Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry.
Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i
... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z
pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Autor: poubelle_squelette
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI
Pijacka wpadka z psem (obecnie czytany)
Wpadka Burgerpantsa
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Wpadka przy automacie z przekąskami
Wpadka w sądzie
Wpadka u fotografa
Wpadka.. zaraz, co? [+18]
Wpadka w Walentynki
~Rozdziały od 41 i dalej~
Kac nigdy nie był miłym doświadczeniem. W
rzeczywistości, raczej okropnym. Zrobiony w połowie z żałowania w
połowie z nudności, w towarzystwie błyszczących iskierek wprost z
czeluści otchłani Lucyfera. Ból w głowie był niewyobrażalny,
dlatego milczałaś. Złożyłaś sobie pustą przysięgę, że już
nigdy nie będziesz pić. Czułaś posmak wymiocin w ustach, cóż
konsekwencja picia alkoholu za 2$. Nigdy, już nigdy nie chwycę za
tani likier, powtarzałaś sobie. Po rozeznaniu smaku na języku,
cmoknęłaś i odgarnęłaś jakąś zimną ścierkę (nie pamiętasz,
abyś taką sobie nakładała) z twarzy i otworzyłaś oczy.
-...gdzie do diabła jestem?
Chwiejąc się na nogach wstałaś niemalże
natychmiast. Zakręciło Ci się w głowie i musiałaś znowu usiąść.
Zamknęłaś oczy. Czy jeden ze znajomych zabrał Cię do siebie? ...
nie pamiętasz. Lecz rozpoznajesz mieszkanie. Podniosłaś powieki i rozejrzałaś
się. Prosty salon. Kanapa. Fotel. (Bardzo fajny) telewizor. Mały
regał z książkami. Samotna skarpeta na środku pokoju. Żadnych
zdjęć, czy materiałów uczelnianych. Bez pudełek po pizzy, brak
puszek po piwie czy notatek albo toreb. Nie wiesz gdzie jesteś, ale
zdecydowanie byłaś już tu wcześniej. Niemniej jednak, nie ręczysz
za to głową. Wstałaś, zdecydowanie wolniej,
postarałaś się uporządkować zdarzenia jakie miały miejsce noc
wcześniej.
--
Weekendowe szaleństwo. Nie przepadałaś zbytnio
za takimi imprezami, ale zajęcia były naprawdę męczące, no i
znajomi z zajęć namawiali. Zgodziłaś się. Sama byłaś wkurzona
na chujowego profesorka, który ciągle się Ciebie o coś
czepiał, no i na szefa, który zamienił Twoją wieczorną zmianę w
pracy na poranną (a nie ma nic gorszego niż otwieranie sklepu). Naprawdę chciałaś się wyluzować. Postanowiłaś napić
się piwa, albo dwóch... ale Twój misterny plan poszedł w pizdu,
kiedy znajomi przynieśli naprawdę tani likier i zaczęli go
polewać. Nie przepadałaś za piciem. Lecz raz się żyje, prawda?
Po kilku kieliszkach i piwach całkowicie odpłynęłaś. Nie mogłaś
wsiąść za kierownicę. Postanowiłaś wrócić pieszo do
mieszkania, to przecież nie było tak daleko. Dreptałaś po
chodniku, aż usłyszałaś dziwny dźwięk.
--
Zamarłaś. Tyle pamiętałaś. Udałaś się do
kuchni z tajemniczych powodów wiedziałaś, gdzie się znajduje.
Chwyciłaś za kubek z suszarki i zaczęłaś stukać palcem w blat.
Wiesz, że powinnaś raczej bardziej się przejmować tym, że
znajdujesz się w mieszkaniu jakiegoś nieznajomego, ale musiałaś się po prostu napić by ugasić kaca. Potem, wyjdziesz.
-cześć koleżanko. - Pisnęłaś zaskoczona i upuściłaś kubek do zlewu.
Zrobił głośne BRZDĘK, skrzywiłaś się gładząc głowę. Powoli
odwróciłaś się w stronę nowego....kolegi? Oh. O. O mój Boże. -coś ci wypadło - O nie. Poczułaś, że robisz się
czerwona, zaczęłaś się pocić. Patrzyłaś na szkielet, który
się uśmiechał w Twoją stronę. - dwa tygodnie i nawet nie
zadzwoniłaś, wszystkie ludzkie dziewczyny takie są? - podszedł do
Ciebie, podniósł kubek i napełnił go. Wsadził Ci go do ręki.
Niski kościotrup wyglądał dokładnie tak, jak wtedy kiedy widziałaś
go za pierwszym razem, ta sama bluza z kapturem, ręce w kieszeni i Boże, po jego minie widać było, że rozkoszuje się tą chwilą.
Wzięłaś kilka łyków wody.
-Um, więc... Nie chcę pytać, ale... co ja tutaj
robię?
-znaczy się – parsknął śmiechem – nie upiłaś
się z rozpaczy i tęsknoty za mną, a potem po pijaku nie przyszłaś
do mnie? oh to łamie moje metaforyczne serce, dziecino – zjeżyłaś
się na dźwięk przezwiska, postanowiłaś jednak odrzucić
zawstydzenie na bok i spróbować dojść do sedna sprawy
-Patrz, ja nie... nie pamiętam zbyt wiele, więc...
- nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje. Badał Twoją twarz
przez chwilę, a potem wzruszył ramionami.
-nie wiem, była trzecia nad ranem, annoyng dog,
który kradnie nam nasze kości, strasznie szczekał
Oh. Racja.
--
Dreptałaś po ulicy, aż usłyszałaś warczenie
i szczekanie psa. Zatrzymałaś się, aby spojrzeć. Mały, biały
Pomeran chodził po ogródku gotowy do pogłaskania. Otworzyłaś
bramę i weszłaś, kucnęłaś przed zwierzakiem i zaczęłaś go
pieścić. Kiedy polizał Twoją twarz, zaczęłaś płakać.
--
Kolejna fala wstydu zalała Cię. Czułaś, jak
policzki Ci goreją. Nie wiedziałaś co było gorsze: stanie w progu
domu Papyrusa, czy płakanie ze szczęścia, że pies polizał Twój
policzek.
-razem z bratem usłyszeliśmy, że ktoś płacze
więc wyszliśmy to sprawdzić, byłem zaskoczony, że to okazałaś
się ty – mruknął – uh i potem... ty... - zamarł by następnie
zachichotać – nie wiem czy chcesz usłyszeć resztę. - Starałaś
się pozbierać myśli. Niejasne prześwity. Ktoś delikatnie gładził
Cię po plecach. Pytał się czy wszystko dobrze, a potem... Bałaś
się pytać co działo się następnie, lecz ciekawość była
silniejsza od wstydu. - cóż... - gładził tył czaszki, patrząc
na Ciebie pomieszaniem rozbawienia i współczucia – to wyglądało
tak...
--
-P-p-p-p-psy są c-cudowne – załkałaś
-łatwiej wyrwać psu wściekłemu kość niż
poskromić starej baby złość.- Zignorowałaś jego słowa i
śmiałaś się aż do łez bawiąc się z psem. Przez to położyłaś
się na ziemi, majacząc o tym jakie psy są wspaniałe. - patrz,
koleżanko, choć bardzo bym chciał kontynuować tą psio-ludzką
wymianę zdań, ale powinnaś iść do domu – powiedział chwytając Cię
za ramiona by pomóc Ci wstać. Patrzyłaś na niego, jakbyś dopiero
teraz zdała sobie sprawę z tego, że w ogóle tutaj jest, zaczęłaś
się trząść.
-Ooooo móóóóóóóóóój Booooooooooooooże,
to tyyyyyyyyyy, mój chłopak. - popatrzyłaś na jego ręce, które
nadal Cię trzymały – Tak mi przyyyyykro – czknęłaś – P'zwól... P'zwól...kurwa, okej. - pokazałaś, że dasz radę ustać, lecz
przeliczyłaś się i znowu się o niego oparłaś.
-....co ty robisz?
-Ja... A m'ślisz ż co robię? Ja... ja..
przytylam cię! Na przyeprosiny – Wbrew temu co sobie myślałaś,
nie tuliłaś kościotrupa, klepałaś go po czaszce i głaskałaś
tak jak wcześniej psa. Twoje palce przemykały po jego głowie,
kręgosłupie i żebrach, światełka w jego oczach zrobiły się
mniejsze.
Oryginał: klik
-...uh, ta, czas już na ciebie – poczułaś jak
koścista dłoń odpycha Cię, jednak dałaś radę otrzymać się na
nogach.
-Nieeeeeee! - krzyknęłaś.
-koleżanko..
-NIEEEE! - odparłaś głośniej wyrywając się z
jego uścisku. Pozwolił Ci i upadłaś na ziemię. Twój brzuch
odezwał się – Oh, ja nie...
-uh, dziewczyno? - pochylił się lekko by znowu
chwycić Cię za ramiona – wszystko dobrze?
Wtedy, zwymiotowałaś na jego kapcie.
--
-Tak bardzo przepraszam – Nie mogłaś spojrzeć mu
nawet w oczy (oczodoły?). Skupiłaś wzrok na własnych stopach.
Serce waliło Ci jak młot, policzki czerwieńsze już być nie
mogły. Dwa razy upokorzyłaś się przed tym gościem. Dwa razy!
-nie martw się – odpadł spokojnie – i tak
nie mam nosa
-Błagam nie mów mi już nic więcej – mruknęłaś.
-nieee, zaliczyłaś zgona, paps przyniósł cię na
kanapę. - To i tak nie pomagało poczuć Ci się lepiej. Wypiłaś
resztę wody w milczeniu. Po kilku minutach byłaś gotowa by wyjść.
Popatrzyłaś na szkielet. Leniwie opierał się o ścianę. Cisza
była nieznośna. Postanowiłaś chwilę porozmawiać
-Um, więc... gdzie jest Papyrus?
-pracuje – zamyślił się – nadal jest zły, że
moja dziewczyna jeszcze nie przyszła na jego spaghetti, tak swoją
drogą, powinnaś, dobrze gotuje, powiem nawet, że jego spaghetti robi
wrażenie – Przyglądałaś mu się z uwagą, starając się
zrozumieć jego poczucie humoru. Myślenie w tym stanie było trudne.
Po dłuższej chwili wypaliłaś.
-Zaraz, zaraz, zaraz, nie powiedziałeś mu, że
właściwie to nie chodzimy ze sobą?!
-nieee
-Dlaczego?! - wzruszył ramionami – Nie uważa, że
to dziwne, że nie widziałeś swojej 'dziewczyny' przez ten czas? -
znowu wzruszył ramionami – Powinieneś mu powiedzieć, że nie
jesteśmy parą.
-niee, jest zadowolony z tego powodu, ty mu powiedz,
ale to go tylko zasmuci. - Poczułaś, jak coś wywraca Ci się w
brzuchu. Nie chciałaś go zawieść, Papyrusa, kogokolwiek, ale nie
mogłaś udawać że jesteś z kimś w związku. Potrząsnęłaś
głową. Postanowiłaś już tutaj nigdy nie wracać. To nie Twoja
sprawa, aby sprawiać radość Papyrusowi. Przełknęłaś dumę i
wstyd, odstawiłaś kubek do zlewu i wyszłaś z kuchni. Chwyciłaś
za torebkę leżącą na kanapę, wsunęłaś ją na ramię, bez
żadnego pożegnania wyszłaś z mieszkania mając nadzieję, że to
ostatni raz. Wiedziałaś, że szkielet się na Ciebie patrzy, ale
nie chciałaś się odwrócić.
Zadecydowałaś, że może powinnaś trzymać się
swojej przysięgi aby więcej już nie chlać.
Hahah, zajebiste xD
OdpowiedzUsuńA to dopiero początek xD Sansowi się trafiła dziewczyna, nie ma co xD
UsuńHmm, jestem tak jakby "artystką" Osobowość trochę pasuję, więc tym przyjemniej mi się to czyta xD
UsuńxD No w sumie xD Ale na cudze przyjęcia się nie wkradasz? xD
UsuńUhhhh... nie lubię imprez, ani przyjęć xD Chyba że jak razem z koleżanką we dwójkę jesteśmy, choć to jest rzadkie...
UsuńSansy ja też PIONA! Nienawidzę imprez ;-;
UsuńAle psy są naprawdę wspaniałe XD
OdpowiedzUsuńA Sans się chyba świetnie bawi XD
Wszystkie zwierzęta są wspaniałe xD
UsuńNo raaaaaaczej xDDDD
Sans się extra bawi. Kto się z pijanego nie ponabija XD
UsuńAle my tu jesteśmy niezdarni
OdpowiedzUsuńNo troszeczkę xD
UsuńA ja myślałam, że to w Cichych Momentach jesteśmy nieobliczalne po alkoholu. No cóż.. myliłam się xDD Wstydzę się sama za siebie, ale nie powiem, szybkie jesteśmy. Drugi rozdział, a my już mamy chłopaka i do tego wiemy "gdzie ma łaskotki" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńHuuuum w tym opowiadaniu Sansowe żeberka nie są takie wrażliwe i nie ma żadnych rozdziałów +18 taaaak więc wiesz. Właściwie to nie całujemy się z nim tak... um... no >//////< No!
UsuńO nie! Z jednej strony smutne, ale z drugiej całe to opowiadanie zapewnia mi taką dawkę śmiechu, że tutaj chyba 18+ nawet nie będzie potrzebne :'D
UsuńKocham to XDDDD
OdpowiedzUsuńTo się cieszę xD
UsuńFajnego mamy chłopaka tylko szkoda, że udawanego XD
OdpowiedzUsuńUdawany, udawany, zobaczysz jakie z tego problemy wynikną :3
UsuńTylko oby Papyrus się nie dowiedział bo będzie nie cuekawie :p
UsuńAle zawsze jak to czytam to okropnie chce mi się śmiać
UsuńUwielbiam takie pozytywne opowiadania >.<
OdpowiedzUsuńTak, totalnie poprawia humor :3
Usuń