Krok, dwa,..trzy. Szłaś powoli i ostrożnie zupełnie tak jakbyś miała zaraz upaść lub jakbyś skradała się do bardzo chronionego pomieszczenia. A to tylko komnata! Podobna całkiem do Twojej. Komnata Asriela, byłaś tutaj już nie raz, ale nie w takich zamiarach jak teraz... a jakie masz teraz? Oddech! Wdeeech i... wyyydech. Poczułaś jak kolana Ci miękną gdy już stałaś przy łóżku. Spał tak samo spokojnie jak wcześniej... uroczo...Ugh to nie pomaga. Dotknęłaś dłonią jego pyszczka. Miękkie, ciepłe futerko. Zniżyłaś swoją twarz do jego. Czułaś jego zapach i jego ciepły oddech na swoich policzkach, ok... jak to mówią. Raz kozie śmierć. Drugą rękę położyłaś również na jego pyszczku i trzymając ją tak w objęciach zniżyłaś się jeszcze bardziej łącząc wasze usta. Przyjemne ciepło wypełniło Twe serce. Zamknęłaś oczy dając ponieść się uczuciu i czulej go całując.
Otworzyłaś oczy i uniosłaś głowę. Odeszłaś kawałek i ... czekałaś, sama nie wiesz na co. Czy nie powinien jak w bajkach od razu się zbudzić i Cię ujrzeć? Zepsułaś coś? Może jednak powinnaś iść do Alphys. Jednak po chwili Asriel zaczął kaszleć coraz mocniej, aż wypluł coś z buzi. Zamrugał kilka razy patrząc na Ciebie.
- Co Ty tu robisz...?
- Asriel- zawołałaś przytulając go.
Wieść o poprawieniu zdrowia księcia obeszła wszystkich, dając im powód do radości.
- Więc...- po tym jak wszystko się już uspokoiło, zostało Ci dokładne opowiedzenie Asrielowi co tak właściwie się stało. Mówiłaś mu o Złej Wiedźmie, o tym jak to nie chciałaś czuć miłości. I o... wspomnieniach z Asrielem, że zawsze, był blisko Ciebie. Tej nocy siedząc razem na jego łóżku rozmawialiście wiele o swych uczuciach. I o tym kim dla siebie jesteście... i kim chcecie byście byli.
Trzy miesiące później odbyły się Twoje urodziny. Wielka osiemnastka oznaczająca stanie się pełnoletnią kobietą. Miałaś długą błękitną suknie z delikatnymi srebrny zdobieniami. Toriel pomagała Ci ją wybrać i obie cieszyłyście się tym spędzonym czasem. Na bal przybyło wiele bogatych rodzin z Twojego królestwa jak i tych ze sąsiednich. Tym razem na balu nie rozglądałaś się za innymi mężczyznami. Miałaś tego jednego z którym tańczyłaś cały wieczór. A gdy nadszedł czas wręczania prezentów, podszedł do Ciebie jako ostatni i klecąc z pudełeczkiem w ręku poprosił Cię o rękę.
Otworzyłaś oczy i uniosłaś głowę. Odeszłaś kawałek i ... czekałaś, sama nie wiesz na co. Czy nie powinien jak w bajkach od razu się zbudzić i Cię ujrzeć? Zepsułaś coś? Może jednak powinnaś iść do Alphys. Jednak po chwili Asriel zaczął kaszleć coraz mocniej, aż wypluł coś z buzi. Zamrugał kilka razy patrząc na Ciebie.
- Co Ty tu robisz...?
- Asriel- zawołałaś przytulając go.
Wieść o poprawieniu zdrowia księcia obeszła wszystkich, dając im powód do radości.
- Więc...- po tym jak wszystko się już uspokoiło, zostało Ci dokładne opowiedzenie Asrielowi co tak właściwie się stało. Mówiłaś mu o Złej Wiedźmie, o tym jak to nie chciałaś czuć miłości. I o... wspomnieniach z Asrielem, że zawsze, był blisko Ciebie. Tej nocy siedząc razem na jego łóżku rozmawialiście wiele o swych uczuciach. I o tym kim dla siebie jesteście... i kim chcecie byście byli.
Trzy miesiące później odbyły się Twoje urodziny. Wielka osiemnastka oznaczająca stanie się pełnoletnią kobietą. Miałaś długą błękitną suknie z delikatnymi srebrny zdobieniami. Toriel pomagała Ci ją wybrać i obie cieszyłyście się tym spędzonym czasem. Na bal przybyło wiele bogatych rodzin z Twojego królestwa jak i tych ze sąsiednich. Tym razem na balu nie rozglądałaś się za innymi mężczyznami. Miałaś tego jednego z którym tańczyłaś cały wieczór. A gdy nadszedł czas wręczania prezentów, podszedł do Ciebie jako ostatni i klecąc z pudełeczkiem w ręku poprosił Cię o rękę.
Po paru miesiącach odbyła się kolejna uroczystość Twoje zaślubiny z Asrielem. Asgore prowadził Cię pod rękę do ołtarza. Wszyscy patrzyli jak w pięknej białej sukni, której dół ciągnął się za Tobą po ziemi idziesz z uśmiechem na twarzy prosto do swego wybranka. Widziałaś jak Toriel siedząca z przodu wyciera oczy chusteczką ze wzruszenia. Była o wiele bardziej subtelna niż Król, który po zobaczeniu Cię w ślubnej sukni przed Świątynią nie przestawał płakać nawet gdy już podprowadził Cię do Asriela i zajął swe miejsce obok Toriel. Stanęłaś na przeciwko ukochanego, chwyciliście się za ręce i patrzyliście sobie głęboko w oczy. Uwielbiałaś te zieleń co tkwiła w nich. Czułaś ucisk w żołądku, strach kołatający się w Tobie, niepewność ale też i radość. I wiesz co? Odczuwanie tych wszystkich rzeczy było wspaniałe.
~KONIEC~
0 komentarze:
Prześlij komentarz