Jednak to dziwne przeczucie wygrało.
Nagle się zatrzymałaś. Sans odwrócił się w twoją stronę lekko zaskoczony.
- O co chodzi? - zapytał, bacznie cię obserwując.
- Chciałabym, żeby między nami nie było jakiś nieporozumień - zaczęłaś. Widać zaciekawiłaś go tym. - Mimo, że nie mogę nic czuć w tej chwili, to nie chcę cię przez przypadek urazić. - dokończyłaś, czekając na jego reakcję. Chwilę patrzył na ciebie, jakby myślał nad odpowiednimi słowami.
- To dobrze, że mówisz - odparł. - Myślałem, że w ogóle nie interesuje cię, co się ze mną stanie. Czuję się trochę lepiej - dodał z delikatnym uśmiechem.
Musiałaś przyznać, że bez uczuć mogłaś rzeczywiście gorzej traktować osoby ze swojego otoczenia. Powinnaś zastanowić się nad tym jak zachowujesz się w towarzystwie innych. Nie chcesz, aby ktoś opacznie to zrozumiał.
Rozstałaś się z Sansem na korytarzu. On zmierzał w stronę koszar, gdzie Undyne przeprowadzała musztrę. Natomiast ty udałaś się do królewskiej sypialni. Twoim zadaniem było zdobycie włosa Asgore. Potem mieliście spotkać się u Alphys.
…
Stałaś pod jego sypialnią. Wiele razy już tam byłaś. Toriel lubiła cię malować swoimi kosmetykami albo pożyczałaś od niej biżuterię.
Nikt nie powinien tu teraz przychodzić, pomyślałaś dodając sobie otuchy. A po chwili otworzyłaś drzwi.
Chciałaś to załatwić jak najszybciej. Nie chciałaś, aby ktoś cię złapał. Prędko udałaś się w stronę komody Asgora, gdzie leżała jego szczotka. Nie było problemu w zdobyciu włosa. Było ich tam dużo. Wzięłaś jeden i schowałaś do kieszeni.
Po wykonanym zadaniu, udałaś się w stronę drzwi.
- A ty co tu robisz? Nie powinnaś być na zajęciach? - zapytał zdziwiony książę.
- Ja szukałam... spinek mamy - zająknęłaś się. Nie zabrzmiało to przekonująco. I Az się na to nie nabrał. - A ty?
- Ojca, miałem mu coś przekazać - powiedział, przesuwając się. Wyszłaś z pomieszczenia - Widziałaś go gdzieś?
- Niestety nie - przerwałaś swojemu przyrodniemu bratu. - A teraz przepraszam, muszę już iść - powiedziałaś, odwracając się od brata.
- Tylko pamiętaj, aby pojawić się jutro na zajęciach! - krzyknął za tobą brat.
…
Sansa spotkałaś w piwnicach. Jego misja również się powiodła. Pogratulowałaś mu, a on w odpowiedzi delikatnie się uśmiechnął.
…
- Naprawdę szybko załatwiliście te rzeczy - odparła Alphys, biorąc od was składniki. - Ale to dobrze. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziemy się tej uporczywej klątwy - dodała, wyciągając jakieś naczynia. - Teraz tylko muszę zrobić miksturę i widzimy się za trzy dni
- Ok. To zobacz... Czekaj co? - zapytał zdezorientowany Sans.
- Jak to za trzy dni? - dopytałaś. - Myślałam, że dostaniemy go jeszcze dzisiaj.
- Normalnie - powiedziała Alphys, odwracając się w waszą stronę. - Taki eliksir musi się ważyć kilkanaście godzin. Trzy dni to idealny okres dla takiej mikstury, jeśli ma zadziałać.
Oboje z Sansem westchnęliście.
Nie zostało wam nic innego jak czekać.
Nagle się zatrzymałaś. Sans odwrócił się w twoją stronę lekko zaskoczony.
- O co chodzi? - zapytał, bacznie cię obserwując.
- Chciałabym, żeby między nami nie było jakiś nieporozumień - zaczęłaś. Widać zaciekawiłaś go tym. - Mimo, że nie mogę nic czuć w tej chwili, to nie chcę cię przez przypadek urazić. - dokończyłaś, czekając na jego reakcję. Chwilę patrzył na ciebie, jakby myślał nad odpowiednimi słowami.
- To dobrze, że mówisz - odparł. - Myślałem, że w ogóle nie interesuje cię, co się ze mną stanie. Czuję się trochę lepiej - dodał z delikatnym uśmiechem.
Musiałaś przyznać, że bez uczuć mogłaś rzeczywiście gorzej traktować osoby ze swojego otoczenia. Powinnaś zastanowić się nad tym jak zachowujesz się w towarzystwie innych. Nie chcesz, aby ktoś opacznie to zrozumiał.
Rozstałaś się z Sansem na korytarzu. On zmierzał w stronę koszar, gdzie Undyne przeprowadzała musztrę. Natomiast ty udałaś się do królewskiej sypialni. Twoim zadaniem było zdobycie włosa Asgore. Potem mieliście spotkać się u Alphys.
…
Stałaś pod jego sypialnią. Wiele razy już tam byłaś. Toriel lubiła cię malować swoimi kosmetykami albo pożyczałaś od niej biżuterię.
Nikt nie powinien tu teraz przychodzić, pomyślałaś dodając sobie otuchy. A po chwili otworzyłaś drzwi.
Chciałaś to załatwić jak najszybciej. Nie chciałaś, aby ktoś cię złapał. Prędko udałaś się w stronę komody Asgora, gdzie leżała jego szczotka. Nie było problemu w zdobyciu włosa. Było ich tam dużo. Wzięłaś jeden i schowałaś do kieszeni.
Po wykonanym zadaniu, udałaś się w stronę drzwi.
- A ty co tu robisz? Nie powinnaś być na zajęciach? - zapytał zdziwiony książę.
- Ja szukałam... spinek mamy - zająknęłaś się. Nie zabrzmiało to przekonująco. I Az się na to nie nabrał. - A ty?
- Ojca, miałem mu coś przekazać - powiedział, przesuwając się. Wyszłaś z pomieszczenia - Widziałaś go gdzieś?
- Niestety nie - przerwałaś swojemu przyrodniemu bratu. - A teraz przepraszam, muszę już iść - powiedziałaś, odwracając się od brata.
- Tylko pamiętaj, aby pojawić się jutro na zajęciach! - krzyknął za tobą brat.
…
Sansa spotkałaś w piwnicach. Jego misja również się powiodła. Pogratulowałaś mu, a on w odpowiedzi delikatnie się uśmiechnął.
…
- Naprawdę szybko załatwiliście te rzeczy - odparła Alphys, biorąc od was składniki. - Ale to dobrze. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziemy się tej uporczywej klątwy - dodała, wyciągając jakieś naczynia. - Teraz tylko muszę zrobić miksturę i widzimy się za trzy dni
- Ok. To zobacz... Czekaj co? - zapytał zdezorientowany Sans.
- Jak to za trzy dni? - dopytałaś. - Myślałam, że dostaniemy go jeszcze dzisiaj.
- Normalnie - powiedziała Alphys, odwracając się w waszą stronę. - Taki eliksir musi się ważyć kilkanaście godzin. Trzy dni to idealny okres dla takiej mikstury, jeśli ma zadziałać.
Oboje z Sansem westchnęliście.
Nie zostało wam nic innego jak czekać.
0 komentarze:
Prześlij komentarz