Notka od autora: Jest to opowiadanie autorskie w którym czytelnik odgrywa znaczącą rolę. Płeć obojętna. Miłośniczy opowiadań z dreszczykiem oraz duchów znajda tutaj coś dla siebie. Notki +18 będą oznaczone. Zaznaczam jednak, że nie będzie się to odnosiło tylko i wyłącznie do motywów erotycznych, ale także makabrycznych. Główną postać z Undertale jaka się tutaj będzie przewijać to G!Sans.
Wersety jako tytuły poszczególnych rozdziałów zaczerpnięte z wiersza "Syn Cieniów" -Zygmunta Krasińskiego.
Świat w jakim żyjemy jest pełen tajemnic, potwory nie są niczym nowym, ludzie zdążyli już do nich przywyknąć. W obliczu polityki od której już uciekasz, bo nawet nie masz dla niej czasu i sił, oraz głupoty nielicznych jednostek z jaką spotykasz się w internecie, myślisz, że już nic Cię nie zaskoczy. Mylisz się. Postanawiasz zaprosić szkolną outsiderkę na piwo i właśnie ten wypad odmienia całe Twoje dotychczasowe życie.
Spis treści:
Rozdział IV - „Tyś zlał się z sobą – tyś przypadł do siebie” (obecnie czytane)
Rozdział VIII - „Wschodząc i żyjąc – do ciebie wróciły”
Rozdział IX - „Tym są na końcu czym w początku były”
Rozdział X - „Świat jeden ducha z twoim duchem zlany”
Rozdział XI - „Lecz każda dusza na ciebie wyrosła”
Rozdział XII - „I siebie samą w twoje łono wniosła”
Rozdział XIII - „I wie o sobie – że stała się synem”
Rozdział XIV - „Równym ci Ojcze i wiecznie jedynym”
Rozdział XV - „Bo w każdej jeden Ty jesteś o Panie!”
Rozdział XVI - „I w każdej wołasz „ja” a oprócz Ciebie”
Rozdział XVII - „Nigdzie nic nie ma i nic nie powstanie!”
Epilog - „Teraz myśl, kochaj, stwarzaj niebo w niebie”
-Wiesz co? Tak sobie myślę...
-Co robisz?
-Myślę...
-Że co?
-G, bądź poważny.
-Jak mam być poważny, skoro jestem G?
-Debil.
-To już nie jestem poważny?
-G, ja próbuję być tu poważna.
-Ale to ja mam być poważny!
-...
-Heh, dobra, nie patrz tak na mnie. Mów co chciałaś...
-...
-No już, zacznijmy od początku.
-...Tak sobie myślałam...
-Co robiłaś?
-Coś czego ty nie zrozumiesz, bo dosłownie nie masz mózgu.
-Ałć, to zabolało.
-Możesz się zamknąć i mnie posłuchać?
-Wiesz... dosłownie nie mam uszu, więc nie wiem, czy to będzie możliwe.
-Baran
-Nie, szkielet.
-...
-Heh dobra, już nie będę, ale przyznasz, że .... - Wystrzeliła salwa. Strzał za strzałem zagłuszyły to co mówił. Isza stała z wyraźnym znudzeniem na twarzy, zadowolona, że popcorn zaraz będzie gotowy i udadzą się do pokoju oglądać film. Westchnęła. Nie chcąc prowokować G, podjęła temat ponownie mniej więcej w połowie godzinnego odcinka serialu, który musieli wstrzymać, bo natura wezwała kobietę do ubikacji.
Gdy wróciła zarzuciła G nogi na kolana, ten niemalże natychmiast zaczął je gnieść. Bycie palaczem zaowocowało przyzwyczajeniu, kiedy nie miał nic w rękach, czuł się nieswojo. A więc korzyść sama w sobie. On mógł spokojnie skupić się na oglądaniu zajmując kości, ona dostawała darmowy masaż.
-W większości filmów o duchach, złe duchy mordują ludzi. Prawda?
-A no.
-Jak w tym odcinku. Dwóch przyjaciół przez przypadek przyczyniło się do śmierci trzeciego. Bali się przyznać w domu, więc schowali ciało malca i udali, że zaginął. Prawda? Po latach duch pragnie zemsty. Czekał, aż ci założą swoje rodziny i aż będą kochali innych. No i teraz zabiera im to co kochają.
-A no.
-To teraz wyjaśnij mi jedno - chrup chrup - Ten duch chce zemsty bo uważa, że spotkała go niezasłużona śmierć i ma niezałatwione sprawy w świecie ludzi... Ale co z tymi którzy zostali przez niego zamordowani?
-Co masz na myśli?
-No bo popatrz. W rzeczywistości jak mamy ducha, czy to prześladującego konkretną osobę, czy to przebywającego w konkretnym miejscu... On fizycznie nigdy nie robi nic złego, nigdy nie sprowadza śmierci na człowieka, prawda?
-No tak. Jeżeli duch uwziął się na kimś, znaczy, że domaga się czegoś co nazywa sprawiedliwością. Jeżeli jest to coś, co my też rozumiemy jako sprawiedliwe, to się mu pomaga, a jeżeli nie, to się pomaga żywemu. - G wzruszył ramionami i wyciągnął się w stronę stolika, by chwycić za pełną petów popielniczkę.
-Natomiast, kiedy oglądamy jakieś filmy - mówiła dalej krzywiąc się lekko, wyraźnie nie podobało się jej to, że podnóżek śmiał się ruszyć - Kiedy spotykamy kogoś, kto ma fabularnie być złym duchem, musi dojść do morderstwa żywej osoby. Którą, fizycznie ... jakkolwiek głupio to nie brzmi.... zabija ten duch. Więc duch jest mordercą. Idąc tym tokiem rozumowania. Zamordowany przez ducha, człowiek, kiedy stanie się duchem, też chce zemsty. Ale na kim? Jak duch ma zemścić się na duchu? W filmach ten wątek jest pomijany, zaś ofiary duchów postawione jako przypadkowe, bezwolne marionetki, które muszą zginać, tylko po to, aby zły duch dostał miano złego. Ale... z drugiej strony, człowiek nie zawsze jest świadomy kto go zabija, albo też, posądza niewłaściwą osobę - gryz gryz chrup - a błedy - przełknięcie - a wtedy - chrząknięcie - jest problem. Co jeżeli duch człowieka zamordowanego przez ducha będzie wiedział, że został zamordowany przez ducha? Co zrobi...?
-...Isza
-Co?
-Wiesz, to bardzo ciekawe co teraz przytoczyłaś, ale ... mam prośbę - G przeniósł na nią swoje złote ślepia, które połyskiwały oświetlone jedynie przyciemnioną łuną z telewizora
-Jaką?
-Przestań myśleć. Dla dobra całego świata. Nie myśl.
-Yhhh....
Można powiedzieć, że ten dzień Isza zapamięta do końca swojego życia. Dzień po wspólnym oglądaniu z G. Potwór wyszedł krótko po północy, ona obudziła się o siódmej rano, po porannej rutynie poszła na uczelnię.
Oddała kurtkę do szatni, poprawiła torbę i skierowała swoje kroki pod salę wykładową w której miały odbyć się poranne zajęcia. To co było niezwykłego to uwaga. Tak Isza nie przyciągała nigdy uwagi. Zazwyczaj kilka osób jakie ją kojarzyło z przyzwyczajenia, wyuczonej grzeczności mówiło jej „cześć” i ona odpowiadała tym samym. Teraz wszyscy milczeli, lecz patrzyli się. Nie ubrała się? Miała pastę do zębów gdzieś na mordzie? Zaczęła czuć się niepewnie, zacisnęła palce na torebce. Im bliżej była swojej grupy tym atmosfera robiła się gęstsza. ____ patrzy na nią z uwagą, lecz nie podbiega, nic nie mówi, po prostu się patrzy. Kryje się za grupką swoich znajomych z którymi Isza nie ma właściwie żadnego kontaktu. Staje pod ścianą naprzeciwko drzwi do sali i ... i się stresuje. Te ukradkowe, zauważalne spojrzenia. Pełne ... ciekawości... kpiny? Co się dzieje?
Pierwsze zajęcia minęły raczej spokojnie, znaczy się nie działo się nic na co mogłaby zwrócić uwagę. Nawet przerwa między wykładami przeszła tak jak zawsze. Wszystko zaczęło się sypać na okienku, jakie było przed ostatnimi zajęciami w tym dniu.
Usiadła jak zawsze przy stoliku na ostatnim piętrze, nogi wyprostowała kładąc je na przeciwległej ławce, wyciągnęła telefon i zaczęła grać w jakieś głupie gry, jakie zmieniała kiedy tylko je przeszła, poziomy stały się monotonne, albo okazało się, że to co pobrała to tak naprawdę wersja demo.
-Więc... - podniosła wzrok. Grzesiek.
-Co? - rzuciła oschle.
-No... o tobie
-Że zadajesz się z księdzem! - wyskoczył Filip
-Nie że zadaje - skarciła go natychmiast jego dziewczyna Ania - Nie tak. Chodzi raczej o pracę. - Isza milczała patrząc to na jedną osobę, to na drugą. Nim się spostrzegła spora część jej rocznika siedziała dookoła, albo stała nad nią. Dziewczyna skuliła się w sobie, chciała uciec, nie aby się bała. Po prostu... za dużo... ludzi...
-Pracuje z księdzem? To nie z potworem? - wtrącił ktoś kogo głos zna, ale nie pamięta imienia.
-Potwór jest księdzem? To już im wolno?
-Nie matole! Widziałeś kiedyś księdza potwora?
-Nie... ale... to z kim ona pracuje?
-Z księdzem i potworem
-Aaaaaaaa - ruda czuła jak jej wszystko wymyka się z rąk. Spomiędzy palców wylewa się cała kontrola, swoboda, ona sama.
-I co robisz z księdzem i potworem? - znowu Grzesiek. Pochylał się nad nią. Wyglądał tak... jak typowy Grzesiek. Dokładnie tak jak widzisz go teraz oczami wyobraźni.
-Skąd ... - rzuciła cicho. Nie. Już wiedziała. Wzrokiem utkwiła w postaci _____ stojącej za gromadą ludzi. ____ też nie ma już nad niczym kontroli, ale bez wątpienia stoi za wyjawieniem tajemnicy Iszy.
-Walczy ze złem i występkiem!
-Nie... z duuuuchami - i śmiech
-Jak w Supernatural? Super!
-Ej Isza - śmiech - A tobą też się Lucek interesuje?
-Mefistofeles od razu
-O o, a może jest księżniczką z piekła?
-To by tłumaczyło wiele spraw.
-Zawsze była inna.- współczucie w głosie
-Mój komputer jest opętany, przyjdziesz i wypędzisz z niego wirusy? - kpina
-Ja pierdolę, lecz się kobieto - drwina
-Że też ludzie w to wierzą - śmiech.
-Założę się że z tym księdzem to co innego i jeszcze potwór ohohoho - śmiech - ty wiesz co one potrafią? Moja znajoma opowiadała mi....
Ruda nie mogła znieść dłużej tego zainteresowania, tych kpin, tego wszystkiego co musiała teraz znosić. Schowała telefon do kieszeni, zamknęła oczy chwytając za torbę i przecisnęła się między zebranymi. Głośno bijące serce tłumiło ich krzyki. Kilka osób nawet przepraszało, ale co z tego? Isza była już daleko. Chciała być jeszcze dalej.
-Stój! - to ____. Zatrzymała się i z pełną odrazą spojrzała przez ramię
-Rozmawialiśmy... - tłumaczysz się starając się dobrać ton głosu - ... no i omsknęło mi się, że....
-Że co?
-To nie był sen? Prawda? Tamto... tamto z wtedy...
-Na miłość boską - głos jej drży, na dnie zielonych oczu widać łzy. Zaczynasz żałować całego dzisiejszego dnia. - A czy to ma jakieś znaczenie? - krzyknęła przyśpieszając kroku.
-Mówiliśmy o naszych snach - tłumaczysz się i próbujesz ją dogonić - No i ... był taki jeden w którym śniło mi się, że... no ty i potwór... jak mu tam... G... taki szkielet... ej nie idź tak szybko! - dyszysz - No i on i ksiądz.... Rafał? Robert?
-Roman - warknęła
-O Roman... ej.... czyli to ...
-Daj mi spokój
-No ale ty i on i ten potwór i był taki pokój i w nim ... duch? Demon? - Łapiesz ją za ramię - To nie był sen, prawda? Bo wtedy Grześ powiedział, że widział tego potwora w twoim towarzystwie, a Maryśka, że widziała cię z księdzem na mieście no i zawsze... Isza... To nie był sen, prawda?
-Pojebało cię do reszty. Spierdalaj. Chuj ci w dupę! - krzyczała, a po policzkach ciekły jej łzy - Pierdolę cię i wszystkich!
-Ja... ja chcę pomóc - próbujesz z nią rozmawiać.
-Wielkie dzięki, to była świetna metoda pomocy! Wolałam jak nikt nie zwracał na mnie uwagi!
-To nie było celowe! Oni sami zaczęli się nakręcać! Wtedy Filip...
-To twoja wina!
