Oboje uznaliście, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do alchemika. Nawet jeśli było to ryzykowne, to jedyne co mogliście zrobić. Dalsze przeszukiwanie biblioteki uznaliście za daremne.
Zmierzaliście razem w stronę królewskich piwnic. Żadne z was nie chciało rozmawiać. Wasze stosunki są naprawdę napięte. A atmosferę między wami można kroić nożem.
Przyśpieszyłaś kroku. Chciałaś mieć to już za sobą. Jednak musiałaś się zatrzymać. Spostrzegłaś, że nie ma obok ciebie Sansa.
Tylko jedna myśl przyszła ci do głowy. Sans dostał jednego ze swoich napadów. Odwróciłaś się i poszłaś z powrotem w stronę biblioteki. W jednym ze wcześniejszych korytarzy, zauważyłaś Sansa opierającego się o parapet.
Podeszłaś do niego i chwyciłaś go za ramię. Lekko zdziwiony szkielet nawet nie protestował, zaskoczony twoją reakcją.
Jednym ruchem otworzyłaś drzwi do jednego z wielu pokoi bawialnych. Pomogłaś Sansowi dotrzeć do kanapy, gdzie razem usiedliście.
Wiedziałaś, że nic nie poradzisz na jego atak. Mogłaś tylko czekać i mieć nadzieję, że to długo nie potrwa. Zerknęłaś na niego. Już spał w najlepsze. Wyglądał spokojnie, kiedy spał.
Rozmyślałaś o wszystkim co się do tej pory stało. Jakoś nie uważać, że ta klątwa to twoja wina. Masz prawo czuć lub uważać, co chcesz i nikt nie mam prawa kazać ci to zmienić. Wiedźma nie powinna wtrącać się w twoje życie.
Z rozmyślań wyrwał cię Sans, a raczej to co zrobił przez sen. Zsunął się, opierając się o ciebie.
Jakoś nie czułaś się z tym komfortowo. Twoim zdaniem to było dziwne. Starałaś się jakoś odsunąć. Niestety byłaś na brzegu kanapy. Jedynym wyjściem było albo pozostanie w tej pozycji albo przesunięcie Sansa w drugą stronę. Raczej nie zrobi mu to różnicy, pomyślałaś.
Chwyciłaś jego ramię obiema rękami, próbując odsunąć go od siebie. Niestety poszło ci to tak nieudolnie, że przez przypadek zrzuciłaś go na ziemie.
- Co do?! - krzyknął szkielet, gdy uderzył o kamienną posadzkę. Spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale się powstrzymał. Wziął głęboki wdech, wstając. - Lepiej już chodźmy.
...
Spojrzałaś jeszcze na Sansa zanim zapukałaś do drzwi sali alchemicznej. Mieliście ostatnią szansę, aby zawrócić. Westchnęłaś ciężko.
Wzięłaś mosiężną kołatkę i uderzyłaś w drewniane drzwi trzy razy.
- Proszę! - usłyszałaś łagodny kobiecy głos zza drzwi.
Otworzyłaś je i ujrzałaś wielką salą. Przy ścianach stały regały z różnymi księgami alchemicznymi oraz kolorowymi płynami.
Poczułaś jakiś dziwny zapach, ale wolałaś nie wiedzieć, co to jest. Znasz alchemiczkę Alphys wystarczająco długo, że lepiej nie wiedzieć co dodaje do eliksirów. Niektóre rzeczy brzmią naprawdę źle i obrzydliwie.
- Witajcie! Co was do mnie sprowadza? - rzekła jaszczurzyca, odwracając się od kuriozalnej maszynerii.
- Przyszliśmy cię o coś spytać - rzekł szkielet, patrząc na alchemiczkę. - Tak czysto hipotetycznie. Wiesz, jak odróżnić klątwę Śpiącej Królewny od Śnieżki? To nie są czasem te same klątwy?
- Oczywiście, że nie! - oburzyła się Alphys.
Kobieta od razu zaczęła wam tłumaczyć różnicę między tymi klątwami. Chociaż z pozoru podobne, występują znaczące różnice. Lecz nie to było dla was ważne. Czekaliście na jakiś fragment o rozwiązaniu. Al powiedziała wam wiele interesujących rzeczy na temat klątw. Poznaliście je trochę lepiej. Złote jabłko przełamie klątwę. Tylko nie bardzo wiedzieliście, gdzie moglibyście znaleźć takie złote jabłko, jeśli w ogóle istnieje.
- Jednak jest inny sposób ich złamania. Tylko musicie przynieść mi te składniki - rzekła na zakończenie jaszczurzyca, wręczając wam kartkę.
Spojrzeliście po sobie zdziwieni, a następnie zerknęliście na jaszczurzycę.
- No, śmiało bierzcie i przynieście mi te składniki. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziecie się problemu - oznajmiła, machając wam karteczką przed oczami.
Ostrożnie wzięłaś kartkę do ręki. Zachowywałaś się jakby była ona płomieniem.
Jedna rzecz cię nurtowała.
- Skąd wiesz?
- Jestem królewskim alchemikiem, wiem wiele rzeczy - odrzekła Alphys, wracając do swoich wcześniejszych zajęć.
Teraz stanął przed wami inny wybór.
Zmierzaliście razem w stronę królewskich piwnic. Żadne z was nie chciało rozmawiać. Wasze stosunki są naprawdę napięte. A atmosferę między wami można kroić nożem.
Przyśpieszyłaś kroku. Chciałaś mieć to już za sobą. Jednak musiałaś się zatrzymać. Spostrzegłaś, że nie ma obok ciebie Sansa.
Tylko jedna myśl przyszła ci do głowy. Sans dostał jednego ze swoich napadów. Odwróciłaś się i poszłaś z powrotem w stronę biblioteki. W jednym ze wcześniejszych korytarzy, zauważyłaś Sansa opierającego się o parapet.
Podeszłaś do niego i chwyciłaś go za ramię. Lekko zdziwiony szkielet nawet nie protestował, zaskoczony twoją reakcją.
Jednym ruchem otworzyłaś drzwi do jednego z wielu pokoi bawialnych. Pomogłaś Sansowi dotrzeć do kanapy, gdzie razem usiedliście.
Wiedziałaś, że nic nie poradzisz na jego atak. Mogłaś tylko czekać i mieć nadzieję, że to długo nie potrwa. Zerknęłaś na niego. Już spał w najlepsze. Wyglądał spokojnie, kiedy spał.
Rozmyślałaś o wszystkim co się do tej pory stało. Jakoś nie uważać, że ta klątwa to twoja wina. Masz prawo czuć lub uważać, co chcesz i nikt nie mam prawa kazać ci to zmienić. Wiedźma nie powinna wtrącać się w twoje życie.
Z rozmyślań wyrwał cię Sans, a raczej to co zrobił przez sen. Zsunął się, opierając się o ciebie.
Jakoś nie czułaś się z tym komfortowo. Twoim zdaniem to było dziwne. Starałaś się jakoś odsunąć. Niestety byłaś na brzegu kanapy. Jedynym wyjściem było albo pozostanie w tej pozycji albo przesunięcie Sansa w drugą stronę. Raczej nie zrobi mu to różnicy, pomyślałaś.
Chwyciłaś jego ramię obiema rękami, próbując odsunąć go od siebie. Niestety poszło ci to tak nieudolnie, że przez przypadek zrzuciłaś go na ziemie.
- Co do?! - krzyknął szkielet, gdy uderzył o kamienną posadzkę. Spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. Już chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale się powstrzymał. Wziął głęboki wdech, wstając. - Lepiej już chodźmy.
...
Spojrzałaś jeszcze na Sansa zanim zapukałaś do drzwi sali alchemicznej. Mieliście ostatnią szansę, aby zawrócić. Westchnęłaś ciężko.
Wzięłaś mosiężną kołatkę i uderzyłaś w drewniane drzwi trzy razy.
- Proszę! - usłyszałaś łagodny kobiecy głos zza drzwi.
Otworzyłaś je i ujrzałaś wielką salą. Przy ścianach stały regały z różnymi księgami alchemicznymi oraz kolorowymi płynami.
Poczułaś jakiś dziwny zapach, ale wolałaś nie wiedzieć, co to jest. Znasz alchemiczkę Alphys wystarczająco długo, że lepiej nie wiedzieć co dodaje do eliksirów. Niektóre rzeczy brzmią naprawdę źle i obrzydliwie.
- Witajcie! Co was do mnie sprowadza? - rzekła jaszczurzyca, odwracając się od kuriozalnej maszynerii.
- Przyszliśmy cię o coś spytać - rzekł szkielet, patrząc na alchemiczkę. - Tak czysto hipotetycznie. Wiesz, jak odróżnić klątwę Śpiącej Królewny od Śnieżki? To nie są czasem te same klątwy?
- Oczywiście, że nie! - oburzyła się Alphys.
Kobieta od razu zaczęła wam tłumaczyć różnicę między tymi klątwami. Chociaż z pozoru podobne, występują znaczące różnice. Lecz nie to było dla was ważne. Czekaliście na jakiś fragment o rozwiązaniu. Al powiedziała wam wiele interesujących rzeczy na temat klątw. Poznaliście je trochę lepiej. Złote jabłko przełamie klątwę. Tylko nie bardzo wiedzieliście, gdzie moglibyście znaleźć takie złote jabłko, jeśli w ogóle istnieje.
- Jednak jest inny sposób ich złamania. Tylko musicie przynieść mi te składniki - rzekła na zakończenie jaszczurzyca, wręczając wam kartkę.
Spojrzeliście po sobie zdziwieni, a następnie zerknęliście na jaszczurzycę.
- No, śmiało bierzcie i przynieście mi te składniki. Im szybciej to zrobimy, tym szybciej pozbędziecie się problemu - oznajmiła, machając wam karteczką przed oczami.
Ostrożnie wzięłaś kartkę do ręki. Zachowywałaś się jakby była ona płomieniem.
Jedna rzecz cię nurtowała.
- Skąd wiesz?
- Jestem królewskim alchemikiem, wiem wiele rzeczy - odrzekła Alphys, wracając do swoich wcześniejszych zajęć.
Teraz stanął przed wami inny wybór.
0 komentarze:
Prześlij komentarz