Oboje z Sansem zwątpiliście, gdy Alphys wręczyła wam karteczkę. Próbowaliście zaprzeczyć, lecz alchemiczka była na to zbyt mądra.
- Musicie dostarczyć mi te składniki - wskazała na karteczkę, którą trzymałaś w dłoni. Przyjrzałaś się jej. Musiałaś się nieźle natrudzić, aby rozczytać jej pismo.
- Łuska potwora z otchłani, siwy włos mędrca i kamień miłości? - odczytałaś je na głos, upewniając się, że wszystko dobrze odczytałaś.
Jaszczurzyca przytaknęła, radośnie klaszcząc w dłonie.
- Przynieście mi je jak najszybciej - oznajmiła, wypychając was za drzwi – A teraz sio! Mam dużo roboty!
Po tych słowach usłyszeliście tylko trzask drzwi. Lekko zdezorientowani, spojrzeliście po sobie.
- I co teraz? - zapytał Sans, patrząc na ciebie.
- Raczej musimy poszukać składników, ale nie wiem czy dzisiaj nie jest na to za późno - odparłaś, zmierzając w stronę schodów.
Po chwili Sans zrównał się z tobą. Nic ci nie powiedział, chociaż po jego minie dostrzegłaś, że znowu był zły.
…
Ponownie udało ci się wcześniej odesłać pokojówkę. Szybko przebrałaś się w piżamę, przyglądając się znakowi na piersi. Kilka płatków się rozchyliło.
Westchnęłaś ciężko, kładąc się spać. Czułaś się naprawdę zmęczona.
…
- Kochanie! Wstawaj! - usłyszałaś słodki głosik królowej. Potem poczułaś jej futerko na ramieniu. Delikatnie cię szturchała. Leniwie podniosłaś się z łóżka, witając się z Toriel. - Jestem taka szczęśliwa, że niedługo masz urodziny. Aż trudno mi uwierzyć, że ten czas tak szybko minął. - Dotknęła twojego policzka, patrząc rozmarzonym wzrokiem. - Pamiętam jaka byłaś mała jak do nas trafiłaś. Jak ten czas zleciał - dodała, przyglądając ci się. - Ale nie czas teraz na to. Przyszłam do ciebie w innej sprawie - Wzięła z powrotem swoją rękę, a drugą sięgając do kieszeni. - Nie mogłam doczekać się twoich urodzin. - powiedziała, wyciągając przed siebie pudełeczko. - Chciałam ci już dzisiaj dać jeden z prezentów.
Podała ci małe pudełeczko, przewiązane czerwoną wstążką. Wzięłaś je. Delikatnie rozpakowałaś, a twoim oczom ukazał się różowy kamień. Wyjęłaś go delikatnie, bacznie mu się przyglądając. Był to naszyjnik. Spojrzałaś na niego.
W tej chwili naprawdę pragnęłaś coś poczuć. Chciałaś czuć wdzięczność za ten dar. Chciałaś szczerze podziękować, ale...
Nie mogłaś. Nie czułaś nic. Tylko pustkę. Jednak musiałaś udawać. Dla dobra Toriel.
- Dziękuję - odrzekłaś, uśmiechając się lekko.
- To różowy diament – Toriel odwzajemniła twój uśmiech. - Jest to jeden z najrzadszych kamieni. Potocznie znany jako Kamień Miłości. - Po tych słowach przestałaś jej słuchać. Kamień miłości. To coś, co mieliście znaleźć. Wpadł w wasze ręce. Powinnaś skakać ze szczęścia, że część roboty macie za sobą.
Ale nie mogłaś.
Musiałaś odczekać, aż Toriel opuści twój pokój. A gdy to nastąpiło, szybko się ubrałaś. Dzisiaj postanowiłaś, że ominiesz zajęcia. Nic się nie stanie jak raz na jakiś czas sobie odpuścisz. Nikogo nie powinno to zdziwić, skoro niedługo są twoje urodziny.
Prędko udałaś się w stronę ogrodu, gdzie powinien pracować Sans. Musieliście jak najszybciej znaleźć pozostałe składniki.
…
- Dobra, czyli mamy kamień - powiedział Sans, opierając się o łopatę. - Wystarczy tylko ta łuska i włos - dodał.
- Tak, tylko co to może być? - zapytałaś. Miałaś kilka propozycji, ale nie byłaś ich pewna.
- Wiesz, może i nie masz serce, ale możesz okazać mi trochę szacunku - odparł z ponurą miną.
- Raczej to ty, mój drogi, powinieneś pamiętać o szacunku...
- Nie zapominaj z kim rozmawiasz - przedrzeźniał cię Sans, udając twój głos. Powinnaś być oburzona. On ewidentnie się obrażał. Ciebie. Księżniczkę. Jego panią. Już miałaś coś powiedzieć. - Dobra. Skończmy już te zabawy. Im szybciej znajdziemy składniki, tym szybciej przestaniemy się widywać. - Dodał na koniec.
Mimo burzliwych porządków, udało wam się dojść do porozumienia.
Uzgodniliście, że łuską potwora z otchłani, może być łuska Undyne – szefowej straży królewskiej. A włos mędrca, może należeć do Asgora.
Kolejnym wyzwaniem było zdobycie tych rzeczy. Jednak dręczyła cię teraz inna rzecz. Uczucie, a raczej przeczucie, które nie dawało ci spokoju od pewnego czasu. Dotąd je ignorowałaś. Uważałaś za zbyteczne. Jednak może pora coś zmienić?
- Musicie dostarczyć mi te składniki - wskazała na karteczkę, którą trzymałaś w dłoni. Przyjrzałaś się jej. Musiałaś się nieźle natrudzić, aby rozczytać jej pismo.
- Łuska potwora z otchłani, siwy włos mędrca i kamień miłości? - odczytałaś je na głos, upewniając się, że wszystko dobrze odczytałaś.
Jaszczurzyca przytaknęła, radośnie klaszcząc w dłonie.
- Przynieście mi je jak najszybciej - oznajmiła, wypychając was za drzwi – A teraz sio! Mam dużo roboty!
Po tych słowach usłyszeliście tylko trzask drzwi. Lekko zdezorientowani, spojrzeliście po sobie.
- I co teraz? - zapytał Sans, patrząc na ciebie.
- Raczej musimy poszukać składników, ale nie wiem czy dzisiaj nie jest na to za późno - odparłaś, zmierzając w stronę schodów.
Po chwili Sans zrównał się z tobą. Nic ci nie powiedział, chociaż po jego minie dostrzegłaś, że znowu był zły.
…
Ponownie udało ci się wcześniej odesłać pokojówkę. Szybko przebrałaś się w piżamę, przyglądając się znakowi na piersi. Kilka płatków się rozchyliło.
Westchnęłaś ciężko, kładąc się spać. Czułaś się naprawdę zmęczona.
…
- Kochanie! Wstawaj! - usłyszałaś słodki głosik królowej. Potem poczułaś jej futerko na ramieniu. Delikatnie cię szturchała. Leniwie podniosłaś się z łóżka, witając się z Toriel. - Jestem taka szczęśliwa, że niedługo masz urodziny. Aż trudno mi uwierzyć, że ten czas tak szybko minął. - Dotknęła twojego policzka, patrząc rozmarzonym wzrokiem. - Pamiętam jaka byłaś mała jak do nas trafiłaś. Jak ten czas zleciał - dodała, przyglądając ci się. - Ale nie czas teraz na to. Przyszłam do ciebie w innej sprawie - Wzięła z powrotem swoją rękę, a drugą sięgając do kieszeni. - Nie mogłam doczekać się twoich urodzin. - powiedziała, wyciągając przed siebie pudełeczko. - Chciałam ci już dzisiaj dać jeden z prezentów.
Podała ci małe pudełeczko, przewiązane czerwoną wstążką. Wzięłaś je. Delikatnie rozpakowałaś, a twoim oczom ukazał się różowy kamień. Wyjęłaś go delikatnie, bacznie mu się przyglądając. Był to naszyjnik. Spojrzałaś na niego.
W tej chwili naprawdę pragnęłaś coś poczuć. Chciałaś czuć wdzięczność za ten dar. Chciałaś szczerze podziękować, ale...
Nie mogłaś. Nie czułaś nic. Tylko pustkę. Jednak musiałaś udawać. Dla dobra Toriel.
- Dziękuję - odrzekłaś, uśmiechając się lekko.
- To różowy diament – Toriel odwzajemniła twój uśmiech. - Jest to jeden z najrzadszych kamieni. Potocznie znany jako Kamień Miłości. - Po tych słowach przestałaś jej słuchać. Kamień miłości. To coś, co mieliście znaleźć. Wpadł w wasze ręce. Powinnaś skakać ze szczęścia, że część roboty macie za sobą.
Ale nie mogłaś.
Musiałaś odczekać, aż Toriel opuści twój pokój. A gdy to nastąpiło, szybko się ubrałaś. Dzisiaj postanowiłaś, że ominiesz zajęcia. Nic się nie stanie jak raz na jakiś czas sobie odpuścisz. Nikogo nie powinno to zdziwić, skoro niedługo są twoje urodziny.
Prędko udałaś się w stronę ogrodu, gdzie powinien pracować Sans. Musieliście jak najszybciej znaleźć pozostałe składniki.
…
- Dobra, czyli mamy kamień - powiedział Sans, opierając się o łopatę. - Wystarczy tylko ta łuska i włos - dodał.
- Tak, tylko co to może być? - zapytałaś. Miałaś kilka propozycji, ale nie byłaś ich pewna.
- Wiesz, może i nie masz serce, ale możesz okazać mi trochę szacunku - odparł z ponurą miną.
- Raczej to ty, mój drogi, powinieneś pamiętać o szacunku...
- Nie zapominaj z kim rozmawiasz - przedrzeźniał cię Sans, udając twój głos. Powinnaś być oburzona. On ewidentnie się obrażał. Ciebie. Księżniczkę. Jego panią. Już miałaś coś powiedzieć. - Dobra. Skończmy już te zabawy. Im szybciej znajdziemy składniki, tym szybciej przestaniemy się widywać. - Dodał na koniec.
Mimo burzliwych porządków, udało wam się dojść do porozumienia.
Uzgodniliście, że łuską potwora z otchłani, może być łuska Undyne – szefowej straży królewskiej. A włos mędrca, może należeć do Asgora.
Kolejnym wyzwaniem było zdobycie tych rzeczy. Jednak dręczyła cię teraz inna rzecz. Uczucie, a raczej przeczucie, które nie dawało ci spokoju od pewnego czasu. Dotąd je ignorowałaś. Uważałaś za zbyteczne. Jednak może pora coś zmienić?
0 komentarze:
Prześlij komentarz