-To nie jest moja wina!
-Daj mi spokój!
-Daj sobie wyjaśnić! - Bezskutecznie. Isza Cię nie słucha. Zeszła schodami na dół. Choć przez całą drogę próbujesz z nią nawiązać jakiekolwiek porozumienie. Wyjaśnić jej. Przeprosić. Naprawdę. Naprawdę czujesz, że możesz jej pomóc. Czujesz, że możesz zmienić jej życie. Sprawić, że zacznie się uśmiechać. Może nawet pomóc w jej romansie z G. Bo ona go ma, prawda? Czujesz, że łączy ich jakaś wyjątkowa więź. Naprawdę, chcesz jej pomóc. Stać się częścią jej historii. Przecież, przez całe swoje życie masz świadomość, że stać Cię na więcej. Ba. Ty wiesz, że czeka na Ciebie jakaś wspaniała, wyjątkowa i unikatowa historia. Los nie z tego świata, nie z tej ziemi. Czujesz, że możesz jej pomóc. Pomóc i sobie. I innym. - Isza! - Ubiera się, zakłada na głowę czapkę. - Stój! - Biegniesz za nią. Odpycha Cię. Klnie, nie chce rozmawiać. Masz spierdalać. Raz na zawsze. Z jej życia.
Nie chcesz słuchać. Stojąc w wejściu na uczelnię, wahasz się czy ją gonić. Ostatecznie nogi same Cię niosą, pędzisz w jej kierunku. Przed rudą z piskiem opon zatrzymuje się samochód.... Maluch... Podbiegasz do Iszy i stajesz za nią.
-G, skąd ty... - szepcze dziewczyna do kierowcy. Drzwi boczne otwierają się
-Czy to ważne? Wsiadaj. - rzucił czule. Kiedy zapłakana Isza weszła do środka dostrzegasz, jak potwór mierzy Cię wrogim spojrzeniem i rusza równie szybko jak przybył.
....
Co właśnie miało miejsce?
Tamtego dnia Isza nie wróciła już na zajęcia. Kolejnego się nie pojawiła. Dopiero po weekendzie przekroczyła progi uniwersytetu. Nie bała się zetknięcia z ludźmi. Po prostu czuła niechęć. Lecz ile można unikać? Na studiach właściwie się tego nie da. I tak oto była, stała pod salą wykładową. Nikt jednak do niej nie podszedł. Nikt nie śmiał się. Nikt nie plotkował. Kilka osób popatrzyło co prawda na nią przez ramię, lecz... wszystko było takie.. jak wcześniej.
-Um... - przeniosła wzrok na ____ - Przepraszam - milczała - Ja.... tak nie powinno być... jak poszłaś to .... no .... oni już nie będą i ja nie będę..
-Dobrze - rzuciła oschle. Nie próbowała udawać miłej.
-To... to nie był sen? Chcę tylko tyle wiedzieć. To... to wtedy.... no i ten G... - przełykasz ślinę. Czujesz, że drżą Ci ręce.
-Lepiej dla ciebie, aby to był tylko sen. Myśl o tym jak o śnie i zapomnij - mruknęła i weszła do sali wykładowej. Wiedziała, że _____ nie da spokoju. Tego typu ludzie nigdy nie dają spokoju. Westchnęła.
Po zakończonych zajęciach spotkało ją jednak coś dziwnego. Pewna blondynka którą kojarzyła ze swojej grupy, ale nigdy jakoś specjalnie się jej nie przyjrzała.
-Jeżeli to prawda... to co mówili o tobie.... to.... mogłabyś mi pomóc? - Isza jest debilką.
-Jesteś debilką! - krzyknął G chodząc po Zakrystii - Jeszcze kilka dni temu każdy robił sobie z ciebie pośmiewisko, a teraz na wezwanie jednej z nich...! - Papierosa spomiędzy zębów wyciągnął mu Roman i zgasił w doniczce z kwiatkiem.
-Tu ci palić nie wolno - pogroził mu palcem i podszedł do siedzącej na drewnianej ławie dziewczyny - Moja córko... - westchnął przybierając ojcowski ton - Doceniam chęć niesienia pomocy, ale... ta sprawa nie została zgłoszona. Tak naprawdę Kościół ma zawiązane ręce.
-Iza mówiła, że od lat nie wpuszczają po kolędzie księdza - mówiła Isza marszcząc brwi - Nie wiem, mam przeczucie, że powinnam...
-Powinnaś to dać sobie spokój! - G wyciągał kolejnego papierosa z paczki wzrok Romana go powstrzymał. - Kurwa mać
-G
-Roman, czy ty nie widzisz co się tutaj dzieje? Ona zachowuje się jak dziecko!
-Bo to jest jeszcze dziecko
-Z której strony? Bo ja nie wiem. Może te cycki przysłaniają mi wizję?
-G
-H I J K - potwór wywrócił oczami - zapomniałeś jak dalej idzie alfabet?
-Przestań
-Nie, ty przestań - Isza podniosła się i podeszła do potwora. Choć była od niego niższa, to nie przeszkadzało jej zadzierać wysoko głowy i stukać go palcem w mostek - Głosu mojej intuicji słucham się zawsze i jest on dla mnie najważniejszy i najgłośniejszy z wszystkich jakie słyszę w głowie! A ten głos mówi mi, że coś siedzi w mieszkaniu tej dziewczyny i cokolwiek to jest, chcę jej pomóc! Mam gdzieś co myślą o mnie na uczelni
-To co słyszysz to nie intuicja a głupota. Naiwność moja panno - odkrzyknął jej - Nie chęć pomocy kieruje tym co chcesz zrobić, a chęć zaimponowania innym. Widzisz jak na klęczkach przepraszają cię za to co ci zrobili. Jak ____ całuje cię po stopach po tym przez co przeszłaś. Wszyscy cię przepraszają, mówią jaką rację miałaś, jak bardzo się mylili, a na końcu sam prezydent Duda wręcza ci nagrodę Nobla i klucz do Disneylandu za wzorowe zachowanie, by następnie wejść do mojego odjazdowego malucha i odjechać w stronę zachodzącego słońca!
-...G
-Czego?!
-....Skąd ci to przyszło do głowy? - Nagle przestało być poważnie. Chwila niezręcznej ciszy.
-Co... ty tak... nie myślisz?
-...Nie no fajnie by było, jakby przeprosili za swoje zachowanie. Wiesz, nie zraniły mnie ich słowa czy coś - podrapała się po głowie - Po prostu byłam przed okresem no i to nagłe zainteresowanie mną i w ogóle - zaśmiała się nerwowo
-Przed okresem?
-Nom
-I teraz masz okres?
