Notka od tłumacza: Blueberry
chce się pieprzyć. Chce się rżnąć. Jego młodszy brat Papyrus uważa, że
to Twoja wina. Czy uda Ci się ukrywać przez Papyrusem związek z Sansem?
Powodzenia dziewczyno, będzie Ci potrzebne!
Opowiadanie osadzone w uniwersum Underswap, dostosowane pod kobiecego czytelnika, pisane w formie pierwszej osoby Kluczową parą jesteś Ty x Sans, lecz pojawiają się rozdziały z Papyrusem. W każdym rozdziale dzieje się ostro i generalnie jest to erotyk z fabułą! Tak więc całość jest +18.
Uwaga
w opowiadaniu występuje wulgarne słownictwo, seks do granic
wytrzymałości, różne zboczenia których teraz po prostu nie chce mi się
wymieniać.
Autor: whoawicked
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Rozmawiając przez telefon (obecnie czytany)
Kolejny raz spróbowałam Wspaniałego Sansa tydzień po incydencie z palcówką. Sans przyszedł do mnie późnym wieczorem, kłamiąc bratu, że musi trenować z Alphys dłużej. Jak tylko przekroczył próg mojego domu objął mnie mocno, tak mocno, że mało nie połamał mi żeber, jakbyśmy się nie widzieli od miesięcy. Potem przerzucił mnie przez swoje kościste ramie, zamknął za sobą drzwi i zaniósł jak tobołek ziemniaków do mojej sypialni śmiejąc się cicho pod nosem. Było po dwudziestej pierwszej, a my tylko tuliliśmy się i macaliśmy na łóżku. Sans przyznał, że w istocie, był prawiczkiem. Przypuszczałam jednak, że tylko fizycznie, nie psychicznie. Sposób w jaki poruszał językiem po moim ciele, jak ściskał moje piersi, to co szeptał mi do ucha... Wiedział co na mnie działa... Jego dziewictwo było tylko fizyczne. Odkryłam, że ten szkielet to całkiem spory perwers. Mimo to, oboje uznaliśmy, że nie chcemy nic na szybko... cokolwiek robimy, dlatego robiliśmy małe kroki ciężko dysząc obok siebie. Ale o Boże, on doprowadza mnie do szaleństwa.
-Człowieku – jęknął trzymając między zębami mój lewy sutek – Jesteś tak cholernie miękka – Byliśmy prawie nadzy. Przez ostatnich kilka godzin Sans sukcesywnie pozbywał się moich ubrań, teraz byłam już tylko w staniku, majtkach i skarpetkach. Właściwie to chciałam je ściągnąć, ale z jakichś powodów, mi nie pozwolił. Hm... Czułam na swoim ciele ślady po jego zębach, na karku i ramionach, moje włosy to teraz jeden wielki kołtun. Czy to znaczy, że mam włosy po seksie, choć nie uprawialiśmy właściwie seksu? Jego szara koszulka była wymiętoszona, tak samo jak spodenki, buty miał ściągnięte, zaś na kościach na ramionach i karku widniały rozmazane ślady po mojej szmince. Będę musiała mu przypomnieć, aby się umył nim wróci do mieszkania. Papyrus mnie dosłownie zabije, jeżeli zobaczy Sansa w takim stanie.
-Uh... Często tak mówisz – dyszałam zakładając ręce za głowę. Byłam taka otwarta na niego. Uwielbiałam to. Sans wysunął kolejną pierś ponad stanik i zacisnął na niej kościstą rękę. Jego kości były takie cudowne, ciepłe i gładkie. Boże, dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? Zatrzymał się i popatrzył na nie, zaciskając palce zirytowany. Cholera, powiedziałam to na głos?
-Wiesz dlaczego...
-Człowieku – jęknął trzymając między zębami mój lewy sutek – Jesteś tak cholernie miękka – Byliśmy prawie nadzy. Przez ostatnich kilka godzin Sans sukcesywnie pozbywał się moich ubrań, teraz byłam już tylko w staniku, majtkach i skarpetkach. Właściwie to chciałam je ściągnąć, ale z jakichś powodów, mi nie pozwolił. Hm... Czułam na swoim ciele ślady po jego zębach, na karku i ramionach, moje włosy to teraz jeden wielki kołtun. Czy to znaczy, że mam włosy po seksie, choć nie uprawialiśmy właściwie seksu? Jego szara koszulka była wymiętoszona, tak samo jak spodenki, buty miał ściągnięte, zaś na kościach na ramionach i karku widniały rozmazane ślady po mojej szmince. Będę musiała mu przypomnieć, aby się umył nim wróci do mieszkania. Papyrus mnie dosłownie zabije, jeżeli zobaczy Sansa w takim stanie.
-Uh... Często tak mówisz – dyszałam zakładając ręce za głowę. Byłam taka otwarta na niego. Uwielbiałam to. Sans wysunął kolejną pierś ponad stanik i zacisnął na niej kościstą rękę. Jego kości były takie cudowne, ciepłe i gładkie. Boże, dlaczego nie zrobiliśmy tego wcześniej? Zatrzymał się i popatrzył na nie, zaciskając palce zirytowany. Cholera, powiedziałam to na głos?
-Wiesz dlaczego...
-Talbetki nasenne? Naprawdę?
-Proszę, przestań mówić kiedy wpycham język do twoich ust. To niegrzeczne.
-Nie, Sans, nie mogę uwierzyć. Jak długo spał? Szesnaście godzin?!
-Czternaście i to go nie zabiło... Jakby cokolwiek mogło, musiał iść spać! Wiesz, że nie zrobiłbym tego, gdybym nie musiał.
-Mhm, ta, a spodziewałeś się czegoś?
-....Nie wiem.
-Sans!
-Błagam, wiesz jaki jest kiedy zbliżają się do mnie dziewczyny! Widziałem jak się na ciebie patrzył przy naszym pierwszym spotkaniu! Takim, który mówił "jeżeli tkniesz samsa, moja koleżanko, kumpelo, amigo, kompadre, siostro, powierniczko, będziesz miała przejebane".
-Dobrze go znasz, widzę
-Zamknij się
-Naprawdę jestem pod wrażeniem
-To poważna sprawa. Jeżeli chcesz to dalej kontynuować musimy to zachować jako naszą tajemnicę! Ani słowa, dla twojego dobra! Jeżeli mój brat się dowie...
-Oczywiście.
-....To dobrze. Cieszę się, że się rozumiemy
-...
-...
-Sans?
-...
-Coś się stało?
-...Czy to znaczy, że jesteśmy jakby zakazaną parą?
-Chyba tak. Przeszkadza ci to?
-...Nie wiem jeszcze. A tobie?
-...
-Kiedy... pozwoliłaś mi się sobą pobawić tydzień temu, wiedziałem, że nie mogę pozwolić Papyrusowi wchodzić mi w drogę. Nie tym razem. Chcę, abyś była moją.
-Oh?
-Słuchaj... Ja... ja lubię cię odkąd się poznaliśmy, ale... mając obok siebie Papyrusa, który odstraszał każdą dziewczynę, jaka próbowała się do mnie zbliżyć. Dlatego nie umiałem zebrać się na odwagę, aby zaprosić cię na randkę. Przestraszyłabyś się mojego brata i ... pewnie uciekła i już nigdy bym cię nie zobaczył. Więc próbowałem utrzymać wszystko na platonicznym podłożu. Ja... Tak strasznie chciałem, aby między nami było coś więcej, ale... Nawet nie śniłem, aby być dla ciebie kimś więcej... ale zrobiłbym wszystko abyś się uśmiechała i śmiała... no i jesteś taka mądra! Zawsze tak szybko radzisz sobie z każdą, nawet najtrudniejszą zagadką. Nie umiem robić ich trudniejszych!
-Sans, wiesz gdzie przyjmuje dobry dentysta?
-Nie waż się tego kończyć...
-Bo jesteś cholernie słodki!
-...WYCHODZĘ. ZNISZCZYŁAŚ CHWILĘ!
-Nie, nie, wracaj!
-TA CHWILA NIGDY NIE WRÓCI! JUŻ NIGDY NIE WYBACZĘ CI, JA WSPANIAŁY SANS NI...
-Przestań dramatyzować i chodź mnie pocałować. Wiem, że chcesz. Proszę?
-Mweh heh heh...
-Proszę, przestań mówić kiedy wpycham język do twoich ust. To niegrzeczne.
-Nie, Sans, nie mogę uwierzyć. Jak długo spał? Szesnaście godzin?!
-Czternaście i to go nie zabiło... Jakby cokolwiek mogło, musiał iść spać! Wiesz, że nie zrobiłbym tego, gdybym nie musiał.
-Mhm, ta, a spodziewałeś się czegoś?
-....Nie wiem.
-Sans!
-Błagam, wiesz jaki jest kiedy zbliżają się do mnie dziewczyny! Widziałem jak się na ciebie patrzył przy naszym pierwszym spotkaniu! Takim, który mówił "jeżeli tkniesz samsa, moja koleżanko, kumpelo, amigo, kompadre, siostro, powierniczko, będziesz miała przejebane".
-Dobrze go znasz, widzę
-Zamknij się
-Naprawdę jestem pod wrażeniem
-To poważna sprawa. Jeżeli chcesz to dalej kontynuować musimy to zachować jako naszą tajemnicę! Ani słowa, dla twojego dobra! Jeżeli mój brat się dowie...
-Oczywiście.
-....To dobrze. Cieszę się, że się rozumiemy
-...
-...
-Sans?
-...
-Coś się stało?
-...Czy to znaczy, że jesteśmy jakby zakazaną parą?
-Chyba tak. Przeszkadza ci to?
-...Nie wiem jeszcze. A tobie?
-...
-Kiedy... pozwoliłaś mi się sobą pobawić tydzień temu, wiedziałem, że nie mogę pozwolić Papyrusowi wchodzić mi w drogę. Nie tym razem. Chcę, abyś była moją.
-Oh?
-Słuchaj... Ja... ja lubię cię odkąd się poznaliśmy, ale... mając obok siebie Papyrusa, który odstraszał każdą dziewczynę, jaka próbowała się do mnie zbliżyć. Dlatego nie umiałem zebrać się na odwagę, aby zaprosić cię na randkę. Przestraszyłabyś się mojego brata i ... pewnie uciekła i już nigdy bym cię nie zobaczył. Więc próbowałem utrzymać wszystko na platonicznym podłożu. Ja... Tak strasznie chciałem, aby między nami było coś więcej, ale... Nawet nie śniłem, aby być dla ciebie kimś więcej... ale zrobiłbym wszystko abyś się uśmiechała i śmiała... no i jesteś taka mądra! Zawsze tak szybko radzisz sobie z każdą, nawet najtrudniejszą zagadką. Nie umiem robić ich trudniejszych!
-Sans, wiesz gdzie przyjmuje dobry dentysta?
-Nie waż się tego kończyć...
-Bo jesteś cholernie słodki!
-...WYCHODZĘ. ZNISZCZYŁAŚ CHWILĘ!
-Nie, nie, wracaj!
-TA CHWILA NIGDY NIE WRÓCI! JUŻ NIGDY NIE WYBACZĘ CI, JA WSPANIAŁY SANS NI...
-Przestań dramatyzować i chodź mnie pocałować. Wiem, że chcesz. Proszę?
-Mweh heh heh...
Sans wykręcił mi sutka sprawiając, że wyrwałam się z zamyślenia.
-Ja... - zaczął, może zbyt nerwowo. Unikał kontaktu wzrokowego, skupił się na moim sterczącym sutku – Ja nie chcę już czekać – uniosłam brwi patrząc na niego zdziwiona
-Co? - Cóż.. to nie trwało zbyt długo.
-Nie mogę tego znieść – przyznał ledwo słyszalnie odwracając głowę na bok – Chcę, abyś była moją. To co robimy to tylko marnowanie czasu.
-Mówisz, że sprawianie, aby było mi dobrze, to marnowanie czasu? - droczyłaś się unosząc brwi
-N-nie o to mi chodziło! - bąknął – J....ja chciałem .... um.... - podniósł się i zaczął bawić palcami. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. To urocze – M-moglibyśmy robić.. znacznie więcej
-Dobra... jesteś pewien, że jesteś gotowy? - w odpowiedzi pochylił się, aby znowu mnie pocałować. Wsunął palce w moje włosy. Nie bawił się, nie pieścił jak w poprzednich, w tym pocałunku było coś skrytego, jakieś wewnętrzne pragnienie przepełniało tańczący z moim magiczny język. Nie musiał nic mówić, ale i tak to zrobił.
-Jestem. - Jego głos był niski i zachrypnięty i to słowo zawibrowało kiedy powiedział je prosto w moje usta. Zatraciłam się. Nie musiał się wysilać, aby przejąć nade mną kontrolę, biorąc pod uwagę to jak często trenował z Alphys... mimo to przekręciłam go pod siebie, ręką unieruchamiając jego ręce w nadgarstkach przyszpilając je ponad jego głowę, kolanem rozsunęłam jego nogi. Uśmiechałam się przebiegle kiedy w głowie pojawiały się kolejne myśli, co mogę mu zrobić.
-Zaczynajmy – Sans rumienił się, zaś oczy zamieniły się w gwiazdy za które oddałabym wszystkie skarby świata. Delikatnie uwolniłam jego ręce kiedy przywarłam do niego w żarłocznym i głębokim pocałunku, jakbym chciała spijać jego magiczną ślinę. Moje palce błądziły po jego kręgosłupie, oplatały się między jego żebrami w taki sposób w jaki lubił najbardziej. Jęczał raz za razem, lecz nie uciekał. Zaczęłam powoli zsuwać z niego spodnie po drodze gładząc każdy milimetr wychodzącej kości. Czułam niebieskie wybrzuszenie i szczerze, bardzo go pragnęłam. Sans wziął głębszy wdech kiedy jego kutas w końcu wyszedł ze spodni pokazując mi się w pełni okazałości przed twarzą.
-Cz-człowieku Ja...
-Ciii – uciszyłam go obejmując palcami delikatnie spód i ścisnęłam. Jęknął w odpowiedzi drżąc delikatnie – Spokojnie, co? Ja wszystkim się zajmę – Przytaknął. Poczułam jak się relaksuje. Może nie był zbyt pewny siebie, posłałam mu więc pocałunek, który z rozkoszą zaakceptował raz jeszcze złączając swój język z moim, potem przyciągnął mnie bliżej tylko po to, aby mieć lepszy dostęp do moich ust. Po długim pocałunku zaczęłam pieścić jego szczękę. Jęczał cicho pozwalając mi składać kolejne pocałunki na swoich kręgach, kręgosłupie, żebrach, co jakiś czas jęcząc, nabierając powietrza i wypuszczając je. Miałam nadzieję, że nie straci panowania nad sobą. Sunęłam pocałunkami niżej i niżej, aż nie poczułam koło policzka jego sterczącego, niebieskiego, magicznego kutasa. - Łał – wzięłam oddech delikatnie – Jesteś idealny w każdym calu, co nie? - Był gładki i miękki pod moim dotykiem, zupełnie taki jak jego język, dobrze imitował ludzką skórę. Ale będąc szczerym, bardziej przypominał mi coś co mogłabym kupić w sex shopie. Sans uśmiechał się nerwowo poruszając biodrami tym samym przybliżając swoje przyrodzenie do mojego policzka, spragniony nowego doznania.
-O-oczywiście, że jestem! Ja, wspaniały Sansa, jestem niesamowity w każdy sposób! - uśmiechnęłam się i wywróciłam oczami, to narcyz, ale uroczy narcyz. Przystawiłam usta do nasady jego trzonu ciesząc się swoim czasem. Powoli przesunęłam językiem od dołu do góry zlizując odrobinę kapiącej magii. Sans zamruczał uradowany, to muzyka dla moich uszu. Nie smakował niczym, jak jego język, ale magia którą połknęłam łaskotała mnie w gardle przy przełykaniu. Sans wyjęczał moje imię, kiedy okręciłam językiem dookoła jego żołędzia. Przyglądał mi się oblizując swoje zęby łapczywie. Jego mina tylko dodatkowo mnie rozchodziła i wsunęłam jego trzon wprost w moje gorące usta, zasysając chciwie koniuszek, sprawiając, że szkielet cicho stęknął. -Haaa.... t-to ... ngghhh – mruknęłam zadowolona. Postanowiłam wsunąć go trochę głębiej w usta i przesunęłam język na dół, robiąc lepszy dostęp, uważając też, aby zębami go nie podrażnić. - oh kuu... - oboje podskoczyliśmy, kiedy telefon Sansa się odezwał na moim stoliku. Sans przechylił się i szybko sprawdził kto dzwoni. Zamarł. - T-to Papyrus! - Cholera!
-O-odbierz, ośle!
-Ale ty...
-Odbierz! Zacznie coś podejrzewać jeżeli tego nie zrobisz! - Sans patrzył na telefon, a potem na mnie, nie wiedząc co ma wybrać. Po sekundzie musiał, chrząknął starając się przybrać swój normalny ton głosu
-Cześć Papusiu! Co tam? - To niesamowite, jego głos był wyższy o oktawę, brzmiał tak podobnie, tak inaczej niż ten, jakiego używa kiedy jesteśmy w mojej sypialni. Przyglądałam mu się z leniwym wyrazem twarzy, kiedy w słuchawce odezwał się Papyrus. - Huh? Kiedy wrócę do domu...? - popatrzył na mnie tak, jakbym miała odpowiedź wypisaną na czole. Wzruszyłam ramionami stukając palcem w jego sterczącego kutasa. - Uhh, cóż, Undyne wpadła więc oglądamy anime jakie ludzi – skłamał, nadal udając, że jest w domu swojej mentorki – To zajmie. Co...? Huh.... Oh, hasło do wifi? - Sans znowu na mnie popatrzył wyraźnie wkurzony uderzając się dłonią w czoło, wywrócił oczami podirytowany. Zrobiłam to samo nie wiedząc jak zareagować. - Nie znam go na pamięć Papusiu – westchnął, z wyraźnym zdenerwowaniem w głowie – Będziesz musiał sprawdzić... Oh, nie możesz znaleźć? - pogładził się po skroni palcem starając się ignorować seksualną frustrację – Dobra, a sprawdzałeś w ... - Sans tłumaczył Papyrusowi gdzie ma szukać hasła do ich wifi, ja w tym czasie zaczynałam się nudzić. Polizałam go jeszcze raz, czując ponownie wibracje jego nasienia w swoim gardle. Sans zadrżał. Popatrzyłam na niego. Próbował mnie powstrzymać niemym "przestań" nadal słuchając co jego brat mówi, rumienił się na niebiesko. Złowieszczy uśmiech zagościł na mojej twarzy. Wsunęłam tylko koniuszek jego członka i zaczęłam mocno ssać, jednocześnie drażniąc to co miałam w buzi językiem. Jęknął, ale starał się wybrnąć z sytuacji – AaaaaaaAAAA erm, sprawdzałeś w szufla-a-aaaadzie? - Zasłonił ręką telefon zwracając do mnie ledwo słyszalnie – Rozmawiam z Papyrusem!
-Więc lepiej bądź cicho – wyszeptałam przez zęby znowu zabierając się za jego członka. Nim odpowiedział, musiał wziąć głęboki wdech kiedy zaczęłam ssać go jeszcze mocniej z zadowoleniem rozkoszując się doznaniem jego męskości w swoich ustach. Po tym jak go wypuściłam, wrócił do rzeczywistości. Przystawił telefon do czaszki. - U-uh, co Papusiu? N-nie usłyszałem – Zmarszczył brwi kiedy słuchał jak jego brat powtarza cokolwiek powiedział wcześniej, a ja niewinnie schowałam się za jego kutasem. To jest zabawa! Przełknęłam ślinę szykując się do tego co zamierzałam zrobić. Podniosłam się, zarzuciłam włosy za ramię i jednym haustem wzięłam go całego do ust i gardła. Aż wygiął się do tyłu rzucając głową o poduszkę w rozkosznym uniesieniu, zadowolony wilgocią i ciepłem moich ust. Walczył z jękami bijącymi się na jego usta -N-nie! O-o-oddała, chyba – odpowiedział tracąc oddech.
-To zemsta za zeszły tydzień – mruknęłam i znowu biorąc go do moich ust, tym razem jednak uprzednio polizałam jego długość od dołu, aż po sam czubek – Nie pozwól, aby się dowiedział
-Mmmm, taaaak – jęknął rozpływając się – Z-znaczy się, tak! Możesz poszukać w kuchni! - pośpieszył się z odpowiedział. W tym czasie ja zaczęłam rytmicznie poruszać głową, czując jak jego magiczny kutas przesuwa się między moimi wargami i wzdłuż mojego gardła. Zaczynał oddychać nierówno, oddalił nawet nieco mikrofon w swoim telefonie, aby brat go nie słyszał. - C-co? - zaczął nerwowo otwierając szerzej oczy – Mój oddech? Uh.. um... My w-właśnie skończyliśmy? Tak, d-dzisiaj dostałem wycisk Papusiu i-iiii nadal jestem zmęczony – Ładny... unik?
-Panuj nad sobą – wymruczałam wyciągając jego członka z swoich ust jednocześnie unosząc się do góry. I wtedy nagle Sans chwycił mnie za tył głowy wbijając palce we włosy i zmusił mnie, abym znowu wzięła jego kutasa do buzi.
-Szukaj dalej – wycharczał do telefonu, lecz wiedziałam co ten rozkaz znaczy dla mnie. Uśmiechnęłam się zawadiacko i wsadziłam jego przyrodzenie między wargi znowu poruszając głową w dół i do góry. Sans zacisnął mocniej zęby tłumiąc głębokie jęknięcia. Jego źrenice zamieniły się w niebieskie serduszka, kiedy zabrał dłoń z mojej głowy. Przegrywał, a wygrywałam ja. Przesunęłam rękę na własne krocze zaczynając się pocierać przez majtki, jęcząc w jego kutasa za każdym razem kiedy miałam możliwość, nie przerywając swojej pieszczoty. Sans nagle zaczął sam poruszać biodrami, raz za razem wypuszczając z siebie te ciche, małe jęknięcia które uwielbiałam. Czułam, że zaczynam przeciekać, przesunęłam materiał majteczek na bok i przesunęłam palcem po już gotowej kobiecości. Nie trudno było o charakterystyczne dźwięki, kiedy zaczęłam bawić się palcami. Sans patrzył z uwagą, kiedy te same palce, mokre od moich soczków przyciskam do czubka jego członka mieszając je z własną śliną. Szybko zareagował. - PAPYRUS, MUSZĘ IŚĆ, WPADNĘ PÓŹNIEJ I POMOGĘ CI ZNALEŹĆ! - rozłączył się rzucił telefonem przez mój pokój nim pozwolił omotać się pragnieniu.
-Sans! Co ty... - po chwili szamotaniny wygrał i wylądowałam na plecach, trzymał mnie za nadgarstki na wysokości głowy. W oczach miał niebieskie serduszka i rumienił się na błękitno od magii.
-Zaraz dostaniesz za swoje – fuknął słodkim głosem. Wsunął kolano między moje nogi i jedyne co rozdzielało teraz nas od zespolenia to materiał moich majtek. Zauważył barierę i poradził sobie z nią szybko, unosząc drapieżnie moje biodra i zsuwając je tylko z jednej nogi. Nie próbował ich całkowicie ściągnąć, więc utkwiły na kostce drugiej. Przygryzłam wargi, obejmując go nogami i przyciągając do siebie, aby w końcu zaczął mnie pieprzyć. Przystawił czubek do wejścia, tylko po to, aby przylgnąć do moich ust i zacząć mnie łapczywie całować. Jego język oszalał, pieścił mnie bez litości. A potem, kręcąc biodrami zaczął wsuwać się powoli. Jęczałam, czując jak wypełnia mnie milimetr po milimetrze. O Boże, to lepsze niż się spodziewałam! Magia drażniła mnie i było tak cholernie dobrze. Sans westchnął przeciągle w moje ramię, mamrocząc coś w rodzaju "jak ciepło" jak wszedł cały, i poczuł mnie dookoła siebie. Instynktownie zaczął przygryzać mój kark, pozostawiając rozkoszne ślady po skubaniu na skórze. Potem podniósł się aby na mnie spojrzeć. Przypomniałam sobie, że racja, racja, to jego pierwszy raz, nie wie co robić więc... Cofnął biodra i wszedł ponownie. Zagryzłam zęby przez nagłe doznanie. Wchodził głęboko i powoli rozpychając mnie od środka, patrząc na moją twarz jęczącą pod wpływem jego kutasa. Na jego czole pojawiły się krople potu, kiedy skupiał się nad nowym doznaniem gdy jego kutas zagłębiał się w moją cipkę. Walczył prawdopodobnie, aby nie dojść zbyt szybko. Ale to co robił daleko mnie nie zaprowadzi. Tym bardziej, że martwiłam się iż Papyrus zacznie coś podejrzewać, przez to jak Sans się rozłączył
-Sans – rzuciłam czule obejmując go w romantycznym geście i przyciągając do siebie – Proszę, potrzebuję więcej, szybciej, błagam. - Sposób w jaki powiedziałam ostatnie słowa coś w nim załączył, bo zaczął szybko we mnie wchodzić. Nie będę kłamać, to miłe uczucie, ale jego kościste biodra między moimi udami... to coś dziwnego... - Z-zaczekaj – wzięłam oddech odpychając go na chwilę. Sans klęczał, jego mina przepełniona była strachem, pewnie zastanawiał się co zrobił źle, albo dlaczego go zatrzymałam. Zamiast tego poruszałam biodrami przybliżając się do niego i uniosłam nogi tak, aby położyć je na jego ramionach upewniając się, że nie oberwie piętą. - Spróbujmy tak – szepnęłam – Połóż swoje ręce tu.. - chwyciłam go za nadgarstki i położyłam je na moich biodrach - ... lepiej? - rumienił się i przytaknął. Wszedł we mnie rozkoszując się nową pozycją, coraz pewniej i sprawniej się w niej czując. Ostatecznie, zaczął mnie rżnąć. - Mmm, taaaak – rozpływałam się zaciskając ręce na prześcieradle. Sans jęczał i mówił, jak wspaniała jest moja cipka, pomieszczenie wypełniały nasze stęknięcia czystej przyjemności. W jego oczach widziałam pożądanie, kiedy wchodził we mnie raz za razem. I z tego co mogę powiedzieć, bardzo musiał nad sobą panować, aby nie dojść niemal natychmiast
-Ja... - zaczął, może zbyt nerwowo. Unikał kontaktu wzrokowego, skupił się na moim sterczącym sutku – Ja nie chcę już czekać – uniosłam brwi patrząc na niego zdziwiona
-Co? - Cóż.. to nie trwało zbyt długo.
-Nie mogę tego znieść – przyznał ledwo słyszalnie odwracając głowę na bok – Chcę, abyś była moją. To co robimy to tylko marnowanie czasu.
-Mówisz, że sprawianie, aby było mi dobrze, to marnowanie czasu? - droczyłaś się unosząc brwi
-N-nie o to mi chodziło! - bąknął – J....ja chciałem .... um.... - podniósł się i zaczął bawić palcami. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. To urocze – M-moglibyśmy robić.. znacznie więcej
-Dobra... jesteś pewien, że jesteś gotowy? - w odpowiedzi pochylił się, aby znowu mnie pocałować. Wsunął palce w moje włosy. Nie bawił się, nie pieścił jak w poprzednich, w tym pocałunku było coś skrytego, jakieś wewnętrzne pragnienie przepełniało tańczący z moim magiczny język. Nie musiał nic mówić, ale i tak to zrobił.
-Jestem. - Jego głos był niski i zachrypnięty i to słowo zawibrowało kiedy powiedział je prosto w moje usta. Zatraciłam się. Nie musiał się wysilać, aby przejąć nade mną kontrolę, biorąc pod uwagę to jak często trenował z Alphys... mimo to przekręciłam go pod siebie, ręką unieruchamiając jego ręce w nadgarstkach przyszpilając je ponad jego głowę, kolanem rozsunęłam jego nogi. Uśmiechałam się przebiegle kiedy w głowie pojawiały się kolejne myśli, co mogę mu zrobić.
-Zaczynajmy – Sans rumienił się, zaś oczy zamieniły się w gwiazdy za które oddałabym wszystkie skarby świata. Delikatnie uwolniłam jego ręce kiedy przywarłam do niego w żarłocznym i głębokim pocałunku, jakbym chciała spijać jego magiczną ślinę. Moje palce błądziły po jego kręgosłupie, oplatały się między jego żebrami w taki sposób w jaki lubił najbardziej. Jęczał raz za razem, lecz nie uciekał. Zaczęłam powoli zsuwać z niego spodnie po drodze gładząc każdy milimetr wychodzącej kości. Czułam niebieskie wybrzuszenie i szczerze, bardzo go pragnęłam. Sans wziął głębszy wdech kiedy jego kutas w końcu wyszedł ze spodni pokazując mi się w pełni okazałości przed twarzą.
-Cz-człowieku Ja...
-Ciii – uciszyłam go obejmując palcami delikatnie spód i ścisnęłam. Jęknął w odpowiedzi drżąc delikatnie – Spokojnie, co? Ja wszystkim się zajmę – Przytaknął. Poczułam jak się relaksuje. Może nie był zbyt pewny siebie, posłałam mu więc pocałunek, który z rozkoszą zaakceptował raz jeszcze złączając swój język z moim, potem przyciągnął mnie bliżej tylko po to, aby mieć lepszy dostęp do moich ust. Po długim pocałunku zaczęłam pieścić jego szczękę. Jęczał cicho pozwalając mi składać kolejne pocałunki na swoich kręgach, kręgosłupie, żebrach, co jakiś czas jęcząc, nabierając powietrza i wypuszczając je. Miałam nadzieję, że nie straci panowania nad sobą. Sunęłam pocałunkami niżej i niżej, aż nie poczułam koło policzka jego sterczącego, niebieskiego, magicznego kutasa. - Łał – wzięłam oddech delikatnie – Jesteś idealny w każdym calu, co nie? - Był gładki i miękki pod moim dotykiem, zupełnie taki jak jego język, dobrze imitował ludzką skórę. Ale będąc szczerym, bardziej przypominał mi coś co mogłabym kupić w sex shopie. Sans uśmiechał się nerwowo poruszając biodrami tym samym przybliżając swoje przyrodzenie do mojego policzka, spragniony nowego doznania.
-O-oczywiście, że jestem! Ja, wspaniały Sansa, jestem niesamowity w każdy sposób! - uśmiechnęłam się i wywróciłam oczami, to narcyz, ale uroczy narcyz. Przystawiłam usta do nasady jego trzonu ciesząc się swoim czasem. Powoli przesunęłam językiem od dołu do góry zlizując odrobinę kapiącej magii. Sans zamruczał uradowany, to muzyka dla moich uszu. Nie smakował niczym, jak jego język, ale magia którą połknęłam łaskotała mnie w gardle przy przełykaniu. Sans wyjęczał moje imię, kiedy okręciłam językiem dookoła jego żołędzia. Przyglądał mi się oblizując swoje zęby łapczywie. Jego mina tylko dodatkowo mnie rozchodziła i wsunęłam jego trzon wprost w moje gorące usta, zasysając chciwie koniuszek, sprawiając, że szkielet cicho stęknął. -Haaa.... t-to ... ngghhh – mruknęłam zadowolona. Postanowiłam wsunąć go trochę głębiej w usta i przesunęłam język na dół, robiąc lepszy dostęp, uważając też, aby zębami go nie podrażnić. - oh kuu... - oboje podskoczyliśmy, kiedy telefon Sansa się odezwał na moim stoliku. Sans przechylił się i szybko sprawdził kto dzwoni. Zamarł. - T-to Papyrus! - Cholera!
-O-odbierz, ośle!
-Ale ty...
-Odbierz! Zacznie coś podejrzewać jeżeli tego nie zrobisz! - Sans patrzył na telefon, a potem na mnie, nie wiedząc co ma wybrać. Po sekundzie musiał, chrząknął starając się przybrać swój normalny ton głosu
-Cześć Papusiu! Co tam? - To niesamowite, jego głos był wyższy o oktawę, brzmiał tak podobnie, tak inaczej niż ten, jakiego używa kiedy jesteśmy w mojej sypialni. Przyglądałam mu się z leniwym wyrazem twarzy, kiedy w słuchawce odezwał się Papyrus. - Huh? Kiedy wrócę do domu...? - popatrzył na mnie tak, jakbym miała odpowiedź wypisaną na czole. Wzruszyłam ramionami stukając palcem w jego sterczącego kutasa. - Uhh, cóż, Undyne wpadła więc oglądamy anime jakie ludzi – skłamał, nadal udając, że jest w domu swojej mentorki – To zajmie. Co...? Huh.... Oh, hasło do wifi? - Sans znowu na mnie popatrzył wyraźnie wkurzony uderzając się dłonią w czoło, wywrócił oczami podirytowany. Zrobiłam to samo nie wiedząc jak zareagować. - Nie znam go na pamięć Papusiu – westchnął, z wyraźnym zdenerwowaniem w głowie – Będziesz musiał sprawdzić... Oh, nie możesz znaleźć? - pogładził się po skroni palcem starając się ignorować seksualną frustrację – Dobra, a sprawdzałeś w ... - Sans tłumaczył Papyrusowi gdzie ma szukać hasła do ich wifi, ja w tym czasie zaczynałam się nudzić. Polizałam go jeszcze raz, czując ponownie wibracje jego nasienia w swoim gardle. Sans zadrżał. Popatrzyłam na niego. Próbował mnie powstrzymać niemym "przestań" nadal słuchając co jego brat mówi, rumienił się na niebiesko. Złowieszczy uśmiech zagościł na mojej twarzy. Wsunęłam tylko koniuszek jego członka i zaczęłam mocno ssać, jednocześnie drażniąc to co miałam w buzi językiem. Jęknął, ale starał się wybrnąć z sytuacji – AaaaaaaAAAA erm, sprawdzałeś w szufla-a-aaaadzie? - Zasłonił ręką telefon zwracając do mnie ledwo słyszalnie – Rozmawiam z Papyrusem!
-Więc lepiej bądź cicho – wyszeptałam przez zęby znowu zabierając się za jego członka. Nim odpowiedział, musiał wziąć głęboki wdech kiedy zaczęłam ssać go jeszcze mocniej z zadowoleniem rozkoszując się doznaniem jego męskości w swoich ustach. Po tym jak go wypuściłam, wrócił do rzeczywistości. Przystawił telefon do czaszki. - U-uh, co Papusiu? N-nie usłyszałem – Zmarszczył brwi kiedy słuchał jak jego brat powtarza cokolwiek powiedział wcześniej, a ja niewinnie schowałam się za jego kutasem. To jest zabawa! Przełknęłam ślinę szykując się do tego co zamierzałam zrobić. Podniosłam się, zarzuciłam włosy za ramię i jednym haustem wzięłam go całego do ust i gardła. Aż wygiął się do tyłu rzucając głową o poduszkę w rozkosznym uniesieniu, zadowolony wilgocią i ciepłem moich ust. Walczył z jękami bijącymi się na jego usta -N-nie! O-o-oddała, chyba – odpowiedział tracąc oddech.
-To zemsta za zeszły tydzień – mruknęłam i znowu biorąc go do moich ust, tym razem jednak uprzednio polizałam jego długość od dołu, aż po sam czubek – Nie pozwól, aby się dowiedział
-Mmmm, taaaak – jęknął rozpływając się – Z-znaczy się, tak! Możesz poszukać w kuchni! - pośpieszył się z odpowiedział. W tym czasie ja zaczęłam rytmicznie poruszać głową, czując jak jego magiczny kutas przesuwa się między moimi wargami i wzdłuż mojego gardła. Zaczynał oddychać nierówno, oddalił nawet nieco mikrofon w swoim telefonie, aby brat go nie słyszał. - C-co? - zaczął nerwowo otwierając szerzej oczy – Mój oddech? Uh.. um... My w-właśnie skończyliśmy? Tak, d-dzisiaj dostałem wycisk Papusiu i-iiii nadal jestem zmęczony – Ładny... unik?
-Panuj nad sobą – wymruczałam wyciągając jego członka z swoich ust jednocześnie unosząc się do góry. I wtedy nagle Sans chwycił mnie za tył głowy wbijając palce we włosy i zmusił mnie, abym znowu wzięła jego kutasa do buzi.
-Szukaj dalej – wycharczał do telefonu, lecz wiedziałam co ten rozkaz znaczy dla mnie. Uśmiechnęłam się zawadiacko i wsadziłam jego przyrodzenie między wargi znowu poruszając głową w dół i do góry. Sans zacisnął mocniej zęby tłumiąc głębokie jęknięcia. Jego źrenice zamieniły się w niebieskie serduszka, kiedy zabrał dłoń z mojej głowy. Przegrywał, a wygrywałam ja. Przesunęłam rękę na własne krocze zaczynając się pocierać przez majtki, jęcząc w jego kutasa za każdym razem kiedy miałam możliwość, nie przerywając swojej pieszczoty. Sans nagle zaczął sam poruszać biodrami, raz za razem wypuszczając z siebie te ciche, małe jęknięcia które uwielbiałam. Czułam, że zaczynam przeciekać, przesunęłam materiał majteczek na bok i przesunęłam palcem po już gotowej kobiecości. Nie trudno było o charakterystyczne dźwięki, kiedy zaczęłam bawić się palcami. Sans patrzył z uwagą, kiedy te same palce, mokre od moich soczków przyciskam do czubka jego członka mieszając je z własną śliną. Szybko zareagował. - PAPYRUS, MUSZĘ IŚĆ, WPADNĘ PÓŹNIEJ I POMOGĘ CI ZNALEŹĆ! - rozłączył się rzucił telefonem przez mój pokój nim pozwolił omotać się pragnieniu.
-Sans! Co ty... - po chwili szamotaniny wygrał i wylądowałam na plecach, trzymał mnie za nadgarstki na wysokości głowy. W oczach miał niebieskie serduszka i rumienił się na błękitno od magii.
-Zaraz dostaniesz za swoje – fuknął słodkim głosem. Wsunął kolano między moje nogi i jedyne co rozdzielało teraz nas od zespolenia to materiał moich majtek. Zauważył barierę i poradził sobie z nią szybko, unosząc drapieżnie moje biodra i zsuwając je tylko z jednej nogi. Nie próbował ich całkowicie ściągnąć, więc utkwiły na kostce drugiej. Przygryzłam wargi, obejmując go nogami i przyciągając do siebie, aby w końcu zaczął mnie pieprzyć. Przystawił czubek do wejścia, tylko po to, aby przylgnąć do moich ust i zacząć mnie łapczywie całować. Jego język oszalał, pieścił mnie bez litości. A potem, kręcąc biodrami zaczął wsuwać się powoli. Jęczałam, czując jak wypełnia mnie milimetr po milimetrze. O Boże, to lepsze niż się spodziewałam! Magia drażniła mnie i było tak cholernie dobrze. Sans westchnął przeciągle w moje ramię, mamrocząc coś w rodzaju "jak ciepło" jak wszedł cały, i poczuł mnie dookoła siebie. Instynktownie zaczął przygryzać mój kark, pozostawiając rozkoszne ślady po skubaniu na skórze. Potem podniósł się aby na mnie spojrzeć. Przypomniałam sobie, że racja, racja, to jego pierwszy raz, nie wie co robić więc... Cofnął biodra i wszedł ponownie. Zagryzłam zęby przez nagłe doznanie. Wchodził głęboko i powoli rozpychając mnie od środka, patrząc na moją twarz jęczącą pod wpływem jego kutasa. Na jego czole pojawiły się krople potu, kiedy skupiał się nad nowym doznaniem gdy jego kutas zagłębiał się w moją cipkę. Walczył prawdopodobnie, aby nie dojść zbyt szybko. Ale to co robił daleko mnie nie zaprowadzi. Tym bardziej, że martwiłam się iż Papyrus zacznie coś podejrzewać, przez to jak Sans się rozłączył
-Sans – rzuciłam czule obejmując go w romantycznym geście i przyciągając do siebie – Proszę, potrzebuję więcej, szybciej, błagam. - Sposób w jaki powiedziałam ostatnie słowa coś w nim załączył, bo zaczął szybko we mnie wchodzić. Nie będę kłamać, to miłe uczucie, ale jego kościste biodra między moimi udami... to coś dziwnego... - Z-zaczekaj – wzięłam oddech odpychając go na chwilę. Sans klęczał, jego mina przepełniona była strachem, pewnie zastanawiał się co zrobił źle, albo dlaczego go zatrzymałam. Zamiast tego poruszałam biodrami przybliżając się do niego i uniosłam nogi tak, aby położyć je na jego ramionach upewniając się, że nie oberwie piętą. - Spróbujmy tak – szepnęłam – Połóż swoje ręce tu.. - chwyciłam go za nadgarstki i położyłam je na moich biodrach - ... lepiej? - rumienił się i przytaknął. Wszedł we mnie rozkoszując się nową pozycją, coraz pewniej i sprawniej się w niej czując. Ostatecznie, zaczął mnie rżnąć. - Mmm, taaaak – rozpływałam się zaciskając ręce na prześcieradle. Sans jęczał i mówił, jak wspaniała jest moja cipka, pomieszczenie wypełniały nasze stęknięcia czystej przyjemności. W jego oczach widziałam pożądanie, kiedy wchodził we mnie raz za razem. I z tego co mogę powiedzieć, bardzo musiał nad sobą panować, aby nie dojść niemal natychmiast
-Boże ahhhn, ty... mmmmfff, jesteś taa-aaaaaka doo-obra – jęczał wchodząc we mnie, pochylił się aby pocałować moje ramię.
-Sans to-ooo niesamowite – stęknęłam – Jesteś niesamowity, n-nie przestawaj, błagam – ja, sama siebie umiem łatwo zaspokoić, czułam już budujący się w sobie orgazm. Sans jęczał, chcąc zaspokoić mnie jeszcze bardziej. Wyraźnie, spełnienie też i jego dosięgało, lecz walczył sam ze sobą chcąc wpierw mi przynieść ukojenie i to właśnie mu się podobało. Patrzył na mnie spod wpół przymkniętych oczu, chłonąć każdy jęk który opuścił moje usta, wyraźnie zadowolony, że to on mi to robi, to przez niego, jego człowiek tak stęka.
-J-ja przepraszam.... Nie wiem czy.. oo kurwa... - jęknął jak wtedy kiedy widziałam go podczas masturbacji. To seksowne.
-T-to nic Sans – zapewniłam go – Śmiało, daj mi to co maaaaaaaasz! - Sans zaczął wariacko poruszać biodrami, kiedy ja zsunęłam palce i zaczęłam kreślić kółka dookoła mojego guziczka desperacko próbując dojść dookoła niego. Boże, nie przestawał nawet na chwilę, doprowadzając mnie na skraj wyczerpania.
-J...ja zaraz....
-Ja też, p-proszę, nie przestawaj! Kurwa rżnij moją małą cipkę Sans! Chcę być twoja! - i to wystarczyło, aby go doprowadzić. Czułam jak ciepło rozpływa się we mnie, jego ciało drżało i wywołało mój orgazm. Zacisnęłam się dookoła, nie wypuszczając ani kropki jego nasienia. Kiedy rozkosz się rozpłynęła i oboje przestaliśmy dyszeliśmy ciężko. Sans oparł się o moją nogę.- Co jest? - zapytałam nagle czując się niezręcznie. Sans to zauważył i uśmiechnął słodko, zaczynając całować moje nogi.
-...Jesteś taka śliczna kiedy dochodzisz, wiesz? Chcę ci to zrobić jeszcze raz. - Uśmiechnęłam się uspokojona, zamknęłam oczy i odprężyłam kładąc się na łóżku. Po chwili Sans dołączył obok mnie wtulając twarz w mój kark. Chwycił w dłoń moje włosy i zaczął się nimi bawić - ... Więc, kiedy zrobimy to znowu? - O kurwa.
-Sans to-ooo niesamowite – stęknęłam – Jesteś niesamowity, n-nie przestawaj, błagam – ja, sama siebie umiem łatwo zaspokoić, czułam już budujący się w sobie orgazm. Sans jęczał, chcąc zaspokoić mnie jeszcze bardziej. Wyraźnie, spełnienie też i jego dosięgało, lecz walczył sam ze sobą chcąc wpierw mi przynieść ukojenie i to właśnie mu się podobało. Patrzył na mnie spod wpół przymkniętych oczu, chłonąć każdy jęk który opuścił moje usta, wyraźnie zadowolony, że to on mi to robi, to przez niego, jego człowiek tak stęka.
-J-ja przepraszam.... Nie wiem czy.. oo kurwa... - jęknął jak wtedy kiedy widziałam go podczas masturbacji. To seksowne.
-T-to nic Sans – zapewniłam go – Śmiało, daj mi to co maaaaaaaasz! - Sans zaczął wariacko poruszać biodrami, kiedy ja zsunęłam palce i zaczęłam kreślić kółka dookoła mojego guziczka desperacko próbując dojść dookoła niego. Boże, nie przestawał nawet na chwilę, doprowadzając mnie na skraj wyczerpania.
-J...ja zaraz....
-Ja też, p-proszę, nie przestawaj! Kurwa rżnij moją małą cipkę Sans! Chcę być twoja! - i to wystarczyło, aby go doprowadzić. Czułam jak ciepło rozpływa się we mnie, jego ciało drżało i wywołało mój orgazm. Zacisnęłam się dookoła, nie wypuszczając ani kropki jego nasienia. Kiedy rozkosz się rozpłynęła i oboje przestaliśmy dyszeliśmy ciężko. Sans oparł się o moją nogę.- Co jest? - zapytałam nagle czując się niezręcznie. Sans to zauważył i uśmiechnął słodko, zaczynając całować moje nogi.
-...Jesteś taka śliczna kiedy dochodzisz, wiesz? Chcę ci to zrobić jeszcze raz. - Uśmiechnęłam się uspokojona, zamknęłam oczy i odprężyłam kładąc się na łóżku. Po chwili Sans dołączył obok mnie wtulając twarz w mój kark. Chwycił w dłoń moje włosy i zaczął się nimi bawić - ... Więc, kiedy zrobimy to znowu? - O kurwa.