28 sierpnia 2017

Undertale: Gra w kości - Rodzinny obiad z Sansem [The Skeleton Games -Family meal time with Sans] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Rodzinny obiad z Sansem (obecnie czytany)
SANS
Sans obudził się choć raz wypoczęty. Był tak wściekły wczoraj, że usnął jak tylko położył się na łóżku. Ta kretynka prawie go wczoraj sprowokowała. Resztkami sił sprawił, że nie użył na niej swojej magii. Jak śmie tak z nim zadzierać? Żaden człowiek nie powinien tak z nim postępować. Dość tego. Ma dość jej dziwnie miękkiego ciała i zapachu jej słodkiego ludzkiego... uhhh obrzydliwe. Głupia ludzka samica. Dlaczego zachowywała się jakby nie potrzebowała jego pomocy? Słyszał jej głos w alejce, zdecydowanie się bała. Dlaczego... zachowywała się tak, jakby nic się nie stało? Jest aż tak naiwna? Nie widziała co się dzieje? Miała na sobie nawet tę krótką sukienkę. Mówiła, że robi tak co tydzień... Jest prostytutką? To w ten sposób opłaca swoje rzeczy? Własnym ciałem! Cholera, a on zmusił ją by płaciła za jego jedzenie tymi pieniędzmi... Kurwa, a więc to dlatego nie przeszkadzało jej dotykać tak obrzydliwych potworów jak on. Po tylu paskudnych ludziach jakich musiała dotykać, on nie robi na niej żadnego wrażenia. Skoro tak bardzo potrzebuje pomocy on... może jej... pomóc.... może. Ale ej! Ona ma tak wiele rzeczy w domu. Znacznie droższych i bardziej kosztownych niż on... Sans schował twarz w dłoniach powoli się pochylając. Przestań o niej myśleć. Samo myślenie o niej sprawia, że boli go głowa. Wyszedł powoli z łóżka i udał się do kuchni. Natychmiast otworzył lodówkę i wyciągnął z niej musztardę którą kupił wcześniej. Otworzył ją i zaczął pić. Nijak się miała do tej od Grillby's ale póki co mu wystarczy. Wsadził ją potem znowu do lodówki i przetarł twarz kościstą dłonią. Zerknął na telefon, trzy wiadomości od Papyrusa. Pierwsza pytająca go, czy przygotował się na ich rodzinny posiłek, druga przypominająca mu o rodzinnym posiłku, i trzecia nakazująca mu bycie przygotowanym na rodzinny posiłek w innym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje. Sans szybko odpisał.

Sans: Tak szefie, wszystko mam pod kontrolą

Zerknął na czas po wysłaniu wiadomości. Za dwie godziny przybędzie Papyrus. Usiadł na kanapie i włączył telewizor szukając czegoś co wypełni mu czas gdy będzie czekał. Gówniany ludzki program, gówniany ludzki program, gówniane ludzkie wiadomości, gówniany ludzki program w którym ludzie mówią jak wiele wiedzą o potworach, gówniane ludzkie kreskówki i ten metalowy dupek. A no, w telewizji nie ma nic ciekawego. Wyłączył go znudzony. Znowu zerknął na telefon. Nic. Dlaczego ciągle to robi?! Usłyszy sygnał kiedy coś dostanie. Na co on czeka? Postanowił w tym czasie zrobić pragnie. Szef będzie zdenerwowany jeżeli znajdzie jego łachy brudne. Sans wrzucił je do szafy po tym jak w zeszłym tygodniu Szef opierdolił go o brak prania. Otworzył szafę i poczuł zapach Grillby's oraz musztardy. Zmrużył oczy od smrodu, wziął syf i zaniósł go korytarzem na dół, chwycił drobne i proszek do prania w drodze. Potem udał się do pralni. W bloku było małe pomieszczenie z kilkoma pralkami. Siedem nowych i dwie starsze. W tej chwili wolne były trzy i dwie suszarki. Miał naprawdę dużo prania, więc do jednej się nie zmieszczą. Całe szczęście, trzy są wolne. Więc zrobi trzy w tempie jednego prania. Zaoszczędzi czas. Szczęściarz  Ostatnim razem musiał wyciągać jakieś obrzydliwe ludzkie szmaty. Zadrżał kiedy przypomniał sobie o parze wielkich majciochów z czaszkami na dupie. Obrzydlistwo. Sans załadował ubrania, szybko wypełniając wszystkie trzy pralki. Do każdej wsypał trochę proszku, wrzucił monetę i czekał. Monotonny rytm prania był przyjemny i relaksujący. Powoli opuszczał powieki niżej i niżej. Obudził go dzwonek telefonu. Cholera! To szef! Poszukał w kieszeniach i odebrał.
-Cz-cześć Szefie, co się dzieje?
-SANS, GDZIE JESTEŚ?! - Kurwa, jak długo spał? - STERCZĘ POD TWOIMI DRZWIAMI OD PIĘCIU MINUT! NIE ODPOWIADASZ! ZAPOMNIAŁEŚ O NASZYM RODZINNYM DNIU ZE WSPANIAŁYM I PRZERAŻAJĄCYM PAPYRUSEM KTÓRY JEST JEDNOCZEŚNIE TWOIM WSPANIAŁYM I WAŻNYM BRATEM?! NIE CZYTAŁEŚ MOICH WIADOMOŚCI... = Cholera, nie ma czasu aby dokończyć pranie. Szybko wziął skrót do swojego mieszkania, otworzył drzwi nadal trzymając telefon przy czaszce. - ... PISAŁEM TYLKO O TYM CO NAJWAŻNIEJSZE I ... SANS, TY LENIU, W KOŃCU! BAŁEM SIĘ, ŻE CHCESZ ODWOŁAĆ NASZ WSPÓLNY POSIŁEK, CO OCZYWIŚCIE BYŁOBY NAJGORSZYM TWOIM BŁĘDEM. NYE HEH HEH HEH, MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZYGOTOWAŁEŚ SIĘ PRZED MOIM SPRAWDZANIEM CZYSTOŚCI NIM PRZYSIĄDZIEMY DO RODZINNEGO POSIŁKU I UDA CI SIĘ ZDAĆ MÓJ EGZAMIN KTÓRY...
-Heh, ta Szefie, ale wpierw odstaw telefon i wejdź do środka – ziewnął. 
-T-TAK SANS, OCZYWIŚCIE – szybko schował komórkę – GOTOWY NA INSPEKCIE? - wszedł do środka natychmiast oceniając stan czystości mieszkania. Jego źrenice skanowały pomieszczenie, zaś ręce skrzyżowały się na piersi. Wszystko to robił w ciszy, dokonywał osądu.
-Heh, m-mówiłem Szefie, wszystko ładnie wysprzątałem – powiedział niepewnie poruszając rękami
-TO SIĘ JESZCZE ZOBACZY – zmarszczył oczodoły. Wszedł do kuchni i przesunął palcem w rękawiczce po blacie. Przyjrzał się im dokładnie zamykając jeden oczodół – HMMM Z LEDWOŚCIĄ DO PRZYJĘCIA, KOLEJNY POKÓJ – korytarzem przeszedł do sypialni Sansa, wskoczył tam, jakby się czegoś spodziewał, ale po chwili odwrócił się w stronę mniejszego brata – GDZIE PRZEŚCIERADŁA? NIE ZAŚCIELISZ DOBRZE ŁÓŻKA BEZ PRZEŚCIERADŁA. - Sans zaczął się pocić.
-S-są w praniu, Szefie. Spałem na nich w nocy i chciałem się upewnić, że będą czyste i pachnące kiedy przyjdziesz... pójdę po nie później
-ROZUMIEM – odwrócił wzrok. Wyszedł z sypialni i zaczął rozglądać się po przedpokoju. Jego puste oczodoły badały wszystko szukając najmniejszego możliwego błędu. Otworzył drzwi do szafy. - CIEKAWE CO TUTAJ CHOWASZ! - prawie wyrwał drzwi kiedy zaglądał do środka. Sans czuł jak zaczyna się pocić. Błagam nie poczuj, błagam nie poczuj, błagam nie poczuj. -CÓŻ SANS, TWÓJ OKROPNY OBRZYDLIWY SMRÓD TYM RAZEM JEST DO PRZYJĘCIA, ALE NIE JEST TEŻ TUTAJ CZYSTO, POWINIENEŚ MYĆ SZAFĘ, UPEWNIĘ SIĘ NASTĘPNYM RAZEM, ŻE TAK ZROBISZ!
-Czy... czy to uh... znaczy, że dobrze się spisałem? - zapytał powoli.
-TO ZNACZY, ŻE PRZYSTĘPNIE SIĘ SPISAŁEŚ... NIE MA SKARPETEK NA PODŁODZE CZY PRANIA JAKIE BYM ZNALAZŁ, ZACZYNAM SIĘ ZASTANAWIAĆ CZY NAPRAWDĘ JESTEŚ MOIM LENIWYM BRATEM!
-Oj no weź, Szefie, kim innym miałbym być? - zapytał pocąc się
-HMMM – Papyrus przyjrzał mu się z bliska – SANS.. PODEJDŹ NO TU, KONSEKWENCJE MUSZĄ BYĆ WYCIĄGNIĘTE W LEPSZYM ŚWIETLE – nakazał, aby Sans stanął przed nim.
-A-ale Szefie... Ja uh.. myślałem, że dobrze się spisałem – zapytał nie ruszając się z miejsca
-NATYCHMIAST – Powłócząc nogami Sans stanął przed bratem. Wbijał źrenice w podłogę, czuł jak trzęsie się z każdym krokiem gdy się do niego zbliżał. Papyrus chrząknął. - ZGODNIE Z NASZĄ UMOWĄ, TERAZ BĘDĘ OKAZYWAŁ CI BRATERSKĄ MIŁOŚĆ.
-C-co?! Nie musisz... - Sans zadrżał kiedy Papyrus pochylał się w jego stronę. Zamknął oczodoły bojąc się dotyku.
-GŁASK GŁASK – dosłownie to powiedział, kiedy głaskał czaszkę brata.
-Pffft, a co to było Szefie? - zaśmiał się w rękę, zaskoczony zachowaniem krewniaka.
-POKAZUJĘ CI MOJĄ BRATERSKĄ MIŁOŚĆ ZA TO, ŻE DOBRZE WYWIĄZAŁEŚ SIĘ ZE SWOJEGO ZADANIA... N-NIE PRZYZWYCZAJAJ SIĘ. OBNIŻYŁEM MOJE STANDARDY ABY UDAŁO CI SIĘ PRZEJŚĆ TESTY. MOŻESZ TERAZ PŁAWIĆ SIĘ W CHWALE MOJEJ MIŁOŚCI TEN JEDEN RAZ – zrobił pozę zwycięscy. Sans uśmiechał się patrząc na brata. Miał dobry nastrój, Może... może uda mu się... to zrobić.. jak za dawnych czasów?
-Czyszcząc atmosferę nie spodziewałem się tego – wyszczerzył się
-...CO TO BYŁO SANS? - przestał pozować
-Bałem się, że mój brud za uszami zniszczy twoje zadowolenie
-SANS CZY TY! - położył ręce na biodrach.
-Lepiej wyszoruję język. Nie chcę powiedzieć coś brudnego – teraz szczerzył się szeroko.
-SANS! ... LEPIEJ ZACZNIJ GOTOWAĆ NASZ RODZINNY POSIŁEK! NO I NIE ŻARTUJ! NIE CHCĘ ABY TWÓJ FATALNY GUST W KAWAŁACH ZNISZCZYŁ JEDZENIE! - wpatrywał się w brata stukając w niego palcem. Sans wzruszył ramionami i poszedł do kuchni.
-Raaany, co cię zżera? - rzucił z uśmiechem.
-OKAZAŁEM CI MOJĄ BRATERSKĄ MIŁOŚĆ, A TY ZACHOWAŁEŚ SIĘ JAK NAJGORSZY BRAT NA ŚWIECIE! ANULUJĘ WCZEŚNIEJSZE GŁASK GŁASK! 

Sans śmiał się cichutku kiedy przygotowywał potrawę w kuchni. Od dawna nie było między nim, a jego bratem tak dobrej atmosfery. Bywało... znacznie gorzej. Tak strasznie tęsknił za tym co jest teraz. Ah. Nie rób się sentymentalny Sans. Nie możesz taki być przed Szefem. Przyglądał się powoli gotującej się wodzie na makaron w garnku. Z lodówki wyciągnął kilka pomidorów. Przeciął je w połowie przyglądając się, jak sok spływa po nożu. Kilka dreszczy przeszyło jego kręgosłup. Papyrus siedział w salonie, obserwując każdy ruch brata przez framugę.
-SANS, JESTEŚ PEWIEN ŻE NIE BĘDZIESZ POTRZEBOWAŁ MOICH WSPANIAŁYCH I NIEZASTĄPIONYCH UMIEJĘTNOŚCI W PRZYGOTOWANIU POSIŁKU? - zapytał
-Spokojnie Szefie, zapewniam cię, że nie rozgotuję makaronu.
-NAWET NIE ZACZYNAJ ŻARTOWAĆ PRZY GARACH, SANS! - wskazał na niego siedząc nadal na kanapie – INACZEJ JEDZENIE BĘDZIE PASKUDNE W SMAKU. WIESZ W OGÓLE CO ROBISZ? PONIEWAŻ JUŻ STĄD WIDZĘ, ŻE NIE. GDZIE OGNIE PASJI? DŹWIĘKI BITWY KIEDY OKAZUJESZ SWOJĄ DOMINACJĘ WARZYWOM? WSZYSTKO TO CO WIDZĘ TO SMUTNE I NUDNE PODRYGI.
-Mój znakomity gust do kawałów sprawi, że ten posiłek będzie znakomity. Siedź wygodnie i pooglądaj coś czekając. Widziałem Mettatona na jednym z programów – Papyrus mruknął układając się wygodnie na kanapie. Nie zbyt wygodnie, to byłaby oznaka lenistwa. Lecz wystarczająco, aby z zadowoleniem mógł śledzić przygody swojego ulubionego robota. Sans słyszał, jak tamten zmienia kanały i troszeczkę się odprężył. Spodziewał się, że lada chwila zostanie wywalony przez brata z kuchni. Papyrus nie pozwalał sobie gotować nikomu poza swoim bratem. Właśnie dlatego Sans jadał tak często w Grillby's. Wyciągnął słoik oliwek i wypłukał je pod wodą w zlewie. Czuł się zadowolony z wyboru posiłku na dzisiaj. Makaron z warzywami jest wystarczająco prosty w przygotowaniu i zdrowy. Nie powinno więc być powodów do gniewu ze strony Papyrusa. No i jest makaron... Szef uwielbia potrawy z kluchami. W myśli wyrwały go wibracje telefonu. Kto to może być? Wyciągnął go i zawiesił wzrok na wiadomości.

NowyKontakt3: To twoje? [Błąd wysyłania wiadomości: Błąd dostarczenia obrazu]

Nie ma dnia wolności od tej kretynki...! Uderzył się w twarz kiedy czytał wiadomość ponownie. Co to miało znaczyć? Zostawił coś w jej domu? Lekko zdenerwowany szybko odpisał.

Sans: mój telefon nie ma obrazków debilko

Chwilę potem dostał odpowiedź.

NowyKontakt3: A no tak, zapomniałam, że masz model z epoki dinozaurów. Mniejsza. We wszystkich pralkach są twoje ubrania. Jestem pewna, że to twoje. Wszędzie rozpoznam te słodkie bokserki w serduszka. Wyciągnę je dla ciebie na suszarkę, ponieważ muszę uprać własne rzeczy. 

A no, i tyle z dobrego humoru. Czuł w kościach jak narasta w nim gniew. Jego telefon znowu zawibrował nim zdążył zacząć odpisywać.

NowyKontakt3: Cholera jasna, co to jest? Nie wierzę, że nosisz coś tak zboczonego ;) [Błąd wysyłania wiadomości: Błąd dostarczenia obrazu]

-CO DO DIABŁA?! - krzyknął w ekran niedowierzając.
-SANS PROSZĘ, MÓW CISZEJ, PRÓBUJĘ OGLĄDAĆ NOWY PROGRAM METTATONA! POTRZEBUJĘ IDEALNEJ CISZY BYM MÓGŁ W CAŁOŚCI CIESZYĆ SIĘ PROGRAMEM! - krzyknął Papyrus z pokoju.
-W-wybacz Szefie, popatrzyłem się, to nic takiego – zawołał – Odezwał się cichy typ – mruknął do siebie.
-MÓWIŁEŚ COŚ?
-Mówiłem, że kolacja prawie gotowa!
-I OBY BYŁA SMACZNA, ZAPEWNIAM CIĘ ŻE NIGDY NIE WEZMĘ DO UST CZEGOŚ CO NIE JEST NATURALNIE ZDROWE, NIE WIEM JAK MOŻESZ ŻYWIĆ SIĘ TAKIMI PASKUDNYMI ODPADKAMI KTÓRE NAZYWASZ... - Sans odpisał na wiadomość w trakcie przemowy brata.

Sans: przestań grzebać w moich rzeczach, zostaw je w koszu, nie dotykaj 

Zerknął na makaron, gotował się w najlepsze kiedy dostał kolejną wiadomość. 

NowyKontakt3: Za późno, już wszystkie wyciągnęłam i nie zostawię twoich mokrych łachów w koszu. 

Sans: Zostaw je i przestań przeglądać. 

Woda z garnka zaczęła kipieć i zabrudziła kuchenkę. Już miał wyłączyć palnik kiedy dostał kolejną wiadomość. Plastik komórki lekko chrzęścił kiedy zaciskał na nim mocniej swoje palce.

NowyKontakt3: Ok obrzydliwe. Kosze przesiąkną, a ubrania zaczną śmierdzieć jeżeli je tam zostawisz. Zaczęłam z większymi rzeczami które zmieszczą się w suszarkach, nie aby wszystkie dość dobrze działały... 

-SANS CZY TY MNIE W OGÓLE SŁUCHASZ? CO ROBISZ? PRZYNAJMNIEJ SŁYSZE, ŻE WODA GOTUJE SIĘ JAK POWINNA. SANS... SANS! - krzyczał Papyrus z pokoju. Zapach przypalonego mięsa wyrwał go z gniewu i rozpoczął panikę. Cholera, kurczak się spali. Brrr brrr kolejna wiadomość.

NowyKontakt3: Jeżeli nie chcesz abym grzebała w twoich rzeczach przyjdź i sam skończ pranie. Co właściwie robisz? Słyszę, że ktoś u ciebie krzyczy. Ej, ktoś Ci się włamał? Powinnam przyjść i sprawdzić? 

-SANS! SANS! POMIJAJĄC TO CO WCZEŚNIEJ MÓWIŁEM, BEZ MOJEJ POMOCY MUSZĘ PRZYZNAĆ, ŻE POPRAWIŁEŚ SIĘ W GOTOWANIU! MIĘSO PACHNIE WYŚMIENICIE! - Sans szybko wyłączył palniki i przez rękawicę wziął patelnię z mięsem odstawiając od ognia. W myślach już słyszał jak pukasz do jego drzwi. W wolnej dłoni odpisywał na wiadomość myśląc, jak wybrnąć z tego problemu.
-N-nic się nie dzieje Szefie! Nie grzeb w moich rzeczach! - krzyknął to co miał odpisać.

Sans: Nic się nie dzieje. Mój brat wpadł z wizytą. Nie masz co sprawdzać. 

-ŻE CO SANS? O CZYM TYM DO MNIE MÓWISZ?
-Co? A co ja powiedziałem? - zapytał zmieszany i spanikowany, nie wiedząc już co się dzieje.

NowyKontakt3: Chcę poznać swojego super seksownego brata. Zaraz przyjdę. 

-Nie! Nie przychodź! - krzyknął do komórki rozwścieczony
-DO KOGO MÓWISZ SANS? - Papyrus wstał z kanapy, szedł do Sansa.
-Co? D-do nikogo Szefie, kończyłem jedzenie...
-NASZE POSIŁKI SĄ NAJWAŻNIEJSZE SANS! POWINIENEŚ PRZESTAĆ ZAJMOWAĆ SIĘ GŁUPOTAMI I ZAMIAST TEGO... - przerwał mu alarm przeciwpożarowy – OH MASZ NAWET TIMER! NIE WIEDZIAŁEM, ŻE ZAMONTUJESZ GO TAK SZYBKO! IDĘ PRZYGOTOWAĆ STÓŁ – Papyrus wyłączył telewizor i alarm, poszedł po talerze i sztućce, zaczął je rozkładać na stole. Sans teraz naprawdę panikował. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Próbował naprawić zniszczony posiłek i odpisywać na wiadomość w jednym czasie.

Sans: nie jesteś zaproszona, nie przychodź. 

Popatrzył na kurczaka w misce kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Jego magia zaczęła krążyć szybciej po ciele w panice.
-GOTUJ DALEJ SANS! OTWORZĘ DRZWI! GŁUPI LUDZKI SPRZEDAWCA BĘDZIE KRZYCZAŁ ZE STRACHU NA WIDOK WSPANIAŁEGO I PRZERAŻAJĄCEGO PAPYRUSA NYEH HEH HEH HEH! - Już szedł w stronę drzwi nim Sans zdążył odstawić miskę.
-Nie, czekaj Szefie, nie otwieraj! - krzyknął prawie wypuszczając naczynie z rąk. W ostatniej chwili magią przytrzymał drzwi kiedy Papyrus łapał za klamkę. Tak długo jak człowiek nie zobaczy magii nic się nie stanie.
-HM, DZIWNE, DRZWI CHYBA SIĘ ZACIĘŁY. - Papyrus ciągnął za klamkę, Sans słyszał jak drewno długo nie wytrzyma tego nacisku. Podszedł za brata starając się go udobruchać.
-Cz-czasami tak się dzieje Szefie. Zostawmy to na później, dobrze? Ch-chodź, k-kolacja gotowa. - Papyrus stuknął zębami.
-BĘDĘ MUSIAŁ UŻYĆ SIŁY – już przygotował wielką kość wymierzoną w drzwi.
-Zaraz, Szefie, nie! - krzyknął starając się go powstrzymać. Zluzował magię, drzwi natychmiast się otworzyły, jednak w tym samym czasie Papyrus wypuścił atak. W mgnieniu oka ten kość przeleciała obok kobiety stojącej przy wejściu przelatując zaraz obok jej twarzy i uderzyła w coś za jej plecami. Rozległ się głośny huk. W trójkę popatrzyli tam, gdzie uderzyła kość. Auto na parkingu było przebite na wylot. Od szyby kierowcy, po tylne siedzenia. Patrzyłaś się w przerażeniu na zniszczenia, no i w wielkim zaskoczeniu. Niskim głosem mruknęłaś.
-Mój samochód... 
Share:

6 komentarzy:

  1. Papyrus...."Perfekcyjny szkielet domu" xddd jednak nie ma to jak po polsku przeczytać i sprawdzić czy się wszystko dobrze zrozumiało =) jak zwykle dobre tłumaczenie;-; jak ty to robisz o mistrzyni *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. To se akurat u fryzjera poczytam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Głask, głask... Wyję :')))
    Miałam opory przed zabraniem się za którekolwiek z opowiadań przez kilka złych doświadczeń, ale to tłumaczenie ma mnie całą. Uwielbiam to uniwersum, zresztą mam wrażenie, że Red to jedna z tych wersji Sansa, którą spokojnie widziałabym w związku z kimkolwiek. Och, no i wampirzyca. Z moją słabością do wampirów tym bardziej jestem na tak xD
    Ech, Papyrus ma to do siebie, że zawsze mnie rozbraja. Byłam ciekawa tej ich wspólnej kolacyjki czy tam obiadu, no i się nie zawiodłam. Co mogło pójść źle, prawda? :D Red to dla mnie taki typowy tsundere, a ja wciąż czekam aż się przełamie. Dobrze wiedzieć, że lepiej układa mu się z bratem; zawsze miałam słabość do przebłysków, które pokazywały, że mimo tego ciągłego gniewu, tych dwóch to jednak rodzina. Na pewno jest pod tym względem ciekawie. Kolejne pytanie, to co będzie dalej, skoro w całość wmieszała się nasza wampirza postać =P
    Bardzo dobre tłumaczenie, naprawdę. Lekko się czytało, więc tym bardziej na plus. Wielkie dzięki :3

    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  4. RIP samochód xD hah, to chyba był najciekawszy wspólny posiłek z bratem xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^ω^ Yumi najlepsza w tłumaczeniu :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Test białej rękawiczki ( poprawka czerwonej ) powinien być w podziemiach taki program "Papyrus Perfekcyjny pan domu" xD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE