Autor: EvilAngel
SPIS TREŚCI
Część III (obecnie czytana)
Sans
nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Nie mógł
uwierzyć, że ta istota, która obiecała ich nie skrzywdzić,
odpowiadała za śmierć całego podziemia. Odpowiadała za śmierć
jego przyjaciół. Odpowiadała za śmierć jego brata.
-
co?
– poczuł się zdradzony. Zaczął wzbierać w nim nie tylko
smutek, ale także wściekłość. Czuł, jak jego magia zaczyna się
aktywować. Nadal z Frisk na rękach zaczął się powoli podnosić.
Immortal zaczęła robić to samo.
-
a –
ale jak?! czemu? myślałem, że jesteś ta dobra, miałaś nam
pomagać! –
teraz stał już i zaczął się powoli zbliżać do bogini, która
zaczęła się powoli cofać. Jego oko zaczęło świecić się
niebieskim płomieniem. Po obu jego stronach pojawiły się Gaster
Blastery.
-
Sans, posłuchaj mnie! – krzyknęła do niego Immortal przez łzy.
On ją jednak ignorował, pochłonięty furią i żalem do kobiety.
Ona, na razie, tylko się wycofywała, ale była gotowa użyć magii,
by unieruchomić go lub powstrzymać przed czymkolwiek głupim.
-
to przez ciebie! przez ciebie zginęło całe podziemie! PRZEZ CIEBIE
ZGINĄŁ MÓJ BRAT! –
pojawiły się także jego kolejne ataki, w postaci kości. Bez
ostrzeżenia zaczął atakować Immortal, zapominając o tym, że
jest boginią, więc mogłaby go z łatwością w pięć sekund
zabić. Ona jednak nie atakowała, a jedynie odpierała jego ataki i
próbowała go zatrzymywać magicznymi barierami, które niszczy w
ułamku sekundy. Na twarzy Sansa zaczęły się pojawia łzy, które
szybko znikały, zastępowane przez następne.
-
Sans, proszę cię! Uspokój się i wysłuchaj, co mam ci do
powiedzenia! PROSZĘ! – nie chciała go skrzywdzić, więc zaczęła
go błagać by się uspokoił. On jednak, jak w amoku, nadal ją
atakował, trzymając Frisk na rękach i zasłaniając ją, jakby
chronił ją przed tą kobietą, która według niego i tak
wyrządziła już wystarczająco dużo zła tej dziewczynie i im
wszystkim. Jaki był głupi, że zaufał tej suce chociaż na chwilę.
-
JESTEŚ
NIKIM WIĘCEJ NIŻ WILKIEM W OWCZEJ SKÓRZE! NIE ZASŁUGUJESZ NA
ŁASKĘ!
– krzyknął do niej i puścił całą hordę pocisków z kości w
jej stronę, w taki sposób, że nie dałaby rady ich uniknąć. Ona
była zdesperowana, na granicy wytrzymałości psychicznej.
Wiedziała, że nie dałaby rady tego uniknąć, a jej bariery
zostałyby zniszczone.
-
WYSŁUCHAJ MNIE! – w akcie rozpaczy uwolniła swoją magię.
Wyglądało to jak wybuch, który dotarł do wszystkich ścian sali i
tam się zatrzymał. Wszystkie ataki Sansa natychmiast zniknęły,
ale on nie został zraniony. Upadł na podłogę kolanami, trzymając
kurczowo Frisk na rękach. Immortal także upadła na kolana,
zasłoniła twarz rękoma, a przez dłonie zaczęły wyciekać jej
łzy.
-
…p – przepraszam… - powiedziała cicho, zanosząc się płaczem.
Złość Sansa zaczęła powoli maleć, nadal jednak był zły na
kobietę, czuł się zdradzony i nie ufał jej już. Oboje zastygli w
tych pozycjach. Cisza w pomieszczeniu był jak makiem zasiał. Żadne
z nich nic nie powiedziało. Sans zastanawiał się teraz nad tym
wszystkim, co kobieta mu powiedział. Po chwili, która zdawała się
trwać wieczność, pierwszy przemówił Sans:
-
mów.
–
powiedział krótko. Kobieta spojrzała na niego, odejmując dłonie
od twarzy. Nie płakała teraz już tak dużo, ale jeszcze kilka łez
zdołało uciec z kącików jej oczu.
-
Co? – patrzyła na niego z zaskoczeniem.
-
chciałaś,
żebym cię wysłuchał, więc mów. –
jego ton głosu był ostry, pozbawiony emocji. Immortal wzięła
głęboki oddech, by się uspokoić. Po chwili zaczęła mówić.
-
Co roku każdy Opiekun, by nadal móc opiekować się swoim
Wszechświatem, musi poddać jedną osobę ze swojego Wszechświata
„Próbie”. Na czym polega „Próba”? Cóż, w wielu światach
oprócz równowagi między dobrem a złem, zaczyna się pojawiać
coraz więcej zła. Jednak by dowieść, że dobro prosperuje jeszcze
wśród ludzi w danym Wszechświecie, każdy Opiekun musi poddać
próbie jedną osobę. Osobę tą wystawia się na działanie
grzechów i sprawdza, czy ta jednak będzie tego żałowała, czy
będzie coraz dalej zagłębiać się w swoich grzechach. W tym roku
moją uwagę przykuła Frisk. Widziałam, że wpadła do Podziemie i
wiedziałam, że bez drobnej pomocy nie uda się jej przejść całej
i zdrowej przez Podziemie. Zauważyłam także, jak wielką mocą
„Determinacji” posiadała. Właśnie tak uzyskała moc Resetu i
Zapisu. – nadal mówiła, a Sans słuchał w milczeniu. – Oprócz
jej „Determinacji”, spostrzegła także, jak dobrą, miłosierną,
bezkonfliktową, miłą i uczynną dziewczyną była. Ponieważ co
raz rzadziej moje Próby przebiegały pomyślnie, całą nadzieję
pokładałam we Frisk. Wszystko szło zgodnie z planem, po tym, jak
zmusiłam ją do trzeciego Resetu, kazałam jej zamordować kilka
potworów-
-
do
jakiego miejsca kazałaś jej mordować? –
przerwał jej Sans.
-
Tylko do trzech piątych Ruin. – odpowiedziała. – Później
oddałam jej kontrolę nad jej ciałem. Czułam i widziałam, jak
okropnie się czuła z pyłem na rękach i grzechami na swoim
sumieniu. Zdała Próbę. Byłam z niej dumna. Wiedziałam, że wtedy
zresetuje tą linie czasową, jednak nic takiego nie zaszło.
Widziałam, że dalej mordowała, mimo tego, że tego nie chciała.
Wtedy zobaczyłam, że kontrolę nad nią przejęła Chara, która
nie pozwoliła Frisk na reset. Chara chciała dokończyć to, co
rozpoczęte…
Nie
takich słów spodziewał się Sans. Myślał, że za całym
ludobójstwem stoi jakaś zachcianka bogini, a nie rytuał, który
udowodniłby to, czy Immortal nadal ma się opiekować tym
Wszechświatem, czy ktoś inny, być może mniej kompetentny,
przejmie jej obowiązki. Nie wiedział co powiedzieć i mógł by
przysiąc, że to wszystko to jeden, wielki sen. Jeden wielki sen, z
którego zaraz się obudzi w swoim i Papyrusa domu w Snowdin. I że
lada chwila Papyrus będzie na niego krzyczał, żeby Sans się
obudził i pomógł mu wypatrywać człowieka. Chciał nie chciał
jednak, musiał zaakceptować całą tą prawdę. Odetchnął
głęboko.
-
kim
była ta Chara i czemu chciała zabić wszystkie potwory? czy była
ona zła? – zapytał
Sans.
-
Cóż… Chara była pierwszym człowiekiem, jaki spadł do
Podziemia. Wpadła do góry, ponieważ nienawidziła ludzi i chciała
zakończyć swoje życie, spadając z góry. Nie była jednak pod
żadnym względem zła. Pewnie kojarzysz opowieść o Pierwszym
Człowieku? – zadała pytanie Immortal.
-
tak,
ale Pierwszy Człowiek wcale nie chciał zabijać potworów, więc
czemu teraz chciała? –
to było dobre pytanie, jednak Immortal znała na nie odpowiedź.
-
Kochany – przedstawię ci pewną sytuację. Jesteś martwy, ale
twoja dusza nadal istnieje. Jakimś cudem podczas tego, jak jesteś
martwy, twoja dusza została obudzona. Okazuję się, że to przez
pewną osobę zostałeś obudzony i właśnie zostałeś jej prywatną
niańką. Musisz się tą osobą opiekować. Widzisz jednak, że ta
osoba morduje wszystko, co żywe i co napotka na swojej drodze. Czy
nie doszedłbyś w takim razie do wniosku, że ta osoba chce więcej
LOVE, więcej EXP i więcej pozostałych rzeczy? I, jako, że musisz
tej osobie pomagać i się nią opiekować, to nie pomożesz jej w
tym? I czy w końcu sam nie staniesz się żądny krwi?
To
pytanie go, przysłowiowo, „zagięło”. Nie było ono pytaniem,
na które łatwo było odpowiedzieć, więc kiedy już chciał zacząć
mówić, znów zaczął się zastanawiać. Tak bardzo miał ochotę
powiedzieć „Nie”, jednak wiedział, że odpowiedź jest zupełnie
inna.
-
tak…
tak, masz rację… -
kobiecie ulżyło, że zrozumiał wszystko i być może jest już na
nią mniej zły, a może nawet jej wybaczył. Sans przypomniał sobie
o tym, co wcześniej powiedziała mu kobieta, a że miał teraz wiele
pytań bez odpowiedzi, zaczął.
-
co
zrobiłaś z Charą? –
zapytał. Kobieta się zdziwiła tym pytaniem, jednak po chwili
zaczęła się nieśmiało uśmiechać.
-
Widzę, że postanowiłeś skorzystać z przywileju, który ci
wcześniej dałam. No cóż, wracając do pytania – powiedzmy, że
została tak jakby… „Zresetowana”. Przy następnym resecie
będzie istnieć, jednak wróci do swojego normalnego charakteru
sprzed dwóch ostatnich resetów, więc jej morderczość zniknie.
-
czemu
nie zareagowałaś wcześniej aby powstrzymać Charę? –
Sans zadał kolejne pytanie.
-
Opiekunowie przeważnie unikają bezpośredniego kontaktu i
bezpośredniej pomocy, czekając z ostatecznością. Kiedy
zauważyłam, że Chara przejmuję kontrolę nad ciałem Frisk,
starałam się pomagać potworom, wpływając na nie tak, aby nie
spostrzegły boskiej interwencji. Dzięki mnie Alphys wpadła na
pomysł ulepszenia Mettatona do Mettatona NEO, zaplanowała ewakuację
potworów, a Undyne zjawiła się na czas, by uratować Monster
Kid’a. Dodatkowo – jak myślisz, czemu zmieniła się w Undyne
the Undying, pomimo, iż jej ciało powinno odrzucić wcześniej
podaną jej Determinację? Starałam się jak mogłam, nawet
wspierałam ciebie… - na to nie był przygotowany. Owszem,
wiedział, że nawet nieźle sobie radził z unikami i atakami, ale
nie wiedział, że robił to z drobną pomocą kogoś. – Jednak
skorzystałam z mocy sprawdzeni linii czasowych, której używam
bardzo rzadko, tylko w razie nagłej potrzeby, tak jak w tej… -
umilkła na chwilę. Odetchnęła i dokończyła swoją myśl –
Nawet mimo wszystkich starań, doprowadzało to do jednego. Chara w
ciele Frisk zabiła ciebie, Asgore’a, nawet Flowey’a. Potem
kazała sprzedać Frisk jej duszę, by odzyskać ten świat…
Chociaż
Sans wiedział, że za którymś razem Frisk – Chara dałaby radę
go zabić, to nadal zszokowały go słowa Immortal. Rozumiał
jeszcze, gdyby zabiła jego, ale Asgore’a? Potężnego króla
potworów? Po chwili otrząsnął się i postanowił pytać dalej.
-
czemu
nazywasz się „Immortal”? –
spytał. Immortal nie mogła zrobić nic innego, jak delikatnie się
roześmiać.
-
Teoretycznie każdy Opiekun jest nieśmiertelny. Teoretycznie. W
praktyce wygląda to inaczej: kiedy Opiekun jest w boskiej formie,
jest nieśmiertelny i nie można go zabić, jednak kiedy przybiera
inną formę, staje się śmiertelny. Oznacza to także, że można
go bardzo łatwo zabić. Kiedy ktoś zabije Opiekuna w innej niż
jego boskiej formie, ten umiera i się nie odradza, przez co wiele
Wszechświatów dostaje wtedy nowych Opiekunów. Ja jednak jestem
nieśmiertelna zarówno jako człowiek, potwór i istota boska. I tak
oto zostałam nazwana Immortal. Uwierz mi, moja nieśmiertelność
często się przydaje, bo kiedy odwiedzam Alternatywne Uniwersa, nie
raz zdarzy mi się zginąć… - wzdrygnęła się na samą myśl, że
za niedługo ma przeprowadzić inspekcję w pewnym nieprzyjemnym
wymiarze. Po tym zapadła chwila ciszy, którą jednak przerwał ruch
Frisk w ramionach Sansa. Chociaż nadal miała zamknięte oczy,
delikatnie obróciła się, układając siebie w wygodniejszej
pozycji. Immortal i Sans, widząc to, uśmiechnęli się.
-
Wygląda na to, że nasz Śpiąca Królewna za niedługo się obudzi.
Chociaż pamiętając bajkę o Śpiącej Królewnie, to królewicz
powinien ją obudzić – uśmiechnęła się i spojrzała wymownie
na Sansa. Przez chwilę nie wiedział, o co chodzi, ale później
jego kości policzkowe oblały się niebieskim rumieńcem. Immortal
zaśmiała się.
-
Dobra, już kończę z żartami. A teraz trochę poważniej: chcesz
jeszcze mnie o coś zapytać, nim Frisk się obudzi?
Sansowi
ulżyło po tym, co pierwsze powiedziała kobiety, bo był pewien, że
pewnie mogłaby iść z tymi żartami jeszcze dalej, przez co
wprowadzałaby go w wielkie zakłopotanie. Po chwili pomyślał przez
chwilę o wszystkim, odkąd spotkał kobietę: jakie wywarła na nim
pierwsze wrażenie, to,
jak ją zabił, ile pytań miał do niej, to, jak się wściekł na
nią, kiedy powiedziała mu prawdę… Ostatecznie jednak uznał, że
nie zna się na boskich prawach i że każdemu, kto okazuje skruchę
i prosi o wybaczenie, powinno się mu te wybaczenie dać, chociaż
raz. Kiedy jeszcze przez chwilę myślał, pytanie samo mu się
nasunęło na myśl.
-
czy
żałowałaś czegokolwiek w swoim życiu, oprócz tego, że kazałaś
Frisk zabijać? –
zapytał.
To
pytanie było niespodziewane. Nie wiedziała, że Sans chce się
dowiedzieć trochę więcej o niej. I chociaż chciałaby powiedzieć
„nie”, albo zignorować to pytanie, musiała pamiętać o jednym:
„Każdy czyn ma swoje konsekwencje. I każdy musi ponosić
konsekwencje swoich czynów”.
-
To było wtedy, kiedy Alternatywne Uniwersa zaczęły się dopiero
pojawiać – zaczęła znienacka. – Nie byłam jeszcze wtedy pewna
jak postępować z nimi i nie miałam wtedy jeszcze swojego
doświadczenia, które mam dziś. Ale wracając: moją uwagę
przyciągnął pewien wymiar. Owszem, była na nim mniej więcej
równowaga, jednak widziałam, że zaczyna przeważać tam zło.
Pomyślałam, że jeżeli to zmienię, to nic się nie stanie. Byłam
w ogromnym błędzie… - odetchnęła głęboko i przełknęła
ślinę. – Zmieniłam ten świat diametralnie, gdzie to dobro
przeważało. Kiedy myślałam, że wszystko jest dobrze, raptem
wszystko zaczęło się psuć… Całe AU znów zmieniło się w złe,
tylko że to zło powróciło ze zdwojoną siłą… Na początku
próbowałam znów pomóc, ale było coraz gorzej, a istoty z tego
wymiaru zaczęły zagrażać innym wymiarom, między innymi także
temu… Do wyboru nie pozostało mi nic innego, jak zniszczyć te
Alternatywne Uniwersum… - umilkła. Po dłuższej chwili znów
zaczęła mówić. – Po tym wydarzeniu postanowiłam, że już
nigdy nie będę zbytnio mieszać w wymiarach i pozostawię je
takimi, jakie są stworzone… - teraz Sans zaczął już rozumieć,
czemu wcześniej nie zaprzestała ludobójstwu Frisk.
-
i
dlatego też wcześniej się nie pojawiłaś, aby powstrzymać Charę
w ciele Frisk? I dlatego też postanowiłaś się już nie mieszać w
niektóre sprawy? –
zapytał Sans.
-
Dokładnie… - zapadło milczenie. Nie trwało ono długo, ponieważ
chwile później Frisk zaczynała być coraz bardziej się wiercić,
co oznaczało, że już się wybudza. Sans był szczęśliwy i
wdzięczny, że Frisk jest cała i zdrowa oraz że to nie ona
odpowiadała na te wszystkie zabójstwa potworów. Był naprawdę
szczęśliwy z tego powodu. Immortal dostrzegła to w jego oczach
oraz dostrzegła jeszcze pewne uczucie, które zarazem ją zaskoczyło
i uszczęśliwiło. Póki Frisk jeszcze się nie obudziła, Immortal
postanowiła zapytać o coś.
-
Lubisz ją, co? – powiedziała z uśmieszkiem.
-
c –
co? –
jego policzki zaczęły się robić niebieskie. – znaczy,
oczywiście, że ją lubię, w końcu chyba znów jest moją
przyjaciółką…
-
Nie zgrywaj głupiego – powiedziała rozbawionym tonem. – Wiesz,
co mam na myśli – wysłała mu znaczące spojrzenie. Jego policzki
jeszcze bardziej zaszły rumieńcem.
-
n –
nie rozumiem o co ci chodzi, jesteśmy tylko przyjaciółmi, nikim
więcej –
podrapał się po tyle czaszki ręką, która puściła ciało Frisk,
ta jednak nadal niewzruszona leżała na jego nogach, dodatkowo jakby
się próbując wtulić w niego, co jeszcze bardziej go zakłopotało.
Immortal perliście się roześmiała.
-
Kochany, czy ty myślisz, że się urodziłam wczoraj? – spytała,
patrząc na ich dwójkę. Sans wiedział, że kobieta i tak wie o
jego uczuciu do Frisk, więc pomyślał, że może lepiej będzie,
jeżeli jej powie. Westchnął. W końcu chyba może jej zaufać,
prawda?
-
jesteś
pewna, że Frisk tego teraz nie słyszy?
-
Na sto procent – odpowiedziała z uśmiechem, na co on wziął
głęboki oddech.
-
dobra,
masz rację… tak, lubię ją, kocham ją, nazwij to sobie tak, jak
chcesz
– jego rumienić znów się pojawił. Westchnął jednak ciężko,
a rumieniec zaczął schodzić. – nie
jestem jednak pewien, czy ona lubi mnie tak samo, jak ja ją… -
wydawał się dość smutny wiedząc, że ta perspektywa jest
najbardziej prawdopodobna. Owszem, Frisk uwielbiała jego
towarzystwo, jednak mogło to oznaczać po prostu to, że lubi go
jako przyjaciela i nikogo więcej. Było to przykre, ale musiał się
pogodzić z tym. Immortal czuła obowiązek pocieszenia go. Położyła
mu dłoń na ramieniu.
-
Słuchaj, nie powinnam się mieszać w sprawy sercowe, ale jestem
pewna jednego – ona też cię kocha. Nie wie tego 100%, bo nie
sprawdzam prywatnych uczuć i myśli osób, ponieważ szanuję ich
prywatność. Jestem jednak pewna, że Frisk lubi cię tak samo, jak
ty ją. I jeżeli byś zadał je te ważne pytanie, wydaje mi się,
że odpowiedź brzmiałaby „tak” – uśmiechnęła się do niego
życzliwie. Ten mały, drobny gest, dodał Sansowi wiary. Uśmiechnął
się i był wdzięczny Immortal, że poprawiła mu humor.
-
dzięki.
wiesz co jest zabawne? od początku uważałem cię za złą
gościówę, ale teraz już wiem, jaki zakutym łbem byłem
– roześmiali się.
-
Więc… Przyjaźń i rozejm? – wystawiła w jego stronę rękę.
-
jasne,
czemu nie? –
powiedział i podał jej rękę i rozległ się dźwięk pierdzenia.
Immortal się zaśmiała, tak samo jak Sans, jednak patrzyła na
niego z wyrazem twarzy „Chyba sobie ze mnie jaj robisz” i
uśmiechem na jej małych ustach.
-
żart
z poduszką pierdziuszką w ręce nigdy się nie znudzi – śmiech
bogini i Sansa przerwała Frisk, która właśnie zaczęła się
budzić. Leniwie otworzyła swoje piękne, brązowe oczy i skierowała
swój wzrok na Sansa, ignorując Immortal. Na widok jej oczu
skupiających całą uwagę na nim, rytm bicia duszy Sansa
przyśpieszył. Frisk jednak nie zauważyła tego, ponieważ przez
chwilę niczego nie pamiętała: gdzie jest, czemu jest i dlaczego
widzi przed sobą Sansa. Po chwili jednak wspomnienia zaczęły ją
zalewać jak fale i przypomniała sobie wszystko: jak „coś”
zmusiło ją do Resetu, to samo „coś” kazało jej mordować,
morderstwo każdego potwora… Przez te ostatnie wspomnienie
natychmiast odsunęła się od Sansa, bo była pewna, że widział,
co zrobiła. Kiedy już się od niego odsunęła, nadal nie
zauważając obecności Immortal, zaczęła płakać, chowając twarz
w dłonie.
-
S – sans… J – ja przepraszam, j – ja nie chciałam… -
zaczęła się jąkać. Zanim jednak znowu zaczęła mówić, Sans
podszedł do niej i ją przytulił. Chociaż dziewczyna to zauważyła
i było to dla niej dziwne, nadal płakała i przepraszała. – J –
ja zabiłam ich w – wszystkich, j – ja tak bardzo nie chciałam…
Jakieś „coś” mnie do tego zmusiło… Sans, jest mi tak
strasznie przykro i smutno, p – przepraszam… - nadal płakała.
Immortal
krajało się serce, widząc to. Nie mogła znieść widoku płaczącej
Frisk, zwłaszcza, że po części była to jej wina. Podeszła do
dziewczyny i wzięła ją za rękę.
-
Nie martw się, słonko, to nie jest twoja wina… Już spokojnie,
kochanie… - powiedziała matczynym głosem. Frisk dopiero teraz
zwróciła uwagę na dziwnie i niesamowicie wyglądającą kobietę.
Na początku odsunęła się trochę od niej, wciąż jednak była
tulona przez Sansa.
-
spokojnie,
dzieciaku, nie musisz się jej bać, ona ci wszystko wytłumaczy –
Frisk spojrzała na niego z powątpiewaniem w oczach. Przestała jednak
płakać i patrzyła na kobietę z zaciekawieniem.
-
Kim jesteś? – zapytała Frisk.
-
Zaraz wszystkiego się dowiesz. Musisz mi tylko podać drugą rękę
– kiedy Frisk uwolniła się z ramion Sansa, podała drugą rękę
kobiecie. Ta po chwili powiedziała: - Ponieważ nie mamy za dużo
czasu, wyjaśnię ci wszystko telepatycznie. Dlatego lepiej się
skoncentruj.
-
Telepatycznie? To tak można? – zaciekawiła się Frisk. Sans też
był zaskoczony tymi słowami i zachodził w głowę, czemu kobieta
wcześniej tłumaczyła mu słowami, a nie telepatycznie, po czym
krótka myśl kogoś z zewnątrz wbiła się do jego mózgu: „Nie
zaufałbyś mi na tyle, żeby podać mi swoje ręce, ani nie
uwierzyłbyś w telepatię” – powiedział głos Immortal w jego
głowie. „wow…
czyli to naprawdę działa…”
– pomyślał i wpadł na pewien pomysł. „hej,
słyszysz mnie?”
– wysłał w stronę Immortal. „Tak” – odpowiedziała. – „A
teraz, jeżeli możesz, daj mi święty spokój, muszę opowiedzieć
wszystko Frisk…” - i, tak jakby, „rozłączyła się”. Frisk
patrzyła na tą dwójkę i domyśliła się, że pewnie rozmawiają
telepatycznie. Po chwili jednak przestali i cała uwaga Immortal była
skupiona teraz na Frisk.
-
Słuchaj Frisk, odpręż się i skup na naszych myślach. Im bardziej
twoja uwaga nie będzie rozproszona, tym więcej będę ci mogła
powiedzieć i tym więcej zrozumiesz – Frisk kiwnęła głową na
znak, że zrozumiała. Po tym obie zamknęły oczy i zaczęły
rozmowę. Sans w tym czasie przyglądał się im obu. Zauważył
teraz, ze Immortal ma na ubraniu kolory odpowiadające duszom różnych
wartości… Oprócz tego były też inne kolory, takie jak róż,
czerń, biel, a na włosach i masce – srebro i złoto. Nie
wiedział, co mogło to oznaczać, myślał jednak, czy o może
oznaczać, ze istnieje więcej kolorów dusz, niż tylko te, które
znał? Bardzo prawdopodobne. Podczas gdy Immortal i Frisk
„rozmawiały”, Sans zastanawiał się nad irracjonalnością tej
sytuacji: siedzi właśnie spokojnie w Ostatnim Korytarzu, obok jego
znajduje się bogini, która decyduje za los ich wszystkich i na
której łaskę są zdani i ta sama kobieta rozmawia z dziewczyną,
która, jak się wydawało, zabiła całe Podziemie, później
okazało się, że została opętana i w tej samej dziewczynie kochał
się Sans. Prawdopodobieństwo tego wydarzenia wynosiło mniej niż
1%, a jednak… Immortal w tym czasie wyjaśniała Frisk wszystko,
co się działo, podczas gdy była nieprzytomna. Wysłała jej w
myślach obrazy wydarzeń, które się działy: Chara, walka Immortal
z Charą, to, jak Sans był wściekły na Immortal, a jednak jej
przebaczył. Jedyny obraz, którego nie pokazała, to ten, gdzie Sans
przyznał się do tego, że kocha Frisk. Zrobiła to z oczywistych
powodów. Jednak podczas pokazywania tego, że Sans próbował
chronić Frisk przed boginią, dziewczyna ukazała także swoje
uczucie. I tak jak przewidywała Immortal – dziewczyna ma takie
same uczucia jak Sans. To ucieszyło Immortal, postanowiła jednak
nie mieszać się w ich relację. Wiedziała, że lepiej będzie,
jeżeli pozostawi tą relację samej sobie, niż gdyby próbowała
„pomóc”. Po krótkiej chwile obie otworzyły oczy i puściły
swoje ręce. Immortal miała racje – dzięki telepatii przekazała
dziewczynie szybciej informacje, niż gdyby mówiła. Immortal dała
Frisk chwilę na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Gdy ta była
gotowa, Immortal zaczęła mówić:
-
Widzę, że dotarliśmy do końca, prawda? – te słowa przykuły
uwagę Sansa i Frisk. Oboje patrzyli pytająco na kobietę.
-
Chodzi mi o koniec tej linii czasowej. W końcu – chcielibyście
resetu, prawda? – oboje pokiwali głowami na potwierdzenie. Wtedy
przed Frisk wyświetliło się okno z napisami: Reset i Kontynuuj.
Kiedy próbowała nacisnąć ten pierwszy, ten odmówił. Frisk,
lekko zdziwiona, nacisnęła przycisk drugi raz. Bez efektu. Zwróciła
swoją uwagę w stronę bogini.
-
Nie rozumiem… Czemu nie mogę zrobić Resetu? – spytała Frisk.
-
Frisk, myślę, że to przez to, że uwolniłam cię od Chary. Twoje
ciało, umysł i Determinacja muszą być słabe i dlatego nie możesz
wykonać Resetu. Ale nie martw się, mogę to za ciebie zrobić –
wstała i zaczęła iść w przeciwną stronę. Bez pożegnania. Sans
jednak po chwili wstał i zatrzymał kobietę, więc na nie zdążyła
zrobić nawet kroku.
-
czekaj!
czy dało by się zrobić tak, że pamiętalibyśmy wszystko, pomimo
Resetu?
– zapytał. Frisk spojrzała na niego ze zdziwieniem. Immortal
jednak – ze zrozumieniem.
-
Byłam ciekawa, kiedy o to zapytasz. – odwróciła się w jego
stronę. – Oczywiście, że dałoby się to zrobić, ale czy na
pewno chcecie pamiętać o tym wszystkim? – zwróciła się do tej
dwójki. Frisk także już stała na nogach i podeszła blisko Sansa.
– Czy naprawdę chcecie pamiętać tą linię czasową? Tą linię
czasową, w której tyle potworów straciło życie? Czy na pewno
tego chcecie? – pytała z powagą w głosie. Sans i Frisk się
zastanawiali. Ostatnie wypowiedziane przez Immortal słowa dały im
trochę do zrozumienia. Z jednej strony woleli by o tym nie pamiętać
i nie wiedzieć,, że takie coś w ogóle się wydarzyło, lecz z
drugiej… Czy uciekanie od przeszłości było najlepszym wyjściem?
Spojrzeli sobie w oczy ze zrozumieniem.
-
Tak. – odpowiedzieli zgodnie chórem. Immortal była trochę
zaskoczona, ale później zrozumiała.
-
Lepsza jest brutalna prawda, od słodkiego kłamstwa, prawda? –
cicho zaśmiała się pod nosem. – No cóż w takim razie: podajcie
mi swoje ręce – wyciągnęła swoje dłonie w ich stronę. Oboje
położyli swoje ręce na dłoniach kobiety. Przez chwilę przez dłoń
Immortal i Frisk można było zobaczyć czerwony blask, zaś rzez
dłoń Immortal i Sansa – niebieski. Kiedy dziewczyna i szkielet
zabrali swoje ręce, tak, jak poleciła im bogini, w dłoniach
Immortal znajdowały się dwa naszyjniki z zawieszkami w kształcie
serc. Jedno czerwone, drugie niebieskie. Kobieta dała Frisk czerwony
łańcuszek, a Sansowi niebieski. Kazała im je założyć.
-
Te zawieszki są połączone z waszymi duszami. Pomogą wam przetrwać
Reset bez wymazywania pamięci – wyjaśniała. Kiedy zawiesili je
sobie na szyjach, zauważyli, że pomimo wagi zawieszek, te
delikatnie się przyciągają. Immortal zauważyła to i szybko
powiedziała – Tylko uważajcie, nie łączcie ich razem, chyba, że
chcecie, by ta druga osoba mogła znać wasze myśli i uczucia – po
tych słowach oboje natychmiast zabrali serca i trzymali je w
dłoniach.
-
Dobrze, a teraz ostatnie pytanie: dokąd chcecie, by działał Reset?
Czy mam tylko zresetować tą linię czasową i cofnąć was do
poprzedniej, na sam jej koniec, kiedy potwory wyszły na
powierzchnię, czy chcecie przeżyć całą tą przygodę jeszcze
raz? – zapytała kobieta. Po krótkiej chwili namysłu Sans i Frisk
doszli do porozumienia.
-
Przeżyć tą przygodę jeszcze raz – powiedzieli z uśmiechami,
patrząc na siebie. Immortal, patrząc na nich, także się
uśmiechnęła. Po chwili odwróciła się i miała już wrócić do
przestrzeni Po – Za aby tam Zresetować linię czasową, jednak
przypomniała sobie o czymś.
-
Frisk , nie zdziw się jeżeli obudzisz się w Podziemiu mając 18
lat – powiedziała, po czym Frisk popatrzyła na nią ze
zdziwieniem w oczach, jednak gdy chciała zadać pytanie, Immortal
była szybsza. – Jak pamiętasz, lub nie, każdy Reset powoduje, że
starzejesz się o jeden rok. Dlatego jak pierwszym razem wpadłaś do
Podziemia, miałaś 15 lat, później nastąpił Reset i po nim
miałaś 16 lat, w tej linii czasowej masz 17, a w następnej
będziesz już pełnoletnia – uśmiechnęła się ciepło do niej
po czym zwróciła się do Sansa. –A co do ciebie: wiem, że i tak
potrafisz obronić siebie i nie tylko siebie, oraz że jesteś
potężny, ale postanowiłam cię też trochę wzmocnić –
powiedziała, a Sans poczuł, jak przepływa przez niego potężna
magia. Uśmiechnął się i spojrzał na Frisk, która patrzyła na
niego także uśmiechając się. Immortal robiło się ciepło na
sercu widząc ich. „I ship it” pomyślała.
-
Dobra, to ja lecę naprawić wszystko. Do zobaczenia na powierzchni!
– puściła im oczko i zniknęła.
Sans
i Frisk stali przez chwilę i patrzyli na miejsce, w którym niedawno
stała kobieta.
-
czy ona powiedziała „do zobaczenia na powierzchni”? –
spytał Sans. Frisk w odpowiedzi tylko wzruszyła ramionami. W ułamku
sekundy później nastąpił Reset.
Frisk
obudziła się na łożu ze złotych kwiatów. Z początku nie
rozpoznawała otoczenia, by po chwili przypomnieć sobie wszystko.
Dotknęła swojej szyi i wyczuła naszyjnik, jaki dała jej Immortal.
Uśmiechnęła się. Wstała i zaczęła iść dobrze znaną jej
drogą. Po chwili przywitał ją złoty kwiatek.
-
Cześć! Jestem Flowey! Kwiatuszek Flowey! – przedstawił się.
Frisk, chodź wiedząc, że nie powinna, uśmiechnęła się. Podczas
gdy Flowey coś mówił, ona przypominała sobie jak tragiczną
historię skrywał z pozoru zły i wredny kwiatek. Przed jej oczami
pojawiły się małe, białe pociski, tak dobrze znane dziewczynie.
-
To są małe „przyjacielskie granulki”. Dajesz, złap ich jak
najwięcej możesz! – powiedział i pociski zaczęły lecieć w jej
stronę. „Też mi cię miło widzieć, stary – nowy przyjacielu”
i pozwoliła się trafić przez pociski.
Sans
obudził się w lesie Snowdin. Przez chwile był zdezorientowany,
czemu jest tutaj, ale po chwili przypomniał sobie o Resecie. Wstał
z ziemi pokrytej puszystym śniegiem i spojrzał w stronę wyjścia z
Ruin. Uśmiechnął się. „welp.
chyba czas przywitać nową – starą przyjaciółkę…”.
Smells like Frans ( ͡° ͜ʖ ͡° ) Bardo miło się czyta ^.^
OdpowiedzUsuńOh yes...~ ( ͡° ͜ʖ ͡° )
UsuńCzy to koniec? Oby nie...
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, świetne!
A ja teraz idę czytać to kolejne 7 razy, bo mam mindfucka
Nie no...
UsuńJeszcze jest epilog =')
Nie chcę zasmucać, ale jak na razie to po króciutkim epilogu jest to koniec. :c Jeszcze nie wiem, nie jestem 100% pewna, ale może jeszcze powrócę do tego AU, więc na razie nic nie stracone. :v
Usuń"I ship it" Czyli nawet Bogowie mają swoje ulubione shipy ( ͡° ͜ʖ ͡° )
OdpowiedzUsuńTo przez cały rozdział miałam banana na twarzy, choć momentami mnie lekko już Im irytowała - nwm czy bym po takich słowach, takiej fali uczuć potrafiła się nagle śmiać z Sansem, jakbyśmy byli właśnie na herbatce, albo nwm czy bym tak się uśmiechała jak Sans i Frisk pod kiniec, kiedy odpowiadali Im na pewne pytania, jakby byli małymi dziećmi odpowiadającymi na pytanie, czy chcą dostać po cukierku. Mi się wydaje, że w takiej sytuacji trudno by było się śmiać, nawet bogini (jebłamjakuderzyławjegouczuciadofriskxD). Ale równie dobrze ich psychiki mogą tak się bronić przed złymi albo mieszanymi uczuciami - śmiejąc się (zdarzająsietakieprzypadki,serio)
Hmmmmm Ja tam bym im złączyła te naszyjniki ( ͡° ͜ʖ ͡° ) kehehehehhe
I "do zobaczenia na powierzchni" Czyli będzie na nich czekać na powierzchni, albo ją spotkają właśnie pewnego piknego dnia na powierzchni w jej ludzkiej formie.
I tak uważam, że da sie ją zabić, wszystko da się zabić =)
I nie uważam, żeby to była Immortal wina. Jak widać, nawet bogowie nie mogą wszystkiego przewidzieć :v
Niektóre osoby śmieją się gdy się stresują, bo to naturalna forma rozładowania... Stresu xd:
UsuńNp: Toriel gdy oficjalnie zaczęliśmy genocide;
Toriel gdy zdała sobie sprawę, że nie zatrzyma nas w ruinach;
Undyne gdy zdała sobie sprawę, że nie da rady nas pokonać (tuż przed Undyne the Undying xd)
Może o to chodzi? ;)
Chociaż mogłam namieszać..
No w sumie... Było wspomniane, że psychika Im była na granicy wytrzymałości, więc może załączyła jej się opcja "JOKER MODE" =')
UsuńCóż, heheszkami próbowała sobie wszystko poprawić. Chodzi mi o to, że według niej jeżeli ktoś jest smutny, zły, to nie powinno się tak długo siedzieć w tych smutkach i trochę spróbować poprawić humor. W końcu - i tak wiedziała, że wszystko skończy się dobrze, no bo po obudzeniu się Frisk pomoże ona jej w Resecie, Frisk zrobi ścieżkę Pacyfistyczną, a potwory wyjdą na powierzchnię. A jej błędy będą naprawione. Nie ukrywam jednak, że piszę przeważnie w godzinach wieczornych i mówię do siebie "rusz tę leniwą dupę i napisz kilka słów" i czasami, chociaż mam pomysł i już plan, jak to napisać, jestem trochę rozkojarzona (przeważnie jak już jest totalnie później) i może mi braknąć tego rozwinięcia sytuacji. Ale postawmy na drugą opcję i zignorujmy moją niekompetencję. :v
UsuńPS.: Ty to byś tylko wszystko zabijała, Melinda. XDDDD
UsuńNie, nie, no skądże. Wychodzę tylko z założenia, że KAŻDY ma piętę Achillesową, nawet taka Mary Su =') A ja już mam w główce sposób na jej zabicie =) Nawet mam taką jedną OC, której niby nic nie można zrobić, bo przez nią ciosy czy pociski przechodzą jak przez mgłę, ale ataki typu: te niebieskie, pomarańczowe, czy szczały Undyne to już ją zranią. Albo Elektryczność, jak jebnie pierun, to ma przejebane =') (tenuczućkiedyuwielbiaszmęczyćswojepostacie)
UsuńTy sadystko. XDDD W sumie może być jakiś sposób na zabicie jej... Każdego Opiekuna można zabić, tyle, że z Im byłoby trudniej. Myślę,, że trzeba by było zniszczyć kompletnie w drobny mak duszę, ale żeby się do tej duszy dostać... Tu pies pogrzebany. :v Ogólnie w zamyśle ma być NIEŚMIERTELNA dosłownie, ale nie wiem... Może coś by się dało wykombinować... :v
UsuńWystarczy zdematerializować jej cząsteczki budujące jej ciało, razem z jej duszą, a jak to nie podziała na duszę, to potem dać duszę pieskowi na pożarcie =)
UsuńTylko jak to zrobić? Wątpię, czy to takie łatwe, a jak z pomocą jakiejś maszyny, to trzeba ją tam zaciągnąć. :v
UsuńPolak potrafi =')
UsuńWszystko się da, wystarczy trochę wiary =)
Jak maszyna to wstawić do niej pudełko pączków. Kto oprze się pączkom?
UsuńRzeczywiście, Polak potrafi. :v A co do pączków... Cholera, jedyna słabość każdego... ;-;
UsuńWłaśnie opracowałyśmy plan idealny na zabicie Immortal. Teraz tylko zmusić Alphys, Gastera, Science!Sansa i inne genialne postacie do zbudowania maszyny. Ja załatwiam pączki i voila!
UsuńAż mam ochotę to napisać xD
XD
UsuńWiecie co? Przez waszą morderczość zainspirowało mnie. XD
UsuńCzyli można mieć nadzieję na morderczy dodatek? xD
UsuńWydaje mi się, że to w uj odległy projekt, i to taki bardzo uj odległy, ale mam już pomysł na kontynuację ogólną IT. Chociaż pomysł mam, to nie wiem, jak z chęciami, chociaż te może w swoim czasie się pojawią. :v Nie mogę robić nic na siłę, bo wtedy napisałabym kiepsko, byle co i byłabym na siebie zła, więc... Czas. Wszystko kręci się wokół czasu. :)
UsuńJasne, wszystko rozumiem ;) i nie zawsze, gdy będzie czas, będzie również wena.
UsuńW każdym razie jest jakiś pomysł xD i chyba go podbiorę jak weźmie mnie na napisanie anegdotki "Jak zabiłam Immortal" ;p
Na pewno przeczytam, tylko wyślesz linka, jak opublikujesz. XD
UsuńPrędzej na pocztę xD
UsuńNie mam strony, a jak mnie coś weźmie, to najwyżej pokazuję znajomym :)
Świetnie się czyta!:D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zastanawiałam się czy nie narysować Immortal, lub kilku scen z tego, jeśli mogę ;)
Oczywiście, że możesz, słonko, droga wolna! :D
UsuńRYŻ PRZYJAZNOWOŚC!
OdpowiedzUsuńXD Umarłam. XD
UsuńKiedy ship'uje Sansa z Immortal xD. Jestem chyba chora
OdpowiedzUsuń;-; Zawiodłam się. ;-; I to bardzo. ;-; (XDDDD)
UsuńPewnie tylko ja ship'uje :')
UsuńI chyba zrobię tawet z tym shipem opowiadanie (ale tego raczej nie opublikuję xD)
UsuńNajśmieszniejsze jest to, że po zakończeniu pisania miałam takie "Cholera, ciekawe czy ktoś będzie shipował Immortal i Sansa?". XDDDD
UsuńCzyli nie shipujesz mojego OTP XD
UsuńNie. XD Sory, ale tylko Frans. XDD
UsuńA co do opowiadania, to jak na prawdę napiszesz, to możesz mi podesłać. XD
UsuńTyle, że CHYBA nie będę tego opublikowała, bo nie mam weny (CHYBA tak to się piszę) ale raczej napiszę. Może zacznę dzisiaj xD
UsuńMiło wiedzieć. XD Powiem ci tylko, że jeżeli nie masz weny, to nie pisz wtedy, poczekaj, kiedy cię natchnie, bo pisanie bez weny, jest jak jedzenie swojego znienawidzonej potrawy. Jest po prostu na siłę. A rzeczy na siłę nie przynoszą wiele dobrego. :) Ale tak ogólnie to powodzenia w pisaniu, a ja zaczynam budować bunkier strachu, bo nie wiem, co może przynieść te opowiadanie. :v
UsuńDziękuję ^ ^ a to ostatnie zdanie mnie powaliło xD moze jak przeczytasz to coś się zmieni w twoim ulubionym shipu! Ahhh, Frans ja nie lubię tego shipu, moim zdaniem oczywiście. Nie to, że ten kto go lubi jest kurwą, albo coś tyle, że chciałam to napisać. Może to dlatego,że nie lubię Fransa to zaczęłam shipowac Sansa i Immortal
UsuńJa, jeżeli chodzi o shipy, to ogólnie toleruję, jeżeli ktoś shipuje coś innego niż ja, ewentualnie jeżeli czegoś bardzo nie lubię (ekhem Soriel :v) to wolę to zachować dla siebie, niż szerzyć hejt. Do shipu Immortal x Sans nic nie mam, dla mnie jest ok jak każdy inny ship, po prostu to nie mój ship i, chociaż plany masz zacnie ambitne, wątpie, czy raptem przestawię się z Frans. :v
UsuńA będziesz coś jeszcze pisać? Nie chodzi mi o to opowiadanie
OdpowiedzUsuńZaczęłam pisać opowiadanie z mojego drugiego AU, chociaż dopiero zaczęłam, więc nie obiecuję, że skończę, bo kiedy mam za duże plany i ambicje, to wszystko wali na łeb na szyję. :v Ale w skrócie: tak. :v
Usuń"I ship it" - tym rozwaliłaś xD
OdpowiedzUsuńW tej części zrobiło się naprawdę uroczo. Doprawdy na wspaniały pomysł wpadłaś z tym opowiadaniem ^^
Miło mi, a nawet bardzo. :3 Takie słowa bardzo motywują autora do dalszej pracy. :3
Usuń