-PAMIĘTASZ O ZASADZIE WIND? - Edge spoglądał na Ciebie marszcząc brwi
-Nie sikać?
-NIE! NIE KORZYSTAĆ Z NICH! CO ZA GŁUPIA LUDZKA SAMICA! NIE KORZYSTAĆ!
-Ale windą będzie szybciej - wcisnęłaś przycisk - Chyba nie myślisz, że wejdę schodami na jedenaste piętro - wywróciłaś oczami pokazując palcem na schody obok.
-WŁAŚNIE TAK MYŚLĘ
-To źle myślisz - Piiiim, drzwi rozsunęły się ze skrzypnięciem. - Wsiadasz?
-NIGDY
-Jak chcesz. - Przycisnęłaś guzik piętra - Ej, mam pomysł co powiesz na wyścigi? - potwór podniósł brew
-JEŻELI WYGRAM, BĘDZIESZ MUSIAŁA SPRZĄTAĆ SAMOCHÓD CODZIENNIE - zaakcentował ostatnie słowo - DO TEGO BĘDZIESZ GOTOWAĆ PRZEZ MIESIĄC
-Dobra - przystałaś na te warunki bez wahania pewna zwycięstwa - Ale jeżeli ja wygram będziesz sprzątał samochód, gotował i masował mi stopy przez miesiąc.
-ZGODA
-Zgoda. To do zobaczenia na górze! - potwór nie odpowiedział już pędził na górę przeskakując co trzy, cztery stopnie. Ah, te długie kościste nogi. Winda się zamknęła i zaczęła się podnosić.
Zasada wind mówiła, że nie wolno korzystać z nich, zwłaszcza w świecie postapokaliptycznym gdzie na każdym kroku czyha na Ciebie Zombie. Bujałaś się na nogach trzymając ręce za sobą. Trzecie piętro. Ryzyk fizyk. Wygrasz to będzie zajebiście. Nie wygrasz? Nie ma opcji, aby potwór był przed Tobą, jedyną możliwością, że nie będziesz pierwsza to zerwanie się windy. Twoje imię będzie przykładem, dlaczego naprawdę nie wolno korzystać z wind i będą Cię wytykać palcami i się z Ciebie śmiać. Ale będziesz już trupem więc w sumie nic Cię to nie będzie interesowało. Tak czy inaczej - wygrana jest Twoja.
No prawie. Na czwartym piętrze winda zatrzymała się sama. Zmarszczyłaś brwi i mocniej wcisnęłaś przycisk finalnego piętra. Coś zaskrzeczało w szybie windy, spojrzałaś do góry jakbyś mogła zobaczyć coś innego z wyjątkiem obszarpanego sufitu. Nasłuchiwałaś chwilę, lecz nic innego nie usłyszałaś. Raz jeszcze wcisnęłaś przycisk. Nic. A nie, jednak coś zadziałało. Z charakterystycznym piiim drzwi rozchyliły się. Ciemny, pusty korytarz klatki schodowej dawnego bloku był przygnębiająco przerażający. Żadnego oświetlenia, niektóre z drzwi wyważone, inne obryzgane zaschniętą krwią. Coś w tyle się ruszało. Do tego ten swąd zastałego powietrza. Zaraz... Coś się tam rusza! Zmrużyłaś oczy chcąc wyostrzyć wzrok. Nie wiedziałaś jednak kto, albo co tam jest.
-BĘDĘ PIERWSZY! - krzyknął Edge wskakując na piętro, chwycił się za poręcz, rękawica pisnęła w zetknięciu z poręczą i już go nie było. To coś, na końcu korytarza zwróciło na Ciebie uwagę. Kurwa, cholera, kurwa, kurwa, kurwa. Zaczęło się zbliżać. KUUUURWA! Jak szalona wciskałaś przypadkowe przyciski w windzie, cokolwiek co sprawi, że drzwi się zamknął i zabiorą Cię stamtąd. Jest! Cokolwiek wcisnęłaś, udało się! Drzwi zamknęły się i winda znowu pojechała do góry delikatnie się kołysząc. Opadłaś się o ścianę głośno dysząc. Spojrzałaś na panel przycisków. Jedziesz do góry, ale na szóstym się zatrzymasz. Musiałaś wcisnąć guzik w ataku paniki. Przełknęłaś ślinę i sięgnęłaś po TT-33 ukochany pistolet, wytrzymały i niezawodny. Sprawdziłaś naboje, z dwunastu została Ci równa dycha. Będzie dobrze. Wdech i wydech. Wdech przez nos i wydech przez usta. I jeszcze raz. Piąte piętro. I jeszcze raz wdech i wydech. Winda zatrzymała się, a Ty zorientowałaś się, że nie oddychasz. Drzwi z piiiim otworzyły się. Twoim oczom okazało się coś... dziwnego. Oniemiała przechyliłaś głowę na bok. Na środku korytarza wyglądającego równie upiornie jak wcześniejszy, Zombie wpierdalał Zombie. Tego jeszcze nie grali. Kanibalizm? To coś normalnego? Walka o terytorium? A może ... nie, zdecydowanie Zombie je Zombie. Na klatce schodowej echem odbijały się kroki Papyrusa, był wyżej. Postanowiłaś nie przeszkadzać Zombie w obiedzie i wcisnęłaś tak cicho jak się da przycisk windy. Udało się. Jedziesz do góry.
Jak to jest, że te wszystkie żywe trupy nie zwracają uwagi na Edge? Może myślą, że skoro to szkielet to już bardziej zombie być nie może? Zaśmiałaś się. Spojrzałaś na pękniętą szybkę nad drzwiami. Piętro siódme. Piętro ósme. Winda znowu się zatrzymała i zakołysała gwałtownie, aż straciłaś równowagę. Znowu spojrzałaś na górę i zmarszczyłaś brwi.
-Nie no, serio? - Serio. Powaga. Coś otworzyło drzwiczki znajdujące się na górze. Nie, nie otworzyło, wyrwało je i wsadziło łeb do środka. ZOMBIE!
-NO W KOŃCU! - Edge stał na samej górze przy drzwiach na dach gdy winda otworzyła się. Piiim. Stałaś na środku, dysząc głęboko, miałaś wyrwany rękaw koszuli i skołtunione włosy. Zupełnie jakbyś właśnie wyszła z ostrej orgii. I teoretycznie tak by było, ale nie gustujesz w truposzach. Trzy ciała Zombie leżały bezwładnie za Tobą. Edge spojrzał na Ciebie, potem na windę i znowu na Ciebie. Miałaś wrażenie, że przez chwilę na jego kościstej twarzy pojawił się grymas zaniepokojenia i współczucia. Później jego mina mówiła "a nie mówiłem", ale tego nie powiedział, choć wiedziałaś, że pomyślał. Musiał pomyśleć. Każdy normalny na jego miejscu by tak powiedział. Ale nie powiedział co tylko bardziej Cię zdenerwowało. Wyrzuciłaś ręce w powietrze rozeźlona.
-Gdybym nie miała co chwilę postojów i nie proszonych gości to bym wygrała!
-ZAKŁAD TO ZAKŁAD - znowu był sobą. Z dumą wypinał pierś i położył ręce na kościstych biodrach - SŁAW ME IMIĘ.
-Taaaa jasne - machnęłaś ręką wychodząc z windy, która zamknęła się za Twoimi plecami i pojechała w dół. Wy w tym czasie poszliście na dach.
Nie ma lepszego miejsca, na zbieranie deszczówki niż dach wieżowca. Po zebraniu i wymienieniu kanistrów na nowe, zeszliście tym razem schodami i schowaliście zdobycz do bagażnika. Jeszcze trzy takie budynki i na dzisiaj macie wolne. Stojąc przed kolejnym z uśmiechem załadowałaś magazynek TT-33
-Biorę windę
-TO CO, PRZEDŁUŻAMY OKRES DO PÓŁ ROKU?
-Zgoda, iii jeżeli wygram, zrobisz mi kompu kompu - Edge wywrócił oczami i przytaknął.
Prawie nas zombie zabiły, ale co z tego? Nie ma to jak znowu wsiąść do windy i przedłużyć zakład o pół roku! XDDD Genialnie ci to wyszło! xDDD
OdpowiedzUsuń