Minęło dwa tygodnie,wszystko wróciło do normy... no może poza tym że musisz "koledze" zapłacić za sztuczną szczękę bo trochę cie poniosło kiedy z wrednym uśmieszkiem mówił ci że bardzo by chciał znowu załapać cycuszki twojej dziewczyny, ale chyba jedyne cycuszki jakie będzie mógł kiedyś złapać to jego siostry, bo jak wiadomość rozeszła się po mieście to z miejsca spadł z piedestału na samo dno. Przebaczyłeś swojej dziewczynie jeszcze tego samego dnia, biedna stała na mrozie czekając na ciebie tam gdzie ją zostawiłeś. Trochę się rozchorowała, ma nadal lekką chrypkę i pociąga czasami nosem, ale się nią zaopiekowałeś, nawet twoja babcia, która uwielbia wpadać do was niezapowiedzianie przygotowała jej wielki gar pysznego, robionego z wiejskich kur (które za nastolatka czasami kradłeś ich sąsiadowi). Dopiero kilka dni temu zaczęła się uśmiechać, ufać innym chłopakom czy wróciła do waszego wspólnego rysowania. Dzisiaj jest siódmy grudzień dwa tysiące osiemnastego roku, siedemnaście dni do pierwszych świąt na waszym wspólnym kwadracie. Nadal szukasz jakiegoś prezentu dla niej, nie chcesz dawać jej jakiegoś bubla czy czegoś co nie będzie "wyjątkowe", tak masz pierdolca perfekcjonizmu iii chyba dlatego tak dobrze rysujesz... i wybijasz zęby. Nadal masz w uszach ten wspaniały dźwięk pękającego szkliwa, jego jęków bólu oraz widok szkarłatnej bluzgi na podłodze... a może była też na twojej pięści... jebać. Szukałeś czegoś przez co wstrzyma powietrze w płucach, na widok czego jej oczy aż zaświecą się z zachwytu (bądź zdziwienia), ale WSZYSTKO JEST KURWA OKLEPANE! Książka o hiper realistycznym rysowaniu nie, bo ma ich już dwie, czekoladki nie, bo i tak będzie dużo słodkiego, Seksi bieliznę kupiłeś jej w zeszłym roku, a dwa razy to samo to nie w twoim stylu (nawet jak kupujesz kwiaty to nigdy takie same)... nie masz pomysłu, na razie nie ma rzeczy, której nie ma. Ech, chyba czas wrócić na ziemię. Właśnie wklepujesz kod w domofonie, otwierasz drzwi na przeciągły dźwięk z urządzenia, nie zamykasz ich za sobą, pozwalasz żeby zrobiły to same. kiedy przechodziłeś wielkimi susami po schodach coś cię natknęło żeby zerknąć do skrzynki, co zrobiłeś z zamyśloną miną. Poza kilkoma rachunkami oraz kuponami do Biedry czy Lidela znalazło się kilka ulotek, jedna szczególnie pewną stronę internetową ze smokiem w nazwie, co chyba rozwiązała twoje rozważania na temat prezentu, ale to nie teraz. W tym momencie liczył się tylko powrót do domu z pracy, kolacja oraz obejrzenie wspólnie kilku filmów przy, których pewnie zaśniecie. Idziesz korytarzem od razu na prawo, na szczęście mieszkacie na parterze, a Poznańskie bloki są zbudowane tak że chyba prościej nie można (ale ściany mogli budować nie aż tak twarde). Stajesz styrany przed drzwiami waszego mieszkania, mieszkania, w którym najpierw ty z rodzicami mieszkałeś przez pierwsze lata, potem twój wuja, później kilku studentów iiii tak dalej, i tak dalej. Należało ono do twojej waszej rodziny, więc nie musieliście płacić czynszu, a dwie dorosłe osoby aż tyle nie zużyją. Niemrawymi ruchami sięgasz po klucze, w jednej kieszeni nie ma, w drugiej nie ma. Przez chwilę skoczyło ci ciśnienie że je zgubiłeś, ale przypomniałeś sobie że zostawiłeś je w swoim maluchu. Mocno pukasz do drzwi, bo dzwonki do drzwi o tej niemoralnej godzinie, jaką jest 21:38 są dosłownie mordercze i to nie przesada bo jak już raz, kiedyś tak zadzwoniłeś to mohera z naprzeciwka zadzwoniła na szkieły że się awanturujesz (akurat miałeś gorszy dzień).
- Kaśka to ja ____, nie mam kluczy!- mówisz trochę głośniej niż zwykle, modląc się żeby ta stara pyza tego nie słyszała.
- Już, już kochanie, zaraz ci otwieram.- przez drzwi słyszysz jakąś krzątaninę, zamykaną szafkę, a to mała, niegrzeczna podjada się jak nikogo nie ma, oj nie ładnie, nie ładnie. W końcu zamek szczęknął i... nic, nie otwierała, Hmmmm chyba musi połknąć. Wtem zza pleców słyszysz także szczęknięcie zamka. O CHUJ PURCHAWICA SŁYSZAŁA! Zgorączkowany naciskasz klamkę, drzwi ustępują, a ty chowasz się w ostatniej chwili, bo już słychać było skrzypnięcie tych starych, białych drzwi.
- Łoch, kurwa, o włos, a już...- Dopiero teraz ogarniasz że w prawie całym mieszkaniu jest ciemno, jedynie zza zamkniętych drzwi sypialni wydobywa się chwiejne światło świeczek.- K-kaśka? Co ty kombinujesz?- w tych ciemnościach byłeś prawie ślepy, bo wprowadziliście się niedawno, więc nie poznałeś jeszcze dokładnie rozstawienia wszystkich mebli. Kierując się w stronę drzwi kusząco przyciągające światłem, poczułeś nagle rwący ból w małym palcu.- KURWA MAĆ!- Syknąłeś z bólu, a z pokoju wydobyło się zduszone parsknięcie- Ha ha, będziesz mnie w tą stopę całować za te ciemności.- Mówisz wchodząc do waszego sypialnio-salonu, ledwo postawiłeś krok i już cię zmroziło. Twoja dziewczyna siedziała na kanapie w samym przydużym swetrze i... o mój boże zamkniętej prezerwatywie w zębach, z lubieżnym uśmiechem patrzyła w prost na ciebie z rękami pomiędzy rozstawionymi nogami przykrywając swoją niewątpliwie nagą kobiecość, na co wskazywały majtki oraz stanik wiszące na waszym laptopie. Pomimo że byłeś styrany, naderwany psychicznie przez takiego żula, który łaził za tobą dzisiaj w drodze na parking. Wracając, pomimo tego wszystkiego nagle poczułeś się pełen sił i... nieznośnie ściśnięty w spodniach. Kasia wstała powoli, sweterek luźno zawisł kryjąc wiadomo co, jedną ręką wyjęła gumkę z ust po czym położyła ją na stole obok jednej z wielu świeczek w tym pokoju. Podniecająco wypinając swoją pupę przy każdym kroku zbliżyła się do ciebie blisko Baaardzo blisko, wręcz ocierała się o ciebie, na początku tylko pomogła zdjąć ci kurtkę, kiedy ta już leżała na ziemi złapałeś ją za brodę.- Jaka to okazja?- zapytałeś parząc jej w oczy, ona tylko zbliżyła się do twoich ust i wyszeptała.
- Żadna.- Zaskoczyła cię wskakując na ciebie z namiętnym pocałunkiem, który oddawałeś z niemałą chęcią. Łapiąc równowagę żebyście teraz nie pierdolnęli o ziemię jak ostatnie łamagi złapałeś się jej teraz ze stu procentową pewnością nagiego tyłeczka, jej ciepło promieniowało na ciebie nieziemskimi falami. Jej język był ciepły i smakował miętą... o ta złodziejka, wyjadła ci mentosy! Wait, facet o czym ty kurwa teraz myślisz?! Chuj z tymi cuksami, teraz to ten cukiereczek powinien cię interesować! Ech... idiota, wracając. Jej ciało było rozpalone, była spragniona, ty także. Na chwilę oderwaliście się od siebie kiedy ściągała ci koszulkę wraz z bluzą typu "Hoody", gdyby mogła to pewnie ściągnęłaby od razu i spodnie wraz z bokserkami, ale no... SORRY pomimo że jestem narratorem, więc mogę wszystko to jednak musi być zachowany realizm... Co? . W mgnieniu oka zdecydowałeś że najszybszym miejscem do waszego spółkowania będzie stół, gdzie skierowałaś swoje kroki, co prawda łóżko było kilka kroków, ale raz za bardzo jesteście podnieceni, dwa jeszcze nigdy tak tego nie robiliście. Twoja partnerka przełożyła szybko świeczkę gdzieś tam, chuj z tym, chyba ją gasząc. Delikatnie ją położyłeś cały czas ją całując, jakoś pomiędzy tym wszystkim zacząłeś pieścić jej pierś nierównymi ruchami, ściskałeś, ugniatałeś, głaskałeś, szczególnie uwielbiała szczypanie na około sutka. Ze szczękiem klamry paska spuściłeś spodnie, Kasia już sięgała po szare, błyszczące opakowanie z logiem Dureksa, ale przytrzymałeś delikatnie jej nadgarstek, ona ze zdziwieniem spojrzała w twoje błyszczące, niebiesko- zielone oczy mówiące żeby się na razie wstrzymała. Ścisnęła lekko powieki cicho pojękując kiedy czule całowałeś czy podgryzając co jakiś czas jej piękny, jędrny brzuch. Doszedłeś aż do jej blond kłębuszka, którego drapałeś głaszcząc ją dłonią po udzie zmierzając powoli do jej jak mokrej oraz spragnionej kobiecości. Zacząłeś rozchylać jej wargi na co głośniej jęknęła coś mrucząc, nie słyszałeś dokładnie, ale na pewno chciała więcej. Zbliżyłeś twarz do niej czując jej zapach MMMMM zawsze przyprawiało cię to przyjemne zawroty, zasmakowałeś jej, najpierw jedynie z wierzchu tyle wystarczyło żeby obudziła się w tobie ta inna osoba. Drapieżnie dopadłeś jej głębi swoim językiem, na co wygięła się w łuk z już głośnym jękiem podniecenia. Czułeś to kiedy ściskała końcówkę twego języka. Twoje już nagie przyrodzenie przypomniało o sobie z kolejnym jękiem kobiety oraz kroplą spermy na czubku. Na ślepo, nie przerywając pieszczot sięgnąłeś po prezerwatywę, Spojrzałeś na nią kiedy drugą ręką szukając czegoś w kieszeni spodni, trzymała dłoń przy ustach starając się wygłuszyć to jak jej dobrze. Przerwałeś na chwilę zakładając zabezpieczenie, nie robiłeś tego nigdy nie uważnie, nie chcesz być ojcem... na razie. Wstałeś z kolan pochylając się nad nią z apaszką w dłoni, obwiązałeś ją czule na jej pięknych, błękitnych oczach szepcząc.- Niespodzianka mój cukiereczku.- Lekko się zaśmiała, nie broniła się, było to coś nowego i to chyba jeszcze bardzie ją podnieciło. Ocierając się o nią wczepiłeś się w jej usta namiętnym pocałunkiem... nie wiesz ile czasu tak spędziliście, ale było to stanowczo zbyt długi czas, drapieżnie, ale powoli wszedłeś w nią od razu do końca. Warknąłeś podniecony, pomimo że nie jesteś prawiczkiem to to uczucie zawsze było dla ciebie zadziwiające, Kasia pomimo że krzyknęła, miała łzy w oczach to była szczęśliwa. Poruszałeś się rytmicznie, przyspieszając co jakiś czas, twój cukiereczek wił się poruszając się pod tobą.
-____! _-___! Ja... - urwała łapiąc głęboki oddech, z całej siły ścisnęła się na tobie doprowadzając także i ciebie, Warknąłeś przeciągle i kiedy już miałeś wpaść w jej ramiona łapiąc oddech waszą świątynię zburzył przeciągły, nieziemsko piskliwy dźwięk dzwonka. Wkurwiony nie miłosiernie patrzysz na nadal oślepioną dziewczynę, która zdezorientowana zwróciła głowę w stronę źródła dźwięku.
-SPIERDALAJ!- Drzesz się nie chcąc rozstawać się z kochanką, która usiadła przytulając się do ciebie jedną ręką rozplątując węzeł.
-Policja, proszę otworzyć.-... O kurwa... jeżeli to ta suka przedzwoniła na pały to nasrasz jej na wycieraczkę.
Autor: Taki jeden...
0 komentarze:
Prześlij komentarz