest kłamstwo i utrata zaufania. Nie jestem pewien czy Grillby faktycznie cię nie nakarmił. Może mi to udowodnisz? – A jak do diabła masz to zrobić?! Przyglądałaś mu się z niedowierzaniem. – Udowodnij mi jak bardzo jesteś głodna. – obsunął swoje spodnie na tyle, aby jego miednica była na wierzchu, ale nie jego kości przyciągnęły Twoją uwagę. To był… to był… cóż, czerwony i lekko świecący … albo takie przynajmniej miałaś wrażenie biorąc pod uwagę kontrast z jego szarą koszulą. Pomijając szczegóły patrzyłaś się na kutasa. Twój umysł najwyraźniej w tym momencie się zawiesił, zwłaszcza kiedy Sans chwycił się od nasady. Członek drgnął. Zrobiłaś krok do tyłu. – Więc? Jesteś głodna, czy nie? – brzmiał jakby był sfrustrowany. Zauważyłaś, że jego lewe oko świeciło na czerwono. Ostatnim razem kiedy je takie widziałaś to było w nocy kiedy… wydarzyły się pewne rzeczy. Czy on naprawdę sądzi, że tak po prostu podejdziesz do niego i … dasz mu pomocą dłoń? To nie może być prawdziwy kutas, prawda? Nie wygląda realistycznie. Raczej jak coś co kupisz w sklepie erotycznym. Może był jakoś przypięty?
-To jest… prawdziwe? – Wyglądało podobnie do jego języka. To ma sens. Ale ten wychodził z ciemnej przestrzeni w jego paszczy. A to? Tak jakby z jego… kości?
-Jaja sobie robisz? A myślisz że czego użyłem wczorajszej nocy? – Jedna zagadka rozwiązała. Pozostało tysiąc innych!
-Ale.. Widziałam cię rano. Same kości… - zmarszczyłaś brwi pokazując na jego ciało. Nic tutaj nie miało sensu.
-Kochanie, jestem szkieletem. Spędziłaś cały dzień pracując z gościem zrobionym z ognia. Naprawdę trudno jest ci uwierzyć w to, że mam chuja? – Dobra, ma rację.
-Ale… jak? – westchnął.
-Patrz, naprawdę nie mam humoru udzielać ci teraz lekcji biologii. Więc może pominiemy teorię i zrobisz oralny test. No chyba, że nie jesteś głodna? – Uśmiechnął się i drugą ręką wykonał gest, abyś się do niego zbliżyła. A więc tak… To musisz zrobić, jeżeli chcesz dostać jedzenie. Pieprzyć życie i to co ma się stać! Nie miałaś żadnego wyboru. Chciałaś po prostu jedzenia. Czy to tak wiele? Chyba tak.
-Jeżeli to zrobię, dostanę spaghetti? – nie masz zamiaru nic zrobić, póki nie upewnisz się że nie będzie to nic za darmo. Już kazał Ci się rozebrać, chcesz aby reguły były jasne.
-Tak i zapomnimy o całej sprawie. No chyba, że nie jesteś głodna, a Grillby jednak cię nakarmił wtedy cóż… to będzie kolejne kłamstwo, a wiesz co o nich myślę.
-Dobra. Miejmy to za sobą. – Dasz radę, zrobisz to tak, aby Sans miał pewność że nie czerpiesz z tego żadnej przyjemności. Podeszłaś do niego i klęknęłaś między jego nogami, byłaś wściekła. Chwyciłaś go u nasady, wtedy on wsunął palce między Twoje włosy i chwycił je. Próbowałaś się wyrwać, lecz ten tylko Cię szarpnął.
