17 sierpnia 2017

Undertale: Gra w kości - Nocą idę się napić [The Skeleton Games - At night I go drinking] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Nocą idę się napić (obecnie czytany)
Obudził Cię najwspanialszy dźwięk. Cisza. Żadnej muzyki, żadnego warczenia, żadnych głupich gitar. Po przeczytaniu kilku głupich maili z pracy wyszłaś z łóżka i zaczęłaś swoją rutynę. Nie miałaś nic trudnego do załatwienia, i tak większość miałaś za sobą, co więcej zabrałaś się za przyszłotygodniowy projekt. Po jakimś czasie dostałaś wiadomość od swojego znajomego z sieci, pytał się czy dzisiaj z nim pograsz. Masz jeszcze trochę czasu przed wyjściem, więc skończyłaś pracę nad kotem. SzczwamyCiastek był streamerem, który wrzucał  nagrania na YouTube. Byłaś w pobliżu, kiedy nagrywał swój pierwszy filmik, od tego czasu lubił jak pojawiałaś się w grach razem z nim. Pewnie dlatego, że grałaś w gry jak zawodowiec. Piątkowe wieczory były rajem dla wszystkich graczy, więc wiele osób było online. Rozgrywka dla Twojej drużyny okazała się większym wyzwaniem niż początkowo zakładałaś, dlatego zeszło Ci na tym więcej czasu. W końcu wylogowałaś się późno w nocy. Zauważyłaś, że sąsiad napierdala swoją muzyką. Gra musiała być bardzo wciągająca, skoro nie zauważyłaś, kiedy ją włącza.
Poszłaś do pokoju by przebrać się na noc. Zatrzymałaś się w łazience, poprawiłaś włosy, umyłaś twarz. Zawsze wyglądałaś świetnie kiedy szłaś się napić. Chwyciłaś za kurtkę i wyszłaś. Mieszkanie było niedaleko parku, za nim było niewielkie blokowisko i kawałek dalej centrum miasta. Zdecydowałaś się dzisiaj udać do parku. Centrum zaczęło Ci się nudzić, no i nie miałaś humoru na towarzystwo pijaków. 
Na niebie nie było widać księżyca, a więc panował mrok. Pomijając światła latarni park spowijała ciemność. Choć Ty nie miałaś się czym martwić. Twoje oczy doskonale radziły sobie i w takich warunkach. Park był jednym z większych w mieście. Łączył się z blokowiskiem, centrum, uniwersytetem i centrum handlowym. Nocą ludzie przez niego przechodzili, wracali późno z pracy do domu, albo na jakieś dzikie imprezy. Przeszło kilku studentów, prawdopodobnie szli się pouczyć. Nie wybierałaś nikogo z tej ulicy, jest zbyt zatłoczona. Dlatego szłaś dalej, wgłąb parku. Znałaś idealną kryjówkę, pełną krzaków i drzew, które będą mogły posłużyć Ci za schronienie. Jak tam dotarłaś, nikogo nie widziałaś. Postanowiłaś usiąść na chwilę i poczekać. Twoje zamiłowanie do gier i praca przed komputerem sprawiły, że nie zawsze wychodziłaś, dlatego taki relaks od czasu do czasu był miły. Uwielbiałaś zimny wiatr na twarzy. Popatrzyłaś na pozbawione księżycowej łuny niebo. Nów. Nie widziałaś żadnych gwiazd przez światła miasta, choć nie było ani jednej chmury. Niebo przypominało wielką, czarną płachtę. Myślami wróciłaś do swojego sąsiada. Jakkolwiek podobało Ci się dokuczanie mu w grze, tak nie rozwiązało to kluczowego problemu. Nadal puszczał głośno muzykę. Mogłabyś spróbować się do tego przyzwyczaić, ale nie chcesz by tak było do końca tego jak będziesz tam mieszkać. Gość był w gorącej wodzie kompany. Pewnie nie obejdzie się bez walki. Może zawrzesz jakiś układ? Do tej pory tylko stukałaś i krzyczałaś przez ścianę. Może bezpośrednia konfrontacja przyniesie lepsze efekty? A może przekupisz go jedzeniem? Ludzie lubią jeść. Mogą robić to pięć razy dziennie. Albo nawet i częściej. A może kupisz mu po prostu cały karton Mountain Dew? Lubi gry, a ludzie, którzy lubią gry, lubią też Mountain Dew. Raaany, dlaczego nie może być po prostu uprzejmy i ściszyć muzyki? Pozwoliłabyś mu nawet na te chwile sam na sam gdyby ograniczył muzykę. Usłyszałaś czyjeś głosy z lewej i skupiłaś się na nich. Mięśnie w ciele odpowiedziały natychmiast. Im bliżej źródło dźwięku się znalazło, tym szybciej zdałaś sobie sprawę, że to grupka ludzi. Cóż, skoro to grupka ludzi to pozwolisz im przejść. Zadzieranie z kilkoma osobnikami zawsze było trudne. Musisz trzymać ich w hipnozie przez ten sam czas i mieć pewność, że nic nie zapamiętają tak aby nikt nie miał podejrzeń. Musisz też wymazywać pamięć, aby trzymać swoją tożsamość w tajemnicy. Zbyt duże ryzyko. Jesteś minimalistką kiedy chodzi o dobór ofiary. Jak mijali Cię zauważyłaś, że głosy robią się głośniejsze i bardziej agresywne. Dwoje z nich zdaje się dokucza trzeciemu.
-Myślisz, że możesz sobie tak chodzić po parku bez płacenia?!
-Właśnie! To miejsce zbudowane przez ludzi i dla ludzi, co takie dziwaki jak ty robią w naszym społeczeństwie?
-O-odwalcie się. Jestem pracującym obywatelem. Płacę podatki jak wszyscy.
-Łooo a co to hahahaha on naprawdę myśli, że tak to działa! Otworzyli przecież wasz śmietnik, jak się on nazywa?
-MTT Imperium Burgerów...?
-E-ej... o-oddawaj!
-Słyszałem, że robicie tam jakieś dziwne żarcie, chcecie nas czymś otruć by przejąć nad nami kontrolę?
-Sanepid przeprowadził wszystkie badania i uznał, że jest to zjadliwe dla ludzi – Jeb! Usłyszałaś huk. Ech... pozwól ludziom oddalić się tam gdzie nikt ich nie zobaczy, a zacznie się rozróba. Wstałaś i poszłaś do źródła hałasów. Przywykłaś do takich przygód. Okolica jest idealna nie tylko do polowań ale i wandalizmu.
-Nie masz krwi! Jak mamy wiedzieć, że ciągle dychasz?
-Założę się, że to jakiś nieudany eksperyment z tego podziemia!
-Ja nie.... - szept przerwały kolejne huki. Kiedy byłaś już dość blisko zauważyłaś dwóch kopiących trzeciego skulonego na ziemi. Większość ciosów napastnicy wymierzali w brzuch ofiary.
-Ktoś się przejmie, jeżeli cię zabijemy?
-Słyszałem, że zamieniają się w proch!
-Ła, to nie będzie nawet co zbierać!
-Ciekawe czy to prawda, że oni...
Przestał mówić kiedy dostrzegł zarys Twojej postaci, zmrużył oczy próbując wyostrzyć swój wzrok. Ten który teraz nie kopał, stał o krok dalej, wyglądał na zmartwionego, łatwo będzie go zatrzymać.
-Spierdalaj! To ciebie nie dotyczy! - Szłaś dalej, patrząc prosto w ich oczy. Czułaś krew pędzącą w ich żyłach. Byłaś głodna. - Powiedziałem, Spieruhhhh – Jego ciało zesztywniało pod wpływem Twojej hipnozy
-Nie... pójdę. - Był całkowicie pod Twoją kontrolą. Koleś numer dwa przeraził się i cofnął się. Nie pozwolisz mu uciec. Masz świetną okazję. Nie przegapisz jej. Podeszłaś do niego szybko i chwyciłaś go za rękę nim się spostrzegł. - Nie uciekaj, chciałam się tylko z wami pobawić – uśmiechnęłaś się. Był mniejszy od Ciebie o kilka centymetrów. Szczerze, byłaś wysoką kobietą. Nie narzekałaś na to. Bycie wysokim miało swoje zalety. Uwielbiałaś oglądać reakcję ludzi na Twój wzrost. Zaczęłaś unosić go za ramię, jęknął w bólu. Jego stopy zaczęły unosić się w powietrzu. - Z tego co zrozumiałam, uważasz, że sam fakt krwawienia czyni z ciebie człowieka, może się upewnimy co do tego? - Używając wolnej ręki rozpięłaś mu kilka guzików koszulki.
-Kim jesteś? Czy jesteś jedną zaaah! - jego zachowanie się zmieniło jak tylko go ugryzłaś. Odprężył się i delikatnie wiercił w Twoim uścisku. Kompletnie poddany Twojej woli. Jego ciało odpowiadało na ugryzienie. Ahh, to znaaaacznie lepsze niż jakiekolwiek jedzenie. Jego krew dosłownie wylewała się z ciała, wlewają się do gardła Ten gość nie był pijany, więc tym lepiej dla Ciebie. Po wypiciu z niego tyle ile potrzebowałaś, polizałaś ranę aby ta szybko się zabliźniła. Upadł na trawę jak tylko go puściłaś całkowicie omdlały. Gość numer jeden nadal stał tak jak go zostawiłaś. Postanowiłaś zająć się nim później, popatrzyłaś na ich ofiarę leżącą na ziemi. Pochyliłaś się aby go podnieść.
-Nic ci nie jest potworku? - Przyglądał Ci się w zaskoczeniu chwilę nim chwycił Cię za dłoń
-Ta, nic mi nie jest – Pomogłaś mu wstać i przyjrzałaś mu się. Cóż, najwyraźniej to kocio-podobny pomarańczowy gość. Miał nawet krótkie pazury. Miał na sobie coś co przypominało strój pracownika fastfooda z logo MTT na kieszonce oraz małym obrazkiem robota. Podniósł z ziemi swoją czapkę i otrzepał ją o kolano. - Więc... - popatrzył na napastników – Jesteś jakimś popierdolonym człowiekiem, który chce poczuć się dobrze pomagając potworom? - założył czapkę i wyciągnął spod niej swoje kocie uszy. - Nie przypominam sobie, aby ludzie potrafili czarować – dodał nerwowo. - Popatrzyłaś w jego oczy. Twoje ciało odpowiedziało automatycznie.
-Nieee po prostu się mnie przestraszyli – Czekałaś, ale nic się nie stało. Kurwa, nie możesz go zahipnotyzować. Cholera jasna. Powinnaś częściej zadawać się z potworami. Nie wiesz jak ich ciała zareagują na Twoje. Dobra, spróbuj inaczej.
-Heh, a ja jestem słodkim małym kociakiem. Ale ej, jeżeli nie chcesz o tym mówić, to nikomu nie powiem, koleżanko – uśmiechnął się nerwowo szepcząc pod nosem
-O czym?
-Właśnie! Potwory zawsze spłacają swoje długi. Nie lubimy nikomu nic wisieć. - patrzył na Ciebie niepewnie. Sam miał nadzieję, że nie zobaczył zbyt wiele. Tylko szybko ugryzłaś tamtego gościa, pewnie nic nie zobaczył.... pewnie. - Więęęęc, to ja się będę zbierać – ściągnął czapkę z głowy i zaczął obracać ją nerwowo w rękach
-Zaraz! Musimy zadzwonić na policję do tych gości! Oni cię pobili! - Zaśmiał się
-Nie rób sobie jaj, policja ma ważniejsze rzeczy na głowie. Będzie lepiej jak rozejdziemy się w swoich kierunkach – Skrzyżowałaś ręce na piersi.
-NIE. - Zadrżał w przerażeniu.
-Słuchaj koleżanko, potwory nie są istotne w tym mieście... teraz... - wyglądał na zdenerwowanego
-No i? Mam to gdzieś. Przyjedzie policja, spisze zenanie, a ty przyłożysz się do zmian – stuknęłaś go palcem w pierś – Nie płacę podatków na to, aby olewali to co jest ważne. Potwory to obywatele tego miasta. Prawo was obowiązuje jak wszystkich. - Przyglądał Ci się przez chwilę, niepewny tego co odpowiedzieć. Podczas kiedy Ty już wyciągałaś telefon i wykręcałaś numer. - A teraz usiądź na swoim słodkim małym kocim tyłeczku i poczekaj, zadzwonię. - Posłuchał. Wiedziałaś, że chce sobie iść, ale strach trzymał go w miejscu. Nadal obracał w palcach czapkę. Po kilku sygnałach usłyszałaś znajomy głos w słuchawce.
-Komendant Donald
-Czeeeeeść, to ja.... mam jeszcze jednego dla ciebie. - rozmówca westchnął.
-Znowu, czego w zdaniu „nie pakuj się w kłopoty” nie rozumiesz? Powiedziałem ci, abyś się nie narażała i przestała zgrywać bohatera.
-A ja mówiłam ci, że jestem uczulona na słońce i lubię spacerować.
-Jasne, jasne, gdzie jesteś?
-Centralny park, mam typka co bawił się w kopanego dla zabawy. - powiedział Ci co masz robić czekając na niego i rozłączył się. Powinien być niedługo. Komenda policji była niedaleko. Przesunęłaś obu gości i usiadłaś obok potwora na ławce. - Nie wiem jak masz na imię
-To.... ah..... Cóż, nazywają mnie Burgerpants – uśmiechnął się zawstydzony
-.... co? Hahahaha
-...To ksywka! Dostałem taką jak zacząłem pracować!
-Ohhh to ma sens! Ja jestem _____ - czekałaś na odpowiedź...
-Ty... uh.. naprawdę nie umiesz czarować? - teraz się wyraźnie niepokoił
-Nie, oni się przestraszyli, często się tak dzieje. Zwłaszcza jak ludzie się denerwują. - potem cisza, myślałaś czy dobrze mówisz
-Dlaczego mi pomagasz? Chcesz czegoś? - Przyglądał Ci się nerwowo i badawczo.
-Oj daj spokój, chyba mi nie powiesz, że wszyscy ludzie jakich spotkałeś okazali się skończonymi palantami poza mną. Oczywiście, na ziemi są źli ludzie, ale też i dobrzy.
-Tsk.... jak chcesz. Jesteś pewna, że nic ci za to nie wiszę?
-Skoro nalegasz, to zamiaucz mi słodko i będziemy kwita
-C-co?! - uniósł uszy patrząc na Ciebie zaskoczony.
-Hahahaha, żartowałam, żartowałam! Serio, nic nie chcę. Nie wiem nawet dlaczego tak myślisz. - powoli przeniósł wzrok na chodnik i zacisnął palce na czapce nim odpowiedział.
-C-cóż... Tam.. skąd pochodzę, nikt sobie specjalnie nie pomagał... więc to zaskakujące
-Aaa taaak, słyszałam o tym. Zastanawiałam się, czy byliście kanibalami czy coś takiego.
-Pffff że co?! Nie, nie o to .... to nic z tych.... hahahah, aaah rany, masz pojebaną wyobraźnię... Jakby ci to wytłumaczyć – Milczał przez chwilę – Kiedy ktoś ci coś zrobił dobrego zazwyczaj czegoś od ciebie chciał. Wpadnij do naszej knajpy, postawię ci żarcie.
-Uhhh jasne, ale serio nic nie musisz dawać. Jeżeli to zrobiłam to tylko dlatego, aby się zabawić.
-Naprawdę jesteś dziwna – popatrzył na Ciebie z dystansem. Donald pojawił się chwilę później z kolegą. Ściągnęłaś swój czar z napastników pozwalając im się obudzić. Policjant popatrzył na potwora, a potem na ludzi podnoszących się z ziemi. Przyglądaliście się jak tamci są skuwani, ale zaraz potem Donald wziął Cię na stronę.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że chodziło o coś związanego z potworami? -szepnął
-Oh, no i? Wybierasz teraz co, kto i kiedy łamie prawo?
-Nie ja, ale w takich sytuacjach trudno jest ocenić kto tutaj jest ofiarą
-Ta, jasne, uwaga bo uwierzę.
-Wiesz, nie powinienem tutaj być. Będzie rozprawa sądowa, zrobią wszystko aby chłopaka udupić
-Dobra, zmieniam więc swoje zeznanie, też zostałam zaatakowana. - Popatrzył na Ciebie tak, jakby chciał teraz być głuchy – Właśnie, zapisz że też jestem ofiarą. Sąd nie zignoruje biednej dziewczynki zaczepionej w środku nocy przez dwóch gości
-Ale z tego co widzę, to mam wrażenie, że to ty zaczepiłaś ich.
-Wypraszam sobie! Dama taka jak ja nigdy nie skrzywdziłaby nikogo! Próbowałam tylko przerwać ich bójkę i sama znalazłam się w niebezpieczeństwie! Zrobili by mi krzywdę, gdyby nie zemdleli! - Donald przetarł opuszkami palców oczy wyraźnie zdenerwowany.
-Naprawdę chcesz tak się bawić?
-O tak! Tak strasznie się bałam, kiedy wchodziłam w bójkę między nimi! - Komendant machnął ręką poddając się. Potem wziął na słówko potwora. Po chwili Burger popatrzył w Twoją stronę zaskoczony. Uśmiechnęłaś się szeroko w odpowiedzi. Policjant pytał się dwa razy, czy BP potwierdza tę wersję wydarzeń, aż w końcu się poddał. Potwór stał niepewien co ma dalej robić przez chwilę, aż w końcu zaczął odchodzić.
-Do zobaczenia na rozprawie Burgerpants! - krzyknęłaś w jego stronę. Wyciągnęłaś telefon aby sprawdzić godzinę. Późno. Zaczęłaś iść w stronę domu, zbierając po drodze w głowie wszystko to co miało miejsce. To chujowo, że nawet policja nie daje potworom właściwej opieki. Jesteś pewna, że gdyby ktoś zaatakował potwory to jeszcze im by się oberwało od ramienia prawa. Masz nadzieję, że rozprawa z BP przebiegnie po Twojej myśli. Może ludzie zaczną w końcu zmieniać swoje nastawienie, zaczną traktować potwory jak równych sobie?
Miałaś nadzieję, że Burger nie widział jak gryzłaś tamtego gościa. Nic nie powiedział policji. A jeżeli widział, może potraktował to jako jakieś ludzkie zagranie? Obiecał nikomu nie mówić, ale... Choć z drugiej strony dobrze wiedzieć, że Twoja hipnoza nie działa na potwory. A może tylko na niego. Musisz następnym razem w towarzystwie potworów uważać. A może powinnaś się wyprowadzić? Tam, gdzie nie ma potworów, które były by odporne na Twoje moce? Nie możesz pozwolić, aby ludzie wiedzieli, że jesteś wampirem. Ale póki co jesteś gdzie jesteś. Zaczniesz się martwić jak naprawdę będzie z tego większy problem.
Share:

6 komentarzy:

  1. Jej! Kolejna część gry w kości! Dzięki za tłumaczenie Yumi:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna okładka Rydziu. Wyszła ci cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super okładka!!! Uwielbiam ją!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super tłumaczenie Yumi :*
    Rydziu,okładka jest bombowa!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, na to właśnie czekałam! :D Dziękuję Yumi. ♥

    I ta okładka, taka cudowna. *-* Pokłony dla Rydzi!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste wręcz po prostu to kocham <3

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE