26 lipca 2017

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Być kochaną [Six Skeletons in Your Closet - To Be Loved] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Być kochaną (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Spakowałaś torbę, choć nie miałaś wiele rzeczy aby do niej wsadzić. Nie miałaś szansy zaopatrzyć się w książki na ten semestr, póki co, więc miałaś właściwie same zeszyty i długopisy. Cieszyłaś się na myśl, że musisz iść na zajęcia. Kochałaś tych gości, ale musiałaś wyjść z domu bo byłaś dość przybita odkąd Edge powiedział Ci o Twojej zablokowanej duszy. Pozostali domyślali się, że coś jest na rzeczy choć nie wiedzieli dokładnie co, więc musiałaś lawirować między małymi stalkującymi szkieletami i niewygodnymi pytaniami przez wcześniejszy tydzień. Popatrzyłaś na siebie. Powinnaś się przebrać i zrobić coś z włosami. Przyglądałaś się sobie owiniętej w ręcznik. Nie patrzyłaś się na swoje odbicie od czasu tego co miało miejsce w Domu Luster, no i raz zerknęłaś podczas upojnej nocy z G no i cóż... wtedy był ostatni raz. Zerknęłaś aby wybrać strój na pierwszy dzień zajęć. Zaśmiałaś się lekko.
-Może coś czarnego i czerwonego? - powiedziałaś przypominając sobie słowa Reda. Przystawiłaś do bioder czerwoną spódniczkę. Materiał luźno opinał się na Twoim ciele, była nieco krótsza niż zazwyczaj nosiłaś, ale mniejsza o to, bo dobrze się w niej czułaś. Do tego czarna koszulka i czerwona kamizelka. Wyglądałaś teraz prawdopodobnie jak żona jakiegoś mafiozy. Przed wyjściem zerknęłaś jeszcze raz w stronę odbicia i odstawiłaś ręcznik. Zdałaś sobie sprawę, że wyglądasz lepiej niż normalnie. Właściwie to świetnie. Naprawdę, naprawdę świetnie. Myślałaś, że wszystkie te nieprzespane noce, pełne smutku i trosk jakie przeżyłaś w te wakacje będą miały na Ciebie wpływ, ale wyglądałaś lepiej niż kiedykolwiek. Przypomniałaś sobie, jak Undyne wspominała coś o tym, że potworze jedzenie i potworze... erm.. fluidy.. mają dobry wpływ na ludzi. Potworzego jedzenia miałaś pod dostatkiem, ale ... raaany, czy ta przygoda z G zrobiła naprawdę aż tak wielką różnicę? A może po prostu właśnie zdałaś sobie sprawę, że jesteś ładna. W każdym razie uśmiechnęłaś się i skierowałaś w stronę drzwi. 
-cześć, dzieciaku, idziesz do szkoły? - Sans opierał się nonszalancko o framugę. Zastanawiałaś się jak długo wpatrywał się w Ciebie.
-A no, muszę udać się wcześniej, załatwić wszystkie formalności i dowiedzieć się o planie zajęć – zaśmiał się
-dobra, będę gotowy za chwilę aby cię odprowadzić
-nie trzeba sansuś, kicia idzie ze mną – Red zamknął za sobą drzwi do jego sypialni. Zauważyłaś, że ma na plecak. 
-dlaczego ci się wydaje, że z nią idziesz?
-bo mamy razem zajęcia, prawda kocie? - zaśmiał się i mrugnął do Ciebie – świetnie wyglądasz, mówiłem, że czerwony i czarny są lepsze niż pomarańczowy – szczęka Ci odpadła, Sans zmarszczył brwi, zaś jego uśmiech zadrżał. A odkąd to Red jest zainteresowany astronomią? Albo uczelnią? Sans też nie wierzył w te słowa i już miał rzucić swoje veto, kiedy Stretch wyszedł ze swojego pokoju na dolnym piętrze, przyglądał się wszystkim.
-a co to za zamieszanie? razem idziemy na zajęcia? - zaśmiał się poprawiając torbę. Uśmiech Reda się poszerzył jak ich spojrzenia się spotkały. Toczyli niemą bitwę, zaraz potem oboje z wielkim wyszczerzem popatrzyli na Ciebie i na Sansa, jakby nic się nie stało
-łoł, łoł – niebieski uniósł ręce do góry – żaden z was nie idzie z _____ na zajęcia, przecież nie jesteście studentami
-wybacz sans, ja już opłaciłem ten semestr – Stretch wzruszył ramionami
-ja też – Red się uśmiechał szeroko i kiedy Sans już miał złapać Cię za rękę, po prostu pociągnął Cię w stronę schodów – nie martw się, nic nam nie będzie, zrobimy wiele notatek! - Przez ramię popatrzyłaś na Sansa zaskoczona, Red wypchnął Cię z domu, a zaraz za nim powoli szedł Stretch. No i tyle z wolności od chłopaków. 
Słuchałaś jak profesor podawał listę zagadnień na egzamin w tym semestrze. Będziesz jej potrzebowała, aby wiedzieć później z czego się uczyć. Próbowałaś się skupić, ale Red rzucał w Ciebie papierowymi samolocikami siedząc z tyłu, natomiast Stretch cały czas do Ciebie wypisywał. Siedzieliście zgodnie z literami imion więc on wylądował na drugim końcu sali tak, że miałaś go naprzeciwko siebie. Choć im to odpowiadało, bo przynajmniej mieli Cię na oku. Zerknęłaś na komórkę.

Słodziak: musieli nam przydzielać siedzenia?

Słodziak: to nie gimnazjum

Słodziak: studenci mogą zapijać się prawie na śmierć, a nie mogą siedzieć tam gdzie chcą?

Słodziak: co za czasy

Wywróciłaś oczami i odstawiłaś telefon. Nie będziesz obrywała za złe zachowanie już pierwszego dnia tylko dlatego, że napastuje cię wiadomościami. A skoro o tym mowa, czubek papierowego samolocika boleśnie uderzył Cię w tył głowy, odwróciłaś się posyłając Redowi groźne spojrzenie, wyszczerzył się i pokazał, abyś go otworzyła. Zachichotałaś, widziałaś jak wszyscy w okolicy starali się siedzieć najdalej od niego jak to możliwe, a on cieszył się z mnóstwa wolnej przestrzeni. Popatrzyłaś na papier i otworzyłaś go cicho. To rysunek przedstawiający Reda robiącego fikołki na desce. Zerknęłaś na niego zmieszana. Pokazał, abyś odwróciła. Tak zrobiłaś. Na drugiej stronie był opis waszego wspólnego spędzonego czasu na plaży, rozpoznałaś też słowa piosenki którą Ci śpiewał. Nie umiałaś powstrzymać rumieńców, szybko schowałaś obrazek w zeszyt. Twój telefon cichutko zawibrował. Zerknęłaś na niego.

Słodziak: te dzieciaki nie wiedzą jaka jest różnica między drogą mleczną, a galaktyką soczewkową, jesteś pewna, że to sala astronomiczna 205? 

Dodał zdjęcie, jak robi facepalma, zaś dzieciak za nim wsadza sobie dwa długopisy do nosa. Zakryłaś usta dłonią, aby stłumić cichy śmiech. Może jednak warto mu odpisać.

Ty: Sala Astronomiczna 205 to ta. Zaufaj mi, że te dzieciaki są tutaj w większości są przez przypadek. 

Słodziak: heh, pewnie masz rację, nie mam nosa do takich spraw 

-Dobrze, chcę abyście się podzielili na czteroosobowe grupy, wtedy rozdam wam sylabus, zapiszcie pytania na kartkach jakie wam dam i wrzućcie do pudełka. Odpowiem na te, które powtarzają się najczęściej pod koniec zajęć – powiedział profesor. Już chciałaś wstać, aby usiąść przy chłopcach, lecz nim zdążyłaś się ruszyć oboje byli obok Ciebie.
-rany, prawie usnąłem – Red pochylił się nad stolikiem uśmiechając się szeroko, złoty ząb błyszczał od wkradającej się do sali smugi słońca
-jestem pewien, że będzie ciekawiej kiedy w końcu zaczniemy gadać o kosmosie – wtrącił się Stretch
-To wy się nudzicie, nie ja – bąknęłaś trącając ich obu – Ja tutaj próbuje się uczyć
-Przepraszam? - Wszyscy popatrzyliście w stronę z której dochodził głos zaskoczeni. Wysoki, młody, śniady mężczyzna o zielonych oczach stał naprzeciwko, nerwowo przetarł się po średniej długości włosach. Kurwa mać, ten typ wygląda jak egipski model. - Profesor powiedział, że grupy mają mieć po cztery osoby, a wasza ma trzy. No chyba, że to miejsce jest zajęte
-Nie, nie...
-tak, jest zajęte, przeze mnie – Red praktycznie wysyczał, zarzucając nogę na krzesełko – spadaj
-Red! - szturchnęłaś go w ramię i odrzuciłaś jego stopę. Wskazałaś na miejsce – Wybacz, nie przepada za obcymi. Proszę, dołącz do nas. Jestem _____, ten gderliwy typ to Red, zaś ten śpioch to Stretch
-mmmmhmmm co? ja nie śpię – pomarańczowy uniósł głowę. Popatrzył na typka i oparł się wygodniej przyglądając się jak ten siadał.
-Jestem Hasani, miło mi poznać – jego akcent był ciekawy, choć nie popełniał błędów. No, to Egipcjanin – Właśnie się przeprowadziłem... Tam gdzie mieszkałem nie mieliśmy... czy to będzie chamskie jak nazwę was potworami?
-tym właśnie jesteśmy, co nie? - warknął Red
-Wybacz, nie chciałem nikogo urazić
-za późno – szturchnęłaś czerwonego pod stołem, popatrzył na Ciebie zdziwiony. Popatrzyłaś na niego wymownie, aby się zachowywał. Warknął i oparł się o oparcie.
-Naprawdę nie chciałem nikogo obrazić
-Po prostu ich zignoruj, jest wredny – położyłaś sylabus na stoliku gotowa do wzięcia się za pracę. Dowcipy Hasaniego były śmieszne i zawsze się z nich śmiałaś, znał ich wiele. Pozostali siedzieli cicho i tylko się na niego patrzyli. Red posyłał mu odstraszające spojrzenie, zaś twarz Stretcha nie przejawiała żadnych uczuć. Nie wtrącali się więc właściwie to tylko wasza dwójka zadawała pytania. Zebrał wszystkie i odszedł od stolika by wrzucić je do pudełka. Stretch natychmiast pochylił się nad blatem.
-nie podoba mi się – odparł – wydaje się niebezpieczny
-a no, muszę się z tobą zgodzić – przytaknął Red wyraźnie zdenerwowany
-Cicho, to tylko student. No i jeżeli cokolwiek by mi zagrażało obronicie mnie, więc o co się tak boicie? - wiedziałaś, że właśnie to chcą usłyszeć. Kiedy Hasani wrócił chłopcy nic nie mówili znowu, lecz ręka Stretcha zawędrowała na Twoje kolano pod stołem, czułaś że wziął sobie do serca Twoje słowa.
-Dobrze zapamiętajcie osoby z waszej grupy, ponieważ to są wasi partnerzy na semestralny projekt. Lepiej, abyście się dobrze poznali – Profesor zaczął wyciągać pytania z pudełka. Ech. To będzie długi semestr. 
Zamknęłaś podręcznik ciężko wzdychając.
-Kto robi test na koniec pierwszego tygodnia? - mamrotałaś szukając czegoś w swoich notatkach. Na kolejnych zajęciach ma odbyć się egzamin z wiedzy jaką powinnaś opanować z poprzednich semestrów. Tak więc uczyłaś się w domu z Redem i Stretchem. Cóż.. właściwie to nie uczyłaś się z nimi. Oni tego nie robili. Kręcili się po mieszkaniu kiedy Ty leżałaś na brzuchu w salonie z książkami. Popatrzyłaś na nich. - Nie będziecie się uczyć?
-eh, mam już doktorat z astrofizyki, dam sobie radę – Stretch położył się na nie-istniejącym brzuchu wtulając twarz w podłokietnik kanapy tak, aby na Ciebie patrzeć.
-ja też – Red ziewną z fotela. Patrzyłaś na nich czekając, aż zaczną się śmiać, albo powiedzą, że to tylko kawał.. ale to nie nastąpiło
-Jaja sobie robicie. - potrząsnęli przecząco głowami. Przyglądałaś im się podejrzliwie – Więc co u diabła robicie na studiach?!
-powtarzanie jest matką nauki, poza tym ważne, aby naukowiec wiedział o najnowszych teoriach – Stretch machnął ręką. A więc bawili się Tobą przez cały dzień. Warknęłaś i uderzyłaś głową w otwartą książkę.
-co jest kiciu? nie możesz się uczyć jak jestem w pobliżu?
-Trudno się skupić kiedy ktoś rzuca w ciebie papierowymi samolocikami – powiedziałaś wyciągając z zeszytu jego rysunek. Wyszczerzył się
-kochasz mnie, po prostu nie chcesz tego przyznać – wystawiłaś w jego stronę język.
-Jak takie lenie jak wy zdobyły doktorat?
-właściwie to dwa – Stretch zaśmiał się – fizyka kwantowa
-w podziemiu nie było zbyt wiele do roboty, nawet nie wiesz do czego zdolny jest leń kiedy się nudzi – Red zszedł z fotela i usiadł naprzeciwko Ciebie zabierając książkę z Twoich rąk. Popatrzył na Twoje notatki – ej, jesteś w tym dobra, te obliczenia są bez zarzutu
-No wiem – zabrałaś podręcznik – To mój konik.
-jesteś bystra, co więc robisz z bandą spróchniałych kości? - położył się naprzeciwko Ciebie podpierając głowę o jedną rękę.
-Muszę gdzieś mieszkać no i Edge opłacił mi już naukę – Skrzywił się, a Ty się uśmiechnęłaś -... no i was kocham.
-ja ciebie też, laleczko – Stretch westchnął odwracając głowę
-i ja kiciu – na twarzy Reda pojawił się różowy rumieniec 
Stretch i Red nie przeszkadzali Ci w nauce. Choć była już piętnasta, powoli zaczynałaś się denerwować brakiem towarzystwa do nauki. Wtedy jak na zawołanie odezwał się telefon.

NIEZNANY NUMER: Cześć _____, tutaj Hasani, przepraszam że dopiero teraz odpisuję. Zastanawiałem się czy nie chciałabyś się ze mną pouczyć na jutrzejsze egzaminy?

NIEZNANY NUMER: Możesz zabrać ze sobą Stretcha i Reda, ale chyba za mną nie przepadają więc mogą równie dobrze nie chcieć przyjść. 

Uczenie się razem ze słodkim Egipcjaninem? No i szansa aby umknąć przed szkielecimi-potworami? Tobie to pasuje! Szybko dodałaś jego numer do kontaktów i odpowiedziałaś

Ty: Cześć, właśnie chciałam się z kimś pouczyć. Tamci tego nie robią, więc wpadnę tylko ja. 

HOTsani: Dobra, co powiesz na tę kawiarenkę w centrum co jest przed wielkim posągiem kurczaka? Słyszałem, że robią dobrą kawę. 

Ty: Jasne, będę tam za dwadzieścia minut. Pa! 

Pozbierałaś swoje materiały, poprawiłaś ubranie i udałaś się w stronę drzwi
-idziesz gdzieś dzieciaku? - podskoczyłaś słysząc Sansa na schodach
-Kurwa! Wystraszyłeś mnie! - stęknęłaś
-heh, tylko trochę mi przykro
-Ale tak, idę się pouczyć z kolegą – Zatrzymał się w połowie schodka i popatrzył na Ciebie podejrzliwie
-czy... czy jesteś pewna? pamiętasz co się stało ostatnim razem, mam iść z tobą?
-Sans, nic mi nie będzie. To publiczne miejsce, mam telefon no i – pochyliłaś się aby dać mu cmoka w policzek - ... powiedziałeś, że wystarczy, że cię zawołam gdziekolwiek będę, a przybędziesz mi z pomocą. Prawda?
-heh – zarumienił się na ciemno niebiesko. Chwycił Cię za rękę i delikatnie ją ścisnął – piekło mnie nie powstrzyma, ale mimo to.. uważaj na siebie, dobrze?
-Będę. Dzięki, Sans. Wrócę o dwudziestej pierwszej! - oddałaś uścisk dłoni i puściłaś go wychodząc. 
Dopiero teraz zrozumiałaś, jak ten typ jest seksowny. Bez Reda i Stretcha trudno było nie zauważyć, jak strasznie Hasani jest atrakcyjny. Jego zielone oczy otoczone ciemnymi rzęsami, czarne włosy i delikatne mięśnie, równa szczęka i nieskazitelna uroda. Nawet jego akcent był hipnotyzujący. Chłopak był też bardzo miły, zapłacił za Ciebie nim wyciągnęłaś portfel. Byłaś pewna, że jeżeli kiedykolwiek jeszcze pójdziesz na takie spotkanie z jakimkolwiek człowiekiem, ten typ będzie Twoim numerem jeden. Problem jednak był taki, że gość był tak przystojny, że nie słyszałaś ani jednego słowa które mówił i szczerze niczego się nie nauczyłaś. Po prostu się w niego wgapiałaś.
-_____?
-Hmmm? Oh, wybacz, o co pytałeś?
-Pytałem się, czy czujesz się przygotowana na egzamin? - Nie.
-Tak! Byłeś naprawdę pomocny. Moi współlokatorzy mają już swoje papierki i nie będą się ze mną uczyć
-Więc mieszkasz z tą dwójką? - zapytał pakując książki to swojego plecaka
-Cóż, żyję z szóstką. Trzy razy bracia i wszyscy są kuzynami. Początkowo przyjaźniłam się z jednym z nich, ale potem kiedy potrzebowałam lokum zaoferował się i dodałam pięć ekstra.
-Spotykasz się z którymś? - zapytał patrząc na blat stolika
-Cóż, widuję się z nimi wszystkimi – popatrzył na Ciebie dziwnie – Spotykam się z nimi cały czas. Zwłaszcza przy wspólnych posiłkach. - chrząknął
-Ech, nie, nie o to mi chodziło. - Oh? O! - Będę szczery _____. Nie przyłączyłem się do waszej grupy tylko dlatego, że w innych nie było miejsc. Przyszedłem do was bo po prostu spodobałaś mi się. Ale sposób w jaki ta dwójka się dookoła ciebie zachowywała... pomyślałem, że któryś jest twoim chłopakiem i nie byłem pewien. No i nic wcześniej nie mówiłem
-Oh.. - czułaś jak się rumienisz – Oh, uhm, nie, żaden z nich nie jest moim chłopakiem, ale..
-Rozumiem, a podkochujesz się w którymś?
-Nie, nie, to nie tak... to... to skomplikowane, no i wszystkim bardzo na mnie zależy i ...
-Ale nie marzysz o tym, aby któryś z nim był twoim chłopakiem? - zamknęłaś usta głównie dlatego, że nie wiedziałaś sama co czujesz, jak masz odpowiedzieć na to pytanie? - Pozwól, że się wyrażę jasno. Pójdziesz ze mną na randkę? Taką prawdziwą, taką która będzie kosztować więcej niż siedem złotych – jego zielone oczy zabłyszczały kiedy się uśmiechał, jest przystojniejszy niż ustawa przewiduje.
-O raaaany, Ja.. Ja nie wiem. Dopiero cię poznałam i ... i nie mam zbyt dobrego doświadczenia z obcymi ... - Westchnął i wstał od stolika zarzucając torbę na ramię
-Wiesz co, zastanów się, a potem daj mi znać czy się zgadzasz czy nie. Jeżeli odmówisz bo kochasz któregoś z nich, zrozumiem, jeżeli nie... daj znać. Do potem _____ - wziął Cię za rękę i ucałował jej wierzch, uśmiechnął się widząc Twoje zaskoczenie. Mrugnął, puścił Cię i wyszedł. Zostałaś sama, z ciężkimi myślami które krzyczały, że wpadłaś w poważne kłopoty. 
-Blue, myślisz, że jestem ładna? - popatrzył na Ciebie znad puzzli zaskoczony pytaniem. Patrzyłaś się jak je układa od jakiegoś czasu, opierając rękę na stole wyraźnie pogrążona w myślach. Myślałaś o Hasanim, no i pozostałych, zastanawiałaś się co oni wszyscy widzą w kimś takim jak Ty.
-C-CO?! OCZYWIŚCIE, ŻE JESTEŚ ŚLICZNA _____! N-NIE WIESZ, ŻE WSZYSCY TAK UWAŻAMY? - na jego policzkach pojawił się jasno-niebieski rumieniec.
-Cóż, wiem że wszyscy myślicie, że jestem ładna, ale chodzi mi obiektywnie. Gdybyś zobaczył mnie na ulicy i mnie nie znał, co byś o mnie pomyślał?
-ZDECYDOWANIE POPATRZYŁBYM DWA RAZY NA CIEBIE! - powiedział z pewnością, w jego oczach błyskała pewność siebie.
-a ja nawet trzy, cholera, gapiłbym się tak długo jak się da – Stretch chwycił Cię i przeniósł na swoje kolano – skąd takie myśli? jakoś nigdy nie przejmowałaś się takimi rzeczami
-To nic, po prostu nie rozumiem skąd to całe zamieszanie dookoła mnie – odprężyłaś się pozwalając, aby bawił się Twoimi włosami. Jego dotyk był miły, przypominał Ci ten babci, kiedy byłaś młoda.
-zamieszanie jest bo jesteś nie tylko przepiękna, ale mądra i wspaniała
-WŁAŚNIE _____, JESTEŚ WSPANIAŁA!
-D-dziękuję, chłopaki..
-SŁYSZĘ KOMPLEMENTY! KOMPLEMENTUJEMY SIĘ? - Papyrus wystawił zerknął do salonu
-właśnie, co się dzieje? - no i przyszedł Sans
-_____ NIE CZUJE SIĘ DZISIAJ ŁADNA! POWIEDZIAŁA, ŻE NIE JEST WARTA ZAMIESZANIA! - oczy Blue były wielkie jak dwa talerzyki
-Blue, to nie ta... - nagle zostałaś porwana przez Reda, trzymał Cię na rękach w pozycji rodem z musicalu.
-awww, kocie, zasmuciłaś mnie, nie sprawiam, że czujesz się piękna każdego dnia?
-sprawiasz że czuje się prześladowana, dupku
-PAPUŚ! NIE BLUZGAJ! - Uśmiechnęłaś się w stronę Reda, który również się wyszczerzył
-widzisz? to kicia jaką znam, taka przepiękna
-PANIENKO _____ - Papyrus chwycił Cię za rękę i zabrał z objęć Reda tanecznym krokiem – JESTEŚ NIE TYLKO PRZEPIĘKNA, JESTEŚ OLŚNIEWAJĄCA! TWÓJ UŚMIECH ROZPROMIENIA POKÓJ, ZAŚ TWÓJ GŁOS SPRAWIA, ŻE MOJE SERCE ŚPIEWA!
-rany, paps, zostaw jakieś komplementy dla innych – Sans chwycił Cię za biodra i objął Cię swoimi rękami, niebieski rumieniec nie znikał z jego kości policzkowych.
-COŚCIE WSZYSCY TACY GŁOŚNI! JAK SZKIELET MA ODPOCZYWAĆ W SPOKOJU? - Edge wyszedł ze swojego pokoju i stanął przyglądając się scenie – A CO DO DIABŁA SIĘ TUTAJ WYRABIA?
-kicia nie czuje się ładna, więc ją komplementujemy aby tak nie myślała – Wszyscy popatrzyli na Edge czekając na jego kolej. Ty też. Skrzyżował ręce na piersi odwracając wzrok
-JEST PRZYSTĘPNA, JAK NA CZŁOWIEKA. WYGLĄDAŁABY LEPIEJ GDYBY MIAŁA NA SOBIE UBRANIA JAKIE JEJ KUPIŁEM – Sans ścisnął Cię mocniej i pochylił się tak, abyś tylko Ty go słyszała.
-jesteś piękna, jedyna w swoim rodzaju, nie chcę widzieć cię jak się tym zadręczasz, możesz się dla mnie uśmiechnąć? - zachichotałaś, czułaś jak atmosfera się rozluźniła. Wszyscy zaczęli przekrzykiwać się sypiąc coraz nowe komplementy, poza Sansem, który po prostu Cię tulił od tyłu. Czułaś, że zaraz się rozpłaczesz. Oni byli niesamowici, trudno było Ci uwierzyć, że na nich trafiłaś. Później podjęłaś decyzję, że napiszesz do Hasani.

Ty: Przemyślałam twoją ofertę i odrzucam. Nie wiem czy myślę o nich w romantycznych kategoriach, ale wszyscy są dla mnie ważni i kocham ich na swój sposób. Nie chcę ryzykować utratę przyjaźni z nimi. Przepraszam

I poszło. Nigdy nie żałowałaś podjętej decyzji
Share:

Undertale: Sześć szkieletów w Twojej szafie -Obosieczny miecz [Six Skeletons in Your Closet - Double-Edged Sword] - tłumaczenie PL

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Obosieczny miecz (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Przekręciłaś klucz w zamku, starając się zrobić to cicho. Dwa tygodnie minęły i koledzy powinni mieć za sobą już ruję... ale nie chciałaś ryzykować. Cóż, w korytarzu ani śladu po szkieletach. Ledwo zamknęłaś za sobą drzwi, a usłyszałaś kroki. 
-P-PANIENKO _____! PROSZĘ WYBACZ MI MOJE ZACHOWANIE – Papyrus wyskoczył nagle i objął Cię szczelnie ramionami w wielkim uścisku. 
-P-Papyrus.. to..
-NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ TAK STRASZNIE MI PRZYKRO! NIE TYLKO ZA POCAŁUNEK BEZ POZWOLENIA, ALE PRZEZE MNIE CZUŁAŚ SIĘ ŹLE I NAWET... - obniżył głos - .. Z JĘZYKIEM ... NYEHHH – postawił Cię na nogach wzdychając ciężko. Jego twarz była cała pomarańczowa, bawił się w nerwowej manierze palcami. 
-Papyrus, nie gniewam się – poklepałaś go przyjacielsko po ramieniu 
-J...JESTEŚ PEWNA?
-Pewnie, że tak – przytaknęłaś teraz klepiąc go po policzku – Nie byłeś sobą i nie panowałeś nad swoimi instynktami – rozchmurzył się wdzięczny, że mu wybaczyłaś. Przytuliłaś go raz jeszcze i odprowadziłaś wzrokiem. Zaraz potem z góry zeszli wszyscy. Stretch był pierwszy, szczerząc się dziękował, że mógł Cię poprzytulać. Red unikał Twojego wzroku mamrocząc coś o poduszkach zaraz jak Cię zobaczył. Sans wyglądał na przybitego jak jasne diabli i przepraszał, za nie uprzedzenie Cię o ich rui. Tak jak Papyrusa, zapewniałaś go, że nic się nie stało. Nie jesteś zła ani nic. A potem poszli... popatrzyłaś w stronę drzwi do pokoju Blue, zapukałaś w nie dwa razy. - Blue? Ej, Blue, już jestem! - Usłyszałaś stukot i cichy jęk małego kościotrupa, a zaraz potem drzwi się uchyliły. Blue wyślizgnął się przez szczelinę i zamknął szybko za sobą wejście. Był blady, nawet jak na szkielet i lekko drżał. 
-CZ-CZEŚĆ _____! MIŁO CIĘ WIDZIEĆ! 
-Wzajemnie. Oh, czekaj, masz coś na twarzy – już chciałaś kciukiem zetrzeć z jego twarzy dziwną błękitną plamkę kiedy odtrącił Twoją rękę i sam pozbył się jej wycierając ją w rękaw. 
-W-WYBACZ! JA.. JA MUSZĘ POSPRZĄTAĆ! PROSZĘ, POZWÓL MI POSPRZĄTAĆ W POKOJU TERAZ I PRZEZ KILKA KOLEJNYCH DNI! - Iii zaraz po tych słowach pobiegł szybko w stronę łazienki. Dziwne zachowanie, ale nie będziesz o nim myśleć. 
-ej – podskoczyłaś i odwróciłaś się. Red wyglądał na zagniewanego, zupełnie tak jak wcześniej
-Tak? 
-mogłabyś sprawdzić co z edge? nie wychodzi ze swojego pokoju i mi nie odpowiada, zabije mnie jeżeli wejdę – A Ciebie to niby nie? 
-Dobrze, sprawdzę co z nim ale wpierw się przebiorę. - nie odpowiedział, po prostu wrócił do swojego pokoju w wyraźnie złym nastroju. Wzruszyłaś ramionami i udałaś się do siebie po jakieś świeże ciuchy. 
Zapukałaś do pokoju Edge, ale nie odpowiedział. Zrobiłaś to znowu. Nadal zero odpowiedzi. Nie miałaś na to czasu.
-Edge, to ja, wchodzę! - pchnęłaś drzwi i zamknęłaś je za sobą. W pokoju było ciemno, grube zasłony nie wpuszczały do środka słońca. W pierwszej chwili pomyślałaś, że go nie ma, ale coś ciemnego, ruszającego się na łóżku powiedziało Ci, że jest zupełnie inaczej. Potem dostrzegłaś coś pomarańczowego. Musi być bez koszulki, a to światełko z jego duszy.
-ZOSTAW MNIE SAMEGO – szepnął zasłaniając się kocem. Był smutny, nigdy nie słyszałaś takiego tonu głosu od niego.
-Dobrze się czujesz? - zapytałaś cicho wystawiając ręce do przodu aby przypadkiem na coś nie wpaść jak przemieszczałaś się w jego stronę.
-IDŹ SOBIE. CHCĘ BYĆ SAM – koniuszkami palców pochwyciłaś kraniec materaca. Usiadłaś na jego łóżku zastanawiając się jak go zagadać.
-Oboje wiemy, że to nie jest prawda. Uwielbiasz być w centrum zainteresowania – w końcu dotknęłaś czule jego ramienia. Uciekł od Twojego dotyku.
-POWIEDZIAŁEM, ZOSTAW MNIE, CZŁOWIEKU! NIE ROZUMIESZ CO DO CIEBIE MÓWIĘ?!
-Rozumiem bardzo dobrze. Na tyle, aby wiedzieć, że nie to chcesz mi powiedzieć – znowu przystawiłaś do niego swoją rękę odwracając w swoją stronę. Był gorący w dotyku. Bez zbędnego guzdrania się przystawiłaś rękę do jego czoła. Próbował protestować, ale ostatecznie tylko warknął słabo. Był ciepły, lecz nie rozpalony. - Dobrze się czujesz? Nie wydajesz się chory, ale zdecydowanie nie jesteś sobą.
-JA...
-I nie kłam, tatuśku. Wiem kiedy kłamiesz – ostrzegłaś. Na dźwięk tych słów zarumienił się.
-JA... JA NIE CZUJĘ SIĘ DOBRZE – wyznał – CZUJĘ SIĘ BARDZO ŹLE.
-To przez ruję? Przez to, że się skończyła? Undyne wspominała, że niektórzy po niej chorują.
-T..TAK I NIE. NIE JESTEM FIZYCZNIE CHORY – Oh. Oh! Czuł się źle.. psychicznie? Smucił się? Poczułaś jak serce bije Ci mocniej, nienawidziłaś widzieć ich w takim stanie, zwłaszcza, że nie spodziewałaś się tego po Edge. Położyłaś się obok niego przytulając go do siebie.
-Dobrze! Przybył lekarz specjalizujący się w tuleniu! Dziesięć minut to minimalny czas! - zaczęłaś gładzić go po tyle czaszki. Ku Twojemu zaskoczeniu, zaakceptować uścisk natychmiast otaczając Cię wielkimi rękami i przyciągając do siebie. Nie protestował. Wtulił się w Ciebie chowając Twarz między Twoimi ramionami.
-NIE CHCĘ TWOJEGO WSPÓŁCZUCIA, CZŁOWIEKU – mamrotał. Co za kłamca. Przejechałaś delikatnie ręką po jego karku i westchnęłaś czując jak się relaksuje.
-To nie współczucie mną kieruje. Może miłość? Towarzystwo? Sympatia?
-BEZUŻYTECZNE UCZUCIA DLA SZKIELETA MOJEJ KATEGORII
-Ta, ta, zamknij się i tul.- Tak zrobił. Nie wiesz ile to trwało, lecz zdecydowanie długo. Nadal był przybity choć długo milczał, więc pomyślałaś, że spróbujesz jeszcze jedno podejście, lecz nim cokolwiek powiedziałaś, on zaczął pierwszy
-MYŚLISZ, ŻE KTOŚ TAKI JAK JA KIEDYŚ SIĘ Z KIMŚ ZWIĄŻĘ? - A więc wie jak bardzo jest wkurwiający? Myślałaś chwilę nad odpowiedzią dobierając odpowiednie słowa
-Jestem pewna, że tak. Jest wiele dusz, które z przyjemnością by cię poznały
-A TY? CZY TWOJA DUSZA CHCE POZNAĆ MOJĄ? - Zamarłaś. No, źle dobrałaś słowa, to aż się prosiło o powiedzenie. Lepiej myśl szybko.
-A ja myślałam, że ktoś tak świetny i wspaniały jak ty nie potrzebuje czegoś takiego
-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE. ALE MOJA BIOLOGIA SIĘ DOMAGA... ZAŚ PRAGNIENIA TO COŚ ZUPEŁNIE INNEGO – odsunął się lekko, oboje zostaliście oświetleni przez nikłą łunę jego pomarańczowej duszy. Wyglądała zdecydowanie gorzej niż G czy Reda, miała wiele blizn. Zastanawiałaś się jak wiele musiał wycierpieć w swoim życiu. Zareagowałaś bez pomyślunku, kładąc rękę na żebrach, chcąc dotknąć rannej duszy. Wziął głębszy wdech odtrącając Cię z wielką siłą i za pomogą rąk zakrył klatkę piersiową drżąc cały czas.
-P-przepraszam! - odsunęłaś się kładąc ręce na oparciach łóżka – Przepraszam, nie chciałam zrobić ci krzywdy. Ona po prostu wyglądała na samotną i-i ja... - chciałaś odejść, lecz złapał Cię za nadgarstek przytrzymując mocno. Zamarłaś czekając na to, aż jego pięść Cię uderzy. Tak się jednak nigdy nie stało. Zamiast tego przyglądał Ci się uważnie z rumieńcem na twarzy
-CZY.. CZY CHCESZ SIĘ JEJ PRZYJRZEĆ? - zapytał cicho. Wgapiałaś się w niego, szczęka Ci opadła, dopiero po minucie szoku dotarło do Ciebie o czym mówił.
-O-oh! Oh, uhm... tak. Jasne. Z przyjemnością – wskazał miejsce obok siebie abyś usiadła na łóżku. Puścił Cię przykładając obie ręce do swojej piersi. Wyciągnął serce powoli zza jego mostka, popękane pomarańczowe, jarzące się bardziej w miejscach gdzie były nadkruszenia. Nigdy nie widziałaś duszy tak blisko. - Jest piękna – szepnęłaś i wyciągnęłaś znowu rękę, ale szybko osłonił ją przed Tobą
-MUSISZ UWAŻAĆ... Z NAGĄ DUSZĄ – znowu ją zaprezentował – TO KWINTESENCJA CAŁEGO MOJEGO ISTNIENIA, MOJEGO ŻYCIA, CAŁEJ WIEDZY I CZYNÓW. JEDEN ZŁY RUCH I JUŻ PO MNIE. WIESZ CO TO OZNACZA? TO, ŻE CI JĄ POKAZUJĘ? - zaprzeczyłaś – TO ZNACZY... ŻE CI UFAM – opuścił ręce, lecz jego dusza sama przybliżyła się do Ciebie. Patrzyłaś na niego w ciszy, ostrożnie złączone, otwarte ręce podniosłaś tak, aby serce mogło na nie opaść. Było ciepłe w uczuciu przypominające żywy ogień. Trudno było Ci uwierzyć w to, że Edge pozwolił Ci jej dotknąć, ale z drugiej strony wydaje się być w tej chwili w emocjonalnej rozsypce. Poczułaś szczęście wypełniające Twoją pierś. On Ci ufa, naprawdę Ci ufa. Ten który nie wierzy własnemu śniadaniowi, ufa Ci. To wspaniałe uczucie. - JAK TO ROBISZ? - zapytał drżącym głosem przyglądając Ci się z uwagą. Zamrugałaś i popatrzyłaś na niego. Trzymał ręce przy mostku, uśmiechał się nerwowo i rumienił głęboko. Znowu popatrzyłaś na jego duszę i zobaczyłaś, że jedna z ran na niej w oczach zaczyna znikać.
-Ja... nie wiem. Myślałam o tym jak bardzo jestem szczęśliwa, że mi ufasz
-ZRÓB TAK JESZCZE RAZ
-Nie da się ot tak po prostu.
-ZRÓB TAK JESZCZE TAZ... PROSZĘ? JAK CI POWIEM, ŻE JESTEŚ ŚLICZNA NA LUDZKIE STANDARDY, CZY TO UCZYNI CIĘ SZCZĘŚLIWĄ? - zaśmiałaś się. Westchnął, kolejna niewielka ranka się uleczyła
-To normalne? - Zaczęłaś się zastanawiać, czy to naprawdę Ty go leczysz.
-JA.. NIE WIEM. NIGDY WCZEŚNIEJ NIE POZWOLIŁEM NIKOMU DOTKNĄĆ MOJEJ DUSZY, NIE POKAZAŁEM JEJ NAWET REDOWI
-Ciekawe co się stanie, jeżeli.. - mruknęłaś.
-NIE, NIE RÓ—NYEEEHHH.. - jęknął kiedy zaczęłaś ją głaskać. Brzmiał na.. zadowolonego. Większa bruzda zniknęła.
-...Łał.
-D-DOBRA, BARDZO ZABAWNE, A TERAZ ODDAWAJ – burknął, lecz nie usłuchałaś
-O nie nie nie, myślę, że to też uzdrowię – delikatnie dotknęłaś jego duszy obiema rękami, padł na łóżko coś mrucząc pod nosem. Zignorowałaś go, za pomocą kciuków pieściłaś czule pęknięcia. Każdy dotyk wywoływał cichy jęk w tym wielkim, groźnym szkielecie, zaciskającym teraz ręce na prześcieradle. Kilka kolejnych muśnięć palcami i zniknęła! Nie zauważyłaś, jak Edge pochyla się nad Tobą. Krople potu skapywały mu z czaszki. Podniosłaś duszę przyglądając się dokładnie pozostałym, lecz wygląda na to, że Twoja mała sztuczka na żadną już nie zadziała. Ręce potwora pojawiły się z tyłu, wsunęły przed Twoje zabierając duszę.
-TO CO ZROBIŁAŚ BYŁO BARDZO NIEGRZECZNE, DZIECINKO – jego głos przypominał warknięcia. Jedną ręką, tą w której nie miał swojej duszy, przyciągnął Cię do siebie. Poczułaś jak gula rośnie Ci w gardle. Nie był delikatny. Czyżbyś przywróciła jego chamską naturę przez uleczenie kilku ran? Wsunął ją do klatki piersiowej tylko po to by wolną już ręką pogładzić Cię po udzie, brzuchu i zatrzymać ją na piersi. - MOJA KOLEJ, TATUŚ CHCE ZOBACZYĆ TWOJĄ DUSZĘ, WIESZ? -
-N-nie! - krzyknęłaś wyrywając się. Próżny trud. Szybko Cię pochwycił. Był znacznie silniejszy niż Ty. Znowu przystawił rękę do Twoich piersi, zaś Ty wzięłaś głębszy oddech chcąc zawołać Sansa. I to się nie udało, drugą ręką zasłonił Ci usta.
-NIE PSUJ MI ZABAWY – zabrał rękę i nakazał milczenie. Widząc, jak mu ulegasz mimo lekkiego oporu usadowił Cię na swoim kolanie blokując Twoje ręce na plecach, które przywierały do jego żeber. Mógł teraz swobodnie przystawić obie dłonie na Twoją pierś i pociągnął. Poczułaś to, lecz nic się nie stało. Poprawił się w siedzeniu i znowu pociągnął. Nadal nic. - NYEEEEH! DLACZEGO NIE MOGĘ JEJ ZOBACZYĆ? NIE MA MOWY, ABYŚ BYŁA NA TYLE SILNA ABY... - przerwał zbierając myśli. Pociągnął jeszcze raz, mocniej i drapieżniej i nim zdążyłaś zareagować podciągnął tył Twojej koszulki na głowę. Pochylił cię do przodu przesuwając ręką po bliznach na plecach, pierwszy raz zaczął im się przyglądać. - KTOŚ UWIĘZIŁ TWOJĄ DUSZĘ? - szepnął znacząc jednym z palców znamię – ALE DLACZEGO? CO ZA OKRUTNIK... - nie odpowiedziałaś, zamiast tego przyglądałaś mu się z zakłopotaniem. - WIEDZIAŁAŚ?
-Podejrzewałam, ale nigdy nie miałam szansy spróbować ją wyciągnąć
-CZY... CZY WIESZ CO TO ZNACZY? - zaprzeczyłaś. Nagle przytulił Cię obejmując ramionami w mizernym przytuleniu. To było dziwne, nigdy nie wiedział jak się do Ciebie przytulać. - TAK MI PRZYKRO CZŁOWIEKU, PÓKI TWOJA DUSZA JEST UWIĘZIONA, NIGDY NIE UDA CI SIĘ Z NIKIM ZWIĄZAĆ – Prawda Cię uderzyła. Nie uda Ci się z nikim zawiązać żadnych więzi. To dlatego uciekałaś. To dlatego tak łatwo mogłaś szybko za każdym razem zostawiać. - CO ZA PASKUDNY LOS – szepnął w Twoje włosy
-Uważaj Edge, bo pomyślę, że mi współczujesz – mruknęłaś starając się poprawić nastrój. Przerażał Cię tak troszeczkę.
-MYLIŁEM SIĘ... CZASAMI WSPÓŁCZUCIE... NIE JEST ZŁE – Serce mocniej Ci zabiło. Nie, to nie może być prawda. Twoja dusza nie może być kompletnie zamknięta. Każde inne miejsce z łatwością mogłaś zostawić.
-Ale to tutaj, z wami.. - nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że mówisz myśli na głos – czuję się spełniona. Moja dusza chce być tutaj. Ja chcę być tutaj. Nie może być zamknięta na dobre.
-CÓŻ... ISTNIEJE ROZWIĄZANIE... BOLESNE. - Odwróciłaś się w jego stronę z iskierkami w oczach. Chwyciłaś się jego ramion
-Umiesz to naprawić? Naprawdę?
-CÓŻ.. NIE JA, ALE ... MÓJ BRAT.. MOŻE. CHYBA. NIE JESTEM PEWIEN. NO I JAK POWIEDZIAŁEM, TO BĘDZIE BOLAŁO – mina Ci zrzedła. Objął Cię i znowu mocno przytulił. -NIE JESTEŚ NA TO GOTOWA?
-Nie chcę aby ktokolwiek inny o tym wiedział.. póki co. O tym, że moja dusza jest uwięziona – Znowu czułaś jak gładzi Cię po bliznach, mocno, lecz zaskakująco delikatnie, nawet jak na niego. Wyraźnie nie czuł się dobrze, bo nie wiedział co powiedzieć. Zamknęłaś oczy skupiając się na jego dotyku. Blizny były wrażliwe, bo nikt wcześniej ich nie dotykał. Zadrżałaś kilka razy, lecz nie przerywał pieszczoty. Łzy ciekły Ci po policzkach jak myślałaś o własnej duszy uwięzionej w piersi. Jak teraz tak o tym pomyślisz, świadomość że nigdy nie dane będzie Ci się z kimś związać... Pomyślałaś o wszystkich domownikach, o tym jak chłopcy starali się pozyskać Twoją sympatię, jak Cię kokietowali... Nigdy nie będziesz w stanie dać im tego czego potrzebują do przeżycia. Nigdy, tak naprawdę, nie będziesz w stanie być z żadnym z nich. Zaskoczyłaś Edge pierwszym szlochem. Krótkim, głębokim i bardzo bolesnym, sprawiającym, że cała podskoczyłaś.  Zabrał rękę jakby został ugryziony. Patrzyliście na siebie, poruszeni Twoim zachowaniem. Starł z policzka łzę która Ciekła spod powieki. Pękłaś, chwyciłaś jego dłoń i mocno tuląc ją do twarzy, zaczęłaś płakać. Początkowo nie wiedział co zrobić, lecz nie zabrał jej. Potem poczułaś, jak drugą ręką znowu zaczyna Cię głaskać. Wtuliłaś się w niego cały czas płacząc. Opuścił Twoją koszulkę zakrywając plecy z bliznami.
-PO PROSTU... MÓW MI O WSZYSTKIM... CZEGO POTRZEBUJESZ... OD TEGO SĄ TATUŚKI, PRAWDA? - mruknął w Twoje włosy. Nie był dobry w pocieszaniu, ale .. w tej chwili, nie był też taki zły. 
RED
prawdopodobnie nie powinienem szpiegować, lecz nigdy moja moralność nie była na wysokim poziomie, no i się martwiłem o mojego brata i o nią, mimo mojego zachowania nie byłem ślepy na jego nastrój, wiedziałem że cierpi, jak zawsze po rui, więc posłałem do niego kicię, bo pomyślałem że ostatecznie ona może pomóc, nie spodziewałem się tego co nastąpiło później, nigdy wcześniej nie widziałem go takiego potrzebującego, spragnionego, byłem zły że tak bardzo jej chce, choć nigdy nie zwracał specjalnej uwagi na mnie, lecz szczęka opadła mi na dobre kiedy zobaczyłem jak wyciąga swoją duszę, mnie nigdy jej nie pokazał! a potem tak po prostu ona ją wzięła i zaczęła dawać mu rozkosz o jakiej ja mogę tylko śnić, musiałem odstawić własną zazdrość na bok bo inaczej ich bym tam powybijał, poza tym, to co robiła... działało... jego dusza... leczyła się, na moich oczach (no nie dosłownie, ale byłem blisko)... czy ona jest cudotwórczynią? potem ją złapał, i powinienem chyba im przeszkodzić, ale... cóż.. podobało mi się to co widziałem... no i chciałem zobaczyć jaka będzie jej dusza... jaki ma kolor.. czy jest tak piękna jak sobie to wyobrażałem? ale nic się nie stało, potem od pociągnął jej koszulkę i zamarłem... pierwszy raz widziałem tak wielkie blizny, głębokie, pełno mniejszych na jej cudownej skórze, całe plecy i ramiona... nie miałem pojęcia.. lecz edge nie wyglądał na zaskoczonego, musiał już o nich wiedzieć... to wyjaśnia dlaczego wybrał jej taki strój kąpielowy
-KTOŚ UWIĘZIŁ TWOJĄ DUSZĘ? - powiedział i już wiedziałem stąd są te blizny, znamiona przeszłości w której ktoś tak doszczętnie niszczył jej ciało, że uwięził duszę w bólu, to najokrutniejsza rzecz jaką mogłem sobie wyobrazić, no i tak jak zauważył edge, nie będzie mogła zawiązać więzi z nikim, edge zaproponował, abym ja jej pomógł, ale odmówiła, mądra dziewczynka, biorąc pod uwagę całą sytuację... mógłbym ją zabić, zniszczyć jej duszę, nie jestem pewien czy dałbym radę to naprawić i nawet gdyby mnie błagała, odmówił bym
-oh kiciu – mruknąłem wstrzymując oddech, zaczęła płakać... na jakiś czas odpuszczę sobie szpiegowanie. 
TY
Kiedy się obudziłaś, byłaś bardzo zagubiona. To nie jest Twój pokój. To też nie jest Twoje łóżko. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś śpiącego Edge koło siebie, po chwili wszystkie wspomnienia wróciły. Westchnęłaś. To była dziwna historia. Poprawiłaś się na poduszkach nie będąc w pełni gotową na powrót do swojego pokoju. Nastrój Ci się poprawił, Edge próbował z całych sił i nawet mu się to udało, no skoro usnęłaś na jego piersi... Ale... nadal czułaś ból w piersi, świadomość, że nigdy nie będziesz w stanie nikogo naprawdę pokochać i nie będziesz w stanie się z nikim związać, była przerażająca. Pochyliłaś się i czule pocałowałaś potwora w kość policzkową.
-Dziękuję, że się starałeś, Tatuśku – szepnęłaś. Wyślizgnęłaś się z łóżka i poprawiłaś koszulkę. Byłaś zaskoczona tym, że jak na siebie Edge zachowywał się całkiem dobrze. Nie próbował Cię zakneblować, ani związać. Chociaż, to znowu wolał Red, Edge był tym od torturowania. Ale po co torturują innych, skoro sami już torturują siebie? Wyślizgnęłaś się z pokoju ostrożnie zamykając za sobą drzwi.
-długo tam siedziałaś – podskoczyłaś na dźwięk głosu Reda, przyglądał Ci się z zaciekawieniem – więc.. już z nim lepiej?
-T..tak, miał doła i siedziałam z nim póki mu się nie polepszyło.
-pięć godzin? - Pięć godzin?! Rany, to zdecydowanie dłużej niż myślałaś.
-Tak, ale już z nim dobrze.
-a z tobą? - zapytał mierząc Cię wzrokiem
-T...tak, nic mi nie jest
-wiesz kocie, okropny z ciebie kłamca, to co czujesz w duszy maluje ci się na twarzy... i nie umiem odczytać twojej aury, tak jakby coś ją blokowało – zerknął na chwilę na drzwi do pokoju brata by następnie oprzeć się o ścianę ręką, trzymaną na wysokości Twojej głowy, druga złapała Cię za brodę, różowy rumieniec pojawił się na jego policzkach. Również się rumieniłaś, przypominając sobie ostatni raz kiedy tak Cię dotykał, wtedy wił gniazda z poduszek – zastanawia mnie dlaczego tak się dzieje.. może kiedyś pozwolisz mi się bliżej przyjrzeć? - ścisnął Cię mocniej by następnie gwałtownie puścić. Wsadził ręce do kieszeni, szczerzył się jak zawsze, choć jego spojrzenie było smutne. Ale ostatecznie jego zły nastój zniknął. Zaśmiał się z Twojej miny i wrócił do swojego pokoju. - nie patrz się tak na mnie kocie – rzucił – chcę uczynić cię swoją. 
Share:

25 lipca 2017

Q&A # 3


Czy lubisz rysować?
Jeżeli do rysowania zaliczymy bazgranie długopisem po marginesach w zeszycie, albo na tyle zeszytu - to lubię. Jeżeli pytasz się, czy umiem rysować, to... cóż... Khem. 

Generalnie w tego typu prace graficzne są udekorowane moje wszystkie zeszyty. Proszę wyobrazić sobie miny moich znajomych kiedy pożyczają je ode mnie. Zaś raz jak wykładowca zerknął w mój zeszyt po to aby zobaczyć "na czym ostatnio skończył wykład" aż zrobił krok do tyłu, ręką zasłaniając oczy i szepcząc cicho "O Boże". Nadal nie wiem, czy oczarował go szkielet w niebieskim wdzianku, czy jakość mojego obrazka. Heh. Więc pozostańmy przy tym, że nie uważam, aby rysowanie było moją mocną stroną. 

Co ci się nie podoba w komentarzach? W sensie, gdy ktoś coś napisze, a cb to denerwuje, to co to jest ta denerwująca rzecz?
Myh, zacznę może od końca. Staram się nie przekładać swoich humorków na komentarze i na blog. Wiadomo, każdy z nas się gorzej czuje, każdy z nas ma swoje własne problemy i czasem coś może mnie wkurwić, a czasem to zignoruję. Lecz to nie tak, że jestem zmienna czy coś, czasem po prostu nie da się skutecznie oddzielić życia prywatnego od internetowego, zaś jeden głupi komentarz może okazać się zapalnikiem. Zawsze jednak potem przepraszam za swoje zachowanie, bo mam świadomość, kiedy przeginam, a kiedy nie. 
Jednak takie, które zawsze mnie hm, może "denerwują" to za duże słowo, ale... które działają mi na nerwy, albo których po prostu nie lubię najczęściej dotyczą

-jest nowy rozdział "tutaj wstaw tytuł" przetłumaczysz? 
-przetłumaczysz to opowiadanie?
-a przetłumacz "tutaj wstaw tytuł bajki/gry/anime"
Generalnie kiedy chodzi o to, abym coś przetłumaczyła co się podoba osobie piszącej komentarz. Ja rozumiem, że jest wiele serii, nie mówię że coś jest gorsze czy, że lepsze bo to zależy w większej mierze od tego co się samemu czuje i co się samemu uważa i myśli. Ale! Jeżeli jest jakiś fajny komiks, można mi podesłać link, bez prośby o przetłumaczenie - spodoba mi się, super, pojawi się na blogu. Nie spodoba się - trudno.
Chodzi o to, że hasło "przetłumaczysz "..." bo mi się podoba" ma możliwość rzucać tylko i wyłącznie ta osoba, która mi zapłaci. Umówi się na konkretną sumę i termin, ja jej to przetłumaczę i wszyscy będą zadowoleni. 

-jaki jest do ciebie mail?
-mogę podesłać swoje opowiadanie/komiks/tłumaczenie?
Oraz pokrewne. Wszystkie informacje zarówno kontaktowe jak i na temat Waszych prac umieściłam w zakładce "Kontakt" oraz "Współpraca" tak, aby nie pisać pięćset razy tego samego. 

-a dlaczego autor... // dlaczego "tutaj wstaw imię postaci" tak wygląda?
Nie wiem dlaczego autor napisał tak, albo narysował tak. Pytaj się autora, nie mnie. Ja jestem tylko tłumaczem... 

-a kiedy kolejny rozdział?
Oooo to działa mi na nerwy. Nie tylko mi. Generalnie ja rozumiem że to oznaka tego, że coś się podoba i nie ma większego komplementu niż świadomość, że ktoś tam czeka na więcej bo mu mało... ALE... tłumaczę to co chcę i kiedy chcę. A osoby jakie siedzą tutaj wiedzą, że nie lubię pozostawiać czegoś niedokończonego. 

Ponad to nie lubię jak się obrażacie w komentarzach. Nie lubię jak zaczynają powstawać gównoburze o to który ship jest lepszy a który gorszy. Właściwie nie lubię tego całego fandomowego syfu z jakim walczę. Nie ma ani dobrego, ani złego shipu. Szipuj to co chcesz i pozwól szipować innym. O. Jak Ci się coś nie podoba - nie czytaj. 
Jestem też potwornie uczulona na komentarze pod opowiadaniami pokroju "supcio, czekam na next" albo pokrewne, czy też takie po których jasno widać, ze komentujący nie przeczytał, a pisze tak bo ... bo to jest na moim blogu. 

Ja jestem świadoma tego, że jeżeli ktoś osiągnie jakiś szczebel popularności, to zachwala się jego pracę tylko dlatego, że jest jego, nawet jak gatunkowo jest kiepska. Nie chcę grona potakiwaczy, przyklaskiwaczy i zachwalaczy, bo nie potrzebuję podnosić własnej samooceny na pustych tekstach. Zdecydowanie bardziej wolę wiedzieć jakie uczucia dana praca literacka w was wywołuje, jakie macie przemyślenia, co powinnam zmienić, co się nie podoba, a co się podoba. 

Jakie opowiadanie lub one-shot tłumaczonych przez Ciebie podoba Ci się najbardziej?
Z tych tłumaczonych przeze mnie? Ojej... trudno wybrać jeden konkretny. Gdyby mi się coś nie podobało, to bym tego nie tłumaczyła. Faktem jest jednak to, że jak przetłumaczę to na polski - nie wracam ani do wersji angielskiej, ani polskiej. Nie wiem w sumie dlaczego tak się dzieje. Z one-shootów mmm "Jesteś mile widziany" i tak wiem, wiem że to Jerry i wiem, że na blogu mam wiele innych oneshootów ale właśnie dlatego, że to z Jerrym i po tym one-shoocie naprawdę polubiłam Jerrego stawia go mimo wszystko na szczycie. 
A z opowiadań, to mi się zmienia, bardzo szybko. Więc trudno wybrać mi jedno opowiadanie. W tej chwili fangirluję trzy angielskie opowiadania zaś te które przetłumaczyłam no... jakby to powiedzieć, jak z czymś za dużo siedzisz to potem nie umiesz patrzeć na to w ten sam sposób. 

Od ilu lat piszesz i tłumaczysz?
Trudno mi dokładnie powiedzieć od ilu lat. Jak już pisałam we wcześniejszych Q&A pisać zaczęłam na początku podstawówki, natomiast tłumaczyć gdzieś pod koniec, gdzie tłumaczyłam karty do gry. W sensie opisówki tak były i chciałam wiedzieć jakie to są karty. Potem tłumaczyłam teksty piosenek, głównie dla ś.p. mamusi, która umiała angielski, ale wydaje mi się, że "udawała" głupią abym ja poczuła się lepiej i sama zainteresowała się innymi językami. Potem poszło pierwsze opowiadanie, zaraz po nim kolejne i następne i .. i oto jestem. 

Jak poznałaś Undertale? 
Miałam fazę na Zootopię i w niej szukałam ukojenia dla poszarpanych nerwów i rodzącej się powoli w moim sercu depresji. Albo raczej, nie chciałam, za wszelką cenę, aby ona wyszła na światło dzienne. Znudzona zabłądziłam na youtube i zaczęłam oglądać filmik z gry.tv gdzie prezenter opisywał te jakie trollują graczy. Uwielbiałam zawsze łamanie barier i bawienie się wszystkim, dlatego bardzo mi się to nagranie spodobało. W lato przyszedł do mnie i do Samael - Aru, którego spokojnie mogę nazwać mianem "przyjaciela" - pokazałam mu ten filmik, rozpoznał grę i nie pamiętam, czy na kolejny tydzień, czy na kilka dni później, ale przyszedł z grą i mi ją dał. 

Jaka postać z tej gry jest Twoją ulubioną?
Oh to się zmienia. Pierwotnie moją ulubioną postacią był Asriel w formie dorosłej, zaś w formie dziecięcej budził moje instynkty macierzyńskie. 
Pierwotnie na Sansa uwagi nie zwracałam, mogę powiedzieć, że załączył mi się na niego bakcyl kiedy weszłam w zagraniczny fandom. To wyglądało mniej więcej tak:
Mało kiedy zwracam uwagę na postacie kobiece, dlatego żadna nie przyciągnęła mojej uwagi (a i na początku myślałam, że Alphys to facet, pozdro!) 
Obecnie zaczęłam zwracać uwagę na inne męskie postacie, polubiłam Mettatona, Grillbiego i mam jakiś dziwny sentyment do Froggita no i przede wszystkim od nienawiści do miłości - uwielbiam Floweya! Lecz zapewne mi się to zmieni. Z czasem. 

Jak opisałabyś siebie w trzech słowach?
Nie umiałabym się opisać tylko w trzech słowach. 

Czy lubisz swoich czytelników? A może Cię większość z nich irytuje?
Uhhhh, przede wszystkim nie traktuję "moich czytelników" jako masy. Na każdego patrzę indywidualnie i staram się mniej więcej was rozróżniać spośród tłumu. Głównie po nickach, albo avatarach. Trudno mi też powiedzieć, abym kogoś lubiła albo nie lubiła bo na dobrą sprawę - was nie znam. 
Jak mnie irytują, to konkretne słowa albo zachowania od konkretnych osób. I jeżeli dana cecha nie odpowiada mi w kimś, nie skreślam tej osoby tylko dlatego, że nie lubię tej jednej cechy jego charakteru. 

Jaki typ opowiadań najbardziej lubisz czytać?
Uh uh, to zależy od nastroju. Lecz to co łączy wszystkie moje ulubione pozycje to beletrystyka oraz fantasy. Ostatecznie małe elementy fantastyki osadzone w historii. 

Czy oprócz komiksów, na twojego bloga, można tłumaczyć również opowiadania?
Oczywiście. 

Jak się czujesz z tym, że twoi czytelnicy, zaczęli ze sobą ingerować (głównie na Discordzie, ale xd), znać się bliżej i jakby... Zacieśniać więzi? xD
Mmmm dobrze. Choć czuję, że powoli powstaje przez to mur między mną, a wami... a chciałam tego uniknąć. Głównie przez to, że sama nie umiem utrzymywać kontaktów z ludźmi... Ale naprawdę się cieszę, że możecie się poznać razem i choć to jednocześnie oznacza znaczny spadek komentarzy na blogu - bo to widać, naprawdę xD - to jestem zadowolona, że przestaliście być dla siebie tylko i wyłącznie nickami i obcymi osobami :3 

Jaki jest twój ulubiony Sans? Ze znanych ci AU?
Klasyk. Jestem wierna klasykowi. Lubię go w wersji bara, beast, bitty. Klasyk jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu, zaraz potem Fell. Właściwie tylko ta dwójka najczęściej przewija się w moim fantazjach sennych etc. 

Twoim zdaniem Chara jest zła?
Mmmmm nie. Chara to pierwsze dziecko, które wpadło do Podziemia i umarło. To tragiczna postać. W Undertale prawdziwym potworem i najgorszym zwyrodnialcem jest ten, który przechodzi genocide, zaś zniszczonym socjopatą ten, który robi go znowu i znowu i znowu. 

Co myślisz o popularnych shipach?
W UT? Uhhhh, no to tak. Początkowo lubiła Fransa. Ostatecznie jednak tylko krowa nie zmienia poglądów i na Friska nie umiem patrzeć inaczej niż na małego chłopczyka. Taki obraz utrwalił się w mojej głowie. Dlatego przestał mi się Frans podobać. 
Soriel nie lubię, głównie dlatego że sama czuję się emocjonalnie związana z Sansem, natomiast Toriel ma męża no i jej nie lubię, ze względu na to jak tratuje Friska i jak potraktowała swojego męża. 
Z tych jakie są najbardziej odpowiada mi platonicznie Frisk x Flowey, oraz nawet romantycznie, ale nie seksualnie Asriel x Chara. Taka dziecięca miłość. 
No i wiadomo, nie przepadam za yaoi w UT więc wszystkie Sans x Sans // Papyrus x Papyrus // Sans x Papyrus // Sans x Grillby // Gaster x Grillby etc odpadają. 

Planujesz kiedyś porzucić bloga?
Nie planuję porzucić, powiem w ten sposób. Lecz nie wiem jak będzie wyglądać przyszłość, nie wiem gdzie mnie zaprowadzi i co będę musiała poświęcić, aby uzyskać swoje szczęśliwe zakończenie. Dlatego nie składam żadnych obietnic. 

Co zrobisz, jak ludzie przestaną wchodzić na twojego bloga po tym jak znudzi im się Undertale?
Zacznijmy od tego, że to nie jest blog poświęcony stricte Undertale. Zapewne jak złapie mnie jakiś kolejny bakcyl to będzie on tutaj widoczny. Lecz jeżeli będzie tak, że ja nadal będę jarała się tą grą, zaś fandom zacznie wymierać - trudno. Jak pisałam wiele razy, blog jest dla mnie. I wszystko. 

Czy jak opisujesz sceny erotyczne to podniecasz się?
Zaaaaaależy. Generalnie powiem w ten sposób. Kiedy sama piszę sceny erotyczne - to nie. Kiedy je tłumaczę - czasami, no i mam zwyczaj zawieszania się tylko po to, aby odtworzyć daną scenę jeszcze raz w głowie. Kiedy je czytam - prawie zawsze. Jednak kiedy np gram i opisuję z kimś scenę erotyczną, mogę to robić z kamienną twarzą. 
Nie śmieszą mnie takie rzeczy. Nie zawstydzają. Nie krepują. Bierze się to może stąd, że seks traktuję bardziej jak potrzebę fizjologiczną, aniżeli emocjonalną i dla mnie seks nie idzie w parze z miłością, bo w jako taką nie wierzę. W sensie miłość jest, ale nie umiałabym chyba zaufać drugiej osobie na tyle, aby "było to coś" jeżeli wiecie o co mi chodzi. Myhym, odlazłam od tematu. A więc, zależy jakie sceny erotyczne. 

Jakie masz zboczenia seksualne? 
Ojej, od czego by tu zacząć. No to wiadomo, podniecam się opisami erotycznymi w opowiadaniach. Podniecają mnie niskie, męskie głosy i warczenie. Ciągnięcie za włosy, drapanie, gryzienie, pozorowany gwałt, podduszanie, wiązanie, klapsy, kajdanki, seks z zabawkami. Lubię odgrywanie ról, oraz zwracanie się per "tatuśku". Fiu fiu, właściwie to jestem dość zboczoną osobą. 
Share:

Gra: Bestseller - Rozdział V - Karma

Najważniejsze: Osoba, która jako pierwsza zaklepie sobie miejsce po pojawieniu się tego rozdziału ma 72h na napisanie swojej części - kolejnego rozdziału. Czas liczy się od momentu zgłoszenia, do otrzymania rozdziału na maila. Jeżeli czas zostanie przekroczony, odbędzie się dogrywka. W grze mogą brać udział jedynie osoby zalogowane. Rozdział ma zawierać od 2 do 5 stron, Times New Roman rozmiar 12 interlinia pojedyncza. Można tytułować rozdziały. Można robić obrazki, które będą umieszczone w opowiadaniu. Gotowy proszę słać na maila: yumimizuno@interia.pl

Kolejny rozdział napisze: Dodo Dan

Głównym bohaterem jest czytelniczka, akcja ma miejsce we współczesności. Hasła klucze dla tego rozdziału to: kwiat, fiolet, ręcznik
SPIS TREŚCI
Rozdział V (obecnie czytany)
~~*~~
Prowadzona przez przyjaciela, zmierzałaś w stronę upragnionego miejsca spożywania posiłków. Ten szpital jest tak ogromny... Sama się dziwisz jak Kamil spamiętał co gdzie jest. W sumie miał na to cały tydzień.  Poświęcił 7 dni ze swojego życia aby oczekiwać na twoje przebudzenie... 
To chyba przemawia za tym  żeby mu ufać, prawda? Tak w sumie to nie wiesz, masz straszny mętlik w głowie, co chyba jest zrozumiałe... Czy jakby ktoś znalazł się w takiej sytuacji jak ty, to zachowałby się inaczej? Ciekawe ile było takich osób? Dobra, stop. NIE. MYŚL. TYLE. Zaraz się wszystko wyjaśni, jak na razie skoncentruj się na tym, aby coś zjeść.
Kiedy dotarliście już do stołówki, twoim oczom ukazała się krótka kolejka do kasy, idealna aby namyśleć się nad tym, co tak właściwie chcesz zjeść. Nie wiem kto wymyślił aby dać tak wymyślne menu w szpitalu... No bez jaj. Naleśniki w kolorach tęczy, kanapki na cieście francuskim z piankami i nutellą... Tyle pozytywnych, słodkich rzeczy, że to głowa mała! Ktoś widocznie pomyślał, aby dodać nutkę radości do tak smutnego miejsca jakim jest szpital, i prawidłowo, lubisz taki tok myślenia!
Nawet nie zauważyłaś jak kolejka się skończyła, zmuszając ciebie i Kamila do natychmiastowego złożenia zamówienia. Ty definitywnie chciałaś coś słodkiego, pomimo że mieli również bardzo ciekawe obiady. Prawie natychmiastowo po wypowiedzeniu słów "co dla państwa?" przez kasjerkę, odparłaś że fioletowe naleśniki. Dlaczego? Sama w sumie nie wiesz. Lubisz czekoladę przecież, a fioletowy się kojarzy z czekoladą! Tak, to dobry powód! Zorientowałaś się że nawet nie zapytałaś Kamila czy mu pasuje taki posiłek, choć powinnaś. Koniec końców nie masz przy sobie pieniędzy i za wszystko on musi zapłacić.
-Lubisz naleśniki, prawda? - zapytałaś się takim niewinnym głosem, jakbyś nie wiedziała.
-Cokolwiek, ale weź coś do picia, bo znając ciebie to naleśniki na sucho ci nie przejdą przez gardło.
-Pff... No racja, głupia ja! Proszę ładnej pani, jeszcze kakałko do tych naleśniczków! Ładnie proszę!
Kasjerka podliczyła rachunek, Kamil zaczął płacić a ciebie wysłał, abyś zajęła stolik. Kurcze, jakie ładne stoliki! Och, tamten w rogu był idealny! Wygodna kanapa i te piękne kwiaty na stole... Coś pięknego!
Usiadłaś przy twoim stoliku marzeń i czekałaś na Kamila. Znudzona zaczęłaś liczyć pałatki stojącego na stoliku tulipana. Jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty, piątek, sobota, niedziela...  Zaraz, co?! Wysiliłaś się na skoncentrowaniu się na zaistniałej sytuacji, na twoim samopoczuciu i zrozumiałaś...
Nie mogę nikomu tu ufać! Nafaszerowali mnie czymś... Kamil pewnie o wszystkim wiedział cały czas, zdrajca!
Teraz uwierzyłaś wcześniej podświadomie tłumionemu, a teraz wręcz wrzeszczącemu wewnętrznemu głosowi instynktu: UCIEKAJ!
Nie zważając na bolące rany i nie czekając na nic, wstałaś i zaczęłaś biec ile tylko sił w nogach, w stronę drzwi wyjściowych. Kiedy jednak osiągnęłaś swój początkowy cel, silne dłonie cię zatrzymały siłą. Na twoich ustach znalazł się siłą przyciskany ręcznik, namoczony jakąś dziwną substancją o słodkawym smaku. Zaczęło ci oczy mrużyć prawie od razu. Przed całkowitym odpłynięciem zanotowałaś tylko słowa: 
Przepraszam, tak będzie lepiej, zobaczysz...
--------------------------------------------------
Deszcz cały dzień nie dawał nikomu spokoju tego dnia. Kto by się spodziewał takiej afery, w taką pogodę, w takim miejscu? Jackpot! Jest za to jakaś nagroda? Nie? A szkoda. 
Wracając, jesteś właśnie nad klifem, związana, a nad tobą stoi jedyna osoba która może ci pomóc. Szkoda tylko że ma inne zamiary.
-Nie, nie zrobisz tego Kamil! Nie zrobisz! Byliśmy przyjaciółmi! Najlepszymi! Zawsze ci ufałam! Nie możesz mnie teraz tak wyrzucić w przepaść...
-Ty nie wiesz ________  jak to jest! Całe życie być odtrącanym! Nawet po tym jak musiałem zabić aby cię ochronić! Nie rozumiesz?! Robiłem to dla ciebie! Zawsze! Nie chcę przyjaźni! Zrozum to w końcu!
-Zamordowałeś człowieka, jesteś potworem! Nigdy nie potrafiłabym kogoś takiego pokochać!
-Nie? To GIŃ!
Dalej już widzisz tylko ciemność i to uczucie spadania...
NIEEEEEEEEEEE! - krzyczałaś oszołomiona tym co się właśnie zdarzyło. Cała sparaliżowana, przerażona wizją śmierci z rąk najlepszego przyjaciela, absolutnie nie mogłaś się uspokoić.
Ktoś zjawił się blisko ciebie.
-Hej ________ słyszysz mnie? Już dobrze! To tylko zły sen. Już jest dobrze, mam cię, jesteś bezpieczna.
Słysząc te słowa, od razu otworzyłaś oczy. Początkowo oślepił cię nadmiar światła, po chwili jednak się przyzwyczaiłaś. Zobaczyłaś że jesteś ponownie w tej sali co wcześniej. Dostrzegłaś również Kamila i zdałaś sobie sprawę, że to on starał się ciebie uspokoić. Boże, ten sen... Coś chyba miał przekazać... Co się stało? Ugh... Absolutnie, na tyle cię głowa boli, że ostatnie co teraz możesz zrobić, to skojarzyć fakty. Może Kamil cię nakieruje?
-Um... Kamil? Co się stało? Proszę bądź ze mną szczery...
-Słuchaj ________, wszystko ci wyjaśnię, tylko najpierw musisz mi obiecać że wysłuchasz mnie do końca, potem możesz zrobić co chcesz.
Wydało ci się to dziwne, ale co miałaś niby innego zrobić, niż go wysłuchać... Przez okno wyskoczyć? Heh... Dziwny przykład. Z czymś ci się kojarzy...
-No? I jaka twoja decyzja? - głos Kamila wyrwał cię z przemyśleń
-Co? A, no tak, obiecuję że wysłucham cię do końca.
-Słowo harcerza?
-W podstawówce jesteśmy? Weź...
-Pytam się! Czy dajesz mi słowo harcerza? - przynajmniej masz pewność że go nie podmienili. Zaraz... W harcerstwie używaliście kiedyś wspólnych szyfrów, tak aby móc się komunikować będąc podsłuchiwanym... Wtedy to była zabawa, ale teraz... Teraz się może nawet przydać. 
-A czy harcerz idzie w pokrzywy?
-Pomimo pozorów pokrzywy okazują się być zwykłą jasnotą*. - Jasnotą, huh? Czyli to rzeczywiście ciężka do wytłumaczenia sprawa i może się mi z początku nie spodobać... Pomimo wszystko chyba warto zaryzykować.
-Ok, w porządku, masz słowo harcerza.
-W takim razie zacznę od najgorszego...
Następną godzinę spędziliście na rozmawianiu o tej historii, w którą tak de facto ciężko ci uwierzyć. Szczególnie że absolutnie nic z tego czasu nie pamiętasz, gdyż masz pourazową amnezję. 
Twój przyjaciel zaczął od tego, że wcześniej jak się przebudzałaś kilka razy, to byłaś agresywna i trzeba cię było faszerować środkami usypiającymi. Dalej kontynuował, gdyż tak na prawdę uleciał ci z życia miesiąc a nie tydzień. Owszem, tydzień byłaś w szpitalu, aczkolwiek nie pamiętałaś niczego, co się działo po akcji na stacji. A działo się dużo. 3 tygodnie intensywnego życia, które zostały przez ciebie zapomniane. Nie masz nic, nawet refleksji, obrazka który mignąłby choćby przez ułamek sekundy.
Na całe szczęście Kamil się przełamał i właśnie cię o tym wszystkim uświadamia. Tak szczerze powiedziawszy, gdyby nie fakt, że pamiętasz moment zabicia tego chorego psychicznie taksówkarza, to nie uwierzyłabyś w ani jedno jego słowo.
No błagam! Kto by uwierzył, że akurat ten zbok, który cię zaatakował, mógł być hersztem bandy narkotykowej! Takie "szczęście" to chyba tylko ty masz. A to jeszcze nie koniec niespodzianek. 
To naprawdę trudne, żeby się gdzieś podziać podczas kiedy szukają cię obie strony prawa. Tułaliście się to tu, to tam, przez dobre dwa tygodnie, aż was namierzyli. Na całe szczęście zamiast dealerów, pierwsi byli ci z Interpolu. Zaproponowali wam ultimatum: Wy się wystawiacie na namierzenie, a oni was ochraniają, zgarniają złoczyńców i oczyszczają wam kartotekę policyjną. 
Z racji na to że po tułaczkach po hotelach, a czasem nawet po mostach i ulicach byliście już zmęczeni ciągłymi ucieczkami przystaliście na ten układ. Planowana przez tydzień akcja po prostu nie mogła się udać. Przynajmniej w teorii. Wystawiliście się wprost na ogień, uciekaliście, aby zapędzić ich w kozi róg. Oczywiście nie obeszło się bez obrażeń. Federalni się trochę spóźnili, co kosztowało ciebie i Kamila mnóstwem urazów. Ty po wszystkim trafiłaś do szpitala w śpiączce, mając uraz głowy i zranione nogi a Kamil ma połamane dwa żebra.
Na całe szczęście wasze poświęcenie nie poszło na marne, i cała grupa została rozbita. Dlatego też trafiliście do najlepszego prywatnego szpitala w kraju na kosz Interpolu.
-----------------------------
-Wiem że w to wszystko trudno uwierzyć...
-Musisz dać mi chwilę aby to wszystko przemyśleć. - byłaś wręcz w szoku. Po takiej dawce informacji chyba już nic cię nie zdziwi...
-Dobrze, zostawię cię samą. A, _________ jest jeszcze coś czego ci nie powiedziałem... Ciężko mi się przyznać, szczególnie że to pewnie już nie aktualne, ale nie mógłbym ze sobą żyć jeśli byś się tego ode mnie nie dowiedziała... Przez te tygodnie wspólnej tułaczki zbliżyliśmy się do siebie. Bardzo się zbliżyliśmy. Nikt o tym nie wie... Na twoim miejscu... Kupiłbym test ciążowy.
-A-ale - i w tym momencie wyszedł, pozostawiając ciebie samą z przemyśleniami.
----------------
*Jasnota - nieszkodliwa i nieparząca roślina do złudzenia przypominająca pokrzywę
Autor: Karma
Słowa do następnego rozdziału: Ryba, alfabet, butelka
Share:

POPULARNE ILUZJE