Po
dostarczeniu składników Alphys pozostało ci jedynie czekać.
Nie miałaś
nic lepszego do roboty jak skupić całą swoją uwagę na nadchodzącej imprezie.
Starałaś się być pozytywnej myśli. Chociaż alchemiczka powiedziała wam, że
lepiej nie nastawiać się na sukces. Istniała możliwość, że eliksir nie
zadziała.
Jednak nie potrafiłaś
sobie tego wyobrazić.
Lecz twoje myśli nie mogły się skupić na niczym
innym jak nie na balu. Toriel o to zadbała. Rankami miałaś ćwiczenia z tańca.
Walc wiedeński, walc angielski oraz fokstrot. Jaka jest między nimi różnica?
Dalej tego nie wiesz, chociaż masz opanować je do
czasu balu. Twoim partnerem do ćwiczeń został Asriel. Nie był z tego zbytnio
zadowolony. Gdybyś mogła to być mu współczuła. Co chwila deptałaś go po nogach.
Po piątym razie powiedział, że kapituluje. Jego
łapy tak bolą, że ledwo chodzi. A tańczyliście fokstrota, chyba to jakieś pół
godziny. Przy walcu tak źle jakoś ci nie szło.
Gdy twój brat skapitulował, nauczyciel lekko
zirytowany twoją niezdarnością, uznał, że lekcję dokończycie następnego dnia.
Kolejnymi ciekawymi według Toriel zajęciami były
przymiarki sukni. Królowa uważała, że trzeba coś jeszcze poprawić. Potrafiła
znaleźć najdrobniejszy błąd. Każdą krzywo przyszytą koronkę czy falbankę. Na
szczęście nie mogła już zmienić koloru.
Po przymiarkach czekał cię wybór potraw.
Przy tym musiał uczestniczyć największy łasuch w
zamku - król Asgore.
Towarzyszył ci, gdy wybierałaś potrawy. Namawiał
cię, aby kucharz przyrządził ciasto ze ślimaków - ulubiony przysmak króla. Nie
uległaś. Nie udało mu się nawet przekonać się na kompromis. Byłaś nieugięta.
Może trochę nazbyt oschła. Zostałaś przy wcześniej ustalonym cieście wiśniowym.
Mniej więcej tak wyglądały twoje trzy dni. Ale
miałaś też dużo czasu wolnego.
Jakoś nie widziałaś potrzeby, aby spędzać go z
Sansem. Spędzałaś z nim czas, jeśli to było konieczne, ale teraz tego nie
widziałaś. Wolałaś szukać innych rozwiązań, gdyby plan z eliksirem się nie
powiódł. Przezorny zawsze ubezpieczony jak lubił mawiać Asriel.
Prawie całe dnie przesiadywałaś nad księgami. Od
klątw po ziołolecznictwo. Dowiedziałaś się bardzo wiele, jednak to była wiedza
nie przydatna dla ciebie. Żadna z ksiąg nie posiadała odpowiedzi na twoje
pytanie.
Jak pozbyć się klątwy?
Asriel odwiedzał cię. Miałaś wrażenie, że trochę
się o ciebie martwił. Pytał cię, czy coś się stało. Z dnia na dzień stałaś się
dla niego chłodna. Zdystansowana.
Odprawiłaś go, mówiąc, że chcesz nadrobić
zaległości. Musisz brać na poważnie swoją rolę. Z lekkim zdziwieniem i
niepokojem uwierzył ci. Zostawił cię w spokoju.
…
Zajęłaś się przygotowaniami do urodzin, które
poprawiły humor Toriel. Nawet Asriel zdziwił się, że nagle stałaś się taka
spokojna. Na szczęście uznał to za przejaw dojrzałości. Jednak chyba zaczynał
mieć podejrzenia. Nie byłaś tylko pewna, jakie?
…
Trzeciego dnia wieczorem udaliście się do Alphys
pełni nadziei. A przynajmniej Sans miał jej za dwoje.
Otworzyliście drzwi pracowni alchemicznej.
-
Witajcie moi przeklęci! - powiedziała na powitanie Alphys, odrywając się od
pracy. Nic nie czułaś na to stwierdzenie, ale Sans był lekko zmieszany. Ty
chyba też powinnaś. Jakoś klątwa nie była zabawna. Chciałaś już coś powiedzieć
na ten temat, jednak się powstrzymałaś. To jednak Alphys przygotowała wam
eliksir. Nie mogłaś być niewdzięczna. - Mam wasz eliksir!
- Po to
właśnie przyszliśmy - odrzekłaś.
Alphys wzięła z półki jakąś fiolkę z brązowym
płynem. Miałaś wrażenie jakby coś mamrotała pod nosem, ale postanowiłaś to
zignorować. Jeśli byłoby to coś ważnego, to by wam powiedziała. A po za tym
alchemiczka często mówiła do siebie.
Fiolkę położyła na stole, a następnie podała wam
dwa kryształowe kielichy.
Sans wziął jeden z nich, przyglądając mu się.
-
Dlaczego akurat kryształ? - zapytał ogrodnik.
- Bo to
najczystszy minerał - powiedziała Alphys, rozlewając miksturę. - Nie zawiera
żadnych negatywnych esencji. Można go używać do podawania każdego eliksiru, bo
nie wpłynie na ich działanie. - Podała wam kielichy. - Złoto może zwiększyć lub
zmniejszyć efektywność niektórych mikstur, a srebro...
- Hej,
rozumiemy - powiedział Sans, zanim jaszczurzyca zdążyła was zanudzić
alchemicznymi ciekawostkami. - Zgaduje, że teraz mamy to wypić - powiedział,
podnosząc kieliszek. Alchemiczka pokiwała radośnie głową. - To do dna! -
powiedział Sans, podnosząc puchar do góry.
Uczyniłaś to samo.
Nie ważne, że było obrzydliwie. To twoja szansa
na przełamanie klątwy. Czułaś jak glutowata substancja przepływa przez twoje
gardło. Musiałaś być dzielna.
Wypiliście ich zawartość do dna.
Odstawiłaś kielich na stół.
-
Obrzydliwie - odparł Sans, odsuwając od siebie puchar.
- Chyba
pierwszy raz się w czymś zgadzamy - oparłaś również, odpychając kielich. Miałaś
nadzieję, że nigdy więcej nie będziesz musiała pić czegoś takiego.
Oboje spojrzeliście na siebie. Jakoś nie
czuliście się inaczej. Sami nawet nie wiedzie czego się spodziewaliście.
Kolorowych światełek wokół was. Jakiś magicznych cudów. Nawet pojawienia się
wiedźmy, która ogłosi koniec waszych kłopotów. Nic się jednak nie stało.
- I jak
się czujecie? - zapytała Alphys bacznie was obserwując.
- Oprócz
mdłości po tym specyfiku to jakoś... - Sans spojrzał na ciebie, szukając
poparcia. Wzruszyłaś tylko bezwiednie ramionami. - Tak jak przedtem.
Alphys spojrzała na was, lekko przechylając
głowę. Jakby szukała jakiś zmian w waszym wyglądzie.
- Nie
czujecie... - Zaczęła dziwnie wymachiwać rękami. - Nic oprócz tego?
- Nie, a
co? - zapytałaś podejrzliwie. Nie wiesz, czy nie powinnaś się teraz bać, jeśli
miałabyś uczucia. - Może nam wyrosnąć druga para rąk? - Nie bardzo wiedziałaś,
czego masz się teraz spodziewać.
- Nie! -
zaprzeczyła jaszczurzyca. - Nie naraziłabym życia księżniczki.
- Czyli
po prostu nie wiesz, jak ma wyglądać zdjęcie klątwy, tak? - dopytałaś.
- Nie.
Pierwszy raz go robiłam - powiedziała prosto z mostu Alphys. Uznałaś to za lekkomyślne. A co jakby cię przez przypadek skrzywdziła? Już miałaś jej
wygarnąć, jej lekkomyślność i nierozwagę.
- A
znaki? - powiedział Sans.
Sans odchylił kawałek koszuli. Już na obojczyku
było widać kawałek czarnego znamienia, przypominającego małe jabłko.
Sama też poszłaś w jego ślady. Na obojczyku
zauważyłaś listki od róży.
Westchnęłaś ciężko. Wasza zabawa zaczynała się od
nowa. Wróciliście do punktu wyjścia. Nawet Alphys nie wiedziała, jak ma wam
pomóc.
Musieliście
coś szybko wymyślić. Do twoich urodzin został niecały tydzień, a nawet nie
zbliżyliście się do rozwiązania.
0 komentarze:
Prześlij komentarz