27 lutego 2018

Skyrim: Nieszczęścia chodzą parami - Trzy klucze

/Z przyjemnością przygarnę okładkę :3/
Notka od autora: Główni bohaterowie opowiadania to Focus, który jest argonianinem oraz Nya, która jest khajiitem. Dla jaśniejszego obrazu sprawy Focus wygląda tak, zaś Nya wygląda tak (tylko, że z innym umaszczeniem). Nie trzeba znać realiów gry, aby zrozumieć opowiadanie. Jednocześnie zaznaczam, że żadna z postaci nie jest Smoczym Dziecięciem. 
Przeznaczenie czy przypadek ponownie połączył losy dawnych przyjaciół z dzieciństwa? Przedstawicieli dwóch skłóconych ze sobą ras, które dzielą jednaki los. Złodziei, przemytników, kupców i handlarzy, pomiatanych w całym Tamriel ze względu na ich odmienny, bardziej zwierzęcy wygląd. Czy mimo różnic na nowo będą mogli nazywać się przyjaciółmi? Czy z nowo narodzonej znajomości będzie w stanie rozkwitnąć coś więcej? 
Rozdziały będą w większej ilości pisane z punktu widzenia Focusa, lecz trafią się też takie pisane w trzeciej osobie, a nawet i z punktu widzenia Nya. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis treści:
Trzy klucze (obecnie czytany)

Wierzysz w przeznaczenie? W to, że jakaś niewidzialna ręka kieruje nami, kieruje innymi, aby stało się to, co chce? Los, który ustala z góry co ma być dobre, a co złe? Czyje drogi mają się rozejść, a czyje połączyć? Wierzysz w to, że wszystko jest z góry ustalone, zaś my jesteśmy tylko aktorami na scenie zwanej życiem?
Ja nie wierzyłem. Bardzo długo, latami, aż do czasu...

Jeżeli zapytasz się mnie jak ją opiszę, powiem, że jest to najbardziej irytująca, bezmyślna, naiwna, lekkomyślna, narwana, wkurwiająca khajiicka samica jaką dane było mi kiedykolwiek poznać. Albo raczej, jaka na mnie kiedykolwiek wpadła. Nie, aby zdarzało się to częściej.
Pracowałem wtedy przy łodziach w Wichrowym Tronie, udało mi się złapać mniej lub bardziej legalną posadkę w Argoniańskim Skupowisku. Po pół roku pracy, kiedy jakoś udało mi się ustatkować, zaś marne i tak wynagrodzenie za ciężką pracę, przestało dawać siwe znaki (po prostu przywykłem.... i odważniej kradłem) wpadła na mnie ona. Dosłownie. Wbiegła, wywaliła na plecy, na nas posypał się cały koszyk łososia, potem jakby nigdy nic wstała i odbiegła.
-Popierdoleni khajici - zakląłem pod nosem siadając wśród ryb, które jeszcze dychały szamocząc się na kamiennym bruku. W ślad za uciekinierką biegło może trzech, może pięciu rosłych żołnierzy Gromowładnych.
-Łapać złodzieja! - Oh, no i wszystko jasne. Dlaczego mnie to nie dziwiło? Jakby nigdy nic, wróciłem do swojej pracy.

Nie trudno się domyślić, że nasze drogi splotły się raz jeszcze. Odkryłem to kiedy w nocy kładłem się spać i wyciągnąłem zza pazuchy trzy klucze. Nie moje, tak dla jasności. Połączyłem wszystko ze sobą i oczywistym było, że „wpadnięcie” na mnie nie było zwykłym wypadkiem. Jednak nim powiem co miało miejsce potem, muszę cofnąć się w czasie o kilkanaście lat.

Moim rodzinnym miastem nie był Wichrowy Tron, jako argonianin urodziłem się na Mokradłach. Nie pamiętam wiele z tego okresu, poza ogniem, błyskiem, krzykami. Tak, niedługo po moich narodzinach rodzinna osada została zaatakowana przez Dunmerów, zaś co lepsze w ich mniemaniu okazy mojej rasy, zamknięte w skrzyniach i zapakowane na statek. Mieliśmy zostać sprzedani. Wraz z innymi argonianami tkwiłem w naszym ciasnym więzieniu bardzo długo. Bez możliwości ustalenia czy jest dzień czy noc ciężko powiedzieć ile. Czas przestał dla nas istnieć. Odmierzaliśmy tylko przemijanie na podstawie posiłków podawanych nam z mniejszą lub większą regularnością.
To co zapamiętałem dokładnie to huk, dźwięk przesuwanej skrzyni. Nie naszej. Innej. Dołączali kogoś do nas. Oh, to dlatego od tak dawna nie czułem kołysania na boki, jakie świadczyło o tym, że statek płynie. Kolejne polowanie. Kolejni nieszczęśnicy tacy jak my. Nie myślałem o ich losie. Myślałem o swoim. O własnym pustym brzuchu, zdrętwiałych kończynach i strachu, przeraźliwym strachu o własną przyszłość. Nie, nie było ze mną rodziców. Pewnie umarli na Mokradłach.
Nasi nowi sąsiedzi byli równie cisi co my. Chęć ucieczki i buntu dawno temu przepadła, pojawiła się bierność i pogodzenie z własnym losem. U wszystkich, z wyjątkiem jednego pasażera. Słyszałem chrobotanie. Podpełzłem do ścianki, która dzieliła nas ze skrzynią sąsiadów i nasłuchiwałem. Głos dziewczęcy, nieco piskliwy, siliła się, drapała z całych sił swoje więzienie, lecz to nie ustępowało. I nie ustąpi. Mocne drewno, wzmocnione potężnymi zaklęciami. Już to przerabialiśmy z moimi pobratymcami.
-Lepiej przestań - odezwałem się jako pierwszy, cicho by nie zbudzić śpiących rodaków - To nic nie da.
-A skąd wiesz?! - odpowiedziała, jakby urażona i zła
-Bo próbowałem.
-Mnie się uda!
-Taaa... jasne... powodzenia - Skrobu, skrobu, skrobu, skrobu. Po jakimś czasie jej wysiłki, albo raczej dźwięk im towarzyszący zaczynał mnie denerwować, dlatego schowałem uszy pod rękami. Niewiele to pomogło. Skrobanie mnie obudziło. Jak długo to robiła? Nie wiedziałem. Czasem przestawała, ale tylko na chwilę, słyszałem ciche rozmowy, szepty dobiegające z jej więzienia. Lecz żadnych konkretnych słów. Z czasem, skrobanie było dla mnie uspokajające. Podziwiałem też nie gasnącą w niej determinację. Zdaje sobie sprawę z tego, że nic nie przyniosą jej wysiłki? - I jak ci idzie? - zapytałem.
-Dobrze, jeszcze troszeczkę i będę wolna, a potem uwolnię moją rodzinę i was też mogę uwolnić! - była taka pewna siebie. Uśmiechnąłem się kwaśno i zamknąłem oczy.
-A co potem zrobisz, jak nas uwolnisz?
-Razem uciekniemy od Mrocznych Elfów! I wrócimy do domu!
-A wiesz gdzie on jest?
-.... K-któryś z dorosłych będzie wiedział - na chwilę zadrżał jej głos - Albo zapytamy się o drogę!
Przez ten czas dołączyły do nas jeszcze przynajmniej dwie skrzynie. Lecz nie ruszałem się z miejsca. Ona skrobała, a ja odpoczywałem. Myślałem, że ten stan będzie trwał wiecznie, lecz jak wszystko na tym świecie prędzej czy później nastanie kres naszej wędrówki. Wiedziałem o tym gdy w pewnym momencie statek gwałtownie zacumował w porcie i zaczęto wynosić skrzynie. Zaczęto od tych, co najwcześniej przybyli. Jedna skrzynia wyniesiona.
-Gdzie oni nas zabierają? - zapytała przerażona, od jakiegoś czasu nie słyszałem skrobania.
-Nie wiem. - odpowiedziałem szczerze - Pewnie będą chcieli nas sprzedać - tak mówili moi. Musieli mieć rację. Sprzedać. Z wolnych jesteśmy niewolnikami. Nasłuchałem się dość o panach i wymaganiach o pracach jakie są powierzane naszej rasie i nie chciałem o tym wszystkim myśleć.
-Jak już nas wyniosą to ich zaatakujemy! - naprawdę? Ona w to wierzy? Nigdy się nie poddaje?
-Jasne...
-A jak już będziemy wolni, będziemy musieli się znaleźć!
-A jak chcesz to zrobić?
-Jak masz na imię?
-Nie mam jeszcze imienia, a ty?
-Też... mówią na mnie „mała”... - chwila ciszy, chyba o czymś myślała - Ej, masz taką szparę na górze skrzyni? - Podniosłem wzrok
-Mam
-Możesz do niej podejść? - wstałem, osłabiony z odrętwiałym ciałem. Byłem za niski, aby cokolwiek zrobić, szpara o której mówiła była nad moją głową.
-Jestem pod nią.
-Czekaj chwilę - i czekałem, nie wiedziałem na co, ale czekałem. Czekałem czując jak moje serce wali szybko. Przez chwilę nawet pojawiła się nadzieja, nadzieja, że ta mała dziewczynka wpadła na jakiś pomysł aby nas uwolnić. Lecz zamiast tego... przez szczelinę coś wpadło. Podszedłem do tego czegoś. W ciemnościach nie widziałem wiele. Metal. To coś metalowego o ostrych krawędziach z jednej strony. - To moneta - mówiła - Ja mam drugą część. Jak wyjdziesz stąd, noś to cały czas na szyi, nie zapomnij, miej to zawsze przy sobie. Odnajdę cię i uwolnię, dobrze? - Nie wierzyłem.
-Dobrze.
-Ale nie zapomnij, tak cię poznam, obiecuję, że cię uwolnię. Dobrze?
-Dobrze.
-Czekaj na mnie, uwolnię cię.
-Dlaczego chcesz mnie uwolnić?
-Bo jesteś moim przyjacielem... - Z dziwnych powodów te słowa mnie poruszyły. Mocniej zacisnąłem monetę w łapie, nie wierzyłem, ale bardzo chciałem, aby to była prawda. Tak bardzo, że zacząłem się oszukiwać. Wkrótce potem i ją zabrali. Słyszałem syczenie, zupełnie nie podobne do takiego jakiego my robimy. To ona syczała jak Mroczne Elfy wchodziły do jej skrzyni by wyciągnąć ładunek którego była częścią. Jakiś czas później, przyszli po nas.
Rozglądałem się, lecz nikogo nie widziałem.
Żadnego dziecka z monetą.

Po latach, kiedy zostałem niewolnikiem, kiedy udało mi się samemu uciec wraz z innymi niewolnikami na dworze mojego „pana”, nadal miałem przy sobie monetę. Nie wierzyłem w to, że mnie znajdzie, lecz z dziwnych powodów nie umiałem się pozbyć tego drobiazgu. Zrobiłem z monety amulet i nosiłem go na szyi, jak chciała. Stał się częścią mnie i z czasem zapomniałem nawet, że go mam. Czasem tylko, jak ktoś kto mnie nie znał, zauważył przełamaną na pół monetę pytał się, co to jest i po co to mam, odpowiadałem, że to od przyjaciela.

Odkryłem też co to za syk. Zapamiętałem go dobrze, dlatego nie miałem problemów z rozpoznaniem go ponownym. Jak ukrywaliśmy się w lesie przy porcie w Morrowind kilku z mojej bandy dorwało khajiita. Syczał tak samo. Wtedy zacząłem podejrzewać, że moja tajemnicza przyjaciółka z dzieciństwa była Khajiitem. Z trwogą przeszukiwałem jego zwłoki, gdy argonianie z nim skończyli. Przede wszystkim to był dużo starszy ode mnie samiec, ale nadal bałem się, że znajdę u niego drugi kawałek monety. Z ulgą rozumiałem, że go nie miał.
Potem zaszyłem się w Argoniańskim Skupowisku i tam zostałem.

Wspomniałem już o kluczach, prawda? Tak. Koniec retrospekcji z przeszłości. Musiałem do tego nawiązać, bo jak się okazało później, te wątki się ze sobą łączą. Dobrze myślisz, ta khajiicka kobieta, która na mnie wpadła to obyła ta sama, która obiecała mi wolność. Lecz jak do tego doszedłem? Ah, to inna, przezabawna historia.

Nie wiedziałem tego jednak wtedy, gdy oglądałem znaleziska w łapach. Domyślałem się, że jeżeli uciekła żołnierzom, to prędzej czy później przyjdzie po swoje drobiazgi, a więc złoży mi wizytę. No i nie myliłem się, dwa dni po naszym spotkaniu, nocą kiedy leżałem w swoim leżu w jednej z kwater Skupowiska, usłyszałem cichy, ledwo zauważalny skrzyp. Znałem ten stary budynek, czasem stare belki skrzypiały, owszem, tym razem jednak czułem, że nie jest to zwykła praca surowca. Wiedziałem, że jest w moim pokoju, nie wiedziałem tylko dokładnie gdzie. Drzwi zamknięte na klucz, okna zasunięte. Jak się tu dostała? Jedyne co przyszło mi do głowy to to, że musiała się tu wkraść kiedy pracowałem w porcie. Czekałaby aż tyle? Złodzieje różnie działają.
Otworzyłem delikatnie jedno oko, tak aby nie zauważyła, że nie śpię. Leżąc na plecach zauważyłem ją, ciemną postać ze złotymi ślepiami przy sklepieniu. Stała na jednej z belek nośnych zadaszenia przyglądając mi się z uwagą. Nie słyszałem nawet jak oddycha. Zamknąłem oko czekając na jej kolejny krok. Aby ją złapać musiała być pewna siebie. Pewna, że nie zostanie złapana. Kolejne skrzypnięcie, postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę, założyłem, że będzie na mnie skakać. Nie myliłem się. W chwilę jedna z moich łap zacisnęła się na jej gardle, przekręciłem się tak, aby była pode mną. Druga po krótkiej walce złapała ją za nadgarstki i unieruchomiła je nad jej głową. Kobieta skuliła uszy po sobie i zaczęła syczeć. To ten sam syk. Ten sam jaki słyszałem wtedy i ten sam jaki słyszałem za każdym razem kiedy mijałem jakiegoś Khajiita. Po szamotaninie zrozumiała, że nie wyrwie się z moich łap. Tym bardziej, że zaciskałem jedną bardzo mocno na jej szyi, która gotowa w chwilę się złamać.
-Dobra, dobra - wycharczała otwierając szeroko oczy - Wygrałeś! - nic nie odpowiedziałem, nie zwolniłem ucisku, ale przestałem go zwiększać - Możesz mnie puścić? Nie chciałam cię zabić!
-Dlaczego miałbym ci wierzyć?
-A widzisz tu gdzieś jakiś sztylet? - rozejrzałem się. Nic się nie potoczyło, nic nie miała w łapach. - Słuchaj, ledwo oddycham, możesz... - odrobinę wyswobodziłem jej gardło. Wzięła głębszy wdech - Dzięki!
-Przyszłaś po klucze?
-A więc się zorientowałeś? - wyglądała na zaskoczoną - To moje klucze.
-Wątpię.
-Moje, sama je sobie wzięłam.
-To są klucze do cudzych mieszkań które planujesz okraść.
-Oj przepraszam bardzo, to tak brzydko brzmi. Nie okraść. Mam klucz, nie włamię się. I wezmę sobie trochę rzeczy... niepotrzebnych!
-Z cudzych mieszkań.
-Oj, oni nie potrzebują ich.
-Skąd wiesz, że ich nie potrzebują?
-Oni jeszcze tego nie wiedzą, że ich nie potrzebują, ale jak ich nie będą mieli to nic się nie stanie! - starała się brzmieć słodko, zamrugała kilka razy złotymi ślepiami - Ja wyświadczam im przysługę!
-To nadal kradzież. - warknąłem szczerząc zębiska. Przestała się wygłupiać, znowu skuliła uszy i po chwili zastanowienia powiedziała już normalnym tonem głosu.
-Święty się odezwał. - milczałem - Słuchaj, nie chcę mieszać cię w swoje sprawy, przyszłam po to co moje. Jasne? Ty też masz swoją kiesę, ale założę się, że większość monet jakie w niej chowasz nie pochodzi z uczciwej pracy - Tu miała rację. Co prawda nie kradłem... nie w taki sposób oczywiście, ale jednak... - Wezmę to co moje i udamy, że nigdy się nie spotkaliśmy, dobra? - nie wierzyłem jej. Znaczy nie w to, że weźmie i sobie pójdzie. Nie ufałem innym. Mimo to jednak puściłem jej ręce i zszedłem z niej. Kobieta usiadła na moim łóżku i pogładziła się po karku kaszląc lekko. - Jesteś z tych małomównych? - spojrzała na mnie uśmiechając się.
-Bierz co twoje i spadaj.
-Jasne, jasne, już się robi - schowała klucze do sakiewki - To do zobaczenia - mówiąc to otworzyła okno i wyskoczyła przez nie. Wyjrzałem, aby zobaczyć gdzie się udała, jednak nic z wyjątkiem mroźnego Wichrowego Tronu nie dostrzegłem. Nadal była ciemna noc, dlatego zamknąłem okno i położyłem się do łóżka, choć nie mogłem już spokojnie spać. Nie wiedziałem wtedy... tego co wiem teraz.... Tego, że ktoś widział khajiicką samicę wyskakującą z okna mojej kwatery. To i kilka innych rzeczy przypieczętowało nasz los.

Po dwóch dniach miałem gości. Gromowładni przybyli do portu. Na samym początku patrzyli na moich pobratymców, którzy starali się niczego po sobie nie poznawać i dalej robić to co powinni. Wszyscy mieliśmy w głowie jedno - wpadli na to, że to my stoimy za ... znikaniem towaru. W sumie, byłem zaskoczony że wcześniej się tym nie zajęli. Brałem właśnie drewno i miałem z nim przejść w inne miejsce, kiedy jeden z żołnierzy podszedł do mnie, widziałem jak mruży oczy pod hełmem.
-To ten.
-Jesteś pewien?
-Tak. Tamten miał niebieskie pióra na tyle głowy. Ten też ma.
-Tylko on?
-Ej - popatrzył na mnie - Tylko ty masz niebieskie pióra? - Tylko ja. Każdy przedstawiciel mojej rasy różni się od siebie. Z wyjątkiem rogów rosnących na głowie, miałem jeszcze z tyłu kilka piór. Zerknąłem ukradkiem na pozostałych pobratymców którzy przyglądali się wszystkiemu z uwagą i trwogą.
-Coś się stało?
-Odpowiadaj na pytanie paskudny gadzie inaczej zrobię z ciebie buty! - warknął żołnierz.
-Ej, ej, spokojnie - upomniał go kolega - Pamiętasz? Czysty profesjonalizm. - chrząknął i podszedł do mnie tak, że to teraz on znajdował się najbliżej. - Pójdziesz z nami świński pomiocie. - Zaraz co? Nim się zorientowałem przy szyi miałem sztylet, drewniane kloce runęły na ziemię, a ja w eskorcie bardzo profesjonalnie działających żołnierzy zostałem zaprowadzony do więzienia. Potem sprawy potoczyły się szybko.
-Rozbieraj się - rzuciła ludzka samica siedząc na krześle - Ale do szmaty, nie mam ochoty oglądać waszych jaszczurzych chujów
-Może mi wyjaśnić istota, czemu to ma służyć?
-Nie twoja sprawa, rozbieraj się i swoje śmierdzące łachy rzuć tutaj - pokazała drewniane pudełko. No dobra. To nie pierwszy raz kiedy byłem przesłuchiwany. Posłusznie zrobiłem to co mi kazała, choć w głębi przeczuwałem czego może dotyczyć zaistniała sytuacja, albo raczej kogo. Wydarzenia te były zbyt blisko siebie, aby to ot tak po prostu zignorować i pozostawić zwykłemu przypadkowi. Miałem nadzieję, że jeżeli okażę bierną współpracę to szybko się to skończy. Może jej szukają i przeszukują każdego kto był z nią widziany? Kobieta Gromowładnych bardzo uważnie przeszukiwała moje ubrania, poszukując w nich jakichś ukrytych kieszeni, nic jednak nie znalazła. Dwóch co zostało wysłanych by przegrzebać mi kwaterę też nic nie znalazło. No i stałem tak, skuty, w samej szmacie na biodrach, przyznam, że nawet mnie zaczęło robić się zimno.
-Czy jak już wszystko jasne - podjąłem rozmowę - Możecie mi powiedzieć, czego szukacie i po co to wszystko jest?
-Dobrze wiesz łachudro czego szukamy - warknął żołnierz.
-Proszę o wybaczenie, lecz nie.
-Klucze! - byłem zaskoczony - Do trzech domów najbogatszych ludzi w Wichrowym Tronie! Gdzie je schowałeś!
-Z całym szacunkiem, ale nie mam żadnych kluczy.
-Jesteś jej wspólnikiem! Gadaj!
-Wspólnikiem? Kogo?
-Tej khajiickiej złodziejki. To miało wyglądać na przypadek, ale kiedy na ciebie wpadła musiała przekazać ci klucze, potem widziano ją jak wychodziła przez okno z twojej sypialni w nocy. Oddałeś jej klucze!
-To, że schowała klucze w mojej kapocie to się przyznaję - odpowiedziałem szczerze - Lecz o całej reszcie nie wiem.
-Skoro schowała to gdzie je masz? - Cholera, jeżeli odpowiem, że je oddałem, to tylko umocnię podejrzenia, a jeżeli powiem, że nie wiem to też je powiększę. Po chuj ja się odzywałem?!
-Zaręczam, że nie jesteśmy wspólnikami.
-A mnie się wydaje, że jesteście... - kobieta Gromowładnych mówiąc to odwróciła się w moją stronę. Zobaczyłem coś, czego myślałem, że nigdy w życiu mi dane nie będzie zobaczyć. Moneta. Połączona. Dwie połówki w całości. - To jest twoja - pokazała na tę przerobioną na medalion - A ta jej - tutaj pokazała na drugą, po dziurach można wnioskować, że khajiit nosiła ją przy nadgarstku.
-Ha, pomyślałby kto! - zaśmiał się żołnierz - A myślałem, że te dwie rasy się nienawidzą.
-Widzisz, mamy tutaj wyjątek - kobieta z obrzydzeniem odrzuciła monetę do pudełka. - Zamknijcie go chłopaki, może przez noc w celi zmądrzeje i zacznie gadać.
I zostałem zaciągnięty i zamknięty. Dwie klatki obok siebie, jak za dawnych lat. Była tam ona, podobnie jak i ja ponownie odarta z wszelkiej godności, w bieliźnie siedziała na ziemi i tylko śledziła wzrokiem mnie, zamykanego w celi obok. Oddzielały nas kraty. Ja nadal w szoku patrzyłem na nią.

Dawniej, lubiłem sobie wyobrażać, że dziewczynka, która dała mi kawałek monety ma się dobrze, że uciekła, że jest wolna, że ma wielki dom, służbę i niczego jej nie brakuje. Choć w naszym świecie taka wizja jest wręcz niemożliwa do spełnienia, to pomagała mi zasypiać, kiedy już o niej myślałem. Lubiłem sobie wyobrażać, że jak już nie, to może jest bohaterką, kimś kto wyzwala niewolników z kajdan, albo, że wróciła do swojego rodzinnego domu i tam żyje spokojnie. Widok kocicy przykutej kajdanami do podłoża całkowicie mnie zbił. Nie umiałem nic powiedzieć. Chwała teraz twarzy, która nie jest w stanie zdradzać najmniejszych emocji. Gdy tylko Gromowładny wyszedł zabierając ze sobą pochodnię, potrzebowałem chwili, aby mój wzrok przywykł do ciemności. W tym czasie usłyszałem stukanie. Cichutkie. Odwróciłem głowę. To ona, majstrowała przy zamku swoich kajdan.
-Gdybym miała coś cienkiego raz dwa otworzyłabym te cholerne... - mamrotała pod nosem, w ciemnościach je oczy błyszczały wyraźnie. Zamrugała i popatrzyła na mnie. Chyba się nawet niepewnie uśmiechnęła - Przepraszam, że masz przeze mnie kłopoty. - nie odpowiedziałem, nie umiałem jej odpowiedzieć - Nie gniewaj się na mnie - podpełzła do krat - Ej, masz może coś cienkiego? Śrubę? Nie, to za grube... jakiś drut? Cokolwiek? - zaprzeczyłem. Chwyciła się krat. - Ej... mogę pióro?
-Co proszę?
-No z twojej głowy. Pióro. Jedno.
-Nie.
-Ale tylko jedno, wystarczy... chyba... ale nas uwolnię! Obiecuję! To przeze mnie tutaj jesteś i cię uwolnię!
-Złodziej z honorem? - prychnąłem pogardliwie, zły, na nią, na siebie, na los... Zawsze była nadzieja, że ukradła to komuś, zaś moje marzenia o dobrym życiu dla starej przyjaciółki okazałyby się prawdą. Chciałem w to wierzyć. Ale w głębi... nie wierzyłem.
-A żebyś wiedział - nadąsała się - Jedno pióro! Jak stąd wyjdziemy kupię ci... słodką bułkę! Obiecuję!
-Słodką bułkę? - mruknąłem - A jak chcesz nas stąd wydostać, dobra... udało ci się ściągnąć kajdany i otworzyć klatki, a co dalej? - Przez chwile patrzyła się na mnie jakby była zaskoczona, a potem odpowiedziała szczerze, pewna siebie
-Wyciągnę nas z więzienia!
-Jakby to było takie proste...
-Bo jest! Robiłam to setki razy! Jedno pióro! ... Dorzucę grzane piwo! Słodka bułka i grzane piwo! - Nie wiem dlaczego się zgodziłem. Wyrwanie pióra bolało, lecz nie był to największy ból jaki czułem w życiu. To co mnie zaskoczyło, to to, że faktycznie, po chwili gmerania w zamkach udało się jej uwolnić własne nogi. Potem otworzyć zamek klatki, a potem mój... Szczerze, byłem zdziwiony, że i mnie uwolniła. Naprawdę mam problemy z zaufaniem komukolwiek. Szliśmy cicho, bardzo cicho, najciszej jak mogłem skradałem się za nią. Korytarzem w lewo i schodami do góry. Na zewnątrz była ciemna noc, widziałem Secundusa świecącego jasno na niebie. Dwóch Gwardzistów pilnowało straż, grali w karty. Jak chciała obok nich przejść? Tym bardziej, że nasze ubrania były dosłownie obok nich! Nago nie wybiegniemy, w moim domu będą nas szukać, no i ... chciałem swoją monetę. Khajiit uśmiechnęła się do mnie i przystawiła pazur do ust, w celu uciszenia mnie, następnie zaczęła dłońmi kręcić tak, jakby próbowała stworzyć między nimi kulę. Udało się jej to. Magia? Zna się na magii? Zrobiona z dymu, jasno-niebieska kula leniwie kręciła się, do czasu, aż kobieta nie postanowiła nią rzucić do pokoju. Żaden błysk, żaden huk, po prostu dym zniknął, zaś idealnie odwzorowane nasze postacie skradały się do drzwi.
-Stać! - jeden z Gromowładnych podniósł się z krzesełka.
-Nie ruszać się! - zawtórował mu drugi. Wtedy magiczne postacie pobiegły w stronę drzwi. Gromowładni byli tak zaalarmowani, że wybiegli za nimi zupełnie ignorując fakt, że ścigane przez nich osobniki wyszły dosłownie przez zamknięte wejście. Po chwili, khajiitka jakby nigdy nic wyprostowała się i podeszła do skrzyni, gdzie miała swoje ubrania.
-Pośpiesz się, lada chwila wrócą - odezwała się do mnie. Widziałem, jak w pierwszej kolejności bierze swoją monetę i przywiązuje ją sobie do nadgarstka. Ja zakładając spodnie swoją, schowałem do kieszeni. Nie chciałem, aby wiedziała. Nie teraz. Później się ją o to zapytam.

Dotrzymała słowa, wyszliśmy z więzienia. Tylko... co teraz? Nie wrócę do portów, bo będą mnie tam szukać za coś, czego nie zrobiłem. A znowu, opowiedzenie wszystkiego takim jakim jest - tylko pogorszy moją sytuację. Panie władzo! Ta złodziejka to dziecko które poznałem lata temu, nie mam nic wspólnego z kluczami! Bezwiednie szedłem za nią, a ta jakby nigdy nic kierowała się w stronę stajni Wichrowego Tronu.
-Gdzie właściwie są klucze? - zapytałem
-Zjadłam je.
-Co zrobiłaś?
-Zjadłam je - powtórzyła się odwracając z uśmiechem - Wrócę tutaj później, jak sprawa ucichnie - zatrzymała się przede mną - Jedziesz ze mną?
-Co?
-No, nie tak, abyś miał jakiś wybór - zaśmiała się nerwowo. Dopiero teraz w świetle księżyca mogłem zobaczyć jak niska jest, znacznie niższa i drobniejsza ode mnie. Miała czarne futro, białe ręce i białą końcówkę ogona. Do tego białe wąsy i okolica nosa i brody. Złote oczy patrzyły na mnie z przenikliwością. - Chyba, że masz... - głos jej zadrżał niepewnie - Ale jak nie masz! To i tak mają nas za wspólników!
-Nie jestem złodziejem.
-Trzeba rozwijać swoje horyzonty! No i nie karzę ci nim być - wywróciła oczami - Jadę do Pękniny...
-Do Pękniny? - powtórzyłem - Tam, gdzie jest Gildia Złodziei?
-A no! Jestem jej członkiem.
-Ponoć spadła na psy - zażartowałem, zdzieliła mnie natychmiast spojrzeniem kuląc uszy po sobie - Obrabowanie tamtych to było zlecenie?
-Im mniej będziesz wiedział, tym lepiej dla ciebie - czyli tak. - Słuchaj, nie namawiam, muszę się stąd zmywać - położyła ręce na biodrach - W Pękninie nasze drogi się rozejdą, jak chcesz. Tutaj cię szukają i szybko znowu wpadniesz w łapy Gromowładnych, a wtedy ci nie pomogę.
-Dlaczego to robisz? - pytanie ją najwyraźniej zaskoczyło.
-.... Bo... - szukała odpowiedzi na mojej jaszczurzej twarzy, - Bo jestem złodziejem z honorem! - wypięła dumnie pierś. Po czym wystawiła w moją stronę rękę - Będziesz mi towarzyszył w drodze do Pękniny? - spojrzałem na dłoń, a następnie na jej pewną siebie i zdeterminowaną twarz. Nie miałem wątpliwości po tym czego byłem świadkiem, że to ta sama osoba którą poznałem będąc dzieckiem. Chwyciłem ją.
-Ale wisisz mi piwo za pióro.
Share:

Gra: Poznaj(my) się - Polska Rainbow

61 Dlaczego alkoholik pije?
Różne mogą być tego przyczyny. Być może wyniósł zły nawyk z domu, bądź zaczął przez nadmiar stresu, z którym nie potrafił sobie poradzić...

62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
Albo oba, albo żadnego.

63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
Tak. Głównie ze względu na rodzinę.

64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
Chyba wtedy, kiedy mamy konkretny plan na życie i czujemy się do tego gotowi.

65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
Zielone/morskie tęczówki przy źrenicy podchodzące pod kolor piwny

66 Opowiedz jakąś zabawną historię z czasów twego dzieciństwa.
Lato. Słońce ładnie świeci, gorąc itd. Wyszłam popływać w basenie i dup – znikąd napływają chmury i zasłaniają słońce, robi się przez to chłodno. Wracam do domu – znów słonecznie. Sytuacja powtarzała się kilka razy. Wtedy odkryłam, że nie pisane mi jest wychodzenie na zewnątrz.

67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
Podczas burzy piorun uderzył w drugi garaż (na szczęście betonowy i wolnostojący), przez co huk był BARDZO głośny. No i zwyczajnie boję się burzy.

68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Nie zabrałabym niczego, co ma związek ze szkołą.

69 Wierzysz w karmę?
Można powiedzieć, że tak

70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
Myślę, że VR to coś prawdziwie przełomowego

71 Stwórz własną listę cudów świata. Co na niej się znajdzie?
Zapewne miejsca niezmienione przez człowieka.

72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
To wszystko przez działanie Kościoła. Młodzież jest zwyczajnie zniechęcona.

73 Wyobraź sobie najgorszą, najboleśniejszą i najhaniebniejszą torturę na świecie. Nie musi kończyć się śmiercią, choć może. Jak będzie wyglądał jej przebieg i na czym będzie polegała? Za jakie przewinienia skazywałoby się na nią?
Życie to i tak wystarczająca tortura.

74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
Nie reaguję, nie myślę, nie czuję, nie robię itd., bo taka osoba nie istnieje ;v

75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
Zwykły pokój z wygodnym łóżkiem i biurkiem tuż obok. No i z komputerem, przy którym nie trzeba martwić się o wymagania sprzętowe gier oraz szybkim łączem internetowym.

76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
Nie mam jakiejś specjalnie ulubionej bajki, ale jak już, to wybierałabym coś z tych starszych.

77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
Żebym ja pamiętała takie rzeczy...

78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?
Stałoby się to bronią przeciwko płaskoziemcom.

79 Co sądzisz o ludziach, którzy pomagają chorym zwierzętom, ale nie chcą pomagać chorym ludziom?
Dobrze robią, ludzi jest za dużo. Poza tym, i tak prędzej czy później sami się wybijemy.

80 Talizman chroniący nas przed złem - Jak go sobie wyobrażasz? Jest częścią biżuterii, garderoby, a może zwykłym przedmiotem? Z czego jest wykonany i na jakich zasadach działa? Odstrasza, wyłapuje? Stwórz swój "amulet", którego zadaniem będzie chronienie Ciebie. (Wyobraźnio, działaj. Bez ograniczeń.)
Niestety moja wyobraźnia udała się na urlop.

81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
Przyjaźń jest wtedy, kiedy możesz z kimś pogadać dosłownie o wszystkim, wzajemnie sobie ufacie i jesteście tak samo dziwni

82 Gdybyś miał/a jednym obrazkiem przedstawić cały internet co by to było?
...
Nie wiem.

83 Czy są jakieś kwiaty/ rośliny, które darzysz szczególnym sentymentem?
Nie

84 Jaką jesteś barwą?
Raczej żadną/nieistniejącą

85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
Być może, kto wie~

86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku?
Jeżeli jako egzotyczne zwierzę liczymy boa tęczowego, to tak – chciałabym bardzo.
Co do trzymania w zoo – jest to raczej szansa na utrzymanie gatunków
Co do trzymania w cyrku – po co to? I tak coraz mniej ludzi odwiedza cyrki

87 Muzyka klasyczna. Lubisz? Słuchasz? Jacy kompozytorzy należą do Twoich ulubionych, kogo podziwiasz i szanujesz?
Lubię, słucham. Nie mam jakiegoś ulubionego kompozytora, ale szczególnie podziwiam Beethovena

88 Jest jakaś grupa etniczna, która wzbudza w Tobie największe zainteresowanie? Jeśli tak, to jaka i co Cię w niej najbardziej interesuje?
Nie ma takiej grupy

89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
Jak nie ma, to nie będzie i kropka

90 Posiadasz jakieś znaki szczególne (jeśli mowa o wyglądzie czy zachowaniu)?
Nie ma we mnie nic innego, choć większość osób w moim wieku i młodszych mogłoby mnie uważać za jakąś nienormalną, bo nie przesiaduję całych dni na Facebook'u i innych mediach społecznościowych.
Share:

Gra: Poznaj(my) się - DodoDan 3


62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
Myślę, że powinien ratować matkę. Starając się ratować dziecko, ryzykuje nie tylko życiem matki, ale i dziecka. Nie ma też gwarancji, że dziecko przeżyje. Przynajmniej ja tak uważam, jednak to sprawa, na którą każdy inaczej zareaguje. 

63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
Świętuję Wielkanoc ze względu na rodzinę. Lubię spędzać z nimi czas, a święta to do tego idealna okazja. 

64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
Myślę, że jak jesteśmy w stanie sami się utrzymać.

65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
Nie. Mam normalne oczy. 

66 Opowiedz jakąś zabawną historię z czasów twego dzieciństwa.
Jakaś zabawna historia z dzieciństwa... 
Jakoś nic nie może mi wpaść do głowy. 

67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
Jak poszłam na szczepienia jako dziecko. Okropnie się bałam i o mało co nie zemdlałam w przychodni. Było to spowodowane moim irracjonalnym lękiem przed igłami. 

68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
 Szminki

69 Wierzysz w karmę?
Raczej tak, ponieważ dobre uczynki wracają do ludzi. Jak komuś pomożemy, to ta osoba może pomóc komuś innemu. A jak my będziemy w złej sytuacji, to ktoś może nam pomóc. Taki efekt motyla. Jakby pomożemy komuś to ta osoba pomoże komuś, kto nam w przyszłości pomoże. I działa to też odwrotnie w przypadku złych uczynków. 


70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
Google wirtualnej rzeczywistości to cudeńko, które chciałabym wypróbować. 
 
71 Stwórz własną listę cudów świata. Co na niej się znajdzie?
Wielki Mur chiński, Petra, Machu Picchu, Koloseum, Tadż Mahal, wodospady Niagara, Stonehenge.

72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
Myślę, że błędem było wprowadzenie religii do szkół. Religia stała się zapychaczem czasu, gdzie nie robimy nic istotnego – i nie chce nikogo przy tym obrażać -rok w rok powtarzane jest to samo – a przynajmniej jest tak u mnie. 
Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, czegoś więcej zawsze może pójść do kościoła.
 
73 Wyobraź sobie najgorszą, najboleśniejszą i najhaniebniejszą torturę na świecie. Nie musi kończyć się śmiercią, choć może. Jak będzie wyglądał jej przebieg i na czym będzie polegała? Za jakie przewinienia skazywałoby się na nią?
Nie potrafię wymyślić takiej kary i tak istnieje już dużo niezwykle bolesnych tortur, więc po co jeszcze jedna. Osobiście uważam, że jedną z najgorszych jest systematycznie, w krótkich odstępach czasu spadanie kropel wody na czoło więźnia. Jeśli dobrze pamiętam to nazywa się chińska tortura wodna.

74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
Na początku razem z tą osobą byśmy pokładały się ze śmiechu na podłodze. I pewnie wykorzystałybyśmy tą sytuacje do jakiś żartów. 
A potem pewnie byśmy poczekały, aż efekt minie. 

75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
Mój pokój, jeśli jestem sama albo jakiekolwiek inne miejsce, jeśli jestem z rodziną. 

76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
"Planeta Skarbów" z 2002 roku, jest moją ulubioną bajką ze względu na fabułę. Jest zupełnie inna od reszty bajek Disneya. Głównym bohaterem nie jest jakaś księżniczka tylko żądny przygód chłopak. Fabuła odbiega od utartego schematu i potrafi być zaskakująca.

77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
Nie ważne jak ktoś wygląda, liczy się to co ma w sercu. - "Piękna i Bestia" Gabrielle-Suzanne de Villeneuve
Prawdziwa miłość jest zdolna przezwyciężyć, nawet śmierć. - "Bracia Lwie Serce" Astrid Lingren
 
78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?
Podróż dookoła świata. Chciałabym odwiedzić wiele krajów (Japonie, Norwegie, USA) zobaczyć zapierające dech w piersiach zabytki oraz interesujące budynki (Notre Dam, Stonehenge) z aparatem w ręku. 

80 Talizman chroniący nas przed złem - Jak go sobie wyobrażasz? Jest częścią biżuterii, garderoby, a może zwykłym przedmiotem? Z czego jest wykonany i na jakich zasadach działa? Odstrasza, wyłapuje? Stwórz swój "amulet", którego zadaniem będzie chronienie Ciebie. (Wyobraźnio, działaj. Bez ograniczeń.)
Myślę, że byłoby to coś na wzór łapacza snów. Miałoby dużo różnokolorowych piór oraz koralików, przewiązanych sznurkiem do noszenia na szyi. Działałoby to na zasadzie gromadzenia w naszyjniku pozytywnej energii, która chroniłaby nas przed złymi istotami. 
W kontakcie z nimi powodowałby, że stawalibyśmy się dla nich niewidoczni.

81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
Myślę, że przyjaźń to relacja dwojga ludzi, którzy mogą sobie bezgranicznie ufać i poprosić o pomoc w każdej chwili. Ludzie, którzy się od nas nie odwrócą i zrozumieją nas. 

83 Czy są jakieś kwiaty/ rośliny, które darzysz szczególnym sentymentem?
Może zabrzmi to banalnie, ale bardzo podobają mi się róże.

84 Jaką jesteś barwą?
Fiolet. Myślę, że jestem fioletem. Jest to kolor, który mnie po prostu do siebie przyciąga. 

85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
Wolę myśleć, że tak. Jest wiele rzeczy na tym świecie, których nie możemy wytłumaczyć naukowo. Ale może po prostu ich jeszcze nie rozumiemy. Ja wole wierzyć w magię, bo może ona być po prostu zwykłym szczęściem, miłością, czymś czego nie potrafimy zdefiniować.

86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku? 
Chciałabym mieć w domu białego tygrysa. Ogromnie mi się podobają, jednak jest to takie nierealne marzenie. Nie potrafiłabym zapewnić temu zwierzęciu takiego życia jakie musi mieć. I jestem za ogrodami zoologicznymi. One w pewnym stopniu pomagają przetrwać różnym gatunkom. Inna sprawa jest z cyrkiem. Tu raczej trudno rozstrzygnąć, czy jest to dobre, czy złe miejsce dla zwierząt. Te zwierzęta wychowały się tam i nic innego oprócz sztuczek nie umieją. Nie potrafiłyby przeżyć w naturalnym środowisku. Jeśli trzymane są w godnych warunkach, to myślę, że cyrki mogą być ich domem. 

89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
Myślę, że każdy człowiek ma swój honor, swoje zasady, których przestrzega - swoją moralność.
A odwaga to inna rzecz. Myślę, że jest to zachowanie w sytuacji kryzysowej, gdy nie będziemy myśleli tylko o sobie, ale i o dobru innych.
 
90 Posiadasz jakieś znaki szczególne (jeśli mowa o wyglądzie czy zachowaniu)?
W wyglądzie nie. W zachowaniu też raczej nie, ale moja siostra mówi, że specyficznie zaczesuję włosy ręką.

Share:

26 lutego 2018

Undertale: HappiestTale : Nieco inna historia Asriela i Chary.


Autor: Fenfral
Spis treści:
Nieco inna historia Asriela i Chary. (obecnie czytany)
Lista
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 

Asriel wymknął się z domu na spacer. Robił to dosyć często bo mimo że wszyscy w królestwie bardzo go lubili i kochali to nie miał się z kim bawić. Jego rodzice to król i królowa więc nie mogli spędzać z nim zbyt dużo czasu. Obowiązki i tak dalej. Dlatego przymykali oko na to że czasem gdzieś idzie. Wiedzieli że nikt w Podziemiu i tak nie będzie chciał zrobić mu krzywdy. Na początku chcieli by Kapitan Straży Królewskiej, Undyne go pilnowała jednak gdy okazało się to zbędne uznali że niema powodu się oto martwić. Przez dłuższy czas szukał kogoś do towarzystwa jednak nikt nie miał ochoty się bawić. Co prawda psy ze straży królewskiej zawsze chętnie się bawiły ale Undyne nie pozwalała się im zbytnio oddalać od posterunków (mimo że praktycznie nie robiły nic innego poza spaniem). W końcu zostało mu ostatnie miejsce które warto było zwiedzić. Ruiny... to miejsce znajdowało się aż na drugim końcu Podziemia więc samo dojście tam było pewnego rodzaju zajęciem na dłuższą chwilę. W Ruinach nie było zbyt wiele potworów. Bo kto chciałby siedzieć w takim miejscu ? A przynajmniej nie ktoś dorosły. Ale dla dziecka było to dobre miejsce do zabawy. Lub było by gdyby był ktoś jeszcze. Po pewnym czasie nawet to zaczęło go nudzić i zaczął rozglądać się za wyjściem z Ruin. Po chwili znalazł wyjście jednak z drugiej strony. I tak nie miał co robić więc przynajmniej mógł się rozejrzeć. Nie było tam nic szczególnego poza sporą dziurą na górze ale była zbyt wysoko by się nią zainteresować. Miał już wracać gdy usłyszał że z pomieszczenia z dziurą rozchodzi się jakiś dziwny hałas. Uderzenie i czyjeś ciche jęczenie.
-Głupia dziura. Kto robi dziurę na środku ciemnego tunelu ? Ała.- Ten ktoś bardzo głośno się złościł. Książę potworów najpierw nieco się wystraszył ale ciekawość była większa. Ostrożnie zajrzał do pomieszczenia. Na ziemi leżała jakaś dziwna postać. To na pewno nie był żaden potwór jakiego znał. Wyglądało na to że nie jest z tym kimś najlepiej ale stan tego kogoś jest na tyle dobry by głośno wyrażać swoją opinię o całej sytuacji. Asriel najpierw lekko się bał, w końcu nie wiedział czym ten ktoś/coś jest ale po chwili zachowanie tej postaci zaczęło mu się wydawać prawie... zabawne. Spróbował powoli podejść.
-Kto tu jest ?!- krzyknęła postać.
-Cześć.-Asriel podszedł na tyle blisko by postać mogła go zobaczyć.
-AAA ! Potwór !
-A kto inny miałby być ?
-Proszę ! Nie rób mi krzywdy.
-Eee A ty nie zrobisz mi ?
-Chyba czegoś tu nie łapię. Nie chcesz mnie pożreć ani nic takiego ?
-Haha, dziwny pomysł. Czemu miałbym zrobić coś takiego ?
-...-Postaci najwyraźniej zrobiło się trochę głupio.
-Jestem Asriel. Asriel Dreemurr. A ty ?- Asrielowi przypomniało się że wypada się przedstawić.
-Chara. Miło cię poznać Asriel.
-Nic ci nie jest ? Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ty.
-Jestem trochę obolała oraz poobijana. I chyba zraniłam się w nogę.
-Chodźmy, moi rodzice powinni wiedzieć co robić.- Asriel podał rękę Charza a ona po chwili wahania przyjęła pomoc. Razem udało im się wrócić do domu. Rodzice Asriela dosyć mocno się zdziwili widząc jego... nową przyjaciółkę. Asriel nalegał by mogła z nimi zostać. Asgor i Toriel zgodzili się na to widząc że dzieci dobrze się czują ze sobą a po pewnym czasie oni również się do niej przywiązali i zaczęli traktować ją jak córkę. Asriel spędzał prawie cały czas ze swoją nową... siostrą. Chara była czasami dosyć porywcza i ostra ale widać było że bardzo zależy jej na bracie i zawsze go pilnowała. Pewnego dnia Chara powiedziała Asrielowi że ma dla niego jakąś niespodziankę i poprosiła by poszli sami do Ruin.
-Asriel... mam pewien sekret.
-Jaki ?
-Nie uwierzysz jak ci powiem. Na pewno ci się spodoba.
-Ale co to jest ?
-Podejdź bliżej.-Gdy tylko Asriel podszedł Chara go przytuliła i powiedziała- Uważam że jesteś najlepszym bratem na świecie.
-Chara... przez ciebie znowu się rozpłakałem.-W tej chwili usłyszeli że z pomieszczenia z dziurą znowu dochodzi hałas. Taki sam jak wtedy gdy się poznali. Pobiegli sprawdzić co się stało. Na miejscu znajdowała się postać podobna do Chary (a przynajmniej według Asriela.) Podeszli sprawdzić czy nic jej nie jest.
-Dzięki za pomoc. Jestem Frisk. A wy ?
-Ja jestem Asriel a to Chara. Nic ci nie jest ?
-Niezłe lądowanie. Daję ci mocne 4 na 10. - Wtrąciła Chara.
-Niezbyt. Tylko... gdzie tak właściwie jesteśmy ?
Wrócili we trójkę do domu. Toriel bardzo się cieszyła że będą mieli więcej dzieci. Asgor również nie miał nic przeciw. Asriel był zachwycony że będzie miał jeszcze jedną osobę do zabawy. Tylko Chara nie była zbyt zadowolona że musi się ,,dzielić'' bratem z Frisk ale nie chciała mu robić przykrości więc starała się być na tyle ,,miła'' dla Frisk jak to było możliwe. Po pewnym czasie nawet się polubiły ale i tak Chara nie mogła zrezygnować z mówienia od czasu do czasu złośliwości Frisk.
Share:

25 lutego 2018

Undertale: Diabelska karuzela - Zaskakujesz samą siebie [opowiadanie interaktywne]

Autor okładki: Reitiri
Notka od autora: Jest to opowiadanie interaktywne. Główne poczynania bohaterki i kluczowe decyzje będą podejmować czytelnicy w komentarzach. Notki będą pojawiać się w miarę regularnie, zaś pomysły umieszczone przez czytelników w komentarzach mogą zostać wykorzystane w toku dalszej fabuły. Przypominam, jestem łasa na fanarty xD
Wcielasz się w rolę 28 letniej matki i żony. Twoja córka Aida, ma 9 lat. Twój mąż Piotr jest od Ciebie o 22 lata starszy. Już od roku planowaliście przeprowadzkę za miasto, akurat znalazła się wprost wyborna szansa na wynajem za godziwą sumę domu z kawałkiem ziemi u podnóża góry Ebott. Właścicielem i jednocześnie sąsiadem okazuje się być bardzo przystojny żywiołak ognia imieniem Grillby. 
Akcja toczy się wiele lat po zakończeniu prawdziwego pacyfisty w uniwersum Underfell. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Mogą pojawić się notki +18. Grillby x Czytelniczka. 
Autor: Yumi Mizuno

Spis Treści
1. Pozytywnie nastawiona do rozmowy z Piotrkiem - 4 | Neutralnie nastawiona do rozmowy z Piotrkiem - 5
2. Nie pojawiasz się w barze - 9
3. Kupujesz zabawkę - 9
-Nakrył swoją żonę z kochankiem, teraz domaga się rozwodu...
-Co czuje dziecko kiedy rodzice są w separacji? Dzisiaj rozmawiamy z panią psycholog...
-W ciągu ostatnich dziesięciu lat odsetek rozwodów wzrósł o ponad...
-Ja mam wielu wujków proszę pani...
-Yhhhh!!!! - jęknęłaś chowając twarz w poduszce i położyłaś się na kanapie. Minęły dwa dni od kiedy ostatni raz widziałaś się z Grillbym. Po tamtym, postanowiłaś wrócić do siebie do domu, aby pocieszyć się tym, że jesteś sama. Samotność, którą czułaś, nie była już ... niemiła. Zastanawiasz się dlaczego pierwszego dnia ich wyjazdu tak bardzo nie mogłaś jej znieść. Teraz wszystkie znaki na ziemi i niebie dawały Ci do zrozumienia o tym co zaszło i jakie konsekwencje Twojego wyboru może nieść przyszłość. Czy żałowałaś? Nie. To nie to. Te znaki Cię denerwowały.
Jako, że przywykłaś do robienia ciągle czegoś, tych kilka dni bezczynności stały się ... uciążliwe. A wizja następnym nieznośna. Byłaś wściekła tym, że się nudzisz, i zła na siebie, że nie umiesz cieszyć się teraz tą nudą. Tym bardziej, że z godziny na godzinę masz jej mniej. Cóż jednak poradzisz na to, że w obecnej chwili chciałaś zrobić cokolwiek.
Gotowanie obiadu? Jasne! Tylko, że dla samej siebie Ci się nie chce. Może zaniesiesz coś potworowi? Nie. Pomyśli, że się narzucasz. A nawet jak nie, to zapewne znowu skończycie w łóżku. Wasze spotkania zawsze się tam kończyły. Nie rozmawialiście zbyt wiele, nie pytaliście o samopoczucie. Nie czułaś, że chcesz to wiedzieć. Nie czułaś, że chcesz go poznać. Taka prawda, smutna, i ona bolała najbardziej. Kiedy byłaś z nim, nie czułaś już tego, co czułaś na początku. Brakowało Ci czegoś. Chciałaś zrobić coś. Jak to dokładnie opisać? Ten wewnętrzny gniew? Niezadowolenie? Furię? Która nie chce wyjść, ale zmusza Cię do zrobienia wszystkiego. Ale czego?
Posprzątać? Na samą myśl o wyciąganiu odkurzacza skręcało Cię w żołądku.
Telewizja? Ile można.
Książka? Nie masz ochoty czytać.
Może zadzwonić do Judy? Nie. Jakoś wybitnie nie masz ochoty z nią rozmawiać.
-...Zadzwoń już teraz, a dostaniesz dodatkowo wyciskarkę do owoców!... - podniosłaś poduszkę i zerknęłaś na monitor. Może wybrać się na zakupy? To będzie zły pomysł? Nie. W sumie to dobry. Weźmiesz trochę pieniędzy i kupisz coś dla siebie. Należy Ci się. To nie będą zakupy dla rodziny, dla dziecka, na obiad. Idziesz na miasto kupić coś dla siebie.

Na miasto? Ebott to raczej mieścina, aniżeli miasto. Odkryłaś to bardzo mocno, kiedy znalazłaś tylko jeden większy sklep z ubraniami. No, ale cóż, darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, prawda? Wzruszając ramionami weszłaś do środka.
Ekspedientką była ludzka dziewczyna, lecz pozostali pracownicy wymieszani rasowo. Było... coś... co przypominało... bombę na węzłach? Ugh, potwory czasem potrafią być... dziwaczne. W każdym razie! Postanowiłaś się nie zrażać i zachowywać jak każdy normalny klient. Przecież byłaś jednym z nich!
Biała bluzka? Nie. To może spódnica? O. Tamta jest ładna.
-W czymś pomóc? - zapytała sprzedawczyni, odwróciłaś się. Wyglądała jak wielki biały pies. Czerwone ślepia wpatrywały się w Ciebie, a Ty... miałaś ochotę podrapać ją za uchem! Nie, przestań, nie wolno, jak mogłaby zareagować? Heh.
-Właściwie to chyba nie... - odpowiedziałaś niepewnie - Przyszłam się rozejrzeć.
-Dobrze, gdyby potrzebowała pani jakiejść pomocy, to proszę powiedzieć - skinęłaś głową, że zrozumiałaś i wróciłaś do swoich zakupów.
Wizyta w centrum okazała się nie taka znowu zła. Wyszłaś z kilkoma siatkami zakupów. Buty. Koszulki. Kurtkę. Czułaś się... na miejscu. Od dawna nie robiłaś sobie takich przyjemności i naprawdę możliwość przepierdolenia pieniędzy była ... zajebista. Nie przeszkadzało Ci też to, że jesteś sama. Nie myślałaś o tym. Poszłaś do cukierni Muffet i na miejscu zjadłaś donuta. Zrobiłaś kilka zdjęć telefonem złotym kwiatom na rynku, bardzo Ci się podobały. I tak minął cały dzień, nawet nie wiesz kiedy zleciał.

Wysiadłaś ze swojego samochodu. Zimno szczypało w policzki i marzyłaś tylko o powrocie na swoją kanapę. Wróciła nawet chęć do czytania! Usłyszałaś otwieranie drzwi. Nie. Nie Twoich. Grillbiego. Serce zabiło Ci mocniej. A co jeżeli pomyśli, że go unikasz?
-Cześć. - odezwał się pierwszy mierząc Cię wzrokiem gdy przekręcał klucz w drzwiach.
-Cześć - odpowiedziałaś, może nieco zbyt głośno. Dlaczego wychodzi? A... no tak... praca. - Idziesz do baru? - Uniósł jedną brew. No tak, głupia, pytasz go o oczywistość.
-Tak. - mówiąc to wsadził ręce do kieszeni swojego płaszcza, jedną z nich grzebał po wnętrzu, by potem wyciągnąć komplet zapasowych kluczy. Rzucił nimi w Twoją stronę, nie złapałaś, te wpadły w ścieg u Twoich stóp. - Jakbyś chciała do mnie przyjść, nie krępuj się - po co to zrobił?
-Dzięki... - Tyle mogłaś powiedzieć, nadal zaskoczona jego zachowaniem, pochyliłaś się i wyciągnęłaś trzy srebrne klucze by potem je otrzepać. Nawet przez rękawiczki czułaś, jakie są ciepłe.
-To pa
-Pa...

Nie poszłaś do niego do domu. Nie poszłaś za nim do baru. Siedziałaś na kanapie z puszką piwa w ręku. Telewizor był włączony, ale nie przywiązywałaś uwagi do tego co leci. Niech leci. Niech będzie coś głośno.
Uczucie, że powinnaś zrobić coś, nie minęło. Choć nieco zmalało. Gdyby był Piotrek o tej porze pewnie kładłabyś już Ai spać, on siedziałby tutaj, gdzie Ty teraz i oglądał jakiś program. Potem zmyłabyś naczynia po kolacji jaką wspólnie zjedliście i dołączyłabyś do niego.
Pierwszy raz od bardzo dawna poczułaś coś, co z całą stanowczością można nazwać tęsknotą. Za Piotrkiem? Nie. Za Ai? Może trochę. Za tamtymi wieczorami? Tak. One były takie... idealne. O co właściwie się pokłóciliście? Co sprawiło, że pognałaś w ramiona innego? Głupota? Nie. Nie tylko to. Ai ma problemy w szkole, ale to nie powód, aby zdradzać męża. Oparłaś głowę o kanapę i popatrzyłaś na sufit. Dlaczego? Czy jeżeli nadarzy się okazja, zrobisz to ponownie? Dlaczego nie żałujesz tego co się stało? Nie rozumiałaś siebie.

Kolejnego dnia znowu udałaś się na miasto. Tym razem w innym celu. Mijając zamknięty bar weszłaś do zabawkarskiego. Tam, puszysta kocica Catty, stała za kasą, zaś jej współpracownica Bratty porządkowała półki. Chciałaś kupić coś dla Ai. Tak. Obudziłaś się z wielkimi wyrzutami sumienia wobec własnej córki. Dlatego odczułaś potrzebę wynagrodzenia jej wszystkiego. Cokolwiek zrobiłaś. Widząc więc prześliczne pluszaki postanowiłaś na nie właśnie przeznaczyć resztę gotówki jaką zostawił Ci Piotrek. Co z tego, że pewnie wrócą z tuzinem pamiątek? Ty też im coś dasz. Ai, znaczy się, bo co mogłabyś dać Piotrkowi?

Na pięć dni przed swoim przyjazdem Piotrek w końcu dał Ci znać, że ma trochę czasu na poważną pogadankę. Przez ten czas nie byłaś u Grillbiego, nigdy nie skorzystałaś z kluczy jakie od niego dostałaś. Jak już się spotkaliście, kończyło się na grzecznościowych powitaniach. Nie czułaś od niego gniewu. Raczej oczekiwanie. Czekał na odpowiedź jaką mu dasz. A jaką dasz? Sama nie wiesz. Biorąc kilka wdechów zadzwoniłaś do męża.
-Halo?
-Cześć kochanie! - usłyszałaś jego głos, wyraźnie zmęczony, ale dziwne zadowolony - Tak się cieszę, że cię słyszę. Przepraszam, że wcześniej nie mogłem, ale urwanie głowy z tym projektem i ...
-Spokojnie, wiem - uśmiechnęłaś się mimowolnie. - Jak wam idzie?
-Dobrze. Wszystko zgodnie z planem. Tak więc wrócimy niedługo. Cieszysz się?
-Tak... - .... jesteś tego pewna?
-Ja też. Stęskniłem się za tobą i wiesz.. wszystko przemyślałem - jego głos się uspokajał. Chrząknął nerwowo. - Chcesz.... chcesz pogadać?
-Tak... ale nie wiem za bardzo co ci powiedzieć...
-Ja wiem... Wiem, że ostatnio... między nami znaczy się... mamy problemy.... Znaczy się, nie między nami, tylko każdy z nas ma problemy, prawda? Ja z pracą, która pochłania dużo mojego czasu, Ty z ... z....
-Z obowiązkami domowymi
-Nigdy wcześniej na to jednak nie narzekałaś... Dlaczego nagle zaczęły sprawiać Ci problemy? - Przygryzłaś wargę.
-Rozmawiamy szczerze? - chciałaś się upewnić
-Oczywiście, że tak. Chcę zrozumieć.
-Nie chcę być postrzegana jako kura domowa. Chcę... chcę znaleźć pracę... albo iść na studia... albo na jakiś kurs... zacząć coś robić... no i dom. Dom jest o wiele trudniejszy w utrzymaniu niż mieszkanie jakie mieliśmy w mieście... No i problemy z Ai, nie wiem jak sobie z tym poradzić... Rozumiesz?
-Chyba... - cisza, słyszałaś jak drapie się po brodzie. - Mogę teraz coś powiedzieć?
-Jasne.
-Praca tutaj jest bardzo stresująca, ale to wiesz. Wiesz kogo brałaś. Jeden błąd i pufff, zjebane. Cały wysiłek i praca idą na marne i to nie tylko twoja, ale i pozostałego zespołu.
-Wiem...
-To co chcę powiedzieć... Twój ojciec... - zmarszczyłaś brwi - On zaproponował mi zmianę stanowiska, na wyższą. Mniej pracy tutaj, w terenie znaczy się, więcej w domu. Więcej papierków, a przez to więcej czasu dla ciebie i Ai. Jak tylko skończymy z projektem tutaj, będę mógł być przy tobie tak często jak będzie to konieczne. - Serce mocniej Ci zabiło, przed oczami miałaś twarz śpiącego Grillbiego, mocniej zacisnęłaś palce na słuchawce - Kochanie... - wziął głębszy wdech - Mam dla ciebie propozycję. Ja wiem, że cały ten wyjazd był moim pomysłem, ale... co ty na to, abyśmy wrócili do miasta? To rozwiązałoby wszystkie problemy!
-To znaczy?
-Ai ma problemy w szkole, bo się na niej wyżywają.
-Ale nauczycielka powiedziała...
-Słuchaj, rozmawiałem trochę z naszą córką... na myśl o powrocie do klasy boli ją brzuch, płacze, nie chce tam iść. Nie zachowuje się jak prześladowca, ale osoba prześladowana. Nigdy być może nie dowiemy się o co tak naprawdę poszło z tym potworzym bachorem, ale... ale ona nie jest zła. Wiesz? - Wiesz. Ai to aniołek, mały aniołek. Dlatego tym bardziej byłaś zaskoczona, że miała takie problemy. Piotrek mówił dalej - W Ebott nie ma innej szkoły, a przepisanie jej do innej klasy nie rozwiąże problemu. Początkowo zastanawiałem się, czy nie poprosić tatę, aby się nią zajął, ale... - przerwał na chwilę - Nie wyobrażam sobie życia bez Ai. Nie teraz, kiedy jest jeszcze młoda. Jak dorośnie i pójdzie na studia, to dobrze, ale teraz za wcześnie.
-Myślę tak samo - popatrzyłaś na prezenty
-W Ebott nic nas nie trzyma. Wynajmujemy tylko dom, nie jest on na naszą własność.
-Ale sprzedaliśmy nasze mieszkanie w mieście.
-Zawsze można poszukać nowego, a do tego czasu wynająć coś, albo zamieszkać u rodziców
-Kochanie, będę mógł bardziej ci pomagać w pracach domowych, których w mniejszym mieszkaniu będziesz miała źle. O... o twoich studiach albo pracy porozmawiamy na spokojnie. Wiesz w ogóle co chciałabyś zrobić?
-W sumie... to nie wiem... ale... ale chcę.
-Możemy nad tym razem pomyśleć. Nie chcę, abyś uważała, że blokuję ci szansę rozwijania się. Wiesz? - jego głos był taki ciepły. Nagle, poczułaś się pełna, w całości, nie miałaś już tego uczucia, że coś musisz zrobić. Po prostu ... zniknęło. Może chodziło o wygadanie się? - Polubiłem Ebott nie będę przeczył i wyprowadzka nie będzie miła, ale... ale uważam, że tak będzie lepiej. A Ty? Co o tym myślisz?

Pytanie do Was:
1. Piotrek czy Grillby?
Wybór Piotrka będzie oznaczał - wyprowadzkę z Ebott i zerwanie romansu z Grillbym, czyli epizod ze zdradą pozostanie tajemnicą i nie zostanie przez nikogo odkryty. 
Wybór Grillbiego będzie oznaczał - zostanie w Ebott i ciągnięcie dalsze romansu z Grillbym, pogłębienie problemów Ai w szkole oraz ryzyko wykrycia romansu w przyszłości z racji, że Piotrek będzie teraz dłużej mógł być w domu.
Share:

Gra: Poznaj(my) się! - Rozdanie Trzecie


61 Dlaczego alkoholik pije?
62 Dylemat moralny: W przypadku zagrożenia ciąży i ryzyka śmierci matki i/lub dziecka lekarz pierwszorzędnie powinien ratować życie matki, czy nienarodzonego jeszcze człowieka?
63 Świętujesz Wielkanoc? Jeśli tak to robisz to dla siebie, czy tylko ze względu na rodzinę?
64 Kiedy jest dobry czas, żeby "pójść na swoje"?
65 Czy jest jakaś cecha oczu, którą uważasz za niezwykle fascynującą? (np. kolor tęczówki, kształt, heterochronia)
66 Opowiedz jakąś zabawną historię z czasów twego dzieciństwa.
67 Przypomnij sobie sytuację (bądź sytuacje) kiedy najbardziej się bałeś/aś. Czym było to spowodowane?
68 Czego NIE zabrałbyś/zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
69 Wierzysz w karmę?
70 Jaki wynalazek XXI wieku (podkreślam XXI wieku) jest dla Ciebie znaczący i budzi Twój podziw?
71 Stwórz własną listę cudów świata.Co na niej się znajdzie?
72 Twoim zdaniem, dlaczego młodzież podchodzi lekceważąco do lekcji religii oraz do nauczycieli religii? Gdzie leży błąd wychowawczy - w środowisku uczniów, czy ze strony nauczycieli?
73 Wyobraź sobie najgorszą, najboleśniejszą i najhaniebniejszą torturę na świecie. Nie musi kończyć się śmiercią, choć może. Jak będzie wyglądał jej przebieg i na czym będzie polegała? Za jakie przewinienia skazywałoby się na nią?
74 Wyobraź sobie, że budzisz się jutro i nagle okazuje się, że najważniejsza/najbliższa/ukochana Ci osoba w nocy w jakiś niewytłumaczalny sposób zmieniła płeć. Jak reagujesz, co myślisz, co czujesz, co robisz, jak się zachowujesz, co postanawiasz?
75 Jak wyglądałoby Twoje wymarzone miejsce odpoczynku?
76 Która z bajek Disneya najbardziej Ci się podoba i dlaczego?
77 Jakie wartości, spostrzeżenia i nauki pojęłaś/pojąłeś dzięki bajkom/baśniom jakie były Ci czytane w dzieciństwie? Innymi słowy - czego się nauczyłeś/aś?
78 Powiedzmy, że masz szansę, pieniądze i wszystkie potrzebne czynniki, by móc zrobić COŚ. Duże coś przez duże c. Naprawdę fajna sprawa; możesz wybrać czym to jest. Kompletnie dowolnie. Wszystkie chwyty dozwolone. Czym stałoby się "coś" w Twoich rękach?
79 Co sądzisz o ludziach, którzy pomagają chorym zwierzętom, ale nie chcą pomagać chorym ludziom?
80 Talizman chroniący nas przed złem - Jak go sobie wyobrażasz? Jest częścią biżuterii, garderoby, a może zwykłym przedmiotem? Z czego jest wykonany i na jakich zasadach działa? Odstrasza, wyłapuje? Stwórz swój "amulet", którego zadaniem będzie chronienie Ciebie. (Wyobraźnio, działaj. Bez ograniczeń.)
81 Jaka jest Twoja definicja przyjaźni?
82 Gdybyś miał/a jednym obrazkiem przedstawić cały internet co by to było?
83 Czy są jakieś kwiaty/ rośliny, które darzysz szczególnym sentymentem?
84 Jaką jesteś barwą?
85 Czy Twoim zdaniem magia istnieje?
86 Chciał(a)byś mieć egzotyczne zwierzę? Czy może wolisz nie ingerować w ich środowisko i pozostawić je w ich naturalnych miejscach występowania? Co sądzisz o trzymaniu zwierząt w zoo oraz w cyrku?
87 Muzyka klasyczna. Lubisz? Słuchasz? Jacy kompozytorzy należą do Twoich ulubionych, kogo podziwiasz i szanujesz?
88 Jest jakaś grupa etniczna, która wzbudza w Tobie największe zainteresowanie? Jeśli tak, to jaka i co Cię w niej najbardziej interesuje?
89 Honor i odwaga to cechy które musimy nabyć? Dorosnąć do nich? Czy jak ktoś ich nie posiada to już nie nabędzie? Jak sądzisz?
90 Posiadasz jakieś znaki szczególne (jeśli mowa o wyglądzie czy zachowaniu)?

Share:

Undertale: AU - Vagranttale


Autor: elicitsins
Nazwa: Vagranttale


Charakterystyka
Vagrant to grupa muzyczna licząca sobie sześciu członków. Popularna tak samo w świecie potworów jak i ludzi. Główny bohater imieniem Thiede wyglądem przypomina G!Sansa, lecz uwaga! Thiede nie ma nic wspólnego ani z Sansem, ani z G. Żadna z postaci jakie występują w Undertale nie pojawia się w tym AU, zaś to skupia się dookoła Thiede.
Autorka ma w planach zrobienie komiksu, lecz z racji na małą ilość czasu, póki co takowy jeszcze nie powstał.
Thiede ma brata, który jest lekarzem i nazywa się Cyann. Póki co, to tyle, choć autorka ma wielkie plany co do swojego AU. Jak do tej pory na jej tumblr możemy pocieszyć nasze oko fenomenalnymi grafikami (także +18) z Thiede. Po wielu godzinach spędzonych na doborze odpowiedniego głosu dla protagonisty jej AU, wybrała też ten utwór.











Share:

24 lutego 2018

Undertale: AU - YureiTale

Autor: hikaricotta
Strona AU: yureitale
Nazwa: YureiTale 


Charakterystyka AU
YureiTale nie ma być grą. Nie ma tu resetów, statystyk czy zapisu. Niczego. Historia dzieje się w realnym świecie wymieszanym z baśniowym. W tym AU mamy prawdziwe potwory, demony i ludzi wprost z wierzeń feudalnej Japonii. 
Fabuła pierwszej części komiksu obraca się dookoła postaci Yuu (Sansa). Masaru (Papyrusa), Tomoe/Hanae (Mettaton) i Minato (Muffet). O tym w jaki sposób umarli i stali się demonami, o ich walce oraz życiu. 
Główną bohaterką jest Suzumushi/Suzume (Frisk), oraz to jak znalazła las demonów i jak wyglądały jej interakcje z jego mieszkańcami. 
Autorka nadal pracuje nad fabułą wraz z decaytale tak więc w pierwszej części dowiadujemy się, że Suzumushi pragnie wrócić do rodzinnej wioski, oraz dlaczego została porzucona przy górze u podnóży której jest Las Demonów. Podczas swojej podróży spotka wielu ludzi/demonów i zaznajomi się z ich historiami, poznaje prawdziwe swoje miejsce oraz trudną do zniesienia prawdę o samej sobie: to, że jest martwa. Fabuła nie dotyczy tylko jej. Skupia się też na Kohaku i Kagami (Asriel i Chara), pojawia się demon Kiku (Flowey) i tajemniczy Shin (Gaster).
Autorki mieszają wiele japońskich mitów oraz historii wojennych ze sobą, zaś Suzumushi stawiają w centrum tego. 






Share:

Undertale: HappiestTale : Prolog, czyli co było przyczyną najszczęśliwszej historii.

Autor: Fenfral
Spis treści:
Prolog, czyli co było przyczyną najszczęśliwszej historii. (obecnie czytany)
Nieco inna historia Asriela i Chary.
 (Nie)ostatni korytarz
 Noc anomalii, filmów i psa (część 1)
  Noc anomalii, filmów i psa (część 2)
Noc anomalii, filmów i psa (część 3)
Niespodzianka MTT
Witam w moim biurze (część 1)
 Witam w moim biurze (część 2)
Prawdziwa historia "Marka" : "Zaczynamy?"
Prawdziwa historia "Marka" : "TO NIE MOJA WINA!"
 Spełnione marzenia i nadzieje.
 Żarty i zabawy: Zabawę czas zacząć!
Żarty i zabawy: Daj się nabrać.
Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 1)
 Starzy przyjaciele, stare opowieści (część 2)
 Cały świat i cała wieczność!
Obóz z przyjaciółmi: Szykować się!
Obóz z przyjaciółmi: Wszyscy gotowi?
 Obóz z przyjaciółmi: Rozbijamy obóz
 Obóz z przyjaciółmi: Niespodziewany gość
Obóz z przyjaciółmi: ,,Słyszeliście o Niewidzialnej Pani?''
 Taniec i muzyka: ,,Chcecie iść?''
Taniec i muzyka: Na ratunek Psu!
Taniec i muzyka: Zjawa w dyskotece
 Namalowany świat: Galeria (Dziwnej) Sztuki
Namalowany świat: Namalowana osobowość 
Polowanie na Temy
Nowy gość w ekipie - Night
Siemka Night: Nowy w Podziemiu
Siemka Night: Trening (część 1)
 Siemka Night: Trening (część 2)
 Siemka Night: Nowy Dom 
Lista


Sans obudził się wcześnie rano, a przynajmniej dla niego było to bardzo wcześnie. Wiedział że musi się spieszyć. Pamiętał ten dzień zbyt dokładnie, każdej nocy powracał w koszmarach. Nie mógł dopuścić by to się znowu stało. Tego dnia Gaster miał ukończyć swój największy wynalazek, maszynę do podróży między światami alternatywnymi. Sans jednak wiedział jak się to skończy. Wyjął telefon i zadzwonił do brata by ten zabrał Gastera na spacer, najlepiej długi. Jako pretekst podał że chce spędzić z nimi popołudnie i dołączy do nich trochę później. Szkieletowi zależało by pozbyć się Gastera z laboratorium. Nie mógł przecież mu od tak powiedzieć że wie co się stanie. Sansowi udało się włamać do tzw. ,,plików zapisu świata''. Jednak mógł tylko je czytać, nie był w stanie ich zmienić. Przynajmniej nie ze sprzętem który trzymał w piwnicy. Jednak badania Gastera które miały zakończyć się tragedią stworzyły nową okazję. Sans teleportował się do Hotland gdzie z bezpiecznej odległości widział jak Papyrus wyciąga Gastera z laboratorium. To była jego szansa. Po chwili już był w środku a następnie w windzie na niższe poziomy gdzie znajdowała się cała maszyneria.
- A oto i przyczyna moich przyszłych nieszczęść. Nie tym razem sterto złomu, nie tym razem - powiedział stojąc przed maszyną międzywymiarową. Szybko znalazł niezbędne narzędzia, dokumenty oraz plany maszyny. Samo przeprogramowanie działania maszyny zajęło mu prawie godzinę jednak finalnie się udało. Szkielet włączył maszynę która teraz była kontrolerem rzeczywistości. Moc maszyny nie była na tyle duża by dokonać zmian całego świata, jednak to wystarczyło by wprowadzić zmiany w ,,plikach zapisu''. Ekran rozbłysł a po chwili ukazał się system kontroli. Zawierał dane ,,restart systemu'' ,,zdarzenia'', ,,osoby'' i ,,blokada świata''. Wszystko co było potrzebne by osiągnąć to czego od dawna pragnął... szczęście. Sans wiedział co się stanie jeśli pozostawi aktualne opcje. Ryzyko było zbyt wielkie. Dzięki swojej wiedzy uzyskanej z ,,plików zapisu'' znał główne przyczyny przyszłych nieszczęść. Dwie główne to Chara i sama maszyna Gastera. Pierwsza była przyczyną tragedii całego podziemia , druga... jego własnej tragedii. Problemem też był fakt że Frisk może bawić się restartem jak mu się podoba i nie ponosić konsekwencji. Sans postanowił zacząć od tego ostatniego problemu którego rozwiązanie było jednocześnie najprostsze. Sans otworzył opcję ,,restart systemu'' która aktualnie była ustawiona na cofnięcie zdarzeń w wypadku śmierci najbardziej zdeterminowanej osoby. Usunął tą właściwość i zastąpił ją restartem w razie zabicia DOWOLNEJ osoby. Teraz przyszła pora na pozostałe dwa problemy. Chara... Sans wiedział jaką jest osobą i co się stanie jeśli przez Charę zginie syn Asgora i Toriel, Asriel. Początkowo chciał całkiem ją usunąć jednak wiedział że nie może tego zrobić. To była by zbyt poważna ingerencja. Jednak zdołał on nieco zmodyfikować wydarzenia tak by Chara nie miała swojego ,,wspaniałego pomysłu''. Zmienił też minimalnie jej osobowość tak by nikogo nie zabiła. To musiało wystarczyć. Sans już miał brać się za ostatnią część planu jaką było zniszczenie maszyny jednak wówczas przyszło mu coś do głowy. Skoro Gaster tworzył maszynę do przenoszenia się między światami to znaczy że jest to możliwe. Szybko otworzył opcje ,,blokada świata''. Znajdował się tam dział ,,blokowanie wstępu danym archetypom.'' Był pusty. Sans wpisał do niego ,, mordercy, szaleńcy, megalomani, demony, osoby ze złymi intencjami, zdrajcy...'' oraz wszystkie inne negatywne osobowości jakie przyszły mu do głowy. Jeszcze tego by brakowało by ktoś wpadł z wizytą w celu zniszczenia świata o którym wszyscy marzyli. Po tej ostatniej czynności zapisał ustawienia, wyłączył maszynę i przywrócił ją do oryginalnych ustawień. Teraz pozostało już tylko jedno.
-A to za te wszystkie razy kiedy mi się nie udało... - Sans podniósł ciężki klucz który leżał obok i z całej siły uderzył nim w płytę sterującą. Powtórzył atak parę razy, a gdy maszyna zaczęła dawać oznaki w stylu ,,eksplozja zaraz nastąpi, uciekaj póki możesz'' wybiegł najszybciej jak mógł z laboratorium i teleportował się w miejsce gdzie miał się spotkać z Gasterem i Papyrusem. Okazało się że ,,jego drobna sprawa'' zajęła znacznie dłużej niż przypuszczał. Po paru minutach w Podziemiu rozszedł się głośny odgłos eksplozji. Dochodził od strony Hotland. Cała trójka szybko udała się w tamtą stronę. Jak się okazało z samym budynkiem laboratorium niewiele się stało jednak laboratorium Gastera było całkiem zniszczone. Całe szczęście że znajdowało się ono pod ziemią bo inaczej zniszczenia pewnie były by większe. W wybuchu zniszczeniu uległy wszystkie dokumenty na temat maszyny (które dziwnym trafem znajdowały się tuż obok niej). Cała trójka wzięła się do porządkowania zniszczonego laboratorium. Gaster uznał że zwarcie w maszynie spowodowało wybuch, co przy ilości prądu jakiej potrzebowała było dosyć prawdopodobne. Naukowiec uznał ponowne próby za zbyt wielkie ryzyko i postanowił zająć się czymś innym a światy równoległe badać tylko teoretycznie. Sans który był kompletnie wyczerpany tak wielkim wysiłkiem niemal zasypiał na stojąco. Jednak wiedział że TYM RAZEM nie będzie już ŻADNYCH koszmarów.
Share:

POPULARNE ILUZJE