22 sierpnia 2017

Undertale: Gra w kości - Nie bałem się czy coś [The Skeleton Games -I wasn't scared or anything] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Nie bałem się czy coś (obecnie czytany)
Przy obudzeniu czułaś się jak nowo narodzona. Dawno nie bawiłaś się tak dobrze grając z kimś w gry. Granie z ludźmi z neta było zabawne, ale tęskniłaś za fizycznością osoby na kanapie. Zdecydowałaś się sprawdzić swój telefon. Kupa wiadomości od współpracowników i kilka na Facebooku od Ciastka. Wygląda na to, że dostanie swoją grę jutro, a nie za tydzień. Napisałaś mu, że już grasz z kimś innym. Dodałaś, że nadal będziesz mogła zagrać z nim jako ktoś inny, jeżeli będzie chciał. Sans nie napisał. Nie tak, abyś na to czekała. Chyba Cię nie lubi... albo właściwie całej ludzkości. Jak wszystkie potwory które poznałaś, jest chamski i opryskliwy, lecz kiedy lepiej go poznałaś, wydaje się całkiem w porządku. Może nawet uda Ci się z nim zakumplować? Nie jest typem, który sam będzie chciał to zrobić, więc cała robota zostaje w Twoich rekach. No ale przynajmniej znasz już jedną jego słabość. W pamięci Twojego telefonu widnieje numer do Grillbiego. Wstałaś i zaczęłaś się szykować zauważając, że pada, a więc możesz wybrać się na spacer. Wzięłaś parasolkę i wyszłaś. Zimne powietrze pieściło Twoja skórę. Chodnik nadal był mokry pełen kałuż. Poszłaś do lokalnego marketu zrobić podstawowe zakupy. Jak tylko tam weszłaś zobaczyłaś cały regał pełen rzeczy na Halloween. Przypomniałaś sobie obietnicę Muffet. Może wpadniesz do niej jutro jeżeli pogoda będzie dopisywać? Nadal byłaś pełna po wczorajszym, ale jutro możesz spróbować nowości z jej menu. Rzuciłaś okiem na akcesoria i zobaczyłaś jak wiele rzeczy jest z potworami, jakbyś dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Większa część dotyczyła szkieletów. Ciekawe dlaczego. Te z dekoracji były nagie. Czy on może je uznać za jakieś dziwne seks zabawki? Czy potwory jego typu mają genitalia? Sans wyglądał jakby coś miał pod ubraniem, ale kiedy raz podwinęła mu się koszulka nie zauważyłaś niczego poza kilkoma żebrami i kręgosłupem. Jak jego gatunek się rozmnaża? Wygoniłaś te myśli z głowy zauważając parę skarpetek z nadrukowanymi kośćmi. Kupiłaś je. Zawsze lubiłaś klimat Halloween, no i nie umiesz odmówić okazjonalnym skarpetkom. Wrzuciłaś do koszyka papier toaletowy, pastę do zębów i wielką butelkę musztardy. Zawsze starałaś się być gościnna, no i przy kolejnym zamówieniu rachunek może będzie mniejszy. Wróciłaś do domu z rekami pełnymi zakupów. Dobrze, że założyłaś kalosze, bo padało, przesiąkłyby Ci buty. Weszłaś do mieszkania i wytarłaś stopy. Odstawiłaś zakupy i włączyłaś laptopa zabierając się za swoją pracę. Po chwili palce stukały w klawiaturę tworząc kolejne linie kodu. Po kilku godzinach usłyszałaś znajomą muzykę z domu sąsiada przez ścianę. Dziewiętnasta, dzisiaj musiał pracować do późna. Wzięłaś telefon i napisałaś do niego. 

Ty: Wpadaj kiedy chcesz. Dostaniesz Grillby's czy co tam chcesz

Nim odstawiłaś komórkę, dostałaś odpowiedź

CzerwonaCzacha: daj mi chwilę, właśnie wróciłem. 

Czekając zerknęłaś na wiadomości od Ciastka. Był wkurwiony, że grałaś bez niego. Szkoda. Powinien znać Cię na tyle, żeby wiedzieć, iż jesteś niecierpliwa kiedy chodzi o gry. Wysłałaś mu kilka wiadomości zapewniając go, że nadal możesz zagrać z nim inną postacią. Kiedy pisałaś, rozległo się pukanie do drzwi
-Proszę! - krzyknęłaś z kanapy. Drzwi powoli się otworzyły, nerwowy szkielet zerknął do środka. Za nim padał deszcz. Wszedł i zamknął za sobą wsadzając natychmiast ręce do kieszeni. Przesunęłaś się ze środka kanapy na bok, robiąc mu miejsce. - Więęęęc, jak było w pracy? - starałaś się nawiązać rozmowę. 
-Nic ciekawego. 
-Grillby's? Czy coś innego
-Grillby's
-To co ostatnio?
-Ta.- wcisnęłaś kontakt i czekałaś chwilę na odebranie telefonu. Zerknęłaś na szkielet, zauwazyłaś że ma podkrążone oczodoły. Gdzie pracuje? Wygląda na zmęczonego, jakby nie spał od dni. Z tego co wiesz, nie śpi ośmiu godzin, ale nie wiesz ile tak naprawdę potwory potrzebują. Ty śpisz tylko cztery więc... 
-Grillby, czego chcesz?
-Umm.. cheeseburger z potrójnym serem, duże frytki i musztarda. 
-Coś jeszcze? - Nie miałaś ochoty na nic, więc podziękowałaś – Gdzie mieszkasz? - Podałaś adres – Widzę że dobrze dbasz o Sansa. 
-Uhhh.... gramy w gry... 
-Uhh huh – mruknął bez wiary. Rozłączyłaś się i zerknęłaś na drzemiącego potwora. Skorzystałaś z okazji, aby zerknąć na jego twarz. Choć jego głowa to czaszka, to jednak różni się od tych jakie znasz. Po pierwsze, jest znacznie większa. Ludzka jest w rzeczywistości mniejsza niż się wydaje, zaś jego jest okazalsza niż cała Twoja głowa. Jego żuchwa jest połączona z całością, a nie oddzielona. Jakimś sposobem umie zamknąć swoje oczodoły. Oddycha spokojnie podczas snu, zastanawiałaś się po co właściwie potrzebuje oddychać. Jego ciało przypominało ludzki szkielet, ale magia chyba zastąpiła kilka ludzkich cech. Włączyłaś konsolę. Sans ocknął się słysząc muzykę i ziewnął. Podałaś mu pada. Może powinnaś pozwolić mu iść spać? Wygląda na zmęczonego. Zaczęliście grać tam, gdzie wczoraj przerwaliście 
-Więęęc, czym się zajmujesz? - zapytałaś zaciekawiona tym, jak potwory zarabiają na życie
-Pakuję pudełka w fabryce papieru 
-Naprawdę? Wiele potworów wyszło na powierzchnię posiadając niezwykłe moce i wiedzę, a pakujecie pudełka? 
-Nie wiem czy wiesz, ale wasz rząd nie lubi kiedy używamy magii. Stworzyli wiele głupich przepisów prawnych które wyraźnie nam zakazują używania jej w pobliżu was. 
-To marnotrawstwo 
-Laska, szczekasz pod złym drzewem
-Miałam nadzieję, że nastąpi połączenie magii i technologii czy coś. Teraz jestem zawiedziona. 
-Heh, oh ty jesteś zawiedziona? A jak myślisz, jak my się z tym czujemy? Zakazać potworom używania magii to tak, jakby zakazać tobie oddychać. 
-Oh... racja. Prawda. Słyszałam, że macie jakieś zwariowane magiczne telefony, czy coś. 
-Mówisz o tym? - uśmiechnął się i pomachał Ci przed twarzą swoją komórką. Wyglądała na stary model, ale miała dziwne przyciski. Włączyłaś pauzę. Miał Twoje zainteresowanie. 
-Zaraz, to działa za pomocą magii? - Miałaś obsesję na punkcie technologii. Chciałaś przyjrzeć się temu cacuszku... Nie, przyjrzysz mu się i nic Cię nie powstrzyma. 
-Coś w tym stylu
-....Pokażesz? - w oczach Sansa błysnęło coś groźnego
-Sam nie wiem, nie chcę pokazywać ludziom naszych sekretów, masz coś dla mnie? - Zapomniałaś, że większość układów z potworami opiera się na wymianie. Nie robią nic z dobroci serca. Myślałaś nad czymś czym mógłby być zainteresowany. Może jedna z Twoich zabawek go zainteresuje?
-Nie wiem, czy jest coś co chcesz zobaczyć. Większość moich gratów jest w garażu. Mam drukarkę 3D tutaj, mogę ci pokazać, jest czadowa. 
-Masz co? - przyglądał Ci się zmieszany 
-Drukarka która drukuje rzeczy. Ludzie używają jej do robienia małych zabawek. Za pomocą lasera możesz układać plastik w różne kształty. 
-Heh, brzmi fajnie paniusiu, ale to jest magiczny telefon, nie jakaś nudna ludzka technologia – dalej machał komórką, patrzyłaś na nią pożądliwie. Szczerzył się szerzej przyglądając się Tobie. - Może jeżeli zaczniesz błagać, zastanowię się czy pozwolę ci rzucić okiem – warknął nisko.
-...Co? - przyglądałaś mu się spod byka. Mówi poważnie. Za kogo on się uważa? Szczerzył się tak cwanie i głupkowato. Naprawdę chce się tak bawić... Sama się uśmiechnęłaś pod nosem -Dobrze. - Zeszłaś z kanapy powoli przyglądając się jego minie. Siedział na kanapie porządnie, pierwszy raz jak do tej pory, przyglądał Ci się z uwagą, każdemu Twojemu ruchowi. Stanęłaś przed nim i zaczęłaś klękać, ręce położyłaś na jego ramionach, ścisnęłaś je przyciskając go do oparcia. Wyglądał na zaskoczonego
-E-ej! - zadrżał jak się przybliżałaś. Pochyliłaś twarz tam, gdzie powinno znajdować się jego ucho. Futro kaptura muskało Cię po twarzy. Pachniał musztardą. 
-Nie jestem pewna, czy tam skąd pochodzisz czaszeczo uchodzi takie zachowanie, ale tutaj, jest nie do przyjęcia, aby kazać komuś robić coś takiego w jego domu. - Czułaś jak w żyłach krew płynie Ci szybciej, byłaś blisko jego karku. Walczyłaś, aby się w niego nie wgryźć. To środa, nie wiesz czy możesz skosztować potwora. No i nie gryziesz nikogo kogo znasz osobiście. Jak w ogóle mogłabyś mu to zrobić? Wyczuwałaś coś smakowitego w jego kościach. Nie wiesz co. Dlaczego nie wiesz co to jest? Pozwoliłaś, aby poczuł na kręgach Twój oddech, nim wyprostowałaś się patrząc na jego twarz. Pocił się, rumienił. Jego twarz była tego samego koloru co oczy. Przełknął ślinę gdy wasz wzrok się spojrzał. - Wyraziłam się jasno? 
-A-a-a-absolutnie jasno sz-szefie.... Pani – trząsł się. Naprawdę ten gość ma bardzo zmienne nastroje. Czujesz, jakbyś troszeczkę przesadziła. Tego typu zachowanie nie powinno mieć miejsca z Twojej strony. 
-Hmmm nadal uważam, że należy ci się kara – uśmiechałaś się. Przesunęłaś jedną z rąk z jego ramienia na twarz. Zadrżał i zamknął oczy. 
-P...Puść – dałaś mu prztyczka między oczodoły. Otworzył je i popatrzył na Ciebie zaskoczony. I wtedy usłyszałaś pukanie do drzwi.
-Hahahaha – odsunęłaś się od jego twarzy – Szkoda, że nie możesz siebie zobaczyć! Oooo rany, ale się bałeś! - Praktycznie umierałaś ze śmiechu otwierając drzwi. Chwyciłaś po gotówkę z torby. Dostawcą był ten sam potwór co wczoraj
-Od Grillbiego – warknął
-Ta – chichotałaś – Obecna! - podałaś mu pieniądze, zerknął na Sansa siedzącego na kanapie, biedak nie drgnął.
-Wszystko dobrze Sans? - zapytał
-Co? - odwrócił czaszkę w jego stronę. Rumienił się cały – T-tak – Wilk podniósł brwi i odszedł. Zamknęłaś drzwi i usiadłaś przy stole. Sans nadal nie ruszył się z miejsca. Ech, chyba przesadziłaś. Dlaczego próbuje udawać że nic się nie stało, kiedy wyraźnie nie daje sobie rady? Byłaś zaskoczona tym, że się bał. Myślałaś, że będzie walczył, albo zacznie kląć... Podeszłaś do kanapy przyglądając mu się uważnie. Nadal czerwony, wydaje się, że ciągle jest w szoku.
-Przerażasz mnie czaszeczko, twoje żarcie przyszło. - Zadrżał.
-N-nie bałem się czy coś... - podszedł do stolika i wziął paczkę. Jego małe szkielecie kostki drżały kiedy otwierał opakowanie.
-Trzęsiesz się? - Teraz naprawdę czułaś się źle. Trochę zdenerwowana, ale nadal to złe uczucie.
-Nie bałem się, tylko.... przypomniałem... sobie coś.... - Naprawdę się Ciebie teraz bał. W pokoju zapadła niezręczna cisza. Cudownie. Teraz go przeraziłaś, jedynego gościa który może fizycznie grać z tobą w gry. Klasnęłaś i pochyliłaś głowę.
-Wybacz mi! Przegięłam, proszę, graj dalej ze mną! - Patrzył na Ciebie zaskoczony
-Oh, a więc teraz będziesz bła... - przerwał sam sobie i odwrócił wzrok – Uhhh kurwa, znaczy się, ta – zaczął jeść.
-Całe szczęście, bo chcę skończyć tę grę do jutra. Będę w nią grała niedługo z kimś innym online – Popatrzył na Ciebie zmieszany.
-Skoro masz kogoś innego to dlaczego nadal grasz ze mną?
-Z tobą zaczęłam. No i fajnie się z tobą gra – jego twarz była w kolorze wisienki.
-Nie! Nie jestem nawet w połowie tak dobry jak ty! - wypalił.
-Tamten też nie. Po prostu miło się gra z kimś na kanapie. No i twoje reakcje są cudowne. Nigdy nie grałam z kimś kto tak szybko się denerwuje.
-Nie denerwuję się – znowu popatrzył na dół, ale nie drżał. To dobrze.
-Jesteś w gorącej wodzie kąpany
-Powiedziałem, że się nie denerwuję – warknął gniewnie.... - No i nie musisz mi kupować tego jedzenia – mruknął jedząc.
-Mi to nie przeszkadza – przyglądał Ci się
-Ludzie są popierdoleni – napił się musztardy – No i dlaczego twoje oczy zrobiły się czerwone? Myślałem, że ludzie tak nie potrafią. - Oooo kurwa, twoje ciało zareagowało za mocno. Patrzyłaś prosto na niego.
-Moje oczy nie są czerwone! - nie spuszczał z Ciebie wzroku
-Ta, są. Ocipiałem przez nie
-Twoje własne musiały się w nich odbijać.
-....Tsk... jaaaasne – nie wierzył – Tym razem niczego innego nie zamówiłaś. Nie smakuje ci Grillbys?
-Jadłam wcześniej, nie jestem głodna.
-Zawsze Grillbiego można gdzieś zmieścić – uśmiechnął się.
-I to mówi ktoś, kto dosłownie nie ma żołądka
-Mam żołądek tylko dla Grillby's – wywróciłaś oczami. Kiedy skończył usiedliście by dalej pograć. Szło mu zdecydowanie lepiej niż na początku. Byliście prawie przy końcu kiedy zerknęłaś na telefon. Późno. 
-Myślę, że tutaj możemy skończyć, Czaszeczko
-Co? ... Kurwa, ale... - dosłownie słyszałaś, jak myślał o wymówce.
-Na którą masz rano do pracy?
-Nic mi nie będzie.
-O nie koleś, musisz spać. Myślisz, że nie zauważyłam, że przysypiałeś kiedy tutaj wszedłeś?
-Ale prawie skończyliśmy! - marudził
-Naprawdę ci się podoba?
-N-nie! Chcę tylko wiedzieć jak to się skończy!
-Czy mój mały potworzy sąsiad naprawdę tak dobrze się bawi, że chce wpaść do mnie jutro aby skończyć grę jutro? - drażniłaś się
-Nie! Nie podoba mi się! Kurwa, nie chodzi tutaj o ciebie tylko o żarcie! - widziałaś jak jego twarz robi się czerwona.
-Skoro tak, nie musisz jutro przychodzić. Skończę grę z moim innym przyjacielem – starałaś się nie śmiać. Pad prawie wypadł mu z rąk.
-A-ale... powiedziałaś... że nie możesz tego zrobić beze mnie... mamy układ
-Nigdy nie powiedziałam, że pozwolę ci skończyć grę. Skoro tak bardzo mnie nie lubisz, dlaczego miałabym cię torturować swoją obecnością – musiałaś wziąć wdech nim spojrzałaś na jego zrozpaczoną minę.
-Ale... powiedziałaś, że l...lubisz... gr-grać... - przestał mówić pogrążając się w swoich myślach, wtedy wybuchłaś śmiechem.
-Hahahaha tylko żartowałam! Żartowałam! Nie martw się. Skończysz grę. Nie jestem aż taka zła
-Z-zamknij się.
-Ale masz iść spać, teraz
-Dobra, ale jutro stawiasz mi Grillby's – wstał i podszedł do drzwi zakładając buty w przejściu. Otworzył je, deszcz nadal padał.
-Do później Czaszeczko! - krzyknęłaś, lecz on w odpowiedzi tylko trzasnął drzwiami. 
Share:

11 komentarzy:

  1. Kocham te drażnienie się z nim 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tłumacze Yumi. Wiem że jesteś zapracowana I doceniam to że po ciężkiej pracy masz chęć i siłę do tłumaczenia. Jesteś wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, Sans chyba serio ma nieprzyjemne wspomnienia z Podziemi. :/ No cóż, dziękuję, że dzisiaj wrzuciłaś aż dwa rozdziały Yumi. ^^ Nie pozostaje mi nic, jak tylko wyczekiwać kolejnych części.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale z sansa tsundere... słodkie

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy jak są w spisie treści cztery kropki śmierci, to znaczy, że to nie wszystko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi czytałam cały oryginał i to nie może być wszystko *^*

      Usuń
    2. Iiii w 12 będzie sie działo ojojoj xD

      Usuń
    3. Nope, to oznacza, że opowiadanie nadal powstaje.

      Usuń
    4. to fajno, ale czy autor cały czas pisze, czy zawiesił pracę?

      Usuń
    5. Nie zabierałabym się za coś, co nie zostało dokończone, albo nie było w trakcie pisania.

      Usuń
  6. Fajnie tak drażnić swojego sąsiada XD zajebiste opowiadanie kofam je 😍

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE