Oryginalny tytuł: Daughter of Discord
Autor: DisneyFanatic2364
Autor obrazków do opowiadania: SilverDreamFirefly oraz Lazbro64
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Fluttercord
Spis treści:
Wielkie wieści (obecnie czytane)
Dalsze rudziały pojawią się
Najlepszą częścią poranka było budzenie się u jej boku. Z zamiłowaniem przyglądał się jej drobnemu ciałku. Delikatnie, aby jej nie obudzić odgarniał pazurem jej różowe włosy. Czy naprawdę byli już małżeństwem od trzech miesięcy? Z trudem mógł uwierzyć, że jego względy odwzajemnił tak piękny kucyk jak ona. Właśnie takie poranki uświadamiały mu, że jednak to prawda. Powoli przebudzała się i odwróciła się w jego kierunku, delikatnie otwierając oczy. -Dzień dobry. - uniosła głowę i uśmiechnęła się - Którą mamy godzinę?
-Oh... - zerknął na wiszący zegar na ścianie - Zaledwie kwadrans po dziewiątej.
-Powinnam nakarmić zwierzęta... - próbowała się podnieść, ale ten w odpowiedzi przysunął ją do siebie.
-Jestem pewien, że mogą poczekać.
-Discord...
-Dobrze, jeżeli nalegasz. - pstryknął palcami - Zrobione! Teraz masz więcej czasu!
Położyła głowę na jego piersi.
-Discord i tak muszę już wstać. Widzę się z dziewczynami po południu.
-Tak, ale w międzyczasie.
-Czy musimy przerabiać to każdego poranka?
-Czy to coś złego, że chcę spędzać z tobą tyle czasu, ile to możliwe?
-Nie, myślę, że nie.
-Poza tym, nie spałaś zeszłej nocy. Zasługujesz na odpoczynek.
-Dobrze, ale tylko troszeczkę... - Po tym jak pocałował swoją ukochaną żonę, pomyślał że życie nie mogło im się ułożyć lepiej.
-Więc, jak ci się wiedzie w małżeństwie? - Obok niej w spa leżała Rarity z maseczką na twarzy i dwoma ogórkami na oczach. Pinkie brała ciepłą kąpiel niedaleko, rozsiadając się między Rainbow Dash, a Fluttershy.
-Właśnie... - zawtórował różowy kucyk - ....jak to jest być żoną Pana Chaosu?
-Cudownie. - zarumieniła się - Świetnie się między nami układa.
-Więc nie skończył się między wami ten romans? - mruknęła Rainbow
-Oh nie, wcale! Discord sprawia, że każdy dzień jest niezapomniany! Zeszłej nocy pokazał mi latające świetliki. To było cudowne!
-Jakie to urocze! - pisnęła Pinkie.
-Ale serio, nie zmęczyliście się sobą? - naciskała Rainbow.
-Co ty mówisz? - odezwała się Twilight leząca obok Rarity - Nie mów mi, że ciągle nie akceptujesz ich małżeństwa!
-To nie to! Po prostu zastanawiam się, co jeżeli miłość ucieknie to całe małżeństwo... - poczuła na sobie wrogie spojrzenie wszystkich kucyków, dlatego przerwała wypowiedź. -Przepraszam, Fluttershy. Po prostu zastanawiam się, to nie ma nic wspólnego z Tobą i Discordem.
-Czy ty i Soarin macie jakieś problemy? - rzuciła Apple siedząca koło stolika
-Nie, po prostu nigdy się wcześniej nie zastanawiałam nad ślubem i małżeństwem. Co jeżeli ja i Soarin nie jesteśmy tak naprawdę...
-Myślałam, że go kochasz. - przerwała Fluttershy
-Bo kocham, ale co jeżeli nie kocham go tak mocno jak myślę?
-Nie przejmowałabym się tym tak bardzo, moja droga. - odezwała się Rarity - Każda narzeczona tak czuje.
-Skąd wiesz? Przecież to nie ty tutaj jesteś po ślubie.
-Ona ma rację, Dashie - Fluttershy zwróciła na siebie uwagę - Tak samo się czułam z Discordem. Za każdym razem. To normalne, że się denerwujesz
-Może masz rację. Tak sobie teraz myślę... Coś się zmieniło między Apple Jack i Spike?
-Cóż.. - Apple była zmieszana
-Wiele czasu ze sobą spędzają... - zauważyła Twilight
-Wydaje się, że wasza dwójka jest szczęśliwa. - zachichotała Rarity
-Jesteśmy. - zaśmiała się Apple - A jak z Facy?
-Oh, no wiesz. Czasem chciałabym nie być z nim tak formalna, ale z drugiej strony wydaje mi się, że idzie mi coraz lepiej.
-Też chciałabym mieć kogoś... - rozmarzyła się Pinkie
-Znajdziesz sobie kogoś Pinkie. - zapewniała Apple - Ty też Twilight.
-Jestem zalewana obowiązkami...- powiedziała księżniczka - Wątpię bym znalazła czas.
Po jakimś czasie wspólnych plotek Fluttershy poczuła się naprawdę głodna
-Hej, dziewczyny! Możemy iść coś zjeść? - Wszystkie się z nią zgodziły i jak tylko ich kuracja w spa się skończyła poszły do restauracji. Kiedy tylko zostało podane ich zamówienia, Fluttershy zaskoczyła wszystkich swoją prośbą.
-Macie coś z bitą śmietaną?
Kelner otworzył szeroko oczy, przecież już zamówiła spaghetti oraz czekoladowe mleko.
-Mamy, panienko - powiedział po chwili wahania - Ale z czym ją chcesz?
-Ona pewnie chce jej dodać do swojego mleka czekoladowego... - zasugerowała Pinkie - ...mnie też przynieś! - przyjął zamówienie i wrócił z tubką bitej śmietany. Fluttershy wzięła ją i wylała trochę na swoje spaghetti. Wszyscy patrzyli się na nią naprawdę zdziwieni.
-Hm, Fluttershy? - zaniepokoiła się Rainbow
-Czy możesz też przynieść troszeczkę gorącego sosu? - żółty kucyk popatrzył na kelnera
-Gorącego sosu? - zamrugał kilka razy - Panienko, nie wydaje mi się...
-Proszę? - uśmiechnęła się - I trochę karmelu.
W końcu ukłonił się
-Jak sobie życzysz, panienko.
-Fluttershy, czy wszystko dobrze? - zaniepokoiła się Twilight
-Po prostu mam ochotę na trochę spaghetti z bitą śmietaną, a do picia gorący sos z karmelem - wyjaśniła
-Ale.. razem? - zapytała się Pinkie - Nawet ja uważam, że to dziwne połączenie.
-Mówię wam, właśnie na to mam ochotę.
-Panienko - odezwał się kelner - oto twoje...
-Dziękuję!- zabrała karmel i wymieszała go z sosem. Jej przyjaciółki wyglądały na zmartwione i zniesmaczone jednocześnie kiedy ta zaczęła jeść jak opętana.
-Fluttershy! - krzyknęła Rarity - Co to za maniery?!
-O co chodzi? - przestała jeść, ale mówiła z pełnymi ustami - Czyżbym była gdzieś brudna?
-Fluttershy! - po upominającym krzyku przyjaciółki popatrzyła na siebie i zdała sobie sprawę z tego jak się zachowuje. Wtedy wytarła usta w chusteczkę.
-Przepraszam, dziewczyny. Nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje. Dziwnie się czuję cały dzień
-Poważnie? - zakpiła Rainbow unosząc się po jej lewej stronie
-Poza twoim apetytem... - zaczęła Twilight - ...co jeszcze ci dolega?
-Cóż. - zaczęła się zastanawiać - Kiedy wstawałam złapał mnie straszliwy skurcz, bałam się że tutaj się nie dostanę.
-A dobrze śpisz?
-Tak. Właściwie, więcej niż zazwyczaj. - ziewnęła jej oczy same zaczęły się zamykać w efekcie uderzyła by twarzą w jedzenie, gdyby nie złapała ją Apple
-Obudź się!
-Huh? - pośpiesznie otworzyła oczy
-Jesteś pewna, że śpisz dobrze?
-Bardziej niż dobrze. Idę spać o szóstej i śpię aż do dziewiątej rano
-Może jesteś przepracowana?
-Nie wiem czym. Od pięciu dni to Discord karmi moje zwierzęta. - Wtedy położyła kopyto na swoich ustach, drugim złapała się za brzuch - O jejku... - szepnęła - ...nie czuję się najlepiej... - W ostatniej chwili Twilight za pomocą swojej magii podała jej torebkę pod usta.
-Po takim posiłku nie dziwię się jej. - zakomunikowała Rainbow
-Może powinnyśmy zabrać ją do lekarza. - zaproponowała księżniczka - Zobaczymy co jest grane.
Odkąd Discord zakochał się w Fluttershy, korzystał ze swojej magii jedynie w słusznych celach. Kucyki z całej krainy mogły przychodzić do niego i prosić o pomoc. Właśnie siedział na swoim tronie i przysłuchiwał się sytuacji w Hoofington. Stracił zainteresowanie w połowie historii i zaczął ziewać. Wtedy słodki głos jaki usłyszał ocknął go.
-Discord, muszę ci coś.. - zaczęła mówić, lecz kiedy zobaczyła że ma gościa cofnęła się o krok - ...nie wiedziałam, że masz sprawę do załatwienia. Mogę poczekać...
-Nonsens! - pomachał do niej ręką - Choć tutaj moja droga! - Kiedy była obok niego posadził ją na jej tronie - To zajmie tylko chwilę... - odwrócił się do interesanta - Więc niech podsumuję. Twoją wioskę zaatakowały paraspraity.
-Tak
-Więc, czego chcesz ode mnie?
-Discord.. - mruknęła Fluttershy
-To tylko proste pytanie. - uśmiechnął się
-Wszystkie nasze zapasy zostały zniszczone... - wyjaśnił gość - ...nie mamy wystarczająco jedzenia, aby przetrwać zimę.
-A więc chcesz, abym napełnił wam spichlerze.
-Tak!
-Ale przecież macie nasiona. Prawda?
-Tak, ale nie wyrosną na czas.
-Dobrze, dobrze, ale to będzie kosztować.
-Discord! - Fluttershy skrzyżowała kopyta
-A ile? - gość nie zwracał na nią uwagi.
-Chcę .. - w pokoju zrobiło się naprawdę ciemno, a za tronem Discorda pojawił się ogień - Twoją duszę! - Interesant zadrżał w przerażeniu. Pan Chaosu zaśmiał się głośno, a pokój wrócił do normy. - To było cudowne! Powinieneś zobaczyć swoją twarz! - otarł łzę z policzka - Żartowałem, dobrze? -pstryknął palcami - W twojej wiosce jest teraz wystarczająco jedzenia abyście mogli przetrwać zimę, no i trochę wiosny.
-Oh dziękuję! - nawoływał gość kłaniając się nisko - Dziękuję, Lordzie Discordzie! Jesteśmy niezmiernie wdzięczni!
-Tak tak, możecie mi wysłać jakiś prezent jeżeli chcecie.
Kiedy tylko drzwi się zamknęły, otoczył swoją żonę ramieniem.
-Teraz jesteśmy tutaj tylko my.. - Połączył swoje usta z jej nim ta cokolwiek powiedziała. Po chwili odepchnęła go delikatnie od siebie.
-Właściwie, kochanie, jest coś o czym muszę z tobą porozmawiać
-Dlaczego chcesz rozmawiać, kiedy możemy razem robić wiele ciekawszych rzeczy? - zamrugał
-To ważne!
-No dobrze. - wywrócił oczami - O czym chcesz rozmawiać, mój aniele?
-Wiesz... - położyła kopyta na swoim brzuchu - ....byłam dzisiaj u lekarza.
-U lekarza?! - przestraszył się i dotknął jej czoła - Jesteś chora? Czy to poważna choroba? Ile miesięcy życia ci zostało?!
Zaśmiała się.
-Discord, ja nie...
-Nieważne co to jest, wyleczę cię!
-Ale ja nie..
-Więc co to jest? Zapalenie płuc? Rak? Gruźlica?
-Ciąża.
-O rany! To najgorsze co może być! - zaniemówił - Czekaj. Powtórz...
Potrząsnęła głowa i popatrzyła na niego z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Będę miała dzidziusia.
-Co? - zdębiał
-Mam termin za dziesięć miesięcy.
-A... ale.. ty... ja... my... dziecko?
-Będziesz ojcem. - zapewniła. Patrzył się na nią przez dłuższą chwilę, aż zdecydował się ją objąć.
-Kochanie, cudownie!
-Wiedziałam, że będziesz podekscytowany. - zaśmiała się
-Podekscytowany? Jestem zaskoczony! Zawsze uważałem, że to biologicznie niemożliwe, ale my będziemy mieli dziecko! W takim razie, przy mnie wszystko jest możliwe! - lecz po chwili zaczęły nachodzić go wątpliwości - Jak ono będzie wyglądać?
-A czy to ważne?
-Ale.. co jeżeli będzie wyglądać .. jak ja?
-Nie obchodzi mnie to. Będę kochać nasze dzieci, nie ważne jak będą wyglądać.
"Ma racje," pomyślał "ale lepiej, aby urodę przejęły po matce"