autor obrazka: Vyolfers
Notka od tłumacza: Opowiadanie z serii Ty x Postać, oczywiście Ty x Sans. Historia ma swój początek zaraz po zakończeniu pacyfistycznego zakończenia gry.
Minęło kilka lat od czasu, aż bariera zniknęła i potwory starają się
żyć między ludźmi. Ty jesteś dorosła, masz pracę, przyjaciół, normalne
życie amerykańskiej dziewczyny (bo akcja toczy się w Ameryce), kiedy
nagle okazuje się, że wprowadzają się do Ciebie nowi sąsiedzi...
To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Rozdziały +18 będę oznaczać znaczkiem: ♠To opowiadanie jest powiązane z innym pt Te mroczne momenty, ta sama historia z punktu widzenia Sansa.
Autor: MuhBeez
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI:
Rozdział I // Punkt widzenia Sansa
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile... (obecnie czytany)
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone]♠
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
Dobre wino nie potrzebuje etykiety // Punkt widzenia Sansa
Zmiana pogody // Punkt widzenia Sansa
Pijana w sztok // Punkt widzenia Sansa
Czerwona gościówa, niebieski gość // Punkt widzenia Sansa♠
Wspólna tajszczyzna // Punkt widzenia Sansa
Bez owijania w bawełnę
Dzięki sobie czynimy
Tracisz kontrolę
To ten czas w roku
Jedna tequila, dwie tequile... (obecnie czytany)
[wrzuć tu jakiś śmieszny żart o BoneZone]♠
Śnieżne dni to niebezpieczne dni ♠
Poświata
Historia przy whiskey
Morderstwo na parkiecie♠
Teoria gatunków♠
Śmieszny Walenty
SEDNO problemu♠
I pocałunek na szczęście♠
Ostatnia Wielkanoc
Początek końca
...
DODATKI:
Spadająca gwiazda
Rozpacz Sansa
Deszcz
Sans czyta opowiadania o sobie
Sans vs niemowlak
Niedługo po świętach przychodzi Sylwester i byłaś
z tego powodu podekscytowana. Nowy Rok to okazja nie tylko do
hulanek, ale i do zaczęcia wszystkiego od nowa, tak przynajmniej
sobie wmawiałaś. Miasto było pełne życia, a ludzie na ulicach
wyglądali na szczęśliwych, to ostatnie dni grudnia. Wraz z grupką
przyjaciół postanowiłaś na tę okazje udać się do klubu.
Okazało się, że Kyle ma przyjaciela, przyjaciela, który zna
przyjaciela, mającego przyjaciela... W każdym razie udało się wam
zarezerwować lożę na tę okazję. Zamierzałaś się
tam dobrze bawić, a potem oglądać fajerwerki. No i choć raz na rok
mogłaś być nieco ekstrawagancka.
Spotkacie się w stałym składzie. Twoja bestia i
jej Kyle, Hannah, Anna z Jamesem, Allison z Erickiem i kilkoro innych
ludzi, których kojarzyłaś tylko z widzenia. Jakimś cudem Will też
dostał się na listę zaproszonych gości, bo jakby nie patrzeć
jest przyjacielem... któregoś z przyjaciół? Ale na całe
szczęście się nie pojawi. Cieszyłaś się, że nie będziesz
musiała oglądać jego mordy.
Wcześniej zapraszałaś KościoBraci na imprezy, ale
ta była nieco inna. Nie szliście do baru, ale do klubu w którym
będzie tysiąc ludzi no i jeszcze więcej na ulicach. W tym czasie
ludziom troszeczkę odbija, więc boisz się o bezpieczeństwo
kościotrupów. Spotkałaś się z Sansem po tym jak skończył pracę
pewnego popołudnia w celu omówienia wspólnego wypadu.
-Cześć Sans – pomachałaś do niego. Stał oparty
o ścianę bawiąc się telefonem. Podniósł głowę jak tylko Cię
usłyszał i uśmiechnął się. Jackie Ci powiedziała, że w jej
mniemaniu, kiedy patrzy na Ciebie jego uśmiech jest nieco inny od
zwyczajnego. Odmachał Ci i podszedł.
-cześć, czyżbyś myślała o jakimś latte?
-Zgadza się – zaśmialiście się razem – Chodź.
- poszliście wzdłuż bloku, zatrzymując się na skrzyżowaniu –
Jak minęła praca?
-powoli, boże narodzenie się skończyło i ludzie
odkryli, że mają puste konta bankowe, tak mi się wydaje. teraz
chomikują resztki drobniaków, aby mieć za co kupić alkohol
na sylwestra – ruszyliście na zielonym świetle
-Chyba tak. Co robiłeś wcześniej w Nowy Rok? -
podeszliście do kawiarni. Wzruszył ramionami.
-nic, papyrus spotykał się z kilkoma innymi
potworami i razem oglądali filmy – otworzył Ci drzwi kłaniając
się przy tym
-Dziękuję, mości panie – dygnęłaś niezgrabnie
– Nawet jak wyszliście na powierzchnię?
-tak, to znaczy wiem że jak przyjechała undyne to
cały czas imprezowali, ale nikt tak naprawdę nie chciał z nią
zadzierać – zachichotał – nie będę kłamać, moim zdaniem
większość z nas jest zbyt nieśmiała by wmieszać się w
zwariowany tłum uh... lubimy szaleć, ale nie przy świadkach –
Uniosłaś brwi
-Rozumiem. - Może to nie jest dobry pomysł.
Ostatnią rzeczą, którą chciałaś było to aby Sans albo Papyrus
byli obrażani, albo jeszcze gorzej, zaatakowani przez jakichś
idiotów. Podeszliście do lady i zamówiłaś swoje latte, a Sans
kawę. Stanęliście przy barze czekając – Więc w Nowy Rok
nigdzie się nie wybierasz, tak? - Wzruszył ramionami
-nie mam planów, jeżeli o to pytasz, papyrus
wspominał że chce zobaczyć fajerwerki, ale możemy to zrobić z
dachu- przyszło zamówienie i usiedliście przy stoliku –
dlaczego pytasz?
-Tak właściwie to chciałam was zaprosić na
imprezę noworoczną – westchnęłaś i odwróciłaś wzrok – Ale
po tym co usłyszałam, to chyba nie jest dobry pomysł. Idziemy sporą
grupką do Voodoo Lounge, mamy tam zarezerwowaną lożę vipowską.
Em... znaczy się, byłeś kiedyś w nocnym klubie?
-nie – wzruszył ramionami – nie mieliśmy
takich, wiem że są. internet to dobre źródło informacji, dużo
światła, głośny bass, kupa ludu, wiele tańca.
-Tak, właściwie to tak. Jest też sporo picia jak zawsze w Sylwestra. No, ale jesteś członkiem klubu
początkujących alkoholików, więc myślę, że z tym problemu byś
nie miał – zachichotałaś. Sans zamyślił się na chwilę.
-będę z tobą szczery, to nie w moim stylu, ale
ej, można spróbować czegoś nowego na nowy rok, co? - uśmiechnął
się nagle – nie obiecuję, że będę tańczyć
-Sprawiedliwie. To też nie w moim
guście, ale choć raz do roku mogę zabalować, wiesz? Wyjść na
kilka godzin, napić się, wytańczyć dupsko, wrócić do domu z
kim.... - ugryzłaś się w język. Sans podniósł swoją kawę i
głośno siorbnął unosząc wysoko brwi. Chrząknęłaś – Wrócić
do domu i iść spać, wiesz.
-to dla mnie coś nowego, więc myślę że będziesz
musiała być moim przewodnikiem. - Rozpogodziłaś się
-Czyli idziesz? - zaśmiał się
-tak, tak, idę, tak dla odmiany spróbujemy czegoś
nowego, co? - rozsiadł się wygodnie w krzesełku – papyrus pewnie
też będzie się dobrze bawił, lubi tańczyć. i to nawet jak nie
gra żadna muzyka, lubi tańczyć
-Widziałam jak gibie się w kuchni podczas gotowania
– wyszczerzyłaś się – Ale serio, boję się o wasze
bezpieczeństwo. Chodzi mi o to, że fajnie brzmi zabawa i takie tam,
ale.. - Sans podniósł dłoń uciszając Cię
-hej nie sil się, magia, pamiętasz? - uśmiechnęłaś
się głupkowato – mogę się teleportować, nie dam się zgnieść
na parkiecie.
-Racja. Wiesz, nigdy nie dopytywałam cię zbyt wiele
o te sprawy – upiłaś łyk latte
-tak? a co chcesz wiedzieć? - zmarszczył brwi
-Cóż... jak to działa? Możesz się teleportować
gdzie chcesz? Myślisz i puff jesteś? Gdziekolwiek na świecie? -
podrapał się po boku czaszki
-eh, to nie do końca tak. pomyśl o tym jak o ...
wejściach, dla mnie otwarte drzwi to możliwość. wszystkie otwarte
drzwi to miejsca, gdzie mogę iść, ale nie dostanę się tam gdzie
drzwi są zamknięte, rozumiesz?
-Chyba? To jak jakiś ... obszar o ograniczonym
dostępnie?
-tak i nie, jeżeli gdzieś już byłem, tak, mogę
się tam udać kiedy tylko chce. oczywiście wszystko ma swoje
limity. mogę znaleźć się na drugim końcu miasta w chwilę –
podwinął rękawy koszuli, nadal zaskakiwał Cię fakt, że to same
kości – ale jeżeli chcę się przenieść dalej muszę otworzyć
więcej drzwi
-A możesz ich otworzyć tyle, aby okrążyć ziemię?
-mogę, ale to by mnie pewnie zabiło – powiedział
jasno. Otworzyłaś szerzej oczy – widzisz, za każdym razem, kiedy
otwieram drzwi, korzystam z mojej magii, a wtedy ja... ej idziemy na
hot doga? - Zamrugałaś zdziwiona nagłą zmianą tematu
-Uhhh, jasne?
-wybacz, jestem głodny, nie jadłem obiadu
-Raaany, oczywiście. Idziemy na rynek?
-tak – dopił kawę. Ty wyszłaś ze swoją w ręku,
w trakcie spaceru wznowił temat
-więc, za każdym razem kiedy się teleportuję i
przenoszę materię wraz z duszą, używam magii. nie wiem jak to
jest z innymi potworami, ale ja i papyrus potrzebujemy jej więcej
niż reszta – upiłaś latte słuchając go z zafascynowaniem
-Dlaczego?
-popatrz na mnie – złapał za materiał swojej
koszuli i lekko go ścisnął zobaczyłaś wystające żebra –
jestem chodzącym szkieletem, jak myślisz dlaczego się nie
rozpadam?
-Magia?
-bingo, pytałaś się mnie o to jakiś czas temu,
nigdy ci nie odpowiedziałem, teraz już wiesz – poklepał się po
brzuchu – to magia, ty masz skórę, mięśnie, ścięgna, a ja
magię, która porusza moim ciałem – Byłaś zadowolona, że w
końcu Ci to wyjaśnił. Dlaczego nie zapytałaś o to wcześniej?
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że to jest kurewsko ciekawe? - Zachichotał.
-ta, wiesz, że wy też mnie bardzo ciekawicie. sposób
w jaki ja działam wydaje mi się całkiem prosty, ale ludzka
anatomia? skomplikowana jak dupa diabła, te wszystkie systemy i
układy są po prostu takie... zjawiskowe – powiedział
podekscytowany. Uśmiechnęłaś się lekko, zadowolona z tego powodu,
że w jakimś stopniu go interesujesz – znaczy się, wasza skóra
to żyjący, czujący, oddychający organ, ciało cały czas
samoczynnie się porusza, bez udziału waszej świadomości. to
niesamowite
-A ja myślałam, że myślisz, że jestem
ładna – wyszczerzyłaś się
-ej no wiesz – zatrzymał się przed budką z hot
dogami – chcesz?
-Nie dzięki, już jadłam – zamówił biorąc
oczywiście dodatkowy keczup. Usiedliście na ławce patrząc się na
plac.
-w każdym razie, otwieranie tych... drzwi, jest
wyczerpujące, a jak zabieram kogoś ze sobą? tym bardziej... nie
mam nic przeciwko skrótom to tu to tam, ale lubię też spacerować,
brać taksówkę, zdecydowanie lubię taksówki, ale cieszę się, że
ty zawsze wolisz wszędzie chodzić.
-Tak taniej! - powiedziałaś – No i zdrowej. Może
ty nie musisz się martwić o wagę, ale ja tak – puknęłaś go –
Zalałeś mnie informacjami, a wyjaśnisz mi jeszcze to? Jesteś
głodny, jesz hot doga... ale nie masz żołądka? I proszę nie machaj
palcami i nie mów maaaagia bo cię uderzę.
Popatrzył na Ciebie z ukosa i powoli zasłonił
rękami twarz przyjmując obronna pozycję
-eh... cóż... ale właściwie to jest magia, mówiąc o technicznych aspektach... ja i papyrus musimy jeść, to
co spożywamy zamienia się w energię, a ta uzupełnia zapasy naszej
magii, jeżeli nie będę spał czy jadł stanę się wrakiem
-A więc to ładuje twoje baterie? - wyszczerzyłaś
się. Wywrócił oczami
-tak i jestem z tego dumny, problem? - wytarł keczup
z twarzy. Założyłaś nogę na nogę.
-A jest coś co chcesz wiedzieć o tym jak my
działamy? - zapytałaś – Skoro już jesteśmy przy takim temacie.
-nic mi nie przychodzi do głowy... jak
powiedziałem, internet to dobre miejsce z dużą ilością
informacji – kiedy to mówił szybko odwrócił się na bok, lecz
dostrzegłaś niewielki niebieski rumieniec na jego twarzy, który
szybko znikł
-póki nie uczysz się historii ludzkości z memów –
zaśmiał się lekko
-racja – dogryzł hot doga. Przyglądaliście się
jak przechodnie spacerują po rynku, co jakiś czas ktoś na was
rzucił okiem, ale nic więcej
-Więc, chcę się upewnić, balujemy w
Sylwestra?
-zdecydowanie – wyszczerzyłaś się
-Super. Będzie zajebiście, obiecuję. I jakoś
wyciągnę cię na parkiet
-marne szanse – powiedział – nie próbuj, będę
się przyglądał
-Ale myślałam, że jesteśmy dobrymi partnerami do
tańca – skrzywiłaś się sztucznie. Potrząsnął głową i
zaśmiał się.
-bo jesteśmy, choć ostatnio mniej tańczymy dookoła
różnych rzeczy. - Właśnie o tym myślałaś
-Więc hm... co robisz jutro wieczorem?
-nic, dlaczego pytasz?
-Najpierw powinnam zapytać, czy pojutrze musisz iść
do pracy?
-pozwól, że sprawdzę szybko – wyciągnął
telefon zerkając na kalendarz – nie, pracuję jutro do popołudnia,
a potem mam wolny dzień
-Wyskoczymy na drinka?
-oh boże, tylko obiecaj że nie pozwolisz papyrusowi
się uchlać znowu, znaczy fajnie się zachowuje, ale nie chcę aby
znowu bolała go głowa – westchnął. Wzięłaś głębszy wdech.
-Tak właściwie, myślałam tylko o ... nas –
spuściłaś wzrok nie mogąc spojrzeć mu w oczy
-oh – odpowiedział. Zaczęłaś się strasznie
stresować, jednak nic nie mówił więc...
-Znaczy się... nie musimy być tylko my. Myślałam,
że fajnie by było...
-tak, nie, pasuje mi to – uśmiechnął się do
Ciebie – koniec z piruetami, czas na poważne dziewczęce pogaduchy
-Dokładnie. Cieszę się, że się rozumiemy –
szturchnęłaś go łokciem. Zachichotał.
-dlaczego pytałaś czy potem mam wolne?
-Możemy przesadzić z tymi drinkami. Pamiętasz, że
jesteśmy w klubie?
-ah tak, cóż... honorowi członkowie klubu
początkujących alkoholików. to jutro będzie nasze pierwsze
klubowe spotkanie – zaśmiałaś się lekko.
-Super. - oparłaś się i popatrzyłaś na niebo –
Ładna pogoda
-tak – odpowiedział – chcesz coś jeszcze robić?
-Nie. Zazwyczaj chodzę sobie bez konkretnego celu
patrząc po witrynach, znasz mnie – wstał, poprawił ubranie, a
potem wyciągnął do Ciebie rękę
-pospacerujmy więc bez celu – chwyciłaś go i
wstałaś. Popołudnie spędziliście chodząc powoli po uliczkach
rynku, a potem wróciliście do domu nim zrobiło się za późno.
Kolejnego dnia byłaś zestresowana. Co prawda nie
zaprosiłaś go bezpośrednio na randkę, żadne z was nie wiedziało,
że to była randka. Więc co, przyjacielskie chlańsko? Nie byłaś
pewna. Czułaś jakbyś zaraz miała wybuchnąć. Pisałaś do Jackie
przez cały dzień, a ona powtarzała Ci co jakiś czas
Jackie: Uspokój cyce
Ale to nie pomagało...
Przebierałaś się chyba sześć razy, ostatecznie doszłaś do wniosku, że nie chcesz wyglądać jakbyś się starała. Chciałaś być słodka, troszeczkę kokieteryjna. No i nie miałaś pojęcia co mogłoby mu się podobać, miałaś nadzieję że jego gust będzie jak każdego innego mężczyzny, założyłaś więc luźną czarną bluzkę z wyraźniejszym dekoltem i ściągnięciami na biodrach, oraz swoje zabawne, słodkie, fioletowe dżinsy. Myślałaś o założeniu obcasów, ale i tak byłaś nieco wyższa od niego więc postanowiłaś z tego zrezygnować. Bawiłaś się nerwowo palcami. Myślałaś o nim. Jaki będzie koniec tej przygody? Co jeżeli głupie ludzkie uczucia zniszczą waszą przyjaźń? Co jeżeli źle odczytywałaś jego zachowanie i jest ono normalne u potworów? Powinnaś się go o to zapytać wtedy kiedy opowiadał Ci o swojej magii. Zaśmiałaś się okropnie, kiedy wyobraziłaś sobie jak ściągasz jego majtki w dół tylko po to by zobaczyć jeszcze więcej kości, a on na to 'a czego ty tutaj kurwa szukasz?'
No właśnie, czego po nim oczekiwałaś?
Ałć, to takie frustrujące. Zerkałaś na zegarek
chyba z dwieście razy odliczając minuty do końca jego zmiany.
Powinnaś napić się kawy, powiedziałaś mu, że spotkacie się w
knajpie. Założyłaś na siebie kurtkę i zeszłaś schodami by
wstąpić do pobliskiego sklepu. Piłaś swoje latte, kochana jesteś
tak podjarana, że raczej nie potrzebujesz więcej kawy w swoim
ciele. Wibracja telefonu
Sans: cześć
Sans: skończyłem pracę
Ty: Spotkanie aktualne?
Sans: tak, powiedz jeszcze raz, gdzie?
Ty: Na rynku, bar nazywa się Róża i Korona
Wieczór miał być tylko Twój i Sansa. Czułaś jak żołądek kręcił fikołki, a serce bawiło się w motylka za każdym razem kiedy o tym myślałaś. Często spotykaliście się na przerwie obiadowej, albo okazjonalnie, ale to wyjście było zdecydowanie inne. Dla Ciebie, w każdym razie. Bez Jackie, bez tego debila Willa, bez dramy, tylko dwójka przyjaciół, która chce się dobrze bawić. Dwójka przyjaciół, gdzie jedno z nich zakochało się w drugim, ale pfff co z tego? Czułaś się jak nastolatka. Telefon się odezwał, praktycznie wypadając Ci z ręki.
Sans: oh tak, przechodziłem obok niego wcześniej
Sans: spotkamy się tam?
Ty: Tak, zajmiesz nam miejsce jeżeli będziesz pierwszy?
Sans: tak
Wyszłaś z kawiarni naprawdę szybko. Zimne powietrze zaczęło szczypać Cię po policzkach, więc owinęłaś się szalikiem ciaśniej. To tylko drink z przyjacielem. Spotykałaś się z nim wiele razy. Jasne, może powinnaś go zapytać o intencje jakimi się kierował, lecz spotkanie na płaszczyźnie przyjacielskiej też było dobre. Dlatego bądź naturalna, dobrze? Kurwa mać, prawie się potknęłaś, za szybko idziesz. Róża i Korona to był niewielki barek w pobliżu O'Henry, miał jednak zdecydowanie inny klimat. W każdy weekend występował ktoś na żywo (zazwyczaj jazzmen), mieli też całkiem dobre jedzenie, ceny drinków przystępne. Ogólna atmosfera całkiem przyjazna. Przed wejściem pokazałaś swój dowód, aby zostać wpuszczoną do środka. Było już sporo ludzi, zaczęłaś rozglądać się szukając Sansa. Jak na złość, nie siedział przy stoliku, ale przy barze. Wygląda na to, że znalazł czas aby się przebrać nim wpadł tutaj, miał na sobie swoją niebieską kurtkę, pod spodem czarną koszulę i czarne dżinsy. Podeszłaś do niego i pacnęłaś w ramię. Popatrzył na Ciebie wyrwany z zamyślenia.
