Autor obrazka: Kaweii
W ten wieczór Red siedział sobie na kanapie i oglądał Attack on titan, gdy zadzwonił jego telefon.
-Czeeeeeść wisienko~ Jak leci? – zapytał Lust.
-Nie nazywaj mnie tak dupku! – krzyknął wkurzony
-No nie denerwuj się. Mów co tam robisz? – uspokoił go Pink
-Oglądam anime, a po co Ci ta informacja?
-Mogę wpaść? Mam chrupki.
-Nie! Nie możesz… zaraz… chrupki? Wpadaj śmiało.
W prawdzie Red nie przepadał za gośćmi, szczególnie za Lustem, ale Edge nie zostawił w domu nic do jedzenia, a Sansowi nie wolno było wychodzić, gdy ten jest na patrolu.
-Dzięki, coś do picia? – spytał z radością w głosie Pink.
-Weź Colę, bo Cola to napój bogów. – powiedział Red.
-Załatwi się, będę za kilka minut.
Mówiąc to Lust otworzył portal, który pojawił się przed Żabką. Gdy był na miejscu kupił napój i teleportował się do Underfell.
– Dobra, pomyślmy. On mieszka tak gdzie ja… w prawo! – po krótkim zastanowieniu się Pink przeszedł przez most i wszedł do Snowdin.
Przywitał się z kilkoma przypadkowymi potworami, które tylko zwyzywały go i jego ubiór, ale nie wziął nic do siebie i podszedł do domu szkieletów. Zapukał.
-Toooo jaaaaa~ - Zawołał spoglądając przez wizjer.
Po chwili czekania Red otworzył mu.
-Oh, a ja myślałem, że Święty Mikołaj! – Parsknął.
-Pomyliłeś się, ale jakiś prezent dla Ciebie mam. – Lust wyciągnął
zakupy z torby, a Red z uśmiechem zamknął za nim drzwi.
Pink poszedł do salonu, a jego towarzysz za nim.
-Tak właściwie to po co do mnie przyszedłeś?
-Nie mam nic do roboty, bo większość moich znajomych ma pracę, Papyrus też, więc zadzwoniłem do Ciebie.
Aaaaaaaaaleeeee, żeby nie było, nie jesteś ostatni na liście.
-Ahaha! Wierzę Ci, tak, tak. – Zaśmiał się Red podchodząc do kanapy, a Lust w tym czasie zaczął rozglądać się po mieszkaniu.
-Jestem tu chyba trzeci raz w życiu i jak za każdym razem twój dom mnie zaskakuje. Ma swój klimat…. A swoją drogą, gdzie jest Papyrus?
-Papyrus? Wyszedł na swój „patrol”, powiedział, że mam mu nie przeszkadzać, więc zostałem w domu.
-Spoko, może to nawet lepiej, bo znowu byłby jakiś przypał tak jak za pierwszym razem. A tak właściwie to dlaczego on tak nie trawi tego, że Ciebie ktoś może lubić? – spytał z troską Pink.
-Nie mam pojęcia, może uważa, że jestem aż takim śmieciem, albo że Tylko on na świecie jest warty uwagi… albo to i to
-Cały Papyrus… ale nie martw się, bo wiesz… - Lust usiadł na kanapie z uśmiechem – co dla jednego jest śmieciem dla innego jest skarbem.
-Łał, dawno nie słyszałem czegoś takiego. Normalnie to bym Cię opierdzielił, ale to miłe, dzięki.
-Staram się, – puścił oczko – to co oglądamy?
-Ty coś wybierz. – zaproponował Red.
Jego gość podszedł do półki i zaczął się zastanawiać.
-Za dobrze się na tym nie znam, więc może po prostu coś wylosuję.
– zamknął oczy i przejechał palcem po pudełkach z anime – o, niech będzie to! Wyciągnął płytę z napisem „Shimoneta” i pokazał ją Redowi.
-Chcesz to oglądać? – spytał mieszkaniec domu.
-Jakieś zastrzeżenia? Oglądałeś to?
-Nieeee, mam tu pełno filmów, o których nawet nie wiedziałem. Mój szef co chwilę coś przynosi.
-No i fajnie. – Pink włożył płytę do odtwarzacza po czym spytał – pijesz z butelki, czy przynieść nam szklanki? Dopiero wtedy zauważył, że Red trzyma do połowy opróżnione naczynie.
-Hę? Lust na to się tylko cicho zaśmiał, zgasił światło i włączył film.
Seans zaczął się od piosenki tytułowej „Bo największa broń to sekskalibur”. Na te słowa Pink wyraźnie się ożywił oświadczając, że już mu się podoba.
-Boże święty, co to jest? – wyszeptał Red.
-Zobaczymy co będzie dalej...
Po kilku minutach na ekranie pojawiła się długowłosa licealistka z majtkami na twarzy.
-...ciekawe - skomentował Lust
-Co to kurwa jest?! Skąd ja mam to w domu?
-Zapytaj się koleżanek Papyrusa ( ͡° ͜ʖ ͡°) - powiedział Pink rytmicznie ruszając brwiami.
Red aż się zakrztusił i zaczął kaszleć.
-khem. nie, nie, nie.
-Tylko mi się ty nie uduś - mówiąc wziął Colę od Reda.
Zaczął pić, ale się zakrztusił, gdy na ekranie zobaczył mężczyzn ukrywających gazetki playboya.
-Taaa... napój bogów chce nas zabić. - powiedział odstawiając butelkę.
-Pfff... hahaha!
Lust otworzył paczkę z chrupkami i położył ją pomiędzy sobą i swoim kolegą. Jedli śmiejąc się z żartów w anime.
Jednak gdy wcześniej niewinna kobieta zaczęła robić zbereźne rzeczy nawet Pink się zarumienił. Przez chwilę obserwował Reda, ale gdy ponownie odwrócił wzrok zobaczył napisy końcowe.
-Dobra, odcinek pierwszy się skończył. Co teraz?
-Odcinek drugi?
Okeeej, a ile chcesz ich jeszcze obejrzeć, bo to ma jedenaście.
Red wzruszył ramionami dając znak, że nie wie, więc Lust włączył drugi epizod.
-A kiedy twój brat wraca? - spytał Pink drapiąc się po karku.
-Nie mówił mi.
-Bo już pół godziny tu jestem, a co jeżeli temu znowu odwali?
-Racja, może być kiepsko.
W anime pojawiła się po raz wtóry kobieta z bielizną na twarzy i nazywając się Siną Górą rozsypywała fotografie nagich kobiet na całą ulicę.
Lust praktycznie cały się rumienił, gdy widział jak Red ogląda to z zafascynowaniem.
Sięgnęli po chrupki w tym samym czasie i ich ręce się spotkały. Odruchowo spojrzeli się sobie w oczy mocno się rumieniąc, ale żaden z nich się nie ruszył. Pink przerwał ciszę łapiąc towarzysza za podbródek.
-Wisienko... - przełknął - ...j-ja...
"JEBS!!!" słychać było w całym domu.
-SAAAANS GDZIE JESTEŚ?! - wrzasnął Papyrus z przedpokoju.
Gdy podszedł do kanapy i zobaczył Lusta niebezpiecznie blisko JEGO własności zmierzył ich obu wzrokiem, a oni automatycznie się od siebie odsunęli w przestrachu.
-sz-szefie...
-WYNOCHA Z MOJEGO DOMU!!!!! - Papyruch chwycił Pinka za kamizelkę i rzucił nim o ścianę.
-P-papyrus! Zostaw go! - krzyknął Red wstając z kanapy.
-JAK MNIE NAZWAŁEŚ ŚMIECIU?! CHYBA NIE CHCESZ MIEĆ TAK JAK ON?! - mówiąc to uderzył Lusta z całej siły pięścią w żebra.
Gdy Pink upadł na ziemię Red do niego podbiegł z łzami w oczach. Przeanalizował sytuację i zasłonił go własnym ciałem.
-STAWIASZ SIĘ SWOJEMU SZEFOWI?!
Papyrus praktycznie w tym samym momencie uderzył swojego brata z główki i przebił kością Lusta na wylot. Rzucił Redem o podłogę, a jak ten wstał ponowił atak tym razem kopiąc leżącego.
Gdy walka mu się znudziła podniósł ich obu i zaczął iść w stronę garażu.
-Papyrus przestań! - krzyknął Red przez łzy.
-LEPIEJ PRZEMYŚL SWOJE ZACHOWANIE!!! - wrzucił ich do pomieszczenia, które zamknął na kłódkę.
Pink leżał w bezruchu ledwo oddychając, gdy jego sobowtór podbiegł do niego.
-o mój Boże... - Red zakrył usta starając się powstrzymać od płaczu.
Lust próbował wyjąc sobie kość z klatki piersiowej, jednak po kilku próbach opadł z sił leżąc we własnej krwi. Jego towarzysz uklęknął przy nim płacząc i uniósł lekko głowę rannego.
-Lust, słyszysz mnie?
Nie otrzymał odpowiedzi.
-Przepraszam Cię. To wszystko moja wina...
Pink otworzył powieki i spojrzał na przyjaciela zaprzeczając. Ledwo unosząc rękę wskazał kość Papyrusa nadal tkwiącą w jego ciele.
-k-kość. - wyszeptał.
-Ale... wtedy będzie jeszcze gorzej!
-z-zrób to... - kaszlnął krwią.
Red kiwnął czaszką i szybkim ruchem wyjął ciało obce z klatki Lusta, który zaczął bardzo krwawić.
-uhh... p-pocałuj...
-słucham?
Pink resztą sił ścisnął ranę.
-p-proszę...
Ten w końcu się zgodził kiwając głową potwierdzająco po czym pocałował Lusta w usta, który to odwzajemnił. Dziura po kości odrobinę się zabliźniła, a dusza trochę naprawiła.
-wow... - wyszeptał Red obserwując zjawisko.
Pink podniósł rękę w stronę towarzysza.
-z-zapomnij i odejdź...
-A-ale ja nie chcę zapomnieć... Zostanę z tobą do końca!
-Proszę odejdź, musisz pogadać z szefem. - powiedział Pink przez łzy.
-Lust, proszę nie umieraj... - również płakał.
-Idź już. Chcę żebyś mnie dobrze zapamiętał... a moja dusza... powoli się rozpada. Niedługo zmienię się w pył... - mówiąc ostatnie zdanie uśmiechnął się.
-n-nie...
-Zrób to dla mnie, nie chcę widzieć jak płaczesz, a dla mnie i tak nie ma już ratunku.
-j-ja Cię przepraszam...
-To nie twoja wina. - wyjął duszę, aby się jej przyjrzeć. - już niedługo... ch-chcesz? Ufam Ci.
Red przełknął po czym wyciągnął drżące dłonie w stronę rannego. Gdy właściciel wypuścił duszę ona powoli poleciała w stronę Reda i spoczęła na na jego rękach.
-Cieszę się, że to jesteś ty... jesteś jedyną osobą którą tak bardzo lubię, a jeszcze nie miałem przy Tobie chcicy.
Pink nadal się uśmiechał, a gorące łzy ciekły mu po policzkach. Magia w całym jego ciele mocniej świeciła. Jego przyjaciel także próbował się uśmiechnąć.
-mówił Ci ktoś, że masz piękny uśmiech? - na jego duszy pojawiło się więcej pęknięć.
-n-nie... jesteś pierwszy...
-miło...
Dusza Lusta cała pękła w objęciach przyjaciela, a on sam zmienił się w pył nadal się uśmiechając. Red podszedł do tego co zostało i znalazł małą karteczkę na której było napisane:
"Red, Kocham Cię - Lust"
Ten przycisnął kartkę do swojej twarzy i się załamał.
-Czeeeeeść wisienko~ Jak leci? – zapytał Lust.
-Nie nazywaj mnie tak dupku! – krzyknął wkurzony
-No nie denerwuj się. Mów co tam robisz? – uspokoił go Pink
-Oglądam anime, a po co Ci ta informacja?
-Mogę wpaść? Mam chrupki.
-Nie! Nie możesz… zaraz… chrupki? Wpadaj śmiało.
W prawdzie Red nie przepadał za gośćmi, szczególnie za Lustem, ale Edge nie zostawił w domu nic do jedzenia, a Sansowi nie wolno było wychodzić, gdy ten jest na patrolu.
-Dzięki, coś do picia? – spytał z radością w głosie Pink.
-Weź Colę, bo Cola to napój bogów. – powiedział Red.
-Załatwi się, będę za kilka minut.
Mówiąc to Lust otworzył portal, który pojawił się przed Żabką. Gdy był na miejscu kupił napój i teleportował się do Underfell.
– Dobra, pomyślmy. On mieszka tak gdzie ja… w prawo! – po krótkim zastanowieniu się Pink przeszedł przez most i wszedł do Snowdin.
Przywitał się z kilkoma przypadkowymi potworami, które tylko zwyzywały go i jego ubiór, ale nie wziął nic do siebie i podszedł do domu szkieletów. Zapukał.
-Toooo jaaaaa~ - Zawołał spoglądając przez wizjer.
Po chwili czekania Red otworzył mu.
-Oh, a ja myślałem, że Święty Mikołaj! – Parsknął.
-Pomyliłeś się, ale jakiś prezent dla Ciebie mam. – Lust wyciągnął
zakupy z torby, a Red z uśmiechem zamknął za nim drzwi.
Pink poszedł do salonu, a jego towarzysz za nim.
-Tak właściwie to po co do mnie przyszedłeś?
-Nie mam nic do roboty, bo większość moich znajomych ma pracę, Papyrus też, więc zadzwoniłem do Ciebie.
Aaaaaaaaaleeeee, żeby nie było, nie jesteś ostatni na liście.
-Ahaha! Wierzę Ci, tak, tak. – Zaśmiał się Red podchodząc do kanapy, a Lust w tym czasie zaczął rozglądać się po mieszkaniu.
-Jestem tu chyba trzeci raz w życiu i jak za każdym razem twój dom mnie zaskakuje. Ma swój klimat…. A swoją drogą, gdzie jest Papyrus?
-Papyrus? Wyszedł na swój „patrol”, powiedział, że mam mu nie przeszkadzać, więc zostałem w domu.
-Spoko, może to nawet lepiej, bo znowu byłby jakiś przypał tak jak za pierwszym razem. A tak właściwie to dlaczego on tak nie trawi tego, że Ciebie ktoś może lubić? – spytał z troską Pink.
-Nie mam pojęcia, może uważa, że jestem aż takim śmieciem, albo że Tylko on na świecie jest warty uwagi… albo to i to
-Cały Papyrus… ale nie martw się, bo wiesz… - Lust usiadł na kanapie z uśmiechem – co dla jednego jest śmieciem dla innego jest skarbem.
-Łał, dawno nie słyszałem czegoś takiego. Normalnie to bym Cię opierdzielił, ale to miłe, dzięki.
-Staram się, – puścił oczko – to co oglądamy?
-Ty coś wybierz. – zaproponował Red.
Jego gość podszedł do półki i zaczął się zastanawiać.
-Za dobrze się na tym nie znam, więc może po prostu coś wylosuję.
– zamknął oczy i przejechał palcem po pudełkach z anime – o, niech będzie to! Wyciągnął płytę z napisem „Shimoneta” i pokazał ją Redowi.
-Chcesz to oglądać? – spytał mieszkaniec domu.
-Jakieś zastrzeżenia? Oglądałeś to?
-Nieeee, mam tu pełno filmów, o których nawet nie wiedziałem. Mój szef co chwilę coś przynosi.
-No i fajnie. – Pink włożył płytę do odtwarzacza po czym spytał – pijesz z butelki, czy przynieść nam szklanki? Dopiero wtedy zauważył, że Red trzyma do połowy opróżnione naczynie.
-Hę? Lust na to się tylko cicho zaśmiał, zgasił światło i włączył film.
Seans zaczął się od piosenki tytułowej „Bo największa broń to sekskalibur”. Na te słowa Pink wyraźnie się ożywił oświadczając, że już mu się podoba.
-Boże święty, co to jest? – wyszeptał Red.
-Zobaczymy co będzie dalej...
Po kilku minutach na ekranie pojawiła się długowłosa licealistka z majtkami na twarzy.
-...ciekawe - skomentował Lust
-Co to kurwa jest?! Skąd ja mam to w domu?
-Zapytaj się koleżanek Papyrusa ( ͡° ͜ʖ ͡°) - powiedział Pink rytmicznie ruszając brwiami.
Red aż się zakrztusił i zaczął kaszleć.
-khem. nie, nie, nie.
-Tylko mi się ty nie uduś - mówiąc wziął Colę od Reda.
Zaczął pić, ale się zakrztusił, gdy na ekranie zobaczył mężczyzn ukrywających gazetki playboya.
-Taaa... napój bogów chce nas zabić. - powiedział odstawiając butelkę.
-Pfff... hahaha!
Lust otworzył paczkę z chrupkami i położył ją pomiędzy sobą i swoim kolegą. Jedli śmiejąc się z żartów w anime.
Jednak gdy wcześniej niewinna kobieta zaczęła robić zbereźne rzeczy nawet Pink się zarumienił. Przez chwilę obserwował Reda, ale gdy ponownie odwrócił wzrok zobaczył napisy końcowe.
-Dobra, odcinek pierwszy się skończył. Co teraz?
-Odcinek drugi?
Okeeej, a ile chcesz ich jeszcze obejrzeć, bo to ma jedenaście.
Red wzruszył ramionami dając znak, że nie wie, więc Lust włączył drugi epizod.
-A kiedy twój brat wraca? - spytał Pink drapiąc się po karku.
-Nie mówił mi.
-Bo już pół godziny tu jestem, a co jeżeli temu znowu odwali?
-Racja, może być kiepsko.
W anime pojawiła się po raz wtóry kobieta z bielizną na twarzy i nazywając się Siną Górą rozsypywała fotografie nagich kobiet na całą ulicę.
Lust praktycznie cały się rumienił, gdy widział jak Red ogląda to z zafascynowaniem.
Sięgnęli po chrupki w tym samym czasie i ich ręce się spotkały. Odruchowo spojrzeli się sobie w oczy mocno się rumieniąc, ale żaden z nich się nie ruszył. Pink przerwał ciszę łapiąc towarzysza za podbródek.
-Wisienko... - przełknął - ...j-ja...
"JEBS!!!" słychać było w całym domu.
-SAAAANS GDZIE JESTEŚ?! - wrzasnął Papyrus z przedpokoju.
Gdy podszedł do kanapy i zobaczył Lusta niebezpiecznie blisko JEGO własności zmierzył ich obu wzrokiem, a oni automatycznie się od siebie odsunęli w przestrachu.
-sz-szefie...
-WYNOCHA Z MOJEGO DOMU!!!!! - Papyruch chwycił Pinka za kamizelkę i rzucił nim o ścianę.
-P-papyrus! Zostaw go! - krzyknął Red wstając z kanapy.
-JAK MNIE NAZWAŁEŚ ŚMIECIU?! CHYBA NIE CHCESZ MIEĆ TAK JAK ON?! - mówiąc to uderzył Lusta z całej siły pięścią w żebra.
Gdy Pink upadł na ziemię Red do niego podbiegł z łzami w oczach. Przeanalizował sytuację i zasłonił go własnym ciałem.
-STAWIASZ SIĘ SWOJEMU SZEFOWI?!
Papyrus praktycznie w tym samym momencie uderzył swojego brata z główki i przebił kością Lusta na wylot. Rzucił Redem o podłogę, a jak ten wstał ponowił atak tym razem kopiąc leżącego.
Gdy walka mu się znudziła podniósł ich obu i zaczął iść w stronę garażu.
-Papyrus przestań! - krzyknął Red przez łzy.
-LEPIEJ PRZEMYŚL SWOJE ZACHOWANIE!!! - wrzucił ich do pomieszczenia, które zamknął na kłódkę.
Pink leżał w bezruchu ledwo oddychając, gdy jego sobowtór podbiegł do niego.
-o mój Boże... - Red zakrył usta starając się powstrzymać od płaczu.
Lust próbował wyjąc sobie kość z klatki piersiowej, jednak po kilku próbach opadł z sił leżąc we własnej krwi. Jego towarzysz uklęknął przy nim płacząc i uniósł lekko głowę rannego.
-Lust, słyszysz mnie?
Nie otrzymał odpowiedzi.
-Przepraszam Cię. To wszystko moja wina...
Pink otworzył powieki i spojrzał na przyjaciela zaprzeczając. Ledwo unosząc rękę wskazał kość Papyrusa nadal tkwiącą w jego ciele.
-k-kość. - wyszeptał.
-Ale... wtedy będzie jeszcze gorzej!
-z-zrób to... - kaszlnął krwią.
Red kiwnął czaszką i szybkim ruchem wyjął ciało obce z klatki Lusta, który zaczął bardzo krwawić.
-uhh... p-pocałuj...
-słucham?
Pink resztą sił ścisnął ranę.
-p-proszę...
Ten w końcu się zgodził kiwając głową potwierdzająco po czym pocałował Lusta w usta, który to odwzajemnił. Dziura po kości odrobinę się zabliźniła, a dusza trochę naprawiła.
-wow... - wyszeptał Red obserwując zjawisko.
Pink podniósł rękę w stronę towarzysza.
-z-zapomnij i odejdź...
-A-ale ja nie chcę zapomnieć... Zostanę z tobą do końca!
-Proszę odejdź, musisz pogadać z szefem. - powiedział Pink przez łzy.
-Lust, proszę nie umieraj... - również płakał.
-Idź już. Chcę żebyś mnie dobrze zapamiętał... a moja dusza... powoli się rozpada. Niedługo zmienię się w pył... - mówiąc ostatnie zdanie uśmiechnął się.
-n-nie...
-Zrób to dla mnie, nie chcę widzieć jak płaczesz, a dla mnie i tak nie ma już ratunku.
-j-ja Cię przepraszam...
-To nie twoja wina. - wyjął duszę, aby się jej przyjrzeć. - już niedługo... ch-chcesz? Ufam Ci.
Red przełknął po czym wyciągnął drżące dłonie w stronę rannego. Gdy właściciel wypuścił duszę ona powoli poleciała w stronę Reda i spoczęła na na jego rękach.
-Cieszę się, że to jesteś ty... jesteś jedyną osobą którą tak bardzo lubię, a jeszcze nie miałem przy Tobie chcicy.
Pink nadal się uśmiechał, a gorące łzy ciekły mu po policzkach. Magia w całym jego ciele mocniej świeciła. Jego przyjaciel także próbował się uśmiechnąć.
-mówił Ci ktoś, że masz piękny uśmiech? - na jego duszy pojawiło się więcej pęknięć.
-n-nie... jesteś pierwszy...
-miło...
Dusza Lusta cała pękła w objęciach przyjaciela, a on sam zmienił się w pył nadal się uśmiechając. Red podszedł do tego co zostało i znalazł małą karteczkę na której było napisane:
"Red, Kocham Cię - Lust"
Ten przycisnął kartkę do swojej twarzy i się załamał.
Autor: Wichan
Cudowne *-*... Bardzo podobało mi się to że wplotłaś tutaj anime, no i naprawdę poruszyło mnie to opowiadanie :'')
OdpowiedzUsuńDziękuję :3
UsuńDo biedronki lust bo świeżaki czekają
OdpowiedzUsuńPink flufy unicorn dancing on.rainbow
UsuńX3
UsuńCzy to anime to Shimoneta to Iu Gainen ga Sonzai Shinai Taikutsu na Sekai? Poczytałam opis i aż sama z chęcią je obejrzę xD
OdpowiedzUsuńTak, to to! Obejżałam na nocce z anime, gdy był u mnie kolega z podstawówki. Chwała mu za to, bo on to zaproponował. Ogólnie to polecam. Lekko zboczone, ale zabawne, w sensie nie ma tam jakiś bardzo złych scen. Wystarczy na Shindenie przeczytać opis ;3
UsuńWłaśnie to tam znalazłam i opis bardzo mnie zaciekawił :D W każdym razie dziękuję za kolejną pozycję do obejrzenia ;)
Usuńo_o tia...
OdpowiedzUsuńMówiłam, że jest dla Ciebie... MUHAHAHAHA
UsuńEj ej ej bo mi łzy Pociekły takie info
OdpowiedzUsuń