Jedno wiedziałaś na pewno. Nie mogłaś nikogo obarczyć tym ciężarem. Klątwę musisz pokonać, ale nie potrafisz dłużej ich okłamywać.
- Proszę, zaufaj mi - powiedziałaś, chwytając Asgore za dłonie. - Obiecuję, że wszystkiego się dowiesz, ale nie w tej chwili. Czas jest cenny - dodałaś, bacznie śledząc reakcję Asgore.
Król westchnął ciężko. Wiedział, że jak już coś postanowisz to tak łatwo nie ustąpisz. Wstał.
- Czego potrzebujesz?
- Niech służący, każdy kto może szuka złotego jabłka - powiedziałaś, wstając. - Jak je znajdą, niech medycy podają je Sansowi - dodałaś, biegnąc w stronę wyjścia.
- A ty dokąt? - krzyknął za tobą Asriel.
- Pomóc im! - odrzekłaś, a potem zniknęłaś za drzwiami.
Rozkazałaś służącym przeszukać zamek. Mieli znaleźć złote jabłko. Zabrali się do tego wszyscy, jednak Asgore nie powiedział, dlaczego mają go szukać.
Musiałeś jak najszybciej znaleźć to jabłko, a nawet nie wiedziałeś, gdzie masz szukać.
Ten cholerny kwiat miał wam pomóc, a jedyne co powiedział to, że rozwiązanie jest blisko. Może miał na myśli zamek? Może rozwiązanie jest gdzieś tutaj?
Może rzeczywiście ma rację. Może rozwiązanie jest blisko, tylko na razie go nie dostrzegasz. Coś pod twoim nosem. Coś czego nie dostrzegasz. Coś co jest bliżej niż myślisz.
Dostałeś nagłego oświecenia. Wiedziałeś już, gdzie masz szukać odpowiedzi. Biegiem ruszyłeś do ogrodu. Gdzieś tam musiało kryć się złote jabłko.
Nigdy nie mieliście w ogrodzie jabłoni ani innych drzew owocowych, ale nic innego nie przyszło ci na myśl. Od razu zrezygnowałeś z głównej części ogrodu. Tam nigdy nie widziałeś jakichkolwiek drzew. One zazwyczaj rosły przy murze.
Biegłeś wzdłuż muru, wypatrując jabłoni. Było to nie małe wyzwanie dla ciebie. Nawet jeśli trenowałeś z Undyne to był to niezły dystans do przebiegnięcia.
Nie wiesz, ile tak biegłeś, ale ze zmęczenia zacząłeś zwalniać. Przystanąłeś na chwilę, aby złapać oddech. Dziwne było dla ciebie to, że nie kojarzyłeś tej części ogrodu. I od dawna nikogo nie wiedziałeś. Ogród wyglądał też na trochę zaniedbany.
Przeszedłeś się po tej części. Aż zobaczyłeś duża, starą jabłoń. Na jednej z gałęzi znajdowało się złote jabłko. Nie wierzyłeś własnym oczom. To było naprawdę ono. Jak to możliwe, że znalazłeś je tak późno?
Nie roztrząsałeś tego teraz. Miałeś coraz mniej czasu. Powoli zbliżał się wieczór. Niebo zaczynało zmieniać barwy. Szybko zerwałeś owoc, na szczęście wisiał na jeden z niższych gałęzi.
Pierwszej lepszej pielęgniarce kazałeś przygotować dla Sansa sok z złotego jabłka i mu go podać.
Akurat minąłeś się w progu z pielęgniarkom. Podała mu sok. Jedyne co ci pozostało to czekać. Usiadłeś na krześle obok Sansa i czekałeś. Poczułeś rękę na ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze, synu - powiedział Asgore.
Nawet nie zwróciłeś uwagi, kiedy do środka weszli twoi bliscy. Jednak w głębi duszy czułeś ulgę. w pokoju pojawiły się dwa świetliki. Jeden z nich przeleciał przez twoją klatkę piersiową, a drugi przez Sansa.
Poczułeś przypływ emocji. Troska. Współczucie. Radość.
- Zwykle uroki odczyniało się pocałunkiem - wymamrotał Sans, podnosząc się z łóżka.
- To śnij dalej - powiedziałeś, a Sans się roześmiał.
Królestwo nigdy nie dowiedziało się o zagrożeniu jakie mogło na nich spaść. Służący szybko zapomnieli o tajemniczym jabłku.
A twoje życie toczyło się dalej. Miałeś coraz więcej zadań oraz obowiązków. Asgore zaczął ci nawet szukać kandydatkę na żonę. Jedna z nich przypadła ci do gustu. Natomiast Sans dalej pracował w ogrodzie. Lubił tę pracę. Ale często prosiłeś go o rady. Pierwszy raz mogłeś komuś tak zaufać z poza twojej rodziny.
- Proszę, zaufaj mi - powiedziałaś, chwytając Asgore za dłonie. - Obiecuję, że wszystkiego się dowiesz, ale nie w tej chwili. Czas jest cenny - dodałaś, bacznie śledząc reakcję Asgore.
Król westchnął ciężko. Wiedział, że jak już coś postanowisz to tak łatwo nie ustąpisz. Wstał.
- Czego potrzebujesz?
- Niech służący, każdy kto może szuka złotego jabłka - powiedziałaś, wstając. - Jak je znajdą, niech medycy podają je Sansowi - dodałaś, biegnąc w stronę wyjścia.
- A ty dokąt? - krzyknął za tobą Asriel.
- Pomóc im! - odrzekłaś, a potem zniknęłaś za drzwiami.
Rozkazałaś służącym przeszukać zamek. Mieli znaleźć złote jabłko. Zabrali się do tego wszyscy, jednak Asgore nie powiedział, dlaczego mają go szukać.
Musiałeś jak najszybciej znaleźć to jabłko, a nawet nie wiedziałeś, gdzie masz szukać.
Ten cholerny kwiat miał wam pomóc, a jedyne co powiedział to, że rozwiązanie jest blisko. Może miał na myśli zamek? Może rozwiązanie jest gdzieś tutaj?
Może rzeczywiście ma rację. Może rozwiązanie jest blisko, tylko na razie go nie dostrzegasz. Coś pod twoim nosem. Coś czego nie dostrzegasz. Coś co jest bliżej niż myślisz.
Dostałeś nagłego oświecenia. Wiedziałeś już, gdzie masz szukać odpowiedzi. Biegiem ruszyłeś do ogrodu. Gdzieś tam musiało kryć się złote jabłko.
Nigdy nie mieliście w ogrodzie jabłoni ani innych drzew owocowych, ale nic innego nie przyszło ci na myśl. Od razu zrezygnowałeś z głównej części ogrodu. Tam nigdy nie widziałeś jakichkolwiek drzew. One zazwyczaj rosły przy murze.
Biegłeś wzdłuż muru, wypatrując jabłoni. Było to nie małe wyzwanie dla ciebie. Nawet jeśli trenowałeś z Undyne to był to niezły dystans do przebiegnięcia.
Nie wiesz, ile tak biegłeś, ale ze zmęczenia zacząłeś zwalniać. Przystanąłeś na chwilę, aby złapać oddech. Dziwne było dla ciebie to, że nie kojarzyłeś tej części ogrodu. I od dawna nikogo nie wiedziałeś. Ogród wyglądał też na trochę zaniedbany.
Przeszedłeś się po tej części. Aż zobaczyłeś duża, starą jabłoń. Na jednej z gałęzi znajdowało się złote jabłko. Nie wierzyłeś własnym oczom. To było naprawdę ono. Jak to możliwe, że znalazłeś je tak późno?
Nie roztrząsałeś tego teraz. Miałeś coraz mniej czasu. Powoli zbliżał się wieczór. Niebo zaczynało zmieniać barwy. Szybko zerwałeś owoc, na szczęście wisiał na jeden z niższych gałęzi.
Pierwszej lepszej pielęgniarce kazałeś przygotować dla Sansa sok z złotego jabłka i mu go podać.
Akurat minąłeś się w progu z pielęgniarkom. Podała mu sok. Jedyne co ci pozostało to czekać. Usiadłeś na krześle obok Sansa i czekałeś. Poczułeś rękę na ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze, synu - powiedział Asgore.
Nawet nie zwróciłeś uwagi, kiedy do środka weszli twoi bliscy. Jednak w głębi duszy czułeś ulgę. w pokoju pojawiły się dwa świetliki. Jeden z nich przeleciał przez twoją klatkę piersiową, a drugi przez Sansa.
Poczułeś przypływ emocji. Troska. Współczucie. Radość.
- Zwykle uroki odczyniało się pocałunkiem - wymamrotał Sans, podnosząc się z łóżka.
- To śnij dalej - powiedziałeś, a Sans się roześmiał.
Królestwo nigdy nie dowiedziało się o zagrożeniu jakie mogło na nich spaść. Służący szybko zapomnieli o tajemniczym jabłku.
A twoje życie toczyło się dalej. Miałeś coraz więcej zadań oraz obowiązków. Asgore zaczął ci nawet szukać kandydatkę na żonę. Jedna z nich przypadła ci do gustu. Natomiast Sans dalej pracował w ogrodzie. Lubił tę pracę. Ale często prosiłeś go o rady. Pierwszy raz mogłeś komuś tak zaufać z poza twojej rodziny.
~KONIEC~
0 komentarze:
Prześlij komentarz