-Przepraszam proszę pana, czy to miejsce jest wolne?
- odwrócił się i uśmiechnął szeroko
-zajęte dla pewnej ładnej pani – zaczęłaś odchodzić
-Przepraszam zatem! Już sobie idę.
-czy powiedziałem ładnej? miałem na myśli
olśniewającej! - poklepał miejsce nakłaniając Cię do spoczęcia.
Serce szybciej Ci zabiło. Czy właśnie z Tobą flirtował? Czy to
flirt? Czy to przyjaźń? Niczego nie jesteś już pewna.
-Rany, łatwo ci zaimponować – uśmiechnęłaś
się, a on się zaśmiał
-tak, jakby, fajne spodnie – pokazał na nie.
Zerknęłaś bardzo szybko i pogładziłaś materiał.
-Podobają się? Jackie mówi że są paskudne, a ja
uważam że urocze
-jedna z was ma racje
-Która?
-myślę, że możesz się domyślić –
zachichotał. Wywróciłaś oczami
-Mniejsza o to. Jak minął dzień?
-dobrze, czekałem na wieczór, sprawdzałem czas
chyba z dwieście razy, ale mniejsza o to, co pijesz? - Myślałaś
przez chwilę. Na co masz ochotę? Oh, już wiesz.
-Zaskocz mnie.
-jesteś tego pewna? - zapytał zerkając na Ciebie z
szczwanym uśmieszkiem. Uniosłaś brwi
-Wypiję cokolwiek zamówisz, kolego. Z wyjąt... -
Sans już zrobił swoje.
-dwa kieliszki tequili poproszę – popatrzył na
Ciebie z ukosa
-Z wyjątkiem tequili. Chciałam powiedzieć tequili.
- barman podał zamówienie – Uh, tequila to nie jest raczej dobry
pomysł.
-chorujesz po niej? - choć zapytał to jego głos
brzmiał tak jakby coś wiedział. Starałaś się znaleźć na jego
twarzy odpowiedź.
-Nie... tylko... uh – podrapałaś się po karku –
Ubrania mają tendencje do znikania przy tequili. To nie jest zbyt
bezpieczne dawać mi się jej napić.
-mmm – postukał palcem w drewniany bar – jeżeli
nie wypijesz, znikające ubrania nie będą problemem – uśmiechnął
się, ale inaczej niż normalnie. Nie znałaś tego uśmiechu.
Zaśmiałaś się nerwowo i wyciągnęłaś telefon.
-Nie, wypiję. Ostrzegam tylko przed konsekwencjami.
Ty/Jackie: GADAŁAŚ Z NIM!
Jackie: Co?
Ty: Mówiłam CI, że idziemy na drinki. Co MU powiedziałaś?
Jackie: Miłej zabawy! Kocham cię! <3
Jackie: NIE MYŚL TYLKO SIĘ BAW!
Jackie: Wyślij mi snapy!
Warknęłaś pod nosem. Czy ona bawi się w cholerną swatkę? Jackie, niech aniołowie mają ją w opiece, chciała pomóc, ale to tylko mogło pogorszyć sprawę. W końcu zdałaś sobie sprawę z tego co do niego czujesz, ale łączenie rozognionych hormonów z gorzałką raczej nie było dobrym pomysłem. No, ale Sans gadał z Jackie. Czy to oznacza, że jest zainteresowany? A może ona tylko mu pomagała? Powiedziała mu co lubisz pić, a on stara się być tylko miły? A co jeżeli on tak naprawdę...
-nie martw się tym tak – powiedział nagle i
przysunął oba kieliszki do siebie. Zmarszczyłaś brwi patrząc na
niego, chwyciłaś za swój
-Nie. To jest bardzo smaczna tequila, nie podzielę się - Chwyciłaś za telefon – Mogę zrobić
ci snapa?
-jasne - ustawiłaś kamerę na niego i zrobiłaś zdjęcie podpisując ją "PIEPRZ SIIIIIĘ" po czym wysłałaś je do Jackie.
-jasne - ustawiłaś kamerę na niego i zrobiłaś zdjęcie podpisując ją "PIEPRZ SIIIIIĘ" po czym wysłałaś je do Jackie.
-Gotowe. Pijemy? - popatrzyliście po swoich
szotach i napiliście się. Piekło, ale przyjemnie. To miasto naprawdę robiło z
Ciebie początkującego alkoholika. Nim się do niego przeniosłaś
piłaś może trzy albo czterech razy na miesiąc, a teraz prawie w
każdy weekend.
-chcesz zamówić kolejnego? - przesunął po szkle
swoim palcem. Popatrzyłaś na niego.
-Nie. Powierzam się dzisiaj tobie. Ja zazwyczaj
zamawiam szoty, co nie? - zachichotałaś – Może ty wprowadzisz
jakąś zmianę choć raz – Sans zaśmiał się gardłowo
-mnie się podoba – jego uśmiech lekko drgnął,
dostrzegłaś ślad tych pojedynczych kłów, powoli zaczynały się
pojawiać. Nie masz zielonego pojęcia jak to robi, ale ich widok
przyśpiesza Ci tętno. Stawałaś się powoli coraz bardziej
świadoma, że założyłaś bluzkę z dekoltem, poczułaś też że
Twoje spodnie robią się jakby ciaśniejsze. Zabrał puste szklanki
– zadbam więc dzisiaj o nas
-Dzięki – z trudem przełknęłaś ślinę. - Więc
um... pracujesz w Nowy Rok? - zapytałaś, desperacko pragnąc
porozmawiać o czymkolwiek.
-huh? oh, tak, nowy rok jest dla mnie wolny, ale
muszę pracować kolejnego dnia, mam poranną zmianę, chujowo.
papyrus też i zdecydowanie nie jest z tego powodu zadowolony –
powiedział – ale nie martw się, idziemy na imprezę, no i oboje
mamy potem wolne. masz jakieś plany?
-Tak! Myślałam właściwie o jakiejś zabawie w
śniegu. Wiesz, jeżeli będzie – Sans uśmiechnął się
-jakoś nie moje klimaty, ale papyrus będzie
zachwycony, tęskni za tym, wiesz? tam gdzie mieszkaliśmy śnieg był
cały czas, stąd też jest nasze nazwisko
-Serio? Snowdin? Zaraz... Czy twoje nazwisko to
pierdolony kawał? - popatrzył na Ciebie jak najszczęśliwszy
szkielet na świecie. Warknęłaś teatralnie – Jesteś OKROPNY,
wiesz?
-mogliśmy wybrać nasze nazwiska. żaden z potworów
wcześniej takiego nie miał, a więc mogliśmy mieć takie od
miejsca z którego pochodziliśmy, albowymyślić. papyrus je
polubił, i oczywiście ja też – poprawił się w siedzeniu i
przechylił, zamówił coś u barmana, ale nie słyszałaś co mówił
-Co teraz pijemy?
-zobaczysz, nie tequila, nie bój się – jakaś
część ciebie była tym zawiedziona, ale to chyba nawet lepiej –
ją zamówimy później – zarechotał – w każdym razie,
powiedziano nam, że bez nazwiska nie będziemy mogli legalnie
korzystać z waszych ludzkich udogodnień. sans snowdin brzmi
przystępnie
-Mnie się podoba. - uśmiechnęłaś się –
Zdecydowanie lepsze niż Sans Szczytgóry czy Sans Podziemny, albo
coś takiego.
-chciałbym powiedzieć, że mieliśmy lepsze nazwy,
ale skłamałbym – zachichotał – nasz król nie był dobry w
wymyślaniu określeń. wiesz... popatrz na to... był taki obszar
nazwany hotland tylko dlatego, że było tam gorąco?
-Co? Poszalał! Teraz powiedz mi, że miejsce gdzie
była woda została nazwana wodospadem – zaśmiałaś się. Sans
popatrzył na Ciebie przez chwilę.
-właściwie... tak, to nazwa kolejnego obszaru
-Robisz sobie jaja
-nie tym razem
-Łoł, serio nie męczył się z wymyślaniem nazw.
Czy pokazał na miasto i powiedział „To będzie nasz Nowy Dom”
ponieważ to pierwsze co zobaczył?
-wolałbym już na ten temat się nie wypowiadać –
zaśmiał się. Barman podał wam drinki, Sans podsunął Twój – w
każdym razie masz, klasyka
-Klasyka czego? - uśmiechnęłaś się, pachniało
jakby ktoś dodał tam środków czystości, mocny towar
-klasyczny potworzy drink – szczerzył się.
Wzruszyłaś ramionami zastanawiając się co to kurwa jest.
-Dobra, do dna! - przechyliłaś kieliszek. Pierwszy
łyk palił jak diabli, zaczęłaś się krztusić, ale w smaku nie
było takie złe. Otarłaś wargi. - Dobry Boże, co mi dałeś?
-nie mogę powiedzieć, to tajemnica – mrugnął do
Ciebie. Popatrzyłaś na pozostały trunek podejrzliwie, a potem
wzruszyłaś ramionami. Był całkiem smaczny, ale zdecydowanie
powinnaś zwolnić. Sans w tym czasie wypił już ponad połowę
swojego – więc czym są snapy?
-Oh to taka głupia aplikacja na telefon, wysyłasz
zdjęcia, ale nie na zawsze. Tak na chwilę. Ludzie używają
tego właściwie to sextingów – zaśmiałaś się. Sans uniósł
brwi
-sextingów? czy chcę wiedzieć co to jest?
-Ehhh, wyjaśnię potem. Ale właściwie to chodzi o
zdjęcia, wysyłasz je komuś ze znajomych i ma tylko kilka sekund na
zobaczenie, a potem fotka znika. Puf! Na zawsze. To zabawny
sposób na dzielenie się chwilami ze swojego życia bez zawalania pamięci
komórki– Sans przyglądał Ci się – Oh, po prostu daj swój
telefon, zaraz ci pokażę.
Wyciągnął go i podał Ci, ściągnęłaś
aplikację.
-Jaki chcesz mieć nick?
-nie wiem, sans?
-To dziwne... ale jest zajęte
-wymyśl mi więc – wpisałaś 'sansszkielet' ale
jesteś kreatywna. Oczywiście, to było wolne.
-Dobra. Zaraz dodam cię do znajomych, i wyślę
zaproszenie do Jackie i Kyle, bo ich znasz. O, a teraz pokażę ci jak
to działa – Zrobiłaś sobie zdjęcie własnym aparatem i
wysyłałaś mu. Dostał powiadomienie i spojrzał.
-ah, ej zaraz, zniknęło – powiedział – jak
mogę je odzyskać?
-Nie możesz. Znika zaraz po tym jak je zobaczysz. To
znaczy możesz zrobić skrina, ale to oszukiwanie, no i ta druga
osoba dostaje powiadomienie, że to zrobiłeś. Oh no i możesz
przesyłać filmiki – Sans bawił się w tym czasie telefonem
nagrywając Cię.
-heh, powiedz cześć
-Uh, cześć!
-ok, więc jak mogę to wysłać do znajomych? to ty?
-Tak, a to Jackie i Kyle. Wybierasz jedno z nich,
albo kilka osób i wysyłasz. Szybko łapiesz techniczne zagwozdki,
więc rozgryziesz co i jak – wzruszył ramionami i wsadził telefon
do kieszeni
-całkiem fajne, oh zaraz, dostałem coś
-Ehhh taaa, jakby to powiedzieć Jackie jest
uzależniona od snapchata – powiedziałaś – możesz wyłączyć
powiadomienia – Na Twój telefon też coś przyszło, zdjęcie
Jackie i Kyle trzymających za Ciebie kciuki.
-super, dostałem zdjęcie gdzie mi machają –
odparł – podoba mi się, będę musiał powiedzieć o tym moim
znajomym, jestem pewien że nie wiedzą co to jest
-A tak, twoi znajomi z Podziemia? Wspominałeś, że
przyjadą niedługo, tak?
-tak, undyne i alphys. undyne i papyrus to dobrzy
kumple, a ja dogaduję się z alphys – upił swojego drinka –
jesteśmy w stałym kontakcie z nimi, powiedzieliśmy im że jest
tutaj naprawdę przyjemna atmosfera, więc przyjadą przyjrzeć się
miastu bo u siebie mają jakąś gównianą akcję – zmarszczyłaś
brwi.
-Chujowo. Czy to też szkielety, jak wy?
-nie, pap i ja to jedyne szkielety jakie znam.
czekaj, pokażę ci zdjęcie – wyciągnął telefon i przesunął
palcem omijając kilka zdjęć, a potem na jednym się zatrzymał –
ta po lewej to undyne, a ta po prawej to alphys – poznałaś od
razu swoje szkielety w centrum, ale Undyne wyglądała jak wielka
ryba z czerwonymi włosami, a Alphys była... dinozaurem? Jaszczurką?
-Super – powiedziałaś – Macie wiele różnych
gatunków, co? - przytaknął – Koniecznie będziesz musiał mi
kiedyś powiedzieć o tym jak potwory się rozmnażają – biedak
zakrztusił się swoim drinkiem – Wszystko dobrze?
-ta, dobrze – wytarł buzię w serwetkę. Jego
twarz była cała niebieska. Zachichotałaś.
-Jesteś uroczy – pokazałaś na jego policzki –
Podobają mi się
-łał, dzięki, cała przyjemność po mojej stronie
– próbował brzmieć sarkastycznie, ale i tak się uśmiechał.
Bawiliście się dobrze, opowiadając różne
historie i generalnie świetnie spędzając czas. Jezzowa muzyka była
fajna, Sans troszeczkę przymilkł po jakimś czasie. Zamawiając więcej tego ich
drinka, był naprawdę dobry. Cieszyłaś się mogąc mieć szkieleta przy
sobie. Co jakiś czas między zamawianymi trunkami, pojawiała się
tequila to tu to tam, rozluźniłaś się już dość mocno by nie
zwracać na to uwagi. Zdecydowanie byłaś już pijana. Nie tak źle
pijana, ale na sposób „wszytko jest wspaniałe, chcę każdego
przytulić, strasznie mi gorąco w tych ubraniach”. Ale co
ważniejsze, Sans też tracił kontrolę. Jego zwyczajne opory przy
kontaktach z innymi ludźmi zniknęły, dlatego zaczepiał ich przy
barze. Uśmiechałaś się, nie przejmując się tym, że w tej
chwili z Tobą nie rozmawiał. Zaczął się dogadywać z kilkoma
osobami siedzącymi po jego stronie. Alkohol czasem czynił cuda,
bywalcy baru nie zwracali większej uwagi na to, że jest
kościotrupem, na co zareagowałaś z radością. Kilkoro rozpoznało
go z miejsca pracy, albo z ulicy więc przedstawiało się i
zagadywało, niszcząc tym samym wszelkie bariery. Dawno nie było Ci
tak miło na pijackim wypadzie. Przywykłaś do tego, że najczęściej
w miejscach publicznych nikt nie reaguje na niego zbyt przyjaźnie,
mijając z dziwnym wyrazem twarzy, krzyczą bez powodu, ale teraz?
Teraz było wspaniale. Czy to jest właśnie ten duch świąt o
którym się tyle mówi? Sans był zajęty wymieniając się z ludźmi
snapami, więc szybko jego liczba znajomych się powiększyła.
Właśnie robił sobie selfi odwrócony do Ciebie plecami, a Ty
popijałaś drinka przyglądając się butelkom na regale. Byłaś
szczęśliwa. Założyłaś kosmyk włosów za ucho, praktycznie
czułaś jak procenty wymieszały Ci się z krwią. Wysłał zrobione
zdjęcie dwóm osobom z listy i odwrócił się do Ciebie.
-przepraszam za to, już się tobą zajmuję
-Jaja sobie robisz? Świetnie się bawię. -
uśmiechnęłaś się szeroko. Położyłaś swoją rękę na jego
powoli przesuwając palce po jej zewnętrznej części– Zawsze się świetnie z tobą bawię
-mam tak samo, wiesz, nigdy nie poznałem kogoś
takiego jak ty – w jego głosie dało się usłyszeć ciche
warczenie. Trudno dostrzegalne, lecz wychwyciłaś je, więc
przystawiłaś do niego ucho.
-Jak ja? Co masz na myśli? - zaczęłaś – Kogoś
kto chleje jak szewc, ma okropny gust modowy i żre jak ludzki
śmietnik? - ścisnęłaś go za rękę śmiejąc się cicho.
-nie, właściwie znam kilka osób z tymi cechami –
zachichotał. Niespodziewanie odwrócił dłoń i zacisnął palce
dookoła twojej – nie, mówię o tobie, jesteś... jedyna w swoim
rodzaju, wspaniała, piękna – wziął głębszy oddech, przestrzeń
między wami powoli przestawała istnieć. Znowu poczułaś serce w
gardle, drżało. Jego druga ręka zaczęła gładzić Cię po
ramieniu, powoli przesuwając się wzdłuż talii. Przybliżył swoją
twarz do Twojej, bez problemu widziałaś pustkę w jego oczodołach
i te dwa świecące figlarnie punkciki. Kiedyś się tego bałaś,
ale teraz byłabyś szczęśliwa mogąc patrzeć w nie cały czas.
Zamknął oczy i przyłożył delikatnie swoje czoło do Twojego.
Uśmiechnęłaś się i również opuściłaś powieki zamyślając
się. Trwaliście tak kilka minut, a potem powoli popatrzyliście się
wzajemnie w oczy. Oboje bardzo się rumieniliście. Jedno na
czerwono, drugie na niebiesko.
-Popatrz na nas, jaką parę tworzymy – zaśmiałaś
się lekko
-no nie mów, jak niepasujące do siebie skarpetki
-Czasem takie noszę – napiłaś się... cokolwiek
tam znajdowało się w Twoim kieliszku, było silne i podobało Ci
się to.
-więc czym jest ten sexting o którym mówiłaś
wcześniej? - dopił swój trunek. Spojrzałaś na niego
-To .. em... heh. - zastanawiałaś się jak mu to
wyjaśnić. Zaśmiał się
-jesteś słodka kiedy się peszysz, wiesz? -
zmierzyłaś go wzrokiem
-Chwileczkę – odwróciłaś się, ścisnęłaś
piersi razem i sugestywnie przystawiłaś palec do ust robiąc sobie
zdjęcie. A potem mu je wysłałaś. Zerkał starając się zobaczyć
co robisz, a wtedy jego telefon się odezwał.
-napisałaś do mnie? jest napisane, że od ciebie.
-Otwórz – uśmiechnęłaś się głupkowato.
Zrobił to, a wtedy jego twarz zrobiła się ciemno niebieska
-oh
-Sexting – zaśmiałaś się – Kiedy dwójka
ludzi flirtuje ze sobą przez telefon. O to chodzi. Zdjęcia i teksty
mogą być bardzo zboczone, jeżeli wiesz o co chodzi – z trudem
przełknął
-tak – zapisał zdjęcie na swoim telefonie.
Zachichotałaś.
-Raaaany Sans, jeżeli chcesz więcej zdjęć po
prostu poproś – ok miałaś stanowczo za dużo alkoholu w ciele
-naprawdę? - uniósł brwi – więc mówisz, że
jeżeli ... grzecznie poproszę... dostanę wszystko to co chcę? -
powoli się do niego przysunęłaś przystawiając swoje usta tam,
gdzie powinien mieć uszy. Nie miałaś pojęcia jak słyszy, ale
teraz miałaś to gdzieś.
-Chciałabym, abyś powiedział mi o tym osobiście. Lubię bezpośredniość, jeżeli o to chodzi – przesunęłaś
palcami wzdłuż jego kręgosłupa, poczułaś jak sztywnieje pod
Twoim dotykiem – Czasami chcę by mi mówić co mam robić.
-chcesz? - zawarczał nisko. Poczułaś jak w jednej
chwili temperatura Twojego ciała wzrasta i coś zaciska się na
żołądku. Twoje myśli zaczęły rozpaczliwie gnać w różnych
kierunkach. Lubiłaś się z nim droczyć w ten sposób, to była
fajna gra, ale kto ostatecznie będzie zwycięzcą?
-Tak, zaraz wrócę. Łazienka – podniosłaś się
i weszłaś do niewielkiej ubikacji by pozbierać myśli. Dobra
hormony, uspokójcie się. Jesteś odważna, ale może za bardzo.
Wibracja, oh to telefon.
Sans: chyba nie załapałem o co chodzi w tym sextingu
Sans: dostanę jakiś inny przykład?
Ooo KURWA! To jest to. O to właśnie chodziło. Nie miałaś wątpliwości, że zrozumiał o co chodzi w sextingach. A więc wszystko było już oficjalne. Poczułaś narastające ciepło między nogami, zastanawiałaś się chwilę co mogłabyś mu wysłać, ale... nie. Byłaś w kiblu! Naciągnęłaś majtki i spodnie na dupę wzdychając ciężko. Po chwili wróciłaś do niego i usiadłaś obok, chcąc wznowić przerwany temat kiedy...
-Obrzydlistwo – usłyszałaś głos po prawej.
Odwróciłaś się by zobaczyć kilka dziewczyn przyglądających się
wam – Serio? Tak publicznie? Rzygać mi się chce.
Sans zaskoczył Cię tym, że ... milczał. Odwrócił
głowę patrząc na bar, zmarszczył brwi. Miałaś wrażenie, że
chce zapaść się pod ziemię. Dlaczego nic nie mówi? Z grupki
wychylił się jakiś typek
-Nie możesz znaleźć księcia, księżniczko?
Będziesz pierdolić się z potworem? - zaśmiał się jak świnia.
Kilka osób z jakimi Sans nawiązał dobry kontakt co prawda
spiorunowało go wzrokiem, ale też siedziało cicho. Dlaczego nikt
nic nie mówił? Odezwij się.
-Odwal się. - poczułaś czystą, niepohamowaną
wściekłość – Zajmij się sobą, debilu
-Próbujemy – odezwała się dziewczyna – Ale
niszczycie atmosferę. To było fajne miejsce, póki nie pojawiły
się potwory. - zmarszczyła niebezpiecznie brwi. Dobra. A więc
jesteś kochanką potwora.
-Co za szkoda. Więc pójdę do domu z moim
potworkiem – chwyciłaś Sansa za ramię i odciągnęłaś od baru.
Był wyraźnie zaskoczony – A potem będziemy się pierdolić tak,
że sąsiedzi wyjdą na papierosa po wszystkim. Wasz kolega nigdy was
tak nie zaspokoi dziwki. - pokazałaś na typka z nimi – Będzie
próbował i z osiemset razy, ale żadnej z was nie usatysfakcjonuje.
Kiedy będziecie pod nim leżeć zaczniecie się zastanawiać, czy ta
laska z kościotrupem jest zadowolona. I wiecie co wam powiem? Tak,
jestem. Każdej. Cholernej. Nocy. - Twarz Sansa jeszcze nigdy nie była tak
niebieska jak teraz, ale miałaś to gdzieś.
-uh
-Chodź Sans, IDZIEMY. Będziemy się rżnąć jak
króliki i nikomu nic do tego – wyszłaś szybko ciągnąc go za
sobą. Dziewczyny były bardzo zaskoczone, nie wiedziały co
odpowiedzieć. Facet z nimi natomiast uśmiechał się dziwacznie.
Zapomniałaś swojego szalika, więc zimno jakie Cię otoczyło na
zewnątrz ostudziło Twoją złość. Odeszliście kawałek i oparłaś
się o ścianę ciężko dysząc. Sans podszedł do Ciebie nadal
analizując sytuację.
-co to kurwa miało znaczyć?
-Cholera, przepraszam Sans. Byli tacy kurewsko
chujowi, a ja ... Boże, mam nadzieję że nie zawstydziłam cię
jakoś bardzo. - Popatrzyłaś na niego przyćmiona alkoholem, bałaś się, że coś spierdoliłaś... Kiedy nagle uderzył
otwartą ręką w ścianę obok Twojej głowy przybliżając się do
Ciebie bardzo blisko
-czy to jest to czego chcesz? - powiedział z
uśmiechem, jego oczy niebezpiecznie zamigotały. Wstrzymałaś na
chwilę oddech, a potem uśmiechnęłaś się i położyłaś ręce
na jego plecach
-Tak – wypuściłaś powietrze przez nos. Jego
głowa natychmiast znalazła się przy szyi, czułaś gorące
powietrze jakie wypuszczał, a słowa pieściły Twoją skórę.
-jesteś tego pewna? - poczułaś jak delikatnie
przygryza płatek ucha
-Boże. Tak. - stęknęłaś powoli unosząc swoją
prawa nogę by położyć ją na jego biodrach. Przylgnął do
Ciebie, w jednej chwili poczułaś jak sztywne i ostre są jego zęby.
To doznanie było takie inne, nowe. Oh. Oh tak. Bez zastanowienia
Twoje dłonie zaczęły błądzić po jego klatce piersiowej, bokach,
plecach, odkrywając na nowo znane Ci tylko z widoku tereny. Sans
warknął czując jak Twoje palce pieszczą jego kości.
-uh, może powinniśmy iść. nie tutaj, gdzie
indziej, byle nie tutaj – przytaknęłaś, ale Twoja głowa
znalazła się przy jego karku
-Taksówka, załatw taksówkę – Przesunęłaś
językiem po jego karku. Był troszeczkę jak kreda, lecz nie sypał
się tak jak ona. Smakował coś jak jak węgiel i sól i jeszcze
coś czego nie mogłaś rozpoznać. Kiedy to zrobiłaś poczułaś
jak jego lewa ręka mocno ściska za pośladek przybliżając
Twoje biodra do jego.
-tak, taksówka, wezmę taksówkę – Zrobił krok
do tyłu poprawiając kurtkę. Złapał taryfę w rekordowo szybkim
czasie. Twoje ciało było rozpalone, bez chwili zwłoki weszłaś do
auta. Kierowca popatrzył na was w lusterku, natychmiast podałaś
adres. Krótko po tym jak ruszyliście poczułaś dłoń
prześlizgującą się po Twoim udzie, zatrzymał ją dopiero na samym szycie, od Twojej kobiecości dzieliły go tylko spodnie i bielizna, prawie zadławiłaś się nagle wciągniętym haustem
powietrza. Popatrzyłaś na jego twarz, a potem przeniosłaś wzrok
na jego spodnie, było tam wyraźne wybrzuszenie. Jezu Chryste,
marnujecie czas! Jego ręka mocniej naparła na Ciebie, wiedziałaś
że czuje Twoje pożądanie, praktycznie nim emanowałaś. Zerknęłaś
upewniając się, że kierowca nie patrzy, a potem sama przesunęłaś
swoją rękę na jego nogę, która jak pająk znalazła drogę do
tego cudownego kształtu, jaki zarysował się na jego dżinsach,
oplotłaś go palcami. Sans zadrżał pod Twoim dotykiem i zaczął
oddychać znacznie ciężej. Wydawało Ci się, że taksówkarz się
wlecze, wasze palce mocno atakowały intymne rejony drugiej osoby co
tylko pogarszało sprawę. Taryfa z końcu dojechała na miejsce
-To będzie 22,60$ - powiedział kierowca. Dałaś mu
dwie dwudziestki do ręki
-Reszta dla ciebie, dzięki, pa! - praktycznie
wyskoczyłaś z pojazdu. Nadal byłaś strasznie pijana. Sans tak
samo. Złapaliście się pod ramiona próbując wspólnie utrzymać
równowagę. Śmiejąc się jak
dzieci weszliście na górę po schodach.
-Do mnie – wyciągnęłaś klucze – Zdecydowanie
do mnie- otworzyłaś drzwi i wywróciłaś się na ziemię przez
przypadek. Miałaś to gdzieś, mógł równie dobrze zerżnąć Cię
w progu. Wiedziałaś, że go chcesz. Strasznie go chcesz. Zaśmiałaś
się nie wstając z podłogi uważając, że to naprawdę zabawny
widok. Jednak jego oblicze zmieniło się. Pomógł Ci wstać, prawie
sam tracąc równowagę, zaczęłaś składać pocałunki na jego
żuchwie. Oddychał ciężko, lecz nic nie robił. Mogłaś
powiedzieć, że siłuje się z czymś.
-Co jest? - popatrzyłaś na niego
-to – pokazał na waszą dwójkę. Zrobiłaś krok do tłu. Poczułaś się źle.
Rozczytał mowę Twojego ciała i mrugnął – nie! nie nie, nie o
to mi chodziło, znaczy się... jezu – złapał się za głowę
sfrustrowany – boże, nie łapiesz _____, pragnę cię, strasznie
cię pragnę
-Więc dlaczego nie przyjdziesz i sobie mnie nie
weźmiesz? - warknęłaś na wpół zrozpaczona na wpół wściekła.
Sans złapał Cię czule za policzki.
-wezmę, jeżeli będziesz chciała, ale nie kiedy
jesteśmy... tacy. nie chcę abyś obudziła się w łóżku obok
potwora z głową pełną wyrzutów sumienia, wiesz? - Otworzyłaś
szerzej oczy, czy on... właśnie Cię odrzucił? Odrzucił Cię!
Will też Cię odrzucił, a teraz zostałaś odrzucona przez
kurewskiego kościotrupa?!
-Ta, wyrzuty sumienia – mruknęłaś oschle. Sans
zamrugał. Nie to miałaś na myśli, lecz nie byłaś na siłach
tłumaczyć się. - Dzięki za odprowadzenie mnie do domu, dobrze się
bawiłam.
-_____, ej – odwróciłaś się do niego plecami.
Nie chciałaś, aby zobaczył wściekłość w Twoich oczach
-Chyba zapomniałeś zabrać swojej karty z baru,
powiedz jeżeli naliczą ci jakieś dodatkowe drinki, czasem tak
robią. Oddam ci forsę – głos Ci się łamał. Chciał chwycić
Cię za ramię, lecz nim to uczynił odtrąciłaś jego rękę –
DOBRANOC, Sans.
-dobranoc _____ - wyszedł w ciszy, usłyszałaś jak
zamyka drzwi do swojego mieszkania. A kiedy tak się stało
krzyknęłaś wkurwiona. Kopnęłaś krzesełko, raniąc się w stopę, skandowałaś
jakieś monosylaby. A wtedy zaczęłaś rzygać. Wszędzie.
Dobry Boże, może to dobrze że Sans sobie poszedł? Chwiejnym
krokiem poszłaś do łazienki by się umyć, usnęłaś nad
klozetem.
Śniłaś o tym, że byłaś ścigana przez gang
motocyklowy. Jackie rzucała w nich jakimś obiadem. Nagle przed Tobą
otworzyły się wielkie drzwi z których wyszedł pingwin chcąc
przedstawić Cię władcy.
Obudziłaś się kolejnego ranka. Chwyciłaś się za
głowę i warknęłaś. Chryste Panie, to wyjście nie miało tak
wyglądać. Weszłaś pod prysznic by zmyć z siebie smród. Już
nigdy więcej nie będziesz chlać. Koniec z tym. Wypisujesz się z
klubu początkujących alkoholików. Wtedy szare komórki powoli
zatrybiły. S a n s. Kurwa mać. Wczoraj zachowałaś się jak jakaś
pijana dziwka. Zaczęłaś myć włosy, przeklinając pod nosem.
Starał się być dżentelmenem, nie powinnaś mieć mu tego za złe. Był miły. Będziesz musiała z nim pogadać,
przeprosić za to że go zraniłaś, myślenie o tym sprawiło Ci
ból. Wyszłaś spod prysznica okręcając się ręcznikiem. Wzięłaś
telefon. Był zawalony wiadomościami
Jackie: Jak noc?
Jackie: Wnioskuję po ciszy że dobrze. MASZ MI OPOWIEDZIEĆ!
Papyrus: MOŻESZ DO MNIE PRZYJŚĆ JAK BĘDZIESZ MIEĆ JUŻ WOLNY CZAS? CHCIAŁBYM Z TOBĄ POROZMAWIAĆ.
Sans: przepraszam
Sans: naprawdę przepraszam
Sans: spierdoliłem
Serce Ci pękło czytając trzy ostatnie smsy. Szybko zaczęłaś wszystkim odpisywać.
Ty/Jackie: Opowiem ci później. Mogło pójść lepiej
Ty: Muszę przestać pić. Nie żartuję
Ty/Papyrus: Tak, będę za 10 minut, tylko wysuszę włosy
Ty/Sans: NIE spierdoliłeś. Pogadamy potem, dobrze?
Ty: To ja zachowałam się jak suka. Ty nic złego nie zrobiłeś.
Przetarłaś się ręcznikiem, założyłaś jakieś wygodne ubranie i związałaś włosy w kok. Poszłaś do mieszkania braci i zapukałaś nerwowo w drzwi. Czekałaś chwilę, Papyrus otworzył.
-DZIEŃ DOBRY _____. NIE WYGLĄDASZ ZA DOBRZE
-Nie miałam dobrej nocy – uśmiechnęłaś się
koślawo. Westchnął
-WEJDŹ, POGADAJMY – zastanawiałaś się, czego
mógł od Ciebie chcieć. Pewnie chodziło o Sansa. Usiadł z Tobą
na kanapie i odwrócił się w Twoją stronę, wyraźnie zmartwiony -
_____ CHCĘ SIĘ CIEBIE O COŚ ZAPYTAĆ.
-Tak? - byłaś naprawdę bardzo zakłopotana
-JAKIE MASZ INTENCJE WOBEC MOJEGO BRATA? - zamrugałaś
kilka razy. Czekał, wyraz jego Twarzy nie zmieniał się. Nigdy nie
widziałaś go aż tak poważnego
-Moje intencje?
-TAK. WIESZ O CO MI CHODZI. WIĘC JAKIE SĄ? -
patrzyłaś na niego przez dłuższą chwilę
-Papyrus, ja... ja nie wiem. Co chcesz abym ci
powiedziała? - Wbiłaś palce we włosy. Zmarszczył brwi.
-CHCĘ ABYŚ POWIEDZIAŁA, ŻE NIE ZAMIERZAŁAŚ GO
SKRZYWDZIĆ – popatrzyłaś na niego zaskoczona
-Nie! Nie, w ogóle. Papyrus, nie mam zielonego
pojęcia co robić. Twój brat... zależy mi na nim. Bardzo. Ale nie
wiem do kurwy nędzy co wyprawiam – pozwoliłaś by uczucia wyszły
na wierzch – Znaczy się, popatrz na nas! Nie chce brzmieć jak
największy cham na ziemi, ale hej! Jestem człowiekiem. On jest
potworem. To nie jest właściwie status quo.
-MASZ RACJĘ, TO NIE JEST STATUS QUO –
przyglądał się Tobie z uwagą – A WIĘC TYM DLA CIEBIE MÓJ BRAT
JEST? POTWOREM?
-Co? Nie! To mi nie przeszkadza. Nie wiem jak
to wszystko działa. Jak jestem z nim, nie myślę o tym jakiego jest
gatunku. Dla mnie jest sobą. To Sans. Zachowuję się
jakby nie było żadnych różnic między nami, jakby był
człowiekiem. Traktuję go jak człowieka. I tutaj zaczyna się moje
zagubienie. Czy tak powinno być? Nie wiem! - Popatrzył na Ciebie
czule, znacznie przyjaźniej.
-MOŻE POWINNAŚ PRZESTAĆ SIĘ TYM TAK PRZEJMOWAĆ.
SANS JEST SZCZĘŚLIWY KIEDY JEST Z TOBĄ, I TY TEZ WYGLĄDASZ NA
SZCZĘŚLIWĄ KIEDY JESTEŚ Z NIM. CZY TO NIE WYSTARCZY? - schowałaś
twarz w dłoniach wzdychając ciężko
-Tak, może masz rację. Przy nim jestem taka
szczęśliwa... - uśmiechnęłaś się do Papyrusa. Niespodziewanie
przybliżył się do Ciebie patrząc bacznie w Twoje oczy.
-WIĘC WYJAŚNIJ MI, DLACZEGO PRZEZ CIEBIE SANS BYŁ
SMUTNY WCZORAJ. -jego głos dosłownie ociekał jadem. Dreszcz
przerażenia przebiegł Ci wzdłuż kręgosłupa. Nigdy wcześniej
nie widziałaś go takiego.
-S...smutny? O Boże, Papyrus, to było głupie
nieporozumienie. Zamierzałam go przeprosić po tym jak z tobą
porozmawiam. Czuję się strasznie przez to co się stało. To nie
była jego wina, chciał być miły, ale moja głupia pijana dupa
tego nie zauważyła.
-MOŻE OBOJE POWINNIŚCIE PRZESTAĆ PIĆ TE WASZE
GŁUPIE SFERMENTOWANE OWOCE – zniżył głos – NIGDY NIC Z TEGO
DOBREGO NIE WYCHODZI
-Nie będę się z tobą sprzeczać – powiedziałaś
– Odstawiam je na długo, na bardzo długo.
-TO DOBRY PLAN – uniósł brwi, odsunął się i
skrzyżował ręce na piersi – CHCIAŁAŚ PRZEPROSIĆ SANSA,
DOBRZE, ALE NIE WIEM GDZIE JEST. ZNIKNĄŁ Z SAMEGO RANA
-Zniknął? Co to znaczy „zniknął”?
-ZNIKNĄŁ CZYLI NIE WIEM GDZIE JEST – wyglądał
na podirytowanego. Nie znałaś go od tej strony – WYDAJE MI SIĘ,
ŻE Z ŁATWOŚCIĄ GO ZNAJDZIESZ, A POTEM GO PRZEPROŚ I POWIEDZ JAK
SIĘ CZUJESZ, ABY MÓGŁ WRÓCIĆ DO DOMU
-Tak, tak zrobię, przepraszam Papyrus. Naprawdę.
Straszna ze mnie dupa wołowa
-CHCIAŁBYM POWIEDZIEĆ, ŻE SIĘ ZGADZAM, ALE TO
BYŁOBY KŁAMSTWO – jego gniew powoli znikał - _____, TY TEŻ
JESTEŚ DLA MNIE WAŻNA. NIE W TEN SAM SPOSÓB, ALE NA MOC PRZYJAŹNI,
PROSZĘ... - objął Cię nagle – PROSZĘ, BĄDŹ MIŁA DLA MOJEGO
BRATA.
-Oh Papyrus – Odwzajemniłaś uścisk –
Oczywiście, że będę. Nigdy nie miałam na celu go zranić. Nigdy.
Przepraszam, że spierdoliłam sprawę do takiego stopnia, że
musiałeś ze mną porozmawiać
-OD CZEGO SĄ BRACIA... - pogładził się po
ramieniu – A TERAZ ZNAJDŹ GO, ZJEMY SPAGHETTI KIEDY WRÓCI! -
wrócił jego normalny ton głosu. Uśmiechnęłaś się słabo
-Jasne, zaraz się z nim skontaktuję
-DZIĘKUJĘ! DAJ MI ZNAĆ CO Z NIM! - Przytuliłaś
go przepraszająco i wyszłaś z mieszkania. Po tym jak znalazłaś
się w swoim chwyciłaś za telefon, wybrałaś Sansa i zadzwoniłaś.
Odebrał niemal natychmiast.
-cześć
-Cześć! Gdzie jesteś?
-wyszedłem, co tam?
-Słuchaj. Chcę pogadać. Spotkamy się?
Przyjdziesz? Cokolwiek, chce z tobą porozmawiać.
-przyjdę, będę za minutę – rozłączył się.
Zmarszczyłaś brwi, a potem usłyszałaś pukanie do drzwi.
Otworzyłaś niemal natychmiast.
-cześć, wziąłem skrót
-Oh Sans. - objęłaś go. Nie interesowałaś się
tym, czy tego chce czy nie, musiałaś go przytulić. - Tak strasznie
cię przepraszam. Tak kurwa mać strasznie mi przykro – pozwolił
się przytulić i westchnął ciężko
-myślałem...
-Zamknij się. Nie martw się o to. Robiłeś dobrze.
Jesteś dobrą osobą. Jesteś wspaniałym przyjacielem. - ścisnęłaś
go nieco mocniej – Sans, byłam upita w sztok. Źle to wszystko
zrozumiałam. Potraktowałam cię paskudnie i przepraszam –
puściłaś go, nadal stał w drzwiach, czuł się niezręcznie –
Chcesz wejść?
-nie, właściwie strasznie mnie boli głowa –
pogłaskał się po czaszce – ale dzięki i dzięki za rozmowę –
zaczął się odwracać, kiedy nagle chwyciłaś go za kaptur kurtki
-Sans. Poczekaj. Słuchaj – powiedziałaś
niespokojnie. Zatrzymał się w oczekiwaniu. Teraz, albo nigdy –
Zależy mi na tobie. Naprawdę bardzo. Przestaję tańcować, mam
dość tańców. Tak strasznie się bałam, że spierdolę coś tym
wyznaniem albo ... nie wiem. Chcę mieć cię przy sobie, to
najważniejsze dla mnie. - Nie drgnął przez chwilę, a potem
przytaknął.
-zdajesz sobie sprawę, że czuję to samo, prawda?
-A więc kurwa mać, jesteśmy głupi, że dopiero
teraz to mówimy, co nie? - zaśmiałaś się słabo
-całkiem – zachichotał. Staliście nie wiedząc
co zrobić i powiedzieć.
-Nadrobimy wszystko, ale teraz – pocałowałaś go
w czaszkę – może weź jakieś leki, zdrzemnij się? Będziesz
gotowy na jutro, co nie? - uśmiechnął się do Ciebie
-tak, będę
-I NIE piję. Wczoraj praktycznie wszystko zarzygałam
i potem musiałam to czyścić.
-a więc ja nie mam żalu za to że wczoraj wróciłem
sam do domu – zawstydziłaś się – prawie
-Bywało lepiej. W każdym razie. Weź aspirynę,
połóż się, odpocznij i wyzdrowiej, dobrze? - spojrzałaś się na
niego figlarnie
-dobra, dobra, do jutra. o której się widzimy?
-Spotykamy się około 19:00 na kolacji, więc bądź
gotowy wcześniej. No i ubierz się ładnie!
-ugh, dobrze – wywrócił oczami. Uśmiechnęłaś
się
-Do zobaczenia, Sans
-do zobaczenia – odwrócił się i wszedł do
mieszkania
Zamknęłaś drzwi, poczułaś jakby głaz spadł Ci
z serca. Mimo, że wasze spotkanie nie poszło zgodnie z Twoim
planem, a zima szalała za oknem, miałaś wrażenie że wiatr
przyniósł ze sobą zapach wiosny do Twojego życia. W końcu
wiedział co czujesz i co ważniejsze, on odwzajemniał Twoje uczucia.
Oboje nie mieliście zielonego pojęcia co się dzieje, co robicie, i
dokąd to wszystko prowadzi. Ale to coś z czym możesz sobie dać
radę. W końcu, nie byłaś sama w swoim zakochaniu. Musiałaś
pozbyć się wątpliwości jakie pojawiały się w Twojej głowie,. Wiedziałaś, że jest Tobą zainteresowany w
taki sam sposób jak Ty nim. To dobrze. Zaczęłaś się zastanawiać,
dlaczego nie wyznałaś mu swoich uczuć wcześniej. Bo to byłoby
zbyt łatwe, debilko. Wywróciłaś oczami do swoich myśli i poszłaś
oglądać TV. Już wcześniej wybrałaś ubranie na jutro, cieszyłaś
się z wypadu. Odezwał się telefon, sprawdziłaś kto do Ciebie
pisze.
Papyrus: DZIĘKUJĘ, WRÓCIŁ MU HUMOR!
Papyrus: WŁAŚNIE NUCI SOBIE COŚ POD NOSEM! CIESZĘ SIĘ, ŻE WYTŁUMACZYLIŚCIE SOBIE WSZYSTKO. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ JUTRA!
Ty: Ja też! Będzie zabawa! Upewnij się, że twój brat ubierze się jak trzeba!
Papyrus: NIE BÓJ SIĘ, TAK ZROBIĘ! MAM WSPANIAŁY GUST
Ty: Zdecydowanie lepszy niż on, w każdym razie
Papyrus: PROSZĘ, NIE DRWIJ SOBIE ZE MNIE PRZEZ TELEFON, WIEM JAK BLOKOWAĆ NUMERY
Zaśmiałaś się. Biedny, biedny Papyrus. Twój telefon znowu się odezwał.
Sans: serio? powiedziałaś papowi aby mnie ubrał?
Sans: a ciebie kto ubierze?
Ty: Sama się ubiorę, mam wyczucie stylu.
Sans: cokolwiek założysz na siebie, upewnij się że będzie dało się to szybko zdjąć
Łoooooł. Kurwa mać. Poczułaś jak fala gorąca wypełnia Twoje ciało. Ok, może rozmowa przebiegła lepiej niż przypuszczałaś.
Ty: Oh naprawdę? Dlaczego?
Sans: mam swoje powody
Ty: Niech lepiej będą dobre
Sans: będzie bardzo dobrze, zadbam o to, nie bój się
Sans: ;)
Czy on przesłał ci... pierdolonego emotikona... który mruga?! Oh, ten skurwysyn szybko uczy się grać w tę grę. Obracałaś komórkę w dłoni zastanawiając się jak masz odpisać. Przygryzłaś wargę.
Ty: Chcesz powtórki z tego kostiumu co go dostałam?
Sans: założysz ten kostium?
Ty: Nie, ale nic nie będę mieć pod ubraniem
Nie odpisał, zachichotałaś. Oczami wyobraźni widziałaś jak jego głupia facjata rumieni się na niebiesko. Weszłaś do sypialni i otworzyłaś szafę. Ok, jednak założysz coś innego. Może coś odważnego, ale nie aż tak bardzo niegrzecznego. No ale co się stało to się nie odstanie, już zapewne myśli o tym co masz, albo raczej czego mieć nie będziesz więc trzeba wybrać jakiś strój który tylko podsyci jego pragnienie. Oh, odpisał.
Sans: czy ty masz w ogóle pojęcie co mi robisz?
Ty: Jakieś pojęcie mam. Do jutra.
Zachichotałaś i odłożyłaś telefon. Chwilę kompletowałaś ubranie i tak masz zamiar wyglądać jak gorąca laska. Uśmiechnęłaś się nie mogąc doczekać się jutra
Słowem wstępu, idę czytać. Nie ma rozwinięcia. Bye *zapierdala na górę strony*
OdpowiedzUsuń*patrzy jak zapierdala leząc sobie wygodnie na kanapie i paląc papierosa* miłego czytania Sansy ^^
Usuńprzez ostanie jakieś 2 godziny odświeżałam cały czas żeby tylko móc przeczytać ten rozdział i moja reakcja po przeczytaniu to "Jakie to kurwa zajebiste" serio czekam z niecierpliwością na następny. Świetnie tłumaczysz i miłej nocy(lenny face)
OdpowiedzUsuńHuuuuum, niczego nie obiecuję, ale jak nikt nie będzie mi przeszkadzał toooo kolejny rozdział pojawi się jutro wieczorem, a jak będą przeszkadzać to dwa dni komiksów a potem się pojawi na poniedziałek
UsuńT.T Nowe tłumaczenie a ja nie mam siły czytać :T
OdpowiedzUsuńEhhhmmm... no cóż szkoda poczytam jutro.. ~
Na pewno jest świetnie Yumi ~
Idź odpocząć ^^
UsuńWszyscy piszą że to tak cudowne T.T
UsuńPierdole i czytam... jak padne to trudno...
Ten kto walczy nie jest przegranym !
XP
Pozostań zdeterminowana i będzie git
UsuńZ trudem ale przeczytałam to! A TERAZ PALULKU
UsuńDobranoc kochasie :*
Z trudem? :<
UsuńYumi z trudem bo oczka bolą i zmeczenie, ale opowiadanie świetnie przetłumaczone jak zwykle :*
UsuńTylko dlatego że takie świetne dałam radę ^.^
UsuńTen rozdział powalił mnie na nogi.CO JA MAM DODAĆ?! WIEDZIAŁAM,ZE TO BEDZIE HIT! Cholera,czy tylko mi jest teraz tak gorąco? XDDDDDDDDDD Nie znałam Papyrusa od tej strony..kurcze,jak wspomniał o ''krzywdzeniu'' brata,przed oczami miałam obrazek Chary..JEJU PRAWIE PRAWIE PRAWIE 'TO' ZROBILI ;] Umarłam przez tego snapa,oplułam się colą XDDDD emotka sansa najlepsza,ale cwaniak :DDDD Ale wieeeeeem jedno,coś się stanie,gorącego ( ͡° ͜ʖ ͡°) No ale nie powiem,ciekawie to poszło jak się upiliśmy z Sansem
OdpowiedzUsuńSkoro ten rozdział jest dla Ciebie hitem, to nie wiem jak określisz kolejny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńI tak praaaaawie, ale prawie robi wielką różnice. :3
A właśnie,przez poprzedni rozdział miałam dziwny sen,byłam z Papyrusem na zakupach w BIEDRONCE,to kara dla mnie,nie czytać przed snem..no chyba,że erotycznym ( ͡° ͜ʖ ͡°) boże jaka ja jestem zboczona ehhhhh
UsuńBoże, aż to sobie wyobraziłam. Piękne. Papyrus w Biedronce xD
UsuńEWFKERIWYBORGFQIEWNQFMOURWFUEHUFHFERHCURFCREF7DGWEHFG7ERGFVYWEGFBQNI7EADGBS7NYGFYE8STYER76GEYWDFUYDGVUDBUAWGE7EHFUIHRIUWEIOFJEWIGFYGERBCYUGFVBWEUGYUGFHOICYJSDFIV - Wing Ding Sansy
OdpowiedzUsuńTak Sansy, Skarbie. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią. :3
UsuńYUMI! Mokro mi i gorąco w kurwy.
I ta radość, że Sans ma penisa, no kurwa hit.
Zajebiste tłumaczenie, serce wali jak młotem po żebrach. Nie zasne, póki nie przeczytam kolejnego rozdziału, jestem za bardzo podniecona.
Tak, teraz trza to rozszyfrować.
UsuńKejti, no to jedziesz maleńka na ręcznym :3
UsuńNie pomogło i to jest najgorsze. Fuck.
UsuńJakoś mogę Cię wspomóc w tworzeniu tłumaczenia kolejnego rozdziału? :>
I moze jakiś spojler specjalnie dla mnie? :3 rozpal mnie!
Just DO IT!
Usuń"Sans..." you whispered, grabbing his collar and pulling him down close to your face, "...I want you to show me how much of a monster you can be tonight." Sans facial expression changed, like he was struggling heavy with something, but it eased into something almost terrifying - feral.
Usuń"that dress. off. now." he said, his words clipped. You sensed an urgency, and shakily reached for the zipper on the side, slowly dragging it down. His eyes watched the entire process, and you looked at him.
Sama się o to prosiłaś xD
A co do pomocy, spokojnie :3 daję radę, komentarze takie ja te mnie motywują i napełniają DETERMINACJĄ, a więc tak jak powiedziałam wcześniej, jeżeli nikt mi nie będzie przeszkadzał, to kolejny rozdział pojawi się jutro
UsuńI jeszcze przygląda jak się rozbieramy. Och, G...
UsuńAle będziemy się pieprzyć. Czy jak tam wolisz - rżnąć ostro.
Weny, Boże. Życzę Ci jej tak mocno jak nigdy chyba. I determinacji. Tak. Jej też Ci dużo życzę.
Jeżeli bedzie jutro wieczorem rozdział, to będę miała, uch... Upojną noc.
Ten
UsuńTO
UsuńCO.
UsuńAle że czo, Bejb?
UsuńNie mogę się skupić na pisaniu książki, a do tego, chyba mój telefon kaput...a miałam tam całą pracę ;-; Czekam na ten rozdział tak nie cierpliwie, że ahhhh.
UsuńCierpliwi zostaną nagrodzeni
UsuńChyba se jaja robisz. Przed chwilą dopiero przeczytałam tamten rozdział. Jej! Na tamtym idk czemu wybuchałam śmiechdm/chichotem. >.> Nie wiem czy zacząć ten, bo zmęczona jestem i jeszcze usnę. D: Kc mimo to, przecież wiesz... Z tamtego rozdziału narysuję nas w szkieletowym kigurumi śpiące z Sansem. Mam nadzieję, że dam radę. :o Dobranoc.
OdpowiedzUsuńDobranoc iiii miłego czytania jutro :3
Usuń*leżąc na kanapie i popijając drinka. Dobra okej wiem po przeczytaniu że picie likieru z sokiem malinowym w kufle na piwo było złym pomysłem .
OdpowiedzUsuńA przy okazji jak zwykle dzięki za kolejny rozdział bo trza coś czytać.
Tak, czytanie to dobra rzecz :3
Usuńo boże naprawde za dużo wypiłem bo widze papayrusa strzelającego z gaster blastera spagetti zamiast laserem
UsuńZ tego fajnego komiksu?
Usuńżebyś wiedziała
UsuńKurwa. Miałam fangirling 5 stopnia. JAK ZACZĄŁ SIÉ DO NAS PRZYBLIŻAĆ I CAŁOWAĆ W SZYJE TO PŁAKAŁAM ZE SZCZĘŚCIA. Jezuuu.
OdpowiedzUsuńRżnijcie się już plz.
PLZPLZOZLZOZZLPZZLPZLZPZ.
Kocham ten rozdział motzno.
PRZYNAJMNIEJ WIEMY, ŻE MA KUTASA.
I te SmS, AAAAAAAA.
Co ja bym bez ciebie zrobiła? Powiedz mi.
Kocham tą odp XDDD
UsuńWniosła nudny żywot pozbawiona seksualności sansowatości? xD
UsuńChyba tak :') Moje życie nie miałoby sensu. Jeszcze zjebany okres dziś dostałam, a akurat taki zajebisty rozdział wyszedł, co ja zrobię z * może* jutrzejszym rozdziałem? Oni bara bara w łóżku, a ja z okresem :(
UsuńJa mam okres od tygodnia ;-; To chyba najdłuższy jaki dotąd miałam, no i co tu począć!
UsuńA mi się okres spóźnia już 2 miesiąc :c
UsuńW sumie to się cieszę, pewność mam, że nie zaciążyłam, chyba że wiatropylnie albo z Sansem :3
No ale z okresem też się pieprzyć można, a są tacy co nawet w trakcie minetę mogą strzelić...
"Wiatropylnie" Muszę komuś opchnąć ten tekst xD (oczywiście podam nazwę użytkownika od którego to zasłyszałam xDD)
UsuńA ja jestem jakiś tydzień przed i czuję w sobie burzę, huragan, lawinę hormonów. Dzięki Ciche momenty, dzięki... :) Boje się Yumi, że masz rację i jutro (w sumie już dziś) czego już sklejać xdd
Mam dni płodne. Nic więcej nie trza dodawać jak bardzo ruszył mnie ten rozdział :>
UsuńNie mam patentu na ten tekst, sama go gdzieś usłyszałam xD
UsuńSans bardzo ładnie się zachował. Tak bardzo, bardzo.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać rozdziałów z jego perspektywy, aaaaa!
Ja też, ale trzeba będzie na to chyba naprawdę długo poczekać...
UsuńHmmm jakby tu napisać aby trafnie przekazać moje emocje? A już chyba wiem
OdpowiedzUsuńLIHSBRVPWENFOQIEBRPUVFIBWER[OUVFQEORBVGPIUWERBGFP9UQENROFERIHVBPIUERBFVE RFHERWPIUBFIUERF
Chyba mniej więcej tak będzie dobrze :)
Booooooożżżeeeeeeeee Cieszę się, że nie tylko mi było gorąco (nadal jest xd) czytając to. Zastanawiam się tylko, czy inne też paliły się od środka xd
Matko, to jak my prawie za barem...on...my...a później taksówka...iii AAAAAHHHHH (krzyk bezradności xD)
Yumi, jeżeli ktoś ci przeszkodzi w tłumaczeniu, to ja oraz (jak podejrzewam) pozostali czytelnicy, "dopilnujemy" aby już nigdy nie przeszkodził =)
Przesyłam ci pozytywną energię i DETERMINACJĘ!
Cholera, jak ja teraz zasnę? xD Ty specjalnie wstawiłaś to tak późno xD
Jutro mam babski wypad z przyjaciółką. Będę jej opowiadać jak bardzo... spodobały mi się ostatnie rozdziały xD (Możecie już przesyłać współczucia dla niej. Jak się rozkręcę jestem wodospadem słów :>)
Yumi wybawicielko świata. PISZ! Błagam cię! Zaklinam cię ja i pozostali czytelnicy.
NIECH DETERMINACJA BĘDZIE Z TOBĄ!!!
Czy macie ten klej, o który prosiłam pod poprzednim rozdziałem? Bo właśnie eksplodowałam na tysiące małych kawałeczków :>
UsuńNeeeh nie mam, ale pod kolejną notką to już nie będzie co z Ciebie zbierać :3
UsuńHah ja już tłumacze, a jako, że nie chce mi się spać tooo >.> Mheh heh heh
Jesteś aniołem! Zaprawdę ci to powiadam! Moja zbawicielka *-*
UsuńNo wiesz... ja teraz też nie zasnę, a czuję się jak po wyjściu z sauny (Otworzyć okno kosztem przeziębienia? Chyba nie warto xd)
#Ten uczuc kiedy inne laski jarają się tym że szkielet ma penis i jest im gorąco, a tobie nie wypada bo masz chłopaka xD
OdpowiedzUsuńPff ja mam chłopaka i ani mi ani jemu to nie przeszkadza:) dodatkowo wiedząc co czytam droczy się że mną i mi telefon chowa;)
UsuńJak ja byłam z moim ex miałam fazę na L z Death Note do takiego stopnia, że był zazdrosny o niego :x
UsuńMoj bywa zazdrosny ale o bardziej cielesne postacie np wiedzmin
UsuńGeralt... Nikt nie działa tak na mnie, oprócz Sansa oczywiście >:3/~Triss
UsuńAaaa... Yumiiiii miałam ci ja napisać kiedy blog czy cóś założę >.> A więc
OdpowiedzUsuńhttp://fenixxowerysunki.blogspot.com/?m=1
I je gites >.>
Nie wiem jak na priv więc tu to zostawię a jak cos to usunem >.>
Skomentowałam i dodałam do ulubionych :3
UsuńWut. Akcja się ostro rozkręca.. B)
OdpowiedzUsuńNie da się zaprzeczyć :3
UsuńCzemu najzajebiaszczy z rozdziałów ma tak mało komentarzy? Co się dzieję? XD
OdpowiedzUsuńBo wszyscy mają zajęte ręce.
UsuńOt co. :>
~Kejti
Może to przez godzinę publikacji notki? Dość późno i jakoś się nie zgadałyście.
UsuńWłaśnie tłumaczę kolejny rozdział jestem w 1/3 ale szybko pójdzie. Dopiero teraz mogłam sobie na spokojnie przysiąść bo jednak ktoś mi oczywiście dupę zawrócić musiał -_-
Oh ;-;
UsuńKiedy masz internet tylko na chwilkę, więc szybko drukujesz rozdział i czytasz go z kartki... :') /~TrissNaWyjeździeBezInternetu
OdpowiedzUsuńHm, jestem ciekawa jaka będzie Twoja opinia xD
UsuńNajprawdopodobniej wepnę sobie te 14 kartek zapisanych drobnym druczkiem (wow, dopóki nie wkleiłam tego wszystkiego do worda, nie zdawałam sobie sprawy, że to AŻ TYLE pracy) do segregatora pt "Na te trudne dni" i będę czytać za każdym razem, kiedy dopadnie mnie chandra. Rozdział jest po prostu wspaniały, ten flirt, ta niecierpliwość w taksówce... Wszystko to wywarło na mnie bardzo... gorące wrażenie xD No i ten Papyrus, kto by się spodziewał, że będzie w stanie powiedzieć coś "jadowitym tonem"? Sexting... W tym momencie naprawdę nie wytrzymałam, nieźle się uśmiałam :D Znalazło się tu wszystko: pożądanie, erotyzm, humor, nieco dramatu i komedii, delikatny jak i również ostry flirt... Nawet snapchat! Bardzo się cieszę, że wydrukowałam sobie ten rozdział, teraz na pewno zostanie ze mną na długo C: Z każdym kolejnym jest coraz ciekawiej! No i tak ślicznie wszystko przetłumaczyłaś! W wielu opowiadaniach kiedy pojawiają się momenty +18, autor pisze w taki sposób, który mnie po prostu...obrzydza? Nie wiem jak to nazwać ;-; Tu wszyściutko ujęłaś w taki delikatny(ale i bardzo pobudzający sposób XD) sposób. Widać, ile pracy włożyłaś w to tłumaczenie. /~Triss
UsuńRany jak się cieszę nowy rozdział ale dopiero w następnym będzie naprawdę ciekawie. Yumi jesteś niesamowita i pozostań ZDETERMONOWANA. Jeszcze do tego eleven będzie robił live z undertale. Nowy rozdział + eleven i undertale = jestem w niebie.
OdpowiedzUsuńPhahaha no widzisz jak świat Cię rozpieszcza? xD
UsuńHah, no chyba nie za bardzo nas rozpieścił, bo live się nie odbył. XD :/ :c
UsuńYumiś, rysuję coś dla ciebie..
OdpowiedzUsuńKontury nie moje, bo nie umiem rysować, ale pytałam o zgodę autorkę i się zgodziła, so..
Skończę za około godzinę? XD
Nie wiem jaką cerę masz, więc dam ci jasną, bo raczej szybko nie odpiszesz.
UsuńJeeej jak fajnie :3
UsuńI zgadłaś z cerą, jest jasna. Nienawidzę słońca więęęęc
http://m.imgur.com/vYBV0X8 < zdjęcie z telefonu, bo nie mam internetu i nie mam jak dodać normalnie.
UsuńAndgora na jakim programie to rysasz?
UsuńPaint polecam XD
UsuńXD
UsuńPaint mnje nie lubi :T
Wczoraj rysowałam półprzytomna i dziś patrzę na swe dzieło....... . . . . n.. . . . .. .
UsuńTen komiks który zrobiłam mnie przeraża ... ... ... ...
I się zastanawiam ... ... ... Co mi odjebało
Jest to komiks o miłości Sansa... i Lampy ... o.O
UsuńWidziałamXDD
Usuń~Taka Hipnotajzing XD
UsuńAle Andgora... Podziwiam cię za to że tyw paincie takie cudeńka..
UsuńUżywasz czegoś w stylu tabletu graficznego?
Nope, sama myszka.
UsuńNaaaa to ja? xDDD Dziękuję Andgora xDDD Genialne! Naprawdę paint rządzi xD
UsuńTa, wersja ludzka ciebie xD
UsuńTo tak jak ja :p
OdpowiedzUsuńZbyt leniwa aby kupić... a po za tym ...
Moja zajebista xyz-letnia myszka wymiata
Ups... miało być jako odp do komentarza :v
UsuńMusze zacząć myśleć :/
Aaaaaaa....omg omg <3 <3 Co to opowiadanie ze mna robi XC Ide czytac kolejny rozdzial *-*
OdpowiedzUsuń