Handlarz Iluzji
Autor okładki: littlejedi19
Autor opowiadania: RevanSans
Notka od autora: Kenobi wychodzi z pojedynku jako przegrany, ginąc od miecza własnego ucznia. Padme jednak umiera przy porodzie, pomimo tego że ma przy sobie Anakina ponieważ myśli że zmarł w momencie przemiany Republiki na Imperium Galaktyczne. Skywalker domyśla się że został oszukany przez Palpatine'a, więc go zabija. Przejmuje władzę w Imperium i postanawia że Leia zostanie politykiem, natomiast Luke będzie Rycerzem Sith. Po dwudziestu latach sprawy jednak zaczynają się walić, Sojusz dla Przywrócenia Republiki powraca,  natomiast w sercu Imperium szykuje się spisek na życie Anakina, nikt jednak nawet nie spodziewa się że największe zagrożenie pochodzić będzie z innej galaktyki.


Spis treści:
1 | 2 | 3 | 4  (obecnie czytany)| 5 |
6 | 7 | 8 | 9 |

- Dobra za dziesięć sekund zacznij nagrywać - Natsele poinformowała, kamerzystę w studiu.
Wiedziała że wiele ryzykuje tą przemową.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
- Obywatele, nie pozwólcie by propaganda Imperatora Tarkina i Kanclerza Thrawna, zaćmiła wam umysły, wszyscy widzieliście jak Gwiazda Śmierci, niszczy cnotę floty prawdziwego Imperium, zabijając naszego Imperatora, bohatera Wojen Klonów. Nie stójcie spokojnie i nie patrzcie jak samozwańczy Imperator i Kanclerz niszczy Imperium które zostało zbudowane na zgliszczach korupcji. Buntujcie się, dołączcie do Rebelii! Ocalcie Imperium! Ocalcie marzenia.
Nagle Natsene usłyszała strzały z blastera... Imperialnych Blasterów. " - Ostatnia transmisja Natsene przed wymordowaniem przez ISB studia HoloFaktów.
***
Nie był głupi, od razu po zdobyciu Mon Calamari, kazał wycofać się do Endor, musiał porzucić swój dom. Zanim jednak to uczynił wszystkie Statki-Miasta dołączyły do floty Rebelii, wiedzieli że mają do wyboru zostać i umrzeć lub przeżyć i dołączyć do Rebelii... Po tym jak usłyszał że Tarkin i Thrawn obalili Imperatora, wiedział że ich sojusz dobiegł końca.
-
Admirale Ackbar - Mon Mothma której nie zauważył, usiadła koło niego - Za godzinę będziemy na Endorze.
- Wyglądasz na zaniepokojoną Mon - powiedział Gial - Co cię trapi?
- Mimo że Skywalker to nas wróg, martwi mnie los jego dzieci, ich matka była moją przyjaciółką - odezwała się Mon
- Ah, była wspaniałą kobietą, spotkałem ją gdy byłem jeszcze Kapitanem w Wojnach Klonów - odpowiedział jej Ackbar
- Wracając do tematu Endora, czy to dobry pomysł zbierać całą flote w jedno miejsce, Gial? -Spytała się go Mon
- Nie możemy rozciągać naszych sił, jeśli chcemy przetrwać musimy być silni i zjednoczeni - odparł spokojnie Ackbar
***
- Lecimy na Kuat, tam jeszcze nie dotarło "nowe Imperium", a tam znajduje się ukończona nowa Superbroń a zarazem Super Star Destroyer, nazywa się bodajże Eclipse - Kyle spokojnie pilotował i rozmawiał z siedzącymi obok dzieciakami.
- Superbroń, coś jak Superlaser? - spytał Luke
- Superlaser nie jest tak potężny jak w Gwieździe Śmierci, ale za to pancerz jest prawie niezniszczalny - odpowiedział Kyle z ekscytacją.
Nagle wtrąciła się Leila.
- Po tym jak go zdobędziemy, zamierzam polecieć na Coruscant i odebrać to co mi zabrano - powiedziała twardo.
- Miałem cię chronić, nie polecisz na pewne samobójstwo, musimy zebrać potężną flotę by móc chociaż zagrozić potędze Coruscant - stanowczo zaprotestował Kyle.
***
Wkrótce po ostatniej transmisji Natsele, wiele Star Destroyerów, myśliwców, korwet, krążowników liniowych i frachtowców, skoczyło do Kuat które oficjalnie stało się ostatnim bastionem Imperium Skywalkerów.
***
Nagle statek Kyle'a wyskoczył z nad-przestrzeni.
- Nie, nie, nie, nie - Kyle zaczął walić w konsole
- Co się stało?! - Krzyknął Luke.
- Hipernapęd padł - Kyle sprawdził radar i zauważył na nim jednostkę YT-1300 - Spróbuję się połączyć z tym statkiem.
- Oby - Leia Prychnęła
- Tu Moldy Crow, hipernapęd nam padł, potrzebujemy podwózki na Kuat, zapłacimy w nieoznakowanych kredytach, 30000. - Kyle połączył się z YT-1300
- Tutaj Kapitan Solo, Sokół Millenium to nie jest statek pasażerski - Kyle wsłuchał się i w tle usłyszał ryk Wookiego
Leia podeszła do mikrofonu i poirytowana zaczęła krzyczeć na przemytnika.
- Jesteś cholernym przemytnikiem, i nie chcesz nasz przewieźć, zapłacimy podwójnie! Ale masz już się zamknąć i nasz zabrać na Kuat!
- Hola, hola, paniusiu mogłabyś się uspokoić i nie krzyczeć na mnie. Nadal nie jestem usatysfakcjonowany tą ofertą - W tle rozległ się ryczący Wooki - No dobra, przewiozę was za te skromne 60000 cr.
Statki rozpoczęły dokowanie.
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa (obecnie czytany)
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem 
Zapukałaś w drzwi domu Sansa kolejnego ranka. Otworzyły się, zaś w progu stał ubrany Papyrus. Miał na sobie czarny kombinezon i różowy fartuszek z napisem „Chwała kościom”. Wyglądał na przebudzonego mimo że była wczesna godzina poranna. Zastanawiasz się, czy on kiedykolwiek sypia.
-Ah, dzień dobry człowieku – powiedział
-Dzień dobry Papyrus – uśmiechnęłaś się – Przyszłam zostawić trochę brownie Sansowi
-Ah, rozumiem, wchodź – przesunął się tak, abyś mogła wejść. Znalazłaś się w dużym białym pokoju. Przez śnieżno białe zasłony prześlizgało się poranne słońce. Otwarta widna kuchnia zapełniona naczyniami, drzwi balkonowe uchylone, do tego trzy pary innych drzwi. Dwie pary zamknięte, ostatnie lekko uchylone. Do tego dwie pary drzwi na górnym piętrze. Więcej drzwi kryło się za schodami.
-Co za piękne mieszkanko – rzuciłaś komplementem, gdy Papyrus prowadził Cię do kuchni.
-Pochwały należą się ojcu – powiedział wyciągając talerz z szafli – To on go kupił
-Mogę zapytać, czym się wasz ojciec zajmuje? - mówiłaś odstawiając na bok pakunek, by następnie przeciąć ciasto nożem wyciągniętym ze stojaka.
-Bada Rezonans – odpowiedział otwierając lodówkę, by wyciągnąć z niej mleko. Popatrzyłaś na niego, gdy ten brał szklanki
-Tak?
-Tak. - przytaknął wlewając mleko do naczyń – Rezonans nie jest do końca poznany, ludzie mają problem ze zrozumieniem własnych dusz i ciał, no i wiele potworów nie jest zainteresowanych tym tematem. W rezultacie, nie ma wielu informacji co do samego procesu. Oczywiście, mamy maszyny próbujące zrozumieć działanie magii, ale uważamy, że w całym procesie jest coś więcej. Są róśne fazy dla różnych rodzajów magii. A, że każdy ma własną unikatową magię... Dla przykładu, nawet jak Rezonans odpowie dwóm Cierpliwościom, wynik będzie inny. Nie rozumiemy na jakich zasadach dusze się wybierają i dlaczego wolą łączyć przeciwne sobie dusze. Nie wiemy też, dlaczego Rezonans tworzy tak silne więzi. To kilka z wielu innych pytań na jakie mój ojciec próbuje znaleźć odpowiedź.
-Łał – oparłaś się o ścianę – Jak to bada?
-Studiuje magię Soul Mate – odpowiedział podając Ci szklankę mleka – Niewielkie cząstki magii jakie emituje dusza, tak aby nie musieć jej chować do słoja. Próbuje zrozumieć różnice dusz i to co się z nimi łączy. Magia jest dla potworów czymś podobnym jak wasze DNA, choć jest nieco bardziej skomplikowana, skoro dotyczy się naszego... Rdzenia. - przytaknęłaś podnosząc talerz. - Pokój Sansa jest na prawo – poinformował – Zapukaj, zostaw talerz i szklankę pod drzwiami – zaczął ściągać fartuszek – W tym czasie ja zadzwonię. Sprawy administracyjne Guevery poszły szybciej niż oczekiwałem, więc muszę zadzwonić do Grillbiego, aby sprawdził, czy Vera ma dzisiaj zajęcia – znowu przytaknęłaś i poszłaś na górę. Twoje buty stukały o posadzkę. Kiedy dostałaś się pod wskazane miejsce, postawiłaś brownie i mleko na podłodze i zastukałaś w drewniane drzwi. Już miałaś iść na dół, kiedy poczułaś przyjemne pulsowanie w duszy. Żadnego bólu czy dyskomfortu, po prostu świadomość, że ktoś jest blisko. Stanęłaś aby nasłuchać czy coś dobywa się z jego pokoju. Coś szurało, a potem oparło się o drzwi. Wystawiłaś rękę opuszkami palców dotykając bariery między wami. Twoja dusza zrobiła się przyjemnie ciepła, zupełnie tak, jak wtedy kiedy Sans tulił Cię w biurze. Oparłaś się o drzwi, potem doznanie zrobiło się cieplejsze. Sans musiał być po drugiej stronie. Nie byłaś pewna jak długo tam tak staliście, oparci o drzwi z obu stron, ale czułaś, że Sans się oddala. Ty też to zrobiłaś.
-Zostawiam brownie i mleko dla ciebie – powiedziałaś niskim głosem. - Idę, więc spokojnie możesz otworzyć – czułaś, jak Sans się oddala. Chwilę później, dostałaś wiadomość

Dzięki. Miłego dnia w robocie.
Kiedy doszłaś do swojego biura zobaczyłaś wysokiego i szczupłego żywiołaka ognia z czaszką i kościstymi dłońmi. Ubrany w szkolny czarno-biały mundurek, miał przyczepioną do twarzy coś, co wyglądało jak maska do oddychania, zaś do biodra przyczepione małe, czerwone pudełeczko.
-Dzień dobry – powiedziałaś. Fioletowy ogień rozglądał się przez chwilę nim spojrzał na Ciebie
-Oh. Dzień dobry – pomachał. Przedstawiłaś się i uścisnęłaś jego rękę, żywiołak również się przedstawił.
-Jestem Guevara Revence Skeleton
-Oh – podskoczyłaś, szybko załapałaś, że to musi być Guevera o którym mówił Papyrus. Sądząc po masce, musi mieć problemy z oddychaniem. - Racja. Rozmawiałam z … twoją mamą? Uh, Papyrusem.
-Mamą – uśmiechnął się – Wspominał, że rozmawiał z człowiekiem, sądzę, że chodziło o ciebie.
-Tak – uśmiechnęłaś się – Pomaga mi z Sansem... oh! - zamrugałaś – Bo jestem jego Soul Mate... czy to znaczy, że jestem twoją ciocią?
-Ha, no raczej! - zaśmiał się – A więc witaj cioteczko! Powiedziano mi, że jeżeli będę miał jakieś pytania odnośnie ludzi, powinienem zgłosić się na zajęcia do ciebie. Nie ma zbyt wielu ludzi po tej stronie miasta, prawda?
-Nie szczególnie – odpowiedziałaś – Z jakiegoś powodu ludzie lubią dobierać się wedle .. ras.. to nic niezwykłego. Czasami mieszkają bardzo daleko od potworów. Uh, nie, aby to miało coś znaczyć – machnęłaś ręką – To coś, co często się zdarza i robimy to... instynktownie.
-Spoko, rozumiem – przytaknął – W każdym razie, czadowo mieć krewniaka w szkole. Przysięgam, używać tej mocy tylko w dobrej wierze – wyszczerzył się szeroko. Odwzajemniłaś uśmiech. Widziałaś w nim coś z Papyrusa, nie tylko wzrost, ale ogólną postawę. - Cioteczko, do zobaczenia – powiedział – Teraz wiem, gdzie masz biuro, wpadnę do ciebie jak będę czegoś potrzebował, albo... po prostu będę cię widywać w domu, jak już będziesz się częściej widziała z Sansem. - poruszyłaś się niepewnie
-Oh... cóż – odwróciłaś wzrok
-Oh... - Patrzył się na ciebie – Nadal ma te swoje ataki, co? - przytaknęłaś – Ta... Mama pomaga mu z tym – popatrzył na ziemię – Mój tata powiedział mi, że z moim stanem mogę sobie nie dać rady, więc mama na niego ma oko, skoro dziadek cały czas pracuje. Tsk. - zmarszczył oczodoły – Czasami mam wrażenie, że to dziadek powinien się nim zajmować. Mama ma swoją własną rodzinę, wiesz? - przytaknęłaś.
-Robię co mogę, aby mu pomóc, ale to nie są rzeczy, jakie szybko da się naprawić. Będziemy musieli przywyknąć do siebie i jakoś dać radę z tą całą... Duszą Bossa, która nie chce się złamać... w taki czy inny sposób. To temat, jaki będziemy musieli omówić twarzą w twarz. - przytaknął
-Rozumiem, tylko... - westchnął lekko – Powinienem iść na zajęcia. Czy mogę...?
-Tak? - odwrócił wzrok, w jego oczodołach zapaliły się żółte światełka
-Może nieco przesadzam, ale... jeżeli będzie mi ciężko, będę mógł z tobą pogadać? Nie musi być w twoim biurze, jeżeli uważasz, że to byłoby coś dziwnego. Możemy się spotkać gdzieś .. pod drzewem cz coś. Dobrze? - podrapałaś się w brodę
-Wydaje mi się, że dla rodziny mogę zrobić wyjątek. - uśmiechnął się
-Dzięki cioteczko, do zobaczenia – pomachał i udał się w inną część budynku. Co za słodziak, pomyślałaś idąc do biura. Jak zawsze odpaliłaś kompa i sprawdziłaś kogo masz na dzisiaj. Sprawdziłaś maile uczelniane, natychmiast rzucił Ci się w oczy ten o tytule PROSZĘ ODPOWIEDZ. Od Jerrego.

Nauczycielko! Proszę daj mi znać, że nic ci nie jest! Straszny szkielet warczał na mnie i uciekłem! Wiem, że powinienem zostać i cię bronić! Przepraszam! Proszę daj znać, że nic ci nie jest! Martwię się o ciebie tak strasznie! Znienawidzę się, jeżeli coś ci się stało! Jesteś taka wspaniała i miła i …

Nie czytałaś reszty. Odpowiedziałaś krótko i treściwie

Nic mi nie jest Jerry. Przepraszam za zachowanie mojego przyjaciela. Wszystko jest dobrze

Wysłane.
-Prosto i krótko – powiedziałaś wtedy ktoś zapukał. Zerkając zza monitora zauważyłaś szarego potwora wyglądem przypominającego królika. - Oh, witam panie Lapin – pomachałaś
-Witaj – staruszek wszedł do środka. Był ubrany w niebiesko-szary garnitur – Przyszedłem aby się ciebie o coś zapytać.
-Jasne – przytaknęłaś stając przed biurkiem
-Dostałem od maila od Jerrego, w piątek popołudniu. Napisał, że jakiś niebezpieczny potwór wszedł do budynku i go przestraszył
-Oh! - byłaś zszokowana, uniosłaś ręce – Uh, cóż, to był... - nie wiedziałaś czy chcesz wdawać się w szczegóły. Pan Lapin, dziekan, był miłym starszym potworem, ale nie chciałaś, aby zbyt wiele potworów wiedziało o atakach paniki Sansa – Ja um... nie wiem co dokładnie się stało, bo moje drzwi były zamknięte – przyznałaś.
-Hm – królik przytaknął – Cóż, rozumiem że Jerry budzi raczej... negatywne uczucia na innych. Nie dziwi mnie, że ktoś na niego naskoczył. Ale, kim był dokładnie ten potwór? Znasz go?
-Um.. - zarumieniłaś się – Mój Soul Mate
-Ah – otworzył szerzej oczy – Moje gratulacje! Proszę, zachowajcie wszystkie nadprogramowe czynności w godzinach kiedy zajęcia się nie odbywają, dobrze? - mrugnął do ciebie i wyszedł z pokoju. Mogłaś jedynie usiąść, zasłonić usta dłonią, czułaś ciepło na całej twarzy.
OMG serio tak powiedział?! XD

Tak się wstydziłam. Nie mogę w to uwierzyć!

Cóż, to królik. One dobrze znają się na mnożeniu.

Rany, w ogóle byłbyś tym zainteresowany?

Dziecino, lubię być prowadzany na smyczy ja pies. Nie mam nic przeleceniu cię w biurze.

Nie wierzę ci!

♥

♥ Wiesz, w wiadomościach jesteś kompletnie innym potworem.

Wiem. Moja panika objawia się tylko w osobistych kontaktach.

Czy kiedyś spotkamy się twarzą w twarz?

Totalnie. Muszę się tylko do tego przygotować. Mój brat ci o tym mówił, prawda?

Tak. Oboje wiemy jak to może się skończyć i nie chcemy cię przestraszyć

To przerażające uczucie. Jakby moja dusza miała pęknąć, ale nie chce. Nienawidzę go. Nienawidzę świadomości, że kiedyś cb stracę. Nawet jak nie spędziliśmy wiele czasu razem, już się w tobie zakochałem. Już wiem, że cię ♥ a to tylko powiększa ból i strach.

Chciałabym ci jakoś pomóc.

Rozmowa z tb bardzo pomaga. Pomaga mi przywyknąć do cb.

Naprawdę?

Ta, zdaję sobie sprawę z tego jak wielkim świrem jesteś ha ha

Raaaany

Nikomu nie powiem

To mi o czymś przypomniało. Powiedziałam o nas mojej przyjaciółce. Znam ją od lat, nikomu nie powie. Po prostu chciałam poznać neutralną opinię. To ona powiedziała, że powinnam zapytać się o coś co lubisz, aby zrobić dla ciebie prezent. Nadal muszę coś kupić.

Podziękuj jej. Ufam twoim osądom. Skoro mówisz, że nikomu nie powie, wierzę ci. I nic nie musisz mi kupować. Rób mi słodycze. Te brownie były zajebiste.

Zapamiętam sobie. W każdym razie, późno już. Nie będzie ci przeszkadzało, jeżeli jutro przed pracą wpadnę przywitać się przez drzwi?

Brzmi OK

Dobra. Dobranoc najdroższy.

Nocka Aniele.
Autor okładki: Filipa
Notka od autora: Frisk wykonał Neutralną ścieżkę zabijając Toriel, Asgora i kilka przypadkowych potworów. Zaprzyjaźnił się z paroma, ale ostatecznie uciekł zabierając ze sobą wszystkie zebrane do tej pory dusze. Minęło piętnaście lat, a do Podziemia wpada ósma. Ty. Jesteś dorosłą kobietą, która postanowiła zbadać co skrywa góra Ebott. Jednak, czy to aby dobry pomysł?
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Od czasu do czasu może mieć charakter interaktywny, gdzie pod koniec rozdziału będzie pytanie do czytelników. Ostrzegam też, że w późniejszych rozdziałach będzie to czyste +18, nie tyle ze względu na sceny erotyczne (jakie również przewiduję), ale też przez wiele innych aspektów jak przemoc, tortury, bicie, znęcanie się etc. 
Tak więc, miłego czytania!
Autor: Yumi Mizuno
Spis Treści
Dlaczego tutaj właściwie jesteś?
To genialny pomysł!
 Poczucie winy 
Obrzydliwość [+18]
Wynik: Negatywny [+18] (obecnie czytany)
Jesteś wypełniona... [+18]
Zabij się [+18]
Gdy Sans pojawił się w środku dostrzegł człowieka na materacu z mocno podkulonymi pod siebie nogami. Drżała, przez chwilę patrzyła na niego, a następnie odwróciła wzrok. Nienawidził tego wszystkiego. Nienawidził jej. Dlaczego nie zdechła na początku? Byłoby o wiele łatwiej. Zacisnął ręce w pięści trzymając je w kieszeniach i podszedł do tacy jaką jej przyniósł. Makaron z lekami nie był tknięty, nie umiał jednak ukryć cichego zadowolenia, tej nuty satysfakcji gdy dostrzegł, że frytek nie ma.
Coś połechtało jego ego. Prawie by się nawet uśmiechnął, lecz w porę przypomniał sobie gdzie jest, co robi i przede wszystkim - z kim jest. Spojrzał na człowieka, takiego małego, przerażonego. Jak coś takiego... coś tak żałosnego... Cmoknął zabierając tacę. Alphys upominała go, aby dopilnował, by człowiek połykał wszystkie tabletki. Ech, nie chce mu się, nie ma nastroju. Po prostu zabrał tacę i znikł z izolatki teleportując się do pokoju pani naukowiec.
-I-I co? Z-zjadła? - zapytała, Sans ukradkiem wyrzucił makaron, zaś tabletki schował do kieszeni. Wiedział, że jeżeli wyszłoby, że nie zjadła makaronu, to zmusili by ją siłą. No ale przecież zjadła jego frytki, nie powinna być głodna. Póki co. Przytaknął stojąc w odległości od wielkiego monitora, na którym to potworzyca zapisywała swoje obserwacje. - T-to dobrze! Kto wie, m-może się z-zaprzyjaźnicie po tym wszystkim! - Sans uniósł jedną brew do góry
-co?
-No wiesz, j-jak będziemy mieć sz-szczęście, to może urodzi s-siedem i nie trzeba będzie jej.... Znaczy się, nie abym tego nie chciała! To człowiek! To rozkazy! To... to... - głos jej drżał coraz bardziej, na dnie niebieskich oczu zaczynały pojawiać się łzy.
-skończ pierdolić - Sans wsadził ręce do kieszeni - mowy nie ma, aby chciała się ze mną zaprzyjaźnić po tym wszystkim - syknął - ja nie chcę się przyjaźnić z nią. - Alphys podniosła lekko głowę spoglądając na niego, tak jakby chciała coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili powstrzymała się. Splotła ręce razem, nerwowo obracając jeden ze szponów między pozostałymi.
-R-rozumiem... J-jutro zrobię jej badania czy... - Nie udało się, on to wiedział. Wiedział, że nawalił. Nie zapłodnił jej. Jego koszmar jeszcze się nie skończył. Spojrzał na zegar. Czas do domu. Papyrus nie wie co robi, myśli, że pracuje w laboratorium, że wrócił do starej pracy, że jest jak dawniej. Niech tak wierzy. Dom w którym mieszka to jedyne miejsce, gdzie Sans czuje się... dobrze. I za wszelką cenę nie chce tego zmieniać. Biorąc głębszy wdech, teleportował się do salonu swojego domu w Snowdin.
Schowałaś talerz pod materacem. Dopiero kiedy kroki się uspokoiły i kiedy byłaś pewna, że nikogo nie ma przed drzwiami, że jesteś sama, zdecydowałaś się na wyciągnięcie zdobyczy. No dobra, ale teraz co z tym zrobić? W mrokach swojej izolatki obracałaś naczynie. Stary, szklany talerz, który właściwie ... nie otworzysz nim drzwi. Rzucanie nim w kogokolwiek nie byłoby rozsądne. Bóg raczy wiedzieć, co by ci zrobili, gdybyś ich w ten sposób zaatakowała. Nie, nie chcesz się tego przekonywać. Póki co... nie, nie chcesz aby ten szkielet znowu się pojawiał. Nie po tym co Ci zrobił. Wiedziałaś, że nie zostałaś zgwałcona... znaczy się nic w Ciebie nie wsadził... z wyjątkiem palca.... Dreszcz przeszył Cię ponownie, odruchy wymiotne jednocześnie. Resztką sił podbiegłaś do brytfanki, którą zostawiono Ci na wszelkie fekalia. Zmieniają ją dość często i myją, więc nie śmierdzi. Mimo to walczyłaś z wymiotami, nie chciałaś oddać jedynego dobrego posiłku, który zjadłaś od dawna. Prysznic, może to pomoże. Zrzuciłaś z siebie szmatę i stanęłaś pod wężem. Leci, niewielki strumyk wody ale leci. Jak błogosławieństwo. Złączyłaś dłonie poczekałaś, aż zimna ciecz wypełni je i wypiłaś. Potem znowu wróciłaś spojrzeniem na talerz. Musisz go schować, tylko gdzie? Pod materac? To jedyne miejsce gdzie możesz. Po obmyciu się, po którym i tak nadal czułaś się brudna, tak od środka, ubrałaś się. Talerz znalazł się w bezpiecznym miejscu. Musisz go chronić. Wariujesz? Ciekawe czy Cię szukają. Miałaś nadzieję, że tak. Wyobrażałaś sobie, jak grupa komandosów niczym w filmach akcji, wywarza z buta wrota Twojego więzienia, jak wchodzą do środka, ratują Cię, jak mijasz zwłoki potworów... które wyglądają jak ten szkielet. Wszyscy wyglądają jak on.
Chciałaś, aby umarł.
Długo musiałaś czekać, aby drzwi ponownie się otworzyły. Byłaś już głodna, bardzo głodna. Sen nie przychodził. Za bardzo się bałaś. Byłaś zbyt głodna, aby spać.
-Ch-chodź... - znajomy głos pani naukowiec wyprowadził Cię z ciemnej celi wprost w oświetlone pomieszczenie. Bose stopy klapały o zimną posadzkę, mijałaś potwory ze spuszczonymi głowami, czułaś jednak na sobie ich wzrok. Zostałaś zaprowadzona do dobrze znanego Ci pomieszczenia. Do jej gabinetu. Kolejne badania? Musisz z nią porozmawiać! To co robią to szaleństwo! Otworzyłaś usta i wydałaś z siebie skrzek. Potworzyca natychmiast na Ciebie spojrzała, przerażona - Nic nie mów! P-proszę - zamknęłaś usta. Pozwoliłaś pobrać sobie krew, pozwoliłaś by jej żółte szpony dotykały Twojego brzucha i talii, dotykały mostka. Czułaś, jak wewnątrz Ciebie coś drży. Serce? Nie, to nie było serce. To coś innego bardziej... intymnego. Natychmiast zrobiłaś krok w tył. Naukowiec opuściła głowę jakby obraziła Cię, nic jednak nie powiedziała.
-i jak? koniec tego? - aż podskoczyłaś, serce dudniło w uszach. Nie odwracałaś się, wiedziałaś kto stoi za Tobą, czułaś go.
 -O-obawiam się, że nie... - westchnęła ciężko - Będziesz musiał...
-zamilcz! - wyglądał na zdenerwowanego. Bałaś się jego podniesionego głosu
-Sans... - Tak ma na imię? Sans? Czułaś wstręt do tego imienia.
-Proszę... - szepnęłaś - nie... - Coś pociągnęło Cię za włosy do tyłu, wygięłaś się i spojrzałaś na niego.
-milcz - warknął gniewnie i puścił
-Ja nie... - teraz odwrócił Cię przodem do siebie i zdzielił po policzku.
-milcz - wycharczał. Tamta nie zareagowała, słyszałaś, że przekręca się na krzesełku tak, aby nie widzieć tego co się dzieje. wygodnie jest nie widzieć. - zabierzcie ją do jej pokoju - Pokoju?! On tamto miejsce nazywa pokojem?! Chciałaś uciekać i to był błąd. Ta sama siła, ta sama którą przygwoździł Cię do łóżka oplotła Twoje ciało, uniosłaś się o kilka centymetrów nad ziemię i wbrew wszystkiemu, wbrew całemu światu i woli wszechświata, wbrew sobie znowu znalazłaś się tutaj. Gdzie...
O nie...
On będzie musiał znowu...
Tym razem nie nawali...
Wiedziałaś to...

Wkrótce potem, zrobiłaś coś, czego nie oczekiwałaś nawet po sobie. W agonii ściągnęłaś prześcieradło z materaca i ... i próbowałaś się nim udusić. Nie udało się. To nie tak, że brakowało Ci sił. Byłaś zdeterminowana, aby się zabić. Tu i teraz. Nie chcesz, aby on znowu się pojawiał, nie chcesz, aby dalej Cię krzywdził. Nie jesteś ... nie dasz rady... dlaczego nie pozwolą tego sobie wyjaśnić?!
Powstrzymali Cię, dwa potwory zabrały Ci prześcieradło, został koc, nim ani się nie udusisz, ani nie powiesisz. Nie masz na czym.

Pora karmienia. Jak często Alphys ją karmiła? Jak często powinna jeść? Sans leżał u siebie na łóżku dumając. Powinien iść ją nakarmić. Al już tego nie robi. Człowiek jest zdany całkowicie na jego łaskę. Zagłodzi ją. Umrze. Powie, że to przez przypadek. Nikomu nic się nie stanie. Będzie jedna dusza. Jedna mniej. Potem poczekają. W Podziemiu przetrwają najsilniejsi. A potem wyjdą i .. i ... Ale ta moc, ta moc jaką ma nad nią. Ta świadomość, że jej los jest w jego rękach sprawiała, że czuł dziwną... satysfakcję? Nie. Nie mógł tego czuć. Nie może czuć czegoś takiego z tego co robi! Brzydził się siebie.
Bez względu jak często mył ręce, wspomnienie jej ciała nie znikało. Nie mogąc dłużej znieść bezczynności podniósł się z łóżka i wziął z kredensu w kuchni cynamonowego króliczka. Schował go do kieszeni. Gdy teleportował się do laboratorium nikogo nie było. Naukowiec powiedziała mu, że nie będzie mu wchodzić w drogę. Badania będą odbywać się co jakiś czas, człowiek jest tylko jego. I to mu się podobało. Nie, to nie mogło mu się podobać! Nie mogło! Zacisnął mocniej zęby gdy stał przed czajnikiem. Makaron. Dać jej makaron. Da jej jeść. Przyjdzie po swoje. Zrobi co musi. I koniec. Nic więcej. Wtedy popełnił błąd, bo jej dotknął. Więcej tego nie zrobi. Nie dotknie jej. Nie może sobie na to pozwolić... Ale jej skóra, jest taka... inna. Inna niż wszystko co dotykał do tej pory. Inna niż skóra Frisk. Frisk był dzieckiem. Frisk był zabawnym dzieckiem. Mimo, że Sans teraz nienawidził Frisk, nie umiał nie uśmiechać się na tych kilka miłych wspomnień jakie dzieciak pozostawił po sobie.
Piiiiiiiii.....
Wyłączył czajnik i nalał wodę do kubka. Na tacy położył cynamonowego króliczka i stanął przed drzwiami. Wziął głęboki oddech i teleportował się do środka. Człowiek była...
-skąd to masz - warknął widząc, jak w rękach trzyma talerz. Po frytkach. Szklany. albo raczej, jego resztki. Szybciej niż by chciał, znalazł się przy niej i wyrwał ostry kawałek talerza z jej ręki - oszalałaś?! - krzyknął wściekły chwytając ją za nadgarstek. Miękki, ciepły nadgarstek. Kobieta patrzyła przez chwilę w jego oczy, a następnie zaczęła wić się i piszczeć, szaleć, próbować od niego oderwać. Jej próby były bez sensu. Była taka słaba. Pewnie przez nieodpowiednie żywienie. Powinien przychodzić wcześniej? A może to przez leki jakie jej dawano?
-PROSZĘ NIE! PUŚĆ MNIE! NIE! - piszczała. Sans ponownie zdzielił ją po policzku. Zamilkła. Nie chciał przyjąć do świadomości, że mu się to spodobało. Nie mogło mu się to podobać! Nie mógł czerpać przyjemności z bicia jej! Bicia kogoś tak słabego! A mimo to... czuł jak jego męskość...
-milcz - warknął - nie odzywaj się, nie dotykaj mnie, nie patrz na mnie - warknął ponownie. Posłusznie opuściła głowę, włosy zasłoniły jej twarz. Pozlepiane, spod przemęczonych powiek ciekły ciepłe łzy. Sans puścił jej rękę, a ta opadła na ziemię. Pochylił się by zebrać kawałki szkła z ziemi. Spojrzał na nie. Mało by brakowało, a... Zmarszczył brwi zdziwiony własną reakcją. Przecież mógł wyjść. Zabiła by się i wszystkie jego problemy ... dlaczego ją uratował? Przeniósł wzrok na nią niepewny, jakby w jej osobie próbował znaleźć odpowiedź. Zamiast tego, jej oczy spotkały się z jego.
-Dzień dobry Sans... - szepnęła zdartym głosem. Takim miłym. Takim ciepłym. Musiał to zrobić. Ręka uniosła się szybciej niż przypuszczał. Plask. I znowu. Jej twarz schowała się za włosami. Tyle. Potwór, przerażony własną reakcją i zachowaniem, po prostu teleportował się z pomieszczenia, pozostawiając człowieka samego z cynamonowym króliczkiem, makaronem i jednym kawałkiem talerza, którego nie udało mu się znaleźć w porę.
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości (obecnie czytany)
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem 
Dzień dobry Sans, dobrze się spało?

Byłaś zaskoczona tym że odpisał praktycznie natychmiast, ułożyłaś się wygodnie na łóżku.

OK. A Ty?

Całkiem dobrze

co dziś robisz?

Szukam czegoś w necie

?

Zarumieniłaś się, ale coś sprawiło, że odpowiedziałaś

Obroże i smycze, wiesz BDSM

Przełknęłaś zastanawiając się, co odpisze.

TY też to lubisz?

Twój brat mi powiedział, że nosisz obroże, więc pomyślałam, że wezmę ci jakąś ładną

Miło, dziex

Uśmiechnęłaś się

Nie wiem jednak co ci wziąć. Jest tutaj tak wiele różnych obroży i smyczy. Są nawet takie z etykietkami! Potrzebujemy etykietki?

Nie musimy, one podnoszą cenę

Masz już jakąś?

Ta, 1 mam cały czas 2 dziwnie się czuje, zawsze zmieniam tabliczki i mam na nich imiona moich soul mate

To słodkie. Twoja jest skórzana?

Ta, ale robią z różnych materiałów, ale skóra wytrzymuje najdłużej

Rozumiem. A jaki ma kolor?

Czarna skóra z czerwonymi dodatkami, ale moge zmienic na taka w twoim ulu jak chcsz

To było by naprawdę miłe z twojej strony. Ale, czy to że ją nosisz oznacza, że jesteś sługą?

Teoretycznie, ale wiesz mogę być, jeżeli chcesz Aniołku

Z jakiegoś powodu, to wszystko było bardzo... seksowne.

Więc, skoro ty jesteś sługą, to ja jestem panią?

Jeżeli chcesz

Nie przeszkadza ci to?

Nie

-O raaaany – rumieniłaś się patrząc na sufit. Właśnie to powiedział. Nie przeszkadza mu bycie dominowanym. On jest... taki szczery. Może dlatego, że rozmawiacie o jego zboczeniach? Zdecydowałaś się coś przetestować.

Papuś mówił mi, że lubisz słodycze

♥ je, zwłaszcza z czekolada i kremem

Znowu się uśmiechnęłaś. Dokładnie tego się spodziewałaś. Kiedy rozmowa dotyczy czegoś co lubi albo zna, temat sam się klei. Będziesz gadała z nim o takich sprawach póki jego stan się nie polepszy, póki sam nie zacznie zadawać ci pytań. Póki co, będziesz przemycać informacje o sobie.

Też lubię słodycze. Wydaje mi się, że mam nawet opakowanie brownie* Może nawet je zrobię? Mogłabym je jutro w drodze do pracy podrzucić jak będziesz spał

Zrobisz je dla mnie?

Jasne, to tylko brownie. Zrobię je dzisiaj do jutra przestygnie. Zimne ciasto jest najlepsze.

TAK! Papy nienawidzi zimnych brownie, nie czaję gościa

Zachichotałaś

Idę zjeść śniadanie, dobra? Napisać do ciebie w porze obiadowej?

K. Narka

Do potem.

Rozpoczęłaś rutynę, zjadłaś śniadanie, a potem zabrałaś się za sprzątanie swojego małego mieszkanka. Koło pory obiadowej Sans przesłał Ci link na telefon do jednej z jego ulubionych stron z gadżetami. Z wyjątkiem obroży i smyczy, były też kajdanki, przepaski na oczy, trzepaczki i inne takie.

Czarny + niebieski 1 z góry, ładnie ci w niej będzie

Kliknęłaś i sprawdziłaś. Była czarna obroża z wyszytymi niebieskimi wiatami. Musisz przyznać, że prezentowała się fajnie

Podoba mi się

Ta?

Tak. Ale chyba nie zamierzasz mi jej kupić, prawda?

… Może?

Sans, kosztuje ponad pięć dych!**

Bogowie, spędziłaś tyle czasu szukając rzeczy z BDSM zapominając ile kosztują.

Bo jest zajebista, Aniołku, i trwała

Sans! To za dużo!

Szczerze, czujesz się niezręcznie ze świadomością, że on kupuje Ci coś drogiego po tym jak znacie się od kilku dni i właściwie rozmawiacie od niedawna.

Już w koszyku

Poważnie?!

Sans!

Kupie ci też smycz

SERIO?!

Nie rób tego!

Chcę za to brownie

Mówisz poważnie?

2 itemy do koszyka

Mówi poważnie...

Nie!

Już kupiłem. Powinny dojść jutro.

Nie wierzę ci!

Pokazać rachunek?

Pieprzony drań!

Nie

Lubie brownie z orzechami
Twoje brownie stygnie w lodówce

Napisałaś mu wiadomość opierając się o kuchenny stół

A orzechy?

Są, kochany

Słodko

Jadłeś kolację?

Papy zrobił mi tosty z serem

Brzmi pysznie. To dobry kucharz. Zrobił mi wczoraj spaghetti

Ta?

Przyszedł sprawdzić jak się czuje

Sans nie odpowiadał przez kilka minut, zaczynałaś się denerwować.

Sans?

Przepraszam

Zamrugałaś. Tego się nie spodziewałaś. Nie uważałaś, aby to co się stało było jego winą.

Nie zrobiłeś nic złego. To ja przypomniałam Ci o lękach. To ja powinnam przeprosić

Nie masz za co przepraszać

Ty też. To była po prostu Twoja reakcja na moją duszę

Po kilku chwilach dopisałaś wiadomość

Wiem, że mówiłam to wcześniej, ale nigdy nie czułam się tak jak wtedy. Było strasznie. Dlaczego Jerry wywołuje takie uczucia u innych?

Wiesz...

Widziałaś trzy kropki poruszające się na ekranie telefonu, Sans odpisywał, zaczęłaś zastanawiać się co Ci naskrobie, skoro pisał długo

Wiesz, że czasami ludzie rodzą nie „nie tak”? Jakby coś było z nimi „nie tak”? Z ich wyglądem i głową. Potwory rodzą się „nie tak” też. I zamiast gromadzić i nadawać miłość tym, na którym im zależy, są bardziej jak starszy wkurwiający brat. Jak przeciwieństwo.

Przeciwieństwo?

Więc... nienawiść i odrzucenie?

Coś takiego

Ale Jerry wydaje się po prostu wkurzający

Sans znowu odpisywał długo.

Ta, ale najgorsze w tym jest to, że on JEST ZDOLNY do bycia nienawidzonym i wkurzającym. To dlatego go unikamy. Potwory dokuczają sobie + robią sobie złośliwości + walczą, ale pod koniec dnia jesteśmy wobec siebie dobrze. Jerry nie jest taki. Wyobraź sobie, masz małe szczeniaki ale jest 1 zwracający na sb uwagę, ale wszystkie traktujesz tak samo, i mimo to wiesz, że ten 1 skurwiel kiedyś cb ugryzie ale nie wiesz kiedy. Nie masz powodu tratować go inaczej, ale wiesz, że tak będzie

Więc Jerry jest jak brzydki szczeniak, który ugryzie mnie pewnego dnia bez względu na to jak miła dla niego będę

Zasadniczo tak

A co jeżeli ktoś będzie chciał go nauczyć bycia miłym?

Chujnia. Skurwiel urodził się taki. Jedyne co możesz zrobić to uważać na niego

Zaufaj mi, uważam. Mimo to nie wyobrażam go sobie jako coś niebezpiecznego. Ledwo sięga mi do kolan, no i jego zauroczenie moją osobą widać jak na dłoni

Aniołku, nie przypominaj mi, że ten śmieć leci na ciebie

Wybacz

Po prostu nie opuszczaj gardy, dobra? Co ma być to będzie, jak by co, daj mi znać

I przybiegniesz mi z pomocą?

Teleportuję się, ale ta, mogę to robić na długie dystanse i tam gdzie 1 już byłem, ale i tak cb znajdę

Czytanie tego sprawiło, że lekko się uśmiechnęłaś

Dobra, muszę jutro wcześnie wstać, muszę dać ci brownie przed pracą. Idę więc spać.

K. Pogadamy jutro, co?

Oczywiście. Pisz kiedy chcesz. Jak nie odpiszę od razu, to mam zajęcia.

Dobra. Do jutra. Nocka Aniołku

Zarumieniłaś się lekko czytając to przezwisko

Dobranoc najdroższy.
___________________________
* - Brownie - To rodzaj amerykańskiego ciasta czekoladowego. Przepis tutaj kwestiasmaku.com
** -  Kurs dolara amerykańskiego z 26.03.2018 wynosił 3,40, w opowiadaniu obroża kosztowała 15 dolarów. Stąd cena. 
Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze. 
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł. 
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane. 
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego? 
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt  (obecnie czytany)
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
Ocknęłaś się kolejnego dnia, soboty przeznaczałaś tym, którzy nie mogli pojawić się na zajęciach w tygodniu. Dusza nadal bolała, jakby ktoś ją przestrzelił. Ciężko Ci się myślało i delikatnie ćmiło Cię w głowie. Przyszłaś do domu zaraz po tym jak Papyrus zabrał Sansa, czy siedziałaś do końca zajęć? Nie pamiętasz. Wszytko po tym jak Sans wyszedł wydaje się takie... mętne. Planowałaś wrócić do snu, lecz wcześniej rzuciłaś okiem na telefon. Spałaś tak głęboko, że nie usłyszałaś kilku telefonów od Iris i wiadomości od Papyrusa, oboje chcieli wiedzieć, czy wszystko dobrze i czy czegoś potrzebujesz. Papyrus napisał, że jeżeli nie dostanie od Ciebie żadnej informacji do 13:00 przyjdzie sprawdzić co z Tobą. Popatrzyłaś na zegarek. 12:45.
-Uggg... - warknęłaś zbierając się chwilę aby zadzwonić do Iris. Powinna o tej godzinie mieć przerwę obiadową. Powiedziałaś jej, że masz migrenę i potrzebujesz odpocząć. Nienawidzisz jej okłamywać, ale jesteś wyczerpana tak samo na umyśle jak i duszy i nie masz najmniejszej ochoty wchodzić w szczegóły. Życzyła Ci zdrowia i rozłączyła się. O 13:05 usłyszałaś głośne pukanie do drzwi frontowych. - Chwileczkę! - krzyknęłaś wyczołgując się z łóżka, po drodze zakładając długą koszulkę. Zerknęłaś przez judasza. Oczywiście, Papyrus stał na wycieraczce. Otworzyłaś
-Człowieku! - krzyknął natychmiast. Przystawił dłoń w rękawiczce do Twojego czoła, drugą podnosząc twarz do góry tak by spojrzeć w Twoje zmęczone oczy. Potem się odsunął i raz jeszcze spojrzał na całą Ciebie, zmarszczył powieki w zmartwieniu – Oh Człowieku, wyglądasz tak samo kiepsko jak Sans. Założę się, że nic nie jadłaś. Rusz się. Zrobię coś dla ciebie! - i wszedł bez niczego torując sobie drogę do Twojej kuchni – Usiądź przy stole! - nakazał. Szurając kapciami o podłogę podreptałaś posłusznie zamykając wcześniej drzwi. Usiadłaś przy stole patrząc jak potwór krząta się przy lodówce mamrocząc coś do siebie, wyciągając różne rzeczy, z których będzie dało się coś ugotować. Znalazł składniki z Bóg wie kiedy. Nie miałaś siły kłócić się z nim, kiedy całą zawartość lodówki wrzucił do kosza. Pewnie i tak były przeterminowane. - Ah, poważnie. Ty, Sans i 'Vara, mam teraz trójkę dzieci! Będę musiał upewnić się, że ty i Sans jecie jak trzeba, potem przedzwonię do rektoratu w sprawie rejestracji Guevary.. - mówił zaczynając grzebać w szafkach – Hm... o, makaron. Tak. Z tego da się coś zrobić. Powinno pasować – Potem zaczął buszować po kuchni wyciągając miski i sitka. - Zobaczmy... to mięso może się gotować. - Mamy jakieś przyprawy? - mówił odwracając wzrok w stronę kredensu na którym stały przyprawy – Oh, idealnie! - uśmiechnął się wyciągając kilka – Wiesz, tak sobie pomyślałem, mój ojciec bardzo pomógł mi, Sansowi i restauracji Grillbiego, która okazała się sukcesem. Więc nie muszę się martwić o Guevarę... Może... powinienem zostać w domu. Abym miał oko na ciebie i mojego brata, abym się wami zajął póki nie przejdziecie przez ten najgorszy okres?
-...Czy nic mu nie będzie? - Twój głos był niski i charczący.
-Uspokoiłem go i zaprowadziłem do domu. Wypił wodę i przespał resztę dnia. Nie obudził się przed jedenastą.
-...To moja wina – szepnęłaś wpatrując się w blat – Przypomniałam mu o jego stanie.
-To i tak by się zaczęło po tym, jak sytuacja w biurze się skończyła – mówił wrzucając makaron do garnka – Nie był gotowy się z tobą spotkać, usłyszał jak twoja dusza krzyczy przerażona. Jako Soul Mate, pobiegł do ciebie aby upewnić się, że nic ci nie zagraża. Może i nie jest pewien swoich uczuć wobec ciebie, ale jego dusza wie. - przytaknęłaś, choć wyjaśnienia Papyrusa nie sprawiły, że poczułaś się lepiej. Jesteś pewna uczuć Sansa wobec Ciebie. Sposób w jaki... Cię tulił, rozmawiał tak łatwo i przyjemnie. Jakbyście znali się od lat. Wszystko między wami było takie właściwe, aż do czasu... Gdzieś w głębi, oboje wiecie, że jesteście pewni swoich uczuć. Lecz ten cholerny strach! Dlaczego przypomniałaś mu o jego lękach?! Bo wiedziałaś, że Papyrus miał w pewnym stopniu rację. Sans nie przyszedł do Ciebie z własnej woli... nie był gotowy się z Tobą spotkać.
-Więc.. muszę poczekać.. znowu?
-Obawiam się, że tak – mówił wylewając makaron do durszlaka – Niech ostygnie – ostrzegł dając Ci porcję spaghetti.
-Dobrze mamo – zażartowałaś – Wygląda dobrze.
-Oczywiście – uśmiechnął się nalewając soku w szklankę – Sam się uczyłem gotować – powiedział – Tata zawsze jest zapracowany, a Sans jadłby tylko gotowe żarcie. To jeden z powodów przez które jest taki... grubokościsty.
-Rozumiem – wzięłaś kęs potrawy – Oh łał! Świetne! - Papyrus uśmiechnął się z dumą.
-Jakie masz plany na resztę dnia?
-Nie wiem – przyznałaś kładąc rękę na kolanie – To... znowu się stało. Znaczy się, nie było tak źle jak za pierwszym razem ale to odrzucenie nadal na swój sposób boli – pogładziłaś się po piersi – Było mi tak dobrze, gdy mnie przytulił... tak idealnie. Powiedział, że będzie przychodził w piątki aby być gdy będę uczyć Jerrego. Wtedy zapytałam się, czy nie będzie przeszkadzać mu moja obecność i to było jak wciśnięcie guzika – oparłaś głowę o ręce masując skroń – Powinnam się zgodzić po prostu na to, aby przychodził.
-To nie twoja wina – Papyrus usiadł obok Ciebie – To wypadek, jak powiedziałem, jego strach i tak dałby o sobie znać. Nie był gotowy się z tobą spotkać. Nim usłyszał krzyk twojej duszy, po prostu spał. Nie był gotowy ci pomóc i cię pocieszyć – znowu przytaknęłaś
-Chciałabym... gdybym tylko mogła.. oh, zaczekaj! - jak oparzona wstałaś od stołu i pobiegłaś do pokoju po telefon, sprawdzając ostatnie wiadomości. Nadal masz jego numer, gdy pisał do Ciebie wczoraj. Zapisałaś go w kontaktach. I już miałaś coś do niego napisać, gdy się powstrzymałaś drżąc. Czy Sans wpadnie w panikę, kiedy wyślesz mu wiadomość? Wróciłaś do kuchni, gdzie Papyrus nadal na Ciebie patrzył. Uśmiechnęłaś się delikatnie – Wybacz. Zastanawiałam się nad tym, jak porozmawiać z Sansem, i przypomniałam sobie, że napisał do mnie. Mam jego numer, ale nie wiem czy powinnam coś do niego napisać. Nie chcę, aby znowu miał atak paniki.
-Hm... - Papyrus podrapał się po brodzie, potem wstał wyciągając się z dumą – Zapytam go – gapiłaś się na niego
-Zapytasz...go?
-Tak. - przytaknął zmierzając w stronę drzwi – Zapytam go, czy pozwoli ci do siebie pisać czy nie. - szłaś za Papyrusem przez korytarz.
-Jesteś pewny, że to nie obudzi jego strachu? Nie chcę, aby czuł się osaczony
-Zapytam się nie stwarzając wrażenia, że ci się śpieszy – otworzył drzwi – To będzie.. mała sugestia
-Cóż.. dobrze – przytaknęłaś. Potwór pomachał i zamknął za sobą drzwi wychodząc. Westchnęłaś decydując się, na zaczęcie robić czegokolwiek aby zabić czas. Może jakiś film, albo książka? Chciałaś uwolnić swoje myśli od Sansa choć na chwilę. Poszłaś do pokoju siadając przy biurku, otworzyłaś laptopa. Przypomniałaś sobie, że miałaś sprawdzić o co dokładnie chodzi z obrożami i smyczami. I tyle z nie myślenia o Sansie... Po pół godzinie szukania, byłaś jednocześnie zaciekawiona jak i czułaś się niekomfortowo. Lecz Twoja ciekawość dorobiła się skrzydeł i zaczęłas grzebać po sklepach w poszukiwaniu obroży dla Sansa. Wtedy dostałaś wiadomość od Papyrusa.

Możesz do niego pierwsza napisać

Przez chwilę zapomniałaś o oddychaniu

Będzie panikował?

Nie, teraz się po prostu wstydzi.

...Oh

Dobrze. Dziękuję.

Zamyśliłaś się nad treścią wiadomości jaką masz mu wysłać. Coś prostego, tak aby nie czuł potrzeby, że musi od razu odpisywać.

Cześć Sans. Mam nadzieję, że dobrze się czujesz. Proszę, odpoczywaj ile potrzebujesz.

I wysłane. Uśmiechnęłaś się. Proszę, krótka miła wiadomość. Bez pytań, więc nie powinien odebrać jej źle. Wzrokiem wróciłaś na stronę z dość dwuznacznymi gadżetami, a wtedy dostałaś wiadomość. Od Sansa.

ty tż, do pot

Patrzyłaś na nią dłuższą chwilę i zaczęłaś się śmiać. Ta prosta wiadomość była taka w … jego stylu. Twój Soul Mate to prostak i nie masz nic przeciwko temu.

Autor: ninjahaku21
Tłumaczenie: Filip Domin
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Categories

  • ► DeltaRune 43
  • ► Do czego warto fapać 7
  • ► EddsWorld 52
  • ► Głos Ludu 1
  • ► Hazbin Hotel 7
  • ► Helltaker 10
  • ► Helluva Boss 20
  • ► Inne gry 72
  • ► Inne komiksy 246
  • ► My Little Pony 68
  • ► Tajemnica prostoty 15
  • ► Undertale 2933
  • ► Zootopia 228
  • ♥ 18 [Dla pełnoletnich] 418
  • ♥ Anime/Manga 41
  • ♥ Crushon.ai 1
  • ♥ Discord 56
  • ♥ Eventy 333
  • ♥ Handlarzowe gry 285
  • ♥ Komiksy 2727
  • ♥ Ogłoszenia 188
  • ♥ Oneshoot 170
  • ♥ Opowiadania 871
  • ♥ Papytus - maskotka blogowa 50
  • ♥ Prace czytelników 39
  • ♥ Tłumaczenia 3107
  • ♥ Ukończone 1621
  • ♥ Yaoi/yuri 98
  • Audio 1
  • Blizny czasu [Time Scar] 11
  • Córka Discorda [Daughter of Discord] 15
  • Cross x Dream 3
  • Czy to uczyni Cię szczęśliwą? [Would That Make You Happy?] 35
  • DeeperDown 23
  • Deos Numbria 9
  • Endertale 10
  • Fallen Flowers 23
  • Gra w kości [The Skeleton Games] 54
  • Handplates 86
  • Hellsiblings 4
  • HorrorTale 34
  • Mendertale 9
  • Między Ciałem & Kością [Between Flesh & Bone] 1
  • Mój martwy chłopak 16
  • My boo 43
  • Naprzeciw [Stand-in] 31
  • Nie jest to najlepszy sposób na życie 2
  • nieTykalny 14
  • Ocalić Blitzo 17
  • Opiekun Ruin 14
  • Poniżej zera 2
  • Prędzej czy później będziesz moja [Sooner od Later You're Gonna be Mine] 18
  • Projekt badawczy potwór 22
  • Słodkie Tajemnice 1
  • Springtrap i Deliah 33
  • SwapOut 10
  • Timetale 1
  • Uleczyć Blitzo 2
  • Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes] 48
  • Zagrajmy 12
  • Zapomniana Wytrwałość 4
  • ZombieTale 11

POPULAR POSTS

  • Und3rt8l3: S8n2 x F11sk x P86yrus [ by K8yl8-N8 - tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz I
  • Undertale: Sposób o jaki nikt nie prosił [The Crossover No One Asked For - tłumaczenie PL]
  • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ
  • Undertale: Underlust [AU - Underfell - tłumaczenie PL] cz II [+18]
  • Undertale: Sam na sam z Sansem [tłumaczenie PL] [+18]
  • Zootopia: Co inni pomyślą [Inter schminter - tłumaczenie PL] cz. IX
  • Zootopia: Pośpiech [Hustle - tłumaczenie PL] + 18
  • Undertale by Skele-Ton of Sin [tłumaczenie PL] [+18]
  • Undertale: Przyłapana na gorącym uczynku cz III [tłumaczenie PL] [+18]
Obsługiwane przez usługę Blogger.

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2025 (10)
    • ▼  kwietnia 2025 (1)
      • Undertale: Horrortale- Część XIII [18+] KONIEC KSI...
    • ►  lutego 2025 (2)
    • ►  stycznia 2025 (7)
  • ►  2024 (3)
    • ►  grudnia 2024 (1)
    • ►  października 2024 (1)
    • ►  stycznia 2024 (1)
  • ►  2023 (26)
    • ►  listopada 2023 (2)
    • ►  października 2023 (1)
    • ►  sierpnia 2023 (1)
    • ►  lipca 2023 (1)
    • ►  czerwca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (2)
    • ►  kwietnia 2023 (1)
    • ►  marca 2023 (5)
    • ►  lutego 2023 (4)
    • ►  stycznia 2023 (7)
  • ►  2022 (36)
    • ►  grudnia 2022 (4)
    • ►  listopada 2022 (7)
    • ►  października 2022 (7)
    • ►  września 2022 (6)
    • ►  sierpnia 2022 (4)
    • ►  lipca 2022 (5)
    • ►  stycznia 2022 (3)
  • ►  2021 (119)
    • ►  grudnia 2021 (7)
    • ►  listopada 2021 (4)
    • ►  października 2021 (7)
    • ►  września 2021 (10)
    • ►  sierpnia 2021 (5)
    • ►  lipca 2021 (11)
    • ►  czerwca 2021 (5)
    • ►  maja 2021 (17)
    • ►  kwietnia 2021 (17)
    • ►  marca 2021 (14)
    • ►  lutego 2021 (13)
    • ►  stycznia 2021 (9)
  • ►  2020 (192)
    • ►  grudnia 2020 (7)
    • ►  listopada 2020 (11)
    • ►  października 2020 (29)
    • ►  września 2020 (26)
    • ►  sierpnia 2020 (6)
    • ►  lipca 2020 (21)
    • ►  czerwca 2020 (12)
    • ►  maja 2020 (2)
    • ►  kwietnia 2020 (26)
    • ►  marca 2020 (23)
    • ►  lutego 2020 (19)
    • ►  stycznia 2020 (10)
  • ►  2019 (412)
    • ►  grudnia 2019 (6)
    • ►  listopada 2019 (37)
    • ►  października 2019 (60)
    • ►  września 2019 (4)
    • ►  sierpnia 2019 (20)
    • ►  lipca 2019 (63)
    • ►  czerwca 2019 (48)
    • ►  maja 2019 (2)
    • ►  kwietnia 2019 (1)
    • ►  marca 2019 (19)
    • ►  lutego 2019 (23)
    • ►  stycznia 2019 (129)
  • ►  2018 (1142)
    • ►  grudnia 2018 (107)
    • ►  listopada 2018 (82)
    • ►  października 2018 (88)
    • ►  września 2018 (84)
    • ►  sierpnia 2018 (83)
    • ►  lipca 2018 (82)
    • ►  czerwca 2018 (61)
    • ►  maja 2018 (134)
    • ►  kwietnia 2018 (111)
    • ►  marca 2018 (121)
    • ►  lutego 2018 (78)
    • ►  stycznia 2018 (111)
  • ►  2017 (2190)
    • ►  grudnia 2017 (117)
    • ►  listopada 2017 (93)
    • ►  października 2017 (138)
    • ►  września 2017 (149)
    • ►  sierpnia 2017 (203)
    • ►  lipca 2017 (310)
    • ►  czerwca 2017 (195)
    • ►  maja 2017 (277)
    • ►  kwietnia 2017 (326)
    • ►  marca 2017 (146)
    • ►  lutego 2017 (108)
    • ►  stycznia 2017 (128)
  • ►  2016 (680)
    • ►  grudnia 2016 (134)
    • ►  listopada 2016 (179)
    • ►  października 2016 (99)
    • ►  września 2016 (134)
    • ►  sierpnia 2016 (50)
    • ►  lipca 2016 (60)
    • ►  czerwca 2016 (23)
    • ►  stycznia 2016 (1)
  • ►  2015 (33)
    • ►  grudnia 2015 (3)
    • ►  listopada 2015 (1)
    • ►  października 2015 (4)
    • ►  maja 2015 (4)
    • ►  kwietnia 2015 (8)
    • ►  marca 2015 (12)
    • ►  stycznia 2015 (1)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia 2014 (1)

Labels

Obserwatorzy

Copyright © Kinsley Theme. Designed by OddThemes