Generalnie to nie miałam pomysłu na żaden tytuł, a czułam potrzebę napisania notki. Stąd "pa dum". Po pierwsze. Nie wiem dokładnie kiedy i jak, na fb zrobiło się nas już nieco ponad 200 osób!
No i nie wiem czy mam się cieszyć, bo jest Was tak wiele i ogólnie zacząć się pysznić i chwalić i pławić w blasku własnej zajebistości. Czy po prostu przystanąć, złapać się za brodę i zacząć się zastanawiać, czy to Wy czy ja jestem popierdolona. Heh
Ale mniejsza. Cieszę się, tym bardziej, że tam wrzucam informacje o najnowszych notkach (pomijam komiksy, bo nie chcę nikomu spamić tablicy), czasem jakieś tam myśli się pojawią, czy filmiki, czy obrazki Wasze. No. W każdym razie to ta informacja już za nami.
Teraz o czym. A tak 10.08 prawdopodobnie będę miała wolne. Mówię, prawdopodobnie, bo będę miała pewność jutro. Tak więc nadgonię to z czym zalegam, jutro postaram się po pracy wrzucić komiksy, aby w wolny dzień potłumaczyć trochę opowiadań... Jeżeli będę mogła, bo przyjaciel wrócił na wakacje do Polski i ugh, nie wiem czy jakoś nie wykorzysta dnia mojej wolności na "nieplanowany" i "niezapowiedziany" wypad. Ale, się zobaczy. Marzę tylko i wyłącznie o spaniu do 12. Heh.
Najgorszą częścią pracy w sklepie jest wstawanie "przed" miastem. Chodzi o to, że idąc do Biedronki nie ma otwartego po drodze sklepu do którego mogłabym wejść i coś kupić do jedzenia czy picia. Jadę autobusem, jednym z pierwszych, opieram czoło o szybę i widzę, jak pani ziewając otwiera kiosk. Jak inna pani przysypia na siedzeniu obok. Generalnie, to mnie męczy najbardziej. Raz przed pracą weszłam na kompa aby zobaczyć wasze komentarze i to jak rozmawiacie ze sobą. Heh, kiedy Wy kładliście się spać, ja już byłam na nogach. Takie to dziwne, serio.
W niedzielę się troszeczkę zezłościłam. Generalnie poznałam już chyba wszystkie osoby z jakimi pracuję w Biedrze i jest ich sporo. W damskiej szatni nie ma dla mnie póki co szafki, więc muszę ubierać się z boku, ale to nic. Mnie tam to nie przeszkadza.
Jak powiedziałam, zezłościłam się. Przede wszystkim przestraszyłam na początku, bo w niedzielę otwierałyśmy Biedronkę we trzy. Ja, kierowniczka i taka dziewczyna. Trzy na cały sklep, a weź tutaj, kierowniczka w papierach musiała siedzieć, jedna na kasie a ja co, sama z towarem do wypakowania zostałam... Roboty było wiele i jeszcze więcej. Utyrałam się strasznie. Potem, przyszedł gdzieś tak przed południem kolejny pracownik. Okazało się że jedyny facet na naszą Biedrę. Takie połączenie... nerda, który uczył się podrywu na bajce z Johnym Bravo. Serio. Albo może ja mam takie wrażenie. Generalnie to jeden z tych ludzi, do których mam "po prostu nie" już na starcie. Nic mi nie zrobił, może jest fajny, może to złe pierwsze wrażenie, może się przekonam. Może. Nikogo nie skreślam. Ale póki co - nie. Zwłaszcza po tym co dopierdolił.
Nie będę mówiła o jego komentarzach kiedy mówił z ochroniarzem, ale dołożył mi roboty. Ja powiem tak, nie jestem typem człowieka, który się śpieszy. A w Biedrze to życie na czas i liczą się każde sekundy. Serio. Więc wiem, że nie jestem aż tak bardzo pomocna, jak mogłabym być, gdybym była szybsza. Ja jednak wolę swoją pracę wykonać powoli, a solidnie. Tak więc, byłam przy końcówce rozładowywania palety z wodą, patrzę na zgrzewki Nałęczowianki i na to, gdzie ja ją mam umieścić. Półka ponad moją głową, czyli ponad metr sześćdziesiąt nad ziemią. Szepczę
- O kurwa
I w myślach składam modły do Boga i planuję treść cyrografu z Szatanem, bo nie wiem do którego się zgłosić o pomoc. Okazało się, że obu postanowiło wysłuchać moich próśb. Przybył ten nieszczęsny on. Nazwijmy go Okularnik, dobrze? A więc, przyszedł Okularnik
-Pomogę ci, podawaj z palety a ja będę wrzucał
Powiedział, myślę, oka, mniej roboty dla mnie. Słaba płeć i takie tam. Podaję mu to i przez pierwsze trzy zgrzewki było super. Z tym, że Okularnik to człowiek który robi szybko, byle jak, byleby zrobić... Co się stało? Tak pierdolną wodą że wpadła w szczelinę między regałami i rozpierdoliła klientom pod nogi płyn do mycia naczyń na sąsiedniej alejce.
Yap. Posprzątałam, bo z dwojga złego wolałam to niż wrzucanie wody na wysoką półkę, ale ugh, ile kurw mi pod nosem wtedy się pierdoliło to nie wyobrażacie sobie tego.
Od dwóch dni siedzę na kasie. No i powiem szczerze, biorąc pod uwagę moje gabaryty oraz to, że na sklepie nie jestem zbyt przydatna, bardziej przykładałam się do tego. No i się zgadza. Jedyne ale to mam do siebie - bo nie pamiętam kodów wszystkich. No i do tego, że potrafię siedzieć od 6:30 do 12:00 bez żadnej przerwy tylko kasując i kasując i kasując ... Ale tak to jest fajnie.
Obsługa kasy nie jest taka trudna, wbrew pozorom. Opanujesz podstawy i już wiesz. Umiem już wymieniać paragon w kasetce, dawać doładowania etc.
Wczoraj z rana miałam swoją pierwszą przygodę z głupim klientem. Była baba, zakupy na ponad 200zł. Na końcu był nieszczęsny lakier do paznokci za 3.99zł. Stoi, waha się, czy go brać czy nie. Kolejka się zrobiła, a że sama zakupy miała duże, to ludzie w kolejce stali. Ostatecznie nie wzięła i podając mi ten lakier mi wypadł i się przeturlał na dół. Olałabym to i zostawiła, bo potem się podniesie, prawda? No ale się rozmyśliła i że jednak weźmie. No to kurwa, kucam po to, biorę i dodaję do zakupów. Ok, obrabiam kolejnego klienta i po chwili wraca ta baba z lakierem, że jednak nie. Bo ona znowu zmieniła zdanie. No i robi zamieszanie, że ona nie chce, że mam jej zwrócić forsę. No to dzwonię po kierowniczkę i mówię jaka zaistniała sytuacja. Jeden gość z kolejki w tym momencie nie wytrzymał no i wiadomo, zaczął narzekać. Nie jakoś chamsko, ale po prostu, narzekał, że od 10 min stoi, że ma dość, że kto to widział etc itd itp. Na to baba
-Ale niech pan nie będzie zły na dziewczynę - tutaj wskazuje na mnie - To jej pierwszy dzień
-Pani mówi do mnie? - odpowiada typ
-Tak, mówię do pana
-Pani tak to se może w domu rozkazywać, a nie tutaj. Tutaj to ja mówię co chcę.
-Pani mówi do mnie? - odpowiada typ
-Tak, mówię do pana
-Pani tak to se może w domu rozkazywać, a nie tutaj. Tutaj to ja mówię co chcę.
-Ale to nie wina tej dziewczyny - mówi inna kobieta z kolejki wskazując na mnie - tylko tej pani
-No ja wiem - mówi typ przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę - Nie jestem zły na tą nową, tylko na to niezdecydowane babsko.
-No ja wiem - mówi typ przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę - Nie jestem zły na tą nową, tylko na to niezdecydowane babsko.
No i cała kolejka cisnęła po babie. Ostatecznie i tak lakier oddała, ale to było ciekawe.
Dzisiaj? Dzisiaj już było i łatwiej - bo kody same do głowy wchodzą - ale i trudniej, bo ludzi wiele się obsłużyło.
No i co zapamiętałam? Mmmm w sumie nie miałam żadnych akcji, byli i tacy i tacy klienci. Generalnie to poprawiłam kilku osobom humor, albowiem kiedy kupowali alkohol albo papierosy zawsze pytałam się o osiemnaście lat. Nawet jak widziałam starszą osobę. Uśmiechali się i oni i osoby z kolejki. Zawsze padały odpowiedzi, że nie. A to jeden papierosy dla ojca kupował, a to dwóm panom miesiąc do osiemnastki brakował. Trzy kobiety wyszły śmiejąc się głośno, kilka osób powiedziało, że zatrzymało się na poziomie kilkulatka. I takie tam. Bardzo podobały mi się te reakcje i bezpośredni kontakt z człowiekiem. Choć powiem, że póki co ... za dużo rzeczy na których muszę się skupić.
1. Patrzeć czy klient coś nie wynosi
2. Pytać się o "karta moja Biedronka" ja wiem, że to nudne i do porzygu, ale taki mamy obowiązek. Musimy się o te zasrane karty pytać.
3. Sprawdzać czy waga nie wariuje
I takie tam.
No i drobne. Kurwa. Królestwo za drobne! Wczoraj nie miałam w ogóle monet pięciozłotowych, dwuzłotowych i złotówek. Dzisiaj nie miałam w ogóle dziesięciogroszówek, dwudziestkogroszówek i dwugroszówek. A to komplikuje przy wydawaniu reszty.
Z uwag?
Zawsze, jak będziecie robić zakupy w Biedrze, siatki te małe, dawajcie na samym początku, tak aby kasjer nabił je jako pierwsze. Kartę możecie dawać kiedy chcecie, na początku, na końcu, w trakcie zakupów. ALE siatkę dawajcie na samym początku. Generalnie to coś z góry, w sensie od zarządu Biedronki. Za to, jak nabijemy siatkę jako pierwszą to dostajemy punkty. Generalnie nie wiem na co i po chuja to, ale tak jest.
Więc siatki.
Yap. Idę spać.
Oh, branoc! ^^ Ciekawe życie masz w tej Biedrze, to z statkami sobie zapamiętam ^^
OdpowiedzUsuńMusisz być naprawdę bez ambicji, że chcesz pracować w najgorszym miejscu jakie może być. Nie wiem co cię skłoniło do tej roboty, ale jak głupim trzeba być....To lepiej już pracować w Mcdoanldzie jak się nie ma wykształcenia. Markety to żenujący wybór...
OdpowiedzUsuńWiesz, nigdy nie miałam aspiracji na Władcę Świata, nigdy też nie pragnęłam chuj wie ile. W mojej sytuacji życiowej, to co oferuje mi Biedra jest wystarczające. Pokrycie rachunków, kupno żarcia i zaszalenie raz na jakiś czas. Więcej mi do pełni szczęścia nie potrzeba ^^ No i pozwól, że Cię rozczaruje, z obecnych sieciówek - Biedra ma najlepszy social dla pracowników. Ludzie z sieciórek takich jak TESCO, LIDL i pokrewne uciekają, dosłownie, do Biedry, za forsą, premiami, które nie są niskie, no i za profitami.
UsuńJa rozumiem, że wnioskując, po komentarzu, siebie nie widzisz w tej robocie, kochania, ale Ty tam nie pracujesz, prawda? Więc, skąd ten jad w słowach? Co?
Widać że za bardzo się wchłonąłeś/aś w internet, to że są Memy o m.in żelkach z biedronki i tym że różne rzeczy wpadają do McDonaldzie, to nie znaczy że sklepy te są złe, sam chodzę do Biedry gdy nie ma czegoś w Netto. I jestem zadowolony. Tak samo McDonald, nie chodzę tam na codzień (wolę KFC) ale jednak McDrive działa dobrze. I to że ktoś chce zdobyć pieniądze to nie znaczy że jest bez ambicji. Markety to lepszy wybór niż wiele prac....
UsuńWiesz. Skoro tobie się podoba to się ciesze. ;) ważne żeby robić to co się lubi. Ja ogółem słyszałam, że w marketach nie dzieje się za dobrze :| nie spotkałam jeszcze kogoś kto robiłby w markecie bo...po prostu wszyscy się zwalniają. Yumi. Mam kartę moja biedronka xD :3:3
UsuńJa zawsze sobie wyobrażałam, jak to jest pracować za kasą. Zawsze wydawało mi się zarazem fajnym, jak i stresującym zajęciem. A przynajmniej dla mnie. Zawsze, jak mam coś ważnego do roboty, to mnie stres zaczyna zżerać x.x A się zastanawiam też nad jednym - czemu ta babka stwierdziła, że to przez ciebie kolejka nie rusza się przez 10 minut? Przecież to ona nie umiała się zdecydować na lakier x.x
OdpowiedzUsuńI ooo, aż sobie wyobraziłam, jak takiej 40-latki pytasz się, czy ma ukończone 18 lat <333 zajebisty gest z twojej strony <3
Kiedy to czytałam, aż przypomniały się moje co roczne stanie przy kasie, żeby zebrać z dziewczynami kasę na biwaki.
OdpowiedzUsuńHeh nieźle Yumi masz w tej Biedrze. Kiedyś weszłam sobie do takiej jednej, robię zakupy z rodzicami i stoimy sobie już przy kasie a przed nami rodzina z Ukrainy (Mieszkam przy Ukraińsiej granicy) wysypuje z małej reklamóweczki groszówki 1 2 i 5 a co najlepsze mieli cały wózek zakupów. Jak już skończyli podziękowali za cierpliwość i wyszli ale gdy już mieliśmy wykładać swoje zakupy wepchał się przed nas jakiś facet z butelką wódki i pyta czy byśmy go nie przepuściły.To kasjerka zaczęła się z nim sprzeczać a co najlepsze go znała
OdpowiedzUsuń- oj Mieciu poczekasz
Mama chwilę się zastanowiła i powiedziała że niech kupi tą butelkę a ten na to - Dziękuję paniom jesteście prawdziwymi "Dżentelmenkami" i wyszedł XD zakupy zajęły nam 1,5 godziny. Najdłuższe zakupy w Biedrze jakie miałam w życiu -_-
Oh, widzę że w biedronce sprawy dobrze się dzieją ^^
OdpowiedzUsuńJuż wiem gdzie będę dorabiać. A Tobie Yumi życzę miłych klientów oraz dużej premii ;)
Znam takie babki, co to kupują za 200-500 zł. Takie to irytujące, gdy ja np tylko gumy mam, a stoję pół godziny, bo taka kobitka z mojej okolicy musi każdy chleb powąchać (nwm czemu)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, to ci świetnie idzie, więc powiem tylko:
Nie trać zapału i powodzenia w dalszej pracy :3
Wow nieźle XD
OdpowiedzUsuńA miłych snów, choć i tak pewnie już śpisz :P A co do "czy to Wy czy ja jestem popierdolona" obstawiam oba, bo sam zaliczam się do grupy co ma nie równo pod sufitem =) A historię ładne się dzieją u ciebie, bo obok mnie względny spokój z tego co zasłyszałem, gdyż połowa personelu to sami znajomi to się podejdzie i pogada jak przerwę mają - stoją przed sklepem i się obijają :D A co do kas to uważaj, bo te biedronkowe modele łatwo się zacinają/zwieszają czy też coś innego - wiem bo mam praktyki w firmie co się tym zajmuje i ostatnio kilka naprawialiśmy, bo po przerwie w dostawie prądu zresetowały się zegary, co za idiota założył zwykłe baterie zamiast akumulatorów to nie wiem, a dostać się do tego to trochę zajmuje...
OdpowiedzUsuńNo nic, powodzenia i niech nie gaśnie twój ogień, ewentualnie dorzuć podpałki :P
Dobrej nocy i miłego następnego dnia w pracy ;)
OdpowiedzUsuńPoczątki są najgorsze, potem już jakoś idzie. Co do drobnych to znam aż za dobrze ten ból. Nie tak dawno temu bawiłam się w "kanapkowego artystę" i drobne to zmora szczególnie krótko po wypłatach. Powodzenia i wytrwałości szczególnie w porannym wstawaniu :)
OdpowiedzUsuńOstatnio, znalazłam sobię dosyć dziwne hobby, a mianowicie pisanie i malowanie po koszulkach. I jakoś tak się przypadkiem składa, że idąc do jakiejkolwiek Biedronki mam na sobie tą z napisem "I ❤ Handlarz Iluzji"...
OdpowiedzUsuń~Tomat
Rozumiem cię z tym wstawaniem. Pracuje na siłowni i solarium jako taka... nazwijmy to recepcjonistko-wozna, wstać trzeba na 5, ja o tyle mam lepiej że blisko mieszkam. No i drobne, ja rozumiem można przyjść prosto z bankomatu ale kiedy babka ma zapłacić piątkę z groszem, a wyciąga stowe mówiąc że niema drobniej gdy w portfelu widzę że dwudzestka wystaje. czuje jak oko mi skacze by nic jej nie powiedzieć. Taka sytuacja;)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam
OdpowiedzUsuńZawsze mnie wkurza, że niektórzy kasjerzy nie mają w sobie... jakby emocji.
OdpowiedzUsuń" Dzień dobry c:"
" Dień dobry. Karta moja biedronka."
"Nie, nie mam przy sobie. ;-;"
"24 zł 50 gr. Ma pani drobne."
"Tak, 5 i 20. ;-;"
"Dziękujemy oraz zapraszamy ponownie. Dzień dobry..."
Brzmi to prawie tak samo, żadko spotykam taką, co się uśmiechnie, powie trochę więcej niż ta formułka. Zwykle mówi to z poker face'm. Trudno się dziwić, ale zawsze radośniej, jeżeli można to tak ująć, wychodzi się ze sklepu. Życzę powodzenia... i tak, zabiorę drobne xD