Helen miała właśnie zajęcia z klasą Frisk. Wiadomo, ta klasa, gdzie połowę uczniów stanowią potwory. Wiele się o niej mówiło ostatni, tym bardziej, że wśród kadry pedagogicznej pojawiła się potworzyca Toriel. Dość, że jest kucyk, teraz im kozy brakuje!
-A do odpowiedzi zostanie wybrany.. - cisza na sali jak makiem zasiał. Helen teatralnie unosi dziennik, wie kogo zapyta, ale stworzy pozory, że to ślepy los. Niech dzieci myślą, że jest sprawiedliwa. - Monster Kid! - Potwór bez rąk, wyglądający jak coś dinozauro-podobnego w pasiastej koszulce wstał od stolika i podszedł do mapy. Trwogi wszystkich uczniów. Przełknął głośno ślinę. - Dobrze MK, pokaż mi na mapie...
-Ale ja nie mogę - odezwał się szybko
-Co? Dlaczego?
-Bo... nie mam rąk?
-To weź wskaźnik w zęby i pokaż mi na mapie Może Czerwone - MK spojrzał na swoją nauczycielkę niepewnie, potem wziął w pysk wskaźnik i stanął przed mapą. Długo się zastanawiał, aż belfer straciła cierpliwość - Dobra, to wskaż Morze Czarne - MK zerka na nauczycielkę, a później na tablicę, ciężko wzdycha.
-Abłe płoshe błani - próbuje mówić, ale mu to nie wychodzi, dlatego wypluwa kijek i odwraca się w stronę swojej nauczycielki - Ale proszę pani, nie da się.
-Jak to? - Helen jest wyraźnie oburzona
-Bo wszystkie morza na tej mapie są niebieskie!
~~
Yumi była wychowawczynią klasy Frisk. To ciężkie zadanie. Frisk był niemową, co nie spotkało się z pozytywnym przyjęciem przez całe grono pedagogiczne oraz przez wszystkich rodziców. I tak oto stała przed tablicą, pyszczkiem skierowana w stronę rodziców i opiekunów dzieci. Westchnęła ciężko.
-Zanim przejdziemy do omawiania ocen i zachowania uczniów, chciałabym zamienić z państwem kilka słów na temat obiecanej wycieczki. - Zaczęła donośnie, tak aby przekrzyczeć kilka rozmawiających osób. Gloria i Linda, jak zawsze. - Jak wiecie, dostaliśmy zgodę od dyrekcji na zrobienie tygodniowej wycieczki. Trzeba wymyślić gdzie pojechać. Jakieś propozycje?
-Tunezja! - zabrała szybko głos Linda
-Malediwy! - Krzyknęła Helen
-Nie sądzą panie, że to ... - nauczycielka kucyk szukała odpowiedniego słowa - ... że koszty tej wycieczki mogą być zbyt wysokie dla niektórych rodzin?
-To niech zaczną oszczędzać! Dzieci powinny zwiedzić świat!
-Dooobra, um... - kucyk zaśmiała się nerwowo - To może inaczej. Wycieczki jedynie w obrębie kraju. Trzeba pamiętać o transporcie, co wiąże się z wynajęciem autokaru, oraz o noclegu, co oznacza hotel, dostosowany do potrzeb dzieci. - Cisza na sali, kilka osób wierciło się w krzesełkach - Tak też myślałam. No cóż, jeszcze mamy trochę czasu, mogą państwo poszukać i propozycje nadsyłać mi na maila - odwróciła wzrok w stronę tablicy, fioletowa magia objęła kredę, zaś ta zaczęła na tablicy kreślić litery składające się na adres poczty mailowej nauczycielki - Na kolejnym spotkaniu przedyskutujemy propozycje - Chrząknęła - A teraz oceny...
-Właśnie! - O nie... Linda - Dlaczego moja kochana Susan dostała jedynkę z religii? Z religii ja się pytam! Jak w ogóle można dostać jedynkę z jedynki?!
-nie wiem lindo, zapytaj się swojej susan - wtrącił się do tej pory drzemiący Sans. Szkielet. Opiekun prawny niemego Frisk. Kobieta, jak oparzona spojrzała na potwora.
-A co ty możesz wiedzieć?! Właściwie, dlaczego obchodzicie święta Bożego Narodzenia, skoro nawet nie wierzycie w Boga?
-nie wiem - wzruszył nonszalancko ramionami - ty mi lepiej powiedz, po co obchodzisz walentynki skoro nikt cię nie kocha - kilka osób się zaśmiało, nauczycielka też tłumiła śmiech. Linda nabrała powietrza w płuca i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej odwracając obrażona głowę w bok.
-A więc... wracając do pytania - Yumi chrząknęła poprawiając kopytem okulary - Bo jesteśmy jakby w temacie. Dobrze pani wie, że Susan dostała jedynkę za nieznajomość materiału. W dodatku, mówiła księdzu, że to jego wina bo nie umie tłumaczyć
-Bo nie umie - Linda nawet nie zwróciła uwagi na nauczycielkę
-... Nie chcę nic mówić, ale wszystkie dzieci zaliczyły ten materiał, nie tylko z tej klasy, ale ze wszystkich. Radziłabym przygotować lepiej dziecko następnym razem. - Linda tylko spojrzała na Yumi pokątnie, a następnie fuknęła coś pod nosem, na co belferka wolała nawet uwagi nie zwracać - Następnie...
-Ja chcę się jeszcze wtrącić! - Helen podniosła się z ławki. Bycie nauczycielem i rodzicem nie jest łatwe, lecz Helen wyjątkowo radziła sobie być beznadziejną i w jednym i w drugim. Yumi próbowała zachować spokój
-Tak?
-Domagam się, aby MK został ukarany dyscyplinarnie za zachowanie
-Mój Kid? - potworzyca, matka Monster Kida odwróciła się w stronę Helen zaskoczona - Dlaczego?
-Z tego co wiem, na zajęciach mieli napisać esej o wariatach, napisał o "Kordianie" "Zbrodni i Karze" oraz o mnie! - Sans zaśmiał się nie-tak-dyskretnie. Helen zmierzyła go wzrokiem, lecz ten nic nie mówił - Kiedy zapytałam się, dlaczego mnie tam uwzględnił przeprosił i powiedział, że mam rację. Kordian nie był wariatem, tylko wmawiano mu, że nim jest - Tutaj Sans już nie wytrzymał, parsknął śmiechem. Yumi przygryzła wargę, samej chciało się jej śmiać, ale wiedziała, że nie może. To uchodziło jednak za obrazę nauczyciela i musiała zareagować.
-Dobrze, porozmawiam z nim - .... zapytam się go jak mu dzień mija czy coś. Dodała w myślach. Helen wyglądała na zadowoloną i przytaknęła.
I tak, rada rodziców trwała jeszcze dwie godziny. Skończyłaby się szybciej, gdyby co chwilę, ktoś (w domyśle Linda, Helen albo Gloria) nie wtrącał trzech groszy od siebie. Ale cóż, takie życie i taka szkoła.
-Zanim przejdziemy do omawiania ocen i zachowania uczniów, chciałabym zamienić z państwem kilka słów na temat obiecanej wycieczki. - Zaczęła donośnie, tak aby przekrzyczeć kilka rozmawiających osób. Gloria i Linda, jak zawsze. - Jak wiecie, dostaliśmy zgodę od dyrekcji na zrobienie tygodniowej wycieczki. Trzeba wymyślić gdzie pojechać. Jakieś propozycje?
-Tunezja! - zabrała szybko głos Linda
-Malediwy! - Krzyknęła Helen
-Nie sądzą panie, że to ... - nauczycielka kucyk szukała odpowiedniego słowa - ... że koszty tej wycieczki mogą być zbyt wysokie dla niektórych rodzin?
-To niech zaczną oszczędzać! Dzieci powinny zwiedzić świat!
-Dooobra, um... - kucyk zaśmiała się nerwowo - To może inaczej. Wycieczki jedynie w obrębie kraju. Trzeba pamiętać o transporcie, co wiąże się z wynajęciem autokaru, oraz o noclegu, co oznacza hotel, dostosowany do potrzeb dzieci. - Cisza na sali, kilka osób wierciło się w krzesełkach - Tak też myślałam. No cóż, jeszcze mamy trochę czasu, mogą państwo poszukać i propozycje nadsyłać mi na maila - odwróciła wzrok w stronę tablicy, fioletowa magia objęła kredę, zaś ta zaczęła na tablicy kreślić litery składające się na adres poczty mailowej nauczycielki - Na kolejnym spotkaniu przedyskutujemy propozycje - Chrząknęła - A teraz oceny...
-Właśnie! - O nie... Linda - Dlaczego moja kochana Susan dostała jedynkę z religii? Z religii ja się pytam! Jak w ogóle można dostać jedynkę z jedynki?!
-nie wiem lindo, zapytaj się swojej susan - wtrącił się do tej pory drzemiący Sans. Szkielet. Opiekun prawny niemego Frisk. Kobieta, jak oparzona spojrzała na potwora.
-A co ty możesz wiedzieć?! Właściwie, dlaczego obchodzicie święta Bożego Narodzenia, skoro nawet nie wierzycie w Boga?
-nie wiem - wzruszył nonszalancko ramionami - ty mi lepiej powiedz, po co obchodzisz walentynki skoro nikt cię nie kocha - kilka osób się zaśmiało, nauczycielka też tłumiła śmiech. Linda nabrała powietrza w płuca i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej odwracając obrażona głowę w bok.
-A więc... wracając do pytania - Yumi chrząknęła poprawiając kopytem okulary - Bo jesteśmy jakby w temacie. Dobrze pani wie, że Susan dostała jedynkę za nieznajomość materiału. W dodatku, mówiła księdzu, że to jego wina bo nie umie tłumaczyć
-Bo nie umie - Linda nawet nie zwróciła uwagi na nauczycielkę
-... Nie chcę nic mówić, ale wszystkie dzieci zaliczyły ten materiał, nie tylko z tej klasy, ale ze wszystkich. Radziłabym przygotować lepiej dziecko następnym razem. - Linda tylko spojrzała na Yumi pokątnie, a następnie fuknęła coś pod nosem, na co belferka wolała nawet uwagi nie zwracać - Następnie...
-Ja chcę się jeszcze wtrącić! - Helen podniosła się z ławki. Bycie nauczycielem i rodzicem nie jest łatwe, lecz Helen wyjątkowo radziła sobie być beznadziejną i w jednym i w drugim. Yumi próbowała zachować spokój
-Tak?
-Domagam się, aby MK został ukarany dyscyplinarnie za zachowanie
-Mój Kid? - potworzyca, matka Monster Kida odwróciła się w stronę Helen zaskoczona - Dlaczego?
-Z tego co wiem, na zajęciach mieli napisać esej o wariatach, napisał o "Kordianie" "Zbrodni i Karze" oraz o mnie! - Sans zaśmiał się nie-tak-dyskretnie. Helen zmierzyła go wzrokiem, lecz ten nic nie mówił - Kiedy zapytałam się, dlaczego mnie tam uwzględnił przeprosił i powiedział, że mam rację. Kordian nie był wariatem, tylko wmawiano mu, że nim jest - Tutaj Sans już nie wytrzymał, parsknął śmiechem. Yumi przygryzła wargę, samej chciało się jej śmiać, ale wiedziała, że nie może. To uchodziło jednak za obrazę nauczyciela i musiała zareagować.
-Dobrze, porozmawiam z nim - .... zapytam się go jak mu dzień mija czy coś. Dodała w myślach. Helen wyglądała na zadowoloną i przytaknęła.
I tak, rada rodziców trwała jeszcze dwie godziny. Skończyłaby się szybciej, gdyby co chwilę, ktoś (w domyśle Linda, Helen albo Gloria) nie wtrącał trzech groszy od siebie. Ale cóż, takie życie i taka szkoła.
Hahaha. Dzięki Yumi, poprawiłaś mi humor. Ten żart z wypracowaniem o Kordianie i nauczycielce słyszałem już kiedyś, ale nadal mnie śmieszy. Genialne.
OdpowiedzUsuńMoja jedyna jedynka jest właśnie z Religii, ups.
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo:-(
UsuńHej Yumi, wysłałam Ci już na maila okładke :)
OdpowiedzUsuńReitiri
Jakie to piękne *-* uwielbiam jak piszesz! Czekam na więcej wspaniałych prac Twojego autorstwa! Pozdrawiam ;p
OdpowiedzUsuńOmg Jest Tu Helen XD
OdpowiedzUsuń