ZRÓB MI OKŁADKĘ!plose!
Notka od autora- spadasz do podziemia. Tak ty. Masz 15 lat. W twoim życiu przeszłaś wiele, masz depresję boisz się siebie samej i nie wierzysz w marzenia. Czy małemu szkieletowi uda się to zmienić? TyXSans. Opowiadanie dostosowane do postaci kobiecej.
Autor: Emilia
Spis Treści
Jak ci na imię dziecko? (obecnie czytana)
...
...
...
CIEMNOŚĆ
...
CIEMNOŚĆ
I bam. Spadłam na coś miękkiego to...kwiaty...złote kwiaty takie jak w mojej wiosce. Czy to moja wioska? Nie to nie ona. Tu wokoło mnie jest ciemno. Za ciemno. Dobra eee...mam na imię _____ mieszkam w wiosce pod górą Ebott i mam zjebane życie. Ok, żyję.
-Cześć. Jestem Flowey!
- Kto?! Co?!- rozejrzałam się wokoło nikogo tam nie było, spojrzałam na dół i-
- aaaaaaaa...czym ty do cholery jesteś?! Chcesz mnie zabić?! Zaraz zawału dostane!
-Uspokój się idiotko! Nic ci JESZCZE nie zrobiłem. Dobra zacznijmy od początku.
-Okkk...
- Cześć jestem Flowey! Flowey kwiatek. Spadłaś do podziemia a to- poczułaś straszne ukłucie w klatce piersiowej, nagle przed tobą pojawiło się seledynowe serce-
- Czekaj! Twoja dusza jest...inna...ma inny kolor...to niesamowite! Wiesz jednak...WEZMĘ JĄ SOBIE!!- jego twarz momentalnie zmieniła się w grymas a wkoło ciebie zaczęło latać wiele nasion.
-Jeszcze brakuje tu gadającej kozy strzelającej ogniem- mruknęłaś.
-DOBRA ZACZYNAJMY!
Jakoś cię to nie ruszyło nie bałaś się go.
-CZEMU SIĘ NIE BOISZ?!
-T-ty nie jesteś zły.
Przeskoczyłaś jego nasionka
-Ty taki nie jesteś.
Jego twarz pokazywała złość, zaskoczenie i...smutek.
-TY to nie ty
Podeszłaś do niego i go...objęłaś, tak jak nikogo, jak kogoś kogo kochałaś.
-Opowiedz mi
Flowey zaczął cicho łkać
- Opowiedz o wszystkim
Sama się rozkleiłam
Przez następne 2 godziny opowiadał mi o swoim życiu
-Nie wyobrażasz sobie jak to bolało...
Ponownie go przytuliłam
-J-już nie jesteś sam ja cię nie zostawię... nigdy... przenigdy obiecuję ci będę twoją przyjaciółką, rodziną i ty dla mnie też.
-Wiesz, myślałem że ja...nie potrafię czuć...że nie mam uczuć- mocniej się we mnie wtulił- ale nie o to tu chodziło...ja po prostu. Dziękuje
-Nie, to ja dziękuje.
- O matko! Moje dziecko czy coś ci się stało! Czy on ci zrobił!
To była koza...koza...która strzelała ogniem w Floweya. Momentalnie moje łzy zamieniły się w łzy śmiechu
-Nie -hah- mogę uwierzyć -heh- to koza strzelająca ogniem -hah,heh,ha-
Kiedy po kwadransie udało mi się uspokoić ,,koza" powiedziała
- Chodź ze mną moje dziecię.
Popatrzałam na Floweya
-A co z nim? To mój przyjaciel! Nie zostawię go tu
-Dobrze.Weź go ze sobą. Proszę.
Podała mi doniczkę
-Dziękuje!
Floweya wsadziłam do doniczki u trzymałam go tak mocno że ręce mnie zabolały
-Gdzie idziemy?-
Zapytałam po dłuższym milczeniu.
-Och, całkiem bym zapomniała idziemy do ruin. Jestem Toriel, strażniczka ruin.
-W porządku.
Uśmiechnęłam się czule, odwzajemniła gest.
-Jak ci na imię dziecko?
...
CIEMNOŚĆ
...
CIEMNOŚĆ
I bam. Spadłam na coś miękkiego to...kwiaty...złote kwiaty takie jak w mojej wiosce. Czy to moja wioska? Nie to nie ona. Tu wokoło mnie jest ciemno. Za ciemno. Dobra eee...mam na imię _____ mieszkam w wiosce pod górą Ebott i mam zjebane życie. Ok, żyję.
-Cześć. Jestem Flowey!
- Kto?! Co?!- rozejrzałam się wokoło nikogo tam nie było, spojrzałam na dół i-
- aaaaaaaa...czym ty do cholery jesteś?! Chcesz mnie zabić?! Zaraz zawału dostane!
-Uspokój się idiotko! Nic ci JESZCZE nie zrobiłem. Dobra zacznijmy od początku.
-Okkk...
- Cześć jestem Flowey! Flowey kwiatek. Spadłaś do podziemia a to- poczułaś straszne ukłucie w klatce piersiowej, nagle przed tobą pojawiło się seledynowe serce-
- Czekaj! Twoja dusza jest...inna...ma inny kolor...to niesamowite! Wiesz jednak...WEZMĘ JĄ SOBIE!!- jego twarz momentalnie zmieniła się w grymas a wkoło ciebie zaczęło latać wiele nasion.
-Jeszcze brakuje tu gadającej kozy strzelającej ogniem- mruknęłaś.
-DOBRA ZACZYNAJMY!
Jakoś cię to nie ruszyło nie bałaś się go.
-CZEMU SIĘ NIE BOISZ?!
-T-ty nie jesteś zły.
Przeskoczyłaś jego nasionka
-Ty taki nie jesteś.
Jego twarz pokazywała złość, zaskoczenie i...smutek.
-TY to nie ty
Podeszłaś do niego i go...objęłaś, tak jak nikogo, jak kogoś kogo kochałaś.
-Opowiedz mi
Flowey zaczął cicho łkać
- Opowiedz o wszystkim
Sama się rozkleiłam
Przez następne 2 godziny opowiadał mi o swoim życiu
-Nie wyobrażasz sobie jak to bolało...
Ponownie go przytuliłam
-J-już nie jesteś sam ja cię nie zostawię... nigdy... przenigdy obiecuję ci będę twoją przyjaciółką, rodziną i ty dla mnie też.
-Wiesz, myślałem że ja...nie potrafię czuć...że nie mam uczuć- mocniej się we mnie wtulił- ale nie o to tu chodziło...ja po prostu. Dziękuje
-Nie, to ja dziękuje.
- O matko! Moje dziecko czy coś ci się stało! Czy on ci zrobił!
To była koza...koza...która strzelała ogniem w Floweya. Momentalnie moje łzy zamieniły się w łzy śmiechu
-Nie -hah- mogę uwierzyć -heh- to koza strzelająca ogniem -hah,heh,ha-
Kiedy po kwadransie udało mi się uspokoić ,,koza" powiedziała
- Chodź ze mną moje dziecię.
Popatrzałam na Floweya
-A co z nim? To mój przyjaciel! Nie zostawię go tu
-Dobrze.Weź go ze sobą. Proszę.
Podała mi doniczkę
-Dziękuje!
Floweya wsadziłam do doniczki u trzymałam go tak mocno że ręce mnie zabolały
-Gdzie idziemy?-
Zapytałam po dłuższym milczeniu.
-Och, całkiem bym zapomniała idziemy do ruin. Jestem Toriel, strażniczka ruin.
-W porządku.
Uśmiechnęłam się czule, odwzajemniła gest.
-Jak ci na imię dziecko?
Super opowiadanie👍 ⭐⭐⭐⭐⭐
OdpowiedzUsuńTroszkę za szybki rozwój akcji.... a ja pisze chaotycznie *widownia strzela face palma* nie czepiam sie...*trzaska niewidzialnymi drzwiami i wypierdala przez okno xD*
OdpowiedzUsuńWiem zdałam sobie z tego sprawe gdy wysłałam, brawo ja! Napisałam tagże Singtale Vol.2 tam masz wszystko lepiej opisane, i fabuła jest nieco inna, ale zapraszam♥- yandere_girl
UsuńKirishe San idę za tobą XDD
Usuń