10 lutego 2017

Undertale: AU - Underswap

Nazwa: UnderSwap
Autor: popcornpr1nce
Gra: klik (niedokończona w wersji angielskiej)
Screenshoty z gry: klik

Komiksy po PL z tego AU: klik


Charakterystyka AU
Swap z angielskiego oznacza "zamiana". Generalnie cała fabuła skupia się na zamianie charakterów i wyglądu niektórych postaci. Wcielamy się nie we Frisk, tylko w Charę, rolę Flowey przejmuje Temm, w Ruinach oprowadza nas Asgore, a Toriel jest królową. I tak dalej i tak dalej. Poza zmianami cech osobowości niektórych bohaterów, AU ma podobną (wręcz identyczną) fabułę co do oryginalnego UT.
Możliwe są trzy drogi:
Ludobójcza (genocide) - gdzie gracz musi zabić wszystkie potwory, zaś osądu dokonuje Papyrus w Starym Domu. Po wykonaniu pełnego geno niemożliwe jest szczęśliwe zakończenie.
Neutralna - która kończy się walką z Photoshop Temmie
Pacyfistyczna - w której nikogo się nie zabija, a potwory wychodzą na powierzchnię razem z Charą. 
Zmienieni bohaterowie:
Toriel < - > Asgore
Chara < - > Frisk
Flowey < - > Temmie
Osiołek z Ruin < - > Zły Osiołek
Napstablook < - > Mettaton
Nice Cream Guy <-> Burgerpants
Monster Kid <-> Asriel
Grillby <-> Muffet
Bird <-> Onionsan
Shyren <-> Aaron
Undyne <-> Alphys
Royal Guard 01 <-> Bratty
Royal Guard 02 <-> Catty
Glyde <-> So Sorry
W.D. Gaster <-> Riverman
Pssst. Jerry pozostaje taki sam xD

Postacie
Toriel - królowa podziemia, była żona Asgora, która zaadoptowała nie tylko Frisk ale i Monster Kid. Jest przedostatnim bossem na neutralu, planuje zebrać siedem dusz aby zniszczyć barierę i uwolnić swoich poddanych. Znana jako cicha i bardzo dobra osoba, nie chce zabijać dzieci, a jednocześnie nie chce aby ktokolwiek inny ubrudził sobie ręce przez zbieranie dusz. Dla poddanych pełna troski, uwielbia czytać im bajki na dobranoc. Po tym jak jej dzieci umarły znienawidziła ludzi. 
Asgore - były król Podziemia. Po tym jak Toriel postanowiła zebrać siedem ludzkich dusz, Asgore nie zgodził się z jej zdaniem i uciekł pozostawiając za sobą koronę i królestwo. Jest drugim potworem jakiego spotykamy na swojej drodze w trakcie grania w grę. Aby zmniejszyć w walce z Toriel jej atak i obronę, należy wypić herbatkę cynamonową jaką dostaniemy w Ruinach od Asgore.
Frisk - Jest pierwszym z ośmiu dzieci jakie w sumie wpadły do góry. Jego płeć nie jest ustalona i pojawia się dopiero jak gracz postanowi iść ścieżką ludobójczą. Wtedy zwraca się bezpośrednio do niego utożsamiając się z nim. Zaadoptowany przez Toriel i Asgora rozchorował się i umarł. Razem z Monster Kidem chciał uwolnić wszystkie potwory, dlatego na łożu śmierci poprosił go, aby ten wziął jego dusze. Co ciekawe, na początku gry to jemu nadajemy imię. 
Chara - nie możemy jej nazwać, choć to właśnie nią gramy. Może być albo bardzo spokojna, albo bardzo zła. Podobnie jak Friska, jej płeć nie jest określona.
Flowey - zwany też Floe, jest kwiatkiem ze sklepu. Nie mówi za dobrze po angielsku. I ... ah tak! Aby z nim nie rozmawiać, trzeba wciskać mu przedmioty do kupienia. 
Temmie - pierwszy potwór jaki pojawia się na naszej drodze. Oferuje nam Temmie Flakes, po czym kiedy ich nie unikamy informuje nas, że w tym świecie jest Zabić albo Zginąć. Wcześniej znana jako Monster Kid, stworzona przez Undyne w laboratorium. Namawia nas, abyśmy zabijali potwory. Jej płeć nie jest określona.
Napstaton - jest gwiazdą w Podziemiu. Spełnia swoje ambicje jako DJ, choć tęskni za swoim kuzynem Happstablookiem.Prowadzi swój własny program telewizyjny. Dawniej duch, ciało dała mu Undyne i wbudowała opcję, aby zabijał ludzi. Jednak po tym, jak zaczęła oglądać protagonistę próbowała usunąć moduł morderczy, lecz sam Napstaton doszedł do wniosku, że nie. I go zostawił. Jego fanem jest Sans. 
Happstablook - to duch z depresją zajmujący się tworzeniem muzyki i śpiewaniem. Niestety pozbawiony jest pewności siebie. W trakcie walki z protagonistą walczy. Pojawia się pierwotnie w Ruinach.  Kiedy się go pocieszy jest naprawdę miły. Cały czas stara się nie wchodzić nikomu w drogę i nikogo nie urazić.
Sans - znany również jako Blueberry (jagoda), jest młodszym bratem. Fan Napstatona. Zawsze nosi swoją zbroję, uwielbia zagadki. Obowiązkowy, punktualny, o wielkim sercu, pewności siebie i wyrozumiałości dla innych. Nienawidzi kiedy jego brat pali. Pragnie trenować z Alphys, oraz schwytać człowieka. Jednak po poznaniu go, postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Właśnie przez tę swoją słodką naiwność, jego starszy brat Papyrus się o niego cały czas martwi. Jego ulubioną potrawą jest taco. Choć nigdy nie oglądał anime - nie lubi go. 
Papyrus - jest starszym bratem. Przydatnym wsparciem na neutralnej i pacyfistycznej ścieżce, natomiast główny boss na ludobójczej. Uwielbia żartować, jest leniwy, pali papierosy. Aby rozweselić Asgore opowiadał mu kawały przez drzwi. Opiekuje się swoim bratem. Uwielbia pić miód, ma dług u Muffet. Potrafi być stanowczy i poważny kiedy sprawa tego wymaga. Tak samo jak Sans w oryginalnym UT, obiecał Asgorowi opiekować się człowiekiem kiedy ten opuści Ruiny, choć sam nigdy nie lubi składać obietnic. Łamie ją tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy gracz rozpoczyna ludobójczą ścieżkę. 
Muffet - właścicielka baru Muffet's. Dobra przyjaciółka Papyrusa, ten jest też jej najlepszym klientem. Zgodnie z fabułą, posługuje się innym językiem niż reszta potworów. Jedyny moment kiedy odzywa się do gracza to przy zakończeniu pacyfisty (bez wcześniejszej ścieżki ludobójczej) gratulując mu dobrej roboty. 
Grillby - Jest w stanie gotować herbatę poprzez samo trzymanie czajnika. Jeżeli nasze akcje w Ruinach będą dobre, w trakcie walki z nim (miniboss) dostaje telegram i zaraz po nim puszcza nas wolno. Nosi niebieski strój z różową muchą.
Dr Undyne - Po tym jak jej przełożony Riverman zginął, została głównym naukowcem w laboratorium. W trakcie badania DUSZY stworzyła ciało dla Napstablooka, ponad to efektem jej nieudanego eksperymentu jest Temmie. To nerd z zamiłowaniem do mang i anime, zakochana w Alphys, niepewna samej siebie boi się przyznać do własnego uczucia. Pełna poczucia winy z powodu niepowodzenia z Amalgamatami postanowiła nic nikomu nie mówić, aby nikt nie był smutny.
Alphys - znana jako Alphys the Alpha, przywódczyni Gwardii Królewskiej, idolka Asriela. Trenerka Sansa. Walczy wielkim toporem. Pragnie schwytać ludzi i dostarczyć je Toriel. Zakochana w dr Undyne.
Share:

Dziękuję!

Siedziałam przed otworzonym programem do pisania dobrych kilka minut. Obok mnie herbata, w ustach biała czekolada i ... tak na dobrą sprawę nie wiem co mam pisać. Choć czuje, że powinnam. 

Za oknami wiatr szumi, lekki przeciąg wytworzył się w mieszkaniu. Okryta białą narzutką, jaką dostałam od mojej współlokatorki staram się wymyślić coś sensownego. Coś co wyrazi moje uczucia... jednak choć jestem gadułą, myśli często pędzą w pięciu kierunkach naraz, a morda mi się nie zamyka, jak podejmę temat mnie interesujący - heh, nie wiem.. naprawdę nie wiem od czego ... zacząć

Może od tego, że na samym początku, jak powróciłam na bloga, po tym jak założyłam go lata temu nie spodziewałam się, że ... że.... no nie spodziewałam się... TEGO
Pierwotnie ten blog miał być... uhm... miał być. Czasem potrzebuję przelać swoje myśli na papier. Lub - jak w tym przypadku - na internetową stronę. Jednak wiecie jak to bywa ze słomianym zapałem. Blog padł nim cokolwiek na nim się pojawiło. 

Potem trafiłam do fandomu Kucyków Pony. Pozdrowienia dla kieleckich brony! Khem, tak, wpadłam i... i na nowo zaczęłam czytać opowiadania. W polskim języku nie znalazłam żadnych, które by mnie zainteresowały. Albo po prostu ja źle szukałam. W każdym razie znalazłam się na stronie FIMfiction poświęconej tylko fanfickom z MLP, oczywiście - po angielsku. No i się zaczęło. Wspaniałe opowiadanie Narzeczona Discorda, potem jeszcze kilka. Takie podrygi większego tłumaczenia. 

Nooo i znowu nic. Mam wrażenie, że podchodzenie do tego bloga przypominało mi odpalanie starego malucha. Brum.... brum... brum brum.... bruuuuuuuuuuum i jedziemy. W każdym razie, po zakończeniu roku akademickiego musiałam coś ze sobą zrobić. Przywykłam do tego, że cokolwiek robię, no i ... i... I potem pojawiła się Zootopia/Zwierzogród. Nie wiem dlaczego ten film tak mnie wciągnął, musiałam go zobaczyć kilka razy z rzędu. Potem komiksy i ... i tłumaczenia. A skoro sama sobie tłumaczę to dlaczego ktoś miałby nie zyskać na tym co robię, co nie? 

I heh oto jestem. Biorę w ręce gorący jeszcze kubek i ogrzewam palce. W głośnikach gra mi "I'm the one that's cool". 

Z Undertale było tak, że oglądałam randomowe filmiki na YT, trafiłam na ten w którym Adam Wawrzyński z portalu TVGRYpl mówi produkcjach trollujących graczy. Pokazałam filmik Aro, nie wiem tak mam o Tobie pisać? (Jeżeli to czytasz ofc xD), który rozpoznał gry i jakiś czas później przyniósł mi UT na kompa. Za co mu dziękuję, bo złapałam bakcyla. Pewnie teraz sobie pluje w mechatą brodę, bo za każdym razem jak do mnie przychodzi MUSZĘ coś mu na ten temat powiedzieć. A to co się dzieje w fandomie, a to o jakimś komentarzu, a to o tym, a to o tamtym. No i jeszcze słodka Nav, która czasem jak wpada do mojego miasta tylko podsycając moją.... chcicę. Heh. If you know what I mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Nie wiem kiedy i jak się stało, że TYLE się Was zrobiło. Nie wiem JAK mnie znaleźliście (tzn niektórzy mi powiedzieli, ale i tak jestem ciekawa reszty xD). I... i dziękuję. Heh. Tak, dziękuję. Pewnie gdyby nie Wasze komentarze, gdyby nie to, że ... mam dla kogo robić to co mi się podoba... to zapewne ... blog znowu by umarł po kilku komiksach albo niedokończonych opowiadaniach. 

Jak widzicie zmieniło się trochę - tzn pojawił się panel u góry. Niewątpliwie jego wygląd jeszcze się zmieni, bo choć siedziałam kilka godzin aby go ustawić i zrobić html aby wszędzie odsyłało tam gdzie chcę i jak chcę - nie jestem w pełni zadowolona z jego wyglądu. Lecz jest to coś, co chcę zrobić sama. Dlatego nie zdziwcie się, że te przyciski kilka razy się zmienią. To czego nie było wcześniej:

FAQ - gdzie umieściłam kilka słów o sobie, politykę prywatności - czyli prawa autorskie do tłumaczeń jakie wrzucam, czego nie wolno i co wolno kopiować i na jakich warunkach. Kilka pytań jakie dość często są mi zadawane. 

KONTAKT - czyli strony jakie posiadam i na jakich można mnie złapać. FB znacie, Ask.fm to strona gdzie można zadawać mi pytania. Mam go od kilku lat heh. Wattpad na którym umieszczam próbki swoich komiksów i opowiadań. AO3 to zagraniczna strona z której czerpię opowiadania jakie dla Was tłumaczę. Znajdziecie na moim koncie te jakie czytam obecnie i jakie być może pojawią się w tłumaczeniu. YouTube na którym jest kilka tłumaczeń piosenek mojego autorstwa. Strona z napiwkami, gdzie możecie wysłać sms'a i dokarmić Yumisia, oraz moje konto na grze Eldarya heh, tak można mnie dodać do znajomych :3 No i jak się nudzicie i lubicie visual novel to zagrajcie. Gra gdzie zdesperowane kobitki mogą podrywać seksownych facetów xD Phah!

FACEBOOK - czyli fanpage, warto się do niego dodać, gdyż czasem pytam na nim o rzeczy jakich nie umieszczam na blogu, a jakie go dotyczą. Informuję też o nowych wpisach. Za pomocą FB można też być ze mną w stałym kontakcie, dlatego jak chcecie mi coś napisać piszcie śmiało. 

WEŹ UDZIAŁ W ZABAWIE - obecnie jest link do Podziel się miłością - Walentynki 2017, które w ciągu kilku godzin się skończą. Lecz jak tylko wpadnie mi pomysł na jakiś kolejny event to właśnie tam znajdziecie informacje na temat tego czym obecnie się zajmujemy. 

POSTAW MI KAWĘ - czyli to o co jakiś czas się pytałam. Datek dla biednego studenta w wysokości 3zł na kawę. Jak je przesłać? Tutaj macie wszystko wyjaśnione.  

Póki co nie aktywowałam reklam, bo uznałam że nie ma co zaśmiecać bloga. 

Z pomocą Fans of Zootopia udało mi się tez zrozumieć na czym polegają paczkomaty i jak się je obsługuje! Dlatego, jeżeli ktoś chce mi coś dać, to na znanego wam maila yumimizuno@interia.pl 

Heh, Boże jak to brzmi. Tak jak jestem łasa na wszystkie pochwały i podziękowania - jak każdy, przynajmniej nie udaję sztucznej skromności, tak samo jestem wdzięczna za każdego sms'a jak i ewentualne prezenty jakie przyjdą. Naprawdę. Oraz za to, że po prostu jesteście i komentujecie, albo czytacie... Za wszystko!

Zaręczam jednak tych co się boją, że - jak większości w pewnym momencie kiedy ughm... "sława" zapuka do ich drzwi - woda sodowa uderzy mi do głowy. Jeżeli tak się będzie działo, pierdolnijcie mnie porządnie komentarzem w ambicje. Nie chcę aby COKOLWIEK się zmieniło innego poza tym, że macie możliwość wsparcia mojej działalności w inny sposób niż komentarz. Nie chcę aby zniknęła ta słodka atmosfera jaka wytworzyła się dzięki Wam, na moim blogu. Znajomości jakie zawarliście między sobą, słowa jakie wypowiedzieliście, akceptacja jaką uzyskaliście ode mnie i od innych. To pozostaje bez zmian. Każdy jest mile widziany, komentarze mogą iść swoim torem, swoim biegiem. Tak długo, jak nie obrażacie się wzajemnie, tak długo możecie pisać co chcecie. 

Nie uważam się też za sławną, dlatego ... czuję się... no dziwnie jak ktoś cieszy się, ja skomentowałam jego bloga, czy pojawiłam się na jego stronie. Naprawdę nie czuję się... rozpoznawalna - nawet jak w pewnych środowiskach jestem. Nie traktujcie mnie jak Bóg wie kogo. Jestem Yumi. Cały czas, wasza kochana Yumi. Bez zmian. :3 Jedna z Was, dawniej, teraz i na zawsze. 

Prawda jest taka, że... gdyby nie Wy, to tutaj by mnie teraz zdecydowanie nie było. I to nie tyle Wy mnie, co Ja WAM dziękuję. 

Jesteście wspaniali. 


P.S. Ja chcę już normalny internet, bo mam tyle komiksów dla Was że ło ja pierdolę! 
Share:

9 lutego 2017

Undertale: Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty - Wpadkaw sklepie spożywczym [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes - The Grocery Store Incident ] - tłumaczenie PL]

Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI 
Wpadka w sklepie spożywczym (obecnie czytany)
 
Zdałaś sobie sprawę, że nie jesteś w stanie udać się normalnie do sklepu aby nie zostać przez kogoś zatrzymaną. Czasami chcą zdjęcie, innym razem dziękują – tych uwielbiasz najbardziej, choć czasem budzi się Twoje poczucie winy. Jednak są też tacy, którzy zatrzymują tylko po to, aby na Ciebie nakrzyczeć. Nigdy nie wiesz jak się zachować, za bardzo boisz się aby się odszczeknąć. Życie wróciło bardziej lub mniej do porządku dziennego, więc udałaś się do sklepu spożywczego na zakupy, kiedy nagle zaczepiło Cię małe dziecko.
-Przepraszam? – pociągnęło za Twoją spódnicę. Zerknęłaś na nie odrywając wzrok od półki z zupami i uśmiechnęłaś się – Czy to ty jesteś kościo-panią?
-To ja – nie próbowałaś go poprawić. Chciałaś dalej przeglądać towar, mając nadzieję że rodzice malca są w pobliżu.
-Przeeepraszam? – znowu Cię pociągnęło – Dlaczego jesteś kościo-panią?
-Ponieważ umawiam się z kościo-panem.
-Oh.  – wsadziłaś kilka słoików do koszyka, lecz dzieciak nie puszczał Twojej koszulki. – A przeeeepraszam – znowu na niego popatrzyłaś – Moja mamusia powiedziała, że przez ludzi takich jak ty musi mnie trzymać przy sobie. To prawda?
-Oh…. Uh… Ja… nie wiem? – poczułaś się niezręcznie. Nie wiedziałaś o czym bachor mówił, dlatego pośpiesznie zaczęłaś szukać wzrokiem jakiegoś dorosłego. Chłopczyk mocniej zacisnął piąstkę na materiale – Czy .. uh… możesz… puścić? – chwyciłaś go za rękę starając się ją zabrać z ubrania. Westchnęłaś – Gdzie twoja mamusia?
-Kupuje órki – mogłaś tylko się domyślać, co ma na myśli. Chłopczyk pociągnął sukienkę.
-Co robisz, przestań! Tak nie można! – Zaczęłaś modlić się o to, aby jego matka wróciła.
-Ale mi się podoba! – pociągnął jeszcze bardziej.
-Ale to ubranie jest moje! – Ludzie zaczęli się na Ciebie gapić. Znowu zrobiłaś się czerwona jak burak starając się uspokoić bachora.
-Ale. Ja. Chcę. To. – W tej chwili chciałaś po prostu wyjść.
-Dzieciaku, puść! – starałaś się zabrzmieć poważnie, a jednocześnie nie unosić głosu aby nie wywołać większego zamieszania.
-NIEEEEEEE! – krzyknęło tarmosząc bardziej materiał sukienki – NIE CHCĘ!!!!!! – ryczał. Zaczął bić Cię wolną ręką. Jak wcześniej klienci byli tylko zainteresowani zbiegowiskiem, tak teraz stałaś się atrakcją numer jeden. Z trudem mogłaś unieść koszyk, bronić się przed jego małymi piąstkami i jeszcze trzymać sukienkę. No pięknie, teraz zaczął nawet kopać. Puściłaś ubranie chcąc go chwycić i uspokoić. Wyrwał się i popchnął Cię. Coś zaczęło się sypać. Natychmiast łzy bachora zniknęły, zamiast tego się śmiał – To śmieszne! Zróbmy to jeszcze raz! 

Rumieniłaś się jak wariatka, miałaś ochotę zapaść się w największą dziurę jaka istnieje. Właśnie leżysz w górze puszek cała oblana zupą. Jak do tego doszło? Wypadł Ci koszyk z rąk, mleko się rozgryzło na ziemię. Twoje warzywa i owoce poturlały się po podłodze. Wielki stos zupek w puszkach był coraz bliżej i bliżej aż w końcu pierdolnęłaś nim w twarz. Niszcząc przy nim misterną budowlę, kilka z nich się otworzyło i Ciebie oblało. Jednak to nie koniec tragedii. Z trwogą w oczach dostrzegłaś jak resztki wieży drżą i zaczynają spadać jedna po drugiej na twoją twarz. A potem ten charakterystyczny klik czyjejś komórki, właśnie zakończył nagrywanie. Serce biło Ci w uszach. Leżałaś w brei zrobionej z mleka, makaron na twarzy i rosół na ubraniu. Twoja kiecka do połowy obciągnięta obnażała jeden półdupek. Chęć uciszenia wrzeszczącego bachora odbiła się na Tobie, wszyscy byli skupieni na zamieszaniu. A wtedy… 

-Sprzątacz do regału dwanaście, powtarzam sprzątacz do regału dwanaście– pisnęłaś starając się podnieść tak szybko jak to możliwe, lecz tylko poślizgnęłaś się i upadłaś na podłogę. Teraz Twoje ubrania są mokre i zimne. Twoja twarz czerwona od rumieńców, we włosach masz kluchy. Czy może być gorzej?
-dlaczego nie jestem zaskoczony, że to ty?  - Ok., może być gorzej. Sans stał nad Tobą w ubraniu roboczym typowego sprzątacza, podpierał się o mop. Nie mogłaś podnieść twarzy aby spojrzeć mu w oczy. Pewnym jednak było, że rumienisz się nawet jeszcze bardziej. Typowe.
-Serio tutaj też pracujesz? – zapytałaś cicho bardziej siebie niż jego. Może faktycznie ma jeszcze jakieś pięćdziesiąt prac o jakich nie wiesz? Zastanawiałaś się jak wstać z podłogi, chciałaś uciec, ale wtedy ryzykowałaś że kiecka całkowicie spadnie i odsłoni Twoje matki, mogłaś też powoli iść, co oznaczało znoszenie uwagi innych znacznie dłużej. Ludzie nadal się gapili. Marzyłaś, aby podłoga się otworzyła i pożarła Cię żywcem.
-właściwie to byłem na przerwie – mruknął – masz paskudny nawyk zajmowania mi czasu – pochylił się na Tobą, popatrzył Ci w oczy a potem odwrócił się w stronę tłumu – koniec przedstawienia, nie ma tu nic do oglądania, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem – kilka osób się zaśmiało, kilka wyglądało na zawiedzionych, ale wszyscy się rozeszli. Sans zaczął zmywać bałagan jaki się narobił, a ty nadal chciałaś umrzeć.
-chcesz usłyszeć kawał? – przytaknęłaś cicho nie patrząc na niego. Robiłaś co mogłaś aby naprawić sukienkę.
-puk puk
-Kto tam?
-czywiesz
-Czywiesz?
-czy wiesz jak ładnie teraz wyglądasz? – lekko podniosłaś głowę i uśmiechnęłaś się – chcesz usłyszeć kolejny?  - znowu przytaknęłaś. Klęknął by podnieść Twoją torbę, z pomidorami. – dlaczego pomidor się rumieni?
-Dlaczego?
-bo widział jak sałatka jest udekorowana – wsadził je do Twojego koszyka - jak się nazywa ósma żona kucharza?
-Jak?
-usmażona – mrugnął
-Wziąłeś pracę w sklepie spożywczym tylko po to aby opowiadać kawały o jedzeniu? – zapytałaś nieco się relaksując
-to jeden z powodów
-Sans
-co, nie lubisz moich sucharów?
-Sansssss
-to słowo jest jak miód na moje uszy których nie mam
-Sans!
-haha, uśmiechasz się.  – Większość bałaganu została już posprzątana. Sans podał Ci rękę, którą chwyciłaś i stanęłaś na równe nogi starając się ignorować melko i zupę cieknącą po Twoich nogach. Poprawiłaś sukienkę najlepiej Jasię dało. Sans popatrzył na bok i zaczął się śmiać.
-C-co?!
-nic – zakrył usta – mam kolejny kawał, ale ten ci się nie spodoba
-Jaki? – i tak zapytałaś
-ehh….eh…aha – teraz wyglądał na zawstydzonego – nie, mniejsza.
-Jaaaaaaaki? – warknęłaś – Dalej, możesz mi powiedzieć
-pomyślałem, tylko, że miękka klucha weszła ci w majtki szybciej niż ja – odwrócił głowę aby ukryć rumieniem. – wybacz, zły kawał, nie słuchaj
-Erm – poczułaś się niekomfortowo – Tak, cóż… sama tego chciałam, co nie? – pociągnęłaś stopą – Uh, mogę iść zapłacić za zakupy? Chciałam… wyjść.
-oh, tak, ok. – nie patrzył na Ciebie. Wcisnął na jakimś pilocie kilka przycisków, a potem zaczął zbierać Twoje warzywa.
-Więc uh Mettaton chce ekskluzywny wywiad z nami. Alphys uh… napisała do mnie o tym dzisiaj rano. Czy to będzie jaki… większy wywiad w jego studio? Mają być światła i muzyka  i całe to tałatajstwo. Myślę, że Undyne już udało się złapać tych co zniszczyli mój do. Ale on chce abyśmy … nie wiem… powiedzieli im o tym? Nie do końca wiem czego się spodziewać po show Mettatona.
-wszystkie są o niczym – mruknął pakując Twoje rzeczy – ale eh tak skoro undyne złapała tych gości możemy iść na jego przedstawienie
-Dobrze… świetnie…
-nom  - Twój telefon oznajmił Ci, że Alphys wrzuciła coś na swoją stronę

*co do #płacznadrozlanymmlekiem


*Powinnam chyba powiadomić o tym moją przyjaciółkę


*Nie wiem, może za bardzo się wstydzi


*Ahhh moja fiancée chce poznać całą historią, co zrobić????


*Dobra, zrobię to! Zadzwonię!

Ścisnęłaś swój telefon. To JUŻ jest w sieci Szybko. Ile minęło. Piętnaście minut? Zerknęłaś na Twitter by zobaczyć tak #płacznadrozlanymmlekiem przedstawiał najbardziej wstydliwe momenty z życia wielu ludzi. Poczułaś się jakby trochę lepiej.
-czy ta historia stała się… sensacją? – zapytał zerkając na telefon przez Twoje ramię
-Tak, wygląda na to, że niektóre osoby są… przewrażliwione na moim punkcie – chwyciłaś niepewnie siatkę z zakupami
-heh… mogło być gorzej – Zadzwonił Ci telefon
-A-Alphys tutaj! – pauza – U-uh, pewnie już wiesz po co dzwonię…
-Spokojnie – oparłaś się o ścianę. Kilka osób podeszło bliżej chcąc lepiej przyjrzeć się Tobie i Sansowi, który teraz siedział na krześle…. Skąd on w ogóle ma to krzesło?
-O-oh … um… więc…. Co się st-stało?
-Oh no wiesz, zrobiłam z siebie pośmiewisko jak zawsze. Dzień jak co dzień. Sans mówił głupie kawały. Będę musiała zapłacić za mleko i za zupy jakie zniszczyłam.
-O-oh… - myślała chwilę – Ale S-sans ci pomógł, tak? To mógł być każdy inny sprzątacz – Byłaś zaskoczona, że Undyne nie powiedziała jeszcze Alphys o waszym sekrecie. Oczywiście byłaś jej za to wdzięczna, ale jednocześnie wydawało Ci się to dziwne. Alphys wysyła Ci wiele bardzo miłych wiadomości, odkąd dodałaś ją sobie do znajomych na facebooku. – W-więc jeżeli to tak…
-Tak, zadzwonię później – rozłączyłaś się i zaraz potem status znajomej znowu się zmienił

*Zrobiłam to! Zadzwoniłam!


*Koniec końców, jest dobrze!

Uśmiechnęłaś się i schowałaś telefon.
-Cóż, uh to do zobaczenia później? – zapytałaś niepewnie. Nie widziała Ci się droga do domu, Twoje ubranie a nawet bielizna całe były mokre i śmierdzące kurczakowym mlekiem.
-skrót?
-Przepraszam?
-nie jest to coś co zazwyczaj oferuję, ale uh.. myślę że nie chcesz być fotografowana w tym stanie… - podrapał się po czaszce – to znaczy nie chcesz mieć więcej taki zdjęć
-…Uh, jasne? –Nie zastanawiałaś się też nad tym nigdy specjalnie, ale teraz, kiedy masz możliwość czujesz lekką ekscytację. Wcześniej nie mogłaś się skupić nad tym doznaniem, bo miałaś myśli zajęte czymś innym. Teraz będziesz mogła.
-dobra – chwycił Cię za dłoń i w mgnieniu oka byliście już w Twoim salonie. Proces teleportacji był tak szybki, że właściwie niczego nie zauważyłaś. Czułaś się z tego powodu lekko zawiedziona, ale i tak podziękowałaś. – nom, będę wracał do mojej pracy, napiję się kawy, pa – i znowu zniknął. Poszłaś do kuchni by zaparzyć sobie trochę tej herbaty z echo kwiatów od Papyruisa , potem poszłaś się umyć i ubrać w coś w co lubisz.
Share:

Undertale: Gehenna - Sans


Notka od autora: Będzie to opowiadanie Narrator x Czytelnik, gdzie Czytelnik będzie wchodził w interakcje z niektórymi postaciami z gry Undertale. Płeć - obojętna.
Okładka autorstwa: Fenixxs
Drzwi autorstwa: Sansy Skeleton
Ah, opowiadanie moje, tzn Yumi Mizuno, prawa autorskie zastrzeżona bla bla bla.



Gehenna mityczna kraina przepełniona cierpieniem i bolesnymi przeżyciami, w czasach starożytnych symbolizująca piekło.



Stawiasz pierwsze kroki w tej mroźnej krainie. Przepiękne ośnieżone drzewa. Na sklepieniu połyskują wilgotne skały, a przed Tobą ciemny, mroczny las, rodem z najstraszniejszych horrorów klasy D. Nie wiesz czy się bać otoczenia, czy raczej skupić się na własnym ciele i jego potrzebach. Ten śmieszny sweterek jest zdecydowanie nie na taki rodzaj pogody. Próbujesz pocierać ramiona, aby ogrzać ciało. Drżysz. Z ust leci ci para. Z czasem i kolejnymi krokami nie czujesz już nosa, uszu, twarz piecze niemiłosiernie. Padasz na ziemię, taki ma być Twój koniec?
Nie, no, jesteś wybranym. Masz w sobie DETERMINACJĘ, wstawaj. Nie możesz się poddać. Rozumiesz? Podnosisz się, jedna nota, druga, nie czujesz stóp, nie wiesz jak się utrzymujesz na nogach, ale to robisz. Twoje ciało przemarznięte na kość naprawdę masz gdzieś co się dalej będzie działo. Teraz śnieg jaki został na Twoich ubraniach jest cieplejszy od Ciebie i przynosi ukojenie.
Wiesz, że niedługo natrafisz na patyk, który z jakichś powodów jest bardzo ciężki. Zaraz potem most, a przed nim Sans. Tak zawsze było. Idziesz pewnym krokiem, omijasz patyk, słyszysz za sobą trach, uśmiechasz się. Wszystko idzie zgodnie z planem, prawda? I faktycznie. To samo przywitanie, te same teksty. To gra pozorów, właściwie po co ją stosujesz? Ty wiesz, że on wie. On wie, że Ty wiesz. Więc…
Ah, no tak. Sans jest zbyt leniwy aby zareagować. Potem ta zabawna scena z lampą. Obiecał, że będzie Cię chronić, ale tutaj też jest zbyt leniwy by cokolwiek zrobić. Nawet na końcu, kiedy musi z Tobą walczyć, jest zbyt leniwy aby Cię pokonać. Przecież usypia w trakcie walki. Prawda? No, ale wyprzedzamy fakty. To co próbuję Ci powiedzieć to to, że Sans jest leniem.
Co to za śmiech?
Ugh… słuchaj mój bohaterze, nie takim leniem, ale lenistwem. Nie rozumiesz? Ech. Wychyl się zza lampy, no wychyl się.
Papyrus przygląda Ci się oniemiały, następnie szepcze do brata, czy jest to człowiek. Oh tak, to miało miejsce ale w innej lokacji. Po tym jak ustalili, że faktycznie jesteś tym kim jesteś… wiele krzyku i obietnica złapania Cię. W drodze od zagadki do zagadki mijałeś Sansa. Stał i czasem coś powiedział czasem nic nie mówił, czasem dziękował, czasem upominał, czasem tłumaczył.
Jesteś już w Snowdin, pokonałeś Papyrusa i masz iść z nim na randkę. Nie, nie tam chcę Cię zaprowadzić.

Do pomieszczenia za domem Sansa, sekretnego laboratorium kościotrupa potrzeba byłoby klucza, ale ciesz się, że masz narratora po swojej stronie. Patrz co mogę zrobić.

Chwytasz za klamkę i pociągasz ją, drzwi są otwarte.

Włala! Byłeś tutaj kiedyś, prawda?

No poszukaj tego zdjęcia.

Tak, tego. Sans, Gaster i kilka innych osób, jakie może miałeś okazję spotkać, albo nie. W każdym razie. Sans to wszystko wiedział i nic z tym nie zrobił. Mógł powiedzieć, że coś takiego miało miejsce, mógł powiedzieć o Gasterze, ale tego nie zrobił. Dlaczego? Z lenistwa.

Proszę, nie broń go już. Sans jest uosobieniem acedii, duchowej depresji, będącej przyczyną lub konsekwencją lenistwa. Zgodnie z wierzeniami, na leni czeka piąty krąg piekła, osoby gnuśne jak Sans, takie które nie czynią nic bo jest im to niewygodne, nie próbują i nie starają się nic zmienić, nie działają na niczyją korzyść…

Co?  Ech…

Znikają Ci usta. Nie jesteś w stanie nic mówić, tylko słuchać.

Tak to też mogę zrobić. To ja jestem narratorem, a Ty bohaterem. Siedź na tej podłodze i słuchaj. Oddam Ci usta. Albo wiesz, co? Nie będę dawać Ci tutaj moralitetów. Mam lepszy pomysł.

Stoisz teraz w Snowdin, masz usta, od Papyrusa po randce dostałeś nawet ciepłą kurtkę, aby przetrwać mroźny klimat miasteczka. Słyszysz jak podchodzi do Ciebie Sans. Jest o głowę niższy, zawsze uśmiechnięty i przyjazny. Lustruje Cię spojrzeniem, a potem wzrusza ramionami jakby nigdy nic.
-grillbz?  - przytakujesz niepewnie i wchodzisz do środka. Barman podał wam frytki i burgery, Sans jak zawsze pije swój keczup. Masz wątpliwości, albo wręcz nie rozumiesz o co chodziło narratorowi. Jesteś tutaj, bo lubisz tę postać, wybrałeś jego drzwi. Unosisz wzrok by popatrzyć na Sansa. Wyjątkowo nie usiedliście przy barze, ale przy stoliku pod ścianą. Szkielet milczy wyraźnie się nad czymś zastanawiając. – dzieciaku, mam wrażenie, że zachowujesz się ostatnio jakoś… - nie mógł dokończyć bo nie wiedział co ma powiedzieć. Westchnął i po chwili podjął temat znowu – coś cię martwi?


Tak.................................................Nie
przejdź do adnotacji 1                        przejdź do adnotacji 2











Adnotacja 1
- Nie wiem nawet od czego zacząć. – mówisz marszcząc brwi – Jest tak wiele rzeczy.. tak wiele… nie wiem czy zrozumiesz.
-nie dowiesz się, jeżeli nie spróbujesz – Otwierasz szerzej oczy i patrzysz się na niego przez chwilę.

Bądź chamski czy Ignoruj tekst?






Bądź chamski
-I kto to mówi…
-proszę?
-Sans ja wiem i ty wiesz, po co to ukrywać? Dlaczego…. To znaczy… wiesz co mogę, co jestem w stanie zrobić… a mimo to … dlaczego …
-...nic nie zrobiłem?
-Dokładnie! Możesz się teleportować, ze Snowdin zabrałbyś mnie od razu do Asgore! Albo jeszcze inaczej, dlaczego nikomu nigdy nie powiedziałeś o moim darze?! Dlaczego nic nie zrobiłeś? Wiesz, że mam w mocy zabić wszystkich tutaj obecnych! – pokazujesz palcem na psy w pomieszczeniu. Musisz ściszyć głos, aby nie zwracać na siebie uwagi – O to mi chodzi Sans… O to mi chodzi… Dlaczego… Dlaczego NIC nie robisz?! Nawet teraz, siedzimy u Grillbiego, Ty tutaj nie jesteś bo to lubisz, ze swoją mocą możesz… ugh! Sans! Chłopie! Co się z tobą dzieje?!
Szkielet cierpliwie Cię słuchał, potem spuścił głowę i westchnął przeciągle





Ignoruj
-Dobrze, spróbuję – bierzesz głęboki wdech. – Dlaczego jesteś leniem?
-ojj dzieciaku, to intymna sprawa – puszcza do Ciebie oczko
-Nie, poważnie się pytam. Sans. Dlaczego?
-wolałbym nie odpowiadać na to pytanie, naprawdę. po prostu taki jestem i przyjmij to do wiadomości. mam grube kości i takie tam
-Nawet kawały ci dzisiaj nie wychodzą. Mnie możesz powiedzieć, jesteśmy kumplami, co nie? Dlaczego chowasz się przede mną? – wyciągasz w jego stronę rękę. Ten patrzy się na nią przez chwilę, lecz nie chwyta jej.













Adnotacja 2
Machnąłeś ręką i wziąłeś frytkę do buzi dając wyraźny znak rozmówcy, że nie masz ochoty na wyżalanie się. Być może i tak nic od niego się nie dowiesz. Poza tym jak wytłumaczysz mu, że tak naprawdę nie jest już tylko postacią z gry, ale bohaterem z opowiadania na podstawie gry, marionetką nie kodu 0101 ale jakiegoś narratora. Dobra. Każdy wie, że Sans jest leniwy bo cierpi na depresję z powodu tych wcześniejszych resetów. Też mi nowość. Lecz jakim sposobem ma być lenistwem? Czyżby narrator nie znał języka polskiego? Jak osoba ma być cechą? Przenosisz wzrok na Sansa, który w ciszy pije małymi łykami swój keczup. Wypada coś powiedzieć, prawda? Raczej.  Dobra.
-Wiesz jak wygląda twarz Rivermana?
-huh? nie to raczej jego prywatna sprawa jak wygląda jego twarz – no w sumie, to nie brzmi głupio, ale … to może inny temat
-Jak smakowało spaghetti papyrusa?
-tak jak zawsze.
-Nie masz teraz pracy?
-jestem na przerwie
-Sans…
-to moje imię
-Dlaczego taki jesteś?Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?!










-bo mi się nie chce – odpowiedział pewnie i podniósł się od stołu. – po prostu mi się nie chce. starać już nad czymkolwiek. nie ma to sensu, najmniejszego. czuję się, jak mucha uwięziona w sieci pajęczej. jak próbowałem cokolwiek zrobić to pajęczyna zacieśniała się bardziej dookoła mojego ciała! a wiesz co się dzieje z muchą kiedy …. – zacisnął pięści – idę, nie chce mi się nawet z tobą tutaj siedzieć.
Szkielet wychodzi nie reagując na Twoje krzyki, masz nawet ochotę go przeprosić, choć sam do końca nie wiesz za co.

Nagle w barze nie ma nikogo, siedzisz sam, nawet Twoje jedzenie zniknęło.

Rozumiesz już co miałam na myśli?

Dobrze, to które drzwi teraz wybierzesz?





 

Share:

POPULARNE ILUZJE