Autor okładki: Rydzia
Notka od tłumacza: Szkielety nie chowają się już w Twojej szafie, są także w całym mieszkaniu! Wcielasz się w rolę przeciętnej, nieco pokręconej studentki, która potrzebuje znaleźć miejsce gdzie mogłaby zamieszkać. Ścigana przez mroczną przeszłość odnajduje schronienie w domu pełnym kościotrupów.
Jest to opowiadanie w stylu haremówek, dostosowane pod kobiecego czytelnika. Erotyczny komedio dramat. Tak to można określić. Czytelniczka x Sans / Czytelniczka x Papyrus / Czytelniczka x Red (Sans z Underfell) / Czytelniczka x Edge (Papyrus z Underfell) / Czytelniczka x Blue (Sans z Underswap) / Czytelniczka x Stretch (Papyrus z Underswap) i tak to wszystko w jednej fabule.
Autorka jest bardzo łasa na fanarty
Autorka: MistressKitten
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
Spis treści
Część I - Dusza do ocalenia (Rozdziały od 1 do 30)
Zakręć nożem (obecnie czytany)
Część II - Nie-zapomnij-mnie (Rozdziały od 31 do 45)
Część III - Czas ucieka (Rozdziały od 46 do ??)
Kilka kolejnych dni przebiegło bezproblemowo. Wszyscy byli zadowoleni, może dlatego też nie czułaś już bólu. Często zastanawiałaś się nad tym co powiedział Blue, ale ostatecznie nic nie zrobiłaś. Chłopcy musieli nic nie zauważyć, ponieważ nie doszło do żadnej kłótni. Blue zaglądał do Ciebie często i pytał się o zdrowie, kiedy pozostali byli zajęci czymś innym. Edge chyba też coś przeczuwał, ponieważ nie droczył się z Tobą w ogóle tłumacząc się, że na jakiś czas zostawi Cię w spokoju. Halloween szybko przyszło, nim się spostrzegłaś, siedziałaś myśląc nad przekąskami z okazji niewielkiego przyjęcia. Z tego co zrozumiałaś, będziecie mieli gości
-Alphys, Undyne, Toriel, Asgore, Frisk, Asriel... - wyliczałaś imiona. Widziałaś się z nimi tylko raz no i podczas rui chłopców zatrzymałaś się u Undyne i Alphys. - No i powiedziałam chłopcom, że zapraszam Hasaniego – Nasypałaś chrupek do miski i zerknęłaś na zegarek. Idealnie, czas się przebrać.
-Alphys, Undyne, Toriel, Asgore, Frisk, Asriel... - wyliczałaś imiona. Widziałaś się z nimi tylko raz no i podczas rui chłopców zatrzymałaś się u Undyne i Alphys. - No i powiedziałam chłopcom, że zapraszam Hasaniego – Nasypałaś chrupek do miski i zerknęłaś na zegarek. Idealnie, czas się przebrać.
Jak tylko weszłaś na górę, Red złapał Cię za rękę i pomógł wejść na ostatni stopień. Byłaś zdenerwowana tym, że ani on ani Edge się nie przebrali
-klękać przed księżniczką – pocałował Cię w rękę. Coś było nie tak z jego uśmiechem
-TAK ____, WYGLĄDASZ PRZEŚLICZNIE – szczęka Ci opadła słysząc te słowa od Edge, nigdy wcześniej nie mówił do Ciebie po imieniu, ani też nie był taki miły
-Dooooooobra, oboje zachowujecie się dziwnie – zabrałaś rękę – No i gdzie wasze stroje?
-mamy je na sobie
-ZGADZA SIĘ! DO ZŁUDZENIA JESTEŚMY DO NICH PODOBNI, PRAWDA PANIENKO ____? - załapałaś. Sans wyszczerzył się i stuknął palcem w swój sztuczny złoty ząb
-myślisz, że się wkurwi?
-Tylko, jeżeli się zorientuje, że ukradłeś jego kurtkę. - zaśmiałaś się, próbując nie patrzeć za bardzo na Sansa. Choć widziałaś Reda tak ubranego codziennie, to świadomość, że Sans ma obrożę na szyi sprawiała, że robiło Ci się gorąco – Naprawdę dałam się nabrać – Papyrus popatrzył na Ciebie poprawiając chustę i czarną koszulkę
-DZIĘKUJĘ! TO BYŁ MÓJ GENIALNY POMYSŁ!
-Udany
-no weź, kocie, jestem przystojniejszy – Odwróciłaś się by spojrzeć na Reda i Cię zatkało. Zarówno on jak i jego brat stali w ładnych czarnych garniturach z czerwonymi akcentami. Mafioza. Red szczerzył się, jego złoty ząb jaśniał od światła. Edge uśmiechał się złowieszczo poprawiając swoje rękawiczki
-Przyznam, że to ciekawy wybór – zauważyłaś kiedy podeszli.
-wolałbym być twoim księciem, ale mnie o to nie poprosiłaś – mrugnął w Twoją stronę i podniósł lekko Twoją kieckę do góry, na co zareagowałaś z warknięciem – śliczny stój, kocie
-W RZECZY SAMEJ – mruknął Edge, lecz głęboki rumieniec na jego twarzy mówił co innego. Przyjacielsko go poklepałaś, na co zareagował z uśmiechem. Pomogli Ci kończyć dekorować dom. Edge wykorzystał swój wzrost, aby przyczepić pajęczyny pod sufitem, natomiast Red zerkał na Ciebie lubieżnie co jakiś czas. Zdecydowanie dzisiaj nie był subtelny. Halloween musiało na niego działaś. Właśnie poprawiałaś miotłę czarownicy kiedy poczułaś, jak coś stuka Cię w ramię
-przepraszam, panienko, ale obawiam się, że będę musiał panienkę przesłuchać – odwróciłaś się by zobaczyć Stretcha w kompletnym stroju policjanta, miał rękawiczki, czapkę, krawat... kajdanki.. i wszystko. Słodkie gwiazdy, miał kajdanki. Ile byś dała, aby zapiął je na Tobie i potem... łoł, ej Pani, od dawna Cię nie było. Twoja mina musiała wiele zdradzać, bo z zadowoleniem się uśmiechnął i pchnął Cię na ścianę. Uniosłaś ręce do góry
-O nie, panie oficerze! O co mnie oskarżasz? - robiłaś ile mogłaś by udać niewiniątko
-o bycie złą czarownicą, obawiam się że będę musiał cię przeszukać, czy nie masz przy sobie żadnych zatrutych jabłek – zachichotałaś zakładając ręce za głowę. Poczułaś jego ręce w rękawiczkach, jak dotykają Twoich boków. Czułaś, że był delikatny, zaciągnęłaś się powietrzem – wszystko co powiesz będzie wykorzystane przeciwko tobie, więc możesz mówić spokojnie o swoim ciele – warknął. Łooooł. Powinnaś się tego spodziewać. Potem się zaśmiał, pacnął Cię palcem w nos i cofnął. Byłaś zmieszana początkowo, lecz jak tylko dostrzegłaś niższego kościotrupa ciągnącego go za pasek, uspokoiłaś się.
-MOJA KOLEJ, MOJA KOLEJ! - krzyczał Blue, Stretch cofnął się na bok. Popatrzyłaś na mniejszego z braci. Wybrał strój Księcia twojej Śnieżki. Był rozkoszny choć nadal miał przy sobie swoją niebieską chustkę. Zaśmiałaś się.
-Mój książę! - zarumienił się zerkając na Ciebie nieśmiało.
-wyobraź sobie co musiałem czuć, kiedy wyciągnął ten strój, nie mogę uwierzyć, że sam o tym nie pomyślałem – Stretch oparł się o stół.
-rany koleś, też bym się za niego przebrał gdybym chciał aby pomyślała o mnie w roli słodziaka – bąknął nisko, lecz słyszalnie. Blue wyciągnął w Twoją stronę rękę z wielkim uśmiechem. Chwyciłaś za nią i zaczęliście tańczyć. Nuciłaś utwór z bajki „Pewnego dnia mój Książę przyjdzie po mnie”, sprawiając, że rumienił się we wszystkich odcieniach niebieskiego. Będzie ciekawie. Jak tylko przestałaś tańczyć poczułaś jak ktoś puka Cię w ramię, usłyszałaś znajomy głos
-klękać przed księżniczką – pocałował Cię w rękę. Coś było nie tak z jego uśmiechem
-TAK ____, WYGLĄDASZ PRZEŚLICZNIE – szczęka Ci opadła słysząc te słowa od Edge, nigdy wcześniej nie mówił do Ciebie po imieniu, ani też nie był taki miły
-Dooooooobra, oboje zachowujecie się dziwnie – zabrałaś rękę – No i gdzie wasze stroje?
-mamy je na sobie
-ZGADZA SIĘ! DO ZŁUDZENIA JESTEŚMY DO NICH PODOBNI, PRAWDA PANIENKO ____? - załapałaś. Sans wyszczerzył się i stuknął palcem w swój sztuczny złoty ząb
-myślisz, że się wkurwi?
-Tylko, jeżeli się zorientuje, że ukradłeś jego kurtkę. - zaśmiałaś się, próbując nie patrzeć za bardzo na Sansa. Choć widziałaś Reda tak ubranego codziennie, to świadomość, że Sans ma obrożę na szyi sprawiała, że robiło Ci się gorąco – Naprawdę dałam się nabrać – Papyrus popatrzył na Ciebie poprawiając chustę i czarną koszulkę
-DZIĘKUJĘ! TO BYŁ MÓJ GENIALNY POMYSŁ!
-Udany
-no weź, kocie, jestem przystojniejszy – Odwróciłaś się by spojrzeć na Reda i Cię zatkało. Zarówno on jak i jego brat stali w ładnych czarnych garniturach z czerwonymi akcentami. Mafioza. Red szczerzył się, jego złoty ząb jaśniał od światła. Edge uśmiechał się złowieszczo poprawiając swoje rękawiczki
-Przyznam, że to ciekawy wybór – zauważyłaś kiedy podeszli.
-wolałbym być twoim księciem, ale mnie o to nie poprosiłaś – mrugnął w Twoją stronę i podniósł lekko Twoją kieckę do góry, na co zareagowałaś z warknięciem – śliczny stój, kocie
-W RZECZY SAMEJ – mruknął Edge, lecz głęboki rumieniec na jego twarzy mówił co innego. Przyjacielsko go poklepałaś, na co zareagował z uśmiechem. Pomogli Ci kończyć dekorować dom. Edge wykorzystał swój wzrost, aby przyczepić pajęczyny pod sufitem, natomiast Red zerkał na Ciebie lubieżnie co jakiś czas. Zdecydowanie dzisiaj nie był subtelny. Halloween musiało na niego działaś. Właśnie poprawiałaś miotłę czarownicy kiedy poczułaś, jak coś stuka Cię w ramię
-przepraszam, panienko, ale obawiam się, że będę musiał panienkę przesłuchać – odwróciłaś się by zobaczyć Stretcha w kompletnym stroju policjanta, miał rękawiczki, czapkę, krawat... kajdanki.. i wszystko. Słodkie gwiazdy, miał kajdanki. Ile byś dała, aby zapiął je na Tobie i potem... łoł, ej Pani, od dawna Cię nie było. Twoja mina musiała wiele zdradzać, bo z zadowoleniem się uśmiechnął i pchnął Cię na ścianę. Uniosłaś ręce do góry
-O nie, panie oficerze! O co mnie oskarżasz? - robiłaś ile mogłaś by udać niewiniątko
-o bycie złą czarownicą, obawiam się że będę musiał cię przeszukać, czy nie masz przy sobie żadnych zatrutych jabłek – zachichotałaś zakładając ręce za głowę. Poczułaś jego ręce w rękawiczkach, jak dotykają Twoich boków. Czułaś, że był delikatny, zaciągnęłaś się powietrzem – wszystko co powiesz będzie wykorzystane przeciwko tobie, więc możesz mówić spokojnie o swoim ciele – warknął. Łooooł. Powinnaś się tego spodziewać. Potem się zaśmiał, pacnął Cię palcem w nos i cofnął. Byłaś zmieszana początkowo, lecz jak tylko dostrzegłaś niższego kościotrupa ciągnącego go za pasek, uspokoiłaś się.
-MOJA KOLEJ, MOJA KOLEJ! - krzyczał Blue, Stretch cofnął się na bok. Popatrzyłaś na mniejszego z braci. Wybrał strój Księcia twojej Śnieżki. Był rozkoszny choć nadal miał przy sobie swoją niebieską chustkę. Zaśmiałaś się.
-Mój książę! - zarumienił się zerkając na Ciebie nieśmiało.
-wyobraź sobie co musiałem czuć, kiedy wyciągnął ten strój, nie mogę uwierzyć, że sam o tym nie pomyślałem – Stretch oparł się o stół.
-rany koleś, też bym się za niego przebrał gdybym chciał aby pomyślała o mnie w roli słodziaka – bąknął nisko, lecz słyszalnie. Blue wyciągnął w Twoją stronę rękę z wielkim uśmiechem. Chwyciłaś za nią i zaczęliście tańczyć. Nuciłaś utwór z bajki „Pewnego dnia mój Książę przyjdzie po mnie”, sprawiając, że rumienił się we wszystkich odcieniach niebieskiego. Będzie ciekawie. Jak tylko przestałaś tańczyć poczułaś jak ktoś puka Cię w ramię, usłyszałaś znajomy głos
SANS
na słodkie gwiazdy, pasowała jej ta sukienka, ze wszystkich sił próbowałem zachowywać się normalnie, czułem jak na mnie zerka, lecz za każdym razem kiedy zwracałem się z jej stronę, uciekała spojrzeniem, znalazłem w sobie myśl, że to ona powinna nosić obrożę, i... przyznaję, że widziałem jej majtki kiedy red podrzucił jej sukienkę, szok był jedynym co powstrzymywało mnie, aby nie wziąć jej na podłodze, to i jeszcze.. podobał mi się ten widok... tak... jestem zboczeńcem... wiem... blue jest mądrzejszy niż się wydaje, strój księcia był świetnym pomysłem, no i zdecydowanie wygrał w ten sposób możliwość bycia przy niej, niestety to nie miało znaczenia albowiem pojawił się on.
-po chuja go zapraszaliśmy? - stretch pochylał się obok mnie, jego głos zadrżał kiedy przyglądał się jak ____ zaczyna się rumienić, zaś jej ciało praktycznie krzyczało „tak” jak tylko zarzucała na niego swoje ramiona jakby to on był prawdziwym księciem, choć był przebrany za diabła.
-Tęskniłaś za mną, Aniele? - g objął ją, a ona praktycznie rozpływała się pod jego dotykiem, czułem jak szczękam zębami, i musiałem chyba wyglądać strasznie, bo poczułem jak paps klepie mnie po ramieniu, westchnąłem, przyglądałem się, jak rozmawia z nim, próbowałem się jej przyjrzeć, aby odczytać jej aurę, tak by dowiedzieć się dokładnie co czuje, cóż odczytywanie jej było skomplikowane i bardzo trudne, więc skorzystałem z okazji aby się tym zająć, wszystkie kolory jakie ją otaczały były inne, ale po roku i trzech miesiącach znajomości, nauczyłem się je rozróżniać i czytać, niebieski na szczęście, tego najtrudniej się nauczyłem ponieważ rzadko kiedy odczuwa prawdziwe szczęście, choć kiedy wprowadziła się tutaj widzę tę barwę częściej, lecz różne jego odcienie oznaczają co innego, błękitny kiedy tańczyła z blue, oznaczał rozbawienie, lecz mimo wszystko nigdy nie widziałem swojego odcienia, fioletowy to ciekawość, ametystowy dla dziecięcej fascynacji, zwłaszcza kiedy patrzy na magię, ciemno fioletowy to chęć nauki, lecz coś w tym odcieniu różowego mnie zaskoczył, ostatnim razem kiedy go widziałem to było po tej nocy kiedy prawie coś się stało, miała go przez kilka dni kiedy mnie widziała od czasu tej akcji w kuchni, z g nie widziała się od dwóch miesięcy, zaś różowy otacza ją w całości, stretch też się temu przyglądał, zauważył szybko
-nigdy nie wdziałem tej kombinacji, zawstydzenie, ciekawość i pożądanie – denerwował się – ciekawe jak mu się udało to osiągnąć – popatrzyliśmy po sobie, nie wspominała o g, zaś żaden z nas nie zapytał się o to jak spędziła ten czas na plaży i jak dobrze znam g, nie ma mowy aby obyło się bez większych pieszczot, poczułem ból w piersi przy duszy.
-nie, nie ma mowy – próbowałem brzmieć spokojnie
-ta, jasne, masz rację – stretch nie był przekonany, i jak spojrzałem na wściekłość aż bijącą od reda wiedziałem, że żaden tego nie chwycił, drgnąłem słysząc ich rozmowę
-Tęskniłem za tobą mój Aniele, od tamtej nocy myślę tylko o tobie o tym jak jesteś piękna i jak cudownie wyglądałaś w moim łóżku
-G! Ktoś cię usłyszy – wysyczała jej aura zawirowała jak odepchnęła jego rękę od siebie.
-Nikt nie usłyszy, Aniele – zaśmiał się, błąd, ja usłyszałem, i sądząc po wrogiej reakcji chłopaków, oni też, nie umiałem się potem skupić, chciałem aby była moja, tylko moja, to uczucie mnie przytłaczało, byłem bardzo zachłanny, ta chęć rosła w mojej piersi, zacisnąłem zęby, marzyłem aby ją teraz wziąć na górę, zamknąć w swoim pokoju, oznaczyć jako swoją, moimi zębami i duszą, wbić się w nią i...
-BRACIE, MUSISZ SIĘ USPOKOIĆ – usłyszałem głos papsa i zdałem sobie sprawę, że mało brakowało, a straciłbym panowanie, magia wirowała dookoła moich zaciśniętych pięści, całe szczęście nie zauważyła, ale i pech bo za bardzo była zajęta g, popatrzyłem na pozostałych, stretch zwrócił się w stronę blue, red rozmawiał z edge, pomijając ich reakcję, aury chłopaków były równie mroczne jak moja, chciałem olać sprawę, przecież była dorosła, no i obiecaliśmy, że nie będziemy jej osądzać, ani traktować jak zabawkę, ale... nigdy jej nie postrzegałem w ten sposób, wszyscy wymieniliśmy się spojrzeniami i wspólnie podjęliśmy cichą decyzję, że takie zachowanie oznacza wojnę, jeden z nas sprawi, że jutro będzie różowa, zaś drugi odtrąci g,
-po chuja go zapraszaliśmy? - stretch pochylał się obok mnie, jego głos zadrżał kiedy przyglądał się jak ____ zaczyna się rumienić, zaś jej ciało praktycznie krzyczało „tak” jak tylko zarzucała na niego swoje ramiona jakby to on był prawdziwym księciem, choć był przebrany za diabła.
-Tęskniłaś za mną, Aniele? - g objął ją, a ona praktycznie rozpływała się pod jego dotykiem, czułem jak szczękam zębami, i musiałem chyba wyglądać strasznie, bo poczułem jak paps klepie mnie po ramieniu, westchnąłem, przyglądałem się, jak rozmawia z nim, próbowałem się jej przyjrzeć, aby odczytać jej aurę, tak by dowiedzieć się dokładnie co czuje, cóż odczytywanie jej było skomplikowane i bardzo trudne, więc skorzystałem z okazji aby się tym zająć, wszystkie kolory jakie ją otaczały były inne, ale po roku i trzech miesiącach znajomości, nauczyłem się je rozróżniać i czytać, niebieski na szczęście, tego najtrudniej się nauczyłem ponieważ rzadko kiedy odczuwa prawdziwe szczęście, choć kiedy wprowadziła się tutaj widzę tę barwę częściej, lecz różne jego odcienie oznaczają co innego, błękitny kiedy tańczyła z blue, oznaczał rozbawienie, lecz mimo wszystko nigdy nie widziałem swojego odcienia, fioletowy to ciekawość, ametystowy dla dziecięcej fascynacji, zwłaszcza kiedy patrzy na magię, ciemno fioletowy to chęć nauki, lecz coś w tym odcieniu różowego mnie zaskoczył, ostatnim razem kiedy go widziałem to było po tej nocy kiedy prawie coś się stało, miała go przez kilka dni kiedy mnie widziała od czasu tej akcji w kuchni, z g nie widziała się od dwóch miesięcy, zaś różowy otacza ją w całości, stretch też się temu przyglądał, zauważył szybko
-nigdy nie wdziałem tej kombinacji, zawstydzenie, ciekawość i pożądanie – denerwował się – ciekawe jak mu się udało to osiągnąć – popatrzyliśmy po sobie, nie wspominała o g, zaś żaden z nas nie zapytał się o to jak spędziła ten czas na plaży i jak dobrze znam g, nie ma mowy aby obyło się bez większych pieszczot, poczułem ból w piersi przy duszy.
-nie, nie ma mowy – próbowałem brzmieć spokojnie
-ta, jasne, masz rację – stretch nie był przekonany, i jak spojrzałem na wściekłość aż bijącą od reda wiedziałem, że żaden tego nie chwycił, drgnąłem słysząc ich rozmowę
-Tęskniłem za tobą mój Aniele, od tamtej nocy myślę tylko o tobie o tym jak jesteś piękna i jak cudownie wyglądałaś w moim łóżku
-G! Ktoś cię usłyszy – wysyczała jej aura zawirowała jak odepchnęła jego rękę od siebie.
-Nikt nie usłyszy, Aniele – zaśmiał się, błąd, ja usłyszałem, i sądząc po wrogiej reakcji chłopaków, oni też, nie umiałem się potem skupić, chciałem aby była moja, tylko moja, to uczucie mnie przytłaczało, byłem bardzo zachłanny, ta chęć rosła w mojej piersi, zacisnąłem zęby, marzyłem aby ją teraz wziąć na górę, zamknąć w swoim pokoju, oznaczyć jako swoją, moimi zębami i duszą, wbić się w nią i...
-BRACIE, MUSISZ SIĘ USPOKOIĆ – usłyszałem głos papsa i zdałem sobie sprawę, że mało brakowało, a straciłbym panowanie, magia wirowała dookoła moich zaciśniętych pięści, całe szczęście nie zauważyła, ale i pech bo za bardzo była zajęta g, popatrzyłem na pozostałych, stretch zwrócił się w stronę blue, red rozmawiał z edge, pomijając ich reakcję, aury chłopaków były równie mroczne jak moja, chciałem olać sprawę, przecież była dorosła, no i obiecaliśmy, że nie będziemy jej osądzać, ani traktować jak zabawkę, ale... nigdy jej nie postrzegałem w ten sposób, wszyscy wymieniliśmy się spojrzeniami i wspólnie podjęliśmy cichą decyzję, że takie zachowanie oznacza wojnę, jeden z nas sprawi, że jutro będzie różowa, zaś drugi odtrąci g,
Nie spodziewałaś się G. Tak się cieszyłaś, że spędzisz z nim trochę czasu. Był przebrany za diabła, miał rogi, czerwony garniak z kilkoma odpiętymi guzikami. Przez chwilę myślałaś, że naprawdę masz spotkanie pierwszego stopnia z Szatanem
-Oh Aniele, jesteśmy teraz u ciebie, jeżeli chcesz możesz pokazać mi swoją sypialnię
-Zamknij się – powiedziałaś przyciągając go za mankiety by pocałować, co zaakceptował. Mruknął szczęśliwi, jego dłonie błądziły po Twojej sukience.
-Śliczna sukienka – mruknął te słowa brzmiały intensywniej od tych jakie użył Red – Gdybym wiedział, byłbym twoim księciem... ale chyba ktoś wpadł już na ten pomysł – stuknął Twoją twarz palcem i pochylił się by delikatnie skubnąć Twój kark. Zadrżałaś i przyciągnęłaś go bliżej = Wybacz aniele, ale to nie czas i miejsce na takie zabawy. To przyjęcie, wiesz? - Westchnęłaś i puściłaś go. Żałowałaś, że nie dane jest Ci odwiedzać go częściej. Przez samo mieszkanie w tym domu Twoje napięcie seksualne Cię zabija.
-Chciałabym się częściej z tobą widywać – Czule zabrałaś jego ręce ze swojej talii.
-Uważaj czego sobie życzysz, Aniele, nie jestem takim za kogo mnie masz. Poza tym jeżeli myślisz, że nie masz powodzenia, rozejrzyj się po chłopakach. Nie tylko ja mam ochotę zedrzeć z ciebie tę sukienkę – Dlaczego tak się zachowywał? Wcześniej taki nie był. No i przecież nie jesteś głupia, wiesz jak działasz na chłopaków. Wiesz co czują, wiesz co Ty czujesz. Cóż, no nie, nie jesteś pewna co czujesz, ale... widzisz się z nimi codziennie. G czasami. Skrzyżowałaś ręce na piersi patrząc na niego złowrogo.
-Wolałabym abyś ty ją zdarł – jego mina zrzedła i przez chwilę miałaś wrażenie, że zobaczyłaś smutek w jego oczach, ale szybko zniknął, zamiast tego uśmiechnął się nerwowo i zarumienił na złoto
-Ah, Aniele, i jak mam ci na to odpowiedzieć? - zaśmiał się, uśmiechnęłaś się zadowolona, pochylił się by znowu Cię pocałować, trzymając rękę na Twoich plecach. Kiedy Cię całował czułaś, jak dusza Ci drży. O-oł. G zauważył to jak jęknęłaś z bólu. Choć ten szybko znikł. Odsunął się przyglądając Ci się z uwagą, lecz nic nie powiedział. Zamiast tego położył ręce na ramionach
-G-G – szepnęłaś – Myślałam, że to nie czas i miejsce
-Spokojnie aniele, mam coś dla ciebie – Przyciągnął Cię bliżej i wyciągnął naszyjnik i nim cokolwiek powiedziałaś, założył ci do na szyi. Były to srebrne skrzydła z małym złotym klejnotem pośrodku. Przyciągnął Cię jeszcze bliżej i szepnął do ucha – Pomyślałem o tobie gdy go zobaczyłem. Chciałem abyś go miała na sobie – przesunęłaś palcem po skrzydłach
-Jest piękny – szepnęłaś wzruszona zdając sobie sprawę z głębokości jego uczuć
-Tak jesteś – popatrzyłaś w jego oczy
-G, ja... - drzwi otworzyły się nagle w progu stał Green, przyglądał Ci się tak, jakbyś miała trzy głowy. Trzymał ręce w kieszeniach czarnych spodni
-O-oł, eh, ehm, wybacz bracie, ja.. ja nie... - bąknął zakłopotany
-Nic się nie stało. Aniołek pomagał mi uporać się ze strojem – mówiąc to ściągnął Twoje palce z jego marynarki. Wyszedł w stronę łazienki zostawiając Cię i Greena w niezręcznej ciszy sam na sam. Drgnęłaś czując jak ten się rumieni zerkając na Ciebie. Był przebrany za naukowca, a może to jakiś lekarz, na czarny sweter i spodnie miał narzucony biały fartuch. Chrząknął.
-Witaj moja droga, miło cię widzieć – jego głos był zaskakująco normalny – Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu – jego grzeczna natura uspokoiła Cię, westchnęłaś czując, jak ciężar znika z Twoich ramion
-Wzajemnie, przyjacielu – chciał coś powiedzieć, ale nagle przerwał mu Red, który Cię wołał siedząc przy stole. A tak. Ten prawdziwy Red, nie Sans. Przeprosiłaś grzecznie nieco zła, że nie masz możliwości spędzić więcej czasu z gośćmi. Poszłaś do stolika. W salonie było wiele osób, Frisk i Asriel biegali pod nogami w stronach Thinga Pierwszego i Drugiego.
-masz ochotę? - Red podał Ci szklankę. Wzięłaś ją zaciekawiona.
-Chcesz mnie upić?
-red zawsze dostaje to czego chce, kocie – warknęłaś przyglądając mu się złowrogo – nie martw się, będę miał oko na dzieci
-Nie niszcz mi zabawy – zaśmiałaś się na co i on odpowiedział szerokim uśmiechem, lecz zaraz potem mina mu w oczach zrzedła tak, jakbyś go poraziła prądem. Zrobił krok do tyłu, więc był teraz pod ścianą. Przyglądał Ci się podejrzliwie. Poczułaś się niezręcznie – Ej, nie chciałam zrobić ci przykrości. To było w żartach – Mierzył Cię wzrokiem od stóp do głów, a wtedy jego spojrzenie zatrzymało się na naszyjniku. Widziałaś w nim smutek? Zazdrość? Złość?
-...czy g ci to dał? - zapytał warcząc
-T-tak, mały podarek
-zdejmij – Uhm, że co?
-Nie, podoba mi się – skrzyżowałaś ręce. Nawet z zazdrości nie powinien się tak zachowywać
-jestem poważny kocie, zdejmij go natychmiast
-Nie! - czułaś, jak się złościsz. Czy to tak źle że robisz co chcesz? Znowu robią z Ciebie swoją zabawkę? Zrobił minę, jakbyś go właśnie uderzyła
-dobra – warknął i minął Cię nawet nie dotykając. Przygryzłaś wargę ze złości, a zaraz potem
-Red.. czekaj! O co mu kurwa chodzi?
-Oh Aniele, jesteśmy teraz u ciebie, jeżeli chcesz możesz pokazać mi swoją sypialnię
-Zamknij się – powiedziałaś przyciągając go za mankiety by pocałować, co zaakceptował. Mruknął szczęśliwi, jego dłonie błądziły po Twojej sukience.
-Śliczna sukienka – mruknął te słowa brzmiały intensywniej od tych jakie użył Red – Gdybym wiedział, byłbym twoim księciem... ale chyba ktoś wpadł już na ten pomysł – stuknął Twoją twarz palcem i pochylił się by delikatnie skubnąć Twój kark. Zadrżałaś i przyciągnęłaś go bliżej = Wybacz aniele, ale to nie czas i miejsce na takie zabawy. To przyjęcie, wiesz? - Westchnęłaś i puściłaś go. Żałowałaś, że nie dane jest Ci odwiedzać go częściej. Przez samo mieszkanie w tym domu Twoje napięcie seksualne Cię zabija.
-Chciałabym się częściej z tobą widywać – Czule zabrałaś jego ręce ze swojej talii.
-Uważaj czego sobie życzysz, Aniele, nie jestem takim za kogo mnie masz. Poza tym jeżeli myślisz, że nie masz powodzenia, rozejrzyj się po chłopakach. Nie tylko ja mam ochotę zedrzeć z ciebie tę sukienkę – Dlaczego tak się zachowywał? Wcześniej taki nie był. No i przecież nie jesteś głupia, wiesz jak działasz na chłopaków. Wiesz co czują, wiesz co Ty czujesz. Cóż, no nie, nie jesteś pewna co czujesz, ale... widzisz się z nimi codziennie. G czasami. Skrzyżowałaś ręce na piersi patrząc na niego złowrogo.
-Wolałabym abyś ty ją zdarł – jego mina zrzedła i przez chwilę miałaś wrażenie, że zobaczyłaś smutek w jego oczach, ale szybko zniknął, zamiast tego uśmiechnął się nerwowo i zarumienił na złoto
-Ah, Aniele, i jak mam ci na to odpowiedzieć? - zaśmiał się, uśmiechnęłaś się zadowolona, pochylił się by znowu Cię pocałować, trzymając rękę na Twoich plecach. Kiedy Cię całował czułaś, jak dusza Ci drży. O-oł. G zauważył to jak jęknęłaś z bólu. Choć ten szybko znikł. Odsunął się przyglądając Ci się z uwagą, lecz nic nie powiedział. Zamiast tego położył ręce na ramionach
-G-G – szepnęłaś – Myślałam, że to nie czas i miejsce
-Spokojnie aniele, mam coś dla ciebie – Przyciągnął Cię bliżej i wyciągnął naszyjnik i nim cokolwiek powiedziałaś, założył ci do na szyi. Były to srebrne skrzydła z małym złotym klejnotem pośrodku. Przyciągnął Cię jeszcze bliżej i szepnął do ucha – Pomyślałem o tobie gdy go zobaczyłem. Chciałem abyś go miała na sobie – przesunęłaś palcem po skrzydłach
-Jest piękny – szepnęłaś wzruszona zdając sobie sprawę z głębokości jego uczuć
-Tak jesteś – popatrzyłaś w jego oczy
-G, ja... - drzwi otworzyły się nagle w progu stał Green, przyglądał Ci się tak, jakbyś miała trzy głowy. Trzymał ręce w kieszeniach czarnych spodni
-O-oł, eh, ehm, wybacz bracie, ja.. ja nie... - bąknął zakłopotany
-Nic się nie stało. Aniołek pomagał mi uporać się ze strojem – mówiąc to ściągnął Twoje palce z jego marynarki. Wyszedł w stronę łazienki zostawiając Cię i Greena w niezręcznej ciszy sam na sam. Drgnęłaś czując jak ten się rumieni zerkając na Ciebie. Był przebrany za naukowca, a może to jakiś lekarz, na czarny sweter i spodnie miał narzucony biały fartuch. Chrząknął.
-Witaj moja droga, miło cię widzieć – jego głos był zaskakująco normalny – Cieszę się, że widzę cię w zdrowiu – jego grzeczna natura uspokoiła Cię, westchnęłaś czując, jak ciężar znika z Twoich ramion
-Wzajemnie, przyjacielu – chciał coś powiedzieć, ale nagle przerwał mu Red, który Cię wołał siedząc przy stole. A tak. Ten prawdziwy Red, nie Sans. Przeprosiłaś grzecznie nieco zła, że nie masz możliwości spędzić więcej czasu z gośćmi. Poszłaś do stolika. W salonie było wiele osób, Frisk i Asriel biegali pod nogami w stronach Thinga Pierwszego i Drugiego.
-masz ochotę? - Red podał Ci szklankę. Wzięłaś ją zaciekawiona.
-Chcesz mnie upić?
-red zawsze dostaje to czego chce, kocie – warknęłaś przyglądając mu się złowrogo – nie martw się, będę miał oko na dzieci
-Nie niszcz mi zabawy – zaśmiałaś się na co i on odpowiedział szerokim uśmiechem, lecz zaraz potem mina mu w oczach zrzedła tak, jakbyś go poraziła prądem. Zrobił krok do tyłu, więc był teraz pod ścianą. Przyglądał Ci się podejrzliwie. Poczułaś się niezręcznie – Ej, nie chciałam zrobić ci przykrości. To było w żartach – Mierzył Cię wzrokiem od stóp do głów, a wtedy jego spojrzenie zatrzymało się na naszyjniku. Widziałaś w nim smutek? Zazdrość? Złość?
-...czy g ci to dał? - zapytał warcząc
-T-tak, mały podarek
-zdejmij – Uhm, że co?
-Nie, podoba mi się – skrzyżowałaś ręce. Nawet z zazdrości nie powinien się tak zachowywać
-jestem poważny kocie, zdejmij go natychmiast
-Nie! - czułaś, jak się złościsz. Czy to tak źle że robisz co chcesz? Znowu robią z Ciebie swoją zabawkę? Zrobił minę, jakbyś go właśnie uderzyła
-dobra – warknął i minął Cię nawet nie dotykając. Przygryzłaś wargę ze złości, a zaraz potem
-Red.. czekaj! O co mu kurwa chodzi?
Po jakiejś godzinie bezskutecznej próby zrozumienia nagłego humorku Reda, udałaś się do ogrodu. G nie unikał Cię, lecz obserwował z boku niczym rekin swoją ofiarę. Ostatecznie byłaś zmęczona ich zachowaniem. Westchnęłaś. W ogrodzie było pięknie, kwiatki kwitły pomijając, że zbliżała się jesień. To pewnie przez magię potworów.
-mam cię, ręce do góry! - zaśmiałaś się słysząc Stretcha za sobą. Z przyjemnością pobawisz się w policjantów i złodziei. Odwróciłaś się robiąc z palców pistolet
-Żywcem mnie nie złapiesz!
-wybacz paniusiu, ale jesteś moim numerem jeden poszukiwanych, złapię cię używając wszystkiego co mam – zaśmiał się chwytając Cię za talię i przyciągając do siebie. Albo chciałby to zrobić, bo kiedy tylko dotknął Cię usłyszał, syczenie co zaskoczyło was oboje – rany, laleczko, jeżeli nie chcesz wystarczy powiedzie... - zatrzymał się.
-Ale ja chcę, znaczy się, to nie ja. Wszystko dobrze? - Przyglądał Ci się z miną, jakiej nie umiałaś rozczytać. Wpatrywał się w naszyjnik.
-to... to coś nowego
-Uhm, tak, G mi dał – dziwne, co oni mają do tej błyskotki?
-i ty... to przyjęłaś?
-No tak? - Stretch wyprostował się i pierwszy raz zdałaś sobie sprawę z tego jak wysoki jest. Widziałaś, jak jego mina zrobiła się przerażająco mroczna. Nigdy nie przypuszczałaś, że może wyglądać tak poważnie – nie powinnaś tego nosić
-Co do.. dlaczego kurwa nie? Myślę, że to nie jest twoja sprawa!
-nie powinnaś tego nosić, nie w tym domu – warknął. Zrobiłaś krok do tyłu, czułaś jego wściekłość we własnej duszy. Bałaś się jego tonu, nie odpowiedziałaś. Kiedy odwróciłaś wzrok, zniknął. Palcami przesunęłaś po naszyjniku. O co im chodzi? Sans przyszedł po minucie.
-ej dzieciaku, red i stretch są wkurwieni co się... - zamarł widząc ozdobę. Błagam, tylko nie ty – skąd to masz? - Coś chciało, abyś skłamała, ale tego nie zrobiłaś
-G mi dał. - Przez twarz Sansa przeszło wiele uczuć, złość, bezradność, wściekłość, frustracja, a potem niezręczne zażenowanie
-ten skurwysyn – mówił tak cicho, że nie byłaś pewna czy dobrze usłyszałaś, nigdy tak nie mówił, ale mu to pasowało, skoro miał na sobie strój Reda – wyjaśnił ci dlaczego? czy po prostu ci to dał?
-To tylko na...
-odpowiadaj – czułaś ból w piersi, mocniejszy niż wcześniej
-Powiedział, że zobaczył to i pomyślał o mnie – słyszałaś, jak Sans stuka ze złości zębami o siebie, ale wyraźnie odetchnął z ulgą
-ten chuj prosi się o śmierć
-Dobra, koleś, MUSISZ mi wyjaśnić co się kurwa dzieje – chciałaś chwycić go, ale zrobił krok w tył
-g dosłownie rzucił nam rękawicę, którą jeden z nas będzie musiał przyjąć, to nie jest żółty kryształ, dzieciaku, to kropla jego skrystalizowanej magii - popatrzył na Ciebie, zaczynałaś się bać, jego oczy były puste – oznakował cię, jak jakieś zwierzę – w końcu zrozumiałaś. Ten magiczny naszyjnik mówi dosłownie pozostałym, aby się od Ciebie odczepili. Z jednej strony, to oznaka że G cię naprawdę lubi, ale... kiedy wtedy z Tobą rozmawiał wyraźnie się Tobą bawił, sprawdzał czy wybierzesz jego czy innych. I teraz chłopcy byli wściekli bo... Pomyśleli, że wolisz G. Sans zniknął, najwyraźniej udał się do mieszkania rozpętać piekło. Na gwiazdy, musisz ich powstrzymać. To nieporozumienie! Lecz zamarłaś przytłoczona bólem w piersi, z trudem łapałaś powietrze. Oh... o nie.. Jeżeli sama złość Blue wywoływała takie uczucia to...
-mam cię, ręce do góry! - zaśmiałaś się słysząc Stretcha za sobą. Z przyjemnością pobawisz się w policjantów i złodziei. Odwróciłaś się robiąc z palców pistolet
-Żywcem mnie nie złapiesz!
-wybacz paniusiu, ale jesteś moim numerem jeden poszukiwanych, złapię cię używając wszystkiego co mam – zaśmiał się chwytając Cię za talię i przyciągając do siebie. Albo chciałby to zrobić, bo kiedy tylko dotknął Cię usłyszał, syczenie co zaskoczyło was oboje – rany, laleczko, jeżeli nie chcesz wystarczy powiedzie... - zatrzymał się.
-Ale ja chcę, znaczy się, to nie ja. Wszystko dobrze? - Przyglądał Ci się z miną, jakiej nie umiałaś rozczytać. Wpatrywał się w naszyjnik.
-to... to coś nowego
-Uhm, tak, G mi dał – dziwne, co oni mają do tej błyskotki?
-i ty... to przyjęłaś?
-No tak? - Stretch wyprostował się i pierwszy raz zdałaś sobie sprawę z tego jak wysoki jest. Widziałaś, jak jego mina zrobiła się przerażająco mroczna. Nigdy nie przypuszczałaś, że może wyglądać tak poważnie – nie powinnaś tego nosić
-Co do.. dlaczego kurwa nie? Myślę, że to nie jest twoja sprawa!
-nie powinnaś tego nosić, nie w tym domu – warknął. Zrobiłaś krok do tyłu, czułaś jego wściekłość we własnej duszy. Bałaś się jego tonu, nie odpowiedziałaś. Kiedy odwróciłaś wzrok, zniknął. Palcami przesunęłaś po naszyjniku. O co im chodzi? Sans przyszedł po minucie.
-ej dzieciaku, red i stretch są wkurwieni co się... - zamarł widząc ozdobę. Błagam, tylko nie ty – skąd to masz? - Coś chciało, abyś skłamała, ale tego nie zrobiłaś
-G mi dał. - Przez twarz Sansa przeszło wiele uczuć, złość, bezradność, wściekłość, frustracja, a potem niezręczne zażenowanie
-ten skurwysyn – mówił tak cicho, że nie byłaś pewna czy dobrze usłyszałaś, nigdy tak nie mówił, ale mu to pasowało, skoro miał na sobie strój Reda – wyjaśnił ci dlaczego? czy po prostu ci to dał?
-To tylko na...
-odpowiadaj – czułaś ból w piersi, mocniejszy niż wcześniej
-Powiedział, że zobaczył to i pomyślał o mnie – słyszałaś, jak Sans stuka ze złości zębami o siebie, ale wyraźnie odetchnął z ulgą
-ten chuj prosi się o śmierć
-Dobra, koleś, MUSISZ mi wyjaśnić co się kurwa dzieje – chciałaś chwycić go, ale zrobił krok w tył
-g dosłownie rzucił nam rękawicę, którą jeden z nas będzie musiał przyjąć, to nie jest żółty kryształ, dzieciaku, to kropla jego skrystalizowanej magii - popatrzył na Ciebie, zaczynałaś się bać, jego oczy były puste – oznakował cię, jak jakieś zwierzę – w końcu zrozumiałaś. Ten magiczny naszyjnik mówi dosłownie pozostałym, aby się od Ciebie odczepili. Z jednej strony, to oznaka że G cię naprawdę lubi, ale... kiedy wtedy z Tobą rozmawiał wyraźnie się Tobą bawił, sprawdzał czy wybierzesz jego czy innych. I teraz chłopcy byli wściekli bo... Pomyśleli, że wolisz G. Sans zniknął, najwyraźniej udał się do mieszkania rozpętać piekło. Na gwiazdy, musisz ich powstrzymać. To nieporozumienie! Lecz zamarłaś przytłoczona bólem w piersi, z trudem łapałaś powietrze. Oh... o nie.. Jeżeli sama złość Blue wywoływała takie uczucia to...
Sans wszedł do środka i stanął w salonie. Jego wtargnięcie zauważyli wkurwieni Red i Stretch, który już zabijali wzrokiem G.
-tori, asgore, zabierzcie stąd dzieci – wysyczał Sans nie patrząc na dzieci które posłusznie wybiegły przez drzwi. Hasami poprawił się na kanapie, upewniając się, że nikt nie zauważył jego przyjścia
-Chłopaki, o co całe to zamieszanie? Aniołek powiedziała wam coś dziwnego? - G opierał się jakby nigdy nic o ścianę. Uśmiechał się cwanie wiedząc dokładnie co się dzieje. Sans podszedł do niego i za krawat pociągnął w dół, tak aby ich spojrzenia się spotkały na tej samej wysokości. W chwilę Green i Papyrus byli by rozdzielić braci, aby ci się nie bili. G uniósł się, Green go puścił, ale Sans warczał w mocnym uścisku Papyrusa. Blue był za Stretchem by złapać go nim ten zrobi cokolwiek, Edge pilnował Reda, który zaciskał pięści. G nagle uderzył mocno głową o ziemię.
-BRACIE, PROSZĘ, CO W CIEBIE WSTĄPIŁO?!
-ten zasraniec oznakował ____! - warknął Sans. Papyrus go puścił zaskoczony, Edge też oniemiał.
-O-OZNAKOWAŁ? ONA SIĘ ZGODZIŁA? - mimo ataku G unikał z łatwością kościstyk ataków Stretcha, który ignorował powstrzymującego go Blue.
-jestem wściekły na ___, ale wiesz co zrobiłeś g, jeżeli rzucasz nam wyzwanie to z przyjemnością cię rozpierdolę – warknął Stretch korzystając ze swojej magii grawitacji aby odtrącić brata. Już chciał rzucić się na G, lecz powstrzymał go Edge. Zakasłał i wszyscy zamarli. Wysoki Fell nigdy nie wtrącał się w walkę, nawet tę w domu.
-JESTEŚ WŚCIEKŁY NA ____? I REDA? I SANSA? - wysyczał sącząc słowa przez wykrzywione w paskudnym uśmiechu usta. Blue podskoczył. Pomijając strach w jego drżącym głosie jako jedyny zadał najważniejsze pytanie.
-O-O NIE! GDZIE JEST _____?
-tori, asgore, zabierzcie stąd dzieci – wysyczał Sans nie patrząc na dzieci które posłusznie wybiegły przez drzwi. Hasami poprawił się na kanapie, upewniając się, że nikt nie zauważył jego przyjścia
-Chłopaki, o co całe to zamieszanie? Aniołek powiedziała wam coś dziwnego? - G opierał się jakby nigdy nic o ścianę. Uśmiechał się cwanie wiedząc dokładnie co się dzieje. Sans podszedł do niego i za krawat pociągnął w dół, tak aby ich spojrzenia się spotkały na tej samej wysokości. W chwilę Green i Papyrus byli by rozdzielić braci, aby ci się nie bili. G uniósł się, Green go puścił, ale Sans warczał w mocnym uścisku Papyrusa. Blue był za Stretchem by złapać go nim ten zrobi cokolwiek, Edge pilnował Reda, który zaciskał pięści. G nagle uderzył mocno głową o ziemię.
-BRACIE, PROSZĘ, CO W CIEBIE WSTĄPIŁO?!
-ten zasraniec oznakował ____! - warknął Sans. Papyrus go puścił zaskoczony, Edge też oniemiał.
-O-OZNAKOWAŁ? ONA SIĘ ZGODZIŁA? - mimo ataku G unikał z łatwością kościstyk ataków Stretcha, który ignorował powstrzymującego go Blue.
-jestem wściekły na ___, ale wiesz co zrobiłeś g, jeżeli rzucasz nam wyzwanie to z przyjemnością cię rozpierdolę – warknął Stretch korzystając ze swojej magii grawitacji aby odtrącić brata. Już chciał rzucić się na G, lecz powstrzymał go Edge. Zakasłał i wszyscy zamarli. Wysoki Fell nigdy nie wtrącał się w walkę, nawet tę w domu.
-JESTEŚ WŚCIEKŁY NA ____? I REDA? I SANSA? - wysyczał sącząc słowa przez wykrzywione w paskudnym uśmiechu usta. Blue podskoczył. Pomijając strach w jego drżącym głosie jako jedyny zadał najważniejsze pytanie.
-O-O NIE! GDZIE JEST _____?
-dziecino!
-kocie!
-_____! - Sans klęczał przy tobie, otoczony pozostałymi. Podniósł Cię z ziemi w ogrodzie, jego dusza cierpiała na widok pozbawionego życia ciała. Pot znaczył drogę po jego czole, panika zaczynała brać górę. Nie. Nie nie nienienienienienienienie...
-piękna, musisz się obudzić, błagam – zawodził odgarniając włosy z Twojej twarzy. Red chwycił Twoją koszulę, równie spanikowany
-k...kocie? - głos i całe jego ciało drżało. Czuł jak jego dusza płacze, próbując nawoływać Twoją.
-Ja.... ja zadzwonię na pogotowie – Hasani wbiegł do domu. Papyrus tulił Blue, Stretch klęczał i bał się dotknąć Twojego ciała. Ostatni raz bał się tak, kiedy myślał, że straci Blue we wcześniejszej linii czasowej. Edge opuścił dłonie.
-JEJ... JEJ DUSZA.. JEST – zaczął, ale Erge mu przerwał wyciągając szokujące wieści na światło dzienne
-JEST UWIĘZIONA!
-r-racja! - Red przypomniał sobie. Chciał wyrwać Twoje ciało z objęć Sansa, lecz ten przycisnął je do siebie jakby chciał je chronić
-co ty do diabła wyrabiasz?
-a jak ci się wydaje debilu, separuję dusze!
OMG mam podjarke nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!
OdpowiedzUsuńCo kurwa...
OdpowiedzUsuńPo 1 g nas oznaczył
Po 2 ale się kurwa... Oni by się pozabijali gdyby nie Blue
Po 3 co... Sans separuje nam duszę WTF co to znaczy co on ja od ciała oddziela... I wogòle czemu my ... straciłyśmy przytomność/ czy huj wie co. To przez ból?? Yumi dzięki za rozdział.
Ja pierdole. ;-; Dziękujemy za rozdział Yumi. <3
OdpowiedzUsuńMam wodę z mózgu...
OdpowiedzUsuń~Tomat
Ooooo litwa. Litwa. Litwa. Litwa. Aaaaaaaa, Boże. Dobra, jak widać nie znajdę więcej słów. Dzięki za tłumaczenie Yumiś, oh mój. Aaa, jestem zła na G XDD Oh i biedna ___... nie mogę doczekać się następnego ^^
OdpowiedzUsuńYumi dzięki za tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńCo kurna się wydarzyło? Separuje dusze? G nas oznaczył? Walka? O kurna, ja zaraz eksploduję!
T^T ...ja bardzo BARDZO nie lubię G...
OdpowiedzUsuńMocne, BARDZO mocne. Lecę czytać resztę bo umieram z ciekawości jak to potoczy się dalej *^*
OdpowiedzUsuńOMGOMGOMGOMGOMGOMGOMGOMG co się z nami stało chce mi się płakać
OdpowiedzUsuń