Autorzy rozdziału i ilustracji: Majmacz oraz Kiełbiewełbie
Ostatecznie dałaś się przekonać. Wprawdzie bardzo niechętnie, ale pozwoliłaś rozebrać się z ciepłej sukienki. Ubieranie trwało długo, a suknia była bardzo niewygodna i ciężka. Ledwo trzymałaś się w niej na nogach.
- Wyglądasz przecudownie! – świergotała Muffet. – tak bardzo chciałabym Ci teraz ułożyć włosy.
- To nie będzie konieczne, kto inny to zrobi – stwierdziłaś obawiać się, że za chwilę możesz mieć na głowie masę złotych drutów. Nie to było jednak w tej chili twoim największym problemem, a zimno, które znów czułaś. Metaliczna sukienka nie trzymała ciepła, miałaś wręcz wrażenie, że emanuje z nie minusowa temperatura. Skuliłaś się i objęłaś ramionami.
- Najwyższa pora na śniadanie! Czeka nas dziś prawdziwa uczta! – pajęczyca wyglądała na zadowoloną i pełną entuzjazmu, a ty nie jesteś pewna, czy będziesz w stanie dojść do jadalni. Korytarz, którym właśnie szłyście zdawał się nie mieć końca, a tobie z każdym krokiem było coraz trudniej iść. Z przerażeniem spostrzegłaś, że z twoich ust wydostają się obłoki pary. Drżałaś na całym ciele.
- Jest mi okropnie zimno w tej sukience. Ja zaraz zmarznę.
- Nonsens kochanie! Wyglądasz cudownie! Nie mogę się doczekać, aż wszyscy zobaczą jak piękna jesteś!
Nie mogłaś iść dalej. Byłaś coraz słabsza, a suknia stawała się cięższa. Oparłaś się ręką o ścianę. Mury zamku powinny być zimne, a tobie wydawały się ciepłe, w porównaniu do mrozu, który coraz silniej atakował twoje ciało.
- Muffet! Błagam, ja zamarzam! – Szlochałaś, a łzy na twoich policzkach zmieniały się w kryształki lodu.
- Ja nie mogę panienki dotknąć. Pójdę po kogoś, kto pomoże Ci się przebrać – pobiegła dalej korytarzem, Umrzesz tu. Jesteś w pułapce. Zamarzniesz w tym stroju, a ten ciemny korytarz będzie miejscem twojej śmierci. Zaczęłaś upadać,nie będąc w stanie dłużej utrzymać się na nogach. Czekałaś na zderzenie z kamienną podłogą, które jednak nie nastąpiło. Spadałaś długo.
Otworzyłaś oczy. To był tylko sen? Kolejny raz budzisz się w łóżku. Nadal jest ci zimno. A tak bardzo pragniesz poczuć cokolwiek innego. Cokolwiek. Pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Dzień dobry panienko! – głos Muffet brzmi identycznie. Nic się nie zmieniło. Ile to jeszcze potrwa?
– Jak się spało? Dobrze wypoczęłaś przed dzisiejszym dniem? Chcesz różową czy błękitną suknię?
- Brązową! – Odpowiedziałaś od razu – Ciepłą brązową sukienkę. Z pewnością jest tam taka i chcę właśnie ją! – Odpowiedziałaś stanowczo. Jedna z pokojówek pobiegła do garderoby bo przynieść twój strój.
- Kochanie! Wyglądasz w tym jak w habicie! Nie jesteś żadną pokutnicą, tylko księżniczką! Zaczekaj chwilę, przyniosę ci znacznie lepszy strój! – Już odwracał się w stronę drzwi, by przynieść złotą sukienkę. Musisz ją powstrzymać.
- Nie! W tej czuję się wspaniale. Jest ciepła, wygodna, i czuję się w niej dobrze.
- Jak sobie życzysz. Jeśli jesteś szczęśliwa w tym stroju, to i ja będę zadowolona. Nie byłaś pewna, czy jesteś szczęśliwa, ale zdecydowanie bezpieczniejsza.
- Królowa zabroniła cię budzić, bo uważa, że ostatnio chodzisz smutna i przemęczona, pozwoliła więc postać panience trochę dłużej. Obawiam się jednak, że zaspałaś na wspólne śniadanie. Upewnię się, aby przyniesiono Ci osobny posiłek do jadalni. Mamy dziś wspaniałe menu, tosty z parmezanem, jajka poszetowe, grillowane pomidory, blanszowane pieczarki i sos holenderski. Jako nadworna kuchmistrzyni dbam o Wasze królewskie podniebienia! - Czy jedzenie może cię zabić? Jeśli Muffet nie zechce serwować ci złotych jajek powinnaś przeżyć. Możesz też wybrać się do kuchni i poprosić o coś prostszego do zjedzenia.
- Wyglądasz przecudownie! – świergotała Muffet. – tak bardzo chciałabym Ci teraz ułożyć włosy.
- To nie będzie konieczne, kto inny to zrobi – stwierdziłaś obawiać się, że za chwilę możesz mieć na głowie masę złotych drutów. Nie to było jednak w tej chili twoim największym problemem, a zimno, które znów czułaś. Metaliczna sukienka nie trzymała ciepła, miałaś wręcz wrażenie, że emanuje z nie minusowa temperatura. Skuliłaś się i objęłaś ramionami.
- Najwyższa pora na śniadanie! Czeka nas dziś prawdziwa uczta! – pajęczyca wyglądała na zadowoloną i pełną entuzjazmu, a ty nie jesteś pewna, czy będziesz w stanie dojść do jadalni. Korytarz, którym właśnie szłyście zdawał się nie mieć końca, a tobie z każdym krokiem było coraz trudniej iść. Z przerażeniem spostrzegłaś, że z twoich ust wydostają się obłoki pary. Drżałaś na całym ciele.
- Jest mi okropnie zimno w tej sukience. Ja zaraz zmarznę.
- Nonsens kochanie! Wyglądasz cudownie! Nie mogę się doczekać, aż wszyscy zobaczą jak piękna jesteś!
Nie mogłaś iść dalej. Byłaś coraz słabsza, a suknia stawała się cięższa. Oparłaś się ręką o ścianę. Mury zamku powinny być zimne, a tobie wydawały się ciepłe, w porównaniu do mrozu, który coraz silniej atakował twoje ciało.
- Muffet! Błagam, ja zamarzam! – Szlochałaś, a łzy na twoich policzkach zmieniały się w kryształki lodu.
- Ja nie mogę panienki dotknąć. Pójdę po kogoś, kto pomoże Ci się przebrać – pobiegła dalej korytarzem, Umrzesz tu. Jesteś w pułapce. Zamarzniesz w tym stroju, a ten ciemny korytarz będzie miejscem twojej śmierci. Zaczęłaś upadać,nie będąc w stanie dłużej utrzymać się na nogach. Czekałaś na zderzenie z kamienną podłogą, które jednak nie nastąpiło. Spadałaś długo.
Otworzyłaś oczy. To był tylko sen? Kolejny raz budzisz się w łóżku. Nadal jest ci zimno. A tak bardzo pragniesz poczuć cokolwiek innego. Cokolwiek. Pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Dzień dobry panienko! – głos Muffet brzmi identycznie. Nic się nie zmieniło. Ile to jeszcze potrwa?
– Jak się spało? Dobrze wypoczęłaś przed dzisiejszym dniem? Chcesz różową czy błękitną suknię?
- Brązową! – Odpowiedziałaś od razu – Ciepłą brązową sukienkę. Z pewnością jest tam taka i chcę właśnie ją! – Odpowiedziałaś stanowczo. Jedna z pokojówek pobiegła do garderoby bo przynieść twój strój.
- Kochanie! Wyglądasz w tym jak w habicie! Nie jesteś żadną pokutnicą, tylko księżniczką! Zaczekaj chwilę, przyniosę ci znacznie lepszy strój! – Już odwracał się w stronę drzwi, by przynieść złotą sukienkę. Musisz ją powstrzymać.
- Nie! W tej czuję się wspaniale. Jest ciepła, wygodna, i czuję się w niej dobrze.
- Jak sobie życzysz. Jeśli jesteś szczęśliwa w tym stroju, to i ja będę zadowolona. Nie byłaś pewna, czy jesteś szczęśliwa, ale zdecydowanie bezpieczniejsza.
- Królowa zabroniła cię budzić, bo uważa, że ostatnio chodzisz smutna i przemęczona, pozwoliła więc postać panience trochę dłużej. Obawiam się jednak, że zaspałaś na wspólne śniadanie. Upewnię się, aby przyniesiono Ci osobny posiłek do jadalni. Mamy dziś wspaniałe menu, tosty z parmezanem, jajka poszetowe, grillowane pomidory, blanszowane pieczarki i sos holenderski. Jako nadworna kuchmistrzyni dbam o Wasze królewskie podniebienia! - Czy jedzenie może cię zabić? Jeśli Muffet nie zechce serwować ci złotych jajek powinnaś przeżyć. Możesz też wybrać się do kuchni i poprosić o coś prostszego do zjedzenia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz