Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry.
Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i
... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z
pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Wpadka przy ROZMOWIE (obecnie czytany)
...
Nerwowo chodziłaś po mieszkaniu. Co to było, to wczoraj? Czy Sansowi chciał... czegoś? Co to znaczy dla Ciebie Chodziłaś dalej. Oboje uznaliście, że naprawdę musicie pogadać i wyjaśnić sprawy między wami. Sans powiedział, że wpadnie dzisiaj popołudniu, a jest pierwsza trzydzieści. Zerknęłaś na zegarek. Nadal pierwsza trzydzieści. Hnngh. Nie wiesz nawet co powiedzieć, co czuć.
Snas: 13:34 | puk puk
Patrzyłaś na telefon, palcami stukając w klawisze. Robiłaś to przecież miliony razy, przypominałaś sobie. Lecz z dziwnych powodów zrobiło Ci się niedobrze.
Ty: 13:36 | Kto tam?
snas: 13:36 | mojżesz
Podeszłaś do drzwi. Czekał po drugiej stronie, ale nie otworzyłaś. Wdech i wydech. To tylko Sans.
Ty: 13:39 | Jaki Mojżesz?
snas: 13:39 | mojżesz mnie wpuścić?
Dobra. Otworzyłaś drzwi. Sans patrzył na Ciebie niczym jeleń zdybany przez auto na środku ulicy. Może nie oczekiwał, że naprawdę to zrobisz. Przesunęłaś się lekko.
-Cześć
-cześć.
-Um, tak... uh... wchodzisz? - Nie odpowiedział, ale wpełzł do środka. Zauważyłaś, że miał ze sobą wielki plik papierów. Wskazałaś na kanapę i usiadł na niej bez słowa. Poszłaś za nim siadając na drugim końcu. Powietrze można było krajać nożem, cisza tak donośna, że słyszałaś kapanie kranu w kuchni. Zaczynałaś panikować. Ostatnio kiedy miałaś z nim szczerą pogadankę na kanapie wszystko poszło dobrze. Może... może tym razem nie będzie aż tak źle...
-Um ja – powiedziałaś wtedy kiedy on – więc my – oboje zamilkliście
-śmiało – powiedział kiedy ty – Zacznij.
Wskazał ręką na Ciebie. Dobra, Ty pierwsza. Wdech i wydech.
-Um... więc, myślałam o tym co wcześniej powiedziałeś i muszę przyznać, że jestem... zmieszana? Powiedziałeś, że nie chcesz związku, ale kogoś z kim będziesz się przytulać, dotykać, i przyjaźnić? Robić kawały? Głupie rzeczy? Trzymać? Szczerze i od serca rozmawiać? Głaskać po plecach? Chodzić bez celu po mieście? Spać na łyżeczkę?
-...tak
-To jest związek – Sansa aż wzdrygnęło. Ałć. - Nie wiem co innego ci powiedzieć. Dlaczego masz minę jakbym właśnie splunęła Ci w twarz? - starałaś się nie okazywać zranienia w głosie – Czym dla ciebie jestem? - mruknął coś – Przepraszam, nie usłyszałam, co mówiłeś?
-podusią.
-Czym?
-uh... - zaczął grzebać w papierach – to zauroczenie kimś z kim chcesz być bliską.
-Taki... najlepszy przyjaciel? O to chodzi?
-n-nie. uh... - skupił się na papierach – to znacznie bardziej intensywne – pauza. Widziałaś jak wziął głęboki wdech – i.. jestem naprawdę szczęśliwy kiedy pokazujesz jak bardzo ci na mnie zależy – Podusia. Jesteś jego podusią. Chce być blisko Ciebie. Jest szczęśliwy kiedy pokazujesz jak bardzo Ci na nim zależy. Ciepłe motylki przeleciały Ci przez brzuszek. Nie umiałaś nic poradzić na to co czułaś, choć nie było to czego chciałaś. Podusia.
-Więc coś między przyjaźnią, a miłością?
-tak, chyba tak
-Od kiedy?
