Autor okładki: Rivie
Notka od tłumacza:: W tym świecie wojny między ludźmi i potworami nigdy nie było. Obie rasy egzystowały obok siebie przez wieki. W efekcie czego, narodził się proces zwany Rezonansem. Chodzi o to, że dusza poszukuje duszy do niej kompatybilnej. W efekcie czego, rodzą się związki nie do złamania. Partnerzy dobierają się między sobą i stu procentowej skuteczności. Gdy Rezonans połączy duszę człowieka i potwora, oboje mogą żyć długo i szczęśliwie - do czasu śmierci człowieka. Wtedy potwór umiera wraz z nim, w ten sposób ich prochy mogą połączyć się ze sobą na zawsze.
Jednak, jak przekonałaś się na własnej skórze - ten proces nie zawsze przebiega tak jak powinien. Gdy Twoja dusza, zareagowała Rezonansem na nowego sąsiada Sansa, ten wpadł w panikę i uciekł.
Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Występują związki Ty x Sans (Underfell) oraz Grillby (Underfell) x Papyrus (Underfell). Wszystkie notki +18 będą oznakowane.
Autor opowiadania: CathedralMidnight
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Spis treści:
Ta pierwsza chwila
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek (obecnie czytany)
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
Niezłamany
Poranek
Coś złego?
Tak blisko, a tak daleko
Kontakt
Wiadomości
Dostawa
Ochrona
Ty i ja teraz
Więź [+18]
Ty i ja wiemy [+18]
Wracamy do początku
Porada
Brudna tajemnica
Jego historia
Druga nad ranem
Nasz poranek [+18]
Nasze południe [+18]
Nasza noc [+18]
Ostatni raz
Ostatecznie ostatni raz
Nowy początek (obecnie czytany)
Ojciec
Od ciebie z miłością
Powrót do pracy
Kolejny krok
Pomocna pielęgniarka [+18]
(Brak) zmiany
Czachy i aureole
Szkielety i aniołowie [+18]
Szept
Cisza
Brak światła
Jego imię
Lata
Razem
...Dlaczego jest tak ciemno?
-Sans? - wołałaś w pustce gładząc się nerwowo po ręce. Z oddali słyszałaś krzyk – Sa-Sans?! Sans?! - krzyki były głośniejsze, wyraźniejsze, za każdym Twoim krokiem, z każdym razem, gdy oglądałaś się za siebie. Ale... nic nie widziałaś. - Sans.. - zaczęłaś płakać – P-proszę, pomóż mi... - Stąd Nie Ma Wybawienia, pojawił się niski zachrypnięty głos. - Kto.. kto tam? - Ty Z A B I Ł A Ś – Ja.. ja nie chciałam... - Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Z-zamknij się! - krzyczałaś. - Ja.. ja musiałam bronić mojego Soul Mate! - Więc Skąd To Poczucie WINY? - Ja... - spuściłaś wzrok – Nie chciałam nikogo krzywdzić... - KŁAMCA! Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Zamknij się! Zamknij się! - żądałaś drżąc zaciśniętymi pięściami, zaciskając mocno zęby – Nie jestem! Nie jestem!
-Już dobrze Aniołku – otworzyłaś oczy i podniosłaś się ze szpitalnego łóżka Sansa. Głaskał Cię po głowie jedną ręką, drugą pieścił po twarzy. Ciekły Ci łzy
-Ja... ja...
-Już dobrze – szeptał – Nawet jak wiesz, że na to zasługują, to nic nie zmienia. Nauczysz... się z tym żyć – przytaknęłaś ocierając zły – Będzie dobrze. Przejdziemy przez to – szeptał głaszcząc Cię dalej. Wkrótce położyłaś znowu głowę na materacu. Przez ostatni tydzień masz koszmary w których ktoś obwinia Cię za morderstwo, mówi, że jesteś zabójcą. Choć Jerry zagrażał Tobie i Twojemu Soul Mate, część duszy czuje wine za odebranie mu życia. Ta wina manifestuje się w koszmarach. Krzyczysz przez sen, płaczesz, drżysz, Sans zawsze obejmuje Cię i zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Jego głos, dotyk jest tak przyjemny, że ufasz mu bez wątpliwości. Sen przychodzi znowu i udaje Ci się przetrwać do rana. W ciągu dnia, pielęgniarki sprawdzają stan magii Sansa i pomagają mu w rekonwalescencji. Jego brat, szwagier i bratanek przychodzą codziennie, tak jak do Ciebie Iris i Somn. Pierwszy raz jak Cię zobaczyli, popłakali się i tulili Cię. Teraz, uspokoili się. Nawet Pan Lapin przyszedł w goście zapewniając Cię, że zastępstwo dobrze zajęło się Twoimi uczniami, lecz czeka na Twój rychły powrót do pracy. Jedyną osobą, która nie przyszła był ojciec Sansa. Gaster. Nie byłaś pewna, czy powinnaś o niego pytać Sansa. Papyrus wydawał się odpowiedniejszy do tego. Gdy Guevara rozmawiał z Sansem, Ty wyciągnęłaś Papyrusa na korytarz.
-Coś nie tak, droga siostro?
-Zastanawiałam się... twój ojciec przyjdzie? - Papyrus otworzył oczodoły zaskoczony. Z nerwów zaczęłaś przebierać palcami – To oznacza... nie? - westchnął
-Jestem pewien, że Sans powiedział ci... że ich... znajomość jest dość mocna... ale nie są... zbyt blisko siebie – przytaknęłaś.
-Wiem, że nie widują się uh.. oczodół w oczodół, Gaster bada Rezonans … Po prostu pomyślałam... Sans jest w szpitalu od ponad dwóch tygodni. Nawet moi studenci którzy byli u mnie tylko raz na wykładach przyszli mnie odwiedzić! To niedorzeczne, że..
-Wiem, wiem – przerwał Ci krzyżując ręce – Porozmawiam z nim... albo przynajmniej spróbuję porozmawiać... Nie chce otwierać drzwi.
-To absurd! - położyłaś ręce na biodrach – Mógł chociaż zadzwonić! - Papyrus przytaknął. Westchnęłaś. Złość niczego nie rozwiązywała.
-Hm... byłaś już u siebie w domu? - zapytał zmieniając temat – Wydaje mi się, że wszystko jest już stabilne. Możemy się tam przejść i poszukać tego co ocalało
-Jeżeli cokolwiek ocalało, nie mam gdzie się przenieść – zaznaczyłaś – Byłam tu z Sansem przez cały ten czas, nie szukałam nowego mieszkania...
-Nie będziesz musiała tego robić – usłyszałaś głos Sansa za sobą. Odwróciłaś się, by zobaczyć jak zszedł z łóżka podpierając się na kulach, kulejący szkielet przyczłapał do Ciebie – Zamieszkasz z nami – zamrugałaś
-Ale nie ma tam dość miejsca, prawda?
-Możesz spać w moim łóżku
-Sans – znowu położyłaś ręce na biodrach – Twoje łóżko jest za małe.
-Nie jest. Już na nim leżeliśmy i było fajnie, pamiętasz? - zarumieniłaś się
-Tak, tak, ale... nie próbowaliśmy na nim wtedy spać
-Eh i tak pewnie nie będziemy wiele spać – machnął ręką – Więc jest idealne
-Sans! - krzyknęłaś razem z Papyrusem. Sans przyglądał się wam
-Kurwa. Będę musiał teraz znosić jak oboje to robicie?
-Nie mów o seksie przy Guevarze! - warknął Papyrus
-Papy, on ma dwadzieścia lat! - mruknął Sans
-No i co z tego! To nadal moje dzieciątko! Nie mówcie o dziwnych rzeczach jakie wasza dwójka robi!
-Nasza dwójka? Może powinienem powiedzieć Aniołkowi o tym jak przyłapałem ciebie i Grillbiego na balkonie w restauracji. - cała czaszka Papyrusa zrobiła się pomarańczowa. Sans zalał się śmiechem, zaś Ty patrzyłaś na zawstydzonego młodszego brata. Sans przestał się śmiać i pochylił się w Twoją stronę – Robili to też na skrzyni pomidorów. O, raz też ich złapałem na klatce schodowej. Przed narodzinami Guevary. Teraz wszystkie zboczenia kryją w sypialni, ale wcześniej uuuh to para zboczeńców.
-Dość! - krzyknął Papyrus – Droga Siostra nie chce słuchać o moim intymnym życiu
-Cóż... - przeniosłaś ciężar z nogi na nogę chowając ręce za siebie – Sans i ja uprawialiśmy seks w jakiejś alejce w mieście, więc nie wy jedni...
-CO ROBILIŚCIE?! - czaszka Papyrusa znowu zrobiła się pomarańczowa gdy piorunował brata spojrzeniem. Sans odsunął się szczerząc kły
-Ah, daj spokój brachu. To było w Dzielnicy Czerwonych Latarni
-To nie ma znaczenia! Co ci mówiłem o twojej ekshibicjonistycznej naturze?! - zaczął tupać nogą – Jaki przykład pokazujesz Guevarze?!
-Przecież nic mu nie powiedziałem – wywrócił oczami krzyżując ręce – Jeżeli chcesz wiedzieć, rozmawialiśmy o grach. Ostatnio gra w jakieś kryształki czy coś – wskazał kciukiem za siebie. Na łóżku Sansa leżał Guevara, fiołkowe oczy wpatrywały się w was, wystawił też złośliwie język.
-W co gra?
-W jakieś klocki. Trzeba układać je jakoś tam – odpowiedział Sans – Pomagam mu z niektórymi poziomami
-Awww, to słodkie – uśmiechnęłaś się. Sans wzruszył ramionami, ale się zarumienił.
-Coś, Sans więc pomóż mu z grą – zaczął Papyrus – Jeżeli Siostrzyczka ma z nami mieszkać, musimy przenieść jej rzeczy do nas tak szybko jak się da. Jestem pewien, że władze chcę rozpocząć przebudowę.
-Zaraz, naprawdę wam to nie przeszkadza? - Wtrąciłaś się?
-Nie – powiedzieli jednocześnie
-Nie ma potrzeby, abyście żyli oddzieleni od siebie – mówił dalej Paps – A jeżeli łóżko faktycznie będzie za małe, Sans będzie spał na kanapie, póki czegoś nie wymyślimy
-Mogę spać na ziemi obok niej – Sans wzruszył ramionami – To i tak nie będzie najdziwniejsze miejsce w jakim spałem
-A jakie jest najdziwniejsze? - nie umiałaś się powstrzymać. Sans postukał się kilka razy palcem w szczękę zamyślony
-Chyba.... na dachu samochodu? Nie, chyba na leżaku na plaży?
-Łaaał – patrzyłaś się. Papyrus przetarł czaszkę ręką
-Jestem ciekaw skąd masz te nawyki ekshibicjonisty – Sans zaśmiał się
-Kto wie? Może Gaster za młodu był świrem? Kurwa, trzeba będzie się go o to kiedyś zapytać. Może posłuchamy starych seks historyjek? - Papyrus warknął
-Dzwonię do Royale. Nie chcę, abyś mówił o takich rzeczach przy Guevarze!
-Dobrze brachu, będę grzeczny – uśmiechnął się – Obiecuję. Vara będziemy mówić tylko o grach – Popatrzył na Ciebie – Dbaj o mojego braciszka, dobrze Archaniele? - pogłaskał Cię po głowie, zaś swojego brata poklepał. Ten w odpowiedzi warknął i lekko się zarumienił – Czasem jest trudny do zniesienia.
-Nie mów takich rzeczy! - bąknął Paps odtrącając rękę brata. Sans zaśmiał się gdy Paps zaczął wychodzić. Gdy go już nie było, pochylił się i pocałował Cię w czoło.
-Uważaj, mój mały Archaniele. Wiem, że będzie trochę ciasno, ale przywykniesz do naszego mieszkania. Jeżeli nie czułabyś się tam jednak bezpiecznie, możesz wyjść, wiesz? Nie chcę, abyś siedziała w szpitalu więcej niż to konieczne. - stanęłaś na palcach aby pocałować go w kły.
-Będę uważać. Ty wracaj do łóżka i odpoczywaj. Do zobaczenia niebawem – uśmiechnął się i znowu się pocałowaliście
-Do potem, Aniołku.
-Sans? - wołałaś w pustce gładząc się nerwowo po ręce. Z oddali słyszałaś krzyk – Sa-Sans?! Sans?! - krzyki były głośniejsze, wyraźniejsze, za każdym Twoim krokiem, z każdym razem, gdy oglądałaś się za siebie. Ale... nic nie widziałaś. - Sans.. - zaczęłaś płakać – P-proszę, pomóż mi... - Stąd Nie Ma Wybawienia, pojawił się niski zachrypnięty głos. - Kto.. kto tam? - Ty Z A B I Ł A Ś – Ja.. ja nie chciałam... - Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Z-zamknij się! - krzyczałaś. - Ja.. ja musiałam bronić mojego Soul Mate! - Więc Skąd To Poczucie WINY? - Ja... - spuściłaś wzrok – Nie chciałam nikogo krzywdzić... - KŁAMCA! Z A B I Ł A Ś! MOR. DER. CA! - Zamknij się! Zamknij się! - żądałaś drżąc zaciśniętymi pięściami, zaciskając mocno zęby – Nie jestem! Nie jestem!
-Już dobrze Aniołku – otworzyłaś oczy i podniosłaś się ze szpitalnego łóżka Sansa. Głaskał Cię po głowie jedną ręką, drugą pieścił po twarzy. Ciekły Ci łzy
-Ja... ja...
-Już dobrze – szeptał – Nawet jak wiesz, że na to zasługują, to nic nie zmienia. Nauczysz... się z tym żyć – przytaknęłaś ocierając zły – Będzie dobrze. Przejdziemy przez to – szeptał głaszcząc Cię dalej. Wkrótce położyłaś znowu głowę na materacu. Przez ostatni tydzień masz koszmary w których ktoś obwinia Cię za morderstwo, mówi, że jesteś zabójcą. Choć Jerry zagrażał Tobie i Twojemu Soul Mate, część duszy czuje wine za odebranie mu życia. Ta wina manifestuje się w koszmarach. Krzyczysz przez sen, płaczesz, drżysz, Sans zawsze obejmuje Cię i zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Jego głos, dotyk jest tak przyjemny, że ufasz mu bez wątpliwości. Sen przychodzi znowu i udaje Ci się przetrwać do rana. W ciągu dnia, pielęgniarki sprawdzają stan magii Sansa i pomagają mu w rekonwalescencji. Jego brat, szwagier i bratanek przychodzą codziennie, tak jak do Ciebie Iris i Somn. Pierwszy raz jak Cię zobaczyli, popłakali się i tulili Cię. Teraz, uspokoili się. Nawet Pan Lapin przyszedł w goście zapewniając Cię, że zastępstwo dobrze zajęło się Twoimi uczniami, lecz czeka na Twój rychły powrót do pracy. Jedyną osobą, która nie przyszła był ojciec Sansa. Gaster. Nie byłaś pewna, czy powinnaś o niego pytać Sansa. Papyrus wydawał się odpowiedniejszy do tego. Gdy Guevara rozmawiał z Sansem, Ty wyciągnęłaś Papyrusa na korytarz.
-Coś nie tak, droga siostro?
-Zastanawiałam się... twój ojciec przyjdzie? - Papyrus otworzył oczodoły zaskoczony. Z nerwów zaczęłaś przebierać palcami – To oznacza... nie? - westchnął
-Jestem pewien, że Sans powiedział ci... że ich... znajomość jest dość mocna... ale nie są... zbyt blisko siebie – przytaknęłaś.
-Wiem, że nie widują się uh.. oczodół w oczodół, Gaster bada Rezonans … Po prostu pomyślałam... Sans jest w szpitalu od ponad dwóch tygodni. Nawet moi studenci którzy byli u mnie tylko raz na wykładach przyszli mnie odwiedzić! To niedorzeczne, że..
-Wiem, wiem – przerwał Ci krzyżując ręce – Porozmawiam z nim... albo przynajmniej spróbuję porozmawiać... Nie chce otwierać drzwi.
-To absurd! - położyłaś ręce na biodrach – Mógł chociaż zadzwonić! - Papyrus przytaknął. Westchnęłaś. Złość niczego nie rozwiązywała.
-Hm... byłaś już u siebie w domu? - zapytał zmieniając temat – Wydaje mi się, że wszystko jest już stabilne. Możemy się tam przejść i poszukać tego co ocalało
-Jeżeli cokolwiek ocalało, nie mam gdzie się przenieść – zaznaczyłaś – Byłam tu z Sansem przez cały ten czas, nie szukałam nowego mieszkania...
-Nie będziesz musiała tego robić – usłyszałaś głos Sansa za sobą. Odwróciłaś się, by zobaczyć jak zszedł z łóżka podpierając się na kulach, kulejący szkielet przyczłapał do Ciebie – Zamieszkasz z nami – zamrugałaś
-Ale nie ma tam dość miejsca, prawda?
-Możesz spać w moim łóżku
-Sans – znowu położyłaś ręce na biodrach – Twoje łóżko jest za małe.
-Nie jest. Już na nim leżeliśmy i było fajnie, pamiętasz? - zarumieniłaś się
-Tak, tak, ale... nie próbowaliśmy na nim wtedy spać
-Eh i tak pewnie nie będziemy wiele spać – machnął ręką – Więc jest idealne
-Sans! - krzyknęłaś razem z Papyrusem. Sans przyglądał się wam
-Kurwa. Będę musiał teraz znosić jak oboje to robicie?
-Nie mów o seksie przy Guevarze! - warknął Papyrus
-Papy, on ma dwadzieścia lat! - mruknął Sans
-No i co z tego! To nadal moje dzieciątko! Nie mówcie o dziwnych rzeczach jakie wasza dwójka robi!
-Nasza dwójka? Może powinienem powiedzieć Aniołkowi o tym jak przyłapałem ciebie i Grillbiego na balkonie w restauracji. - cała czaszka Papyrusa zrobiła się pomarańczowa. Sans zalał się śmiechem, zaś Ty patrzyłaś na zawstydzonego młodszego brata. Sans przestał się śmiać i pochylił się w Twoją stronę – Robili to też na skrzyni pomidorów. O, raz też ich złapałem na klatce schodowej. Przed narodzinami Guevary. Teraz wszystkie zboczenia kryją w sypialni, ale wcześniej uuuh to para zboczeńców.
-Dość! - krzyknął Papyrus – Droga Siostra nie chce słuchać o moim intymnym życiu
-Cóż... - przeniosłaś ciężar z nogi na nogę chowając ręce za siebie – Sans i ja uprawialiśmy seks w jakiejś alejce w mieście, więc nie wy jedni...
-CO ROBILIŚCIE?! - czaszka Papyrusa znowu zrobiła się pomarańczowa gdy piorunował brata spojrzeniem. Sans odsunął się szczerząc kły
-Ah, daj spokój brachu. To było w Dzielnicy Czerwonych Latarni
-To nie ma znaczenia! Co ci mówiłem o twojej ekshibicjonistycznej naturze?! - zaczął tupać nogą – Jaki przykład pokazujesz Guevarze?!
-Przecież nic mu nie powiedziałem – wywrócił oczami krzyżując ręce – Jeżeli chcesz wiedzieć, rozmawialiśmy o grach. Ostatnio gra w jakieś kryształki czy coś – wskazał kciukiem za siebie. Na łóżku Sansa leżał Guevara, fiołkowe oczy wpatrywały się w was, wystawił też złośliwie język.
-W co gra?
-W jakieś klocki. Trzeba układać je jakoś tam – odpowiedział Sans – Pomagam mu z niektórymi poziomami
-Awww, to słodkie – uśmiechnęłaś się. Sans wzruszył ramionami, ale się zarumienił.
-Coś, Sans więc pomóż mu z grą – zaczął Papyrus – Jeżeli Siostrzyczka ma z nami mieszkać, musimy przenieść jej rzeczy do nas tak szybko jak się da. Jestem pewien, że władze chcę rozpocząć przebudowę.
-Zaraz, naprawdę wam to nie przeszkadza? - Wtrąciłaś się?
-Nie – powiedzieli jednocześnie
-Nie ma potrzeby, abyście żyli oddzieleni od siebie – mówił dalej Paps – A jeżeli łóżko faktycznie będzie za małe, Sans będzie spał na kanapie, póki czegoś nie wymyślimy
-Mogę spać na ziemi obok niej – Sans wzruszył ramionami – To i tak nie będzie najdziwniejsze miejsce w jakim spałem
-A jakie jest najdziwniejsze? - nie umiałaś się powstrzymać. Sans postukał się kilka razy palcem w szczękę zamyślony
-Chyba.... na dachu samochodu? Nie, chyba na leżaku na plaży?
-Łaaał – patrzyłaś się. Papyrus przetarł czaszkę ręką
-Jestem ciekaw skąd masz te nawyki ekshibicjonisty – Sans zaśmiał się
-Kto wie? Może Gaster za młodu był świrem? Kurwa, trzeba będzie się go o to kiedyś zapytać. Może posłuchamy starych seks historyjek? - Papyrus warknął
-Dzwonię do Royale. Nie chcę, abyś mówił o takich rzeczach przy Guevarze!
-Dobrze brachu, będę grzeczny – uśmiechnął się – Obiecuję. Vara będziemy mówić tylko o grach – Popatrzył na Ciebie – Dbaj o mojego braciszka, dobrze Archaniele? - pogłaskał Cię po głowie, zaś swojego brata poklepał. Ten w odpowiedzi warknął i lekko się zarumienił – Czasem jest trudny do zniesienia.
-Nie mów takich rzeczy! - bąknął Paps odtrącając rękę brata. Sans zaśmiał się gdy Paps zaczął wychodzić. Gdy go już nie było, pochylił się i pocałował Cię w czoło.
-Uważaj, mój mały Archaniele. Wiem, że będzie trochę ciasno, ale przywykniesz do naszego mieszkania. Jeżeli nie czułabyś się tam jednak bezpiecznie, możesz wyjść, wiesz? Nie chcę, abyś siedziała w szpitalu więcej niż to konieczne. - stanęłaś na palcach aby pocałować go w kły.
-Będę uważać. Ty wracaj do łóżka i odpoczywaj. Do zobaczenia niebawem – uśmiechnął się i znowu się pocałowaliście
-Do potem, Aniołku.
Nie widzicie się OCZODÓŁ W OCZODÓŁ. xd ten tekst mnie rozwalił. Ale papsssss...mmmmm... nie wiedziałem że ty takie... historie miałeś :-)
OdpowiedzUsuńPoznaliśmy małe grzeszki Papsa i grilla... Paps ty zwierzaku, żeby na skrzynce pomidorów? Wow xD
UsuńDroga Yumi. Mam takie pytanie. Czy przetłuamczyłabyś (w końcu) "The Lost Toy Problem" wiem, że kiedyś dawałaś do tego prolog. Znalazłam to gdzieś na zakładkach w telefonie i przyszłam się zapytać.A jak sama wcześniej stwierdziłaś jeśli my - czytelnicy - zechcemy, to to przetłumaczysz. Jeśli nie, oczywiście zrozumiem. Po prostu jestem ciekawa jak dalej potoczyły się akcja ^^
OdpowiedzUsuńNooooooooope. Śledzę to opowiadanie, autorka dodaje rozdział raz na rok. No i historia nie jest skończona. Jakkolwiek pomysł jest zajebisty i bardzo mi się wszystko podoba, tak nie chcę pakować się w opowiadanie, które nie będzie skończone, albo nie zostanie napisane do końca. Znowu.
UsuńKapuje, szkoda jednak :/
UsuńDlaczego rozdziałów, które są po tym nie można przeczytać? :/
OdpowiedzUsuńDa się. do przetłumaczenia zostały mi jeszcze dwa rozdziały http://handlarz-iluzji.blogspot.com/search/label/Mam%20nadziej%C4%99%20%C5%BCe%20mnie%20z%C5%82amiesz%20%5Bi%20hope%20you%20break%20me%5D Tutaj masz aktualny spis treści
Usuń