27 czerwca 2017

Gry: RolePlay - Najgorszy dzień w życiu G 1/3 [+18!]


Sansy przyniosła ze sobą szafę do gry w "7 minut w niebie" Po kilku wcześniejszych losowaniach i rundach...

Fell!Grillby - Cmoknął i podszedł do Sansy wręczając jej monety No zobaczmy

Sansy - O cholera. uśmiech się powiększa Losuj!

Fell!Grillby - Losuje

Arlin - patrzy że fiołek losuje i szturcha Walerię No patrz kto losuje momentalnie ma wyszczerz na mordce

Sansy - G

Pink - cooo - patrzy się na G

Fell!Grillby - Zaczął śmiać się gardłowo, po czym bez słowa wszedł do szafy czekając na swojego towarzysza

Wyjca - tyka G idziesz do szafy z Grillbym

Waleria - Sama nie wiem! woła półgłosem do Arlin Właściwie to trochę z jednej strony nie miałam wyboru, z drugiej jednak... chyba coś czuję, ale nie wiem! zakrywa twarz dłońmi ale po szturchnięciu Arlin patrzy na Fella. Chce zmienić temat No proszę proszę. uśmiecha się cwanie

Arlin - w tym momencie brała łyk drinka, ale słysząc z kim idzie fiołek do szafy krztusi się nim. zaczyna kaszleć

G!Sans - patrzy zdziwiony na wszystkich wokół Coo? jest w szoku i w panice, ale grzecznie wchodzi do szafy

Fell!Grillby - Wlazł opierając się plecami o bok szafy, była dla niego trochę za mała, zaś wnętrze oświetlał fioletowy blask jego ciała

G!Sans - Ledwo wcisnął się do środka. Ciasno.  I gorąco Całkiem tu nastrojowo pod wpływem płomieni Fella jego kości zdają się świecić na fioletowo

Fell!Grillby - Jak tylko drzwi się za nimi zamknęły, Fell nie marnował nawet minuty. Chwycił G za kurtkę, przycisnął do szafy, która podskoczyła na bok i przywarł do niego swoim ciałem. Był gorący, dosłownie i w przenośni. Mruknął gardłowo, nisko, w jego głosie odbijały się płomienie. A wtedy gdy G się tego nie spodziewał po prostu przywarł wargami do niego. Nachalnie i brutalnie wpychając do jego ust swój gorący język

G!Sans - Złapał go za ramiona, tracąc oddech. Przed oczami zatańczyły mu ciemne plamy. Po chwili jednak zaczął odwzajemniać pocałunek, szarpiąc materiał jego kurtki

Sansy - Dwie minuty! krzyczy zza drzwi szafy

Fell!Grillby - Wymruczał cicho. Ręką przesunął po zamku w szafie. Niemożliwe jest teraz jej otwarcie. Oderwał się od jego ust i językiem przesunął wzdłuż szczęki na kark Wiesz, że będą musieli użyć łoma, aby mnie teraz od ciebie odkleić? Syknął

Undyne - Dodatkowe siedem! krzyczy napierdalając pięścią w drzwi

Sansy - Znów krzyczy Pani władza Undyne  Proponuje dodatkowe siedem minut! Zgadzacie się?

G!Sans - Haaa... Haa.. próbuje wydukać coś sensownego, słabo mu idzie. Mocniej zaciska ręce na kurtce Fella, starając się nie jęczeć

Fell!Grillby - Zignorował krzyki z zewnątrz. Zagryzł się na karku mężczyzny marszcząc brwi. Nie, za cicho, stanowczo za cicho. Nachalnie wepchnął kolano między jego nogi przyciskając je do jego krocza Niech cię słyszą Zagroził wsuwając palce pod kurtkę G, tak by przesunąć palcami po jego kręgosłupie

G!Sans - Zatyka dłonią usta, zaczyna drżeć. Czuje, jak całe jego ciało zalewa fala gorąca. Przez dotyk Fella, zaczyna wręcz gryźć swoją dłoń

Fell!Grillby - Zawarczał groźnie wyraźnie niezadowolony. Chwycił go za nadgarstek i wyrwał dłoń z jego ust Ani się waż być cicho Mówiąc każde słowo mocniej prawie kopał G po kroczu, starał się poczuć charakterystyczne zgrubienie. Ale cóż, chyba młodzieniec był doświadczony. Fell uwielbiał wyzwania. Uniósł mu obie ręce nad głowę tak, że dotykał palcami góry szafy. Dopiero teraz dostrzegł rurkę która jest tutaj zawieszona by powiesić płaszcze. Daj swój pasek Nakazał nie dbając o nic

G!Sans - Patrzy na niego, starając się skupić i odpędzić od siebie nadciągające podniecenie. Nie ma mowy, że zdejmie pasek. Nie m a   m o w y.. Mimo wciąż urwanego i ciężkiego oddechu zamyka usta i patrzy na Fella wyzywająco

Fell!Grillby - Dobrze, lubię jak mi się opierają Wymruczał i ściągnął swój pasek. Niewiele trzeba było siły mimo oporu G, aby w jedną chwile obie jego ręce znalazły się przywiązane do rurki nad głową. Szkielet był wszak na kacu, czyż nie? Fell chciał dołożyć wszelkich starań, aby jego klient poczuł się lepiej. Tak więc jak tylko nie musiał martwić się dłońmi potwora zabrał się do dzieła, a zaczął od jego torsu. Podciągnął koszulę dostając się do mostka i żeber. Dobrze pamiętał jak wrażliwe są te rejony u jego gatunku. Palce, język, nie szczędził nawet zębów, a wszystko po to by jego kochanek zawył głośno dając do zrozumienia wszystkim co się właśnie dzieje


G!Sans - Kiedy Fell ostatecznie związał mu ręce, bezradnie spróbował je wyszarpać. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Zaraz po tym, jak poczuł gorący język na swoich żebrach, desperacko wygiął się do tyłu. Nie miał już czym zagluszać jęków. Czuł gorący oddech Fell'a. Jego rozpalone ciało, napięcie miedzy nimi. Chociaż bardzo się starał, koniec końców przegrał, wydając z siebie przeciągły jęk F-fell... wymruczał cichym, wibrującym głosem

Fell!Grillby - Nie tak masz do mnie mówić Warknął boleśnie szarpiąc go za dolne żebro. Drugą ręką pobłądził na wierzch jego spodni gładząc je dłonią. Mów do mnie moim prawdziwym imieniem, rozumiesz? Syknął

G!Sans - Zagryzł boleśnie szczęki. Po jego czaszce spłynęła kropla potu. Robiło się naprawdę... Gorąco Ty... Cholerny... Zboczeń..cu Wydukał z krzywym uśmieszkiem, czując, że już dłużej nie da rady się powstrzymywać. Zacisnął mocno uda na Fellu

Fell!Grillby - Tssk Cmoknął kilka razy, przesunął rękę wzdłuż jego mostka, po szczęce, wsunął ognisty palec do jego ust Skoro nie umiesz mówić do mnie jak trzeba, to ssij Wyszczerzył się patrząc z rozbawieniem na swoją nową zabaweczkę Przecież wiem, że tego chciałeś. Myślisz, że nie widziałem jak się na mnie patrzyłeś? pochylił się aby wymruczeć mu do ucha Wtedy jak nago stałem w barze? Ohohoho Poczuł wyraźne stwardnienie na kolanie. I to NIE były kości, zdecydowanie Ssij Ponowił komendę głębiej wpychając kciuk do ust potwora Ładnie pracuj językiem, Tak jakby to był mój kutas.

G!Sans - Cała jego determinacja nagle wyparowała. Jego umysł był zamglony, nie chciał i nie potrafił sprawić, żeby logiczne myślenie powróciło. Zacisnął dłonie na rurce, pasek boleśnie uwierał jego kości. Poruszył językiem, ciężko było mu normalnie oddychać. Mimo swojego obecnego stanu, uśmiechnął się zawadiacko. A więc tak się bawimy? Pewnym, aczkolwiek subtelnym ruchem oblizał jego kciuk, kilka razy zataczając na nim małe koła. Zaraz potem pochylił się lekko, aby móc włożyć palec potwora tak głęboko, jak tylko mógł. Wystawił język, delikatnie poruszając głową. Po jego brodzie spłynęła mała strużka śliny

Fell!Grillby - Oooo tak, właśnie tak Zaczął mruczeć prawie tak samo jak kot. Czuł na sobie wilgotny język kościotrupa, udało mu się go złamać? Hm... trzeba będzie się przekonać. Raptownie zabrał rękę i nim G zamknął jeszcze usta znowu zaatakował go pocałunkiem wpychając swój język głęboko. Ten, wyglądający jak jaśniejszy płomień, zakończony niewielkim rozgałęzieniem niczym węża, pochwycił kościotrupa i nie zamierzał puścić. Nie miał zamkniętych oczu, bacznie obserwował wyraz twarzy kochanka. Szukał rumieńców na jego kościstej twarzy kiedy rękami żarliwie walczył z zapięciem jego spodni. Klik. Zamek puścił. Grillby zawarczał drapieżnie w usta G

G!Sans - Powoli odpływał. Zupełnie tracił świadomość tego, co robi. Zaraz, czy on właśnie zamierza pieprzyć się z facetem? Klamra paska opadła na podłogę z metalicznym stukotem. Tracił oddech, jego dusza szalała, jakby wręcz chciała z niego wyskoczyć. Było mu tak gorąco, był taki napalony.. Dosłownie. Nie mógł nic poradzić na fakt, że jego język zaczął tańczyć wraz z językiem Fell'a. Ponownie wygiął się w łuk, szarpnął paskiem. Nie miał jak się zakryć, nie mógł nic zrobić. Chciał jęczeć, ale kochanek skutecznie zaduszał w nim wszelkie dźwięki.

Fell!Grillby - Jeszcze chwilę go żarliwie całował ignorując stukania w szafę. Miał gdzieś co się tam dzieje. Po chwili złapał pocałunek i oblizał jeszcze policzek kochanka. Grzeczny chłopczyk Szepnął cicho i opierając się plecami o szafę z drugiej strony, kucał w tej chwili przed przywiązanym G. Powoli ściągnął mu spodnie wraz z bielizną (jeżeli jakąś miał), zaś jego oczom ukazał się sterczący i oczekujący w gotowości kutas G. Grillby oblizał wargi i zaczął się bawić. Początek pieszczot miał miejsce u nasady. Którą to mocno chwycił jedną ręką, druga mocno zacisnął na jego biodrach aby przypadkiem nie stracić równowagi ze słowiańskiego przykucu. Rozdwojony na końcu język odnalazł drogę w lizaniu główki przyrodzenia mężczyzny, powolnymi, okrężnymi ruchami. Żywiołak ognia podniósł wzrok na twarz szkieleta nie przerywając pieszczot. Chciał, aby G zaczął krzyczeć z rozkoszy

G!Sans - Całe jego ciało zadrżało, zamarł w bezruchu. Czuł zarazem ogromny wstyd i podniecenie. Miał wrażenie, że właśnie traci całą swoją dumę. Boleśnie zagryzł język, ale nic mu to nie dało. Przymknął powieki, ledwo łapał oddech. Z między jego zębów wydarł się przeciągły, głośny jęk. Natychmiast zacisnął szczęki, czując, jak jego policzki pali żywy ogień

Fell!Grillby - Znowu zamruczał w odpowiedzi wyraźnie zadowolony tą reakcją. Jego kolejną czynnością było wsunięcie sobie przyrodzenia G do ust. Jednocześnie mocno zaciskając język dookoła. Poruszał się powoli, wspomagając stymulacje ręką. Miarowo, delikatnie, prawie czule, pozwalał aby partnera oblewały kolejne fale przyjemności. Na chwile zamknął oczy delektując się ta chwilą. Jednak, czas naglił, a on miał bar do obsłużenia, nie było go już długo. Nie wiedział co się działo. Z tą myślą wstał i gwałtownym szarpnięciem odwrócił G plecami do siebie, nie dbał o to, że może mu zrobić krzywdę, czy że może go uwierać pasek stanowczo za mocno ściśnięty na kościstych nadgarstkach.. Chwilę majstrował przy swoim pasku, by po chwili ze stuknięciem opuścić spodnie na ziemię. Złapał oburącz kochanka za biodra i pochylił się tak, by wyszeptać do jego ucha Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy Skłamał, choć tylko troszeczkę. Zaraz potem dolne partie potwora wypełniło wielkie ciepło, takie z pogranicza przyjemności i bólu. Grillby stłumił swój jęk wgryzając się w ramię G

G!Sans - Mocny obrót spowodował bolesne wciśnięcie się paska między kości jego nadgarstków. W odpowiedzi na ten czyn aż zachrupały ocierając się o siebie. Zadrżał i cały się spiął, gdy Fell wypełnił jego wnętrze. Krzyczał z mieszanki bólu i przyjemności. Ciepły oddech Grillby'iego na karku tylko pogarszał jego stan. Kropla potu spadła na dno szafy, mieszając się z pojedynczą łzą złości, bólu i bezradności ha....a..nie był w stanie panować nad swoim głosem

Sansy - patrzy zaniepokojona na szafę, zaczyna ona trzeszczeć, dźwięki słychać dokładniej... podchodzi bliżej, widzi, że w pewnej części gwoździe zaczynają już puszczać. Biedna, zbrukana szafa

Fell!Grillby - Chwilę czekał, ale krótką, wystarczającą, aby kochanek się do niego przyzwyczaił. Zaraz potem powoli zaczął poruszać biodrami, do przodu i do tyłu. Zacisnął mocno powieki, objął go na wysokości torsu i mocno przytulił do swojego rozżarzonego ciała. Nic nie mówił, słowa nie były potrzebne. Co jakiś czas urozmaicał pieszczoty polizaniem partnera po karku, następnie po ramieniu. Wsunął rękę pod koszulkę, znowu oplatając palce dookoła jego żeber. Gładząc je, może nieco boleśnie szarpiąc. Z czasem, jego ruchy robiły się szybsze, płynniejsze i gwałtowniejsze. Zatracał się w rozkoszy i przyjemności. Owszem, był chciwy i skąpy. Wiedział jednak, że ujmą na jego honorze byłoby gdyby nie doprowadził partnera na stan ekstazy. Ledwo podniósł powiekę jednego oka i chwycił wolną ręką za sterczące przyrodzenie G. Drażnił, pieścił, ściskał, poruszał nim. Nie pozwalał aby jakakolwiek cześć jego ciała odpoczywała. Kutas szkieleta w jednej ręce, jego żebra w drugiej, zlizywał pot z jego kości na ramieniu i karku, zaś swoim chujem wchodził tak głęboko i tak szybko, jak się tylko dało

Metka - Mmmm... Znaczy ja nie chcę jej otworzyć, bojąc się co ujrzę... Mruknęła do Wyjca, ale wtem - krzyk. Jej oczy zamieniły się w słupki. Dobra panie... Odsunąć się... Rzuciła do zebranych, sama odchodząc na krok. Wypuściła głośno powietrze po czym kopnęła z całej siły w drzwi, które wpadły do środka.

Undyne - Fell ty wiesz jak blisko jesteśmy? Już drugi raz widzę twoją fujarę mruknęła do niego oblizując się perfidnie i zaglądając z boku do wnętrza szafy

Asriel Dreemurr - Wchodzi do baru za Charą gadając coś tam, po czym ujrzał całą akcje

Felix - wchodzi do baru i widzi co się odwala Jezu drogi ale inba

Chara Dreemurr - macha niepewnie do wszystkich tam zgromadzonych i dla swojego bezpieczeństwa wyjmuje nóż z kieszeni.

Arlin - patrzy siedząc przy blacie na całą sytuację i jej twarz zalewa rumieniec widząc zawartość szafy. Teraz już wie, o czym mówiła Natalia

Undyne - Nie, nie, nie odciąga Asriela i Charęod całego zamieszania Dobranocka już leci, sio do domu!

Waleria - Ktoś powiedział fujara? patrzy przez ramię Undyne i mruczy zadowolona Z takim właścicielem baru to ja bym interesy ubijała. oblizuje się lubieżnie

Asriel Dreemurr - YYYYY Co tu się... - spytał

Undyne - DO DOMU! warknęła wypychając gówniarzerię za drzwi

Wyjca - patrzy na to i nie wie o co chodzi bo nikt jej nie uczył biologi. Usiadła przy stoliku

Fell!Grillby - Cmoknął z niesmakiem, wyszedł z G zakłada spodnie na fioletową dupę Po czym wychodzi z resztek szafy z kwaśną miną. Zostawiając za sobą przywiązanego G!Sans do belki Miało być siedem minut w niebie, prawda? Zafundowałem mu trzy godziny w piekle wyszczerzył się rozglądając po zebranych, Sporo nowych twarzy. Ile właściwie siedzieli w tej szafie?

Metka - Odwraca się szybko... No nie, akurat teraz. Zaczęło jej być niedobrze widząc Asriela i Charę, jednak zostały szybko zawrócone przez Undyne, która w tym momencie była prawdziwą bohaterką.

Asriel Dreemurr - Okej okej - powiedział po czym wyszedł

Shinu - cieszy mordę,jakby to był najpiękniejszy widok w jej życiu jakie zajebiaszcze mówi cicho

Chara Dreemurr - Wiecie, że licząc od mojej śmierci, a pojawienia się Frisk w podziemiu minęło kilkadziesiąt tysięcy lat, więc teoretycznie jestem najstarsza!? wrzeszczy, mimo iż znajduje się już prawie poza barem

Undyne - Ale cycków jeszcze nie masz! trzasnęła drzwiami za Charą

Metka - Jej łapa opadła na twarz... Dlaczego... No dobra. Dobra, dobra dobra. Podchodzi do G i bez słowa odcina go od belki swoim ostro zakończonym pazurem.

Undyne - Ja pierdolę, kto puszcza dzieci do baru?! Gdzie są rodzice? stanęła na środku zdruzgotana stanem odpowiedzialności społeczeństwa

Chara Dreemurr - wsadza głowę przez okno do baru Jeszcze tu wrócę! Ucieka przed Undyne.

Undyne - Z dowodem osobistym fuknęła na Charę

G!Sans - zapłakany, wycieńczony pada na twarz

Wyjca - podchodzi z środkiem przeciw bólowym i wodą do G

Metka - Patrzy z góry na G. Bardzo daleko jej było teraz od współczucia. Zakładaj. Te. Cholerne. Spodnie...

Undyne - Biedny G spojrzała na wycieńczonego szkieleta.

Fell!Grillby - Pochyla się nad ladą i opiera twarz o ramię z szerokim uśmiechem na twarzy nic nie mówiąc

Undyne - Odsunąć się machnęła do zgromadzonych, co by odsunęli się od rozdupczonej szafy.

Chara Dreemurr - obserwuje wszystko przez zamknięte okno

G!Sans - zakłada porty i kuli się, jęcząc cichutko

Undyne - Następnie jednym, solidnym kopniakiem zagłady sprawiła, że szafa upadła na podłogę jak domek z kart. Podłużne, ociosane dechy upadły jedna na drugą. Ponieważ była znana wszem i wobec ze swojej siły i instynktu profesjonalnego nakurwiacza, dla którego dewizą życiową było "klata, plecy, barki", zebrała pozostałości bez większego wysiłku i wyniosła na pobliskie śmietnisko. Miała nadzieję, że ktoś będzie miał czym napalić w piecu

Arlin - bez słowa przestawia drugą szafę na miejsce już nieistniejącej, starej szafy

Chara Dreemurr - pewnie później weźmie te deski, ale na razie przysuwa się bliżej okna żeby wszystko dobrze widzieć, a nie być zauważonym.

Fell!Grillby - Syknął coś pod nosem i wziął spod lady tabliczkę czekolady. Podszedł krokiem do okna, za którym chowała się Chara Dreemurr i otwierając je podał dziecku  słodkości

Metka - Pf.. Parska, po czym bez skrupułów, wlecze G po ziemi zamiatając nim wszystkie brudy i pozostałości szafy. Fell, klucz można prosić? Muszę przeprowadzić poważną 'rozmowę'. Powiedziała bezlitośnie, rzucając G nienawistne spojrzenie.

Fell!Grillby - Sto sztuk złota Rzucił w stronę Metki  szczerząc się jak głupi

Chara Dreemurr - Patrzy wielkimi oczami na Fella i się uśmiecha, przyjmując czekoladę. Wie, że pewnie musi się już wynosić. Macha do Dance!Sans, bo zawsze się chciała z nim zaprzyjaźnić, dziękuje Fellowi i odchodzi spod okna.

Metka - Rzuciła Fellowi monety niedbale na ladę. Połowa z nich wylądowała gdzieś dalej, kończąc bieg na podłodze. Poprawiła jedną ręką kaptur, po czym złapała klucz i nadal ciągnąc kościotrupa po ziemi, zniknęła w odmętach pokoju.

G!Sans - A G tylko cicho pojękiwał i przeklinał pod nosem

Share:

1 komentarz:

  1. Boże Drogi, biedny G... XD Nieźle wy się tam w tym barze bawicie. XD

    OdpowiedzUsuń

POPULARNE ILUZJE