-....już jakiś czas – zaczął nerwowo drapać się po tyle głowy – zaczęło się gdzieś tak kiedy ty.. uh... wyznałaś swoje uczucia, ale nie byłem pewny póki nie zachorowałaś wtedy w grudniu – To było dwa miesiące temu. Dwa miesiące trzymał w sobie te uczucia a Ty nic nie zauważyłaś. Co z Ciebie za przyjaciel.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Cisza. - Sans, dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
-bałem się, że nie zrozumiesz, nie mogę być tym czego potrzebujesz, nie wiem sam czego chcę, nie wiem co robić, nigdy wcześniej tak się nie czułem – pauza. Wyglądał bardzo niezręcznie – nie wiedziałem jak ci powiedzieć – Nagle sobie przypomniałeś
-Więc... Sylwester... To było... co? - wyglądał na zawstydzonego, jasno-niebieski rumieniec pojawił się na jego policzkach, wzrok utkwił w podłodze, unikał Twojego spojrzenia.
-myślałem, że może się mylę i może czuję do ciebie to samo co ty czujesz do mnie więc... zrobiłem test... ale było tak jak wcześniej – pauza – przepraszam, nie powinienem – wspomnienia tamtego wieczoru przyleciały do Ciebie. Byliście na wzgórzu, całowaliście się w świetle fajerwerków i wiedziałaś, że coś tam było. Starałaś się o tym nie myśleć, on był pijany, ty byłaś smutna, ale teraz... stanowczo za bardzo o tym myślałaś. To utkwiło. Czułaś się na swój sposób wykorzystana. Wiedziałaś już za co przepraszał. Wszystko miało swój sens, ale … to bolało – kurwa, proszę nie płacz – Nie zdałaś sobie sprawy, że łzy ciekną Ci po policzkach. Szybko je wytarłaś
-Nic mi nie jest. - wzięłaś kilka głębokich wdechów nim znowu się odezwałaś – Więc po teście. Nadal byłam … podusią?
-podusią.
-Rozumiem – myślałaś przez minutę, analizując to co Ci powiedział. Nadal bolało – Wiesz... dobra, podusia. Dobra, możemy nad tym popracować. Dlaczego tak bardzo się boisz? Ja nie... ja nie zerwę naszej przyjaźni i nie uznam, że jesteś dziwakiem czy coś. Nie... nie poradzisz na to co czujesz – Wiedziałaś o tym lepiej niż ktokolwiek. Sans był bardzo cicho. Wyglądał na przytłoczonego, tak jakby chciał zapaść się pod ziemie i jednocześnie coś powiedzieć. Czekałaś cierpliwie kiedy on grzebał w papierach. Nie byłaś pewna, czy ich nawet potrzebował, czy zabrał je niczym tarczę. Po kilku minutach niezręcznej ciszy przepełnionej szelestem papieru odezwał się
-to było wtedy... ale teraz... nie wiem co czuję - …. Że co?
-Co masz na myśli?
-ja.. myślałem, że jesteś podusią, byłaś podusią wcześniej, ale coś się zmieniło i ja – znowu pauza, przyłożył rękę do swojego mostka – czuję się inaczej, to dziwne uczucie, zdałem sobie sprawę jak bardzo mnie kochasz i …
-I? - naciskałaś, czułaś jak coś uwiera Cię w gardle. Coraz ciężej oddychałaś
-...i nie jestem w stanie powiedzieć, czy moje uczucia są dlatego, że jesteś pierwszą osobą która okazuje mi takie zainteresowanie, czy dlatego że naprawdę … czuję do ciebie coś więcej niż wcześniej... - Serce Ci szalało. Czułaś, jakbyś nie mogła oddychać. Twarz miałaś gorącą. Tak długo czekałaś, aby to usłyszeć. Dobrze w ogóle go usłyszałaś? Przełknęłaś ślinę
-...Uh-huh... Wiesz... Nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałam
-heh, ja też – Twój kot wszedł do pokoju i usiadł na Sansie, który automatycznie zaczął go głaskać. Wyglądał jakby cierpiał fizycznie. Nie miałaś mu tego za złe. Prawie wszystkie wasze rozmowy na poważnie miały jakieś drugie smutne dno. Co powinnaś teraz powiedzieć? Co powinnaś teraz zrobić?
-Uh.. wybacz... Ja tylko... nie wiem co powiedzieć. To... dużo. Ja nie... nie spodziewałam się tego. Chciałabym wiedzieć co powiedzieć
-nic nie szkodzi – Właśnie, że szkodzi. Byłaś szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa, ale nie umiałaś się uśmiechać. Nie chciałaś go przestraszyć czy zmartwić. A więc może cię kocha? A może nie? To było jednocześnie wspaniałe i smutne. Czułaś radość w sercu i jednocześnie niepokój. Ale zdecydowanie lubił Cię na swój sposób.
-Czy romantyczny związek ze mną cię obrzydza?
-...
-Sans, proszę
-nie – Nie
-...Więc... tego właśnie chcesz... teraz?
-...nie? - Nie. Nie???
-Wiesz, czego w ogóle chcesz?
-chciałem do tego dojść nim zaczniemy taką pogadankę
-Nie musisz mi mówić
-jakby muszę – Czułaś, że tak nigdzie nie zajdziesz. Usiadłaś po turecku na kanapie
-Nie pomogę póki nie powiesz mi czego chcesz. Nie dręcz się już.
-nigdy nie rozumiałem tego całego randkowania, dobra? próbowałem kilka razy ale nic się nie udawało, więc znam tylko te złą stronę chodzenia ze sobą i wiesz, ja nie... ja nie jestem kimś kogo stać na jakieś wielkie romantyczne gesty, jestem dziwakiem, wiem o tym, że jestem dziwakiem, no i nigdy nie byłem nikim zainteresowany i naprawdę nie lubię ludzi, ale ty... ty jesteś enigmą, nie wiem co to jest, zależy mi na tobie, l-lubię cię, a kiedy wyznałaś swoje uczucia myślałem... myślałem że zrozumiałaś, że potwory są o wiele lepsze i wiele dla ciebie znaczę w … platoniczny sposób... a potem zrozumiałem, że nie to miałaś na myśli.
-Oh – cóż kurwa.
-i miło było myśleć w ten sposób, rozumiem już dlaczego papyrus lubi jak się ktoś nim interesuje, mną nigdy.. nikt wcześniej mnie tak nie traktował, nie naprawdę, i myślałem że to minie, że zrozumiesz że nie jestem wart twojego czasu, albo się mną znudzisz, ale to się nie stało, i... byłem naprawdę samolubny, wykorzystałem cię kiedy nie powinienem, i zacząłem coś czuć i ja nie chcę... nie chce tego spierdolić, przez to, że jestem samolubną świnią spragnioną cudzej uwagi. - przywykłaś do tego, że widziałaś Sansa zawsze takiego wyluzowanego. To, że robił się coraz bardziej nerwowy im dłużej mówił to dziwne doświadczenie i robiło Ci się niezręcznie widząc, jak jemu jest niezręcznie. Czułaś się z tego powodu nawet trochę źle, ale jednocześnie wiedziałaś, że robicie jakiś progres.
-Jak chcesz się przekonać?
-huh?
-O swoich uczuciach. Nie możesz siedzieć i czekać. Jak chcesz się przekonać czego chcesz?
-um... - zerknął na papiery – teraz kiedy o tym myślę, to to naprawdę głupi pomysł.
-Jaja sobie robisz? - chwycił za kaptur tak jakby chciał się zaraz w nim schować. Wzięłaś wdech – Sans, cokolwiek to jest, będzie dobrze. Obiecuję. Musisz się dowiedzieć, czy jestem dalej podusią czy czymś więcej, czy niczym, i cokolwiek masz na myśli, to nie będzie nic głupiego. Powiedz. - chwycił za kilka złączonych papierów i praktycznie rzucił nimi w Twoją stronę. Zerknęłaś na nie. Są w linie i … puste. Um...?
-myślałem.. może powinniśmy podejść do tego jak naukowcy i … zrobić eksperyment?
-Eksperyment? - uśmiechnęłaś się lekko. Mówił poważnie? Co za nerd! Dlaczego to takie słodkie? Wyglądał na bardzo zawstydzonego.
-ta... spróbujemy różnych rodzajów... relacji... napiszemy jak się z nimi czujemy i zobaczymy... która... jest... najlepsza? - z każdym kolejnym słowem był coraz mniej pewien swojego – wiem, że to nie fair w stosunku do ciebie, ale...
-Dobrze
-ale
-Dobrze – powtórzyłaś – Sam fakt że tutaj jesteś i mówisz co czujesz to wiele dla ciebie. Wielu uczuć nie rozumiesz. Dobrze. Więc, co, będziemy teraz... przyjaciółmi przez jakiś czas? A potem... sprawdzimy o co chodzi z tą podusią? A potem... co... randka? A potem zobaczymy co najbardziej nam odpowiada?
-....to brzmi głupio kiedy mówisz to głośno.
-Mi to nie przeszkadza
-ale...
-Nie. Wchodzę w to. Zrobimy tak
-ja...
-To właściwie dobry pomysł.
-...naprawdę? - zapytał niepewnie
-Tak, naprawdę – uśmiechnęłaś się – Ostatecznie nic się nie zmieni i przynajmniej będziemy wiedzieć na czym stoimy. Więc.. nie martw się, dobra?
-dobra – Oboje siedzieliście w ciszy. Mruczenie kota było jedynym dźwiękiem jakie teraz słyszałaś. To było... miłe. Ta rozmowa. Miałaś nadzieję, że Sans czuł to samo.
-Zostaniesz na obiad?
-chciałbym, ale paps pewnie teraz na mnie czeka, więc będę się musiał zbierać, co masz na obiad?
-Um... mam jakieś mango, chrupki, jogurt... więc pewnie to – Sans myślał przez chwilę, a potem wystrzelił w Twoją stronę z palca. Oboje wstaliście i odprowadziłaś do go drzwi. Odwrócił się w Twoją stronę – uh wiesz.. chcę … podziękować – przytaknęłaś i pomachałaś kiedy zaczął iść w stronę własnego mieszkania. Zrobił ledwo dwa kroki kiedy go zawołałaś. Ledwo miał czas, aby się odwrócić, nim owinęłaś go ramionami i mocno przytuliłaś. Zamarł ale po chwili odwzajemnił uścisk
-Nie masz za co, Sans
-heh, dobra, jak chcesz.
Snas: 13:34 | puk puk
Patrzyłaś na telefon, palcami stukając w klawisze. Robiłaś to przecież miliony razy, przypominałaś sobie. Lecz z dziwnych powodów zrobiło Ci się niedobrze.
Ty: 13:36 | Kto tam?
snas: 13:36 | mojżesz
Podeszłaś do drzwi. Czekał po drugiej stronie, ale nie otworzyłaś. Wdech i wydech. To tylko Sans.
Ty: 13:39 | Jaki Mojżesz?
snas: 13:39 | mojżesz mnie wpuścić?
Dobra. Otworzyłaś drzwi. Sans patrzył na Ciebie niczym jeleń zdybany przez auto na środku ulicy. Może nie oczekiwał, że naprawdę to zrobisz. Przesunęłaś się lekko.
-Cześć
-cześć.
-Um, tak... uh... wchodzisz? - Nie odpowiedział, ale wpełzł do środka. Zauważyłaś, że miał ze sobą wielki plik papierów. Wskazałaś na kanapę i usiadł na niej bez słowa. Poszłaś za nim siadając na drugim końcu. Powietrze można było krajać nożem, cisza tak donośna, że słyszałaś kapanie kranu w kuchni. Zaczynałaś panikować. Ostatnio kiedy miałaś z nim szczerą pogadankę na kanapie wszystko poszło dobrze. Może... może tym razem nie będzie aż tak źle...
-Um ja – powiedziałaś wtedy kiedy on – więc my – oboje zamilkliście
-śmiało – powiedział kiedy ty – Zacznij.
Wskazał ręką na Ciebie. Dobra, Ty pierwsza. Wdech i wydech.
-Um... więc, myślałam o tym co wcześniej powiedziałeś i muszę przyznać, że jestem... zmieszana? Powiedziałeś, że nie chcesz związku, ale kogoś z kim będziesz się przytulać, dotykać, i przyjaźnić? Robić kawały? Głupie rzeczy? Trzymać? Szczerze i od serca rozmawiać? Głaskać po plecach? Chodzić bez celu po mieście? Spać na łyżeczkę?
-...tak
-To jest związek – Sansa aż wzdrygnęło. Ałć. - Nie wiem co innego ci powiedzieć. Dlaczego masz minę jakbym właśnie splunęła Ci w twarz? - starałaś się nie okazywać zranienia w głosie – Czym dla ciebie jestem? - mruknął coś – Przepraszam, nie usłyszałam, co mówiłeś?
-podusią.
-Czym?
-uh... - zaczął grzebać w papierach – to zauroczenie kimś z kim chcesz być bliską.
-Taki... najlepszy przyjaciel? O to chodzi?
-n-nie. uh... - skupił się na papierach – to znacznie bardziej intensywne – pauza. Widziałaś jak wziął głęboki wdech – i.. jestem naprawdę szczęśliwy kiedy pokazujesz jak bardzo ci na mnie zależy – Podusia. Jesteś jego podusią. Chce być blisko Ciebie. Jest szczęśliwy kiedy pokazujesz jak bardzo Ci na nim zależy. Ciepłe motylki przeleciały Ci przez brzuszek. Nie umiałaś nic poradzić na to co czułaś, choć nie było to czego chciałaś. Podusia.
-Więc coś między przyjaźnią, a miłością?
-tak, chyba tak
-Od kiedy?
-....już jakiś czas – zaczął nerwowo drapać się po tyle głowy – zaczęło się gdzieś tak kiedy ty.. uh... wyznałaś swoje uczucia, ale nie byłem pewny póki nie zachorowałaś wtedy w grudniu – To było dwa miesiące temu. Dwa miesiące trzymał w sobie te uczucia a Ty nic nie zauważyłaś. Co z Ciebie za przyjaciel.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Cisza. - Sans, dlaczego nic mi nie powiedziałeś?
-bałem się, że nie zrozumiesz, nie mogę być tym czego potrzebujesz, nie wiem sam czego chcę, nie wiem co robić, nigdy wcześniej tak się nie czułem – pauza. Wyglądał bardzo niezręcznie – nie wiedziałem jak ci powiedzieć – Nagle sobie przypomniałeś
-Więc... Sylwester... To było... co? - wyglądał na zawstydzonego, jasno-niebieski rumieniec pojawił się na jego policzkach, wzrok utkwił w podłodze, unikał Twojego spojrzenia.
-myślałem, że może się mylę i może czuję do ciebie to samo co ty czujesz do mnie więc... zrobiłem test... ale było tak jak wcześniej – pauza – przepraszam, nie powinienem – wspomnienia tamtego wieczoru przyleciały do Ciebie. Byliście na wzgórzu, całowaliście się w świetle fajerwerków i wiedziałaś, że coś tam było. Starałaś się o tym nie myśleć, on był pijany, ty byłaś smutna, ale teraz... stanowczo za bardzo o tym myślałaś. To utkwiło. Czułaś się na swój sposób wykorzystana. Wiedziałaś już za co przepraszał. Wszystko miało swój sens, ale … to bolało – kurwa, proszę nie płacz – Nie zdałaś sobie sprawy, że łzy ciekną Ci po policzkach. Szybko je wytarłaś
-Nic mi nie jest. - wzięłaś kilka głębokich wdechów nim znowu się odezwałaś – Więc po teście. Nadal byłam … podusią?
-podusią.
-Rozumiem – myślałaś przez minutę, analizując to co Ci powiedział. Nadal bolało – Wiesz... dobra, podusia. Dobra, możemy nad tym popracować. Dlaczego tak bardzo się boisz? Ja nie... ja nie zerwę naszej przyjaźni i nie uznam, że jesteś dziwakiem czy coś. Nie... nie poradzisz na to co czujesz – Wiedziałaś o tym lepiej niż ktokolwiek. Sans był bardzo cicho. Wyglądał na przytłoczonego, tak jakby chciał zapaść się pod ziemie i jednocześnie coś powiedzieć. Czekałaś cierpliwie kiedy on grzebał w papierach. Nie byłaś pewna, czy ich nawet potrzebował, czy zabrał je niczym tarczę. Po kilku minutach niezręcznej ciszy przepełnionej szelestem papieru odezwał się
-to było wtedy... ale teraz... nie wiem co czuję - …. Że co?
-Co masz na myśli?