-Raz. Myślałem, że ten etap mamy za sobą – był zawiedziony i z jakichś dziwnym powodów nie podobało Ci się to. Powinnaś zrobić to czego chciał. – Wygląda na to, że potrzebujesz czegoś co przypomni ci o twoim miejscu. Nie ruszaj się. – Chciałaś się cofnąć. Chciałaś uciekać. Sans chwycił za Twój kark i poczułaś jak nagle na nim coś się znajdowało, jakby pojawiło się znikąd. Nie ma gdzie się schować, nie da się go powstrzymać. Dostrzegłaś, że jesteś na smyczy zrobionej z niewielkich kości, na szyi masz podobną obrożę. Serce zabiło Ci mocniej. – Spróbujmy jeszcze raz – Poprawił w ręce. Pochyliłaś głowę i przysunęłaś się do sterczącego członka. Był. Ciepły. Miękki. W dotyku prawie tak jak gładki język, a nie kutas. Ścisnęłaś na nim swoje palce. – Widzisz, nie ma się czego bać. Dalej. Spróbuj suczko. Pokaż jak głodna jesteś – Poczułaś jak Sans pociąga lekko za smycz, dając Ci do zrozumienia, ze za długo zwlekasz. Przełknęłaś ślinę. Nasienie już pojawiło się na czubku. Czerwone, lecz nie jak krew, bardziej jak syrop truskawkowy. Zlizałaś je, nie smakował tak źle biorąc pod uwagę jego nawyki. Tak właściwie nie smakował w ogóle. Przeciągnęłaś językiem od nasady aż po sam koniec, zataczając na szczycie kilka kółek. Potem powoli wsunęłaś go sobie do ust. Sans mruknął z przyjemności, a Ty nie mogłaś potrzymać niewielkiego uśmiechu na twarzy. Była pewna satysfakcja w tym, że ktoś czerpał przyjemność z tego co robisz. Im szybciej go wykończysz, tym szybciej będziesz mogła jeść. Czując się nieco bardziej zdeterminowana, wzięłaś więcej jego członka do ust, uważając, aby przypadkiem nie zahaczyć zębami. Sam fakt, że był gładki pomógł Ci wepchnąć go głębiej. To czego nie byłaś już w stanie w sobie zmieścić, objęłaś rękami. Sans warknął kiedy zaczęłaś przesuwać głową do przodu i tyłu. 
– Może faktycznie jesteś gło-głodna suczko, heh – poklepał Cię po głowie – Ko-ch-h-anie, popatrz na mnie. Właśnie taaak, patrz się na mnie. Chcę abyś, o kurwa, chcę abyś myślała tylko o mnie – Trudno jest myśleć o kimkolwiek innym w takich okolicznościach. Dźwięki jakie z siebie wydawał oraz cała sytuacja zaczęły wpływać na Twoje ciało, chłodne powietrze drażniło przestrzeń między nogami. Nie chciałaś zacząć się dotykać bez względu na to jak ciało tego chciało. Świadomość, że Sans by to zauważył była gorsza niż piekło. Zaczęłaś się lekko martwić kiedy usłyszałaś jak jego kości zaczynają lekko stukotać o siebie, więc przestałaś się ruszać. Chwyciłaś go mocniej u nasady i zaczęłaś wspierać się ręką zajmując się jedynie czubkiem. Miałaś nadzieję, że jest już blisko. Może jeżeli po lodzie będzie dość wyczerpany będziesz miała szansę aby uciec? Nie, to się nie uda. Pompowałaś mocniej, Sans zacisnął pięści na kanapie delikatnie wystawiając bardziej w Twoją stronę swoje biodra. Postanowiłaś doprowadzić go na kres przyjemności i zaczęłaś go ssać.  – KURWA! – krzyknął kiedy doszedł, jedną ręką trzymając Cię za tył głowy, byś przypadkiem nie uciekła. Aby się nie zakrztusić musiałaś połknąć cały ładunek, który wystrzelił w Twoje usta, bałaś się też zrobić bałagan. Jak w końcu potwór puścił, przyglądałaś się jak opada na kanapę. Byłaś dziwnie zadowolona z faktu, że jesteś odpowiedzialna za jego obecny stan. Lodzik mógł być potężną bronią, jeżeli będziesz dobrze z niej korzystać. Teraz, jednak, chciałaś czegoś innego. Chrząknęłaś i wytarłaś usta w rękę.
-Czy teraz mogę zjeść spaghetti?
-Bone appétit suczko, bone appétit.
Share:

68 komentarzy:

  1. Końcówka mnie rozwaliła... BONE appétit, wiecie BONE a Sans jest szkieletemXD. O odnośnie opka to chyba lepiej było w barze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, robienie loda czy podpalanie. Ugh, z dwojga złego przy lodzie nie cierpisz... aż tak bardzo xD

      Usuń
    2. A spróbuj postawić się na moim miejscu (zawszę staram się wchodzić w daną postać... ale po doświadczeniach z twoim blogiem chyba przestanę)

      Usuń
  2. To było . . . dziwne i piękne jednocześnie . A tak wogóle to WOW bo wrzuciłaś aż trzy rozdziały pod rząd jestem z ciebie dumna że dałaś radę ;3 Ale . . . to oznacza że chcesz szybko skończyć tą serie . . .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj jakie to było? PIĘKNE... jeśli na serio tak myślisz, to Ja idę po rozpuszczalnik i szklankę.

      Usuń
    2. Smacznego Fans.

      A ja się zastanawiałam co z tym opo, które jako wstęp miało masturbującego się Sansa a potem miało być już nie z jego perspektywy. Zapowiada się coś czy jednak nie będziesz się za to brała, Yumi?

      Usuń
    3. Ostatnio słyszałam, że w internecie panuje moda na rozpuszczalnik. Tak szczerze, za bardzo tego nie rozumiem, ale mniejsza z tym. Po co? To że jej się to podobało, nie znaczy, że powinieneś tak mówić. Jesteś chłopakiem, a ona prawdopodobnie dziewczyną, więc tak jak mówiłeś "Kobiet nie zrozumiesz". Ja na swój sposób uważam, że to piękne. Nie byłabym w stanie napisać czegoś tak treściwego i do tego długiego nie zanudzając przy tym. Opisy faktycznie są ciekawe, a książka zachęca do dalszego czytania. Szoł...

      Usuń
    4. Sansy jeśli chodzi o ten rozpuszczalnik to jest taki gif sugerujacy zabicie się, lecz jednak tego nie zribic. Lecz ludzie to źle zitnepretowali i dodając ten gif myślą o tym żeby ktoś siebie zabił czy cus. GargamelVlog polecam.

      Usuń
    5. W dawnych czasach aby się zabić stosowano jodynę. Ponoć paskudnie boli, bo wypala cały przełyk i przewód pokarmowy. Nah, proszę mi tutaj o samobójstwach nie mówić >.>
      A co do tego czy to jest piękne. Ugh, piękno ma różne pojęcia i... F. wiesz sam pisałeś, że chcesz zrozumieć kobiety, więc pozwól, że Ci coś wyjaśnię. Wiesz dlaczego to opowiadanie się podoba? Mówimy tutaj o porwaniu, gwałcie, syndromie sztokholmskim w jaki powoli wpada główna bohaterka. A jednak tego typu opowiadania w środowisku kobiet mają wzięcie. Gdzieś w głębi każda z nas ... tęskni za samczym samcem - takim silnym, przy którym nie trzeba się będzie niczego bać, który się wszystkim zajmie, który zapewni dach nad głową. Ponad to, który nie zdradzi, który będzie kochał tą jedną jedyną na zawsze i po wieczność do szaleństwa. Tak, to jest chore, tak to nie jest normalne, lecz kobiety są już takie sprzeczne same w sobie.

      Usuń
    6. Ah a co do tego co mówiłaś Rydziu - nie wiem czy jest sens tłumaczenia tego opowiadania, bo choć jest genialne tak od ponad pół roku zdaje się autorka nie wrzuciła ani jednego rozdziału więc... Nie chcę brać się za coś, co nie będzie mieć końca.

      Usuń
    7. Lubimy czytać takie opowiadania, bo we współczesnym świecie, faceci są przedstawieni jako zniewieściali...

      Usuń
    8. Mój mózg się właśnie przegrzał... przecież to wszystko zaprzecza sobie samemu... Może mi ktoś wyjaśnić prostym, męskim językiem?

      Usuń
    9. Kobiety tak naprawdę chcą aby je ostro rżnąć, założyć obrożę na szyję i traktować jak własność zazdrośnie jej strzegąc. Dość prosto?

      Usuń
    10. *krztusi się herbatą* Mhm

      Usuń
    11. Taaak...to jest dziwne ,ale Yumi ma rację. Pomimo WSZYSTKO on nas CHCEEEE....Ym...ciężko to wytłumaczyć naprawdę xD Ale to na swój sposób jest...no...Piękne?

      Usuń
    12. Po prostu chcemy być pożądane, budzić zazdrość. Something like this.

      Usuń
    13. ... Dobra chyba rozumiem.

      Usuń
  3. O kurwa... Brakło mi słów
    OJAPIRDOLEWEQHXJF5ICFDGHDJKBCDJĆFHKBCDH5U907TFVBVFJVFD4VHUVFFUYFJBCGGJFFHFOKURWAJANIEMOGE
    Dziękuje Ci Yumi za tłumaczenie ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedyne co mogę powiedzieć o tym rozdziale to trzy kropki. Ale tak serio mnie zamurowalo xd. A właśnie Yumi jak tam sesja? Dzisiaj pisałam do cb na lekcji pamiętasz? XD była luźna lekcja na zastępstwie i każdy robił co chciał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja prawie zaliczona. Jeszcze tylko dorwać jedną panią o sam podpisik i heja banana! :3 Miło że pytasz kochanie xD

      Usuń
    2. Aa to dobrze ;D. U mnie nie idzie najlepiej ;-;

      Usuń
    3. A z czym masz problemy kochanie?

      Usuń
    4. Z wszystkim na samych 3 i 4 jadę mimo że się uczę. A warto dodać że zawsze miałam czerwony pasek. Co robić?!

      Usuń
    5. Przestać się przejmować? Wiem, że łatwo powiedzieć, ale... ugh, oceny w szkole nic nie znaczą. Tak naprawdę... Liczą się tylko te z końcowych klas oraz z egzaminów maturalnych etc. Pozostałe nie mają znaczenia. A oceny wystawiają ludzie - nauczyciele - którzy mają swoich pupilków, swoich ulubieńców, albo mają po prostu zły dzień. Dla przykładu to co spotkało moją współlokatorkę przy wystawianiu oceny. "Widzę że była pani na wszystkich zajęciach, jest aktywność i kolokwium napisała pani na pięć. Mi tu wychodzi czwórka na koniec" I hello sorry vine tu!
      Dlatego naprawdę nie przejmuj się. Nie daj się wpędzić w ten żałosny wyścig szczurów na oceny, ciesz się życiem. Nie bój się. Dostać to Ty możesz nawet 3, ale jak wiesz, że się uczyłaś i czujesz że umiesz, to się liczy. Bo oceny nie są wyznacznikiem Twojej wiedzy. Dlatego spokojnie kochanie i się nie martw. :3

      Usuń
    6. Awww dzięki Yumi. Teraz idź i powiedz to mojej mamie osobiście bo ona jest trenerem tych szczurów chyba. II tak każdy ma swoich pupilkow jak tylko taka jedna zacznie płakać to już każdy jej wszystko poprawia i kasuje. Kiedyś moja mama mi powiedziała żebym sama stała się pupilkiem ale nie dzięki -_-

      Usuń
    7. Miałam tak samo dokładnie parę lat temu. W pewnym momencie straciłam zupełnie zapał do nauki, jednak mam coś takiego, że nie musiałam się jakoś specjalnie dużo uczyć. Miałam wielki stres, a potem po prostu odpuściłam. Udało mi się jednak potem wszystko pozaliczać i było k. Nie miałam żadnej 3 XD

      Usuń
    8. Napciu ugh, rodzice zazwyczaj mają na tym punkcie chopla. Największym wrogiem nauczyciela są rodzice ucznia - tak nas uczą i jest w tym wiele prawdy xD Nie znam Twojej mamy i nie chcę nic mówić, ale ... może spróbuj z nią normalnie, szczerze porozmawiać? Powiedzieć co czujesz? Tak bez krzyków, powiedzieć jej wcześniej, umówić się że np w sobotę wieczorem siądziemy sobie przy herbatce i porozmawiamy? Albo jak nie umiecie ze sobą rozmawiać - bo tak się zdarza - napisz do niej list?

      Usuń
    9. Spróbuję ale ciągle mi powtarza "To przez ten cholerny telefon". To nie przez telefon tylko przez ciągłe gadanie o nauce. A właśnie na lekcji poprostu izi pizi a na sprawdzianie jakieś coś z kosmosu. Naprawdę ja to co robimy na lekcji ROZUMIEM ale sory jak ktoś sprawdziany z neta bierze. Ehh powiem to Yumi i dzięki kochana jesteś!

      Usuń
    10. Ja mam tak z fizyką...
      Pani leci z materiałem gdzieś w pizdu my nie nadążamy, dwie lekcje później duża kartkówka i średnia klasy ledwo dochodzi do 3.

      Usuń
    11. Dokładnie. Sama jutro mam dwa zaliczenia. Właśnie miałam zabrać się za powtórzenie ale zobaczyłam nowy rozdział ii...tak jakoś przełożyłam to na później ;33 (A potem marudzę że się nie wysypiam xD)

      Usuń
    12. Weźcie bo potem mam wyrzuty sumienia, że się nie uczycie :x

      Usuń
    13. Czasem boję się coś tu napisać bo ten uczuć że ktoś z klasy również czyta bloga a ja o tym nwm xd.

      Usuń
    14. Nie no, aż tak źle to chyba nie jest xD

      Usuń
    15. Spokojnie Yumi. To moja leniwa dupa woli najpierw przyjemności, a potem obowiązki. Twój blog uzależnia ^.^

      Usuń
    16. Uzależnia? Wciąga jak czarna dziura, z której nie ma wyjścia XD

      Usuń
  5. On jest pojebany! Mam nadzieję, że nie będzie więcej takiej zabawy dla tej kupy kości!

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=TL_LVccxYys&ab_channel=Sodabeks
    https://www.youtube.com/watch?v=a7NP-U2zPQY#t=2m8s
    Eh, just.... .;.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sansy proszę... Wyjdź z Jutuba i idź się przejdź zazywajac świeżego powietrza XD

      Usuń
    2. ...
      Te drugi mnie zabił
      ...

      Usuń
    3. Czemu ja w to weszłam?

      Usuń
    4. Fandom Undertale jest piękny i jednocześnie przerażający..

      Usuń
    5. https://www.youtube.com/watch?v=uIAzIRpYD5M&ab_channel=UlluTehAngelDragon#t=0m59s

      Usuń
    6. Dla tych którzy kiedykolwiek marzyli o tym by przejechać się autem z Papyrusem
      https://youtu.be/nAeTlb6owxc

      Usuń
    7. Dawniej myślałam, że jestem popierdolona, a potem trafiłam do fandomu UT.... a potem poznałam Sansy....
      Kochanie, złotko, skarbie, dziecino, misiaczku, pusiusiu, purmusiu, tuptusiu... ja się naprawdę zaczynam bać.... Jeszcze tylko nie wiem czy Ciebie, czy O Ciebie xD

      Usuń
    8. Moja zazdrosna dupcia strzeliła focha bo też chcę być misiaczkiem, pusiusiem, purmusiem, tuptusiem ;-;

      Usuń
    9. Miło słyszeć, że ktoś się o mnie martwi XD Ciocia przyjechała, a mnie wkurwiają moi znajomi, bo wmawiają mi coś czego nie zrobiłam XDD

      Usuń
    10. Ale kiedy Ty jesteś moim miodkiem, słoneczkiem, kwiatuszkiem, pumperniklem i dziubdziubem! Nie chcesz być dziubdziubem?!

      Usuń
    11. Chce! U mnie w klasie mówią na mnie "Piła". Długa historia xd

      Usuń
    12. Mnie dawniej nazywano 'stara' od nazwiska XD Choć szczerze nie przepadałam za tym przezwiskiem...

      Usuń
    13. A mi mówią po nazwisku.

      Usuń
    14. . . .
      A do mnie po imieniu. Ejjj -_-

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    16. Sansy twoje komentarze powinny mieć nalepkę że zagrażają życiu lub zdrowiu psychicznemu.

      Usuń
  7. W połowie czytania tak zgłodniałam, że musiałam przynieść sobie coś do jedzenia.. Jeszcze nigdy tak dobrze mi nie smakowała ryba jak wtedy ,gdy doszłam do momentu wstępnego "obiadu" ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phahahahahahahahahahahahahaha SMACZNEGO xD
      Ale przyznam się szczerze, że ja też cholernie zgłodniałam raz, przy tłumaczeniu, a dwa przy redakcji xD

      Usuń
  8. Aic,nie podoba mi się to,takie zmuszanie kogoś do robienia takich rzeczy,to jest tortura,i nie wiem jakim cudem nasza bohaterka zakochuje się w nim, to POTWÓR,cholera no..nie akceptuje tego t-t

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nigdzie nie jest napisane, że nasza postać się w nim zakochuje O-o

      Usuń
  9. Coo?
    Jestem w szoku to jakieś porno z głęboką fabułą chyba dotarłem na koniec fandomu UT XDD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE