25 czerwca 2018

Undertale: Nie jest to najlepszy sposób na życie - O cholera, mój błąd [Not the best way to go about Life - Oh shit, my bad - TŁUMACZENIE PL]

/To opowiadanie potrzebuje okładki/
Notka od tłumacza: Potwory zostały uwolnione z podziemia i szczerze mówiąc, tak naprawdę nie sądzę, że powinny. Nie uważałaś się za „rasistę”, boisz się o własne bezpieczeństwo, gdy mordercy wędrują po ulicach i przemieszczają się obok.
Tak więc rozlewanie kawy po bardzo dużym i przerażającym szkieletowym potworze prawdopodobnie nie było twoim najlepszym posunięciem. Ale zamiast się wściec, proponuje ci kolejną kawę. I pomimo jego ... "prymitywnego" języka, wydaje się miłym facetem. Może potwory wcale nie są takie złe? Ale dlaczego potwory, które niegdyś cię nienawidziły, teraz rzucają ci litościwe spojrzenia i nie unikają cię?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. (Underfell) Sans x Reader. Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Tłumaczenie: _Dream_Catcher_
Oryginalne opowiadanie: klik
Autor oryginału: Llama_Goddess
Spis Treści:
O cholera, mój błąd (obecnie czytane)
Szerokie nabrzeże
...

Udaje ci się powstrzymać przekleństwo w swoich ustach, zanim ucieknie. W końcu byłeś w parku, w pobliżu dzieci. Zamiast tego zaczęłaś krzyczeć "Fffffff!". Jak jakiś szaleniec.
Super.
Gorąca kawa lała się na twojej skórze, a na bluzce była wielka brązowa plama. Każdy skrawek twojego ciała chciał wylać resztę kawy osobie, która właśnie wpadła na ciebie, ale jednak żal ci było reszty napoju, która została, więc zamiast tego podniosłaś ramiona jak jakaś szmaciana lalka i pozwoliłaś, by kawa spływała po rękawach i na podłogę.
Zaciskając zęby, zdecydowałaś się uspokoić, przeprosić tego na kogo wpadłaś i kontynuować spacer. Spojrzałaś w górę, głęboko wątpiąc, że będziesz w stanie powstrzymać wściekłość, która unosiła się w powierzchnią.
-Cholera, wszystko w porządku?
Wściekłość, która groziła pęknięciem, rozpłynęła się jak lód w gorący letni dzień. Skurczyłaś się trochę, gdy twoje oczy spotkały się z pustymi, czarnymi oczodołami potwora. Szkieleciego potwora.
Cóż, tak wyglądał na pierwszy rzut oka. Był grubszy niż ludzki szkielet, z grubszymi i dłuższymi kośćmi. Jego twarz była zaokrąglona, a jego wielkie zęby były ostre jak zęby rekina i idealnie pasowały do siebie. Jeden z nich był ... Złoty? Miał na sobie czarną kurtkę z kapturem i czerwone trampki. Nie miałaś pojęcia, dlaczego był w stanie nosić SZORTY w zimny dzień jak dzisiaj, ale zwaliłaś to na to, że szkielety nie czują zimna, czy coś.
Potwory zostały "wypuszczone" z podziemia kilka lat temu. To było niezwykle ekscytujące, dowiadując się, że potwory i magia istnieją, ale gdy cała historia została odkryta, okazało się, że nie byli wcale przyjaźni. W rzeczywistości ich król i kapitan ich Królewskiej Gwardii byli w więzieniu za mordowanie dzieci. Potwory zjednoczyły się w społeczeństwach na całym świecie i były prześladowane przez wielu ludzi, ale ostatecznie, jak zawsze, wszyscy przestali dawać gówno. Byłaś jednym z tych ludzi, którzy się tym nie przejmowali, ale starali się trzymać z daleka.
Rozlewanie kawy na jednego z nich NIE było twoją definicją "pozostawania na uboczu".
-Nic mi nie jest. - Powiedziałaś, głos wydał się dużo bardziej głuchy i piskliwy, niż zamierzałaś. Rozglądałaś się wokół, błagając wzrokiem o pomoc, ale wszyscy dorośli odwracali dzieci i unikali kontaktu wzrokowego.
-Jesteś pewna?- Głos miał głęboki i gładki. Gdyby był człowiekiem, byłoby to całkiem seksowne, ale wyrzuciłaś tę myśl ze swojej głowy.
Spojrzałaś w jego ... oczy ...? i zobaczyłaś, że wbrew temu, co początkowo zakładałaś, miał małe czerwone punkciki światła w swoich czarnych oczodołach. Wydawał się uważnie Cię badać.
-Y-yeah, nic mi nie jest, przepraszam, to był wypadek. Śpieszę się. - Próbowałaś przejść obok niego, ale zostałaś przytrzymana uściskiem na ramieniu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że jego grube szkieletowe palce owinęły się wokół przedramienia, uniemożliwiając ci ucieczkę. Wyglądał na autentycznie zatroskanego, a wzrok wędrował od poplamionej kawą niebieskiej bluzki do twojej prawdopodobnie upiornie bladej twarzy.
-Rozlałaś kawę, tak? Kupię ci inną.- Odwrócił się i podszedł do kawiarni, ciągnąc cię za sobą.
-Nie, naprawdę, wszystko w porządku!- Mówiłaś głośno, próbując wyrwać rękę z jego uścisku.
-To nie była prośba, kochanie-... Jak on cię nazwał?

~~~

Zgodnie z jego słowami przyniósł ci kolejną kawę. Wziął też jedną dla siebie i małe ciasto czekoladowe, by przeprosić za "rozlewanie wszędzie kawy". Dostałaś współczujące spojrzenia ze strony personelu, które doceniłaś.
Teraz siedziałaś naprzeciw gigantycznego szkieletowego potwora, pijąc kawę, jak gdybyście byli bliskimi kumplami, a każde oko w kawiarni było skierowane na was. Możesz poczuć, że czerpiesz pewność siebie z każdym łykiem. Jak zamierzałaś odejść? Czy mogłabyś po prostu wstać i iść? A może zostać dłużej? I dlaczego wszystkie potwory w kawiarni dawały ci ten dziwny wyraz na twarzy?
-Wszystko dobrze laleczko? Wyglądasz naprawdę blado.- Siedział naprzeciwko, czerwone oczy płonęły łagodnie. Prawie wyplułaś wszędzie swoją kawę pod pseudonimem, który ci dał.
-Y-yeah, umm, po prostu ...- Bądź wiarygodna. Jesteś oazą spokoju.
-To dlatego, że jestem potworem, prawda?- zachichotał do siebie, opierając łokcie na blacie stołu. Wzdrygnęłaś się na sposób, w jaki przyjął twoje stereotypy i poczułaś się naprawdę winna, podciągając nogi do klatki piersiowej i trzymając kubek z kawą blisko siebie. On, z drugiej strony, był przesiąknięty pewnością siebie, a ty poczułaś zapach papierosów i ... musztardy? -Nie martw się, nie zjem cię, nie bez pozwolenia.- Mrugnął jednym ze swoich oczodołów.
Czułaś, że jesteś biała jak prześcieradło, skupiłaś się na swojej filiżance kawy. Nagle perspektywa zjedzenia kawałka czekoladowego ciasta stojącego przed tobą sprawiła, że rozbolał cię brzuch i patrzyłaś na niego, chcąc tylko odejść i jakoś się rozproszyć.
-H-hej, żartowałem.- Zaskoczyło cię, że się jąkał. Także... pocił się? Czy szkielety się pocą? Nastąpiła chwila milczenia, wypełniona jedynie dźwiękiem, w którym bierzesz kolejny łyk kawy, a on tylko wzdycha. Wkurzyłeś go? Twoje serce biło o twoje żebra, próbując się wyrwać i biec jak najdalej sprintem.
-puk puk.- Powiedział, jego twarz była całkiem poważna. Czy naprawdę to robił? Teraz? Wzięłaś głęboki, chwiejny oddech przez nos i spojrzałaś na niego.
-... Kto tam?
-Krowy idą
-Krowy idą, kto?
-Jestem prawie pewien, że krowy idą" moo", ty dingo.
(żart polega na wymowie angielskiej -"...cows go "moo", yadingus")
Atmosfera trochę się złamała, a ty parsknęłaś śmiechem. Wyglądał, jakby trafił w dziesiątkę, jego uśmiech rozszerzył się jeszcze bardziej, a złoty ząb błyskał.
-Czy ten żart połaskotał twoją zabawną kość?- to był żart humorystyczny? Tibia szczerze, mogę zrobić to lepiej. Mam wiele żartów w mojej głowie.
-Nie patrz tak na mnie, zabijasz mnie wzrokiem… - Rzucał ciągle okropnymi żartami, stale zmuszając cię do śmiechu, nawet gdy były naprawdę kiepskie . W końcu zrobił jeden o fotonie wchodzącym do hotelu i absolutnie MUSIAŁAŚ powiedzieć mu, aby przestał.
-Ok ok.- Postawiłaś kawę na stole i spojrzałaś na niego, starając się nie śmiać.
-Z czego składają się koty?- Stuknął jednym ze szkieletowych palców w stół, po czym wzruszył ramionami.
-Nie wiem.
-Żelazo, lit i neon-. Przygryzłeś górną wargę, aby powstrzymać się od chichotania, gdy mówisz puentę.
Zajęło mu to chwilę, ale kiedy w końcu to dostał, oboje wybuchliście śmiechem.
-Nawiasem mówiąc, jestem sans-. Zaproponował swoją rękę. -Nie ma szkieletu.
Przez chwilę gapiłaś się na jego ogromną rękę. Zauważyłaś ostre koniuszki palców i niepokojąco biały kolor. W końcu jednak wzięłaś go za rękę i ostrożnie nią potrząsnęłaś. Sans. Gdzie wcześniej słyszałaś ten wyraz?
-Jestem (twoje imię).
Rozmowa przeszła z dowcipów na bezczynne rozmowy, a ty poczułaś się zrelaksowana. Pokój już nie był taki duszny i nie bałaś się, że Sans zamierza odgryźć ci głowę, czy coś. W rzeczywistości, z tego, co można było zebrać, był ogromnym leniwym szkieletem. Ogromny z bardzo, bardzo przerażającą twarzą.
Zauważyłaś, że ciągle mówisz o sobie i zaczęłaś aktywnie zadawać Sansowi więcej pytań niż zwykle i próbować odbić na nim pytania, aby zachęcić go do mówienia o sobie. Miał talent do unikania pytań i to cię wkurzyło. Z tego, co mogłaś wywnioskować, miał młodszego brata i ojca, ale wydawał się mówić o swoim ojcu w czasie przeszłym, więc starałaś się nie skupiać zbytnio na tym temacie. Czas upłynął bez zdawania sobie z tego sprawy i poczułaś, że Twój telefon wibruje z przychodzącym tekstem. Kiedy zobaczyłaś czas wyświetlany na ekranie, wzdrygnęłaś się. Dwie godziny!? Jak rozmawiałaś z Sans przez DWIE GODZINY !? Ledwie minęło dziesięć minut!
-O, mój Boże, Sans, muszę iść, dziękuję za kawę i ciasto i wszystko, ale naprawdę muszę wyjść.- Wstałaś tak szybko, że uderzyłaś się w stół, widelec brzęknął o pusty talerz, a twój pusty kubek kawy przewrócił się.
-Och, ok.- słyszałaś, jak opadają jego ramiona.
Rezygnacja i rozczarowanie w jego głosie sprawiły, że zatrzymałaś się na chwilę i zanim zdążyłaś pomyśleć o tym, co mówisz, dałaś mu swój numer, a on również dał ci swój, a jego uśmiech zmienił się w coś, co przypominało bezczelność. W drodze do domu zdałaś sobie sprawę, że pisałaś prawie nieznajomemu facetowi swój numer telefonu.

~~~

Próbowałaś wkraść się do pokoju bez zauważenia przez rodziców, ale twój ojciec przyłapał cię na schodach i dał ci wielki wykład o tym, jak marnujesz czas, nic nie robiąc, leniąc się i będąc bez pracy, i oczekiwał twojego udziału w czynszu do końca tygodnia. Odpowiedziałaś,
trzaskając drzwiami i krzycząc w poduszkę. Jak miałaś zapłacić czynsz? Utknęłaś w tym niekończącym się cyklu tracenia pieniędzy. Utknąłeś w domu rodziców i nie miałaś wystarczająco pieniędzy, żeby się wyprowadzić. Aby uzyskać pieniądze na wyprowadzkę, potrzebna była praca. I nie było tak, jakbyś nie próbowała! Straciłaś pracę jedną po drugiej z najbardziej absurdalnych powodów. Straciłeś pracę jako kasjerka, bo obraziłaś faceta, który roztrzaskał butelkę wina na podłodze, straciłaś pracę jako kelnerka, bo uderzyłaś kogoś za złapanie tyłka, nikt w sąsiedztwie nie pozwoliłby ci na spacerowanie z psem bo "przestraszyłaś psy". A pieniądze, które udało ci się w międzyczasie zebrać, zostały wyczerpane, ponieważ musiałaś zapłacić za czynsz!
Zdjęłaś swoją poplamioną błękitem bluzkę i rzuciłaś ją w kąt. Mogłabyś to później umyć.  Może.
Ok, może nie.
Wpadłaś na swoje łóżko, jęknełaś w poduszkę i zamknęłaś oczy. Byłoby łatwiej, gdyby mama i tata byli bardziej sympatycznymi ludźmi. Odkąd pamiętałaś, mama była dupkiem, ale tata zawsze wydawał się twoim rycerzem w lśniącej zbroi. Potem stałaś się starsza i stawał się coraz bardziej oderwany, aż wydawało ci się ... że odwrócił się do ciebie plecami.
Dopóki nie znalazłaś stabilnej pracy i nie kupiłaś mieszkania, utknęłaś. Heck, zrobiłabyś wszystko. Cokolwiek, żeby wyjść z tego piekła.  Nienawidziłaś tego. Nienawidziłaś swoich rodziców. Ty ... Nie chciałaś przyznać, że nienawidziłaś siebie, ale czułaś się ciężarem dla wszystkich. Zwłaszcza dla rodzicami, którzy wbijają ci to do głowy.
Wzdychając i przewracając się, aby wyjść z łóżka, wyłączyłaś światło i rzuciłaś się z powrotem na swoje łóżko. Nie obchodziło cię, czy jest za wcześnie, żeby spać. Po prostu czytałaś w piżamie, aż nie mogłaś już otworzyć oczu i powróciłeś do tych samych koszmarów, w których jak zawsze jesteś uwięziona w wolno kurczącym się pomieszczeniu.
Tak działo się każdej nocy.
Share:

15 komentarzy:

  1. WOW. przyznam Yumi że opowiadanie mnie strasznie zaciekawiło. W końcu coś nowego, w sensie taki inny nowy UF Sans. Czekam na dalsze rozdziały (nie ukrywam że czekam też na notki +18 xd) Swoją drogą okładkę można jeszcze wykonać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ja jestem tłumaczem tego opowiadania xD
      Ale tak, z tego co wiem nadal można zrobić okładkę ^^

      Usuń
  2. kiedy przeczytałam że będą notki 18+ uśmiech zagościł na mej twarzy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Yumi, dostałąś notkę? e maila?

    Nie czaję opowiadań na tle Sexu.. to tak jak by czytać 50 twarzy Greya z Perspektyw samego Greya, w czasie Sexu XD NIE OGARNIAM !

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie samo w sobie fajne, ale dosłowne tłumaczenie w niektórych momentach razi w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak średnio bym powiedziała. Trzy razy czytałam opis, a i tak dopiero po zerknięciu w oryginał pojęłam o co chodzi. Tłumaczenie bardzo słabiutkie, a szkoda, bo opowiadanie zapowiadało się całkiem nieźle '________' Mimo wszystko powodzenia. W końcu praktyka czyni mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie samo w sobie brzmi na dobre, jednak razi mnie po oczach dosłowność w tłumaczeniu w niektórych momentach. Niemniej jednak trzymam kciuki za rozwijanie umiejętności, bo każdy od czegoś zaczynał. Jak pisała Nessa. Praktyka czyni mistrza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow ale to było mocne nie spodziewałam się takiego czegoś po UF sensie

    Kiedy następny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  8. Ups, musiałam usunąć poprzedni komentarz, bo miałam parę głupich literówek. Jeszcze raz.
    Moim zdaniem jest naprawdę dobrze, acakolwiek to tłumaczenie ma parę błędów. Po pierwsze to "yeah", które brzmi strasznie nienaturalnie w naszym języku. Poza tym te żarty - "funny bone", czy te krowy, które można było w ogóle zamienić, bo nie maja sensu. I "tibia honest" - "to be honest". Albo koty - przecież równie dobrze można było zamienić pierwiastki układające się w słowo "feline" na inne, które też układałyby się w, że tak to ujmę, kocie słowo. Tylko polskie. Co do reszty nie mam zastrzeżeń, ale myślę, że warto przemyśleć te żarty. Wiem, że ich tłumaczenie jest trudne, ale bywa równie zabawne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nauka nauką, ale to już podpada pod niszczenie oryginału. Na miejscu autora byłoby mi przykro, że ktoś tak zepsuł historię słabym tłumaczeniem :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat argument z podstawówki. Jeśli tłumaczenie jest słabe, to jest. I tak, poniekąd przetłumaczę, przerzucając się na oryginał :)

      Usuń
    2. Trudno nazwać to argumentem, gdyż nie broniłam opowiadania. Tłumaczenie jest słabe co nie omieszkałam powiedzieć tłumaczce, ALE każdy od czegoś zaczynał i kibicuję tak samo jej jak i Tobie. Tłumacz, czytaj oryginał, śmiało! Tak samo ona. Na błędach człowiek się uczy, a docenić trzeba starania bo nawet na to słabe tłumaczenie, dziewczyna poświęciła swój czas i wysiłek.

      Usuń

POPULARNE ILUZJE