19 sierpnia 2017

Historie Magów: Księga Pierwsza-Łuk XIV - Światło Nadziei

Autor: Yin Ya
Spis treści:
 Prolog 

Światło Nadziei (obecnie czytany)
Więc jak to będzie?


Kuzukki. Planeta radości, życia,światła, oraz.... strachu.

Tyle go było pod lamentującą wierzbą bezsilnie poddającą się prawom grawitacji i spuszczającą swoje długie gałęzie w akcie smutku i rozpaczy.

Tyle go było na Górze Alight, pod którą wił się gąszcz licznych wiosek i pól uprawnych.

Tyle go było... Na całej Kuzukki.

Przez liczne zabudowania, jechała karoca z pałacu na Alight, przyciągając wzrok tubylców. Była ze złota, a także połyskiwała nienaturalnym, cytrynowym blaskiem. Siedziały w niej trzy osoby z dworu hrabiego, którego ród od lat mieszkał w dalszej części królestwa, będącej pod władaniem maga światła.

Estea wierciła się na swoim siedzeniu. Nie spodziewał się, że w dniu swoich 19 urodzin dostanie zaproszenie do maga. W sumie, jeszcze nikt z jej rodu, nie odwiedzał tak wysoko postawionej osobistości. Narastał w niej lęk, że jako istota z nadprzyrodzonymi zdolnościami, wiedziała o jej koszmarach, w których ukazywała jej się widziana tyle lat temu kreatura. Niczym mantra, w jej uszach rozbrzmiewały jej słowa:
Wrócę po ciebie. Prędzej czy później, będziesz moja.

Poczuła na ramieniu znajomą dłoń. Odwróciła się w stronę brata, który posłał jej spojrzenie typu "będzie dobrze". Zawtórowała mu siedząca na przeciwko Nue. Po śmierci Hortensji, to ona była osobą, której Estea mogła powierzać swoje sekrety. Jednak koszmary, pozostawiała samej sobie.

Wzięła wdech. Skoro mag światła jeszcze nie zwariował ze swoją władzą, to musi być dobry, prawda? Tego niestety nie mogła być pewna, ale postanowiła w to wierzyć.

Dobra. To takie proste słowo. Takie...ogólne. Bo przecież wszyscy wiemy co ono oznacza, ale czy potrafilibyśmy stworzyć jego definicję, nie patrząc do obszernych słowników?

-Jesteśmy-mruknęła Nue,wyrywając jubilatkę z jej głębokich rozwarzań. W jej głosie można było wyczuć nerwy przed spotkaniem, kryte grobową miną.

-Raz kozie śmierć-mruknęła pod nosem dziewczyna, natychmiast czując na sobie spojrzenie brata, które zabijałoby jak jad tajpana pustynnego*.

Stali przed cudownym pałacem, z dwiema basztami. Posiadał wiele olbrzymich okien. Na wprost miejsca w którym zatrzymała się karoca znajdowały się monstrualnie wielkie drzwi, zdobione złotem, tak jak baszty i ramy okien.

-Na bogato-szepnęła Estea z kpiną. Neco po raz kolejny spiorunował ją wzrokiem, delikatnie popychając w stronę drzwi. Otworzył je mężczyzna w białym mundurze z żółtymi wykończeniami, oraz spodniach koloru śniegu. Na nosie miał okulary, które skrywały za sobą radosne, cytrynowe oczy. Głowę zdobiły pszeniczne włosy. Sprawiał wrażenie nienagannego pupilka, lub nudnawego bibliotekarza.

-Jesteście oczekiwani- powiedział swoim sztywnym głosem, w którym kryła się irytacja. Estei przypominała niepasujący puzzel do tej idealnej układanki chłopaka.

Gdy przeszli przez wrota, ujrzeli marmurowe kolumny i schody, złote dywany oraz małe stoliczki zdobione wazonami pełnymi bukietów z polnych kwiatów. Chłopak poprowadził ich po schodach cały czas dumnie wypinając pierś, jakby to należało do niego. Ten fakt strasznie denerwował Esteę.

Kichany narcyz-pomyślała-jest odźwiernym u maga a już zachowuje się jak władca wszego stworzenia.

-Przybyli zaproszeni-powiedział donośnym głosem egoista. Kłaniał się tak nisko, iż nosem dotykał posadzki. Już miała się śmiać, gdy poczuła jak Nue ciągnie ją za mankiety, stawiając w pozycji narcyza. Po chwili odważyła się podnieść wzrok. To, co ujrzała przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Przy gigantycznym oknie stała kobieta o krótkich,złoto-białych włosach. Jej oczy były różne-jedno śnieżne, zaś drugie słoneczne, jednak obydwa biły wielką radością z życia, wiedzą i rozwagą. Zgrabna sylwetka przywdziana w słoneczną suknię z białymi detalami prezentowała się wspaniale. Na dole tej kreacji tkwił dziwny symbol, którego nikt z trójki nie poznawał, a który zdobił także biżuterię kobiety. Całości dopełniał delikatny blask bijący od niej. Uśmiechnęła się pogodnie i zlustrowała wzrokiem całą czwórkę.

-Witajcie moi drodzy-zaczęła. Mówiła dumnie, ale nie tak egocentrycznie jak narcyzek. Kolejny uśmieszek zawitał na jej promiennej twarzy- Esteo, nie możesz oceniać książki po okładce. Choć Ferleol wydaje się ... inny, nie powinnaś z góry zakładać że jest zły.

Jubilatkę zamurowało. SKĄD ona wiedziała, jakie miała zdanie o tym zadufanym w sobie błaźnie? Baaaaaardzo podejrzane.

Muszę mieć oczy szeroko otwarte.

-Nazyw...-Neco chciał się przedstawić, jednak nie było mu to dane, gdyż w tym samym momencie dziewczyna machnęła ręką na znak obojętności po czym jakby się zawiesiła. Kiedy milczenie trwało już dobre pięć minut, potrząsneła nerwowo głową.

-Wiem, wiem, Nue, Neco i Estea. - powiedziała, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Towarzysze jubilatki otwierali szeroko buzie, dostając mordercze spojrzenie blondyna - Nazywam się Helia i jestem magiem światła.

Wszyscy stali chwilę w ciszy, którą przerwał głos Neco.

-To dla nas zaszczyt,że tak wspaniała osoba zechciała nas gościć.

-Nie ma problemu. Ferleolu, zaprowadź naszych gości do ich pokoi.- powiedziała czymś zasmucona Helia. Jej nagła zmiana zachowania lekko mnie przeraziła.

-Ale Pani, myślę że goście powinni...-zaczął blondyn,ale jasnowłosa przerwała mu wyciągnięciem ręki.

-Chcę. Być. Sama-warknęła nieprzyjaźnie, po czym jakby zmieszana, dodała-Głowa mnie boli.

Na te słowa nar...znaczy się Ferleol skinął potulnie głową i wyprowadził z sali zdziwioną trójkę.

POV ESTEA

Prowadził nas olbrzymimi korytarzami, których ściany niemal całe były oszklone. Widziałam jak mój brat rozgląda się po pomieszczeniach z zachwytem i otwartą buzią,a Nue kuli się, jakby przytłoczona ogromem tych sal.

-Więęęęc....jesteś Ferleol?-zaczęłam rozmowę z chłopakiem. Może nie jest taki zły?

-Zgadza się- powiedział tym swoim głosem przesiąkniętym jadem. Miałam ochotę go udusić,ale powstrzymałam się.

Nie teraz Estea. Potem zabijesz tego narcystycznego megalomana.

-Jesteś tu służącym?-zapytałam, radośnie się szczerząc. Nie mam pojęcia jak debilnie teraz wyglądam, ale nie chcę wiedzieć. Jeszcze bym depresji dostała czy coś.

Na moje słowa chłopak spiął się, zacisnął dłonie w pięści i odwrócił wzrok.

-Jestem powiernikiem. Nie służącym-warknął i zatrzymał się- To jest zachodnie skrzydło. Jadalnia jest za rogiem,a toalety macie przy swoich pokojach, które znajdują się tu.-wskazał na dwa pomieszczenia-Te należą do waszej dwójki-popatrzył na Nue i Neco-natomiast ty-spojrzał na mnie-idziesz za mną-po czym wznowił marsz. Chwileczkę z nim szłam w kompletnej ciszy, po czym postanowiłam przeprosić. Może go uraziłam? Okej, jest aroganckim błaznem, ale... nie no, tu nie ma ale.

-Sorry jeśli cię obraziłam-szepnęłam,a Ferleol tylko skinął głową na znak,że akceptuje.

Dziękuję, o panie.

Spojrzałam na jego dłoń. Był na niej dziwny symbol, który gdzieś widziałam.

No tak, to on był na gobelinach, w pokoju, w którym widziałam Helię! Ten symbol miała też na biżuerii. To jakiś znak rodowy, herb? Wyciągnęłam rękę by dotknąć znamienia, ale chłopak w zawrotnym tempie chwycił mój nadgarstek i wyciągnął ku górze. Krzyknęłam zaskoczona.

-Nigdy.Nie.Dotykaj.Mojej.Matrycy.-wycedził przez zaciśnięte zęby, wpatrując się w moje przerażone oczy z wściekłością. Po minucie, może dwóch (nie jestem pewna ile czasu minęło, dla mnie to była wieczność) puścił mnie i truchtem ruszył przed siebie zakładając ręce na plecach. Nie odzywałam się, dopóki nie wprowadził mnie do pokoju i pożegnał krótkim "o zachodzie kolacja". Siadłam na olbrzymim łóżku i westchnęłam.

-Urodziny pierwsza klasa-warknęłam do siebie. Odwróciłam się w stronę okna i spojrzałam na słońce. Nie wiem czy to magia góry, ale stąd wyglądało o wiele lepiej. Wręcz cudownie! Z drogi, jaka została do przebycia słońcu nim schowa się za choryzontem, wywnioskowałam że została mi chwila, może dwie do kolacji. Super Esteo, niemal całe swoje urodziny przesiedziałaś w karocy i spędziłaś z największym narcyzem tego świata. No nieźle.

Odwróciłam się do swojego bagażu, wyciągając sukienkę którą dostałam od Nue i Neco dziś rano. Kupili ją razem, bo mój brat ma kasę, a służka- gust. Muszę przyznać, była śliczna. Sięgała mi do kostek. Miała śliczny, morski kolor, jednak kryształki na sukni były miętowe.

Szybko się przebrałam i usiadłam na krzesełku z brzozowego drewna przed lustrem ze złotą ramą i zabrałam się za czesanie swoich kasztanowych włosów.

Nigdy nie uważałam się za przesadnie piękną, chodź brzydka też nie byłam. Określiłabym się jako osobę...zwyczajną.

Mam długie do łopatek brąz włosy, które lekko się kręciły przy końcówkach. Oczy są niebieskie, moje usta pełne, a nos zgrabny, tak jak sylwetka. Heh, zamieniam się w Ferleola.

***

Kolacja mijała spokojnie, Neco zagadywał Helię, natomiast Ferleol cały czas chwalił się przed Nue, jak to sam w środku nocy wbiegł na górę, bo pani światła o nim zapomniała.

-To nie tak Ferleolu. Mówiłeś,że konno będziesz na górze szybciej, niż ja na Sunset.-zachichotała mag światła.

-Sunset?-zapytała moja blond włosa powierniczka tajemnic.Dawno nie widziałam jej tak szczęśliwej jak dziś.

-To moja smoczyca-odpowiedziała gospodyni z dumą-Mogę wam ją jutro pokazać, jeśli mielibyście ochotę.

-Oczywiście!-wykrzyknęli razem moi towarzysze.

Ja tej ochoty nie miałam. Co chwilę patrzyłam na Ferleola. To, co się wydarzyło na korytarzu, musiało być wyjaśnione. Koniecznie.

-Teraz jeśli pozwolicie, pójdę odpocząć.-powiedziała Helia, wstając od stołu-Do waszej dyspozycji jest całe zachodnie skrzydło. Wschodnie, wolę by było nietknięte. - Z tymi słowami wyszła, a jej powiernik wybiegł za nią. Zostaliśmy sami.

-Dziwny ten Ferleol-stwierdził mój brat.

-Ja uważam, że jest uroczy-rzekła Nue, lekko się przy tym rumieniąc.

Proszę, nie rób mi tego.

-Pójdę do siebie-mruknęłam wychodząc. Nie miałam ochoty na wywody mojej służki, jaki to Feruś jest niesamowity.

Niemal biegiem skierowałam się do pokoju.

Podsumujmy.

W dniu urodzin zapraszam mnie mag światła, na cholerną kolację.

Ma narcystycznego powiernika.

Kim do cholery są powiernicy?!

Mówi coś o jakiejś matrycy.

-Gdzie ten pieprzony pokój? - mruknęłam,gdy po dłuższej chwili dalej nie mogłam znaleźć swojej sypialni. Skręciłam w lewo i otworzyłam drzwi, które wyglądały jak te od mojego pokoju.

Każde drzwi tak tu wyglądają.

Weszłam do ciemnego pomieszczenia oświetlanego jedynie światłem księżyca, wpadającego przez okno. Panował tu straszny bałagan. Po podłodze porozrzucane były jakieś szkice, mkejscami poukładane w stosiki.
Zainteresował mnie prostokąt zakryty białą szmatą. Wyciągnęłam rękę i....

-Podoba ci się tu? - podskoczyłam na dźwięk głosu kobiety. Odwróciłam się i ujrzałam Helię, stojącą na progu.

-Pani, ja... - jąkałam się ze stresu. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Ona mnie zaprasza na kolację, a ja jej penetruję
dom-Zgubiłam się-powiedziałam w końcu. Uśmiecha się. To chyba dobry znak.

-Jesteś we wschodnim skrzydle-kąciki jej ust poszły w górę. Jednak nie była radosna. Raczej smutna. Wzięła do ręki jeden z rysunków i przyglądała mu się chwilę, po czym podniosła na mnie wzrok, przypominając sobie o mojej obecnośći-Rozejrzyj się.

Na jej słowa zdjęłam białą tkaninę z prostokąta i mym oczom ukazał się obraz. Przedstawiał piękną,szczupłą,fioletowo włosą dziewczynę. Miała fiołkowe oczy, pełne radości. Ubrana była w purpurową suknię, na której tkwił czarny symbol. Stała na polanie w lesie, otoczona barwnymi kwiatami. W dłoni trzymała bukiet z kilku tulipanów i róży pośrodku. Całe dzieło było wspaniałe, ale poczułam jak mój żołądek się skręca. W głowie zaczęłam słyszeć głos czarnej postaci. Cofnęłam się i przyłożyłam palce do skroni.

-Przestań-wyszeptałam. Helia położyła ręce na moich dłoniach. W tej samej chwili ból zaczął znikać. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak zakrywa obraz.

-Znasz ją? - zapytała pustym głosem, w którym krył się strach.

-Nie.

-Kłamiesz-warknęła zwracając się w moją stronę-Widzisz ją.

-W koszmarach-usiadłam na podłodze, przyciągając kolana do brody. Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy. Bałam się tego.

-Opowiedz mi o nich-szepnęła,kładąc mi swoją dłoń na kolanie.

-Goni mnie. Mówi że wróci i nie pozwoli przełamać przeznaczenia trzeciego słońca. - Na moje słowa zamarła. Jej oczy zaszły łzami. Chciałam ją pocieszyć, ale sama wybuchłam płaczem. Płakałam około dziesięciu minut, a Helia kołysała mnie w ramionach.

-Na obrazie jest Zivia-szepnęła drżącym głosem-Na pewno o niej słyszałaś.

Racja. Niestety tylko z legend. Była magiem ciemności i miała zostać królową. W dniu koronacji wpadła do kanionu w kraju powietrza i zginęła. Jej śmierć wstrząsnęła całą Kuzukki.

-W koszmarach męczy cię jej następczyni-wzięła głęboki wdech-którą pokona wybraniec. Prześladuje wszystkich mieszkańców południa. Znasz przepowiednię?

Pokręciłam przecząco głową.

-Gdy czarne chmury południe przejmą,
Wichry i powodzie zbyt blisko podejdą,
Jedynym światłem ognia i lasu będzie,
Czas, w którym wybraniec wzejdzie-wyrecytowała. Nie pojmowałam zbytnio co ma na myśli, więc zdecydowałam się zadać jej to banalne pytanie.

-O co chodzi?

-O to, że jesteś ostatnim ratunkiem Krajów Południa.

Share:

18 sierpnia 2017

Zboczony Wrzesień - INFORMACJA [+18]


Straszliwie podobają mi się wyzwania z opowiadaniami, dlatego wzorując się na tym poście (klik) postanowiłam stworzyć polski odpowiednik.

Dla osób które nie wiedzą o co chodzi. 

Każdego dnia piszesz krótkie opowiadanie - oneshoot - może być na stronę, może być na dziesięć. Zależy jak chcecie i jak wam wyjdzie. Każdy rozdział może dotyczyć różnych gier, filmów, książek, albo też waszych postaci. Co chcecie. Nie ma ograniczeń. 
Chodzi po prostu aby codziennie przez cały wrzesień coś wrzucać. 

Opowiadania mają mieć charakter erotyczny z podtekstami seksualnymi, albo też bardzo sugestywne. 
Każdy rozdział ma mieć tytuł taki jak podane, zaś oneshoot ma dotyczyć tego co jest w tytule. 

Te osoby, jakie dołączą w trakcie września, np 5 dnia zdecydują się na wzięcie udziału w zabawie - nie piszą od początku, tylko od piątej notki. Jeżeli z jakichś przyczyn danego dnia nie możesz opublikować opowiadania - pomijasz numerek i piszesz na kolejny. 

Prosiłabym, aby wszystkie osoby jakie będą brały w tym udział - podesłały w komentarzach linka do miejsca gdzie publikują swoje opowiadania. Spis treści z linkami znajdzie się w tej notce. Można oczywiście też słać do mnie (ale z dniowym wyprzedzeniem wtedy, abym miała czas na sprawdzenie i opublikowanie) 


https://handlarz-iluzji.blogspot.com/2017/09/zboczony-wrzesien-dzien-2-wsciekosc.html
Czystość
http://handlarz-iluzji.blogspot.com/2017/09/zboczony-wrzesien-dzien-8-impreza-18.html
Przebieranki


1 Września - Pierwszy raz
2 Września - Wściekłość
3 Września - Ślepota
4 Września - Tatuś
5 Września - Dym
6 Września - Czystość
7 Września - Świntuszenie
8 Września - Impreza
9 Września - Przebieranki
10 Września - Knebel
11 Września - Samotność

12 Września - Oddech
13 Września - Pokaz

14 Września - Pan
15 Września - Schadzka towarzyska
16 Września - Ruja
17 Września - Bałagan
18 Września - Zgoda 
19 Września - Zapłata 
20 Września - Dokuczanie 
21 Września - Kara 
22 Września - Graciarnia 
23 Września - Mały
24 Września - Własność  
25 Września - Zabawki 
26 Września - Eksperyment 
27 Września - Dzielenie się 
28 Września - Poranek 
29 Września - Rozbierz się
30 Września - Odgrywanie ról

Taki jeden
2 Września - Wściekłość
3 Września - Ślepota
5 Września - Dym
6 Września - Czystość
7 Września - Świntuszenie

Artzy
3 Września - Ślepota 

Silent Omen
12 Września - Oddech
Share:

Undertale AU - Jak to z nimi jest?

Gdzieś tak między kasowaniem marchewki i ziemniaków, zaczęłam się zastanawiać nad tematem o którym ostatnio głośno dookoła mnie. Na tyle głośnio, aby mimo 10h dziennie wyrwanych z życia na kasowaniu różnych rzeczy w Biedrze, zauważyć jego istnienie. 
Wiele osób uwielbia temat Alternatywnych Uniwersów z gry Undertale. Szuka nowych, zwiedza, ocenia, bawi się, tworzy własne. Jednak jest też wiele osób, które rezygnują z gry samej w sobie właśnie przez AU. Więc, jak to z nimi jest? 

Aby zrozumieć fenomen AU trzeba zastanowić się jak postrzegać nas może twórca, bądź też twórcy danego dzieła. Mi się zawsze fandom kojarzył z głodnymi pisklakami. 
Siedzi to to w gnieździe, ma szeroko otwartą paszcze i drze się ciągle "ŻREEEEĆ" jeżeli nie nakarmi się pisklaków, to oczywiście - pozdychają. A co żre pisklak fandomu? Cóóóż, można powiedzieć, że cokolwiek, co jest choćby odrobinę związanego z tym w czym siedzi. 


Dla przykładu - dlaczego fandom Gry o Tron czy My Little Pony ciągle się rozrasta i nie umiera? Właśnie dlatego, że twórcy regularnie i w miarę systematycznie przybywają z nowymi odcinkami, sezonami i gadżetami. Dlaczego fandomy wielu wspaniałych filmów, seriali, czy anime umierają śmiercią naturalną po sezonie? Bo twórcy nie robią nic nowego. 
Toby Fox z tego co wiem, zakomunikował już, aby nie spodziewać się Undertale 2. Powiedział też, że nie wie czy jego druga gra będzie równie świetna jak pierwsza. Bo BOOOM na tę zwyczajnie nie przewidział. Gra pierwotnie wyszła w wersji internetowej. Ok. Bo takie było jej założenie, jak wiele innych które nigdy nie będą dostępne w wersji płytkowej. 
Potem Toby zrobił coś genialnego - otworzył swoje prawa autorskie. Zrzucił odpowiedzialność za karmienie fandomu na .... fandom. Jakkolwiek by to dziwacznie nie brzmiało. Gra jest skończona, pacyfistę można przejść w kilka godzin, genocide jak się gracz uprze w dzień albo i krócej. Nie jest to długa gra. Więc jakim sposobem przetrwała tak długo mając mimo wszystko nadal niezmieniający się fandom? Oh oh oh. 
Znaczy się oczywiście, fandom się zmienia, odchodzą, przychodzą, zostają etc. Ale powiedzmy sobie szczerze, że są osoby, które stanowią jakby niezmienny element tego fandomu. 

Ruch Tobiego z otworzeniem praw autorskich do takiego stopnia, że każdy, Ty czy ja czy on czy ona, może nie tylko przetwarzać grę, ale także wydawać własne dzieła na jej podstawie, jak komiksy, opowiadania, gadżety - był w swojej prostocie genialny. Nie tylko można to uznać za miły gest z jego strony, ale także za mmm jakby to powiedzieć.... genialne posunięcie marketingowe? Nie wiem czy celowe, czy po prostu nie myślał o tym co robi i tak samo wyszło. Ale teraz fandom jest swoistym perpetuum mobile. Każdy kto tworzy w fandomie, napędza go, każdy kto ogląda i dzieli się pracami innych, napędza go. 

Ostatnie wydarzenie gdzie Toby wrzucił najpierw zabawki z Undertale, a potem wersję na płytce z kiczowatym naszyjnikiem - bo to jest kicz, ale kicz którego sama pragnę i chcę i pożądam - to oficjalne dokarmienie fandomu. Który przecież utrzymuje się sam dzięki pracy fanów oraz.... dzięki AU.

No ale dobrze, co ma jednak marketing do AU? Już tłumaczę. Historia Undertale jest prosta. Była wojna, ludzie wygrali, potwory uwięzione, Frisk decyduje co się dzieje dalej. Wiadomo, fandom działa, powstały już wszystkie możliwe związki między postaciami. Przeanalizowano wszystkie możliwe zakończenia. Odkryto wszystkie możliwe tajemnice i zagadki. I... co dalej? 

Nie wiem, czy umieszczając w grze sentencje Sansa, że "jest tam wiele alternatywnych uniwersów" Toby miał na myśli akurat TO co się stało, ale się stało i już. 

AU możemy podzielić na:

Ockowe
Znaczy się, ja je tak nazywam. To najczęstsze i jakby nie patrzeć najprostsze AU. Generalnie opiera się na tym, gdzie zamiast Friska, z Friskiem, przed/po Frisku wpada OC autora. Mało jest takich AU które są zaczęte i dokończone. Większość umiera gdzieś tak po przejściu Snowdin, albo utyka w nim na stałe. Nie przyciągają zazwyczaj większego zainteresowania, szybko wypadają z głowy. Są bardzo personalne etc. Generalnie, Undertale moimi oczami. Można tak to powiedzieć. 
OC może zastąpić także Charę czy jednego z pozostałych dzieci, albo być ósmym dzieckiem. Oczywiście, ale nie zmienia to fabuły. 

Co by było gdyby...
Czyli takie AU, których celem jest zastanowienie się nad przyczyną danej rzeczy w grze. Jak doszło do wojny potworów z ludźmi? Czy Gaster był ojcem czy bratem Sansa i Papyrusa? Czy Asriel kochał Charę? Dlaczego Frisk wpadł/wskoczył do dziury? etc. Mają za zadanie odkryć przyczynę, albo też pociągnąć skutek. Czyli, czy Undyne wybaczy Alphys wszystkie jej grzeszki? Czy MTT zostanie gwiazdą na powierzchni? Czy Toriel i Asgore wrócą do siebie? Tych też jest dużo i dają wielkie pole popisu autorom, ale też wymagana jest cierpliwość i plan działania.

Skrzydła motyla....
Ponoć trzepot motylich skrzydeł w jednym miejscu przyczynia się do huraganu w drugim. O to chodzi. Zmieniamy jeden element i sprawdzamy jakby historia potoczyła się dalej. Czyli, dla przykładu, Toriel wychodzi z Frisk z Ruin. Frisk nie idzie z Toriel. Sans i Papyrus stają się Six Bones! I tak dalej i tak dalej. 

Umiem ładnie rysować, chwalcie mnie
Czyli AU które powstają głównie dla obrazków i grafik. Czasami później powstaje do nich fabuła. Albo też autor narysuje kilka prac i porzuci temat. 

Sprzedaję to kupujcie
Sama do tego zaliczam moje PatronTale. Generalnie masz w głowie pomysł na fajną fabułę i historię, ale wiesz, że samo w sobie się to nie sprzeda, dlatego umiejscawiasz akcję w realiach danego fandomu aby ludzie to kupili. Do czegoś takiego można zaliczyć większość opowiadań. 

Można by rozdrabniać się jeszcze bardziej, ale nie widzę w tym sensu. W każdym razie to są moim zdaniem główne gałęzie AU i to nie podzielone ze względu na Swapy, Felle i inne. Po prostu na intencje twórcy. 

Teraz to co widzę w głowie kiedy pomyślę o Undertale i AU to wielkie drzewo, które ma tysiąc małych korzeni rosnących wgłąb ziemi. Te korzenie to AU. Każdy może stworzyć własne, mogą być do siebie podobne, mogą być na siłę oryginalne, lecz tak długo jak autor nie czuje AU w sobie, tak długo nie będzie ono przynosiło mu przyjemności, a przecież o to chodzi, prawda? 


No i teraz wracamy do pytania kluczowego - to dobrze dla fandomu, że jest tyle AU? 
Jestem świadoma, że ich mnogość może odstraszyć wiele osób i zniechęcić jeszcze więcej do gry. Co moim zdaniem jest głupie i krzywdzące dla Tobiego. Nie lubisz AU - nie musisz w nich siedzieć. Nie podoba Ci się jakieś AU - nie musisz go śledzić/poznawać/oglądać. Ludzie często rzucają się na UnderLust, oraz wszystkie inne produkcje które się im nie podobają. Ok, rozumiem, nie każdemu musi się to spodobać, jasne. ALE nikt nie zmusza nikogo do oglądania tego, prawda? Ja nie lubię gejozy z UT, z nielicznymi wyjątkami, ale to na palcach jednej ręki mogę policzyć i tylko kiedy mam nastrój, heh, w każdym razie nie lubię tego - nie oglądam tego, jak mi wyskakuje taki obrazek, idę dalej i nie patrzę na niego. Nie akceptuję Soriela więc nie szukam z tego obrazków, nie podoba mi się Frans, więc nie szukam z tego prac, nie rozumiem Chara x Sans (to na bank ma jakiś skrót, ale go nie znam), więc nie śledzę dzieł z tego szipu. 

Moim zdaniem AU to genialny sposób, aby autorzy mogli się wybić. Twórcy gier poćwiczyć swoje umiejętności. No bo gdyby nie to nie byłoby np Yellow, prawda? A nie czarujmy się, gra jest świetna. Czy chociażby UnderRacer, LunaTale, UnderFell, UnderSwap i pozostałych.
To możliwość, aby pisarze mogli podszkolić swoje pióro, zyskać widownie, a także zacząć tworzyć coś własnego. To szansa dla rysowników, aby mogli swobodnie rysować coś co lubią ze świadomością, że mogą to wydać! 

Dlatego nie próbuję nawet ogarnąć wszystkich AU, nie czuję się w nich ekspertem, mimo prowadzenia spisu AU i mimo tego, że mam świadomość iż wiele nie umieściłam, to jednak - nie mam nic do Uniwersów, ani do osób, które dodają coś od siebie. Rozwijają, tworzą, udzielają. 

Osobiście uważam, że osoby które cisną po grze tylko dlatego, że nie podoba im się mnogość AU, zachowują się jak małe dzieci. Bo krzywdzą tym Tobiego, który wyraźnie nie udziela się w fandomie zbyt często, nie wypowiada, nie reklamuje, nie chwali. Ciśnięcie po grze, czyli po Tobim, za coś, co jest sprawą fandomu - to nie tylko niesprawiedliwe, ale też debilne. 
Ciśnięcie po fandomie za to, co się w nim dzieje, jest żałosne. Powiedzmy sobie szczerze, że fandom to dziwny fenomen. Składają się na niego różne osoby, z różnych rodzin, wyznań, kultur, w różnym przedziale wiekowym i z innymi doświadczeniami. Za konkretne czyny są konkretne osoby. 
Rzucanie się na osoby za to, że personalnie nie podoba mi się jej/jego AU uważam za przejaw dziecinady, która nie przystoi człowiekowi który domaga się szacunku. 

Ciekawi mnie natomiast jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? 
Tak wielka liczba AU to coś dobrego czy złego? 
Share:

Gra: Kółko Przyjaźni 14.0 - WIELKIE

A więc tak, bo i tak nikt nie czyta już zasad. 
Ale powinien, bo to kółko będzie wyjątkowe.
W nim, przede wszystkim mamy bardzo dużo postaci. Base pierwsze rozdanie będzie dzisiaj, będą mogli brać udział WSZYSCY, także ci, którzy brali udział tydzień temu. 
W niedzielę, albo też w sobotę - jeszcze sama nie wiem - będzie nabór numer dwa. gdzie będzie można zrobić swoje OC czy inną postać. Ale to się jeszcze zobaczy. 

Na tym kółku proszę się NIE podpisywać, bo zwyczajnie nie ma miejsca. 

Proszę NIE zmieniać rozmiaru pliku
Proszę NIE zmieniać rozszerzenia pliku

Gotowe prace można słać na maila - yumimizuno@interia.pl
lub też hostować i wysyłać pod postacią linka w komentarzu



5 - Rysunkowa
7 - Seneki
11 - Tajemniczy piekarnik (jutro wieczorem)
14 - Dodo Dan (jutro wieczorem)
15 - 
17 - Kurama (jutro)
20 -
22 - 
23 - Sońka Sonia (jutro)
28 - 
29 - 
30 - Hidden (jutro)
31 - Sylaa
33 - Ania (jutro)
34 - 
35 - Natalia (jutro)
38 - 
39 - 
42 - Wyjca (jutro)
44 - 
45 - CaretCat (jutro)
46 - 
48 - Splash Pony
49 - 
Share:

17 sierpnia 2017

Undertale: Gra w kości - Nocą idę się napić [The Skeleton Games - At night I go drinking] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Nocą idę się napić (obecnie czytany)
Obudził Cię najwspanialszy dźwięk. Cisza. Żadnej muzyki, żadnego warczenia, żadnych głupich gitar. Po przeczytaniu kilku głupich maili z pracy wyszłaś z łóżka i zaczęłaś swoją rutynę. Nie miałaś nic trudnego do załatwienia, i tak większość miałaś za sobą, co więcej zabrałaś się za przyszłotygodniowy projekt. Po jakimś czasie dostałaś wiadomość od swojego znajomego z sieci, pytał się czy dzisiaj z nim pograsz. Masz jeszcze trochę czasu przed wyjściem, więc skończyłaś pracę nad kotem. SzczwamyCiastek był streamerem, który wrzucał  nagrania na YouTube. Byłaś w pobliżu, kiedy nagrywał swój pierwszy filmik, od tego czasu lubił jak pojawiałaś się w grach razem z nim. Pewnie dlatego, że grałaś w gry jak zawodowiec. Piątkowe wieczory były rajem dla wszystkich graczy, więc wiele osób było online. Rozgrywka dla Twojej drużyny okazała się większym wyzwaniem niż początkowo zakładałaś, dlatego zeszło Ci na tym więcej czasu. W końcu wylogowałaś się późno w nocy. Zauważyłaś, że sąsiad napierdala swoją muzyką. Gra musiała być bardzo wciągająca, skoro nie zauważyłaś, kiedy ją włącza.
Poszłaś do pokoju by przebrać się na noc. Zatrzymałaś się w łazience, poprawiłaś włosy, umyłaś twarz. Zawsze wyglądałaś świetnie kiedy szłaś się napić. Chwyciłaś za kurtkę i wyszłaś. Mieszkanie było niedaleko parku, za nim było niewielkie blokowisko i kawałek dalej centrum miasta. Zdecydowałaś się dzisiaj udać do parku. Centrum zaczęło Ci się nudzić, no i nie miałaś humoru na towarzystwo pijaków. 
Na niebie nie było widać księżyca, a więc panował mrok. Pomijając światła latarni park spowijała ciemność. Choć Ty nie miałaś się czym martwić. Twoje oczy doskonale radziły sobie i w takich warunkach. Park był jednym z większych w mieście. Łączył się z blokowiskiem, centrum, uniwersytetem i centrum handlowym. Nocą ludzie przez niego przechodzili, wracali późno z pracy do domu, albo na jakieś dzikie imprezy. Przeszło kilku studentów, prawdopodobnie szli się pouczyć. Nie wybierałaś nikogo z tej ulicy, jest zbyt zatłoczona. Dlatego szłaś dalej, wgłąb parku. Znałaś idealną kryjówkę, pełną krzaków i drzew, które będą mogły posłużyć Ci za schronienie. Jak tam dotarłaś, nikogo nie widziałaś. Postanowiłaś usiąść na chwilę i poczekać. Twoje zamiłowanie do gier i praca przed komputerem sprawiły, że nie zawsze wychodziłaś, dlatego taki relaks od czasu do czasu był miły. Uwielbiałaś zimny wiatr na twarzy. Popatrzyłaś na pozbawione księżycowej łuny niebo. Nów. Nie widziałaś żadnych gwiazd przez światła miasta, choć nie było ani jednej chmury. Niebo przypominało wielką, czarną płachtę. Myślami wróciłaś do swojego sąsiada. Jakkolwiek podobało Ci się dokuczanie mu w grze, tak nie rozwiązało to kluczowego problemu. Nadal puszczał głośno muzykę. Mogłabyś spróbować się do tego przyzwyczaić, ale nie chcesz by tak było do końca tego jak będziesz tam mieszkać. Gość był w gorącej wodzie kompany. Pewnie nie obejdzie się bez walki. Może zawrzesz jakiś układ? Do tej pory tylko stukałaś i krzyczałaś przez ścianę. Może bezpośrednia konfrontacja przyniesie lepsze efekty? A może przekupisz go jedzeniem? Ludzie lubią jeść. Mogą robić to pięć razy dziennie. Albo nawet i częściej. A może kupisz mu po prostu cały karton Mountain Dew? Lubi gry, a ludzie, którzy lubią gry, lubią też Mountain Dew. Raaany, dlaczego nie może być po prostu uprzejmy i ściszyć muzyki? Pozwoliłabyś mu nawet na te chwile sam na sam gdyby ograniczył muzykę. Usłyszałaś czyjeś głosy z lewej i skupiłaś się na nich. Mięśnie w ciele odpowiedziały natychmiast. Im bliżej źródło dźwięku się znalazło, tym szybciej zdałaś sobie sprawę, że to grupka ludzi. Cóż, skoro to grupka ludzi to pozwolisz im przejść. Zadzieranie z kilkoma osobnikami zawsze było trudne. Musisz trzymać ich w hipnozie przez ten sam czas i mieć pewność, że nic nie zapamiętają tak aby nikt nie miał podejrzeń. Musisz też wymazywać pamięć, aby trzymać swoją tożsamość w tajemnicy. Zbyt duże ryzyko. Jesteś minimalistką kiedy chodzi o dobór ofiary. Jak mijali Cię zauważyłaś, że głosy robią się głośniejsze i bardziej agresywne. Dwoje z nich zdaje się dokucza trzeciemu.
-Myślisz, że możesz sobie tak chodzić po parku bez płacenia?!
-Właśnie! To miejsce zbudowane przez ludzi i dla ludzi, co takie dziwaki jak ty robią w naszym społeczeństwie?
-O-odwalcie się. Jestem pracującym obywatelem. Płacę podatki jak wszyscy.
-Łooo a co to hahahaha on naprawdę myśli, że tak to działa! Otworzyli przecież wasz śmietnik, jak się on nazywa?
-MTT Imperium Burgerów...?
-E-ej... o-oddawaj!
-Słyszałem, że robicie tam jakieś dziwne żarcie, chcecie nas czymś otruć by przejąć nad nami kontrolę?
-Sanepid przeprowadził wszystkie badania i uznał, że jest to zjadliwe dla ludzi – Jeb! Usłyszałaś huk. Ech... pozwól ludziom oddalić się tam gdzie nikt ich nie zobaczy, a zacznie się rozróba. Wstałaś i poszłaś do źródła hałasów. Przywykłaś do takich przygód. Okolica jest idealna nie tylko do polowań ale i wandalizmu.
-Nie masz krwi! Jak mamy wiedzieć, że ciągle dychasz?
-Założę się, że to jakiś nieudany eksperyment z tego podziemia!
-Ja nie.... - szept przerwały kolejne huki. Kiedy byłaś już dość blisko zauważyłaś dwóch kopiących trzeciego skulonego na ziemi. Większość ciosów napastnicy wymierzali w brzuch ofiary.
-Ktoś się przejmie, jeżeli cię zabijemy?
-Słyszałem, że zamieniają się w proch!
-Ła, to nie będzie nawet co zbierać!
-Ciekawe czy to prawda, że oni...
Przestał mówić kiedy dostrzegł zarys Twojej postaci, zmrużył oczy próbując wyostrzyć swój wzrok. Ten który teraz nie kopał, stał o krok dalej, wyglądał na zmartwionego, łatwo będzie go zatrzymać.
-Spierdalaj! To ciebie nie dotyczy! - Szłaś dalej, patrząc prosto w ich oczy. Czułaś krew pędzącą w ich żyłach. Byłaś głodna. - Powiedziałem, Spieruhhhh – Jego ciało zesztywniało pod wpływem Twojej hipnozy
-Nie... pójdę. - Był całkowicie pod Twoją kontrolą. Koleś numer dwa przeraził się i cofnął się. Nie pozwolisz mu uciec. Masz świetną okazję. Nie przegapisz jej. Podeszłaś do niego szybko i chwyciłaś go za rękę nim się spostrzegł. - Nie uciekaj, chciałam się tylko z wami pobawić – uśmiechnęłaś się. Był mniejszy od Ciebie o kilka centymetrów. Szczerze, byłaś wysoką kobietą. Nie narzekałaś na to. Bycie wysokim miało swoje zalety. Uwielbiałaś oglądać reakcję ludzi na Twój wzrost. Zaczęłaś unosić go za ramię, jęknął w bólu. Jego stopy zaczęły unosić się w powietrzu. - Z tego co zrozumiałam, uważasz, że sam fakt krwawienia czyni z ciebie człowieka, może się upewnimy co do tego? - Używając wolnej ręki rozpięłaś mu kilka guzików koszulki.
-Kim jesteś? Czy jesteś jedną zaaah! - jego zachowanie się zmieniło jak tylko go ugryzłaś. Odprężył się i delikatnie wiercił w Twoim uścisku. Kompletnie poddany Twojej woli. Jego ciało odpowiadało na ugryzienie. Ahh, to znaaaacznie lepsze niż jakiekolwiek jedzenie. Jego krew dosłownie wylewała się z ciała, wlewają się do gardła Ten gość nie był pijany, więc tym lepiej dla Ciebie. Po wypiciu z niego tyle ile potrzebowałaś, polizałaś ranę aby ta szybko się zabliźniła. Upadł na trawę jak tylko go puściłaś całkowicie omdlały. Gość numer jeden nadal stał tak jak go zostawiłaś. Postanowiłaś zająć się nim później, popatrzyłaś na ich ofiarę leżącą na ziemi. Pochyliłaś się aby go podnieść.
-Nic ci nie jest potworku? - Przyglądał Ci się w zaskoczeniu chwilę nim chwycił Cię za dłoń
-Ta, nic mi nie jest – Pomogłaś mu wstać i przyjrzałaś mu się. Cóż, najwyraźniej to kocio-podobny pomarańczowy gość. Miał nawet krótkie pazury. Miał na sobie coś co przypominało strój pracownika fastfooda z logo MTT na kieszonce oraz małym obrazkiem robota. Podniósł z ziemi swoją czapkę i otrzepał ją o kolano. - Więc... - popatrzył na napastników – Jesteś jakimś popierdolonym człowiekiem, który chce poczuć się dobrze pomagając potworom? - założył czapkę i wyciągnął spod niej swoje kocie uszy. - Nie przypominam sobie, aby ludzie potrafili czarować – dodał nerwowo. - Popatrzyłaś w jego oczy. Twoje ciało odpowiedziało automatycznie.
-Nieee po prostu się mnie przestraszyli – Czekałaś, ale nic się nie stało. Kurwa, nie możesz go zahipnotyzować. Cholera jasna. Powinnaś częściej zadawać się z potworami. Nie wiesz jak ich ciała zareagują na Twoje. Dobra, spróbuj inaczej.
-Heh, a ja jestem słodkim małym kociakiem. Ale ej, jeżeli nie chcesz o tym mówić, to nikomu nie powiem, koleżanko – uśmiechnął się nerwowo szepcząc pod nosem
-O czym?
-Właśnie! Potwory zawsze spłacają swoje długi. Nie lubimy nikomu nic wisieć. - patrzył na Ciebie niepewnie. Sam miał nadzieję, że nie zobaczył zbyt wiele. Tylko szybko ugryzłaś tamtego gościa, pewnie nic nie zobaczył.... pewnie. - Więęęęc, to ja się będę zbierać – ściągnął czapkę z głowy i zaczął obracać ją nerwowo w rękach
-Zaraz! Musimy zadzwonić na policję do tych gości! Oni cię pobili! - Zaśmiał się
-Nie rób sobie jaj, policja ma ważniejsze rzeczy na głowie. Będzie lepiej jak rozejdziemy się w swoich kierunkach – Skrzyżowałaś ręce na piersi.
-NIE. - Zadrżał w przerażeniu.
-Słuchaj koleżanko, potwory nie są istotne w tym mieście... teraz... - wyglądał na zdenerwowanego
-No i? Mam to gdzieś. Przyjedzie policja, spisze zenanie, a ty przyłożysz się do zmian – stuknęłaś go palcem w pierś – Nie płacę podatków na to, aby olewali to co jest ważne. Potwory to obywatele tego miasta. Prawo was obowiązuje jak wszystkich. - Przyglądał Ci się przez chwilę, niepewny tego co odpowiedzieć. Podczas kiedy Ty już wyciągałaś telefon i wykręcałaś numer. - A teraz usiądź na swoim słodkim małym kocim tyłeczku i poczekaj, zadzwonię. - Posłuchał. Wiedziałaś, że chce sobie iść, ale strach trzymał go w miejscu. Nadal obracał w palcach czapkę. Po kilku sygnałach usłyszałaś znajomy głos w słuchawce.
-Komendant Donald
-Czeeeeeść, to ja.... mam jeszcze jednego dla ciebie. - rozmówca westchnął.
-Znowu, czego w zdaniu „nie pakuj się w kłopoty” nie rozumiesz? Powiedziałem ci, abyś się nie narażała i przestała zgrywać bohatera.
-A ja mówiłam ci, że jestem uczulona na słońce i lubię spacerować.
-Jasne, jasne, gdzie jesteś?
-Centralny park, mam typka co bawił się w kopanego dla zabawy. - powiedział Ci co masz robić czekając na niego i rozłączył się. Powinien być niedługo. Komenda policji była niedaleko. Przesunęłaś obu gości i usiadłaś obok potwora na ławce. - Nie wiem jak masz na imię
-To.... ah..... Cóż, nazywają mnie Burgerpants – uśmiechnął się zawstydzony
-.... co? Hahahaha
-...To ksywka! Dostałem taką jak zacząłem pracować!
-Ohhh to ma sens! Ja jestem _____ - czekałaś na odpowiedź...
-Ty... uh.. naprawdę nie umiesz czarować? - teraz się wyraźnie niepokoił
-Nie, oni się przestraszyli, często się tak dzieje. Zwłaszcza jak ludzie się denerwują. - potem cisza, myślałaś czy dobrze mówisz
-Dlaczego mi pomagasz? Chcesz czegoś? - Przyglądał Ci się nerwowo i badawczo.
-Oj daj spokój, chyba mi nie powiesz, że wszyscy ludzie jakich spotkałeś okazali się skończonymi palantami poza mną. Oczywiście, na ziemi są źli ludzie, ale też i dobrzy.
-Tsk.... jak chcesz. Jesteś pewna, że nic ci za to nie wiszę?
-Skoro nalegasz, to zamiaucz mi słodko i będziemy kwita
-C-co?! - uniósł uszy patrząc na Ciebie zaskoczony.
-Hahahaha, żartowałam, żartowałam! Serio, nic nie chcę. Nie wiem nawet dlaczego tak myślisz. - powoli przeniósł wzrok na chodnik i zacisnął palce na czapce nim odpowiedział.
-C-cóż... Tam.. skąd pochodzę, nikt sobie specjalnie nie pomagał... więc to zaskakujące
-Aaa taaak, słyszałam o tym. Zastanawiałam się, czy byliście kanibalami czy coś takiego.
-Pffff że co?! Nie, nie o to .... to nic z tych.... hahahah, aaah rany, masz pojebaną wyobraźnię... Jakby ci to wytłumaczyć – Milczał przez chwilę – Kiedy ktoś ci coś zrobił dobrego zazwyczaj czegoś od ciebie chciał. Wpadnij do naszej knajpy, postawię ci żarcie.
-Uhhh jasne, ale serio nic nie musisz dawać. Jeżeli to zrobiłam to tylko dlatego, aby się zabawić.
-Naprawdę jesteś dziwna – popatrzył na Ciebie z dystansem. Donald pojawił się chwilę później z kolegą. Ściągnęłaś swój czar z napastników pozwalając im się obudzić. Policjant popatrzył na potwora, a potem na ludzi podnoszących się z ziemi. Przyglądaliście się jak tamci są skuwani, ale zaraz potem Donald wziął Cię na stronę.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chodziło o coś związanego z potworami? -szepnął
-Oh, no i? Wybierasz teraz co, kto i kiedy łamie prawo?
-Nie ja, ale w takich sytuacjach trudno jest ocenić kto tutaj jest ofiarą
-Ta, jasne, uwaga bo uwierzę.
-Wiesz, nie powinienem tutaj być. Będzie rozprawa sądowa, zrobią wszystko aby chłopaka udupić
-Dobra, zmieniam więc swoje zeznanie, też zostałam zaatakowana. - Popatrzył na Ciebie tak, jakby chciał teraz być głuchy – Właśnie, zapisz że też jestem ofiarą. Sąd nie zignoruje biednej dziewczynki zaczepionej w środku nocy przez dwóch gości
-Ale z tego co widzę, to mam wrażenie, że to ty zaczepiłaś ich.
-Wypraszam sobie! Dama taka jak ja nigdy nie skrzywdziłaby nikogo! Próbowałam tylko przerwać ich bójkę i sama znalazłam się w niebezpieczeństwie! Zrobili by mi krzywdę, gdyby nie zemdleli! - Donald przetarł opuszkami palców oczy wyraźnie zdenerwowany.
-Naprawdę chcesz tak się bawić?
-O tak! Tak strasznie się bałam, kiedy wchodziłam w bójkę między nimi! - Komendant machnął ręką poddając się. Potem wziął na słówko potwora. Po chwili Burger popatrzył w Twoją stronę zaskoczony. Uśmiechnęłaś się szeroko w odpowiedzi. Policjant pytał się dwa razy, czy BP potwierdza tę wersję wydarzeń, aż w końcu się poddał. Potwór stał niepewien co ma dalej robić przez chwilę, aż w końcu zaczął odchodzić.
-Do zobaczenia na rozprawie Burgerpants! - krzyknęłaś w jego stronę. Wyciągnęłaś telefon aby sprawdzić godzinę. Późno. Zaczęłaś iść w stronę domu, zbierając po drodze w głowie wszystko to co miało miejsce. To chujowo, że nawet policja nie daje potworom właściwej opieki. Jesteś pewna, że gdyby ktoś zaatakował potwory to jeszcze im by się oberwało od ramienia prawa. Masz nadzieję, że rozprawa z BP przebiegnie po Twojej myśli. Może ludzie zaczną w końcu zmieniać swoje nastawienie, zaczną traktować potwory jak równych sobie?
Miałaś nadzieję, że Burger nie widział jak gryzłaś tamtego gościa. Nic nie powiedział policji. A jeżeli widział, może potraktował to jako jakieś ludzkie zagranie? Obiecał nikomu nie mówić, ale... Choć z drugiej strony dobrze wiedzieć, że Twoja hipnoza nie działa na potwory. A może tylko na niego. Musisz następnym razem w towarzystwie potworów uważać. A może powinnaś się wyprowadzić? Tam, gdzie nie ma potworów, które były by odporne na Twoje moce? Nie możesz pozwolić, aby ludzie wiedzieli, że jesteś wampirem. Ale póki co jesteś gdzie jesteś. Zaczniesz się martwić jak naprawdę będzie z tego większy problem.
Share:

16 sierpnia 2017

POPULARNE ILUZJE