Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety
nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu!
Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która
potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez
mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Za zamkniętymi drzwiami (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
RED
byłem pierwszym, który to zauważył, kiedy kicia wychodziła z rana na swoje spotkanie nie zamknęła za sobą drzwi do pokoju, wiedziałem o tym ponieważ zawsze to sprawdzam jak gdzieś wychodzi... pozwólcie że trochę nadgonię historii.. wraca do domu z edge szczęśliwa i ... nienaruszona, tak jakby w ogóle z nim nie była, próbowaliśmy z niej wyciągnąć jakiej torturze ją poddał, ale ona mówiła że zabrał ją na zakupy i na kolację, edge mówił to samo, choć się rumienił, cóż to dobry znak... chyba... mniejsza, nikt tak naprawdę jej nie wierzył do kolejnego dnia kiedy ludzie zaczęli przynosić rzeczy ze sklepu z ubraniami dla koteczka, ja nie narzekam, sam bym jej kupił jeden albo dwa łaszki, ale trzydzieści pierdolonych ciuszków... no i przyznam, że niektóre są naprawdę łał... w każdym razie, wyszła bo musiała zabrać rzeczy z dołu, nie zamknęła drzwi, a ja jestem bardzo ciekawski, no i wszedłem, nie myśląc o tym co robię, jak tylko zorientowałem się, że drzwi nie są zamknięte już byłem w środku, właściwie to mógłbym się tam teleportować zawsze, ale coś sprawiło że otwarte drzwi mnie skusiły. panował w środku bałagan, głównie przez nowe ciuchy i pudełka których jeszcze nie rozpakowała, czego szukam?... dowodu na to że jest zboczonym dziwakiem, którym jest? jaaaaaasne
więc szukałem... w szafie, biurku, znalazłem głównie listy, nic interesującego, podrapałem się po czaszce.
-hmmm... gdybym był napaloną ludzką kobietą... gdzie chowałbym moje.. oh, popatrzmy tylko, pod materacem... - wyciągnąłem coś, co okazało się być kalendarzem ooo chłopie kalendarzem BDSM, nie ociągasz się kocie, mam haka na ciebie, położyłem się na jej łóżku kartkując go, faceci byli umięśnieni, trzymali baty i trzepaczki i ... coś czego nie rozpoznawałem, ale wyglądało jak dobra zabawa. - widzę tutaj kilka fajnych pomysłów – mruknąłem do siebie odnajdując jakieś dobre wiązanie i łaskotanie piórami, wyobraziłem sobie kicię w takim stanie ... ooooo tak, mój telefon się odezwał i prawie wyskoczyłem z nieistniejącej skóry, wyciągnąłem go, by zobaczyć wiadomość od brata.
Szef: GDZIE JESTEŚ? SZUKAM CIĘ PO CAŁYM DOMU I WOŁAM, ZACZYNAM SIĘ DENERWOWAĆ.
ja: um jestem w pokoju kici, nie zamknęła go hehe
Szef: NARUSZASZ PRZESTRZEŃ OSOBISTĄ CZŁOWIEKA?
ja: uh
Szef: BEZE MNIE? JAK ŚMIESZ!
usłyszałem jak jego buty głośno i szybko stukają o schody, schowałem kalendarz, chciałem być jedynym, który zna jej mały sekrecik
Edge
MÓJ BRAT NARUSZYŁ PRZESTRZEŃ OSOBISTĄ CZŁOWIEKA? BEZE MNIE? UGH! ODSTAWIŁEM TELEFON I UDAŁEM SIĘ SCHODAMI NA PIĘTRO. NIE MA SZANS ABY RADOWAŁ SIĘ Z GRZEBANIA PO JEJ RZECZACH A JA NIE!
JAK TYLKO WSZEDŁEM, ON ZACZĄŁ WYCHODZIĆ.
-wszędzie już szukałem, nie znalazłem nic prócz jakiegoś pamiętnika pod materacem – POWIEDZIAŁ, BYŁ CHYBA ZAWIEDZIONY I TAK POWINNO BYĆ. POZWOLIŁEM MU MNIE MINĄĆ. HA! NIE MIAŁ TAK ŚWIETNIE ROZWINIĘTEJ DEDUKCJI JAK JA, JESTEM PEWIEN ŻE ZNAJDĘ COŚ WIĘCEJ! STANĄŁEM NA ŚRODKU JEJ POKOJU, W POWIETRZU UNOSIŁ SIĘ PRZYJEMNY ZAPACH WISTERII. NIENAWIDZĘ ŁADNYCH ZAPACHÓW. ZIGNOROWAŁEM UBRANIA JAKIE JEJ KUPIŁEM WCZORAJ. WIDZIAŁEM! PODSZEDŁEM PROSTO DO BIURKA, TO TU MUSI CHOWAĆ CIEKAWE RZECZY! TRZYMAJCIE SIĘ! JEST W TRAKCIE PISANIA LISTU! PODEJRZANE JAK NA KOGOŚ KTO NIE MA PRZYJACIÓŁ! ZERKNĄŁEM
-hej, edge, zgubiłeś się? - CHOLERA. TO STRETCH. POPATRZYŁEM NA NIEGO, TEN MAŁY...
-NIE, UPEWNIAM SIĘ TYLKO, ŻE WSZYSTKO CO ZAMÓWIŁEM I ZA CO ZAPŁACIŁEM PRZYBYŁO
-rozumiem, i jak?
-....PRZYBYŁO
-więęęęęc
-WIĘC SKOŃCZYŁEM TUTAJ. CUCHNIE – POPCHNĄŁEM GO RAMIENIEM WYCHODZĄC Z POMIESZCZENIA ZDENERWOWANY.
STRETCH
przyglądałem się jak edge wychodzi, naprawdę dumny z siebie, że przyłapałem go, co za dupek, ale przyganiał kocioł garnkowi, jestem tutaj tylko po to aby powęszyć, czy dzisiaj znajdę coś ciekawego? w pokoju był bałagan zrobiony przez zakupy
-chyba nie – mruknąłem do siebie i cicho wślizgnąłem się do środka, skorzystała z miejsca jakie jej daliśmy, łóżko przepchnęła pod okno aby mieć widok na ogród, przed oczami miałem malowniczą wizję jak siedzi i ogląda wschód słońca, przejechałem palcem po kredensie, czysty, zazwyczaj była bez zarzutu, więc ten cały bałagan był spowodowany szaleństwem egzaminów, nigdy nie chodziłem do szkoły więc nie wiem jak to jest – łooops – mruknąłem otwierając jedną z szuflad, zerknąłem szczerząc się, hmmm to nie ... nie tego się spodziewałem... cóż... było tam pełno nieotworzonych listów, wziąłem jeden zaadresowany do babci, kolejny, to samo, odstawiłem je na miejsce i zasunąłem szufladę, z tego co pamiętam, jej babcia umarła więc musi je pisać w formie dziennika... a jeżeli to prawda... popatrzyłem na ten otwarty znajdujący się na biurku – nie mam zamiaru go przeczytać – stwierdziłem na głos i w mgnieniu oka byłem przy nim, pochyliłem się i zacząłem czytać, musi być więcej stron ponieważ początek zaczyna się od połowy zdania, miała anielski charakter pisma
Chłopcy nie wierzyli mi na początku, ale Edge jest prawdziwym dżentelmenem. Babuniu, tak strasznie się cieszę że mogę z nimi mieszkać. Czuję się przez nich tak strasznie ... chciana. Nawet przez Edge, do którego ciężko dotrzeć. Mam nadzieję, że to ostatni raz. Jak długo? Jak długo póki mnie nie znajdzie? On albo jedno z mojego „rodzeństwa”? Nie mogę ich opuścić. Obiecałam. Ale... czasami w nocy, mam wrażenie że lepiej będzie im beze mnie.
-oj, panienko, naprawdę tak myślisz? - westchnąłem, czułem się źle że to przeczytałem, musiała mówić o rodzinie przed którą ucieka, odwróciłem się lecz zawadziłem swetrem o lampę, zareagowałem szybko lecz niewystarczająco, spadła na podłogę i się stłukła. kurwa, uciekłem, nie pozwolę aby sans mnie nakrył.
Blueberry i Papyrus
PRZYSIĘGAM, NIE PLANOWALIŚMY TEGO. PAPYRUS I JA BAWILIŚMY SIĘ W TAJNYCH AGENTÓW JAK ZAWSZE WE WTORKI, A POTEM USŁYSZELIŚMY HAŁAS Z POKOJU _____! NIE WIEDZIELIŚMY, ŻE NIE MA JEJ W DOMU WIĘC POMYŚLELIŚMY, ŻE MA KŁOPOTY! POBIEGLIŚMY TAM, ALE ZOBACZYLIŚMY TYLKO ZNISZCZONĄ LAMPĘ. WTEDY PAPYRUS PRZYPOMNIAŁ, ŻE DZISIAJ WYSZŁA!
ZACZĄŁEM SPRZĄTAĆ BAŁAGAN, BO NIE CHCIAŁEM ABY PANIENKA _____ SIĘ ZRANIŁA KIEDY WRÓCI DO DOMU, ALE...
KIEDY PAPYRUS KLĘKNĄŁ ZNALAZŁ COŚ!
NIE ZNALAZŁEM, NIE BYŁO UKRYTE.
ZNALAZŁ ZDJĘCIE POD BIURKIEM! BYŁA NA NIM _____ I JACYŚ INNI LUDZIE!
WYGLĄDALI JAK JEJ RODZINA.
NIE WIEM DLACZEGO NIGDY O NICH NIE MÓWI, WYDAJĄ SIĘ SZCZĘŚLIWI.
WIEDZIAŁEM CO TRZEBA ZROBIĆ! WZIĄŁEM ZDJĘCIE I ODWRÓCIŁEM, BYŁA TAM NAZWA LABORATORIUM W KOLORADO! SPRAWDZIŁEM W GOOGLE. ZGADZA SIĘ!
ALE POTEM NAM PRZESZKODZONO I MUSIELIŚMY WYJŚĆ.
SANS
-co wy tutaj robicie? - paps i blue podskoczyli na dźwięk mojego głosu, najwyraźniej nie usłyszeli jak wchodziłem po schodach, przyszedłem słysząc jakieś szepty, ale nie spodziewałem się ich tutaj, to było... lekkim zaskoczeniem.
-M-MY PRÓBUJEMY SPRZĄTNĄĆ TĘ LAMPĘ – tłumaczył się blue – USŁYSZELIŚMY HAŁAS KIEDY SIĘ BAWILIŚMY, NIE CHCIELIŚMY ABY _____ SIĘ PORANIŁA! - papyrus był... nadzwyczajnie cichy, ukrył coś pod biurkiem i wstał szybko
-wszystko dobrze? - zapytałem, spodziewając się, że próbuje coś przede mną schować
-TAK, JESTEM WSPANIAŁY JAK ZAWSZE BRACIE! T-TAK CZY INACZEJ, JUŻ WYSPRZĄTANE, WIĘC MOŻEMY WYJŚĆ – szturchnął blue i wyszli mijając mnie, zmarszczyłem brwi, nienawidzę kiedy mnie okłamuje, popatrzyłem na pokój, był już otworzony, więc kilka minut... niczego nie dotknę, aby nie zniszczyć, pokój słodko pachniał, jak kwiaty, łóżko zaścielone choć wyraźnie na nim leżała z rana, użyłem magii by podnieść resztki lampy, dookoła były ubrania od edge... jak na niego to było... niesłychane, nigdy do tej pory nie widziałem go takim, nakupował jej z trzydzieści ubrań, no i nie zauważyłem żadnych śladów po łańcuchach czy kajdanach na jej nadgarstkach, tak naprawdę to chyba wszyscy mają na nią oko, blue zasypuje ją obrazkami, od papsa dostaje wiersze, nawet red co chwile wali jakimiś dwuznacznymi tekstami a stretch zachowuje się jak pierdolony ojciec, podniosłem kurtkę z oparcia krzesełka, kolejny podarunek od edge, może jestem samolubny? naprawdę miałem nadzieję, że będę mógł spędzać z nią więcej czasu sam na sam, nie wiem co sobie myślałem, ale... ona poświęca uwagę wszystkim, tylko nie mnie... poszła na pierdoloną randkę z edge... tak, jestem samolubny, no i co z tego? czy ja nie zasługuję na takie samo zainteresowanie sobą jak wszyscy inni dostają? czy nie wolno mi być czasem samolubnym? kurtka pachniała jak ona, wiem, wiem że to dziwne, ale przez minutę poczułem się tak jakby tutaj była, usłyszałem szmery za sobą, paps... nie, nie on, niestety, wiedziałem dokładnie, kto to jest.
TY
-Oh, Sans... mówiłam przecież, że proszę aby nie wchodzić do mojego pokoju – stałaś się brzmieć grzecznie. Musiałaś wiedzieć czy coś znalazł nim całkiem oszalejesz. Delikatnie odstawił Twoją kurtkę na krzesełko, nie odwracając się.
-uh... tak, tak, mówiłaś.. wybacz, ja... kiedy się teleportowałem byłem zmęczony, czasami trafiam w niewłaściwe miejsca ... ii potłukłem lampę... za to też przepraszam – zmarszczyłaś brwi. Nigdy nie przepraszał i nie powiedział ani jednego kawału.
-Sans..
-nie, nie, już wychodzę, przepraszam, nie powinno mnie tu być – odwrócił się i zaczął wychodzić, ale złapałaś go za rękę. Wyglądał na ... smutnego..
-Zostań. - Popatrzył na Ciebie z dziwnym wyrazem twarzy.
-jesteś pewna, że nie wolisz raczej aby ktoś inny z tobą posiedział? może edge kupi ci jakieś nowe rzeczy. - Nie miałaś nastroju na takie teksty. Zdałaś swoje egzaminy i oto on, chce się kłócić.
-Zawrzyj japę – warknęłaś, popatrzył na Ciebie zaskoczony – Przestań się zachowywać jakby to była moja wina, ciebie praktycznie nie ma. I nawiasem mówiąc, nie poszłam z Edge bo coś mi kupował, zrobiłam to bo mnie o to poprosił. Mogłabym z radością spędzić dzień z tobą, w domu czy parku czy u Grillbiego, jeżeli tylko byś mnie zaprosił! - skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej.
-dzieciaku, ja...
-Nie! Nie. Próbuję cię dorwać i gdzieś z tobą wyjść, ty zawsze pracujesz i „dogadamy się później”, więc, co, Sans? Masz coś do powiedzenia? Bo jeżeli tak, to powiedz to raz a dobrze! - wyglądał jak skopany szczeniak. Rany, to był zły ruch. Poczułaś jak rośnie Ci gula w krtani, zaraz czy to łzy w jego oczodołach? Raaany, nie wiedziałaś, że jest zdolny płaczu. Odwrócił się ocierając je z kości policzkowych.
-masz.... masz rację, dzieciaku ... ja.... ja przepraszam
-Oh Sans, wybacz, nie chciałam.. nie chciałam krzyczeć
-nie, nie, to nic, byłem samolubem, chciałem mieć na ciebie monopol i jednocześnie odtrącałem ja... ja chyba nie wiedziałem jak poradzić sobie z moimi emocjami i ... zezłościłem się. - Odwróciłaś go aby na Ciebie spojrzał, użyłaś własnego rękawa aby otrzeć resztki łez.
-To nie ma już znaczenia. Może oboje jesteśmy debilami? - wyszczerzył się, nadal lekko smutnawy.
-heh, chyba – przyciągnęłaś go i przytuliłaś mocno. Ta wrażliwość mu pasowała. Westchnął i odwzajemnił uścisk, czułaś jak powoli rozluźnia się. Kiedy go puściłaś, miał poczucie winy wymalowane na twarzy i niewielkie rumieńce. Jaki uroczy.
-Ej, może posiedzisz ze mną trochę? Możemy pooglądać filmy, albo poopowiadać jakieś głupie kawały?
-to muzyka dla moich uszu
Yumi.... Kobietom jak ja cię kocham!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział!
OMÓJBOŻE!!WIEDZIAŁAM,ŻETOSIĘZDARZY!WSZYSCYWĘSZELI!!ISANS...WYSTARCZYŁOGŁUPKUPOWIEDZIEĆ!!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Paps i Blue sprowadzą naszą rodzine ;_; Nie chce tego... IJAKTUWYBRAĆJEDNEGO?!!!
Dziękuje Yumiś ^^ ;*
"NARUSZASZ PRZESTRZEŃ OSOBISTĄ CZŁOWIEKA?"
OdpowiedzUsuń"uh"
"BEZE MNIE? JAK ŚMIESZ!"
Jebłam i nie wstaję XD
~Shiro Inu
Mnie terz to rozwaliło
UsuńPozdro z podłogi
UsuńWowie... Sansowi na prawdę musi zależeć skoro aż się popłakał... To naprawdę słodkie... I gdyby mnie ktoś tak grzebał w pokoju to... Miałby BAD TIME...
OdpowiedzUsuńU mnie by miał BED TIME x'D
UsuńAwww Sans jest tutaj rozkoszny *.*
OdpowiedzUsuńEdge mnie rozwalił XD Płaczący sans ;---; aż serduszko mięknie ;--; Yumi ty wspaniały człowieczku zaprawdę, niech bóg w dzieciach ci wynagrodzi
OdpowiedzUsuńWolę forsę xD
UsuńI fajki xD
UsuńA tutaj Cię zaskoczę, ostatniego wypaliłam w tę sobotę, po prawie dwutygodniowej przerwie.
UsuńT_T
Wow!! Chyba jednak musze ci je wysłać...
UsuńTylko robote musze znaleść na wakacje xD
UsuńNie wiem czy mam ci współczuć Yumi, że tak dawno nie paliłaś (bo to lubisz), czy gratulować xDD (jestem przeciwniczką palenia no i mam dylemat xDD)
UsuńI takie pytanko... Mam czychać jeszcze dziś na blogu na rozdzialik czy moge spokojnie po mału zbierać się do sprzątnięcia mojej leniwej dupy do wyra? xD
UsuńUh, miałam zapytać o to samo Kurama, chociaż na mnie czeka zrobienie prezentacji o Monte Casino xD
UsuńJestem w trakcie tłumaczenia kolejnego rozdziału, zostały mi jeszcze jakieś trzy i pół strony. Jeżeli nic mi nie przeszkodzi, notka pojawi się jeszcze dzisiaj tak w ciągu półtorej godziny.
UsuńJa sobie powtarzam matme. Musze poprawić jedną kartkówke bo pani sobie wymyśliła, że wszystko mamy mieć zaliczone. A ja taka głupia cały czas pisałam metodą podstawiania zamiast przeciwnych współczynników xD
UsuńSuper! Kochana jesteś ^^ Wyściskała bym cię ^^ Dziękuje ci bardzo ;*
UsuńO! I moja koleżanka rozmyśla nad tłumaczeniem komiksów i wrzucania u ciebie ^^
My naprawdę przepraszamy Yumi, ale ta seria po prostu bardzo wciga XD I dziękujemy że ją tłumaczysz
UsuńZgadzam się z Kzazumi i również dziękuję za tłumaczenie :'D ^^
UsuńO mój boże, dzięki Yumi ^^. Tym rozdziałem poprawiłaś mi humor.
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetna robota i czekam na dalsze części. A tak w ogóle to niezłe zbiegowisko się zrobiło w naszym pokoju. Takie trochę muzeum xD
Aww, Sansy słodziaku
OdpowiedzUsuńTo opko jest zajebiste! Świetnie mi się je czyta i czekam z niecierpliwością na każdy następny rozdział ^^ Ty wiesz Yumi co tygryski lubią najbardziej :3
OdpowiedzUsuńNo i tekst Edge mnie rozwalił xD
Uuu, za tym laboratorium się kroi grubsza historia widzę
No i na samą myśl o płaczącym Sansie zaczęło mi pękać serduszko T_T
Nareszcie! Cały dzień odświerzałam bloga i patrzyłam czy juz coś wrzuciłś. Na każdej przerwie i kilka razy w domu i oto jest! Dobra to ja idę czytać.:-D
OdpowiedzUsuńOMÓJBOŻEKURWAWIEDZIAŁAMŻETOTAKSIĘSKOŃCZYJAKŻEBYINACZEJ!!!WIEDZIAŁAMŻEPIERWSZYMWKOLEJCEBĘDZIEREDIOCZYWIŚCIEZNALAZŁCOŚNANASALEPEWNIEWSZYSCYPOMYŚLĄŻETOJEGO(IPEWNIEZOSTANIEUZNANYZAGEJAXD)ALETENEDGEOMÓJBOŻETOBYŁOŚWIETNEASTRETCHTEŻBYŁŚWIETNYAPAPYIBLUBYLIJAKZAWSZETACYUROCZYALECOŚMIMÓWIŻESKONTAKTUJĄSIĘZNASZĄRODZINĄSŁODCYALENIEŚWIADOMISWOICHCZYNÓW<33333333333333333333333333333333333333333
OdpowiedzUsuńISANSOJEZUTYJEBANYZAZDROŚNIKUNAWETNIEWIESZJAKJAZATOBĄTĘSKNIŁAMJEZUKOCHANYCHODŹNOTUDOMNIETYPRZEROŚNIĘTABUTELKOKETCHUPU<3333333333333333333
*jużuspokajasięiglebanawyro*
Sans, musimy nadrobić stracony czas ( ͡° ͜ʖ ͡°)
*zerka na nią* jak tak reagujesz na ten rozdział, to przy kolejnym się posikasz...
UsuńJeśli serio tak będzie... to raczej zejdę ze szczęścia *u*
Usuńumrę piękną śmiercią *u* (nie bierz tego tak, że masz nie tłumaczyć, nie nie nie, bardzo mi się podoba tłumaczenie, odwalasz zajebiście wielką robotę <3)
Yumi, nie pomagasz kochana xD
UsuńJa jak przeczytałam pierwsze zdanie to przeleciałam przez całe mieszkania na balkon i krzyczałam, że wiedziałam, że oni wejdą xD I tak. Oni ich sprowadzą pewnie do nas
UsuńTO BY MOGŁO SIĘ STAĆ! Znając Papyrusa i Blue to bardzo, bardzo, BAARDZO prawdopodobne. Jak będziesz miała rację to dam Ci żelki ;D
UsuńMel, umrzesz przez posikanie się na widok rozdziału? xDDD
UsuńJestem prawie w 100% pewna, że będą chcieli ich sprowadzić. Ale czy im to się uda? To BARDZO prawdopodobne. Wkońcu to Paps i Blue. Chcą jak najlepiej. A rodzina jest najważniejsza. Ale niestety nie zawsze i oni tego nie zrozumieją
UsuńCo racja to racja. Ehh... pozostaje nam tylko czekać na rozwój wydarzeń
UsuńNie, ja się nie posikam, tylko dostanę zawału z ataku radości <D
Usuńi oni na STÓWĘ ICH SPRAWDZĄ, A CO LEPSZE ICH PRZYPROWADZĄ Z BANANAMI NA MORDACH DO NAS MYŚLĄC, ŻE ROBIĄ DOBRY UCZYNEK!
nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą (choć dalej nie wiem, czemu uciekamy przed rodziną xD)
A Yumiś mnie nakręciła na przyszły rozdział *3* czekam na niego z bananem na mordzie tak wielkim, że się nie mieści na mordzie *3*
UsuńlkjbJS:Lfkvnkafvdk;vdKLAVDKNBK;NDGBGZDNDKBNLG HEHHEHEHEHEHHEHE *3*
Ja już zaczynam sobie wyobrażać jak przyjeżdżają i szkieleciki nas bronią przed nimi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
UsuńI wydaje mi się, że te blizny na plecach to przez naszą "kochaną rodzinke"... Lub przez nasz masochizm ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mi sie wydawało, że po prostu blizny pochodzą z naszych zboczonych zabaw z kimś, ale to też może być realne xD
UsuńNa początku też myślałam że to właśnie przez nasze niewinne zabawy. Ale gdy wspomniano o tej rodzinie to coś mi śmierdziało. Pomyślałam o tym, że to może być połączone a teraz to coraz bardziej mi pasuje
UsuńSanseł, ty ryczysz?! O nieee, już wiem na kogo się zdecydować.
OdpowiedzUsuńNiech cię nasz Sansik nie weźmie na litość Amelia :'DD xD
UsuńEdge był dobry... padłam, a końcówka jak Sans płacze....też się poryczałam bo jak on płacze ja też muszę... Yumi dzięki za rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńWWIEDZIAŁAM XD
OdpowiedzUsuń"hmm... gdybym był napaloną ludzką kobietą..."
HEJ, REDRedred... Przez ciebie widzę rzeczy, których nie chcę widzieć ;-; XD
"Miała anielski charakter pisma"
Mówisz teraz...? O kimś...? Innym? Stretch..? XD