-Kończy mi się
-A więc to wyjaśnia ten zapach....
-....Jaki zapach?
-No... pachniesz.
-Nie chcę tego słuchać - Roman stanął przy nich - Dzieci. Błagam. Schodzimy z ważnych tematów.
-Racja, moja krwawiąca macica nie jest ważna - zaśmiała się cicho
-Kluczowym problemem jest Iza i to o co poprosiła. Co wiesz o całej sprawie?
-Wiem tylko to co mi powiedziała. Sądzi, że coś jest w jej domu. I ja jej wierzę. W jej domu nikt nie umarł, a jest w jej rodzinie odkąd powstał blok. Jej babcia i dziadek zakupili tamto mieszkanie kiedy się jeszcze budował. Wcześniej tam było tylko pole uprawne, no i trochę gąszczy. Jej mama uciekła kiedy ta była jeszcze mała za innym facetem. Ojciec to typowy robol. Pracuje po dziesięć godzin dziennie, wraca, zje coś, opije się, idzie spać i tak cały czas. Jej siostra jest młodsza i nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje. Mówiła, że w jej domu coś zawsze było, ale dało się to znieść. Tupania w przedpokoju, spadające przedmioty, czy oddechy. Lecz ostatnio to coś ponoć przybrało na sile - tłumaczyła - Z tego co Iza mówi, to jej ojcu poleciała krew z ucha.
-Może się przemęczył - wtrącił się G
-Na komputerze pojawiła się zakładka z hasłem „śmierć”
-O rany, duch umie korzystać z neta. A więc nie jest to żaden zamierzchły stwór - kpił potwór
-No i nie mogą spać z siostrą, bo jak tylko zgaszą światło to w pokoju widzą parę czerwonych ślepi i ostre zębiska. - Roman usiadł na krześle przy biurku i zamyślił się. By po dłuższym milczeniu odpowiedzieć.
-Była u psychiatry?
-Ale to widzi ona i jej siostra
-Tego nie wiesz, wiesz, że ona mówi, że widzą to obie. To różnica.
-No tak.
-Siostra jest bardzo młoda?
-Podstawówka z tego co mówiła.
-A więc Iza może wmawiać małej, że coś widzi. Wyobraźnia dzieci jest bujna.
-No wiem... ale....
-Isza, wybacz, ale... ja mam związane ręce. Nie mogę nic zrobić. Jeżeli jednak cokolwiek jest w tym mieszkaniu, myślę że zwykła woda święcona może rozwiązać sprawę. Powiedziałaś, że w mieszkaniu nie było kapłana od lat, prawda? - przytaknęła - Właśnie. Weź trochę wody święconej i jej zanieś. Niech pokropi mieszkanie i zobaczy co się zmieni.
-Dziękuję - ukłoniła się i podeszła do kropielnicy i wzięła w pustą plastikową butelkę trochę wody. - Zastanawiam się - rzuciła z uśmieszkiem - Skąd miałeś takie wyobrażenie.
-Co? - G wytrącił się z własnych myśli
-No, to z Noblem.
-Uh... Nie masz tak? Nie wyobrażasz sobie czasem, że wszyscy którzy kiedykolwiek byli dla ciebie w jakiś sposób źli na kolanach błagają cię o łaskę i wybaczenie?
-...Nie?
-Dziwna jesteś.
-I kto to mówi!
Po kilku dniach Iza przyszła do Iszy ponownie. Okazało się, że woda wyparowała z zamkniętej butelki. G jak zawsze odradzał.
-Mogła wylać, albo skłamać, albo skłamać i wylać - w sumie to logiczne, że nie wierzył. Isza wierzyła. Nie potrafiła dokładnie wyjaśnić dlaczego, ale wierzyła. Właśnie ta wiara była motorem jej dalszych poczynań.
-Idziesz tam? - G stał pod jej blokiem oparty o malucha. Na kraciastą koszulę miał przerzuconą dżinsową koszulę.
-Tak. - ruda uśmiechnęła się czule - Chcę coś zrobić sama od A do Z.
-To dobrze, bo w twoim alfabecie nie będzie G.
-Wiem, nawet nie proszę cię o pomoc.
-....Isza
-Mmmm?
-To zła decyzja.
-Czuję, że to słuszna decyzja.
-Czasem twoje przeczucie może cię mylić.
-Jeszcze nigdy się nie myliło.
-Zawsze może być ten pierwszy raz...
-G.... - westchnęła i podeszła do niego. Położyła zimne palce na jego jeszcze zimniejszej czaszce. Potwór przylgnął do niej i wtulił się w nią. - Mówisz tak, jakbyś życzył mi błędu.
-Nie! To nie tak! - krzyknął niemal natychmiast - Po prostu, jesteś po okresie, a wiesz, że w trakcie i kilka dni po, twoje moce są... słabsze. No i też mam swoje.... nazwijmy to... przeczucie.
-Martwisz się o mnie? - zapytała z niedowierzaniem
-A jeżeli tak, to co?
-To nic - zaśmiała się - Dobrze. Ja już idę, zaraz mam autobus i nie chcę się spóźnić. Będę ci dawała znać co jakiś czas telefonem, dobrze? - nie odpowiedział. Isza nie odwracała się. Robiła dobrze prawda?
Nie, robiła źle. I wiedziała to kiedy znalazła się w mieszkaniu. Kiedy zza ściany słyszała ciężkie chrapanie zmęczonego pracą ojca domu. Kiedy siedziała na kanapie w pokoju sióstr i patrzyła na dziwacznego stwora przed nią. Nie trzeba było przyzwań. To coś... to coś wyczuło ją niemalże od razu. Bała się, naprawdę się bała. To... to nie był duch... To też nie było nic co widziała wcześniej. Nawet nie przypominało tego z zamku co więziło tamte dusze. Było przede wszystkim za słabe.
Czasem tak się dzieje, jeżeli negatywnych uczuć w domu kryje się za wiele. Jeżeli krzywdy jakie wyrządzone są pod dachem tłumi milczenie i ukrywa uśmiech. Kiedy w domu dzieje się krzywda. Notorycznie. Kiedy jest strach, złość, gniew, nienawiść. Kiedy krzywdzisz osoby na jakich Ci zależy. Kiedy jesteś krzywdzony przez swoich bliskich na tyle długo i na tyle intensywnie... Twoje pragnienia i pragnienia innych zaczynają przybierać na sile i gromadzić się. To z czym w tej chwili stała twarzą w twarz nie było duchem, ani niczym innym. Nie było niczym, z czym mogłaby dać sobie radę. To tłumaczy, dlaczego było odporne na wodę święconą. To coś narodziło się tutaj. Iza musiała ukrywać znacznie więcej niż się wydawało.
Emocja wyglądała pokracznie. Wysoka maszkara o dwóch koślawych nogach i rękach ciągnących się po podłodze. Wielkie czarne dziury z czerwonymi małymi punkcikami pośrodku zamiast oczu. Brak ust. I... i nienawiść. I chęć zmiany. Chęć zmiany powodowana nienawiścią. Emocja rzuciła się na intruza jakim teraz była ruda. I w chwili kiedy przez dziewczynę przeszła zaciskając na niej swoje długaśne łapska... pani medium, zemdlała.
-Co robisz?
-Myślę...
-Że co?
-G, bądź poważny.
-Jak mam być poważny, skoro jestem G?
-Debil.
-To już nie jestem poważny?
-G, ja próbuję być tu poważna.
-Ale to ja mam być poważny!
-...
-Heh, dobra, nie patrz tak na mnie. Mów co chciałaś...
-...
-No już, zacznijmy od początku.
-...Tak sobie myślałam...
-Co robiłaś?
-Coś czego ty nie zrozumiesz, bo dosłownie nie masz mózgu.
-Ałć, to zabolało.
-Możesz się zamknąć i mnie posłuchać?
-Wiesz... dosłownie nie mam uszu, więc nie wiem, czy to będzie możliwe.
-Baran
-Nie, szkielet.
-...
-Heh dobra, już nie będę, ale przyznasz, że .... - Wystrzeliła salwa. Strzał za strzałem zagłuszyły to co mówił. Isza stała z wyraźnym znudzeniem na twarzy, zadowolona, że popcorn zaraz będzie gotowy i udadzą się do pokoju oglądać film. Westchnęła. Nie chcąc prowokować G, podjęła temat ponownie mniej więcej w połowie godzinnego odcinka serialu, który musieli wstrzymać, bo natura wezwała kobietę do ubikacji.
Gdy wróciła zarzuciła G nogi na kolana, ten niemalże natychmiast zaczął je gnieść. Bycie palaczem zaowocowało przyzwyczajeniu, kiedy nie miał nic w rękach, czuł się nieswojo. A więc korzyść sama w sobie. On mógł spokojnie skupić się na oglądaniu zajmując kości, ona dostawała darmowy masaż.
-W większości filmów o duchach, złe duchy mordują ludzi. Prawda?
-A no.
-Jak w tym odcinku. Dwóch przyjaciół przez przypadek przyczyniło się do śmierci trzeciego. Bali się przyznać w domu, więc schowali ciało malca i udali, że zaginął. Prawda? Po latach duch pragnie zemsty. Czekał, aż ci założą swoje rodziny i aż będą kochali innych. No i teraz zabiera im to co kochają.
-A no.
-To teraz wyjaśnij mi jedno - chrup chrup - Ten duch chce zemsty bo uważa, że spotkała go niezasłużona śmierć i ma niezałatwione sprawy w świecie ludzi... Ale co z tymi którzy zostali przez niego zamordowani?
-Co masz na myśli?
-No bo popatrz. W rzeczywistości jak mamy ducha, czy to prześladującego konkretną osobę, czy to przebywającego w konkretnym miejscu... On fizycznie nigdy nie robi nic złego, nigdy nie sprowadza śmierci na człowieka, prawda?
-No tak. Jeżeli duch uwziął się na kimś, znaczy, że domaga się czegoś co nazywa sprawiedliwością. Jeżeli jest to coś, co my też rozumiemy jako sprawiedliwe, to się mu pomaga, a jeżeli nie, to się pomaga żywemu. - G wzruszył ramionami i wyciągnął się w stronę stolika, by chwycić za pełną petów popielniczkę.
-Natomiast, kiedy oglądamy jakieś filmy - mówiła dalej krzywiąc się lekko, wyraźnie nie podobało się jej to, że podnóżek śmiał się ruszyć - Kiedy spotykamy kogoś, kto ma fabularnie być złym duchem, musi dojść do morderstwa żywej osoby. Którą, fizycznie ... jakkolwiek głupio to nie brzmi.... zabija ten duch. Więc duch jest mordercą. Idąc tym tokiem rozumowania. Zamordowany przez ducha, człowiek, kiedy stanie się duchem, też chce zemsty. Ale na kim? Jak duch ma zemścić się na duchu? W filmach ten wątek jest pomijany, zaś ofiary duchów postawione jako przypadkowe, bezwolne marionetki, które muszą zginać, tylko po to, aby zły duch dostał miano złego. Ale... z drugiej strony, człowiek nie zawsze jest świadomy kto go zabija, albo też, posądza niewłaściwą osobę - gryz gryz chrup - a błedy - przełknięcie - a wtedy - chrząknięcie - jest problem. Co jeżeli duch człowieka zamordowanego przez ducha będzie wiedział, że został zamordowany przez ducha? Co zrobi...?
-...Isza
-Co?
-Wiesz, to bardzo ciekawe co teraz przytoczyłaś, ale ... mam prośbę - G przeniósł na nią swoje złote ślepia, które połyskiwały oświetlone jedynie przyciemnioną łuną z telewizora
-Jaką?
-Przestań myśleć. Dla dobra całego świata. Nie myśl.
-Yhhh....
Można powiedzieć, że ten dzień Isza zapamięta do końca swojego życia. Dzień po wspólnym oglądaniu z G. Potwór wyszedł krótko po północy, ona obudziła się o siódmej rano, po porannej rutynie poszła na uczelnię.
Oddała kurtkę do szatni, poprawiła torbę i skierowała swoje kroki pod salę wykładową w której miały odbyć się poranne zajęcia. To co było niezwykłego to uwaga. Tak Isza nie przyciągała nigdy uwagi. Zazwyczaj kilka osób jakie ją kojarzyło z przyzwyczajenia, wyuczonej grzeczności mówiło jej „cześć” i ona odpowiadała tym samym. Teraz wszyscy milczeli, lecz patrzyli się. Nie ubrała się? Miała pastę do zębów gdzieś na mordzie? Zaczęła czuć się niepewnie, zacisnęła palce na torebce. Im bliżej była swojej grupy tym atmosfera robiła się gęstsza. ____ patrzy na nią z uwagą, lecz nie podbiega, nic nie mówi, po prostu się patrzy. Kryje się za grupką swoich znajomych z którymi Isza nie ma właściwie żadnego kontaktu. Staje pod ścianą naprzeciwko drzwi do sali i ... i się stresuje. Te ukradkowe, zauważalne spojrzenia. Pełne ... ciekawości... kpiny? Co się dzieje?
Pierwsze zajęcia minęły raczej spokojnie, znaczy się nie działo się nic na co mogłaby zwrócić uwagę. Nawet przerwa między wykładami przeszła tak jak zawsze. Wszystko zaczęło się sypać na okienku, jakie było przed ostatnimi zajęciami w tym dniu.
Usiadła jak zawsze przy stoliku na ostatnim piętrze, nogi wyprostowała kładąc je na przeciwległej ławce, wyciągnęła telefon i zaczęła grać w jakieś głupie gry, jakie zmieniała kiedy tylko je przeszła, poziomy stały się monotonne, albo okazało się, że to co pobrała to tak naprawdę wersja demo.
-Więc... - podniosła wzrok. Grzesiek.
-Co? - rzuciła oschle.
-No... o tobie
-Że zadajesz się z księdzem! - wyskoczył Filip
-Nie że zadaje - skarciła go natychmiast jego dziewczyna Ania - Nie tak. Chodzi raczej o pracę. - Isza milczała patrząc to na jedną osobę, to na drugą. Nim się spostrzegła spora część jej rocznika siedziała dookoła, albo stała nad nią. Dziewczyna skuliła się w sobie, chciała uciec, nie aby się bała. Po prostu... za dużo... ludzi...
-Pracuje z księdzem? To nie z potworem? - wtrącił ktoś kogo głos zna, ale nie pamięta imienia.
-Potwór jest księdzem? To już im wolno?
-Nie matole! Widziałeś kiedyś księdza potwora?
-Nie... ale... to z kim ona pracuje?
-Z księdzem i potworem
-Aaaaaaaa - ruda czuła jak jej wszystko wymyka się z rąk. Spomiędzy palców wylewa się cała kontrola, swoboda, ona sama.
-I co robisz z księdzem i potworem? - znowu Grzesiek. Pochylał się nad nią. Wyglądał tak... jak typowy Grzesiek. Dokładnie tak jak widzisz go teraz oczami wyobraźni.
-Skąd ... - rzuciła cicho. Nie. Już wiedziała. Wzrokiem utkwiła w postaci _____ stojącej za gromadą ludzi. ____ też nie ma już nad niczym kontroli, ale bez wątpienia stoi za wyjawieniem tajemnicy Iszy.
-Walczy ze złem i występkiem!
-Nie... z duuuuchami - i śmiech
-Jak w Supernatural? Super!
-Ej Isza - śmiech - A tobą też się Lucek interesuje?
-Mefistofeles od razu
-O o, a może jest księżniczką z piekła?
-To by tłumaczyło wiele spraw.
-Zawsze była inna.- współczucie w głosie
-Mój komputer jest opętany, przyjdziesz i wypędzisz z niego wirusy? - kpina
-Ja pierdolę, lecz się kobieto - drwina
-Że też ludzie w to wierzą - śmiech.
-Założę się że z tym księdzem to co innego i jeszcze potwór ohohoho - śmiech - ty wiesz co one potrafią? Moja znajoma opowiadała mi....
Ruda nie mogła znieść dłużej tego zainteresowania, tych kpin, tego wszystkiego co musiała teraz znosić. Schowała telefon do kieszeni, zamknęła oczy chwytając za torbę i przecisnęła się między zebranymi. Głośno bijące serce tłumiło ich krzyki. Kilka osób nawet przepraszało, ale co z tego? Isza była już daleko. Chciała być jeszcze dalej.
-Stój! - to ____. Zatrzymała się i z pełną odrazą spojrzała przez ramię
....
-Rozmawialiśmy... - tłumaczysz się starając się dobrać ton głosu - ... no i omsknęło mi się, że....
-Że co?
-To nie był sen? Prawda? Tamto... tamto z wtedy...
-Na miłość boską - głos jej drży, na dnie zielonych oczu widać łzy. Zaczynasz żałować całego dzisiejszego dnia. - A czy to ma jakieś znaczenie? - krzyknęła przyśpieszając kroku.
-Mówiliśmy o naszych snach - tłumaczysz się i próbujesz ją dogonić - No i ... był taki jeden w którym śniło mi się, że... no ty i potwór... jak mu tam... G... taki szkielet... ej nie idź tak szybko! - dyszysz - No i on i ksiądz.... Rafał? Robert?
-Roman - warknęła
-O Roman... ej.... czyli to ...
-Daj mi spokój
-No ale ty i on i ten potwór i był taki pokój i w nim ... duch? Demon? - Łapiesz ją za ramię - To nie był sen, prawda? Bo wtedy Grześ powiedział, że widział tego potwora w twoim towarzystwie, a Maryśka, że widziała cię z księdzem na mieście no i zawsze... Isza... To nie był sen, prawda?
-Pojebało cię do reszty. Spierdalaj. Chuj ci w dupę! - krzyczała, a po policzkach ciekły jej łzy - Pierdolę cię i wszystkich!
-Ja... ja chcę pomóc - próbujesz z nią rozmawiać.
-Wielkie dzięki, to była świetna metoda pomocy! Wolałam jak nikt nie zwracał na mnie uwagi!
-To nie było celowe! Oni sami zaczęli się nakręcać! Wtedy Filip...
-To twoja wina!
-To nie jest moja wina!
-Daj mi spokój!
-Daj sobie wyjaśnić! - Bezskutecznie. Isza Cię nie słucha. Zeszła schodami na dół. Choć przez całą drogę próbujesz z nią nawiązać jakiekolwiek porozumienie. Wyjaśnić jej. Przeprosić. Naprawdę. Naprawdę czujesz, że możesz jej pomóc. Czujesz, że możesz zmienić jej życie. Sprawić, że zacznie się uśmiechać. Może nawet pomóc w jej romansie z G. Bo ona go ma, prawda? Czujesz, że łączy ich jakaś wyjątkowa więź. Naprawdę, chcesz jej pomóc. Stać się częścią jej historii. Przecież, przez całe swoje życie masz świadomość, że stać Cię na więcej. Ba. Ty wiesz, że czeka na Ciebie jakaś wspaniała, wyjątkowa i unikatowa historia. Los nie z tego świata, nie z tej ziemi. Czujesz, że możesz jej pomóc. Pomóc i sobie. I innym. - Isza! - Ubiera się, zakłada na głowę czapkę. - Stój! - Biegniesz za nią. Odpycha Cię. Klnie, nie chce rozmawiać. Masz spierdalać. Raz na zawsze. Z jej życia.
Nie chcesz słuchać. Stojąc w wejściu na uczelnię, wahasz się czy ją gonić. Ostatecznie nogi same Cię niosą, pędzisz w jej kierunku. Przed rudą z piskiem opon zatrzymuje się samochód.... Maluch... Podbiegasz do Iszy i stajesz za nią.
-G, skąd ty... - szepcze dziewczyna do kierowcy. Drzwi boczne otwierają się
-Czy to ważne? Wsiadaj. - rzucił czule. Kiedy zapłakana Isza weszła do środka dostrzegasz, jak potwór mierzy Cię wrogim spojrzeniem i rusza równie szybko jak przybył.
....
Co właśnie miało miejsce?
...
Tamtego dnia Isza nie wróciła już na zajęcia. Kolejnego się nie pojawiła. Dopiero po weekendzie przekroczyła progi uniwersytetu. Nie bała się zetknięcia z ludźmi. Po prostu czuła niechęć. Lecz ile można unikać? Na studiach właściwie się tego nie da. I tak oto była, stała pod salą wykładową. Nikt jednak do niej nie podszedł. Nikt nie śmiał się. Nikt nie plotkował. Kilka osób popatrzyło co prawda na nią przez ramię, lecz... wszystko było takie.. jak wcześniej.
-Um... - przeniosła wzrok na ____ - Przepraszam - milczała - Ja.... tak nie powinno być... jak poszłaś to .... no .... oni już nie będą i ja nie będę..
-Dobrze - rzuciła oschle. Nie próbowała udawać miłej.
-To... to nie był sen? Chcę tylko tyle wiedzieć. To... to wtedy.... no i ten G... - przełykasz ślinę. Czujesz, że drżą Ci ręce.
-Lepiej dla ciebie, aby to był tylko sen. Myśl o tym jak o śnie i zapomnij - mruknęła i weszła do sali wykładowej. Wiedziała, że _____ nie da spokoju. Tego typu ludzie nigdy nie dają spokoju. Westchnęła.
Po zakończonych zajęciach spotkało ją jednak coś dziwnego. Pewna blondynka którą kojarzyła ze swojej grupy, ale nigdy jakoś specjalnie się jej nie przyjrzała.
-Jeżeli to prawda... to co mówili o tobie.... to.... mogłabyś mi pomóc? - Isza jest debilką.
-Jesteś debilką! - krzyknął G chodząc po Zakrystii - Jeszcze kilka dni temu każdy robił sobie z ciebie pośmiewisko, a teraz na wezwanie jednej z nich...! - Papierosa spomiędzy zębów wyciągnął mu Roman i zgasił w doniczce z kwiatkiem.
-Tu ci palić nie wolno - pogroził mu palcem i podszedł do siedzącej na drewnianej ławie dziewczyny - Moja córko... - westchnął przybierając ojcowski ton - Doceniam chęć niesienia pomocy, ale... ta sprawa nie została zgłoszona. Tak naprawdę Kościół ma zawiązane ręce.
-Iza mówiła, że od lat nie wpuszczają po kolędzie księdza - mówiła Isza marszcząc brwi - Nie wiem, mam przeczucie, że powinnam...
-Powinnaś to dać sobie spokój! - G wyciągał kolejnego papierosa z paczki wzrok Romana go powstrzymał. - Kurwa mać
-G
-Roman, czy ty nie widzisz co się tutaj dzieje? Ona zachowuje się jak dziecko!
-Bo to jest jeszcze dziecko
-Z której strony? Bo ja nie wiem. Może te cycki przysłaniają mi wizję?
-G
-H I J K - potwór wywrócił oczami - zapomniałeś jak dalej idzie alfabet?
-Przestań
-Nie, ty przestań - Isza podniosła się i podeszła do potwora. Choć była od niego niższa, to nie przeszkadzało jej zadzierać wysoko głowy i stukać go palcem w mostek - Głosu mojej intuicji słucham się zawsze i jest on dla mnie najważniejszy i najgłośniejszy z wszystkich jakie słyszę w głowie! A ten głos mówi mi, że coś siedzi w mieszkaniu tej dziewczyny i cokolwiek to jest, chcę jej pomóc! Mam gdzieś co myślą o mnie na uczelni
-To co słyszysz to nie intuicja a głupota. Naiwność moja panno - odkrzyknął jej - Nie chęć pomocy kieruje tym co chcesz zrobić, a chęć zaimponowania innym. Widzisz jak na klęczkach przepraszają cię za to co ci zrobili. Jak ____ całuje cię po stopach po tym przez co przeszłaś. Wszyscy cię przepraszają, mówią jaką rację miałaś, jak bardzo się mylili, a na końcu sam prezydent Duda wręcza ci nagrodę Nobla i klucz do Disneylandu za wzorowe zachowanie, by następnie wejść do mojego odjazdowego malucha i odjechać w stronę zachodzącego słońca!
-...G
-Czego?!
-....Skąd ci to przyszło do głowy? - Nagle przestało być poważnie. Chwila niezręcznej ciszy.
-Co... ty tak... nie myślisz?
-...Nie no fajnie by było, jakby przeprosili za swoje zachowanie. Wiesz, nie zraniły mnie ich słowa czy coś - podrapała się po głowie - Po prostu byłam przed okresem no i to nagłe zainteresowanie mną i w ogóle - zaśmiała się nerwowo
-Przed okresem?
-Nom
-I teraz masz okres?
-Kończy mi się
-A więc to wyjaśnia ten zapach....
-....Jaki zapach?
-No... pachniesz.
-Nie chcę tego słuchać - Roman stanął przy nich - Dzieci. Błagam. Schodzimy z ważnych tematów.
-Racja, moja krwawiąca macica nie jest ważna - zaśmiała się cicho
-Kluczowym problemem jest Iza i to o co poprosiła. Co wiesz o całej sprawie?
-Wiem tylko to co mi powiedziała. Sądzi, że coś jest w jej domu. I ja jej wierzę. W jej domu nikt nie umarł, a jest w jej rodzinie odkąd powstał blok. Jej babcia i dziadek zakupili tamto mieszkanie kiedy się jeszcze budował. Wcześniej tam było tylko pole uprawne, no i trochę gąszczy. Jej mama uciekła kiedy ta była jeszcze mała za innym facetem. Ojciec to typowy robol. Pracuje po dziesięć godzin dziennie, wraca, zje coś, opije się, idzie spać i tak cały czas. Jej siostra jest młodsza i nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje. Mówiła, że w jej domu coś zawsze było, ale dało się to znieść. Tupania w przedpokoju, spadające przedmioty, czy oddechy. Lecz ostatnio to coś ponoć przybrało na sile - tłumaczyła - Z tego co Iza mówi, to jej ojcu poleciała krew z ucha.
-Może się przemęczył - wtrącił się G
-Na komputerze pojawiła się zakładka z hasłem „śmierć”
-O rany, duch umie korzystać z neta. A więc nie jest to żaden zamierzchły stwór - kpił potwór
-No i nie mogą spać z siostrą, bo jak tylko zgaszą światło to w pokoju widzą parę czerwonych ślepi i ostre zębiska. - Roman usiadł na krześle przy biurku i zamyślił się. By po dłuższym milczeniu odpowiedzieć.
-Była u psychiatry?
-Ale to widzi ona i jej siostra
-Tego nie wiesz, wiesz, że ona mówi, że widzą to obie. To różnica.
-No tak.
-Siostra jest bardzo młoda?
-Podstawówka z tego co mówiła.
-A więc Iza może wmawiać małej, że coś widzi. Wyobraźnia dzieci jest bujna.
-No wiem... ale....
-Isza, wybacz, ale... ja mam związane ręce. Nie mogę nic zrobić. Jeżeli jednak cokolwiek jest w tym mieszkaniu, myślę że zwykła woda święcona może rozwiązać sprawę. Powiedziałaś, że w mieszkaniu nie było kapłana od lat, prawda? - przytaknęła - Właśnie. Weź trochę wody święconej i jej zanieś. Niech pokropi mieszkanie i zobaczy co się zmieni.
-Dziękuję - ukłoniła się i podeszła do kropielnicy i wzięła w pustą plastikową butelkę trochę wody. - Zastanawiam się - rzuciła z uśmieszkiem - Skąd miałeś takie wyobrażenie.
-Co? - G wytrącił się z własnych myśli
-No, to z Noblem.
-Uh... Nie masz tak? Nie wyobrażasz sobie czasem, że wszyscy którzy kiedykolwiek byli dla ciebie w jakiś sposób źli na kolanach błagają cię o łaskę i wybaczenie?
-...Nie?
-Dziwna jesteś.
-I kto to mówi!
Po kilku dniach Iza przyszła do Iszy ponownie. Okazało się, że woda wyparowała z zamkniętej butelki. G jak zawsze odradzał.
-Mogła wylać, albo skłamać, albo skłamać i wylać - w sumie to logiczne, że nie wierzył. Isza wierzyła. Nie potrafiła dokładnie wyjaśnić dlaczego, ale wierzyła. Właśnie ta wiara była motorem jej dalszych poczynań.
-Idziesz tam? - G stał pod jej blokiem oparty o malucha. Na kraciastą koszulę miał przerzuconą dżinsową koszulę.
-Tak. - ruda uśmiechnęła się czule - Chcę coś zrobić sama od A do Z.
-To dobrze, bo w twoim alfabecie nie będzie G.
-Wiem, nawet nie proszę cię o pomoc.
-....Isza
-Mmmm?
-To zła decyzja.
-Czuję, że to słuszna decyzja.
-Czasem twoje przeczucie może cię mylić.
-Jeszcze nigdy się nie myliło.
-Zawsze może być ten pierwszy raz...
-G.... - westchnęła i podeszła do niego. Położyła zimne palce na jego jeszcze zimniejszej czaszce. Potwór przylgnął do niej i wtulił się w nią. - Mówisz tak, jakbyś życzył mi błędu.
-Nie! To nie tak! - krzyknął niemal natychmiast - Po prostu, jesteś po okresie, a wiesz, że w trakcie i kilka dni po, twoje moce są... słabsze. No i też mam swoje.... nazwijmy to... przeczucie.
-Martwisz się o mnie? - zapytała z niedowierzaniem
-A jeżeli tak, to co?
-To nic - zaśmiała się - Dobrze. Ja już idę, zaraz mam autobus i nie chcę się spóźnić. Będę ci dawała znać co jakiś czas telefonem, dobrze? - nie odpowiedział. Isza nie odwracała się. Robiła dobrze prawda?
Nie, robiła źle. I wiedziała to kiedy znalazła się w mieszkaniu. Kiedy zza ściany słyszała ciężkie chrapanie zmęczonego pracą ojca domu. Kiedy siedziała na kanapie w pokoju sióstr i patrzyła na dziwacznego stwora przed nią. Nie trzeba było przyzwań. To coś... to coś wyczuło ją niemalże od razu. Bała się, naprawdę się bała. To... to nie był duch... To też nie było nic co widziała wcześniej. Nawet nie przypominało tego z zamku co więziło tamte dusze. Było przede wszystkim za słabe.
Czasem tak się dzieje, jeżeli negatywnych uczuć w domu kryje się za wiele. Jeżeli krzywdy jakie wyrządzone są pod dachem tłumi milczenie i ukrywa uśmiech. Kiedy w domu dzieje się krzywda. Notorycznie. Kiedy jest strach, złość, gniew, nienawiść. Kiedy krzywdzisz osoby na jakich Ci zależy. Kiedy jesteś krzywdzony przez swoich bliskich na tyle długo i na tyle intensywnie... Twoje pragnienia i pragnienia innych zaczynają przybierać na sile i gromadzić się. To z czym w tej chwili stała twarzą w twarz nie było duchem, ani niczym innym. Nie było niczym, z czym mogłaby dać sobie radę. To tłumaczy, dlaczego było odporne na wodę święconą. To coś narodziło się tutaj. Iza musiała ukrywać znacznie więcej niż się wydawało.
Emocja wyglądała pokracznie. Wysoka maszkara o dwóch koślawych nogach i rękach ciągnących się po podłodze. Wielkie czarne dziury z czerwonymi małymi punkcikami pośrodku zamiast oczu. Brak ust. I... i nienawiść. I chęć zmiany. Chęć zmiany powodowana nienawiścią. Emocja rzuciła się na intruza jakim teraz była ruda. I w chwili kiedy przez dziewczynę przeszła zaciskając na niej swoje długaśne łapska... pani medium, zemdlała.
Fajnie, że się pojawiamy, byłam ciekawa kiedy znów to nastąpi, ale...nie chciałam obgadywać Iszy :( szkoda mi się jej zrobiło, w dodatku te zakończenie i że nie było z nią G. Po ilości rozdziałów widzę, że przeżyje, ale i tak jest mi smutno przez te sytuacje.
OdpowiedzUsuńNikogo nie obgadywaliśmy, opowiedzieliśmy po prostu nasz sen. To Isza nas w to wciągneła a potem zostawiła w niepewności.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych początków jakie czytałem :D Ta "kłótnia" po prostu bezcenna :D No i trochu szkoda Iszy, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Może to właśnie MY wparujemy z buta na Rambo, by w otoczeniu eksplozji wynieść nieprzytomną dziewoję z mieszkania =) A poważniej, wpadnie G i cały misterny plan w pizdu :D
UsuńNareście powracamy! Choć w nie najlepszym stylu.
OdpowiedzUsuńRozdział znacznie lepszy od poprzedniego (wszystko wtedy trochę za szybko się potoczyło).