30 września 2017

Zboczony Wrzesień - Dzień 29 - rozbierz się (FreshPaper)- Wichan [+18]

Autor obrazka: Kaweii

Paperjam właśnie wychodził z budynku opery, gdy ujrzał coś w ciemnym zaułku. To był jego dobry przyjaciel zataczający się z wyczerpania.


Przyjrzał się i zmniejszył dystans. On był poważnie ranny i gdy tylko to zauważył od razu podbiegł.


-Fresh! Co się stało?! - krzyknął o mało nie potykając się o sukienkę.


-Hmm? - odwrócił głowę w jego stronę mocniej ściskając ramię.


-Chodź, musimy Cię opatrzyć! - nakazał obejmując rannego.


Ale Fresh syknął z bólu i odskoczył na pół metra.


-Masz iść ze mną! Już! - PJ tupnął szpilką.


-D-dobrze. - kiwnął głową i zaczął podążać za Paperjamem.


Wyszli z centrum miasta i szli wzdłuż ulicy do coraz to ciemniejszej okolicy.


-G-gdzie... - nie dokończył.


-Do mnie do domu, oczywiście! Mam wszystko czego Ci trzeba, a najbliższy szpital jest dziesięć kilometrów stąd. - uśmiechnął się życzliwie.


Fresh pokiwał głową, ale czuł jak robi mu się słabo. Nogi zaczynały się pod nim uginać.


-Jammy, ja zaraz... - nie dokończył bo zemdlał.


Paperjam nie do końca wiedząc jak go wybudzić po prostu podniósł jego wątłe ciałko i niczym pannę młodą zaniósł do domu.


Położył go na łóżku i dokładnie się przyjrzał. Miał wiele pęknięć i nacięć. Przypuszczał, że został pobity. Zrobił mu z ręcznika ciepły okład i usiadł na krawędzi łóżka.


I czekał... i czekał... Sam się nie zorientował kiedy usnął.


Po jakimś czasie się ocknął, ale nie był zadowolony z tego co zobaczył. Łóżko było puste. Od razu się zerwał i chciał biec go szukać, gdy usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z kuchni.


Jest! - powiedział do siebie w myślach.


Przeszedł korytarz i stanął w progu. Fresh ewidentnie przeszukiwał jego szafki w poszukiwaniu czegoś.


Odchrząknął, a ranny aż się wzdrygnął.


-Nie martw się, klucze zawsze trzymam przy sobie. - mówiąc pokazał pęk.


-Emmm...


-Ale po co niby miałbyś uciekać, ja się tobą dobrze zajmę.


-N-nie trzeba...


PJ podszedł i złapał go za ramię na co ten aż wrzasnął.


-Nie wiem co ukrywasz, ale odłuż to na potem. Twoje zdrowie jest ważniejsze.


-Mhmm... - przytaknął Fresh lekko obawiając się towarzysza.


-Mam w sypialni dobrze wyposażoną apteczkę, chodź.


Gdy znaleźli się w pomieszczeniu usiedli na łóżku, a Paperjam spod niego wyjął potrzebne medykamenty.


-Rozbierz się.


-S-słucham? - spytał Fresh z przerażeniem w głosie.


-Jak mam Ci pomóc to musisz się rozebrać. - nalegał PJ.


Ranny zaczął się pocić ze stresu, ale zdjął kurtkę i koszulę.


-Pozwól mi się obejrzeć.


-Mhmm


Paperjam przyjrzał się jego klatce piersiowej i kręgosłupowi. Prawie wszystkie żebra były popękane i podrapane.


-Jesteś w strasznym stanie, kto Ci to zrobił? - spytał wyciągając z apteczki masę podobną do gipsu.


-Starzy... znajomi...


Aż kwiknął gdy PJ dotknął jego żeber. Ten nie mógł się powstrzymać, żeby się lekko nie zaśmiać.


-Nie bój się, zadbam o Ciebie. - puścił oczko.


Wtenczas Fresh się uspokoił i pozwolił sobie wypełnić pęknięcia białą masą. Paperjam bardzo delikatnie wsmarował ją w każdą nawet najmniejszą rysę, a gdy zaczęła wysychać przemył kości wodą.


-Masz złamaną kość ramienia. - oznajmił wyciągając wiertarkę.


Na ten widok Fresh jeszcze bardziej zbladł jeżeli to w ogóle możliwe.


-C-co chcesz z-zrobić? - spytał trzęsąc się ze strachu.


-Muszę połączyć kości śrubami bo inaczej się nie zrosną prawidłowo.


-A n-nie ma innego sposobu?


-Oczywiście, że jest. Żartowałem głuptasie. - znowu zaczął grzebać w apteczce. - nasmaruję twoją rękę maścią leczącą i nałożę opaskę uciskową. To wystarczy.


-Uff... - westchnął Fresh z ulgą.


Tak jak zapowiedział tak zrobił i teraz poszkodowany siedział memłając potworze cukierki obserwując każdy ruch swojego wybawcy.


-Teraz obejrzę twoje plecy, odwróć się.


Fresh wykonał polecenie, a Paperjama aż ciarki przeszły. Na łopatkach miał wyryte inicjały sprawców.


-Wiem kto to zrobił... zapłacą za to... - warknął PJ z nienawiścią.


-Co? - spytał próbując przeczytać.


-No kto inny jak nie czerwony gang byłby w stanie zrobić coś takiego.


Kilka głębszych wdechów na uspokojenie i PJ smarował plecy Fresha. Po wszystkim sprawdził jego HP, które było już wysokie, ale powoli spadało.


-Gdzie jeszcze boli? - spytał z troską.


-Już nigdzie, dziękuję za pomoc... - już miał wstać gdy Paperjam go powstrzymał.


-Mnie nie oszukasz. Powiedz co Ci jest. - nalegał przytrzymując rannego na miejscu.


-Emm... - Fresh spuścił wzrok.


-PJ znalazł punkt na który patrzał poszkodowany.


-Cholera. - wyszeptał.


Przez chwilę panowała chwila zastanowienia, ale Paperjam ją zakończył.


-Pokaż, na rzecz wyższego dobra.


-D-dobrze. - zarumienił się lekko i rozebrał się od pasa w dół.


PJ nie mógł uwierzyć w to co widzi. Miednica Fresha była zmiażdżona, kości udowe pocięte, a cała okolica zabrudzona od karmazynowej magii.


Już wiedział co się stało i łzy zaczęły mu płynąć po policzkach. Zaczął się obwiniać, że nie spotkali się odrobinę wcześniej.


-Jammy? - spytał cicho. - Ty płaczesz?


-Tak mi przykro... - mówił Przez łzy.


-Ale nic mi nie jest, uratowałeś mnie. - objął go zdrowym ramieniem. - Może pójdę się wykąpać, a ty zdejmiesz tę sukienkę?


-Ale Fresh... - nie dokończył, bo ten zatkał mu usta.


-Dokończymy jutro, teraz musimy iść spać.


-Dobrze.


-Kocham Cię. - wyszeptał wychodząc myśląc, że nie usłyszy.


-Ja Ciebie też! - wykrzyknął PJ i podbiegł aby go pocałować.


Autor: Wichan
Share:

4 komentarze:

  1. Czerwony gang, starzy znajomi? Nic mi to nie mówi... Jakaś podpowiedź ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno sprawka czerwonego wiewióra!

      Usuń
    2. XD "Czerwony gang" do którego należą "złe" Sansy posługujące się czerwoną magią. (m. in. Killer, SwapFell, Horror i wszystkie Fell wersje wszystkich) to taki smaczek do opowiadania.

      Usuń
    3. A, i jest tam jeszcze Hate

      Usuń

POPULARNE ILUZJE