-ja.. myślałem, że jesteś podusią, byłaś podusią wcześniej, ale coś się zmieniło i ja – znowu pauza, przyłożył rękę do swojego mostka – czuję się inaczej, to dziwne uczucie, zdałem sobie sprawę jak bardzo mnie kochasz i …
-I? - naciskałaś, czułaś jak coś uwiera Cię w gardle. Coraz ciężej oddychałaś
-...i nie jestem w stanie powiedzieć, czy moje uczucia są dlatego, że jesteś pierwszą osobą która okazuje mi takie zainteresowanie, czy dlatego że naprawdę … czuję do ciebie coś więcej niż wcześniej... - Serce Ci szalało. Czułaś, jakbyś nie mogła oddychać. Twarz miałaś gorącą. Tak długo czekałaś, aby to usłyszeć. Dobrze w ogóle go usłyszałaś? Przełknęłaś ślinę
-...Uh-huh... Wiesz... Nie mogę powiedzieć, że się tego spodziewałam
-heh, ja też – Twój kot wszedł do pokoju i usiadł na Sansie, który automatycznie zaczął go głaskać. Wyglądał jakby cierpiał fizycznie. Nie miałaś mu tego za złe. Prawie wszystkie wasze rozmowy na poważnie miały jakieś drugie smutne dno. Co powinnaś teraz powiedzieć? Co powinnaś teraz zrobić?
-Uh.. wybacz... Ja tylko... nie wiem co powiedzieć. To... dużo. Ja nie... nie spodziewałam się tego. Chciałabym wiedzieć co powiedzieć
-nic nie szkodzi – Właśnie, że szkodzi. Byłaś szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa, ale nie umiałaś się uśmiechać. Nie chciałaś go przestraszyć czy zmartwić. A więc może cię kocha? A może nie? To było jednocześnie wspaniałe i smutne. Czułaś radość w sercu i jednocześnie niepokój. Ale zdecydowanie lubił Cię na swój sposób.
-Czy romantyczny związek ze mną cię obrzydza?
-...
-Sans, proszę
-nie – Nie
-...Więc... tego właśnie chcesz... teraz?
-...nie? - Nie. Nie???
-Wiesz, czego w ogóle chcesz?
-chciałem do tego dojść nim zaczniemy taką pogadankę
-Nie musisz mi mówić
-jakby muszę – Czułaś, że tak nigdzie nie zajdziesz. Usiadłaś po turecku na kanapie
-Nie pomogę póki nie powiesz mi czego chcesz. Nie dręcz się już.
-nigdy nie rozumiałem tego całego randkowania, dobra? próbowałem kilka razy ale nic się nie udawało, więc znam tylko te złą stronę chodzenia ze sobą i wiesz, ja nie... ja nie jestem kimś kogo stać na jakieś wielkie romantyczne gesty, jestem dziwakiem, wiem o tym, że jestem dziwakiem, no i nigdy nie byłem nikim zainteresowany i naprawdę nie lubię ludzi, ale ty... ty jesteś enigmą, nie wiem co to jest, zależy mi na tobie, l-lubię cię, a kiedy wyznałaś swoje uczucia myślałem... myślałem że zrozumiałaś, że potwory są o wiele lepsze i wiele dla ciebie znaczę w … platoniczny sposób... a potem zrozumiałem, że nie to miałaś na myśli.
-Oh – cóż kurwa.
-i miło było myśleć w ten sposób, rozumiem już dlaczego papyrus lubi jak się ktoś nim interesuje, mną nigdy.. nikt wcześniej mnie tak nie traktował, nie naprawdę, i myślałem że to minie, że zrozumiesz że nie jestem wart twojego czasu, albo się mną znudzisz, ale to się nie stało, i... byłem naprawdę samolubny, wykorzystałem cię kiedy nie powinienem, i zacząłem coś czuć i ja nie chcę... nie chce tego spierdolić, przez to, że jestem samolubną świnią spragnioną cudzej uwagi. - przywykłaś do tego, że widziałaś Sansa zawsze takiego wyluzowanego. To, że robił się coraz bardziej nerwowy im dłużej mówił to dziwne doświadczenie i robiło Ci się niezręcznie widząc, jak jemu jest niezręcznie. Czułaś się z tego powodu nawet trochę źle, ale jednocześnie wiedziałaś, że robicie jakiś progres.
-Jak chcesz się przekonać?
-huh?
-O swoich uczuciach. Nie możesz siedzieć i czekać. Jak chcesz się przekonać czego chcesz?
-um... - zerknął na papiery – teraz kiedy o tym myślę, to to naprawdę głupi pomysł.
-Jaja sobie robisz? - chwycił za kaptur tak jakby chciał się zaraz w nim schować. Wzięłaś wdech – Sans, cokolwiek to jest, będzie dobrze. Obiecuję. Musisz się dowiedzieć, czy jestem dalej podusią czy czymś więcej, czy niczym, i cokolwiek masz na myśli, to nie będzie nic głupiego. Powiedz. - chwycił za kilka złączonych papierów i praktycznie rzucił nimi w Twoją stronę. Zerknęłaś na nie. Są w linie i … puste. Um...?
-myślałem.. może powinniśmy podejść do tego jak naukowcy i … zrobić eksperyment?
-Eksperyment? - uśmiechnęłaś się lekko. Mówił poważnie? Co za nerd! Dlaczego to takie słodkie? Wyglądał na bardzo zawstydzonego.
-ta... spróbujemy różnych rodzajów... relacji... napiszemy jak się z nimi czujemy i zobaczymy... która... jest... najlepsza? - z każdym kolejnym słowem był coraz mniej pewien swojego – wiem, że to nie fair w stosunku do ciebie, ale...
-Dobrze
-ale
-Dobrze – powtórzyłaś – Sam fakt że tutaj jesteś i mówisz co czujesz to wiele dla ciebie. Wielu uczuć nie rozumiesz. Dobrze. Więc, co, będziemy teraz... przyjaciółmi przez jakiś czas? A potem... sprawdzimy o co chodzi z tą podusią? A potem... co... randka? A potem zobaczymy co najbardziej nam odpowiada?
-....to brzmi głupio kiedy mówisz to głośno.
-Mi to nie przeszkadza
-ale...
-Nie. Wchodzę w to. Zrobimy tak
-ja...
-To właściwie dobry pomysł.
-...naprawdę? - zapytał niepewnie
-Tak, naprawdę – uśmiechnęłaś się – Ostatecznie nic się nie zmieni i przynajmniej będziemy wiedzieć na czym stoimy. Więc.. nie martw się, dobra?
-dobra – Oboje siedzieliście w ciszy. Mruczenie kota było jedynym dźwiękiem jakie teraz słyszałaś. To było... miłe. Ta rozmowa. Miałaś nadzieję, że Sans czuł to samo.
-Zostaniesz na obiad?
-chciałbym, ale paps pewnie teraz na mnie czeka, więc będę się musiał zbierać, co masz na obiad?
-Um... mam jakieś mango, chrupki, jogurt... więc pewnie to – Sans myślał przez chwilę, a potem wystrzelił w Twoją stronę z palca. Oboje wstaliście i odprowadziłaś do go drzwi. Odwrócił się w Twoją stronę – uh wiesz.. chcę … podziękować – przytaknęłaś i pomachałaś kiedy zaczął iść w stronę własnego mieszkania. Zrobił ledwo dwa kroki kiedy go zawołałaś. Ledwo miał czas, aby się odwrócić, nim owinęłaś go ramionami i mocno przytuliłaś. Zamarł ale po chwili odwzajemnił uścisk
-Nie masz za co, Sans
-heh, dobra, jak chcesz.
Następnie rozdziały zapowiadają się naprawdę ciekawie. Cóż... To kolejne opwiadanie które tak mnie wciągneło. Dziękuje za każdy tłumaczony rozdział :)
OdpowiedzUsuńDwa fantastyczne rozdziały w jednym dniu?
OdpowiedzUsuńDziękuję Yumiś, jesteś wielka ^^
A to coś nowego, tym razem to nie nasza postać zaliczyła Wpadkę, a Sansidło :D
OdpowiedzUsuńYumi dziękuję za kolejny rozdział :)
fajne :) ale wstawaj więcej komiksów
OdpowiedzUsuńPóki mi nie płacisz nie masz prawa nic ode mnie wymagać <3
UsuńXDDD
Usuńa jak powiem proszę ? xd
UsuńWow! 2 rozdziały w jednym dniu?!
OdpowiedzUsuńBrawo ty Yumi! xD
Nie wyobrażam sobie zakończenia tego opowiadania gdzie czytelniczka i sans są w związku.
OdpowiedzUsuńJakoś mi to nie pasuje i samo to, że sans się wacha sprawia, że romantyczne relacje wydawały by się u nich nienaturalne :/
Wiesz chyba od pierwszego rozdziału ludzie przeczuwają jak to się skończy xD
UsuńTak, wróciła mi faza na grę i to opowiadanie po 6 latach, a o co chodzi? Jezu tyle czasu ,a tak samo zajebiste. Yumi bardzo dziękuje ci za tłumaczenia <3 Poczułam ogromnie miłą nostalgie wbijając znowu na handlarza iluzji. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń