21 maja 2017

Gra: Kółko przyjaźni! - zakończona!

A oto i efekt naszej wspólnej pracy 
Jako, że zabawa zaproponowana przez Andgorę się przyjęła tak chętnie, będzie jej więcej. Kolejne "kółka" pojawiać się będą co piątek. Wraz z zasadami umożliwiającymi każdemu wzięcie udziału w zabawie! Dlatego nie martwcie się, że tutaj Was nie ma! 
Dziękuję Andgora za podsunięcie tego pomysłu!
Share:

Undertale: Wpadka na Imprezie i inne wstydliwe anegdoty - Wpadka na wieczorze panieńskim [The Party Incident and Other Embarrassing Anecdotes - The Bachelorette Incident ] - tłumaczenie PL]

Autor obrazka: artanddetermination
Notka od tłumacza: Opowiadanie Sans x Ty. Opowiadanie dostosowane pod kobiecego czytelnika. Akcja ma miejsce zaraz po pacyfistycznym zakończeniu gry. Potwory egzystują sobie na ziemi, chodzą, robią swoje potworne rzeczy i ... No i jesteś Ty. Wcielasz się w studentkę sztuk pięknych. I z pewnych głupich okoliczności musisz udawać dziewczynę Sansa.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Oryginał: klik
SPIS TREŚCI 
Wpadka na wieczorze panieńskim (obecnie czytany)
Wyglądałaś dobrze. Nie, zapomnij. Wyglądałaś wystrzałowo. Uczesana, umalowana w obcisłej czerwonej sukience, pięknych rajstopach. Czułaś się zadowolona i pewnie. 
Poczułaś wibracje telefonu i przez chwilę zaczęłaś zastanawiać się, czy to Sans. Wasza dwójka nie rozmawiała za wiele od kilku dni. Nawet nie patrzyliście sobie w oczy kiedy rano kupował u Ciebie kawę, oboje byliście bardzo zawstydzeni. Dowiedziałaś się potem, że Alphys kryła Ci plecy, powiedziała że to ona wepchnęła Ci do torby te majtki, ale jesteś całkiem pewna, że Sans nie kupił tego. Jesteś tego pewna po całym tym upokarzającym występie w salonie gier. I jakkolwiek byś nie chciała z nim pogadać, nie miałaś odwagi pierwsza napisać. Znając jego to pewnie już o tym zapomniał, ale Tobie całe to zdarzenie utkwiło w głowie. Kiedy byłaś w łóżku słyszałaś przez cienką ścianę jak chodzi po pokoju, szurał kapciami po podłodze. Złe myśli i zawstydzenie. Im bardziej próbujesz udawać niewinną tym bardziej skrępowana się czujesz. Schowałaś te nieszczęsne gacie na dno szafki zaraz po tym jak tylko znalazłaś się w domu. Kiedy to robiłaś, miałaś wrażenie, że dosłownie parzą Twoją skórę. Ale nie czas teraz na to. Dzisiaj ich nie masz. Dzisiaj spędzisz miło czas na wieczorze panieńskim i będziesz świetnie się bawić. Wiadomość jednak nie była od Sansa a od panny młodej, informowała abyś zebrała się bo czekają na Ciebie. Wychodząc z mieszkania rzuciłaś okiem na dom Sansa i Papyrusa, nie paliło się, musieli pewnie wyjść do Alphys i Undyne. 
Na ulicy stała czarna limuzyna. Weszłaś dostrzegając z dobry tuzin psiapsiół panny młodej, kilka z nich znałaś, inne kojarzyłaś z twarzy, uśmiechnęłaś się ciepło. 
-Cieszę się, że wpadłaś. Wyglądasz świetnie! - krzyknęła podając Ci kieliszek szampana. 
-Nie tak świetnie jak ty – stuknęłyście się. Zaśmiała się gorąco. 
-Popatrz tylko na siebie, mój mały skarbie. Jestem starą panną, która ledwo wcisnęła się w kieckę. Ty natomiast jesteś tryskającym wulkanem miłości, prawda dziewczęta? - przytaknęły jej. Poczułaś się niezręcznie i skuliłaś w siedzeniu, naprawdę nie chciałaś teraz mówić o Sansie. Dopiłaś duszkiem resztę szampana. 
-Jesteś starsza ode mnie tylko o dziesięć lat, nie jesteś stara – zaprzeczyłaś – I ja nie jestem... wulkanem... cokolwiek to znaczy. 
-Popatrzcie! Rumieni się!
-Ah, też taka byłam jak się pierwszy raz zakochałam
-A jak to jest? - zapytała dziewczyna siedząca obok. Zmarszczyłaś brwi. 
-Jak co jest? 
-No wiesz... chodzić z potworem – zerknęłaś na pannę młodą mając nadzieję, że ona jakoś Ci pomoże, to przecież była jej impreza i w ogóle, ale ta wyglądała na równie ciekawą jak pozostałe. Chrząknęłaś. 
-To.... nie różni się właściwie niczym od chodzenia z człowiekiem – zaczęło robić Ci się gorąco. Nie były usatysfakcjonowane tą odpowiedzią. Wychyliłaś kieliszek, aby Ci dolali i mówiłaś dalej – C-cóż... Jak w starym małżeństwie.. No wiecie... Randki i ... c-całusy – głos Ci się załamał – no i wszystko jest cudowne. - Panna młoda zachichotała
-No popatrzcie tylko na nią, co za niewiniątko 
-Wiesz, widziałyśmy cię w ... jak to się nazywa? Metta.. coś tam? Widziałyśmy cię w telewizji. To było cudowne, to jak cię bronił. 
-Też chciałabym poznać kogoś takiego.
-Ale jak się całujecie? Ma jakieś niewidzialne usta czy coś? - wszystkie zachichotały. Poprawiłaś się nerwowo w siedzeniu. To nie były jakieś oryginalne pytania. Bywałaś zatrzymywana na ulicy przez odważnych (i głupich) ludzi i pytali się oni o to samo. Choć mimo to nadal się rumieniłaś. 
-To bardziej zęby niż usta – znowu się zaśmiały – um... ale nie jest... tak źle... 
-Szkoda, że to szkielet. Nigdy nie dowiesz się co to pocałunek z języczkiem 
-Oh zamknij się, ty i to twoje zboczenie odnośnie głębokich pocałunków! 
-Nigdy nie będzie się prawdziwie pieprzyć. 
-A wiesz co to wibrator? 
-Panie, błagam, dręczymy to biedne maleństwo. Zaraz się zapadnie pod ziemię – panna młoda pacnęła Cię delikatnie w głowę. - Wybacz, to przez ten romans w powietrzu. Ty i Sans wyglądacie na udaną parę i z przyjemnością go poznam. Twoja mama wysłała mi zdjęcie. Jest słodkie – mrugnęła, zaś Ty się uśmiechnęłaś. Limuzyna zamknęła się przed włoską restauracją, gdzie zaręczeni udali się na pierwszą randkę. Panna opowiedziała jak przez przypadek podpaliła mu krawat i aby go ugasić wylała na niego kompot. Wszyscy się śmiali. Wtedy i teraz. Przyznała, że to była najlepsza randka w jej życiu, bo oznaczała zmiany na lepsze w jej życiu. Wiedziała że to miłość od pierwszego wejrzenia. Wspomniałaś swój wypad z Sansem i Papyrusem do włoskiej restauracji. Czy to można uznać za randkę? Była okropna i nie jesteś pewna czy od tamtego momentu wszystko poszło w lepszą stronę. Podrapałaś się w policzek. Zamówiłaś spaghetti i wysłałaś zdjęcie Papsowi. 

Paps: 22:01 | RAJUŚKU! TO SPAGHETTI WYGLĄDA CUDOWNIE! 

Paps: 22:01 | NO I ...

Paps: 22:01 | TO ZDJĘCIE MAKARONU UDOWODNIŁO ŻE NADAL CI NA MNIE ZALEŻY 

Paps: 22:01 | CHOĆ MNIE UNIKASZ 

Paps: 22:02 | PRZYJACIELU, WYSYŁASZ MI BARDZO POMIESZANE SYGNAŁY!

Paps: 22:02 | TO MA COŚ WSPÓLNEGO Z TYM JAK UCIEKŁAŚ?

Paps: 22:02 | NIKT NIE POWIEDZIAŁ MI DLACZEGO.

Paps: 22:03 | ZA KAŻDYM RAZEM JAK PYTAM SIĘ UNDYNE TO TA SIĘ ŚMIEJE

Paps: 22:03 | NIE UWAŻAM ABY SMUTEK PRZYJACIELA BYŁ ZABAWNY!

Poczułaś się paskudnie, że Papyrus stał się ofiara Twojego unikania Sansa. To nie było sprawiedliwe.

Ty: 22:04 | Wybacz Papsiu nie wiem dlaczego Undyne się nadal śmieje, to nie było nic zabawnego

Paps: 22:04 | SANS TEŻ ZACHOWUJE SIĘ DZIWNIE

Paps: 22:05 | I CHYBA WIEM DLACZEGO!

-Mmmm? Piszesz z chłopakiem? - przestraszona zakryłaś telefon. 
-N-nie! Z przyjacielem. Zastanawia się dlaczego nie wpadłam do niego! - nie jesteś w stanie powiedzieć czy Ci uwierzyły czy nie, ale w tej chwili to nie było ważne. Wszystkie skończyłyście jedzenie i wróciłyście do limuzyny biorąc kurs na kolejny przystanek. Zerknęłaś na komórkę. 

Paps: 22:05 | MUSIELIŚCIE SIĘ LEKKO POKŁÓCIĆ

Paps: 22:06 | TO DLATEGO SIĘ UNIKACIE!

Paps: 22:06 | I NIE PATRZYCIE SOBIE W OCZY.

Paps: 22:06 | WIESZ!

Paps: 22:07 | NIE LĘKAJ SIĘ!

Paps: 22:07 | BO JA, WSPANIAŁY PAPYRUS

Paps: 22:07 | MISTRZ KUCHNI I GENIALNY UWODZICIEL

Paps: 22:08 | JESTEM RÓWNIEŻ DOBRYM SWATEM!

Paps: 22:20 | PRZYJACIÓŁKO?

Paps: 22:26 | GDZIE POSZŁAŚ?

Paps: 22:32 | PRZESTRASZYŁEM CIĘ MOIM NAGŁYM WYZNANIEM?

Paps: 22:32 | ZROZUMIEM

Paps: 22:32 | ALE MUSICIE ZACZĄĆ ZE SOBĄ ROZMAWIAĆ!

Paps: 22:33 | WIEM TO

Paps: 22:33 | WASZE LUDZKIE PROGRAMY POKAZUJĄ ŻE JEŻELI PARY ZE SOBĄ NIE ROZMAWIAJĄ TO DZIEJE SIĘ TYLKO GORZEJ 

Paps: 22:34 | WIĘC PRZYJMIJ MOJĄ RADĘ I POROZMAWIAM Z MOIM BRATEM

Paps: 22:35 | WYDAJE MI SIĘ, ŻE ZA TOBĄ TĘSKNI

Coś zawirowało Ci w brzuchu kiedy przeczytałaś ostatnią wiadomość. On uważa, że Sans... tęskni... za Tobą? No dobra, MOŻE, faktycznie staliście się dobrymi przyjaciółmi i JASNE że nie rozmawiacie ze sobą od kilku dni i TAK tez za nim tęsknisz, ale to nie znaczy że on tęskni za .. Tobą. Może tęskni za towarzystwem kogoś kto nabiera się na jego chujowe dowcipy i robi z siebie błazna przy każdej nadarzającej się okazji? Byle kto na Twoje miejsce i już będzie zadowolony. Nie zdawałaś sobie sprawy jak wiele czasu z nim spędzałaś. Może jednak za Tobą tęskni. 

Pa bum, pa bum. 

Niech cię Papyrus i Twoją spostrzegawczość. Nie odpisałaś. Obiecałaś sobie, że udasz się do ich mieszkania jutro, przełkniesz dumę i będziesz udawać, że nic nie miało miejsca. Jeżeli Papyrus zauważył, że siebie unikacie to niedługo wszyscy w mieście będą zadawać pytania. Wieczór panieński przeniósł się do lokalnego baru. Panna młoda opowiedziała o swoim pierwszym pocałunku z narzeczonym, który miał miejsce w tym barze naprzeciwko paczki znajomych którzy swatali ich. Wspomniała jak wszyscy się na nich gapili i czuła się zawstydzona, ponieważ nie umawiała się z nikim od czasu narodzin Nathana. Powiedziała że zapomniała jak to jest się z kimś całować. Myślami pograłaś do baru Grillbiego, tego ciepłego miejsca. Wspomniałaś swój pierwszy pełen pasji pocałunek. Na was też się wszyscy gapili, prawda? Detale były nieistotne, ani to że drink był za silny dla człowieka. Sans powiedział, że potwory inaczej na niego reagują. Zastanawiasz się jak. Gdyby się go napił to chciałby pocałować Ciebie tak samo bardzo, jak Ty wtedy jego? 

Pa bum, pa bum. 

Wszyscy w grupie strzelili po kielichu i zaczęło się prawdziwe świętowanie. Wybrałaś jakiś lekki likier z tacy. Nikt nie pytał się o to co pijesz i byłaś szczęśliwa bo sama dokładnie nie wiedziałaś na co masz ochotę. Potem powrót do limuzyny i więcej historii. Wspominała najbardziej żenujący moment znajomości. Właściwie nie wiesz dlaczego, może miała ten sam dar do wpadek co ty. Chcąc się popisać przed lubym powiedziała że pracuje jako striptizerka w klubie Fioletowe Światło, nie wiedziała tylko, że owszem to klub gogo, gdzie tancerzami byli mężczyźni. A ona jeszcze go zapraszała aby ją zobaczył. 
-Po co to zrobiłaś? - zapytała jakaś przyjaciółka, choć słyszała tę historię 
-Nie wiem! - odpowiedziała – Myślałam, że to DOBRY pomysł! - ostatecznie zapytał się o jej numer mimo, że czuła się strasznie i to był koniec historii. Powiedziała, że jak po takim upokarzającym początku znajomości, ktoś chciał się z nią jeszcze spotkać... to musiało oznaczać coś wyjątkowego. Jako zwieńczenie świętowania jej ostatniego weekendu jako „wolnej” kobiety, limuzyna zawiozła was właśnie pod klub ze striptizem. Wszyscy wyszli z pojazdu, kiedy... No jasne, jakże by inaczej. Pod ścianą, z zamkniętymi oczodołami stał ubrany w strój ochroniarza... Sans. Zatrudnili go pewnie dlatego, że był potworem i mógł odstraszyć potencjalnych łobuzów. Nie, aby był właściwie straszny. 
-OHHHHHHHHHH! TO SANS! - leniwie otworzył oczy. Dostrzegł grupkę kobiet biegnącą w jego kierunku. Zadrżał lekko rozglądając się nerwowo na boki. Niestety nie było możliwości ucieczki przed stadem pijanych kobiet. - Jest z nami twoja dziewczyna! 
-Jestem pewna, że spodoba się jej ten mundurek! 
-A może to kostium i tam pracujesz? 
-Mówiła o tobie cały wieczór! - wiedziałaś, że to nie jest prawda, ale nie miałaś siły się sprzeczać. Uśmiechnęłaś się lekko i przytaknęłaś delikatnie, starając się schować przed jego wzrokiem, choć kilka godzin temu obiecałaś sobie przełknąć dumę. Myślami pobiegłaś do domu, do pokoju, do szafki i do tych majtek w ...

Pa bum. Pa bum.

Nie

Pa bum. Pa bum. 

Przestań. Odgoniłaś myśli i popatrzyłaś na niego, starał się ile mógł odkleić od siebie przyjaciółki panny młodej. Popchnęły Cię na niego i włączyły aparaty, wszystkie koniecznie potrzebowały zdjęcia. Chciały abyście się pocałowali, dlatego cmoknęłaś go w kość policzkową, zostawiając na niej ślad szminki. Kiedy w końcu były usatysfakcjonowane panna młoda uścisnęła dłoń kościotrupowi. 
-Ciesze się, że mogłam poznać cię przed weselem, Sans. 
-heh, ta, wzajemnie, hej chcesz usłyszeć kawał? - przytaknęły energicznie – wiesz kiedy mężczyzna prosi kobietę o rękę?
-Kiedy? - Sans się wyszczerzył.
-kiedy jego własna jest już zmęczona. - O Boże. Towarzystwo się śmiało, było prawdopodobnie zbyt pijane aby zrozumieć kawał, ale i tak się śmiali. Kilka klepało się po kolanach, kilka oparło o ściany. Zachowywały się tak, jakby to był najlepszy kawał jaki usłyszały od lat. Sans był z siebie dumny. 
-Ty – panna młoda wskazała na Ciebie – nigdy nie mówiłaś, że on jest taki zabawny! - wzruszyłaś ramionami 
-Czasami mówi jakieś kiepskie kawały. Śmiejecie się bo jesteście nawalone 
-Śmieję się – czknęła – Bo to było epickie. Humor jest seksowny! Masz faceta idealnego. Obroni, jest słodki i zabawny! Lepiej trzymaj go przy sobie i nie puszczaj bo rany... raaaany, faceci tacy jak ten nie trafiają się często – po tych słowach odwróciła się przez ramie na koleżanki – A teraz idę oglądać gołe kutasy, bo mogę. Chodźcie, zostawmy ich samych. 
-wyglądasz... inaczej – powiedział patrząc na Ciebie – całkiem fajnie 
-Mogę to samo powiedzieć o tobie – przyznałaś – Uniform? Od kiedy do pracujesz w klubie gogo? - wzruszył ramionami. 
-ludzie nie chcą zadziewać z kościotrupem, wiele potworów trudni się zawodem ochroniarza – Cisza. W głowie słyszysz cykające świerszcze. Albo i nie. 
-Papyrus myśli, że się pokłóciliśmy – mruknęłaś – Dlaczego?
-nie wpadasz do nas, a ja ciebie nie zapraszam – wsadził ręce do kieszeni – to najprostsze wytłumaczenie. Nie jesteś co do tego pewna, ale mniejsza. Skrzyżowałaś ręce chowając się przed chłodem nocy... albo właściwie poranka. Stuknęłaś obcasami o chodnik. - Tęskniłam za twoją mordą. Wiem, że to głupie bo to ile... Trzy? Cztery dni? 
-pięć. 
-Ta, pięć. I nie rozmawialiśmy ze sobą co było um... dziwne. Nie jakbyśmy ze sobą chodzili ale jesteśmy przyjaciółmi i przytulamy sie nawet prawie codziennie i to było dziwne. Wiesz? I dobra, to głównie moja wina, ta cała akcja z bielizną – chrząknęłaś – ale um.. możemy zapomnieć o tym co się stało? Tak jak zawsze kiedy zrobię z siebie debilkę? Bo było świetnie. No i nie mogę przestać o tym myśleć. NIE! Znaczy się. Nie myślę o tym! Albo o czymś innym. Ponieważ ja totalnie o tym nie myślę. Ani o tobie. Um. Nie to chciałam powie-
-przestań – powiedział czule – możemy zapomnieć jeżeli tego właśnie chcesz 
-Dobra. Ślub za tydzień. Nadal... chcesz ze mną iść? 
-jasne, panie się śmiały, nie mogę odpuścić sobie okazji opowiedzenia kilku kawałów więcej – mrugnął. Wywróciłaś oczami – nie chcesz wejść do środka? - Popatrzyłaś na neonowy znak. W środku było wiele osób, słyszałaś rytm muzyki. Oparłaś się o ścianę obok Sansa. 
-Nie. Wolę twoje towarzystwo. 
-przeziębisz się – ściągnął bluzę z czarnej koszulki i podał ją Tobie 
-Uważaj, bo znowu ci jej nie oddam – zaśmiałaś się – Tamtą trzymałam przez dwa miesiące, tej możesz nie odzyskać. - wzruszył ramionami 
-i tak wolę tamtą, trzymaj tę tak długo jak chcesz

Pa bum. Pa bum. 

-Dodam tę historię do moich wpadek – zapięłaś się 
-nie mam pojęcia o czym mówisz – Zaśmiałaś się i zerknęłaś przez okno na pannę młodą. Widziałaś kilka takich samych momentów w jej życiu i Twoim. Zerknęłaś na ślad szminki na policzku Sansa. Chciałaś pocałować go w drugi.. dla symetrii! To nic... dziwnego. 

Pa bum. Pa bum. 

Po opowiedzeniu mu co robiłaś, zaczęłaś się zastanawiać... czy naprawdę ze sobą chodzicie? 

Pa bum. Pa bum.

Czy wszystkie te pocałunki były wymuszone?

Pa bum. Pa bum. 

No i zabrał Cię na tych kilka randek bo ... zakochał się w Tobie? 

Pa bum. Pa bum. 

Nie, nie oszukuj się.

Pa bum. Pa bum. 

Uczucia ... są dość trudne do odczytania. Musiałaś coś zrozumieć źle. 

Pa bum. Pa bum. 

Przestań! Krzyknęłaś na swoje serce. 

Pa bum. Pa bum. 

Pa bum. Pa bum. 

Pa bum. Pa bum. 
Kiedy zakochałaś się w Sansie?
Share:

Undertale: Czy to uczyni Cię szczęśliwą? - Rozdział XIII - Undyne [Would That Make You Happy? - Undyne - tłumaczenie PL]


Obrazek autorstwa: artanddetermination
Notka od tłumacza: Jest to kolejne opowiadanie gdzie TY jesteś główną bohaterką i kolejne dostosowane głównie pod kobiecego czytelnika. Właściwie tylko pod kobiecego czytelnika. Postać w która się wcielamy jest już nieco bardziej zarysowana, a jednocześnie tak zrobiona, że cząstkę jej osoby możemy znaleźć w sobie. Oczywiście, związek Sans x Ty, co by nie było inaczej. 
Rozdziały +18 będą oznaczone takim znaczkiem:
Fabuła maluje się tak: W wieku 14 lat urodziłyśmy Friska, nasza matka postanowiła podać się za jego matkę, aby nie psuć nam przyszłości i tak już 6 letni Frisk nie wie że jego siostra to jego matka. Z czasem to się oczywiście klaruje i prostuje. Po jednej z domowych awantur uciekasz wraz z Friskiem z domu i wpadasz do dziury na górze. Aaaaa reszta, reszty można się już domyśleć.
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
Opowiadanie autorstwa OnaDacora
SPIS TREŚCI:
Nie wiesz co jest straszniejsze: konieczność bronienia się czy to, że przed Tobą jest jakaś magiczna tarcza. Bez względu na to co myślisz, czujesz wrzącą w żyłach adrenalinę i strach. Nie masz pojęcia, dlaczego jej magia pozwoliła wytworzyć Ci tarczę, ale nie będziesz narzekać. Jedyne co możesz to bronić się przed jej atakami. Frisk stał za Tobą chowając buzię w kurtce.
-Papyrus musisz nam pomóc! O nie, telefon! - Jak tylko Twoja dusza przez chwilę zmieniła kolor na ciemno czerwony musiałaś się odwrócić aby obronić dziecko przed nadlatującą z tyłu włócznią. Twoja komórka wpadła w śnieg i prawie na nią stanęłaś. Undyne odwróciła siebie i Ciebie w taki sposób, że byłaś odgrodzona od miasta. I choć nawet wiedziałaś, z której strony zawsze przychodzą bracia, nie ma możliwości aby w takich okolicznościach podbiegli z Twojej. Kobieta syknęła wściekle materializując kolejną włócznię w ręce, miałaś wrażenie że bawi się Tobą.
-Naprawdę uważasz, że twoje życie jest więcej warte niż wolność dla wszystkich potworów? Jesteś aż tak samolubna?! - nie odpowiedziałaś. Biorąc Frisk pod pachę udałaś się w jedynym kierunku w którym mogłaś, do Waterfall. Undyne warknęła, pod Twoimi nogami pojawiła się wyrastająca z ziemi włócznia na kilka centymetrów przed Tobą, lecz chwilę potem zniknęła. Biegłaś dalej starając się najlepiej jak umiesz robić zygzaki unikając ataków których nie widziałaś. - PRZESTAŃ UCIEKAĆ! - ryknęła. Poczułaś znajomą magię unoszącą się w powietrzu. Świecąca dusza została wyrwana z Twojej piersi, ból przeszył ciało, zawyłaś żałośnie, znowu nie mogłaś się ruszać. Natomiast serce zmieniło kolor na zielony. Przed twarzą miałaś tarczę. Frisk odwrócił się słysząc Twój krzyk i przestał uciekać przyglądając się jak znowu stajesz w szranki z Undyne. Chciałaś powiedzieć mu aby dalej uciekał, zostawił Cię i próbował schować się gdzieś, gdzie jest bezpiecznie, ale w głębi wiedziałaś, że nie ma tutaj takiego miejsca. Jakaś samolubna część Ciebie nie chciała abyś została tutaj sama zwłaszcza kiedy Undyne w końcu Cię zabije.
-Proszę! Nie musimy walczyć! - błagałaś robiąc unik przed włócznią wyskakującą z ziemi.
-Mam to gdzieś! Przyszłam po DUSZĘ! - wyszczerzyła zęby – Aby wszyscy w końcu byli wolni! Powinieneś być szczęśliwy człowieku. Twoje życie odpokutuje winy waszego gatunku!
-Tyle jest warte życie dziecka?! - krzyknęłaś zaciskając ręce w pięści. Drżałaś z wściekłości i strachu, zaciśnięte piąstki na Twoich plecach uzmysłowiły Ci w jakim stanie jesteś. Undyne wykorzystała moment nieuwagi i wysłała włócznię która trafiła Cię prosto w duszę. Poczułaś jak całe Twoje ciało cierpi. Atak nie uszkodził w żaden sposób Twojego ciała, bo był magiczny, lecz ból pozostał realnym. Słabłaś. Ciężko dysząc spojrzałaś na kobietę przez lekko zniszczoną tarczę. Zrobiła kilka kroków w waszym kierunku.
-Mamy już sześć dusz. Z jeszcze jedną zniszczymy barierę. Uważasz, że te sześć żyć nic nie znaczy? Jestem tutaj by zakończyć to co rozpoczęli moi przodkowie. - Uniosłaś gardę szykując się na kolejny atak. Trzęsłaś się teraz jeszcze bardziej, z bólu, strachu i złości. Frisk mocniej zacisnął ręce na Tobie. Jego niewielkie dreszcze wypełniały Cię determinacją. Twoja dusza zaświeciła na czerwono, nawet przez zieloną magię.
-Nie pozwolę Ci skrzywdzić mojego dziecka! – krzyknęłaś. Frisk wziął głębszy wdech, zdałaś sobie sprawę co powiedziałaś, ale nie masz teraz czasu się tym martwić. Jeżeli uda Ci się wyjść z tego cało, z przyjemnością mu wszystko wytłumaczysz. Undyne na chwile przystanęła i spojrzała na jedyną część ubranka dziecka wystającą spod Ciebie, parę małych nóżek. Odrzucając włosy na plecy zacisnęła mocniej ręce na włóczni
-Teraz, wszystkie potwory Podziemia liczą na mnie – sapnęła. Wraz z podmuchem powietrza magia krepująca Twoje ciało zniknęła. Zrobiłaś krok do tyłu jedną ręką obejmując dziecko w talii. Na twarzy wojowniczki malowała się czysta przyjemność z możliwości walki. Nie miałaś nawet siły uciekać. - Zakończmy to
-O-rajuśku! Nie mogę uwierzyć, że to Undyne! - usłyszałaś znajomy, nieco sepleniący głos. I nim kobieta wystrzeliła w Twoją stronę decydującą włócznię, małe żółte ciałko pojawiło się przed wami. Rozpoznałaś potwora bez rąk z grupki dzieci z jaką bawił się Frisk. Nim zdążyłaś przeanalizować to co robisz zagarnęłaś go za siebie by uchronić przed atakami. I tak umrzesz, nie chciałaś konać w prochu tego dziecka. Próbowałaś pokonać ból który nadal czuła Twoja dusza. Czułaś jak jest znowu wyciągana, zastanawiałaś się czy to z powodu kolejnego starcia, czy dlatego, że po prostu umierasz. Magia przepełniła powietrze, słyszałaś brzęczenie włóczni kobiety
-Co?! - doszło do Ciebie, dopiero wtedy dostrzegłaś, że jej atak nie dosięgnął was tylko dlatego, że został zatrzymany przez solidny mur z kości. Papyrus? Sans? To muszą być oni! Jednak w rękach wojowniczki zmaterializowała się kolejna włócznia. Wyższy szkielet stał za nią, trzymając w rękach długie kości niczym miecze. Nawet mimo odległości widziałaś, że jego prawe oko było pomarańczowe, zaś magia unosiła się dookoła niego niczym płomienie.
-kurwa, nic ci nie jest? - dłonie na Twoim ciele były znajome, tak samo jak niski głos. Sans już jest. Dzięki Bogu. Zagarną Cię do siebie. Wtuliłaś się w niego i zauważyłaś, że obejmuje was oboje, przez chwilę miałaś wrażenie, że drży. - cholera jasna – mamrotał. Coś ścisnęło Cię w żołądku, szkielet przeniósł was za Papyrusa.
-Oboje wiemy, że mnie nie pokonasz! - krzyknęła Undyne krzyżując włócznię z kością.
-JA, WSPANIAŁY PAPYRUS NIE MUSZĘ CIĘ POKONYWAĆ! MUSZĘ CIĘ POWSTRZYMAĆ PRZED KRZYWDZENIEM MOICH PRZYJACIÓŁ!
-Jasna cholera, Papyrus! WIEDZIAŁAM, że jesteś w to zamieszany! - Sans patrzył się i pomagał utrzymać Ci równowagę. Sprawdzał, czy nic Ci nie jest. Jego oczy zajaśniały na chwilę kiedy spojrzał na Twoją duszę. Otworzył i zamknął usta, wziął kilka głębszych wdechów. Wyciągnął jedną rękę aby dotknąć Twojej duszy, lecz zatrzymał się w pół gestu, przeniósł wzrok na Twoją twarz.
-ona ci to zrobiła? - niebieskie światło zamigotało w jego lewym oczodole, zacisnął ręce w pięści. W jego głosie było coś strasznego, co sprawiło że niepokój przeszedł Ci po plecach.
-Nie, to... to takie już było – poczułaś się tak, jakbyś właśnie broniła Undyne przed nim. Znowu popatrzył na duszę, dostrzegłaś grymas bólu na jego twarzy. Po chwili staną między Tobą a swoim bratem
-schowaj się za mnie, zajmiemy się tym – Frisk odciągnął Cię za rękę kilka kroków wstecz. Drżałaś i byłaś słaba, bolało Cię całe ciało i nie mogłaś zrozumieć dlaczego Sans patrzył się tak dziwnym wzrokiem na Twoją duszę. Zobaczyłaś, że ciemno czerwone serce chowa się w Twojej piersi, nie zdążyłaś mu się dobrze przyjrzeć.
-Nie mogę uwierzyć, że wasza dwójka chroni ludzi! Naprawdę uwierzyliście w ich obietnice o przyjaźni? - Papyrus uniósł rękę w powietrze aby kością powstrzymać deszcz włóczni. Sans stał trzymając ręce w kieszeniach. Wiedziałaś, że nic teraz nie robi, ale miałaś przeczucie że bacznie przygląda się Undyne badając każdy jej ruch. Wiedziałaś, że nie pozwoli aby coś złego was spotkało jak tylko jest w pobliżu. Wiedziałaś, że pomagał Frisk w trakcie walki z Papyrusem, oraz umiał się teleportować, dlatego nie byłaś pewna do czego jeszcze jest zdolny. - Powinnam się was bać? Sans, powinieneś teraz spać! - Undyne wpatrywała się w braci.
-w sumie mogę się zdrzemnąć, papyrus nie potrzebuje mojej pomocy
-UNDYNE, BŁAGAM, PRZESTAŃ! JEŻELI TYLKO DASZ IM SZANSĘ TO WSZYSCY BĘDZIEMY MOGLI BYĆ PRZYJACIÓŁMI!
-Nie da się zaprzyjaźnić z każdym! Nie tak działa ten świat! - cmoknęła stukając tyłem włóczni w ziemię. Papyrus jej nie atakował. Po prostu trzymał kościstą barierę i pilnował, aby żaden atak was nie dosięgnął. Zaczęłaś się zastanawiać czy uda się jej przebić. Frisk nadal nic nie mówił. Choć w tej chwili i tak oboje nie macie nic do powiedzenia, dlatego przyglądaliście się walczącym. Dziecko ścisnęło Cię za dłoń, odpowiedziałaś tym samym. - Cholera, popatrz jak silny jesteś! - krzyczała atakując znowu – Dlaczego nie wykorzystasz tej siły aby złapać ludzi tak jak cię o to prosiłam? Myślałam, że jesteśmy PRZYJACIÓŁMI!” - Papyrus odparł jej atak.
-BO JESTEŚMY! SZKOLIŁAŚ MNIE W WALCE I GOTOWANIU! ALE CI LUDZIE TEŻ SĄ MOIMI PRZYJACIÓŁMI. NIE ROZUMIEM DLACZEGO CHCIAŁAŚ ABY POJMAŁ ICH W PIERWSZEJ CHWILI, TERAZ MNIE TO NIEPOKOI. WYGLĄDA TAK JAKBYŚ CHCIAŁA ICH ZABIĆ! I PRAWIE SKRZYWDZIŁABYŚ TO DZIECKO GDYBY LUDŹ GO NIE OBRONIŁ! -Te słowa sprawiły, że zrobiła krok do tyłu i opuściła broń. Wzięła kilka głębszych wdechów i przeniosła wzrok na Ciebie.
-DOBRA, zapomnij. Jesteś zbyt niewinny na ten chujowy świat. Zatrzymaj swojego głupiego człowieka. Musisz wiedzieć, że ta łatwowierność kiedyś cię zrani – wskazała palcem na was marszcząc brwi – Kolejny człowiek który tutaj wpadnie jest MÓJ. - po tych słowach odwróciła się, zaś wszystkie włócznie zniknęły. Jak tylko zniknęła z pola widzenia Papyrus westchnął z ulgą.
-RAJUŚKU – przekręcił się w waszą stronę, po jego czaszce spływała kropla potu – TO BYŁO STRASZNE. PRZEZ CHWILĘ BAŁEM SIĘ, ŻE MNIE NIE POSŁUCHA. ALE JA WSPANIAŁY PAPYRUS NIE ZAWIODŁEM!
-świetnie się spisałeś brachu – szturchnął go w ramię – wiedziałem, że ci się uda... czułem to w kościach.
-UGH! SANS! - potrząsnął głową – LUDZIE, NIC WAM NIE JEST? - wypuściłaś oddech, nawet nie wiedziałaś że go wstrzymujesz. Chciałaś do nich podejść, ale nogi ugięły się pod Twoim ciężarem. Sans był obok nim upadłaś na ziemie, chwycił cię i przytrzymał.
-S-Siorka!
-LUDZIU?
-ej, wszystko gra? - oparłaś czoło o ramię niższego kościotrupa, schowałaś oczy za powiekami.
-Przepraszam... Jestem tylko.. zmęczona i wszystko mnie boli. - Sans wziął Cię na ręce, jęknęłaś zaskoczona. Niósł Cię tak, jakbyś nic nie ważyła.
-zabierzmy cię do domu.  
Share:

Undertale: Kinktober - Twardy [Rock Hard - tłumaczenie PL] [+18]


Notka od tłumacza: Jest to cykl one-shootów w większości +18 osadzonych w różnych AU z gry Undertale. Opowiadanie dostosowane do kobiecego czytelnika. Przedstawia związki Ty x Sans ; Ty x Papyrus ; Sans x Ty x Papyrus.
Opowiadanie zawiera elementy sado-maso, seksu publicznego, i wiele naprawdę wiele innych zboczeń seksualnych. 
Oryginał: klik
Tłumaczenie: Yumi Mizuno
SPIS TREŚCI
Twardy (Undertale // Sans) (obecnie czytany)
Zazdrość (Underswap // Sans)
Na dworze (Undertale // Sans)
Powoli (Undertale // Sans i Papyrus)
Orgia (Undertale, UnderFell, Underswap, SwapFell // Sans i Sans i Papyrus i Papyrus)
Zmęczenie (SwapFell // Sans)
Zabawa w klatce (UnderFell // Sans i Papyrus)
Straszny (HorrorTale // Sans)
Znamie (Underswap // Papyrus)
Stopa (UnderFell // Sans i Twoja przyjaciółka)
Na ostro (UnderFresh // Sans)
Zabaweczka (Undertale // Sans)
....~~....
Ręka Sansa na Twoim kroczu, ściskająca i pieszcząca tyle skóry ile mógł dosięgnąć, znowu odciągnęła Cię od filmu wyrywając ze świata pełnego orków, elfów i ludzi. Zerknęłaś na niego kątem oka, niebieska łuna z telewizora oświetlała jego twarz. Wyglądał mizernie, kropla potu spływała z jego czoła po dolnej szczęce, którą mocno zaciskał. Natomiast jego oddech, zazwyczaj głęboki teraz był szybki. W pierwszej chwili się zmartwiłaś, że może jest smutny albo coś go boli, lecz natychmiast zauważyłaś niebieskie światełko prześwitujące w jego spodniach. Ta sama dłoń, która przed chwilą dręczyła Twoją nogę, teraz niby przypadkowo muskała jego przyrodzenie. Wywróciłaś oczami i prychnęłaś cichym śmiechem wracając do oglądania. Właśnie orki atakowały fortecę. 
Sans był najbardziej wyluzowaną, zrelaksowaną osobą jaką znałaś i najlepszym, najzabawniejszym przyjacielem jakiego miałaś. Zawsze wiedział co powiedzieć, aby wywołać Twój uśmiech, byś poczuła się lepiej. Przejście z etapu przyjaźni na kochanków było bardzo proste, zaskakująco wręcz. Nawet w łóżku, pełni pożądania i pasji. To właśnie wtedy zorientowałaś się, że jest dobry w ukrywaniu. Tak naprawdę był niewyżyty. Śmiałaś się kiedy powiedział, że jeżeli zrobicie to w ciągu doby tylko dwa razy to będzie to luźniejszy dzień. Zorientowałaś się, że mówił poważnie kiedy brał Cię wszędzie tam gdzie mógł, tak często jak był w stanie (co Cię zaskoczyło, biorąc pod uwagę jego lenistwo). Nie tylko dotrzymał słowa, ale o wiele wiele więcej niż to. W ciągu ostatnich trzech miesięcy waszego związku, oficjalnie, w zeszłym tygodniu miałaś więcej seksu niż przez całe swoje życie. I nie wygląda na to, aby dobra passa tak łatwo się skończyła. Nie, abyś narzekała... to fantastyczny kochanek, wyrozumiały, dbający także o Twoje potrzeby i zawsze gotowy na spróbowanie czegoś nowego. Nie mogłaś uwierzyć samej sobie jak łatwo wyciągnął z Ciebie tę napaloną część osobowości. 
Zachichotałaś kiedy jego dłoń znowu znalazła się na Twoim udzie i mocno zacisnęła, próbował choćby koniuszkiem palców pogładzić Cię między nogami. Raz jeszcze na niego spojrzałaś, wpatrywał się w Ciebie i dostrzegłaś w jego oczach rosnące pożądanie. Wyszczerzyłaś się przysuwając w jego stronę na kanapie, próbując nie zwrócić na siebie uwagi zapatrzonego w ekran Papyrusa. Położyłaś głowę na kościstym ramieniu Sansa jednocześnie kładąc dłoń na jego kolanie. 
-O czymś myślisz, kościany chłopcze? - szepnęłaś, poczułaś jak bierze głęboki wdech powstrzymując się przed gwałtowniejszym warknięciem. Chwycił Cię za nadgarstek i położył dłoń na uwięzionej pod ubraniem i sterczącej erekcji. 
-o tobie i o tym jak bardzo chcę cię teraz zerżnąć na tej kanapie – mruknął zerkając ukradkiem na brata. Pogładziłaś go i nie mogłaś się nadziwić jak spragniony musi być w tej chwili. Twoje ciche jęknięcie zagłuszył szczęk mieczy. Musiał myśleć o tym już jakiś czas, dręcząc siebie w fantazji. Potem nic już nie mówił... wiedziałaś, że dzisiaj sobie nie pośpisz. Co jest dobre i złe jednocześnie. Próbował uspokoić oddech, ten biedny napalony potwór. Zabrałaś rękę (jego uśmiech delikatnie drgnął) ale tylko po to byś mogła okryć siebie i jego kocem na kanapie.  Mrugnęłaś kiedy popatrzył na Ciebie zaskoczony. Poczułaś jak niebieska chuć lekko drgnęła pod nakryciem. 
-To może ci z tym pomogę?
Share:

20 maja 2017

Undertale: AU - AstralTale

Nazwa: AstralTale
Autor: schwiftyburito


Charakterystyka AU
Po przegranej wojnie z ludźmi, potwory nie zostały wygnane do góry, lecz uhm.. Powiem tak, ruch religijny zwany New Age rozpowszechnił pojęcie "astrala" jako świata położonego między naszym - materialnym, oraz zaświatami. Jest to jakby kalka nałożona na nasz świat w którym, wedle tego co podają, istnieją wszelkiego rodzaju duchy, demony, upiory, larwy astralne etc itd itp. Abstrahując od absurdu New Age (uwaga, Yumiś wielki wróg tej pseudo religii) właśnie na pomyśle takiej kalki funkcjonują nasze kochane potwory z UT. Natomiast ludzkie dusze są im potrzebne, aby mogły odzyskać materialny kształt i znowu zaistnieć w naszym świecie. 
Gaster wraz z Alphys stworzyli naszyjniki umożliwiające potworom kolekcjonowanie dusz. Zaznaczyć należy, że w swojej astralnej formie nie mogą one kontaktować się ze światem materialnym, choć są w możności biernie go obserwować. 
Sans różni się od swojej klasycznej wersji. Tutaj jest znacznie poważniejszy, choć nadal próbuje usilnie żartować. Nikt nie wie skąd ma bliznę na oku i dlaczego prawy oczodół jest pusty. Mimo to, podobnie jak Toriel, nie jest aż tak bardzo zainteresowany w zbieraniu ludzkich dusz. Fizyczną postać jest w stanie utrzymać na krótko. 
Toriel ma wielki wpływ na potwory, pomaga im i wspiera duchowo nawet w najtrudniejszych chwilach. Nie popiera kolekcjonowania energii duchowej z ludzi, jednak wie, że tylko w taki sposób mogą zaistnieć w materii dlatego robi co może, aby działo się to najmniejszą szkodą dla ludzi. A jak już, to wybiera takie osoby jak mordercy czy przestępcy. 
Po tym jak Asriel i Chara zniknęli, Asgore całkowicie się załamał i zaczął obwiniać. Pogrążony w mrocznych emocjach, stając się pożywką dla larw astralnych, siedzi w ogrodzie ze złotymi kwiatami, wspomina dobre czasy i .. nic nie robi. Jedyną osobą, która trzyma go przy zdrowych zmysłach i nie pozwala całkowicie wyparować jest Undyne. 
Co się tyczy pani kapitan, jej zadaniem oraz całej gwardii jest bronić potwory przed wszelkim tałatajstwem astralnym, jakie się tam pleni. Te byty chcą zagarnąć ich energię życiową dlatego cały czas musi być gotowa i odpierać niezliczoną ilość ataków. Mimo tego, że ma ręce pełne roboty, nadal znajduje czas aby przebywać z Alphys, Papyrusem czy Asgorem. 
Frisk jest tutaj dziewczynką pogrążoną w śpiączce. Dlatego jej dusza mogła znaleźć się wraz z potworami. Jak one próbuje wrócić do materialnego świata. Bardzo łatwo się z nimi zaprzyjaźniła. No, prawe ze wszystkimi. Już na samym początku Sans próbował ją zabić (nie podając nikomu żadnej przyczyny). Jej najlepszym przyjacielem jest Flowey. 
Asriel dorastał wraz ze swoim bratem Charą, pewnego dnia przyszedł cień i porwał Charę. Asriel próbował go powstrzymać i wzywał rodziców na pomoc, lecz gdy ci przybyli było już za późno. Jakiś czas potem, obudził się jako kwiat rosnący niedaleko szpitala w którym przebywała śpiąca Frisk. Jak tylko się spotkali, zaczął się jej trzymać, ponieważ tylko ona daje mu siłę i odwagę, której potrzebuje. 
Chara jest tutaj głównym przeciwnikiem. Po tym jak jego duch został zabrany, zaś cała demoniczna energia wykorzystała jego ducha, stał się uosobieniem tego co złe w astralu i za wszelką cenę chce zniszczyć wszystkie potwory. 
Gaster jest ojcem Sansa i Papyrusa. Bardzo martwi się o swoje dzieci i jako główny naukowiec postanowił podejść do problemu... naukowo. Traktuje czarną energię jak coś co da się obliczyć, zmierzyć i zbadać. Uważa, że jakaś jej część mogła zaatakować Sansa, dlatego próbuje znaleźć lekarstwo na nią by raz na zawsze pomóc wszystkim potworom i uleczyć duszę syna. 










Share:

Undertale: AU - Anomalytale

Nazwa: Anomalytale
Autor: Ishi TheShepherd


Charakterystyka AU
Jest to tworzona obecnie gra, która początkowo miała zupełnie inny obraz. W pierwotnym założeniu. Frisk po zabiciu Toriel i Asgora na neutralnej ścieżce został zabity, zaś jego dusza wchłonięta przez większość potworów. Wcielamy się w człowieka, który poszedł szukać dziecka i wpadł do podziemia pogrążonego w wojnie domowej o sukcesję tronu. 
Później, wraz z upływem czasu, gra przybrała inny obraz. Akcja toczy się w jaskini. Ludzie i potwory postanowiły połączyć mostem obie rasy, które oddzielała wielka szczelina. Co nie zakończyło się dobrze, gdyż wybuchła wojna między nimi. 
Zmiana łączy się z tym, że Ishi rozpoczął współprace nad grą z innymi osobami, które zaczęły dorzucać własne pomysły. Póki co, nie została wrzucona żadna wersja demo.



Share:

POPULARNE ILUZJE