Oboje zgodnie uznaliście, że ponownie przeszukacie bibliotekę. Przejrzeliście zaledwie kilkanaście regałów w poszukiwaniu księgi o klątwach.
Uznałaś, że musiała zostać przełożona w inne miejsce albo oddana i nie zostało to zapisane. Uzgodniliście, że spotkacie się przed biblioteką w południe.
Pożegnałaś się ze swoim towarzyszem niedoli w milczeniu.
…
Wróciłaś późno w nocy do swojego pokoju. Mogłaś na spokojnie się przebrać w piżamę, ponieważ odesłałaś wcześniej swoją pokojówkę.
Zdjęłaś suknię, a potem zostawiłaś ją na krześle. Ubierałaś koszulę nocną, gdy zauważyłaś dziwny znak poniżej lewego obojczyka. Zdziwiło cię to. Podeszłaś do lustra, chcąc przyjrzeć się temu symbolowi.
Zobaczyłaś go lepiej w lustrze. Przypominało ci to pączek róży. Nie byłaś pewna co to jest, ale wiedziałaś, że w jakiś sposób jest powiązany z klątwą.
Może to ma pokazywać czas jaki ci pozostał do zdjęcia klątwy?
Nie byłaś tego pewna. Zmęczona położyłaś się spać. Naprawdę chciałaś odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
…
Twój dzień wyglądał podobnie jak poprzedni. Zaczęło cię zastanawiać, czy życie bez uczuć jest takie nudne.
…
Westchnęłaś ciężko zmierzając w stronę biblioteki. Nie zauważyłaś w pobliżu biblioteki Sansa. Pomyślałaś, że może się spóźnić. Pewnie trudno wyrwać mu się z pracy.
Wchodząc do biblioteki od razu skierowałaś się tam, gdzie wczoraj skończyliście. Ku twojemu zaskoczeniu, ujrzałaś szkieleta, przeglądającego książki.
Chyba źle go oceniłaś, ale nie musi o tym wiedzieć.
Gdy usłyszał twoje kroki, podniósł głowę, a potem tylko na ciebie spojrzał. Od razu wrócił do studiowania kolejnej książki.
Jego zachowanie jakoś cię nie obeszło. Sięgnęłaś po kolejna księgę.
…
- To nie ma sensu - powiedziałaś, rozpościerając bezradne ręce. - Spędziliśmy tutaj już parę godzin i dalej nic nie znaleźliśmy.
- Jak chcesz pozbawić uczuć całe królestwo, to proszę idź już - rzekł z przekąsem Sans. Wertując strony jednej z książek.
Nie czułaś nic na to co powiedział. Ale nie spodobało ci się to. Mimo wszystko byłaś księżniczką i należał ci się jakiś szacunek. A ta cała klątwa to nie twoja wina.
- Może trochę kultury - odparłaś, patrząc na niego srogo. - Nie zapominaj z kim rozmawiasz.
Sans gwałtownie zamknął książkę, podnosząc wzrok znad książki. Jego postura wskazywała, że jest ostro zdenerwowany, jeśli nie wkurzony.
- To lepiej ty pamiętaj przez kogo musimy to robić - rzekł z kamienną twarzą. - To ty nie potrafisz docenić tego co masz. Bo jesteś tylko roz...
Niestety nie dane mu było dokończyć, ponieważ poczułaś, jak coś uderzyło cię w głowę. Przeszył cię ostry, pulsujący ból. Przez, który musiałaś usiąść na ziemię. Zaczęłaś masować bolące miejsce, mrugając kilkakrotnie częściej niż zazwyczaj. Ból zamroczył cię na chwilę.
- W porządku? - zapytał niepewnie Sans. Przed oczami miałaś jedynie jego rozmazaną twarz, która z minuty na minutę stawała się coraz wyraźniejsza. - Masz, przyda ci się. - zobaczyłaś, jak podaje ci białą chusteczkę. Po czym wskazał na łuk brwiowy.
Dopiero wtedy poczułaś jak ciepła ciecz spływa ci po czole. To coś co spadło musiało rozciąć ci łuk brwiowy. Wzięłaś chusteczkę od Sansa, a potem przyłożyłaś ją do rany.
W tym samym czasie Sans podniósł przedmiot, który cię zaatakował. Przejrzał go dokładnie, uśmiechając się delikatnie.
- Nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło - rzekł. Taki komentarz twoim zdaniem był nietaktowny w obecnej sytuacji. Lecz twoje wątpliwości zostały szybko rozwiane. - Zobacz, co wpadło w nasze ręce.
Sans pokazał ci książkę, gdy zaczynałaś już odzyskiwać ostrość widzenia. Przed oczami zauważyłaś “Tajemnicze i kapryśnie utrapienia”. Musiałaś przyznać, że rzeczywiście mieliście szczęście.
Usiedliście na ziemi, a następnie zaczęliście czytać książkę. Znaleźli rozdział dotyczący ich przekleństw. Zostałaś naznaczona klątwą Śpiącej Królewny, polegała ona na tym, że traci się uczucia. Jedynymi sposobami przełamania jej jest zakochanie się albo zrozumienie otaczającej przeklętego miłości. Poczułaś się lekko rozczarowana. Nie dowiedziałaś się niczego nowego. To samo powiedziała Wiedźma. Jednak przełomem była klątwa Sansa zwana klątwą Śnieżki. Sposobem na zdjęcie jej jest znalezienie złotego jabłka i zjedzenie go.
Nie dowiedzieliście się za wiele.
Jedyną rzeczą jaka wam została to udanie się do alchemika. Było to ryzykowne, ale tylko on mógł wam teraz pomóc. Udaliście się do niego, a raczej jej, póki słońce jeszcze nie zaszło.
…
Zmierzaliście razem w stronę królewskich piwnic. Żadne z was nie chciało rozmawiać. Wasze stosunki są naprawdę napięte. A atmosferę między wami można kroić nożem.
Przyśpieszyłaś kroku. Chciałaś mieć to już za sobą. Jednak musiałaś się zatrzymać. Spostrzegłaś, że nie ma obok ciebie Sansa.
Tylko jedna myśl przyszła ci do głowy. Sans dostał jednego ze swoich napadów. Odwróciłaś się i poszłaś z powrotem w stronę biblioteki. W jednym ze wcześniejszych korytarzy, zauważyłaś Sansa opierającego się o parapet.
Podeszłaś do niego i chwyciłaś go za ramię. Lekko zdziwiony szkielet nawet nie protestował, zaskoczony twoją reakcją.
Jednym ruchem otworzyłaś drzwi do jednego z wielu pokoi bawialnych. Pomogłaś Sansowi dotrzeć do kanapy, gdzie razem usiedliście.
Wiedziałaś, że nic nie poradzisz na jego atak. Mogłaś tylko czekać i mieć nadzieję, że to długo nie potrwa. Zerknęłaś na niego. Już spał w najlepsze. Wyglądał spokojnie, kiedy spał.
Rozmyślałaś o wszystkim co się do tej pory stało. Jakoś nie uważać, że ta klątwa to twoja wina. Masz prawo czuć lub uważać, co chcesz i nikt nie mam prawa kazać ci to zmienić. Wiedźma nie powinna wtrącać się w twoje życie.
Z rozmyślań wyrwał cię Sans, a raczej to co zrobił przez sen. Zsunął się, opierając się o ciebie.
Jakoś nie czułaś się z tym komfortowo. Twoim zdaniem to było dziwne. Starałaś się jakoś odsunąć. Niestety byłaś na brzegu kanapy. Jedynym wyjściem było albo pozostanie w tej pozycji albo przesunięcie Sansa w drugą stronę. Raczej nie zrobi mu to różnicy, pomyślałaś.
Chwyciłaś jego ramię obiema rękami, próbując odsunąć go od siebie. Niestety poszło ci to tak nieudolnie, że przez przypadek zrzuciłaś go na ziemie.
- Co do?! - krzyknął szkielet, gdy uderzył o kamienną posadzkę. Spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale się powstrzymał. Wziął głęboki wdech, wstając. - Lepiej już chodźmy.
...
Spojrzałaś jeszcze na Sansa zanim zapukałaś do drzwi sali alchemicznej. Mieliście ostatnią szansę, aby zawrócić. Westchnęłaś ciężko.
Wzięłaś mosiężną kołatkę i uderzyłaś w drewniane drzwi trzy razy.
- Proszę! - usłyszałaś łagodny kobiecy głos zza drzwi.
Otworzyłaś je i ujrzałaś wielką salą. Przy ścianach stały regały z różnymi księgami alchemicznymi oraz kolorowymi płynami.
Poczułaś jakiś dziwny zapach, ale wolałaś nie wiedzieć, co to jest. Znasz alchemiczkę Alphys wystarczająco długo, że lepiej nie wiedzieć co dodaje do eliksirów. Niektóre rzeczy brzmią naprawdę źle i obrzydliwie.
- Witajcie! Co was do mnie sprowadza? - rzekła jaszczurzyca, odwracając się od kuriozalnej maszynerii.
- Przyszliśmy cię o coś spytać - rzekł szkielet, patrząc na alchemiczkę. - Tak czysto hipotetycznie. Wiesz, jak odróżnić klątwę Śpiącej Królewny od Śnieżki? To nie są czasem te same klątwy?
- Oczywiście, że nie! - oburzyła się Alphys.
Kobieta od razu zaczęła wam tłumaczyć różnicę między tymi klątwami. Chociaż z pozoru podobne, występują znaczące różnice. Lecz nie to było dla was ważne. Czekaliście na jakiś fragment o rozwiązaniu. Al powiedziała wam, to co wiedzieliście wcześniej. Złote jabłko przełamie klątwę. Woleliście usłyszeć coś o jakiś eliksirach albo czymś takim.
- Jednak jest inny sposób ich złamania. Tylko musicie przynieść mi te składniki - rzekła na zakończenie jaszczurzyca, wręczając wam kartkę.
Spojrzeliście po sobie zdziwieni, a następnie zerknęliście na jaszczurzycę.
- No, śmiało bierzcie i przynieście mi te składniki. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziecie się problemu - oznajmiła, machając wam karteczką przed oczami.
Ostrożnie wzięłaś kartkę do ręki. Zachowywałaś się jakby była ona płomieniem.
Jedna rzecz cię nurtowała.
- Skąd wiesz?
- Jestem królewskim alchemikiem, wiem wiele rzeczy - odrzekła Alphys, wracając do swoich wcześniejszych zajęć.
Teraz stanął przed wami inny wybór.
Uznałaś, że musiała zostać przełożona w inne miejsce albo oddana i nie zostało to zapisane. Uzgodniliście, że spotkacie się przed biblioteką w południe.
Pożegnałaś się ze swoim towarzyszem niedoli w milczeniu.
…
Wróciłaś późno w nocy do swojego pokoju. Mogłaś na spokojnie się przebrać w piżamę, ponieważ odesłałaś wcześniej swoją pokojówkę.
Zdjęłaś suknię, a potem zostawiłaś ją na krześle. Ubierałaś koszulę nocną, gdy zauważyłaś dziwny znak poniżej lewego obojczyka. Zdziwiło cię to. Podeszłaś do lustra, chcąc przyjrzeć się temu symbolowi.
Zobaczyłaś go lepiej w lustrze. Przypominało ci to pączek róży. Nie byłaś pewna co to jest, ale wiedziałaś, że w jakiś sposób jest powiązany z klątwą.
Może to ma pokazywać czas jaki ci pozostał do zdjęcia klątwy?
Nie byłaś tego pewna. Zmęczona położyłaś się spać. Naprawdę chciałaś odpocząć po tym wyczerpującym dniu.
…
Twój dzień wyglądał podobnie jak poprzedni. Zaczęło cię zastanawiać, czy życie bez uczuć jest takie nudne.
…
Westchnęłaś ciężko zmierzając w stronę biblioteki. Nie zauważyłaś w pobliżu biblioteki Sansa. Pomyślałaś, że może się spóźnić. Pewnie trudno wyrwać mu się z pracy.
Wchodząc do biblioteki od razu skierowałaś się tam, gdzie wczoraj skończyliście. Ku twojemu zaskoczeniu, ujrzałaś szkieleta, przeglądającego książki.
Chyba źle go oceniłaś, ale nie musi o tym wiedzieć.
Gdy usłyszał twoje kroki, podniósł głowę, a potem tylko na ciebie spojrzał. Od razu wrócił do studiowania kolejnej książki.
Jego zachowanie jakoś cię nie obeszło. Sięgnęłaś po kolejna księgę.
…
- To nie ma sensu - powiedziałaś, rozpościerając bezradne ręce. - Spędziliśmy tutaj już parę godzin i dalej nic nie znaleźliśmy.
- Jak chcesz pozbawić uczuć całe królestwo, to proszę idź już - rzekł z przekąsem Sans. Wertując strony jednej z książek.
Nie czułaś nic na to co powiedział. Ale nie spodobało ci się to. Mimo wszystko byłaś księżniczką i należał ci się jakiś szacunek. A ta cała klątwa to nie twoja wina.
- Może trochę kultury - odparłaś, patrząc na niego srogo. - Nie zapominaj z kim rozmawiasz.
Sans gwałtownie zamknął książkę, podnosząc wzrok znad książki. Jego postura wskazywała, że jest ostro zdenerwowany, jeśli nie wkurzony.
- To lepiej ty pamiętaj przez kogo musimy to robić - rzekł z kamienną twarzą. - To ty nie potrafisz docenić tego co masz. Bo jesteś tylko roz...
Niestety nie dane mu było dokończyć, ponieważ poczułaś, jak coś uderzyło cię w głowę. Przeszył cię ostry, pulsujący ból. Przez, który musiałaś usiąść na ziemię. Zaczęłaś masować bolące miejsce, mrugając kilkakrotnie częściej niż zazwyczaj. Ból zamroczył cię na chwilę.
- W porządku? - zapytał niepewnie Sans. Przed oczami miałaś jedynie jego rozmazaną twarz, która z minuty na minutę stawała się coraz wyraźniejsza. - Masz, przyda ci się. - zobaczyłaś, jak podaje ci białą chusteczkę. Po czym wskazał na łuk brwiowy.
Dopiero wtedy poczułaś jak ciepła ciecz spływa ci po czole. To coś co spadło musiało rozciąć ci łuk brwiowy. Wzięłaś chusteczkę od Sansa, a potem przyłożyłaś ją do rany.
W tym samym czasie Sans podniósł przedmiot, który cię zaatakował. Przejrzał go dokładnie, uśmiechając się delikatnie.
- Nie ma tego złego co, by na dobre nie wyszło - rzekł. Taki komentarz twoim zdaniem był nietaktowny w obecnej sytuacji. Lecz twoje wątpliwości zostały szybko rozwiane. - Zobacz, co wpadło w nasze ręce.
Sans pokazał ci książkę, gdy zaczynałaś już odzyskiwać ostrość widzenia. Przed oczami zauważyłaś “Tajemnicze i kapryśnie utrapienia”. Musiałaś przyznać, że rzeczywiście mieliście szczęście.
Usiedliście na ziemi, a następnie zaczęliście czytać książkę. Znaleźli rozdział dotyczący ich przekleństw. Zostałaś naznaczona klątwą Śpiącej Królewny, polegała ona na tym, że traci się uczucia. Jedynymi sposobami przełamania jej jest zakochanie się albo zrozumienie otaczającej przeklętego miłości. Poczułaś się lekko rozczarowana. Nie dowiedziałaś się niczego nowego. To samo powiedziała Wiedźma. Jednak przełomem była klątwa Sansa zwana klątwą Śnieżki. Sposobem na zdjęcie jej jest znalezienie złotego jabłka i zjedzenie go.
Nie dowiedzieliście się za wiele.
Jedyną rzeczą jaka wam została to udanie się do alchemika. Było to ryzykowne, ale tylko on mógł wam teraz pomóc. Udaliście się do niego, a raczej jej, póki słońce jeszcze nie zaszło.
…
Zmierzaliście razem w stronę królewskich piwnic. Żadne z was nie chciało rozmawiać. Wasze stosunki są naprawdę napięte. A atmosferę między wami można kroić nożem.
Przyśpieszyłaś kroku. Chciałaś mieć to już za sobą. Jednak musiałaś się zatrzymać. Spostrzegłaś, że nie ma obok ciebie Sansa.
Tylko jedna myśl przyszła ci do głowy. Sans dostał jednego ze swoich napadów. Odwróciłaś się i poszłaś z powrotem w stronę biblioteki. W jednym ze wcześniejszych korytarzy, zauważyłaś Sansa opierającego się o parapet.
Podeszłaś do niego i chwyciłaś go za ramię. Lekko zdziwiony szkielet nawet nie protestował, zaskoczony twoją reakcją.
Jednym ruchem otworzyłaś drzwi do jednego z wielu pokoi bawialnych. Pomogłaś Sansowi dotrzeć do kanapy, gdzie razem usiedliście.
Wiedziałaś, że nic nie poradzisz na jego atak. Mogłaś tylko czekać i mieć nadzieję, że to długo nie potrwa. Zerknęłaś na niego. Już spał w najlepsze. Wyglądał spokojnie, kiedy spał.
Rozmyślałaś o wszystkim co się do tej pory stało. Jakoś nie uważać, że ta klątwa to twoja wina. Masz prawo czuć lub uważać, co chcesz i nikt nie mam prawa kazać ci to zmienić. Wiedźma nie powinna wtrącać się w twoje życie.
Z rozmyślań wyrwał cię Sans, a raczej to co zrobił przez sen. Zsunął się, opierając się o ciebie.
Jakoś nie czułaś się z tym komfortowo. Twoim zdaniem to było dziwne. Starałaś się jakoś odsunąć. Niestety byłaś na brzegu kanapy. Jedynym wyjściem było albo pozostanie w tej pozycji albo przesunięcie Sansa w drugą stronę. Raczej nie zrobi mu to różnicy, pomyślałaś.
Chwyciłaś jego ramię obiema rękami, próbując odsunąć go od siebie. Niestety poszło ci to tak nieudolnie, że przez przypadek zrzuciłaś go na ziemie.
- Co do?! - krzyknął szkielet, gdy uderzył o kamienną posadzkę. Spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale się powstrzymał. Wziął głęboki wdech, wstając. - Lepiej już chodźmy.
...
Spojrzałaś jeszcze na Sansa zanim zapukałaś do drzwi sali alchemicznej. Mieliście ostatnią szansę, aby zawrócić. Westchnęłaś ciężko.
Wzięłaś mosiężną kołatkę i uderzyłaś w drewniane drzwi trzy razy.
- Proszę! - usłyszałaś łagodny kobiecy głos zza drzwi.
Otworzyłaś je i ujrzałaś wielką salą. Przy ścianach stały regały z różnymi księgami alchemicznymi oraz kolorowymi płynami.
Poczułaś jakiś dziwny zapach, ale wolałaś nie wiedzieć, co to jest. Znasz alchemiczkę Alphys wystarczająco długo, że lepiej nie wiedzieć co dodaje do eliksirów. Niektóre rzeczy brzmią naprawdę źle i obrzydliwie.
- Witajcie! Co was do mnie sprowadza? - rzekła jaszczurzyca, odwracając się od kuriozalnej maszynerii.
- Przyszliśmy cię o coś spytać - rzekł szkielet, patrząc na alchemiczkę. - Tak czysto hipotetycznie. Wiesz, jak odróżnić klątwę Śpiącej Królewny od Śnieżki? To nie są czasem te same klątwy?
- Oczywiście, że nie! - oburzyła się Alphys.
Kobieta od razu zaczęła wam tłumaczyć różnicę między tymi klątwami. Chociaż z pozoru podobne, występują znaczące różnice. Lecz nie to było dla was ważne. Czekaliście na jakiś fragment o rozwiązaniu. Al powiedziała wam, to co wiedzieliście wcześniej. Złote jabłko przełamie klątwę. Woleliście usłyszeć coś o jakiś eliksirach albo czymś takim.
- Jednak jest inny sposób ich złamania. Tylko musicie przynieść mi te składniki - rzekła na zakończenie jaszczurzyca, wręczając wam kartkę.
Spojrzeliście po sobie zdziwieni, a następnie zerknęliście na jaszczurzycę.
- No, śmiało bierzcie i przynieście mi te składniki. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziecie się problemu - oznajmiła, machając wam karteczką przed oczami.
Ostrożnie wzięłaś kartkę do ręki. Zachowywałaś się jakby była ona płomieniem.
Jedna rzecz cię nurtowała.
- Skąd wiesz?
- Jestem królewskim alchemikiem, wiem wiele rzeczy - odrzekła Alphys, wracając do swoich wcześniejszych zajęć.
Teraz stanął przed wami inny wybór.
0 komentarze:
Prześlij komentarz