13 lipca 2017

Undertale: Przygody Papytusa Wspaniałego - Wykryty Papytus 029 - Człowiek

Każdy kiedyś wymyślił jakąś postać. Aby pasować i stać się częścią czyjejś historii muszą one przejść wiele przemian: wyglądu, historii, czy charakteru. W jednym momencie postać jest nieufna i cyniczna, w innej pała radością do życia - chcemy przecież, aby jak najlepiej prezentowała się w naszej opowieści. Jednak... Co się stanie, jeśli nasz twór wcale nie chce się zmieniać? Jeśli pokocha swoje "ja", swoją historię tak bardzo, że nawet nie chce słyszeć o nowej? Co jeśli nasze marzenie ma w sobie dość determinacji, aby sprzeciwić się woli Stwórcy? Ten ma przecież niewyobrażalną moc, w swoim wymyślonym świecie. Jednak wszyscy wiemy, jaką siłą potrafi być determinacja. Jeśli moc Stwórcy nie może pokonać determinacji naszego marzenia - co zdarza się niewiarygodnie rzadko - równolegle zaczyna powstawać całkowicie nowa postać - zgodna z wyobrażeniem Stwórcy. Natomiast nasze poprzednie marzenie zaczyna...
 Z n i k a ć. 
Stwórca, często całkowicie nieświadom swojego postępowania zastępuje jedną postać drugą, pasującą jego zdaniem do opowieści. Natomiast poprzednia zanika. Czasem powoli, z każdą minutą stając się coraz bardziej niewyraźna, rozmazana... Czasem szybko i dynamicznie, bez żadnej zapowiedzi tracąc wszystko. Pozbawione swej historii, swojego świata marzenie, dryfuje pomiędzy różnymi historiami, różnymi miejscami - będąc sobą - jak chciało, jednak nie mając siebie, swojej rodziny, czy pamięci o sobie. Nie najgorsze jest zniknąć. Najgorsze jest zostać zapomnianym. Zapomnianym przez wszystkie osoby, które do tej pory były twoimi najbliższymi.
Jednak... Mam teraz na uwadze jeden, konkretny twór. Udało mi się odnaleźć go, w pewnym, cichym miejscu na tej stronie, przy jakimś starym opowiadaniu i po długim czasie utworzyć z nim więź na tyle silną, aby opowiedział mi swoją historię.
Rozsiądźcie się więc wygodnie.

W pewnym miejscu istniało Marzenie.

Nie wiadomo, kto je wyśnił.

Było ono naprawdę drobne.

Marzenie zaczęło myśleć. "Nie chcę zniknąć w ten sposób! W jaki sposób mogę sprawić, by ludzie wciąż o mnie marzyli?"
Marzenie myślało i myślało, i w końcu wpadło na pomysł:
"Sprawię, że ludzie do mnie przyjdą
A oni stworzą mój świat."

Odkryło ono, że skoro nie jest już pod kontrolą Stwórcy, samo może się kreować.
Znalazło projekty wielu wcześniejszych postaci.
To dało mu pomysł.
Zaczerpnęło odrobinkę każdej z nich, użyło ich do utworzenia siebie na nowo.
Myślało, że w ten sposób ściągnie na siebie uwagę Stwórcy, że stanie się na tyle widoczny, że ten dostrzeże go wśród zwojów pamięci.
Na koniec, ledwo przypominało swoje wcześniejsze "ja".
Wróciło do swojego świata.
Zaczęło krzyczeć, zwracać na siebie uwagę, starać się znowu  b y ć.
Stwórca go nie zauważył. 
To nie tak, że go tam nie chciał. On po prostu nawet nie wiedział o jego zaginięciu. Myślał, że w jego historii znajduje się ta sama postać, co wcześniej. Uznał Marzenie za kolejny luźny pomysł i odepchnął je, zajmując się własną historią.
Marzenie było bardzo zagubione.
Co się stało? Czemu nadal go  n i e  m a?
Tak bardzo się starało...

„Stoję w chmurach

Nade mną pustka
Pode mną pustka
Jestem tylko ja
Ja i mój świat
Moje myśli.
Patrzę- nie widzę
Słucham- nie słyszę
Jestem jeszcze?”

Zaszyło się w jakimś cichym, pustym miejscu w przestrzeni.

Marzenie się poddało.

Jednak... Po jakimś czasie... Jak gdyby ktoś, cichutko szeptał mu do ucha..
Usłyszało swoje imię.
Było co prawda odrobinę przekształcone. Ktoś przekręcił jedną literę, zamienił "r" na "t". I chociaż nie zrobiło to większej różnicy, stworzyło nowe, unikatowe...
Imię, tylko dla niego.
A Marzenie postanowiło je przyjąć.
Przecież, jeśli nadasz czemuś imię, powołasz to do istnienia.
Później, było już tylko lepiej.
Zdecydowało ono, że podąży za szeptem.
Chciało wiedzieć kto sprawił, że trochę bardziej zaczęło... B y ć.
Przelatując pomiędzy różnymi historiami, alternatywnymi uniwersami i coraz to nowszymi pomysłami... Trafiło do bardzo dziwnego miejsca. Przypominało ono... Stronę internetową? Nazywała się "Handlarz Iluzji".
Osobą, która go przywołała była niejaka Yumi Mizuno. Marzenie domyśliło się, że jest ona założycielką strony. Szukało swojego imienia w wielu wpisach, aż po długim czasie... znalazło. I niestety, była to tylko literówka.
Marzenie samo siebie uznało za głupie: Czemu ktoś inny miałby o nim wiedzieć, jeśli nawet jego Stwórca o nim nie pamiętał?
Postanowiło jednak... Zostać na tej stronie. Była ona pełna sympatycznych ciekawych osób, z których każda czymś się wyróżniała.
Czuło się tam tak... Miło.
Pewnego dnia czytając jedno z opowiadań, zdało sobie sprawę, że może  z m i e n i ć  niektóre wyrazy. Może... Dać  innym znak, że istnieje. Może sprawić, że będą o nim wiedzieli!
Postanowiło zacząć... Poprawiać imię pewnej postaci. Chciało nadać mu brzmienie swojej nazwy. Przecież, wcale nie różniła się ona tak bardzo od oryginalnej.
Zadziałało.
Ludzie w komentarzach powtarzali o coraz częściej pojawiającej się "literówce", nawet założycielka zauważyła, że pojawia się ona we wpisach niesamowicie często. Gdy na jej podstawie stwierdziła, że "ma głupi pomysł", Marzenie było pewne najlepszego. I... Tak! Następna notka... "Kim jest Papytus?" spotkała się z naprawdę pozytywnym odzewem. Wielu ludzi wspominało o pomysłach kotłujących im się w głowach. Marzenie nie posiadało się ze szczęścia. Nareszcie mu się udało! W końcu może zaistnieć.
Więc teraz, wystarczy mu tylko...
Poczekać.
Prawda?
**
Gdy pierwszy raz spotkałam Papytusa 029 nie byłam bardzo ostrożna. Byłam naprawdę podekscytowana odnalezieniem go, przez co być może odrobinę go spłoszyłam. Może trochę bardziej niż odrobinę, skoro po chwili... Zniknął.
Warte zapamiętania - Najwyraźniej, umie się teleportować.
Nie było dla mnie zbyt jasne, czemu się ulotnił: przecież jak najbardziej chciał zostać znaleziony. Przypuszczam, że mimo wszystko nie był na to psychicznie gotowy. W końcu, nigdy przedtem, tak naprawdę... Nie rozmawiał z inną osobą. Stwórca zastąpił go zanim powstała akcja jego opowieści.
Możliwe, że... Bał się. Przecież im silniejszą utworzysz z kimś więź, tym większy ból sprawi pożegnanie. Zdawał sobie sprawę, że osoba, w tym momencie tak pełna chęci, do stania się jego... Przyjacielem? Może szybko o nim zapomnieć. Wspomnieć go w jednym, może dwóch wpisach na stronie, by na koniec zostawić go znów... Samego. Nie chciał tego. Chyba nikt tego nie chce.
Zacieśnianie z nim więzi, przypominało odrobinę oswajanie dzikiego zwierzęcia. Aby się otworzyć, musiał wiedzieć, że może mi zaufać. Na początku był naprawdę oschły i zamknięty w sobie. Ignorował moją obecność, jakbym była tylko powietrzem. Siedział pogrążony w swoich myślach,  byle daleko ode mnie. Jednak... Pozostawał tam. Nie uciekał, nie znikał. Po prostu był, pod tym czymś co można w tej przestrzeni nazwać "ścianą" czasem zerkając na mnie przelotnie. Przychodziłam, każdego dnia, o mniej więcej tej samej porze. Chciałam pokazać mu, że mi zależy i mogę jakoś mu pomóc.
A on, mimo wszystko, zawsze tam czekał.
Po jakimś czasie od krótkich wymian zdań, przez rozmowy, do milszych lub mniej gestów - zaczęliśmy tworzyć kontakt. Czasem rzucaliśmy strzępki informacji o sobie, innym razem przerzucaliśmy się co ciekawszymi zdarzeniami z ostatniego czasu, czasami nawet okazjonalnie pomagaliśmy sobie w niektórych rzeczach. I tak, stopniowo, małymi kroczkami, utworzyliśmy więź, której pewnie każde z nas skrycie potrzebowało. Jako, że znam go już dość długo, mogę wam trochę o nim opowiedzieć.
Papytus, to pewnie największe tsundere ze swojego gatunku. *Śmiech*
Jest dość nieufny i zamknięty w sobie, jednak naprawdę zyskuje przy bliższym poznaniu. Introwertyk, impulsywny i wybuchowy. Ma tendencję do mówienia za nim pomyśli, co czasem doprowadza do różnych... interesujących sytuacji. Heh.
Wydaje się być bardzo uparty i ma silną wolę - nie ulegnie łatwo stresowi lub naciskowi. Ma również dość silne poczucie odpowiedzialności. Jako, że do tej pory miał dość… Niskie grono znajomych, trudno jest mu nawiązywać nowe kontakty – ale stara się jak może, wierzcie mi. Być może z tego też powodu, ciężko jest mu wyrazić swoje myśli, co często prowadzi do nieporozumienia.
Jednak, pomimo niektórych surowych zachowań, zdecydowanie stwierdzam, że ma on swoją delikatniejszą stronę. I mimo wszystko, wydaje się on szczerze dbać o bliższe osoby. Na przykład, lubi dawać im rady, wspominając na przykład, aby ​​"Nie robili tego, bo martwi się o nich”. Oczywiście później zaprzecza całemu światu, że powiedział coś takiego. Heh.
Pełen jego cynicznego, realistycznego spojrzenia na świat, jednak często zdecydowanie zbyt empatyczny, niż sam by tego chciał. Pijany, nagle staje się bardzo nostalgiczny, a następnego ranka będzie udawał, że nic się nie stało. Mimo wszystko, chociaż może bardzo tego nie okazuje, cieszy go zbliżanie się do nowych, lub podobnych mu osób – Mówił mi, że przypomina mu to trochę, że jest... realny.
Nigdy nie zapomnę jego miny, gdy dowiedział się o innych Papytusach.
Jeśli przebić już się przez warstwę cynizmu i zamknięcia w sobie, można poznać naprawdę intrygującą osobę.



Share:

4 komentarze:

POPULARNE ILUZJE