30 września 2017

Undertale: Gra w kości -Przyłapana na gorącym uczynku [The Skeleton Games - Caught Red Handed ] [tłumaczenie PL]

Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Od czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki tak strasznie głośno? Masz tego serdecznie dość. Ściany są cienkie i słyszysz, jak chodzi po mieszkaniu, krzyczy albo... gra w gry.... Zaraz, znasz tę grę. Czas rozpocząć plan "jak wkurwić sąsiada palanta". Tylko dlatego, że jesteś wampirem, nie oznacza, że nie możesz być złośliwa. 
A więc tak, opowiadanie Postać x Czytelnik. Dostosowane pod kobiecego czytelnika. Uniwersum - UnderFell. Związek Sans x Czytelniczka. Co warto wiedzieć? Wcielasz się w żyjącą kilka setek lat wampirzycę, która świetnie zaaklimatyzowała się w otaczającym świecie do takiego stopnia, że ... jest nerdem. Uwielbia gry komputerowe. Co jeszcze/ A tak, jesteś znacznie wyższa od Sansa. 
Czy Tobie, droga wampirzyco uda się skraść serce małego, wkurwionego na cały świat Sansa? 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Autor: poetax
SPIS TREŚCI
Przyłapana na gorącym uczynku (obecnie czytany)
-Wybierasz się gdzieś? – Sans stał naprzeciw Ciebie ze skrzyżowanymi rękami. Miał wysoko uniesione brwi, wyraźnie niezadowolony tym, że się wykradasz. Wyprostowałaś się nadal trzymając klamkę, odwróciłaś próbując spojrzeć mu w oczodoły.
-Tak… Ja… muszę sprawdzić skrzynkę pocztową. Nie mogę tego zrobić za dnia, więc znasz lepszą porę? – Mina Sansa dawała Ci do zrozumienia, że nie uwierzył w Twoją głupią wymówkę.
-Taaa? I zamykasz swoje mieszkanie na klucz kiedy będziesz szła do skrzynki niedaleko? – warknął
-Tak. Sam mi mówiłeś, że powinnam bardziej na siebie uważać, więc to robię. – Przeszłaś obok niego w stronę skrzynki. Obcasy głośno stukały po podłodze.
-I wypindrzyłaś się tak aby sprawdzić skrzynkę? Nie wiedziałem, że masz na ich punkcie zboczenie – mówił, kiedy go mijałaś. 
-P-przymierzałam nowy strój kiedy przypomniałam sobie, że muszę jeszcze sprawdzić listy – rzuciłaś szybko. Stałaś przy skrzynce umiejscowionej przed budynkiem i zerknęłaś w swoją. Wiedziałaś, że nic tam nie ma. Już dzisiaj sprawdzałaś, ale tego wiedzieć nie musi. – W-wygląda na to, że nic dzisiaj nie dostałam – wyprostowałaś się niezręcznie. Odwróciłaś się i znowu go minęłaś. Podeszłaś do mieszkania i otworzyłaś szybko drzwi. Sans śledził Cię spojrzeniem cały ten czas. – Dobranoc Czacho – mówiłaś zamykając drzwi. Nie odpowiedział, w ciszy przyglądał się jak wchodzisz do środka. Jak tylko zamknęłaś za sobą drzwi upewniłaś się, aby głośno je zamknąć. Potem podeszłaś do judasza i zerkałaś przez niego. Trudno zobaczyć przez niego, czy ktoś z wzrostem Sansa nadal stoi pod drzwiami.  Westchnęłaś. On tak siedział i czekał na Ciebie? Przez cały ten czas? Głupie potwory i ich odporność na Twoją hipnozę. Może powinnaś sobie dzisiaj darować i wybrać się jutro? Ale w sobotę też może Cię śledzić. Teoretycznie, możesz nie pić krwi przez dwa tygodnie, póki nie poczujesz prawdziwego wampirycznego głodu, ale nienawidzisz tego uczucia jakie towarzyszy w tym czasie. No i spadną Ci wampiryczne umiejętności. Im głodniejsza jesteś, tym słabsza się stajesz. To właśnie dlatego ustaliłaś sobie cotygodniowe porcje. Nie widziałaś go co prawda przez judasza, ale wiedziałaś, że czeka… gdzieś. Głupi, niesprawiedliwy, teleportujący się szkielet. Przeszłaś korytarzem tak cicho jak się dało na obcasie, nasłuchując go zza ściany. Oczywiście, możesz iść się napić w ciągu dnia, albo nawet rano, kiedy będzie spał. Nie ma zasady, która mówiłaby, że pić możesz tylko w nocy, ale za dnia możesz zostać przyłapana przez ludzi. Twoje szanse zdemaskowania drastycznie wzrastają. Nie wspominając o śmiercionośnym świetle słońca. Co robić…
Poszłaś do pokoju i już miałaś ściągać buty kiedy dostrzegłaś okno. Idealnie! Może czekać przed drzwiami, ale nie widzi okna! Hah! I kto tutaj jest sprytny, panie Szkieletorze? Poprawiłaś buty i cichutko otworzyłaś okno. Ani śladu potwora na horyzoncie, zachichotałaś. Punkt dla wampira! Powoli wystawiłaś jedną nogę za okno, nagle poczułaś jakby blokadę w powietrzu przed Tobą.
-Serio… Chciałaś uciec przez pierdolone okno! – warknął głos.  Zatrzymałaś się w pół drogi, wzrokiem szukając wkurwionego potworzego przyjaciela 
-T-to nic takiego! – krzyknęłaś zaskoczona. Szybko cofając się i zamykając okno. Starałaś się zrobić to tak szybko jak się da, wliczając w to zasłony i firanki. Skąd! Skąd on wiedział?! Skąd cię oglądał?! Przebiegłaś po salonie stukając obcasami, szukając przez judasza Sansa.
-Nie jestem pierdolonym kretynem, wiesz? – usłyszałaś niski głos z tyłu. Prawie wyszłaś z siebie zaskoczona.
-Czacho! Co do! Nie rób tak! – warknęłaś szybko. Stał teraz w Twojej kuchni. Nadal miał skrzyżowane ręce. Czerwone ślepia świecyły w ciemnościach. 
-Naprawdę próbowałaś wymknąć się oknem! – warknął 
-Nie wymykam się! Jestem dorosła! Mogę iść nocą gdzie chcę!
-Nie w tym stroju! – wskazał na kieckę. Co robić? Co powiedzieć? Nie uciekniesz przed teleportującym się szkieletem. Kiedy walczyłaś o przyjaźń tego rasisty, który nienawidzi ludzi, nie spodziewałaś się, że stanie się wobec Ciebie taki protekcyjny. Nawet teraz, choć patrzy na Ciebie z czystą wściekłością… jest to zaskakujące.
-Słuchaj Czacho. Wiem, że się o mnie martwisz, ale nie powinieneś. Nic mi nie będzie. Robię to od lat i…
-N-nie martwię się kurwa! – warknął
-Dobrze… więc nie powinno ci przeszkadzać moje…
-Jestem kurwa wkurwiony twoją głupotą! Pakujesz się w niebezpieczeństwa w środku nocy! – patrzyłaś na niego przez chwilę.
-Czacho… to znaczy, że się martwisz
-Z-zamknij się! Ty… Ty nie rozumiesz! Po chuj ubierasz się w ten sposób i wychodzisz w środku nocy?! Po chuj szukasz pierdolonego obcego do pomocy z twoim gównem, kiedy ja już mówiłem, że mogę to zrobić?! – westchnęłaś zamykając oczy
-Już ci mówiłam… i nie mówię tego, aby cię urazić czy coś, ale… Czacho, nie możesz mi pomóc. Muszę to robić z człowiekiem
-A po chuj?! – krzyknął – Co oni mają czego nie mam ja?
-Skórę.. krew… mięśnie – zamrugał kilka razy zmieszany.
-Zaraz… potrzebne są do tego ich ciała?
-N-nie! – skłamałaś
-Myślałem, że to pierdolony rytuał
-B-bo tak jest!
-Więc po chuj się tak wystroiłaś? – znowu pokazał na strój – Pierdolona skąpa kiecka. Wiem, że to nie w twoim stylu zakładać coś takiego, jeżeli nie musisz…
-L-ludzie chętniej pomagają słodkim dziewczynkom i…
-Oboje kurwa wiemy, że nie założyłaś tego, aby wyglądać słodko.
-Co…? Cham! Właśnie, że tak.
-Właśnie, że nie.
-Właśnie, że tak
-Właśnie, że kurwa nie.
-I tak uważasz, że wszyscy ludzie są paskudni, skąd możesz to wiedzieć?
-Nie jestem kurwa głupi. Widziałem dość w waszych pierdolonych mediach by wiedzieć. No i w tym stroju prawie widać ci obrzydliwą dupę z paskudnymi ludzkimi genitaliami! Potwory robią tak samo kiedy próbują być dziwkami i stoją w Spotach Dusz. – Sans właśnie zasadniczo nazwał Cię dziwką, ale Twoją uwagę przyciągnęła inna informacja, jaka mu się omsknęła
-…Zaraz, zaraz, zaraz… Co to Spot Dusz?
-Kurwa – zdał sobie sprawę z własnego błędu i odwrócił wzrok. Uśmiechnęłaś się podchodząc do niego.
-Co jest Czacho? Oświeć naiwną, niewinną dziewczynkę, co to jest.
-T-to kurwa nie twoja sprawa – już się rumienił. A więc to coś zdecydowanie seksualnego
-Heeeeh? Coś, co ma wspólnego z potworzymi genitaliami? 
-Nie mamy genitaliów 
-Spot… czy to ma coś wspólnego z centrum twoich żeber? To jest Spot Dusz?
-Z-zamknij kurwa ryj. I-i nie zmieniaj tematu! – znowu skrzyżował ręce. Nie chciałaś zmieniać tematu. Po prostu… powiedział coś, co Cię zaciekawiło. Trudno się skupić kiedy wychodzi z czymś takim. Chwileczkę… To jest to! Tak się stąd wydostaniesz! Wykorzystasz ten temat! 
-…Dobrze, zgoda. Powiem ci na czym polega rytuał i nawet pozwolę ci go spróbować – wzruszyłaś ramionami.  Sans otworzył usta zaskoczony.
-N-na.. naprawdę?
-Ale tylko pod jednym warunkiem
-J-jakim? - prychnęłaś
-Musisz powiedzieć mi w najmniejszym detalu jak rozmnażają się potwory. - Hah! Nie ma szans, aby to zrobił! Szczerzyłaś się przyglądając się jego minie. Rumienił się, pot spływał po jego czaszce gdy zastanawiał się jak odpowiedzieć.
-T-to nie jest kurwa sprawiedliwy układ! - warknął w końcu.
-Szkoda. Wygląda na to, że oboje zachowamy nasze tajemnice – rzuciłaś odwracając się w stronę drzwi, otwierając zamek.
-Stój! A co jeżeli... jeżeli poproszę kogoś innego, aby ci powiedział? - uśmiechnęłaś się przebiegle. Zastanawiałaś się, jak czerwona byłaby jego twarz, gdyby sam Ci opowiadał. Rany... robisz się głodna. Oblizałaś usta a potem roześmiałaś się.
-Heheh.. nie. To musisz być ty – chichotałaś.
-A jakie to kurwa ma znaczenie? - warknął wściekły. Popatrzyłaś na niego spod byka.
-Myślałam, że ten temat mamy już za sobą – uśmiech Ci się powiększył – Twoja twarz jest słodziutka, kiedy się rumienisz. Chcę ją widzieć przez cały ten czas, kiedy będziesz mi mówił wszystko z najmniejszymi szczegółami.
-CO KURWA JEST Z TOBĄ NIE TAK?! - wycofał się! Śmiałaś się histerycznie otwierając drzwi. Jego głos podążał za Tobą – DOBRA! Idź i daj się zgwałcić! Mam to w dupie, pierdolona wariatko! Może w końcu zrozumiesz jak wielkim debilem jesteś! Jesteś tylko pierdolonym, głupim człowiekiem, który... - zamknęłaś drzwi zamykając je. Nie rozumiałaś krzyków kiedy szłaś schodami w dół. Zerknęłaś czy nie śledzi Cię. Czas się napić.
Sans skrótem dostał się do swojego mieszkania, wściekły. Jak tylko już był u siebie, ściągnął buty wykopując je w ścianę, warcząc i dysząc ciężko, patrząc jak spadają na ziemię. Pierdolona zboczona ludzka samica, chce widzieć go w takim stanie! Co do diabła?! Nie jest w ogóle ciekawa potworów, chce tylko patrzeć jak cierpi ze wstydu! Tsk... Nie da tej pierdolonej dziwaczce satysfakcji. Wszedł do sypialni ściągając kurtkę. Tsk... tylko poczekaj... ludzie gwałcą się cały czas!Jakie tam statystyki podawał Szef...? Połowę ludzi to spotyka? Coś takiego. Już to widzi. Przyjdzie czołgając się na kolanach, cała zapłakana. Zachichotał wyobrażając sobie jej łzy cieknące po policzkach. Mówi, że miał rację, że powinna słuchać jego, a nie swojej głupiej odważnej duszy. Heh. Pewnie będzie chciała się przytulić, albo co... Ostatecznie może jej na to pozwolić. Ale tylko dlatego, że będzie tego potrzebować. Tylko ten jeden raz... A potem wyjdzie i znajdzie tego, który jej to zrobił i dopilnuje, aby już nigdy tego nie powtórzył. Wyszczerzył się wyobrażając sobie, jak go chwali. Będzie taka wdzięczna... I poprosi go, aby to on jej pomagał, bo ludzie to chuje które gwałcą się wzajemnie.... Dusza Sansa zwolniła.... A co jeżeli nigdy nie wróci...? Co jeżeli w mieszkaniu obok już zawsze będzie cicho? T-to nic, prawda? Nie będzie ludzkiego dziwaka, który zawraca mu głowę. Nie będzie już dokuczania... Nie będzie już gier.... Nie będzie.. śmiechu... Jedyne co mu zostanie to naprawdę fajny komputer w salonie. Sans przełknął gulę i popatrzył na okno... Nic się nie stanie... wróci. Mówiła, że robi to od dawna, więc... Szef też wychodził patrolować teren, ale był znacznie silniejszy niż jakiś ludzki debil... Sans zarzucił na siebie w pośpiechu kurtkę. Wbiegł do salonu, podniósł buty z ziemi i założył je na kościste stopy. Pot kapał z jego czaszki. Powinien wziąć skrót. Ostatnim razem, kiedy poszła robić coś takiego, kręciła się koło Grillby's. Tam zacznie szukać.
Uśmiechałaś się zadowolona schodząc na boczną uliczkę, za Tobą szedł zahipnotyzowany człowiek. Zazwyczaj nie chodzisz tak z ofiarą. Wyglądają niemrawo, no i nie podobają Ci się spojrzenia ludzi. Lecz biorąc pod uwagę to co miało miejsce kilka tygodni z Sansem, bezpieczniej będzie wodzić za nos ofiarę, niż zmuszać ją do udania się w ciemną uliczkę. Tego znalazłaś szybko. Praktycznie sam wpadł w Twoje sidła, kiedy tylko pojawiłaś się przy barze w centrum miasta. Wypił trochę, ale nie będziesz wybrzydzać. Bardzo... mu się spodobałaś. Komplementował Twoje nogi w obcasach, Twój wzrost. Mówił, że wysokie kobiety są seksowne. Takie tam. Jak tylko objął Cię nieco niżej niż w talii, chwyciłaś go za nadgarstek. Dobra, może zahipnotyzowałaś go wcześniej z innych powodów. Poszłaś w ciemną uliczkę, tą w której byłaś wcześniej. To idealna miejscówka. Przyparłaś go do zimnej ściany i zmusiłaś, aby się nie ruszał. Chwyciłaś jego kurtkę i mocno przyciągnęłaś do siebie, odsłaniając jego kark. Nie mogłaś się doczekać smaku przepysznej krwi wprost z głównej tętnicy. Twoje ciało działało same. Przystawiłaś zęby do jego skóry. Oblizałaś czule ją, powoli, nim się wgryzłaś. Pozwoliłaś, aby życiodajna, ciepła ciecz wlała się do Twoich ust. Syknął łapiąc oddech, gdy pożywiałaś się nim. Westchnęłaś z ulgą. To najlepsza część. Tego właśnie potrzebujesz. Nie ma nic lepszego niż płynąca krew. Czułaś, jak po Twoim ciele rozchodzi się ogień, moc, zdrowie. Mężczyzna jęczał i dyszał w Twoim uścisku, hipnoza sprawiła, że był cicho, lecz nie milczał. Trzymał ręce na Twoich ramionach, aby nie upaść. Musisz przyznać, że podobały Ci się te dźwięki.
-Co do kurwy?! Myślałem, że to nic erotycznego! - wściekły głos dobiegł zza Ciebie. Ugryzłaś trochę mocniej zaskoczona, facet jęknął głośno, nim osłabł w Twoim objęciu. Musiałaś go chwycić, aby nie upadł na ziemię.
-Czacho! - zakrztusiłaś się krwią w ustach. Oplułaś nią. Z karku mężczyzny nadal ciekła. Szybko brudząc ziemię. Cholera! Nie oblizałaś ugryzienia! Przyciągnęłaś go blisko, ustami odszukałaś rany i zaczęłaś lizać, trzeba to zrobić, nim się wykrwawi. Byłaś umazana we krwi, ale znalazłaś miejsce zlizując przy okazji dodatkową ciecz, która zdążyła już wypłynąć. Było blisko, gdyby stracił więcej krwi, musiałabyś go zabrać do szpitala.
-C...co do kurwy?! - Sans krzyknął za Tobą – C-c-c-co do diabła robisz?! - Cholera! Widział. Widział i teraz musisz to wyjaśnić. Odwróciłaś się w jego stronę, zapomniałaś, że z brody kapie Ci świeża krew. W powietrzu unosi się jej zapach. Sans to wie. Poprawiłaś omdlałego w swoich rękach. Starając się aby nie upadł, co nie było łatwe.
-N-nic się nie dzieje Czacho – chciałaś, aby się uspokoił – Wszystko jest dobrze. Nie wpadaj w panikę – Musisz z nim o tym porozmawiać. Jeżeli ucieknie... jeżeli się teleportuje... będziesz musiała go złapać, a tego robić nie chcesz. To sprawi, że będzie bał się bardziej.
-D-dlaczego... dlaczego masz na twarzy krew?! C-co mu zrobiłaś? C-co to kurwa ma znaczyć? - otworzył szeroko oczodoły, zaś jego źrenice były małe jak ziarnka ryżu. Zaczynał się powoli wycofywać, przysuwać w stronę ściany. Chciał, aby między wami było najwięcej jak się da przestrzeni. Poczułaś, jak ciepła krew zastyga na Twojej brodzie. Wytarłaś większą plamę w swoją dłoń nie przerywając kontaktu wzrokowego z potworem. Postanowiłaś zagrać w otwarte karty. To twój przyjaciel, prawda? Zaakceptuje to. Czasami ludzie to akceptowali, kiedy odkryli. Bardzo powoli oblizałaś krew z ręki, cały czas patrząc na niego. Jak zareagujesz Czacho? Otworzył oczodoły jeszcze szerzej, całkowicie skupiony na tym co robisz. Słyszałaś, jak przełyka ślinę w swoim nieistniejącym gardle.
-N-nie rób... Co ty kurwa robisz, jesz to?! - krzyknął
-Muszę. To rytuał Czacho.
-A-ale powiedziałaś... To jest kurwa krew! Co do diabła! Nie żryj tego!
-Piję krew Czacho. To rytuał.
-Co... dlaczego? Myślałem, że jesteś na coś kurwa chora!
-Jestem... jestem chora na bycie wampirem. - zmrużył oczy.
-...Nie jesteś... wampiry nie i-istnieją.
-Istnieją.
-Nie istnieją... To tylko jakieś gówniane podróbki potworów wymyślone przez ludzi
-Są bardzo realne.
-Ale... - nie wiedział co powiedzieć – Ale nie jesteś potworem! Widziałem twoją duszę! Ludzka!
-To pewnie dlatego, że mam więcej z człowieka. Urodziłam się jako człowiek. - patrzył na Ciebie uważnie przez chwilę. Stałaś, trzymałaś omdlałego mężczyznę w rękach. Nie podchodził do Ciebie nawet o krok. Czekałaś milcząc. Miałaś nadzieję, że dobrze to zniesie. Błagam Czacho... nie chcesz... musisz to zaakceptować. Nie jesteś w stanie tego wymazać.
-W-więc przychodzisz tutaj... co piątek... i pijesz krew?
-Tak.
-Bo masz jakieś dziwne w-wampirze schorzenie?
-Tak
-I to jest rytuał?
-Tak. - nogi pod ofiarą w końcu się ugięły, Wisiał jak wór kartofli.
-Zabiłaś go kurwa! - krzyknął Sans – Myślałem, że mówiłaś że to nic niebezpiecznego! - czuć było od niego strach.
-Nie umarł, przysięgam! - spanikowałaś – O-on tylko... stracił za dużo krwi niż normalnie – potrząsnęłaś nim lekko – W-widzisz? Nic mu nie jest! - majtał się jak kukła w Twoich rękach. Całe szczęście, ofiara warknęła co uspokoiło trochę Sansa. - Proszę, nie panikuj Czacho! - błagałaś patrząc na jego twarz.
-N-nie panikuję! - krzyknął
-Nie?
-M-mówiłaś, że powinniśmy więcej rozmawiać a nie uciekać... więc rozmawiam.
-Oh... cóż, dziękuję.
-N-nie zaatakujesz mnie, co nie?
-Nie. Musiałabym cię ścigać jeżeli byś uciekł, ale nie zaatakowałabym Cię. Jesteś pewien, że nie panikujesz? - Sans stał chwilę w milczeniu.
-N-nie będę robił z siebie pośmiewisko. Skończyłem z tym
-Więc... nie będę dzisiaj seksowną poduszką do igieł?
-Kurwa nie wspominaj o tym!- przyglądał się, jak poprawiasz omdlałego faceta w rękach, nim się wkurwił
-Obyś mnie kurwa nie zaatakowała
-Nie zrobię tego! Naprawdę!
-Dobra. P-pomogę ci z tym... - zrobił krok w Twoją stronę. Twój przyjaciel wie i nie ucieka. Uśmiechnęłaś się, kiedy zrobił kolejny krok. To rzadki widok, kiedy jakiś Twój przyjaciel dowiaduje się kim jesteś i nie świruje. Początkowo nie podejrzewałaś go o takie zachowanie. -Przestań się szczerzyć. To przerażające, kiedy masz krew na mordzie – warknął zmniejszając dystans.
-Ej, ja nie mówiłam tak, kiedy ty miałeś krew na twarzy
-Bo nie była prawdziwa, debilko. - chwycił gościa za ramię pomagając Ci go trzymać w pionie. - W-więc... nic mu nie będzie, tak? Nie umrze, czy coś?
-Nie powinien. Dojdzie do siebie z czasem. - Nasłuchiwałaś cichy mroźnej nocy. Oboje trzymaliście typka po dwóch stronach. Myśl pojawiła się w Twojej głowie, i postanowiłaś zapytać Sansa. - Jak mnie znalazłeś? Jestem pewna, że tym razem mnie nie śledziłeś.
-Ja... ja stałem na dachu i cię szukałem i wtedy... uh... poczułem cię – był zawstydzony.
-Zaraz! Możesz mnie wyczuć? W sensie, mój zapach? Jakbyś był psem czy coś?
-Mówiłem, że czuję zapach ludzi!
-Ale mówiłeś, że tylko kiedy śmierdzą!
-... Wydaje mi się, że to dlatego iż za dużo się z tobą zadaję, czy coś. Nie wiem kurwa! Po prostu poczułem, kiedy robiłem skrót.
-Oh... to całkiem zajebiste... Dziwne, ale zajebiste.
-Tsk... wasz ludzki smród nie zniszczył mojego powonienia. - Przełożyłaś sobie faceta na drugą rękę, nadal zadowolona, że przyjaciel nie panikuje. - Okłamałaś mnie – rzucił cicho po chwili
-Nie kłamałam. Mówiłam ci, że nie mogę o tym rozmawiać.
-Nie z tym debilko. Mówiłaś, że rytuał nie jest niebezpieczny, erotyczny czy dziwny. No i mówiłaś, że ciała nie są potrzebne... A to ma kurwa wszystko!
-Dobra, zazwyczaj to nie jest niebezpieczne. Ale ciekawski szkieleci stalker mnie zaskoczył i narobiłam bałaganu.
-Nie stalkowałem cię! Kurwa szukałem bo chciałem zobaczyć, czy nic ci nie jest!
-Awww, Czacho to ba...
-ZAMKNIJ SIĘ! - po chwili śmiechu mówiłaś dalej.
-No i nie ma w tym nic seksualnego
-Tsk... ten gość ma inne zdanie
-T-to dlatego, że.... proces wysysania krwi jest... przyjemny... dla osoby gryzionej
-Więc to coś erotycznego!
-Nie!
-Dla mnie brzmiało w ten sposób!
-Nie! - westchnęłaś. Dlaczego wszystko musi do tego sprowadzać. Gryzłaś ludzi bo musiałaś. Nie dopowiadaj sobie czegoś, czego nie ma. - Masz rację – powiedziałaś – Kłamałam. To jest dziwne i tak... potrzebne są ich ciała. Ja... ja chciałam tylko zachować tajemnicę. - Facet przerwał rozmowę jęknięciem i delikatnym poruszeniem. Delikatnie postawiłaś go na równe nogi. Patrzyłaś, jak powoli odzyskuje przytomność. Musiałaś mu pomóc utrzymać równowagę.
-G-gdzie...? - zapytał cicho otwierając oczy. Przerwałaś patrząc mu w oczy i nie zwalniając uścisku
-Idź do domu, zjedz żelazo, odpocznij – nakazałaś. Zrobił krok, prawie się wywrócił. Z Sansem musieliście go chwycić za ramiona. Spróbował jeszcze raz, tym razem mu się udało. Kiedy był już w stanie chodzić, oboje go puściliście. Niczym robot poszedł w swoją stronę. Sans odprowadził go wzrokiem, a kiedy zniknął, popatrzył na Ciebie
-W-więc.. o co chodzi z twoimi oczami?
-Oh... to. Mogę zahipnotyzować ludzi i powiedzieć im co mają robić, albo wymazać im wspomnienia.
-Że co?!
-Fajnie, nie? - uśmiechnęłaś się. Zrobił krok do tyłu.
-R-robiłaś mi to kurwa cały czas?
-Nie! Ja nie.. nie mogę i tak
-Nie... możesz.. Zaraz.. W-więc.. próbowałaś?!
-W-wtedy... w garażu... Ja.. próbowałam – wyglądał na przerażonego. Klasnęłaś w ręce – Nie chciałam, przysięgam. I tak to na ciebie nie działa i przepraszam i tak nie powinnam była próbować, chciałam abyś zapomniał, że jestem wampirem, nic innego. Przysięgam. Proszę, nie gniewaj się!
-Zaraz... to na mnie nie działa – Powiedział powoli nadal patrząc na Ciebie przerażony.
-Potwory.. uh... są odporne.
-Oh.. - uśmiechnął się – Heh, mówiłem, że potwory są lepsze niż ludzie
-Hehehe, jasne Czacho. Zdecydowanie znosisz to lepiej niż większość ludzi – założył ręce za głowę wyraźnie z siebie zadowolony.
-Kurwa to oczywiste. Bo nie jestem jakimś słabym, beznadziejnym gównianym człowiekiem
-Hehehe, jasne Czacho – szczerzył się. Cieszyłaś się.
-Masz jakieś inne dziwne chujostwa o których powinienem wiedzieć?
-Kilka... chcesz o tym pogadać w ciemnej uliczce w środku nocy?
-Oh.. racja.. Um... załatwiłaś już wszystko tutaj?
-Tak. - wyciągnął w Twoją stronę rękę, chwyciłaś za nią z uśmiechem. Twój przyjaciel wie i zaakceptował Cię. Chwilę potem, oboje zniknęliście.
Share:

12 komentarzy:

  1. OBOŻEOBOŻEOBOŻEOBOŻE...
    Okej, spokojnie Amelia, oddychaj...
    O MÓJ BOŻE!
    Tak! Nie wierzę, że to się właśnie wydarzyło! :D Przez cały rozdział się szczerzyłam, dziękujemy za cudne tłumaczenie, Yumi! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej nareszcie to sie stalo!!!! Jak zwykle swietne tlumaczenie Yumi.Dzieki...Dzieki....DZIEKI!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeeeeeeeeest! ile ja czekałam na ten rozdział! dzięki Yumi!

    OdpowiedzUsuń
  4. TAK TAK TAK KURWA TAK! CZUŁAM ŻE W KOŃCU SIE DOWIE! X33333333333333333333333333
    JEZU, MORDA MI SIE CIESZY, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!
    TAK BARDZO CHCĘ PRZECZYTAĆ ICH ROZMOWĘ (/'-')/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!!* skacze po całym pokoju z radości* Dzięki za tak szybkie tłumaczenie Yumi!

    OdpowiedzUsuń
  6. OKURWAAAAAAA!!! WKOŃCUSIEDOWIEDZIAŁ!WRESZCIE!!! XDDDDDDD
    Nie moge się już doczekać tej ich rozmowy i reakcji Sansa na moce wampira i historii ich życia xD DZIĘKUJA YUMIŚ ;p ;* ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  7. bendzie jakisz komiks o sonicku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope, tylko jeżeli sam/a go przetłumaczysz.

      Usuń
    2. sorki ale jestem zajendy i nie moge zadnego przedłumaczysz bo robie właszny komiks

      Usuń
  8. Miałam ogromnego banana na ryju przez cały rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. NO i stało się, teraz nastał czas SZCZEREJ rozmowy :D Wiem, że będzie jeszcze kilka ciekawych sytuacji, także czekam na więcej =)
    Yumi wielkie dzięki za rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział był zajebisty i bardzo się cieszę, że tłumaczenia wychodzą tak często ^^

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE